379-list PG |
<<DRODZY SALEZJANIE, BĄDŹCIE ŚWIĘCI!>>1
Zespół szczęśliwych zbieżności.
Świętość trwałym dziedzictwem rodziny
Śladami Księdza Bosco
Nasze uświęcenie
My wychowawcy do świętości
Świętość propozycją salezjańskiego wychowania
Droga wychowawcza w świetle salezjańskiej duchowości
Świętość rozwija się we Wspólnocie
Powracając do KG 25
Pobudzeni przez ostatnich Błogosławionych
Zaproszenie do rewizji życia
Imiona nasze zapisane są w niebie
Hołd dla konkretności
Rewizja życia, która staje się modlitwą
Rzym, 14 sierpnia 2002
Wigilia Wniebowstąpienia N.M.P.
Najdrożsi Współbracia
Upłynęły cztery miesiące od zakończenia KG 25, która była mocnym doświadczeniem duchowym i salezjańskim. W waszych rękach są już Dokumenty Kapitulne „Wspólnota Salezjańska Dziś”, które – mówiąc o współbraciach piszących listy – zostały dobrze przyjęte przez Inspektorie i stanowią przedmiot studiów i przyswajania, w perspektywie odnowy naszych wspólnot. Obecnie łączę się z wami poprzez ten pierwszy list okólny.
Pisanie listów należało do apostolskiej formy używanej przez Świętego Pawła. W ten sposób pokonywał on geograficzną odległość i niemożliwość bycia obecym pośród swoich wspólnot oraz towarzyszył ich życiu. Wraz z odpowiednimi różnicami także listy Przełożonego Generalnego mają w zamiarze przybliżyć się do Inspektorii poprzez przekaz i dzielenie się tym, co dzieje się w Zgromadzeniu oraz rozjaśniając życie i praktykę wychowawczo-duszpasterską wspólnot. Piszę do was w wigilię Wniebowzięcia Maryi i dwa dni od daty, która przypomina narodziny naszego drogiego ojca Księdza Bosco. Nie będę przed wami ukrywał, że pragnąłbym być blisko was, dzielić wasze aktualne zajęcia i wasze najpiękniejsze marzenia. W sposób szczególny, w głębi serca, odczuwam pragnienie modlitwy za każdego z was. Niech Pan napełni was swoim najdoskonalszym Darem, Duchem Świętym, aby was odnowił i uświęcił na podobieństwo naszego Założyciela, który został nam dany jako wzór (pro. Konst. 21). Maryja, żyjąca w zażyłości z Duchem, niech nauczy was przyjąć Go i dać Mu miejsce, aby uczynił was owocnymi w posłannictwie apostolskim i szczęśliwymi wierzącymi w Chrystusie, Słowie Ojca.
Właśnie o świętości pragnę dziś do was mówić, w przedłużeniu moich wypowiedzi na koniec Kapituły, zwłaszcza po audiencji z Ojcem Świętym i beatyfikacji Pana Artemide Zatti, siostry Marii Romero i ks. Alojzego Variary. Moim celem nie jest napisanie nowego małego traktatu o świętości, ile raczej przedstawienie jej jako daru Bożego i apostolskiej konieczności, dodania wam motywacji do wyrażenia jej w praktyce i zaznaczenia metody, która wam ją ułatwi.
Zespół szczęśliwych zbieżności
Zostać wybranym na Kapitule Generalnej mającej za temat wspólnotę salezjańską, miejsce naszego codziennego uświęcenia, która zakończyła się „darem beatyfikacji trzech członków Rodziny Salezjańskiej”2 – salezjanina kapłana, salezajnina koadiutora i córki Maryi Wspomożycielki – nakłada narzuca mi temat świętości lub prymatu Boga, jak to powiedziałem w mowie na zakończenie KG 25: <<Bóg ma być naszym pierwszym ‘zajęciem’>>3. Ojciec Święty, apelujac do kapitulnych w swoim przemówieniu, potwierdził swoim najwyższym autorytetem cel jakim jest świętość. Już w orędziu wysłanym na rozpoczęcie Kapituły przypomniał nam, że „dążenie do świętości” jest <<podstawową odpowiedzią wobec wyzwań współczesnego świata>> i że <<ostatecznie chodzi nie tyle o podjęcie nowych działalności i inicjatyw, ile o życie i świadczenie o Ewangelii bez kompromisów, tak by pobudzić młodzież do świętości>>4. Potem, na audiencji pragnął na nowo podjąć całe swoje orędzie mocnym zaproszeniem: <<Drodzy Salezjanie, bądźcie świeci! To świętość – jak dobrze wiecie – jest waszym podstawowym zadaniem>>5.
Mamy tu pewien zespół zbieżności, które odczytuję nie jako przypadkowy – bo dla chrześcijanina nic nie jest przypadkowe – lecz jako wpisany w plan Boży, a zatem do zinterpretowania w duchu wiary. Dlaczego zatem nie spowodować, aby świętość stała się programem życia i zarządzania? Taka właśnie była moja propozycja, gdy w przemówieniu zamykającym Kapitułę powiedziałem, że <<świętość jest także depozytem tej Kapituły, która zamyka się darem trzech nowych błogosławionych>>6.
Oświecony takim światłem początek mojej posługi staje się dla mnie bardziej wymownym zaproszeniem niż jakiekolwiek słowne życzenie. Przypomina bowiem o celu w całym tego słowa znaczeniu. Jest to z pewnością wymagające przesłanie, ponieważ wskazuje „najwyższy cel” w sensie absolutnym, ale za to otwierające na nadzieję i optymizm, wskazjąc na wielu naszych braci i sióstr, którzy osiągnęli górę Błogosławieństw. Odnosząc się do nich, jako naszych duchowych krewnych, możemy powiedzieć parafrazując słowa liturgii: „Nie zważaj Ojcze na nasze grzechy, lecz na świętość naszej rodziny”.
To z powodu tych okoliczności, wszystkich znacząco zbieżnych, pomyślałem, aby pierwszy mój list poświęcić temu tematowi.
Świętość trwałym dziedzictwem rodziny
Nigdy nie zdołamy dostatecznie złożyć dziękczynienia Bogu za dar Świętych w naszej charyzmatycznej Rodzinie. Nasza historia – pisał Papież - <<jest bogata w świętych, w tym wielu młodych>>7. Natomiast w czasie audiencji ponownie mówił nam o <<licznych Świętych i Błogosławionych, którzy stanowią niebieski zastęp naszych opiekunów>>8. Jest to wskazanie na charyzmat salezjański, który nie tylko zdolny jest skierować na drogę świętości, lecz także żyć nią i osiągnąć jej cel, jak to już faktycznie zrealizowało się w niemałej grupie naszych braci i sióstr.
Moi poprzednicy lubili wiele razy zatrzymywać się przed tą panoramą9. Pragnę i ja kontemplować tę naszą <<nie małą gromadę Świętych i Błogosławionych salezjańskich>>10, a przypominając ich, uczynić was uczestnikami tego, co szczególnie leży mi na sercu.
Śladami Księdza Bosco
Nasi Święci są z pewnością najbardziej utytułowanymi „świadkami” naszej duchowości, ponieważ przeżyli ją i to przeżyli heroicznie.Wzbudza we mnie szczególne zainteresowanie fakt, iż w każdym z nich wciela się specyficzny aspekt naszego charyzmatu. Akcentując, uczynili go bardziej widzialnym, jaśniejszym i wyraźniejszym. Stał się on ich własnością i pogłębili go do tego stopnia, iż możnaby ich określić mianem tyluż samych „monograficznych pogłębień” Założyciela.
Pewna ich grupa dała nawet początek w Kościele nowym Zgromadzeniom zakonnym, jakby gałęziom wyrosłym z tego samego pnia. W ten sposób uwyraźnili oni możliwości ukryte, a jednocześnie wrodzone w pierwotne nasienie. Każdy z nich zatem odznacza się szczególnym przesłaniem.
Z całości można wydobyć bardziej autentyczną i kompletną wizję naszego duchowego doświadczenia. Są to różne nuty, które wpływają na tworzenie jednej harmonii. Nuty najróżniejsze: od tych najbardziej znanych, do tych mniej podkreślanych, wymawianych prawie po cichu; od tych, powiedzielibyśmy, najbardziej przewidzianych, po te uważane za niezwykłe, prawie będące obce naszej duchowości. Te różne odbicia Księdza Bosco, oficjalnie uznane przez Kościół, mają wszystkie prawo obywatelstwa pośród nas. Żywego przedstawiają go na nowo naszej uwadze i opiece. A my, jako jego synowie, spadkobiercy tak bogatego dziedzictwa, korzystamy przez przyjęcie w nich tego czy innego faktu, który uznajemy zaraz jako jeden z rysów twarzy naszego Ojca.
Chciałbym wymienić przykładowo niektóre z tych rysów oryginalnego sposobu nowego przedstawiania wspólnego dziedzictwa rodziny, salezjańskiej świętości:
Duchowość potrafiąca dokonać syntezy między pracą i powściągliwością. Myśl biegnie do Ks.Ruy, wzoru rzadkiego wyrzeczenia, którego najlepszej pochwały dokonał Paweł VI: <<Jeśli doprawdy Księdza Ruę uznaje się za pierwszego kontynuatora przykładu i dzieła Księdza Bosco, to zawsze spodoba się nam pomyśleć o nim i uczcić go w tym ascetycznym ujęciu pokory i zależności>>11.
Duchowość rodząca się z miłości duszpasterskiej, która potrafi dać się kochać i ukazuje ojcostwo Boga12. Pamięć kieruje się ku Księdzu Rinaldim: <<Kto zbliżał się do niego – czytamy w aktach Procesu – odczuwał, że zbliża się do taty13.
Duchowość, która wyraża się poprzez czynną pokorę i która czyni się <<niedwuznacznym znakiem logiki Boga, przeciwstawnej logice świata>>14. Taki był świetlany przykład Marii Dominiki Mazzarello.
Duchowość codzienności i pracy15. W tej perspektywie zauważamy tożsamość świecką, zarówno tę konsekrowaną jak i nie konsekrowaną. Gdy idzie o pierwszą grupę możemy zaraz pomyśleć o dwóch postaciach „dobrego Samarytanina”: Szymonie Strugi i Artemide Zatti’m. Co zaś się tyczy tożsamości świeckiej, nie konsekrowanej, nasza myśl biegnie ku pierwszej ze Wspłpracownic – Mamie Małgorzacie – której to postać wzbudza coraz większą sympatię, wzrastającą w pobożność i łaski.
Duchowość harmonizująca kontemplację i działanie16. Tu wydaje się widzieć obraz ostatnio beatyfikowanej siostry Marii Romero Meneses, animatorki 36 Oratoriów i grupy instytucji duszpasterskich, które powstawały z nieoczekiwaną pilnością i stawały się zwyczajem. Albo też Attilio Giordani, wspaniały wzór Salezjańskiego Współpracownika, wulkan przedsięwzięć pośród swoich oratorian.
Duchowość relacji i ducha rodzinnego, która przyobleka go całego radością17. W tym wypadku myślimy o Księdzu Cimatti’m: <<Gdy on się pojawiał – stwierdza jeden ze świadków – uśmiechały się nawet ściany>>.
Duchowość równowagi. Tu nasza myśl biegnie ku Księdzu Quadrio, nieodparty magnes swoich kleryków, cudowny splot darów natury i łaski.
Duchowość, która przyjmuje wymiar ofiary. Wystarczy przeczytać bigrafie ks. Beltrami, Ks. Czartoryskiego, Ks. Variary, aby zaobaczyć jak uczynili oni z cierpienia królewską drogę swojego uświęcenia, wydobywając z niego – jak w przypadku ks. Variary – także nowy charyzmat zgromadzenia. Patrząc na cierpiącego Księdza Bosco doszli oni do „pragnienia” krzyża i przyjęcia jego wewnętrznej radości.
Nie możemy wreszcie nie podkreślić bardzo już licznej grupy naszych męczenników – współbraci, współsióstr i młodych! – których Beatyfikacje wyznaczyły koniec i początek dwóch wieków. Rodzina Salezjańska, dumna iż ma już ponad sto lat, szczęśliwa jest posiadając ponad stu męczenników (dzisiaj jest ich 111)18 i czując się za to odpowiedzialną. Męczeństwo, przelanie krwi, jak również dar własnego życia w codziennej ofierze, jest zgodny z duchem salezjańskim. Czy zrozumiemy przesłanie tego daru? Przyjmiemy jego konsekwencje? W homilii wygłoszonej w niedzielę 11 marca 2001, w czasie beatyfikacji 233 męczenników hiszpańskich, w tym 32 salezjańskich, Ojciec Święty powiedział: <<Na początku trzeciego tysiąclecia, pielgrzymujący Kościół w Hiszpanii wezwany jest do przeżywania nowej wiosny chrześcijaństwa>>19. Dlaczego zatem mamy nie liczyć na niezrównaną pomoc naszych męczenników, <<aby napełnić nadzieją nasze apostolskie inicjatywy i duszpasterskie wysiłki, w nie zawsze łatwym zadaniu nowej ewangelizacji?>>20 Także dla nas salezjanów powinno być prawdą: Sanguis martyrum, semen christianorum. Krew męczenników jest posiewem nowych chrześcijan!21 Nie zniechęcajmy się zatem wobec trudności: stawmy czoła przyszłości w dobrym towarzystwie!
Takie są właśnie płatki kwiatu naszej świętości, która – dzięki nim – ukazje się jako pobudzająca i przekonująca w mozajce wieków, form życia i posługi, czasów, przesłań, ludów i kultur. << W takiej różnorodności pochodzenia, stanów życia, pełnionych zadań, poziomu wykształcenia i geograficznego pochodzenia, kryje się jedyna inspiracja: duchowość salezjańska. Duchowość tę można proponować w formie doktryny, ale można ją także opowiedzieć z powodzeniem poprzez biografie, które skuteczniej przybliżają jej cechy do okoliczności codziennego życia>>22.
1.2. Nasze uświęcenie, dar i wyzwanie
Bracia i siostry, o których wspomnieliśmy, reprezentują świętość już zrealizowaną i wpisaną na stałe w poziom osiągniętego wzrostu. Nasza zaś świętość wciąż powstaje. Oni przeszli drogę i do szli do celu. Poznając ich życie i przechodząc ich drogę także i my uczymy się jak odpowiadać na Bożą łaskę i na dar świętości. Każdy z nich jest przykładem różnych dróg salezjańskiego życia i ich pewnego powodzenia. Pytam się - czy i na ile - wpływają oni na nasze ziemskie pielgrzymowanie.
Bracia i siostry, którzy do niej doszli, zapewniają nas, że świętość jest możliwa; przede wszystkim zaś wskazują nam na różne, a jednocześnie, fascynujące drogi jej osiągnięcia. Czyż my nie znajdziemy tej najbardziej odpowiedniej do naszych możliwości, najbardziej zgodnej z naszą sytuacją osobistą, najbardziej adekwatnej do naszego stanu życia? Życzę sobie, aby się spełniło to, co stwierdza nasza Reguła Życia: <<Zachętą i pomocą na drodze do świętości są dla nas współbracia, którzy w swym życiu już zrealizowali lub w pełni realizują ewangeliczny program Konstytucji>>23.
Z życia naszych świętych uczymy się trzech ważnych prawd, które winniśmy uczynić naszymi:
- Według słów Papieża, nasze uświęcenie, to „podstawowe zadanie” naszego życia. Gdy to osiągniemy, osiągniemy wszystko; gdy to przegramy, przegramy wszystko, jak to jest stwierdzone w odniesieniu do miłości (por. 1 Kor 13,1-8), samej istoty świętości.
Potrzebujemy każdego dnia potwierdzać pierwszeństwo tego celu przeciw tendencji do duchowej przeciętności: nasze uświęcenie, które nie jest niczym innym jak tą „wysoką miarą zwyczajnego życia chrześcijańskiego” wskazaną przez Jana Pawła II w Novo Millennio Ineunte24. <<Bóg winien być naszą pierwszą troską – przypominałem odjeżdżającym Kapitulnym – to On posyła nas do młodzieży i nam ją powierza...Bóg czeka na nas w młodzieży, aby obdarzyć nas łaską spotkania z Nim>>25. Jeśli nasze życie oświecone jest tym gorącym pragnieniem, to wtedy, pomimo swoich braków, posiada wszystko; jeśli zaś ten nacisk słabnie, nasza droga staje się bezbarwna i niczemu nie służy trud jej pokonania, pomimo pozoru pewnej skuteczności.
- Uświęcenie jest darem Boga. Inicjatywa była i należy zawsze do Boga: pewność możliwości zmiany naszego życia zakorzeniona jest pewności bycia już obiektywnie w Nim przemienionymi, przez co świętość – używając słów Kard. Suenens’a – jest <<wpierw wniebowzięciem, niż wniebowstępieniem>>26.
<<Istnieje pewna pokusa, która od zawsze zagraża życiu duchowemu każdego człowieka, a także działalności duszpasterskiej: jest nią przekonanie, że rezultaty zależą od naszej zdolności działania i planowania. To prawda, że Pan Bóg oczekuje od nas konkretnej współpracy z Jego łaską, a zatem wzywa nas, byśmy w służbie Jego Królestwu wykorzystywali wszystkie zasoby naszej inteligencji i zdolności działania. Biada jednak, gdybyśmy zapomnieli, że bez Chrystusa «nic nie możemy uczynić» (por. J 15, 5)>>27.
W poszukiwanej świętości jaśnieje niezaprzeczalnie prymat Boga: świętość nigdy nie jest osobistym projektem, który można zaprogramować i wykonać według rozkładu, metod i opcji przez nas ustalonych; bardziej niż ogólne pragnienie Boga, jest to Jego wola wyrażona o każdym z nas (1 Tes 4,3); czysta łaska, ustawiczny dar; sami nie możemy jej zdobyć, ani też odrzucić bez poważnych konsekwencji. Bóg stworzył nas dobrymi, nawet bardzo dobrymi (por. Rdz 1,26-31), i przewidział nas świętymi „przed założeniem świata” (Ef 1,4). Pozostaje jednak to, co należy do nas: możemy pomóc Bogu spełnić w nas Jego dzieło stwórcze, jeśli pozwolimy Mu zrealizować wobec nas jego cudowny i najbardziej oryginalny plan. Nie prosi nas o więcej, ale też i nie oczekuje mniej.
- Dla nas salezjanów świętość dokonuje się przez codzienną odpowiedź , jako wyraz i owoc mistyki i ascezy „da mihi animas caetera tolle”. Założywszy pewność ze strony Boga, źródła wszelkiej świętości, to nasza odpowiedź powinna być codziennie pobudzana, aby jak mówi nasz Św. Franciszek Salezy:<< Pomimo tego, jak obfite jest źródło, wody wpływają do ogrodu nie według ilości, lecz według większej lub mniejszej pojemności kanału, przez który są wprowadzane>>28.
Stąd też konieczne odwołanie do umartwienia lub śmierci wszystkiego tego, co zamyka nasze istnienie na dar. To bowiem wszystko co Bóg stawia w nas na drugim miejscu, nie zasługuje na troskę ani uwagę. Nasze istnienie jest istnieniem paschalnym; droga w kierunku Paschy – jak dobrze wiemy – przechodzi z konieczności przez Kalwarię (por. Mt 16,21-23): zmartwychwstał bowiem, ten który wcześniej został ukrzyżowany. Zatem dla chrześcijanina umartwienie nie jest celem, lecz środkiem; nie jest punktem dojścia, ale drogą; nie należy go szukać, ale i nie jest możliwe go uniknąć.
Nasi Święci stanowią żywe świadectwo takiego pragnienia świętości i drogi ku życiu i zmartwychwstaniu. Co do tego przychodzą mi na myśl niektóre wyrażenia błogosławionej Marii Romero: <<Odbierz mi, o Panie, to, co dotychczas mi dałeś i nie daj mi niczego nowego więcej w przyszłości, daj mi jednak każdego dnia łaskę życia w większym zjednoczeniu z Tobą, w nieprzerwanym akcie miłości, oddania, ufności i bez utraty nawet przez chwilę twojej obecności>>29. <<Kochać Cię, pozwolić Cię kochać i widzieć Cię kochanym, Boże mój uwielbiony, to jedyne moje pragnienie, pokusa, dążenie, zmartwienie i obsesja>>30.
My wychowawcy do świętości
Skoro jako salezjanie nie możemy nigdy rozdzielić naszej tożsamości zakonnej od wychowawczej, ani też naszej konsekracji zakonnej od apostolskiego posłannictwa, mówienie o naszym uświęceniu koniecznie zakłada propozycję świętości dla naszej młodzieży. Również i dla nas <<droga działalności duszpasterskiej jest drogą świętości>>31.
Papież pragnął przypomnieć nam, że <<nasza świętość stanowi najlepszą gwarancję skuteczej ewangelizacji, ponieważ na niej opiera się najważniejsze świadectwo ofiarowane młodzieży, odbiorców różnorakiej naszej działalności>>32. Słowa Ojca Świętego zdają się być parafrazą tego, co stwierdzają nasze Konstytucje we wcześniej cytowanym artykule: <<Świadectwo tej świętości, dawane przez pełnienie posłannictwa salezjańskiego, ujawnia niepowtarzalną wartość Błogosławieństw ewangelicznych i jest najcenniejszym darem, jaki możemy ofiarować młodzieży>>33.
Zatem nasze uświęcanie się jest zobowiązującym zadaniem, także w perspektywie uświęcenia naszej młodzieży, wzrastanie w duchu także w perspektywie ich wzrostu, stając się coraz bardziej i coraz lepiej być wychowawcami świętych, zdolnymi postawić świętość jako jasny cel naszych programów wychowawczych i duszpasterskich. Ojciec Święty pragnął postawić sobie podobne pytanie. <<Czy można zaprogramować świętość?>> I odpowiedział: <<Nie waham się powiedzieć, że perspektywa, w której powinno się ustawiać całą działalność duszpasterska jest droga świętości>>34. Słowa te powinny wydawać się szczególnie sugestywne naszemu sercu wychowawców.
<<Będąc uważnymi wychowawcami i kompetentnymi przewodnikami duchowymi, jakimi jesteście, – mówił dalej Papież – będziecie potrafić wyjść naprzeciw młodzieży, która gorąco pragnie zobaczyć Jezusa. Będziecie potrafili prowadzić ją ze słodką stanowczością ku zobowizującym celom chrześcijańskiej świętości>>35. <<Salezjanie trzeciego tysiąclecia! Bądźcie zamiłowanymi nauczycielami i przewodnikami, świętymi i formatorami świętych, jak był nim św. Jan Bosco>>36.
W takim to programie, pierwszym przekonaniem do przekazania jest to, iż świętość jest do osiągnięcia dla wszystkich i że jest „najdoskonalszą ze wszystkich dróg”37 do przebycia. Faktycznie dla św. Pawła miłość-agape jest przede wszystkim niezbędnym elementem budowania Kościoła, a jej wyższość wynika z faktu, iż nigdy się nie skończy i czyni nas podobnymi Bogu, który jest Miłością.
2.1. Świętość propozycją salezjańskiego wychowania
Wszyscy wezwani jesteśmy do świętości. Jak wszyscy też wiemy, jest to powołanie każdego ludzkiego życia, które przez Chrzest staje się zdolne do osiągnięcia takiego celu. <<Wszyscy wierni jakiegokolwiek stanu i zawodu powołani są do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałości miłości>>38. Paweł VI powiedział, że proklamacja powołania do świętości wszystkich ochrzczonych <<jest najbardziej charakterystycznym elementem całego magisterium soborowego, można by rzec, jego ostatecznym celem>>39.
Z kolei Jan Paweł II mógł powiedzieć całemu Kościołowi w Novo Millennio Ineunte: <<Dzisiaj trzeba na nowo z przekonaniem zalecać wszystkim dążenie do tej wysokiej miary zwyczajnego życia chrześcijańskiego>>40. Jest to tekst, w którym powraca wezwanie św. Pawła z listu do Efezjan41, a który KG 23 przyjęła jako ukierunkowanie, mówiąc o celu wychowania młodzieży do wiary: <<Celem pracy salezjańskiej jest pełny rozwój młodzieży według miary Chrystusa, Człowieka doskonałego>>42.
To, co czasem może jeszcze wydawać się nam czymś nadzwyczajnym lub niestosownym na nasze czasy, albo nieodpowiednim dla wszystkich, jest czymś bardzo poszukiwanym przez tych, którzy biorą życie na serio. Oto pewne świadectwo, które może być potwierdzone przez wielu współbraci i świeckich na serio zaangażowanych w swoją chrześcijańską dojrzałość: <<Pokonałem ważny etap życia duchowego: potrafiłem uznać świętość nie jako pewien zbytek, lecz jako jedyną możliwość naszego ziemskiego życia>>43.
Nasza propozycja wychowawczo-duszpasterska przedstawia drogę duchowości: <<Droga wychowania do wiary ukazuje stopniowo młodzieży oryginalny program życia chrześcijańskiego i pomaga jej uświadomić go sobie. Młody człowiek uczy się wyrażać w nowy sposób fakt bycia wierzącym w świecie i organizuje swoje życie wokół pewnych podsuwanych przez wiarę wskazań, wyborów wartości i ewangelicznych postaw: żyje pewną duchowością>>44.
Tak wymagająca propozycja budzi w młodzieży nieoczekiwane bogactwa. Nie jest atrakcyjną przeciętność czy pragnienie ludzkiego serca, lecz „wysoka jakość” życia. Ta zaś bardziej niż imperatyw zewnętrzny, jest wymaganiem wewnętrznym ludzkiej natury, która mimo, iż jest zraniona grzechem, odczuwa wezwanie do pierwotnego stanu, wcześniejszego pierworodnej winie. Z tej to świętości, w której odwiecznie uczestniczymy, uwalniają się w człowieku niezaspokojone pragnienia i nieustępujące tęsknoty.
Ci Święci, którzy z większym radykalizmem kroczą w tym kierunku dostarczają głębokiej i tajemniczej tęsknoty, ponieważ kierują nas ku korzeniom naszego istnienia i pozwalają nam pojąć, iż wszyscy jesteśmy stworzeni do tej wspaniałej drogi. Iść za tą tęskontą stanowi tajemnicę prawdziwej wielkości i staje się źródłem nieoczekiwanych energii.
Ma to znaczenie także i przede wszystkim dla młodzieży. Odczuwanie uroku trudnych wartości przynależy właśnie do jej wieku, nawet jeśli potem – zwłaszcza dziś – doświadczają swojej słabości. Nam <<wychowawcom młodzieży do świętości>>45 wypada docenić i wspomóc rozwój tego gorącego pragnienia wrodzonego w nich wszystkich. Zostało nam <<powierzone zadanie bycia wychowawcami i ewangelizatorami młodzieży trzeciego tysiąclecia>>46. Nie możemy przemilczeć wobec naszej młodzieży faktu, że dążenie do świętości zaspokaja ich najgłębsze aspiracje i tonuje ich pragnienie szczęścia. Idźmy za przykładem Jana Pawła II, który w Toronto, pełen ewangelicznej odwagi, powiedział im: <<Nie czekajcie, aż będziecie mieć więcej lat, aby ośmielić się wejść na drogę świętości! Świętość jest zawsze młoda, tak jak wieczna jest młodość Boga>>47.W ten sposób pójdziemy za przykładem samego Księdza Bosco, który przekonany był, iż młodzi mogą być świętymi, i że niewiele jest bardziej fascynujących zamierzeń, niż to by zostać świętym. <<Bądźcie serdeczni i ojcowscy>>, zachęcał nas jeszcze Jan Paweł II, <<aby być w stanie przy każdej okazji przez wasze życie zapytać młodzież: czy chcesz być świętym?>>48.
Zrealizowany wychowawca, Ksiądz Bosco, nie bał się wskazwać wysokich celów. <<Wpatrujmy się zatem w Księdza Bosco>>49.
Można stwierdzić, iż data narodzenia świętości Dominika Savio, została wskazana w kazaniu, w którym Ks. Bosco poruszył temat świętości dostępnej dla wszystkich. Pozwolę sobie przywołać, nawet jeśli nieco długi, cały tekst przekazany nam przez Memorie Biografiche, jako że ukazuje nam on z jednej strony wychowawczy geniusz Księdza Bosco potrafiącego zaproponować „wysoką miarę” także swoim chłopcom, a z drugiej, codzienność wzoru świętości, który czyni ją możliwą do zaproponowania wszystkim.
<<Ksiądz Bosco w jedną z niedziel głosił kazanie na temat sposobu zostania świętym zatrzymując się szczególnie na rozwinięciu trzech myśli: jest wolą Bożą, abyśmy wszyscy byli święci; jest bardzo łatwym to osiągnąć; przygotowana jest wielka nagroda w niebie, dla tego, kto zostanie świętym. Te właśnie słowa zrobiły wiekie wrażenie w sercu Savio, który powiedział potem do Ks. Bosco: - Odczuwam pragnienie, potrzebę bycia świętym; nie myślałem, że to tak łatwo móc zostać świętym; teraz zaś gdy zrozumiałem, że to może się dokonać nawet pozostając wesołym, bezwzględnie pragnę zostać świętym.
Ksiądz Bosco umocnił go w jego postanowieniu; wskazał mu na to jak Bóg pragnie z jego strony po pierwsze stałej i umiarkowanej radości, radząc mu być wytrwałym w spełnianiu swoich obowiązków pobożności i nauk; polecił mu, aby zawsze brał udział w rekreacji ze swymi kolegami. Jednocześnie zabronił mu każdej surowej pokuty i zbyt długich modlitw, ponieważ nie dają się one pogodzić z jego wiekiem, zdrowiem i zajęciami.
Savio posłuchał, lecz pewnego dnia Ks. Bosco spotkał go bardzo zasmuconego jak szedł powtarzając: - Biedny ja! Jestem naprawdę oszukany. Pan mówi, że jeśli nie będę czynił pokuty, to nie pójdę do nieba; a mnie tego zabroniono. Jaki zatem będzie mój raj? – Pokutą jakiej Pan pragnie od ciebie, powiedział mu Ks. Bosco, jest posłuszeństwo. Zatem bądź posłuszny, a to ci wystarczy>>50.
Droga wychowawcza w świetle salezjańskiej duchowości
Tekst powyżej cytowany zwraca uwagę na to, że świętość jest pewnym procesem, który dokonuje się w obrębie duchowego doświadczenia. Stanowi to klimat, drogę i pokarm. Duchwość jest zatem szczególną i konkretną drogą ku świętości. My posiadamy naszą duchowość młodzieżową. Jest to duchowość, która stawia w centrum młodzież, jest jednak dla wszystkich, zwłaszcza najmniejszych i najbardzej potrzebujących. Obecnie, dzięki dokonanym dotychczas badaniom, cieszymy się dostateczną i usystematyzowaną wizją takiej duchowości. Wystarczy popatrzeć na to, co zostało powiedziane przez KG 23, KG 24 i przez Ks. Vecchi, który uczynił z tego przedmiot serii rekolekcji oraz mówił o tym także na różnych spotkaniach Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego51.
Myślę, że wypada przypomnieć jej podstawowe rysy:
- Duchowość codzienności. Pragnę tu podkreślić uprzywilejowaną przestrzeń przyznaną pokornej codzienności, jako że to ona była ulubioną przez Księdza Bosco uwagą. <<Ksiądz Bosco przez całe życie kierował młodzież na drogę prostej, pogodnej i radosnej świętości, łącząc w jedną życiową praktykę „podwórko”, poważną „naukę” i stałe poczucie obowiązku>>52.
Nigdy nie żywił on sympatii dla wyjątkowych gestów, lecz wskazywał swoim chłopcom królewską drogę własnego obowiązku, będąc przekonanym, że jeśli jest on przyjęty z miłością i radością, to zawiera wszystko to, co konieczne jest dla duchowego wzrostu. Dobrze wiemy, że to jego upodobanie pochodziło z daleka. Odnosząc się do Św. Franciszka Salezego – apostoła powszechnego wezwania do świętości, ludzi jakiejkolwiek klasy i wieku – lubił podkreślać pierwszeństwo tego, co Bóg nam daje, przed tym, co sami wybieramy. Stwierdzenie „o nic nie prosić i niczego nie odrzucać” zawiera treść pedagogiczną i nadzwyczaj cenną teologiczną mądrość. To naleganie na miłość, które ma się tak jak zbiornik do jego zawartości (dla nas tak często zważających na formy ze szkodą dla treści), było tym samym naleganiem Księdza Bosco wychowawcy.
- Delikatna pedagogiczna mądrość. Co do propozycji świętości Ksiądz Bosco okazał się prawdziwym pedagogiem i nauczycielem. Wypowiada zdecydowanie słowo świętość to tego chłopca, Dominika Savio, który zdolny był je już zrozumieć, jako że on sam wcześniej je wypowiedział. Do Michała Magone na stacji w Carmagnola z kolei mówi: „Słuchaj, przyjdź do oratorium, będziesz mógł się tam uczyć, grać, znajdziesz tam przyjaciół”.
Znaczy to, iż ważnym jest, abyśmy my jako wychowawcy wiedzieli, że istnieje szczęśliwa droga świętości zdolna zaspokoić oczekiwania młodego serca, i że potrafimy zaproponować ją we właściwych słowach każdemu młodemu człowiekowi z naszego oratorium, centrum młodzieżowego lub szkoły. Zdarzy się, że w grupie młodych oratorian mówimy dobitnie o świętości lub powołaniu świadomi, że nas zrozumieją. W innym wypadku trzeba zacząć od początku przemieniając mentalność, oczyszczając z fałszywych obrazów Boga lub burząc bożki, które sobie stworzyli i usiłują odtworzyć w swoim życiu.
Rzeczą najważniejszą jest, abyśmy jako wychowawcy byli świadomi, że Bóg wzywa wszystkich do świętości, to znaczy, do dania Mu radosnej odpowiedzi, i że jest to droga możliwa do pokonania, wiedząc że będziemy musieli towarzyszyć chłopcom poczynając od sytuacji, w których ich znajdziemy: <<istnieją bowiem różne indywidualne drogi do świętości>>53. Dlatego też niezbędną jest <<prawdziwa pedagogika świętości, która zdolna będzie dostosować się do rytmu poszczególnych osób>>54, nad którą jako salezjanie powinniśy dokonać refleksji i którą będziemy musieli wypróbować w praktyce towarzyszenia55. Pamiętajmy, że pierwszym krokiem Księdza Bosco było zaproszenie chłopców do przyjścia w niedzielę do oratorium i zabawienia się w grupie kolegów. To było jego pierwsze wezwanie do „radosnej świętości” i świętego życia.
Ksiądz Bosco od pierwszych lat swojego kapłaństwa pojął możliwość towarzyszenia młodzieży ku pełni życia chrześcijańskiego, odpowiedniego dla ich wieku, przy stosownym rodzaju duchowości zorganizowanej wokół niektórych mocnych idei otwartych na wiarę, zależnych bez wątpienia od ich epoki, a jednocześnie prorockich, wprowadzanych z zapałem i pegagogicznym talentem. Decydującym czynnikiem tego talentu była właśnie zdolość włączenia młodych w przygodę i uczynienia ich pierwszymi korzystającymi, a jednocześnie prawdziwymi protagonistami. Sama młodzież pomogła Księdzu Bosco <<zainicjować, w doświadczeniu życia codziennego, nowy styl świętości, dostosowany do typowych potrzeb rozwojowych chłopców, którzy stali się w ten sposób zarazem uczniami i nauczycielami>>56. Nasza świętość jest świętością dla młodzieży i z młodzieżą, jako że również w poszukiwaniu świętości <<młodzież i Salezjanie kroczą razem>>57: albo uświęcimy się krocząc i ucząc się wraz z nimi, albo nigdy nie będziemy święci.
Etapy tej drogi zostały już jasno wyjaśnione. Zwłaszcza KG 23, w sposób syntetyczny i nadzwyczaj zachęcający, przedstawiła je nam, zapraszając do organizowania wokół nich życia młodzieży i do włączenia jej przez wybór wartości i ewangeliczne postawy. Przypominam je wam, usilnie prosząc was, abyście zechcieli na nowo wziąć do rąk ten dokument dla pogłębionego komentarza58:
jako podstawę realizmu skupionego na codzienności, który jest miejscem, gdzie rozpoznaje się obecność Boga i odkrywa się jego niewyczerpaną aktywność, jak to już wcześniej było zaznaczone. <<W praktyce salezjańskiej jest to radosne i zarazem podstawowe przeświadczenie: nie trzeba odrywać się od życia, aby szukać Pana>>59. Dlatego też Ksiądz Bosco często w różnych momentach dnia mówił o „religijnej świadomości obowiązku”;
jako postawę nadziei przesiąkniętej „radością”. <<Pragnę nauczyć was – takie były jego pierwsze słowa w Młodzieńcu Zaopatrzonym – chrześcijańskiego sposobu życia, który uczyni was... radosnymi i zadowolonymi>>60. Ofiarowanie młodzieży możliwości doświadczenia życia jako święta i wiary jako szczęścia jest z pewnością <<stylem świętości, (który) mógłby dziwić niektórych znawców życia duchowego i pedagogii, którym mogłoby się wydawać, że w ten sposób pomniejsza się wymogi ewangeliczne i pracę wychowawczą. Jednak dla Ks. Bosco źródłem radości jest życie w stanie łaski, które angażuje młodego człowieka do trudnej praktyki ascezy i dobroci>>61.
jako mocną i osobistą przyjaźń ze Zmartwychwstałym Panem (por. Konst. 34), „Tym który pozwala człowiekowi odnaleźć jego tożsamość na miarę samego Boga”62. <<Czyż to nie w Chrystusie kryje się sekret prawdziwej wolności i głębokiej radości serca? Czyż to nie Chrystus jest najlepszym przyjacielem i zarazem wychowawcą każdej prawdziwej przyjaźni? Jeżeli ukazuje się młodym prawdziwe oblicze Chrystusa, oni dostrzegają w Nim przekonującą odpowiedź na swoje pytania i potrafią przyjąć Jego orędzie, choć jest trudne i naznaczone przez Krzyż>>63. <<W styczności ze Zmartwychwstałym Panem w młodzieży odradza się silniejsza miłość do życia>>64, dochodząc do więzi ścisłej przyjźni, która przekracza zwykły podziw i bezczynną sympatię, pogłębia ona poznanie i przynależność do osoby Chrystusa i jego sprawy, otwiera się na ewangeliczny radykalizm oraz odpowiada szlachetnością i zaangażowaniem.
Aby doprowadzić do tej więzi przyjaźni wymagana jest modlitwa osobista skupiona na słuchaniu Słowa, które posłuży do dojrzewania <<spojrzenia wiary, uczącego patrzenia na rzeczywistość i wydarzenia oczami samego Boga, tak by “poznać zamysł Chrystusa” (1 Kor 2,16)>>65. Ksiądz Bosco szczególnie myślał o pewnej „pedagogii świętości”, w której uprzywilejowuje się „wychowawczy wpływ sakramentu Pojednania i Eucharystii”66. To one faktycznie „są skarbnicą wyjątkowych wartości w wychowaniu do chrześcijańskiej wolności, do przemiany serca, w duchu współuczestnictwa i służby we wspólnocie Kościoła” (Konst. 36);
jako jeszcze bardziej odpowiedzialną i odważną świadomość przynależności do Kościoła, tak partykularnego jaki i powszechnego. Podtrzymywani kontaktem, który rodzi się między osobami znajdującymi w Chrystusie wspólnego przyjaciela i jedynego Zbawcę, <<młodzi ludzie ze środowisk salezjańskich czują przemożną potrzebę bycia razem>>67, tworzenia wspólnoty i stawania się <<wymownym znakiem Kościoła, który chce się budować razem>>68. <<Co to oznacza w praktyce? [...]Oznacza przede wszystkim spojrzenie utkwione w tajemnicy Trójcy Świętej, która zamieszkuje w nas i której blask należy dostrzegać także w obliczach braci żyjących wokół nas... Oznacza także zdolność odczuwania więzi z bratem w wierze [...] jako «kogoś bliskiego», co pozwala dzielić jego radości i cierpienia, odgadywać jego pragnienia i zaspokajać jego potrzeby, ofiarować mu prawdziwą i głęboką przyjaźń>>69;
jako czynne i konkretne „zaangażowanie” w dobro, według osobistej odpowiedzialności społecznej oraz materialnych i duchowych potrzeb innych. Pomóżcie młodym, prosił nas Papież, <<aby ze swej stony byli apostołami swoich przyjaciół i rówieśników>>70. <<Historia wychowanków Oratorium za życia Księdza Bosco obfituje w to przygotowanie do życia chrześcijańskiego: służyć innym w zwyczajny sposób, posługując się niekiedy nadzwyczajnymi formami>>71. Służba braciom stanowi miarę drogi osobistej świętości, ta zaś, wobec wielu potrzeb budzi „nową « wyobraźnię miłosierdzia», której przejawem będzie nie tyle i nie tylko skuteczność pomocy, ale zdolność bycia bliźnim dla cierpiącego człowieka, solidaryzowania się z nim, tak aby gest pomocy nie był odczuwany jako poniżająca jałmużna, ale jako świadectwo braterskiej wspólnoty dóbr”72.
<<Salezjańska duchowość młodzieżowa przyznaje wyjątkowo uprzywilejowane miejsce osobie Maryi>>73, której matczyna obecność obejmuje w całości proces wychowania oraz inspiruje każdy jego etap. <<Stanowi Ona żywy obraz trudnej i szczęśliwej drogi poszczególnych ludzi i całej ludzkości ku swojej pełni. W Niej drogi człowieka krzyżują się z drogami Boga, jest więc kluczem do interpretacji, modelem, typem i drogą>>74. Maryja posiada faktycznie pewną wyjątkową wychowawczą energię synów Bożych i uczniów Pana Jezusa: gdzie bowiem jest Matka Jezusa, tam uczniowie stają się wierzącymi (J 2,1-11) i potrafią być wiernymi (J 19,25-27).
3. Świętość rozwija się we Wspólnocie
Dopiero co zakończyliśmy Kapitułę w całości skupioną na temacie Wspólnoty. Czytając syntetycznie to, czego dokonaliśmy w ciągu dwóch miesięcy obrad, wskazywałem na wspólnotową drogę wyznaczoną w obrębie pięciu praktycznych modułów:
<<Wspólnota salezjańska jest podstawowym podmiotem, do którego skierowany jest ten tekst. Przyjmując go jest ona zaproszona do akceptacji wezwania, które Bóg kieruje do niej poprzez wydarzenia historyczne i kościelne, wskazania Słowa Bożego i naszej Reguły życia, apelów młodzieży, potrzeb Rodziny Salezjańskiej i świeckich. Z kolei wspólnota pogłębia refleksję co do własnej sytuacji, dyspozycyjności i oporów, bogactw i braków, możliwości i ograniczeń. Uczy się ona ponadto rozpoznawania podstawowych wyzwań i stawiania im czoła z odwagą i nadzieją. Umie także postawić sobie odpowiednie pytania i dać na nie odpowiedź. Wreszcie, wspólnota sprawdza się przez zaproponowane praktyczne wskazania i określa warunki przełożenia ich na praktykę życia>>75.
3.1. Powracając do KG 25
Naprawdę wspólnota jest kolepką i tyglem naszego uświęcenia. Chciałbym podkreślić, iż wspólnotowa i indywidualna świętość wzajemnie się odbijają. Jeśli słusznym jest oczekiwać wspólnot, które ułatnią i wesprą własnych członków w nieustannym poszukiwaniu Boga, jest także prawdą, że to poszczególni członkowie obiecują, przez swoją osobistą świętość, osiągnąć wspólnie taki cel.
Pięknie o tym mówił Ksiądz Vecchi kiedy, w swoim znanym liście „Eksperci, Świadkowie i Mistrzowie Wspólnoty”, opisywał wspólnotę z Valdocco jako nasz wzór wspólnoty: <<Jest to wspólnota o silnym ładunku duchowym, charakteryzująca się “Da mihi animas”. Ksiądz Bosko formuje swoich pierwszych współpracowników z sposób prosty i konkretny według programu: praca, modlitwa, umiarkowanie. Prosi ich, by czynili "dzieła miłosierdzia" na rzecz bliźniego. Miłość do Jezusa Chrystusa i ufność w Jego łaskę inspirują niepokój o dobro chłopców, począwszy od ich ludzkich i duchowych potrzeb. Pomaga się najbardziej samotnym w nawiązaniu kontaktu z Bogiem i z Kościołem i ukierunkowuje się na drogę świętości tych, którzy wykazują szczególne predyspozycje. Odczuwa się bliskość Boga i obecność Maryi Najświętszej>>76.
Posłannictwo wychowawcze i ewangelizacyjne na rzecz młodzieży doprowadziło Księdza Bosco do stworzenia szkoły duchowości, w której <<świętość była budowana we wspólnocie, brali w niej udział wszyscy, była ona przekazywana innym, był to taki rodzaj świętości, że nie można mówić o świętości jednych (młodzieży), nie mówiąc o świętości drugich (salezjanów)>>77.
Ksiądz Vecchi mówi dalej: << Tworzyć i oddychać tym klimatem "świętości", budowanym we wspólnocie, to zadanie osób konsekrowanych. Wspólnota zakonna jest miejscem doświadczania Boga. W tym celu wszystko zostało pomyślane i przygotowane. “Rodziny życia konsekrowanego muszą zatem stawiać na pierwszym miejscu życie duchowe… Od tej pierwszoplanowej opcji, realizowanej na płaszczyźnie osobistej i wspólnotowej, zależy apostolska owocność Instytutu, ofiarność jego miłości do ubogich, a także jego zdolność przyciągania powołań spośród nowych pokoleń” (VC 93)>>78.
KG 25 na nowo podjęła ten temat, w sobie właściwy sposób, w module drugim „Ewangeliczne świadectwo”, podkreślając prymat Boga, naśladowanie Chrystusa i łaskę jedności: <<Przeżywamy ten wybór w pewności, że przyczynia się on stworzenia alternatywnego wzoru ludzkości i ludzkiej rodziny, w perspektywie chrześcijańskiej nadziei. W ten sposób, osobistą i wspólnotową drogą świętości, odpowiadamy na dar Boga, krocząc ku pełni dojrzałości w Chrystusie, przez którego stajemy się znakiem i zapowiedzią ostatecznych wartości Królestwa Bożego w duchu Błogosławieństw>>79.
Patrząc na nią w tym świetle, może lepszym odczytaniem wyrażenia „wspólnota jest uprzywilejowanym miejscem formacji ciągłej”, mogłoby być przeformułowanie jej w następujący sposób: „wspólnota jest uprzywilejowanym miejscem wzrostu w świętości”, aby dać tym samym głębsze zrozumienie tego, czym dla nas jest wspólnota i co rozumie się przez formację ciągłą.
3.2. Pobudzeni przez ostatnich Błogosławionych
Jeśli jeszcze raz spojrzymy na naszych Świętych, od razu narzuca się nam ofiarowany przez nich wkład we wspólnoty, w których umieściło ich posłuszeństwo. Udokumentowanie tego byłoby jak nigdy obszerne. Ograniczę się zatem do naszych ostatnich trzech błogosławionych, aby zaznaczyć charakterystyczne cechy każdego, zmierzające do budowania wspólnoty: są to <<wspaniałe wzory świętości, którymi chcemy żyć w naszych wspólnotach i ofiarować je dzisiejszej młodzieży>>80.
1 Błogosławiony Artemide Zatti |
▲back to top |
2 Błogosławiony Alojzy Variara |
▲back to top |
3 Błogosławiona Maria Romero |
▲back to top |