2. Miłość prowadzi do osądu.


2. Miłość prowadzi do osądu.



Pojednał nas ze sobą i zlecił nam posługę Pojednania1



1. Łaska i miłosierdzie przenikają nasze życie – "Przez pośrednictwo Chrystusa" - Wspaniałomyślna miłość i praktyka salezjańska. 2. Miłość prowadzi do osądu - Bóg miłosierny i sprawiedliwy - Poczucie grzechu - Formowanie sumienia - Osąd i życie salezjańskie 3. Nawrócenie i nowe życie w Duchu Świętym - Powrót do Boga - zbawienie u podstaw zła - Aspekty salezjańskie. 4. Sakrament Pojednania - Proces ponownej oceny - Sakrament i duchowość salezjańska - Pojednani i szafarze Pojednania. Zakończenie: przekroczyć próg



Rzym, 15 sierpnia 1999

Uroczystość Wniebowzięcia N. M. Panny



Rok 2000 zarysowuje się nie tylko jako upływająca data w kalendarzu, chociaż wyjątkowa, ale także jako przejście kultury z konsekwencjami trudnymi do przewidzenia dla osób i całego rodzaju ludzkiego. Zachęca do ponownej lektury i całościowej oceny tego, co przeżyliśmy w stuleciu, które się kończy i zapala nadzieje, które dziś wydają się być w zasięgu ludzkiego wysiłku i nie tylko.

Dla nas jest to zaproszenie, prawie prowokacja do przemyślenia jako uczniowie Chrystusa złożonej i pełnej zawirowań przemiany, ale w której dostrzega się sens i kierunek. Z taką przemianą się utożsamiamy i pragnie aktywnie we niej uczestniczyć: nie tylko w sposób krytyczny, ale odpowiedzialny za to, co się wydarzyło i za to, co się wydarzy.

Zechciejmy więc przyjąć i zrealizować wspólnotowo życzenie, wielokrotnie wyrażone przez Ojca Świętego w Bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz: “Rok Święty jest ze swej natury wezwaniem do nawrócenia …”2. “Biskup Rzymu jako Następca Piotra z całą mocą zachęca do celebracji Jubileuszu,    aby dwutysiąclecie centralnej tajemnicy wiary chrześcijańskiej stało się czasem pojednania i znakiem prawdziwej nadziei dla wszystkich, którzy wpatrują się w Chrystusa i w Jego Kościół”3.

Także dal nas jest to nadzwyczajna okazja do przeżycia Pojednania jako salezjanie konsekrowani, obejmując wspólnie wymiar teologiczny , ludzki i ten wychowawczy. Przynagla nas dziś potrzeba dostrzeżenia w jaki sposób zbawienie dokonane przez Boga w Chrystusie staje się znaczące dla człowieka, który przeżywa doświadczenie podziału i cierpienia, konfliktowości i poczucia winy. Objawienie chrześcijańskie winno uczyć człowieka jak po ludzku i po bożemu dobrze przebywać na świecie.

Musimy więc powrócić i połączyć różne aspekty Pojednania, określając zależnie od sytuacji: powrót do Boga i przybliżenie się do braci, wewnętrzna jedność i odnowienie relacji społecznych, harmonia własnego bycia i zobowiązanie na rzecz sprawiedliwości, ukryta radość i odbudowa pokoju na świecie, prawda i miłość, zdemaskowanie ukrytego zła i "odnowa" w Duchu Świętym, dar sakramentu i styl życia i działania.



1. Łaska i miłosierdzie przenikają nasze życie.


Moglibyśmy wyliczyć rozdarcia osobiste i społeczne wytworzone przez grzech, podkreślając naglącą potrzebę pojednania, jaką świat odczuwa bez rezultatu. Znajdujemy to w wielu dokumentach i wy sami doświadczyliście tego z młodzieżą.

Wieńcząc jednak proces, który prowadził nas aż do Roku 2000, proponuję jako pierwszy krok powrócić do źródła, które czyni możliwym i rzeczywistym pojednanie. Źródło to znajduje się w Trójcy Świętej, w Bogu Ojcu, Synu Bożym i Duchu Świętym, to znaczy całkowitej miłości, która komunikuje się: w Bogu dokonuje się całkowite oddanie i bezwarunkowe przyjęcie drugiej osoby. To pozwala myśleć o Pojednaniu jako o czymś oryginalnym, nie określonym przez naszą winę lub wyłącznie zależnym od niej; ale o rzeczywistości, która bierze swój początek w Bogu i rozciąga się na całe nasze ludzkie doświadczenie.

To prawda, że "pojednanie" przywołuje bezpośrednio na myśl pewną "separację", podział lub poprzednią winę; ale prawdą jest również to, że pierwotna możliwość każdego przebaczenia stanowi fakt, że Bóg jest sam w sobie Miłością, Wynagrodzeniem, Miłosierdziem, uczuciem łagodności, Altruizmem, Oddaniem się, wszystkim cokolwiek pragnie się wyrazić.

Bóg w Trójcy Świętej, który jest komunią, bezwarunkowo nadaje "pojednaniu" pozytywny charakter. Druga osoba lub rzecz dla Boga jest ważna zgodnie z aktualną formą bycia. "Miłosierdzie" stanowi owo radykalne "pozwolić być", przez co wszystkie rzeczy są błogosławione z chwilą przyjścia na świat, respektowane w swej egzystencji, oczekiwane aż do ich pełnego zrealizowania się.

Jeżeli sam Bóg składa się z wielu Osób, które biorą początek w miłości i w miłości żyją, a więc Bóg jest w stanie przyjąć na siebie brzemię każdego bytu, także człowieka grzesznego i stworzyć każdemu stworzeniu warunki niezbędne do rzeczywistego udziału w samym życiu.

W ten sposób grzech nie jest w stanie rozerwać jedności planu Boga i osłabić ojcowską odpowiedzialność, jaką Bóg przyjął na siebie stwarzając na świecie inne rodzaje wolności. W ten sposób Bóg jest w stanie od samego początku przyjąć na siebie odpowiedzialność za ewentualne odrzucenie swego stworzenia. Dlatego w Piśmie Świętym znajdujemy odniesienie do "zabitego Baranka" od założenia świata4: bezwarunkowa miłość Boga, który składa w ofierze własnego Syna, przewidziała i zaakceptowała ryzyko wolności.

Jednym słowem, Stworzenie jest przyporządkowane Przymierzu a nasza egzystencja zjednoczeniu z Bogiem: taki jest pierwotny zamiar i cel. Pojednanie stanowi predyspozycję, według której Bóg nie odczuwa żalu, że powołał na świat stworzenie, ale w każdej sytuacji poszukuje go wewnętrznie, aby na nowo przybliżyć je do siebie.

Powyższa myśl jest oparta na solidnym fundamencie autentycznej i wspaniałomyślnej miłości: ofiarować nie oznacza utracić, ale być w pełni; przebaczać i być przebaczonym nie oznacza ponownie zszyć lub załatać, ale ponownie stworzyć i być nowostworzonym w Duchu Świętym na mocy łaski "męczeństwa", które zaprowadziło Boga do przekazania nam swego życia i udziału w naszej egzystencji.

Pierwszy krok naszej osobistej refleksji i ewangelicznego przekazu stanowi zrozumienie Objawienia Boga, które zostaje nam ukazane w Chrystusie, jedynym, który jest w stanie ukazać Pełnię Bóstwa i jego powszechną wolę zabawienia5.

Język daleki od uproszczeń lub dwuznaczności, który pozwala się oświecać się światłem Ewangelii, bez podwyższania ani niedoceniania jakichkolwiek napięć, mógłby stanowić postawę każdego człowieka wychowującego do wiary, aby wszystkim zagwarantować ufne spotkanie z Bogiem dodającym otuchy, gotowym na każde pojednanie, zdolnym do "pocieszenia nas w każdym naszym utrapieniu"6, po wielu nieudanych próbach i po wyznaniu naszej niemocy, do czynienia dobra, do którego wytrwale jesteśmy przywiązani7, i w końcu do "otarcia z oczu wszelkiej łzy"8.


Przez pośrednictwo Chrystusa”9.


Taka postawa Boga w stosunku do człowieka objawia się w egzystencji Jezusa Chrystusa, który Go odtwarza w swoich gestach i oświeca Go swymi słowami. Jezus pojednuje w sobie to co ludzkie i to co boskie: przyjmuje postać człowieka i napełnia go Bogiem; wszystkich nas czyni "jednym stworzeniem", obala mur jakiegokolwiek podziału10 i gromadzi ludzkość zmierzającą do całkowitego zrealizowania się w historii przeplatanej zmiennymi losami. Stwarza możliwość powstania nowego człowieka i nowej ludzkości, proponuje ją w swoim nauczaniu i zapoczątkowuje ją w Duchu Świętym poprzez swoją śmierć i Zmartwychwstanie.

Dlatego głosi miłosierdzie, nawołuje do nawrócenia i pojednania i powierza je swojemu Kościołowi jako dar i posłannictwo: “Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę pojednania”11 .

Ewangelia wypełniona jest wieloma obrazami pojednania i przebaczenia, z których uważna lectio może wyciągnąć nieskończone bogactwa. Nam, którzy preferujemy kontemplowanie Jezusa Dobrego Pasterza, takie obrazy uderzają szczególnie i chętnie zatrzymujemy się nad nimi zwracając uwagę na pewne charakterystyki.

W opowieściach ewangelicznych pojednanie to zawsze inicjatywa Jezusa: to nie osoba, mężczyzna lub kobieta, która jako pierwsza prosi lub pragnie przebaczenia, ale oferuje je Jezus. Osoba zazwyczaj odczuwa poczucie winy i społecznego potępienia. Często czyni to w trosce o własne zdrowie, z ciekawości lub w spontanicznej i naglącej potrzebie.

Jezus jako pierwszy zwraca się do Lewiego12; to Jezus patrzy na Zacheusza i wprasza się do jego domu13. To Jezus staje w obronie grzesznej niewiasty14 i cudzołożnicy15. To Jezus wymawia słowa przebaczenia nad paralitykiem opuszczonym wraz z łóżkiem przez dach16. To Jezus spogląda na Piotra, zapominając o jego niewierności17.

Proces pojednania - i to jest inny element - nie rozpoczyna się od wyznania win, ale od stanu bycia "osobami" dowartościowanymi, w nowej i nieoczekiwanej relacji, wspaniałomyślnie zaproponowanej, który oświeca życie i jednocześnie ukazuje zniekształcenia i możliwości zmiany. U początku pragnienia pojednania stoi zawsze spotkanie ze słowem lub osobą, która budzi nas z letargu i ubogiej egzystencji i przywołuje do prawdziwego bycia.

Należy wyzbyć się mentalności opierające się na przekroczeniu prawa lub na niezadośćuczynieniu postanowieniom jako zasadniczym elemencie pobudzającym nas do pojednania. Należy natomiast stawić się w obliczu własnych relacji z Bogiem: czy jest On ważny dla nas, czy odczuwamy Jego obecność i działanie w naszym życiu, czy oczekujemy wiele od Niego, czy jesteśmy zainteresowani tym, aby Go nie stracić.

Najważniejszą rzeczą dla nas i dla naszego działania jest uznanie, doświadczenie i głoszenie miłosierdzia Boże oraz skoncentrowanie    naszej uwagi na Bogu, Ojcu Jezusa i naszym. Miłosierdzie Boże uporządkowuje historię, która w przeciwnym razie podlega zniekształceniu i odnawia nieustannie przymierze, które nasza słabość i zapomnienie zaniedbuje.

Dlatego doświadczenie pojednania w Ewangelii jest zawsze doświadczeniem obfitości łaski, radości i pełni ponad ludzkie rozumowanie. Następują radosne chwile dla tego, kto się nawraca, gorsząc osoby uważane za porządne. Ma miejsce namaszczenie kosztownymi olejami w obliczu osób oszczędzających. Ma miejsce uczta i zaproszenia skierowane do wszystkich w obliczu skarg osób poważnych. Następują uniewinnienia, niesłuszne po ludzku sądząc, bez gwarancji i przyjaznego zrozumienia człowieka, który ociera się o naiwność.

Kontekst pojednania ma zawsze charakter chwały i dziękczynienia. Odtwarzają to często psalmy: “Wysławiajcie Pana bo jest dobry, bo na wieki Jego łaskawość”18. “Błogosław duszo moja Pana… On odpuszcza wszystkie twoje winy i leczy wszystkie twe niemoce”19 .

Symfonia motywów, którymi ubarwia się pojednanie jako wydarzenie relacji i życia a nie jako zadośćuczynienie religijne, przekazuje to, co dzieje się w osobie, która odkryje, że w obliczu Boga jest ważna i jest przez Niego kochana.


Wspaniałomyślna miłość i praktyka salezjańska.


Najważniejszym pośrednictwem i narzędziem pojednania była i jest ludzka natura Chrystusa. To ona obaliła wszelkie bariery i odległości między Bogiem a ludźmi. W ludzkiej naturze Chrystusa komunikacja Boga z nami osiągnęła najwyższe poziomy.

Jest to stwierdzenie, które ma swoje bardzo konkretne zastosowanie w naszym życiu i w naszej pracy duszpasterskiej. Z trudnością dochodzi się do pragnienia pojednania bez doświadczenia ludzkiej akceptacji. Praktyka Dobrego Pasterza uczy nas, aby z wdzięcznością akceptować okazywane nam uczucie i okazywać zainteresowanie, szacunek i posłuch osobom. Taka jest droga, która prowadzi do zastanowienia się nad własnym życiem i do chęci zmiany.

Właśnie to ukazuje, że najbardziej charakterystyczne aspekty naszego charyzmatu stanowią już "pojednanie". Cecha "prewencji" w naszej pedagogii jest bezpośrednim odbiciem miłosiernego serca Pana Boga20 a więc autentyczną ludzką realizacją pojednania, jakim jest Bóg i które On oferuje: objawienie chrześcijańskie podtrzymuje, że Bóg uprzedza nie tylko jako Stworzyciel ale także jako Odkupiciel, ponieważ wyłącznie z Jego inicjatywy, człowiek rzeczywiście może pragnąć darów, które tale inicjatywy ze sobą niesie.

Wdzięczność Ojcu za dar boskiego powołania wszystkich ludzi”21, o której mówią nasze Konstytucje, stanowią emocję, z jaką zbliżamy się do każdego ubogiego chłopca, pewni, że znajduje się w nim tęsknota za większą godnością, za utraconym "rajem", ale nie do tego stopnia, aby Bóg ponownie nie mógł do mu przywrócić.

Serdeczność, która cechuje nasze relacje, stanowi doświadczalny obraz projektu i pragnienia Boga, także i właśnie dla trudnego chłopca, który zagubił szelki ślad możliwie radosnej jedności z osobami i życiem.

Optymizm stanowi uznanie owego zamiaru bożego szczęścia, nigdy nie porzuconego, zawsze obecnego w bodaj minimalnym przejawie dobra, wysyłającym słaby sygnał, ale które musi i może być rozbudzone także poprzez zwykłą ludzką sympatię, w której pierwiastek boski i ludzki "konkretyzują" się i wspólnie rozwijają: odtworzenie owej “ludzkości i łagodności naszego Zbawiciela”22, dla której spotkać Pana oznaczało ujrzeć Boga.

Konkretność, przedsiębiorczość i świecki styl naszego duszpasterstwa, stanowią najbardziej radykalną formę przekonania, że ojcostwo Boga i Jego Wielmożność objawiają się i stają się wiarygodne w znakach uwolnienia od zła i w propozycji godnego życia dla wszystkich. Gdziekolwiek otacza się opieką najsłabszego, tam Bóg jest błogosławiony: dlatego przejrzyste wykonywanie naszego posłannictwa ewangelizacji-promocji-wychowywania stanie się pojednaniem także tam, gdzie z wielu powodów nie jest ono pożądane, upragnione, sprecyzowane: pojednanie jako łaska uprzedzająca, okazana “gdyśmy byli jeszcze grzesznikami”23.

Królestwo Boże jest także obecne w akceptacji potrzeb młodzieży, od "umiesz gwizdać" do "katechizmu", bez przerywania ciągłości, bez barier, bez przeciwstawień lub zazdrości.

Analogiczną refleksję można przeprowadzić także nad życiem w naszych wspólnotach i myślę, że to robicie. Fakt, że w relacjach między nami wszystko przechodzi na pierwszym miejscu przez logikę serca, ducha rodziny i miłości, szacunek i wzajemne zaufanie24, stanowi odbicie Boga i mądrość ludzkiej.

Prawdą jest, że pojednanie łatwiej przychodzi w pokorze i gdy ma sami uczynimy pierwszy krok a trudniej, gdy oczekujemy na krok drugiej osoby, być może zamkniętej w sobie. Przede wszystkim prawdą jest to, że droga do pojednania znajduje się w relacji, w której druga osoba czuje się bardziej dowartościowana niż osądzana.

Pogłębienie ducha rodziny mając na uwadze proces pojednania oznacza powiedzieć sobie wyraźnie co oznacza dla nas, oprócz strony formalnej, braterska łączność i wyciszenie, inicjatywa i cierpliwość, szczerość i braterskie upomnienie. Obserwując wiele sytuacji wspólnotowych stawiamy sobie pytanie: do jakiego stopnia należy naśladować uprzedzającą miłość Boga i dobroć Dobrego Pasterza, aby podnieść na duchu rozgoryczonego, zawiedzionego, zranionego przez życie, dotkniętego przez tyle wyrządzonych lub doznanych krzywd współbrata? Co należy zrobić, aby przywrócić życie komuś, kto jest "zadręczony" do tego stopnia, że nie czuje w sobie siły koniecznej do wyzwolenia się?




Bezwarunkowa hojność Boga, fakt, że "Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności”25, zamyka drogę do interpretacji dobroci Boga uproszczonej do zwykłego "nie zwracać uwagi", do identyfikowania przebaczenia jako "nie przywiązywania wagi", do darowania winy, które nie jest prawdziwym wyzbyciem się zła, do pojmowania miłosierdzia oderwanego od sprawiedliwości, do usprawiedliwiania, które nie zakłada żadnego osądu co do naszych decyzji, postaw, i działań.

Takie rozważanie musi dojrzewać stopniowo, ale należy wyjaśnić, że jeżeli miłosierdzie jest czymś uprzedzającym, wspaniałomyślnym, absolutnym i całkowitym, to zakłada ono radykalne odrzucenie zła.

Zła, szczególnie w swej ekstremalnej formie, to znaczy w grzechu, w żaden sposób nie może włączać w kontekst miłości i daru, który nasze życie wykazuje i które dostrzegamy w myśli o Bogu. Zło zawsze jest rozbijające. Dostrzeżenie jego złośliwości będzie tym bardziej wyostrzone im bardziej jest ona wzbudzana przez radykalne doświadczenie dobra.

Dlatego pojednanie, uczucie bezwarunkowej miłości, nie odbiera, ale staje się podstawą osądu naszych intencji i działań. Wspaniałomyślna miłość Boga, uprzedzająca i miłosierna, nie wyklucza ani nie zmniejsza ciężaru lub przeciwstawia się etycznej potrzebie działania człowieka: przeciwnie stanowi solidny i absolutny fundament, rozjaśnia go i realizuje. Nie przekreśla rozważań nad przeciwstawieniami ludzkimi, ale uczy jak je zdemaskować, nad nimi zapanować i jak je przezwyciężać.

Dar i znajomość życia w Bogu, właśnie dlatego, że w Jezusie stał się On ciałem, musi stać się życiem człowieka. Nasze pragnienie pojednania i apel o miłosierdzie Boże, nie mogą być interpretowane włączając etykę w subiektywizm, jak gdyby nie było odniesień, aby odróżnić dobro od zła, ani zgodnie z "przekonaniem o słabości", które uniemożliwia określenie jakiegokolwiek dobra, oprócz uznania egzystencji, wolności i przestrzeni dla drugiego.

Wspaniałomyślność Boga nie jest zapomnieniem lub zawieszeniem sprawiedliwości, ani zwykłą przyjaźnią (brakiem sądu): dla Niego "nie ma dobroci bez sprawiedliwości"!


1 Bóg miłosierny i sprawiedliwy.

▲back to top



Także i ten aspekt należy wyjaśnić w świetle Słowa Bożego na przełomie tysiąclecia charakteryzującego się mnóstwem obrazów Boga, często zgromadzone pod znakiem subiektywizmu. Kiedy Bóg przemawia do człowieka, przemawia do "tego" człowieka, nie przemawia nigdy w sposób oderwany. Objawienie Boga jest pedagogią: oświeceniem rzeczywistości, propozycją prawdziwego życia, czasem cierpliwości, serdecznym przyjęciem przez Boga zatwardziałości naszego serca.

Dlatego Pismo Święte mówi wiele zarówno o miłości Boga jak i o Jego gniewie; dlatego Jahwe jest Bogiem pobłażliwym i zazdrosnym, hojnym w łaski ale i powolnym w gniewie. Dlatego Jezus opowiada przypowieści o Królestwie, jednostronnie jasne, ale także te o odrzuceniu, wyraźnie tajemnicze; dlatego Jezus jest nowością absolutną, w znaczeniu ostatecznego wypełnienia Prawa, i dlatego w miejsce Starożytnego Prawa wprowadził Przykazanie Miłości. Dlatego istnieje Stary i Nowy Testament a w Nowym Testamencie napięcie między czasem przed i po paschalnym; dlatego Zmartwychwstanie jest wynikiem Męczeństwa.

Aby lepiej zrozumieć proces pojednania, należy określić owe dialektyki, a nie wykluczyć je. Nasza refleksja i religijny język powinny być poprawne zarówno gdy mówimy o Bogu oraz gdy zwracamy się do drugiego człowieka, gdy głosimy bezwarunkową Bożą akceptację i określamy sytuacje ludzkiego odrzucenia, gdy ukazujemy zawierzenie Boga i odsłaniamy niedowierzanie człowieka.

Orędzie lub katecheza zbyt "optymistyczna" (to znaczy taka, która umniejsza odpowiedzialność człowieka), może okazać się szkodliwa na równi z przeciwną wersją "pesymistyczną". Oferta przebaczenia winna zawsze być skoordynowana z potrzebą skruchy, poprzednio lub w następstwie wyznaną lub wzbudzoną.

Potrzeba więc w tym wszystkim ogromnej baczności w refleksji i w słowie. Miłość i gniew Boga nie stoją na tym samym poziomie, podobnie jak nie stoją na jednakowym poziomie zbawienie i sąd, rozwiązanie i związanie, odpuszczenie i zatrzymanie, wyjawienie i przebaczenie, pieszczoty i kary. Dojrzała refleksja osobista i prawidłowa katecheza pomoże w zrozumieniu owych przeciwstawności śledząc kryteria współobecności i asymetrii. Pomoże zrozumieć w jaki sposób gniew jest sposobem miłowania, w jaki sposób łączy się, aby następnie się rozdzielić, w jaki sposób "nie" służy większemu "tak". Ukaże, że tu bierze początek każdy sukces, każde ryzyko i każde niepowodzenie na polu wychowawczym, w niebie i na ziemi.

W odniesieniu do zbawienia i sądu, do współobecności i asymetrii obu wyrażeń, doktryna chrześcijańska jest ściśle pouczająca: nie plami obrazu Boga ukazując Go jako "obiektywnego" i "dalekiego" sędziego; ale też nie uwalnia człowieka od odpowiedzialności.

Każda teza chrześcijańska znajduje swój ośrodek w Paschalnym wydarzeniu Jezusa Chrystusa, gdzie nasz Sędzia jest jednocześnie Odkupicielem! Dlatego chrześcijanie potwierdzają istnienie zarówno Raju jak i piekła. Wiedzą jednak, że zgodnie z nauką Kościoła w pierwszym przebywa wielu braci, natomiast nie są pewni, czy w drugim przebywa ktokolwiek. Nikt nie odchodzi z tego świata będąc pewnym, że jest skazany.

Wola powszechnego zbawienia oraz możliwość jego ostatecznego odrzucenia są potwierdzone, ale jako asymetryczne: pierwsza stanowi rzeczywistość bardzo stabilną, jaką tylko można sobie wyobrazić, druga to jedynie możliwość, której Bóg nie życzy nikomu; jedna stanowi pozytywną propozycję Boga, druga wyłącznie wynik przez Niego narzucony.


Poczucie grzechu.


To. O czym mówimy w ewidentny sposób wpływa na nasze życie. Nic jednak nie jest tak władcze jak miłość! Najboleśniejszą rzeczą jest to, w czynach i w świadomości, że zraniliśmy prawdziwą i przeogromną miłość. Dokuczyliśmy pewnej osobie, zadaliśmy ból osobie niewinnej, sfałszowaliśmy prawdę, zlekceważyliśmy coś pięknego, to właśnie powoduje gwałtowne wyrzuty sumienia. “W raju i w piekle pali się ten sam ogień: ogień miłości Boga" (Urs Von Balthasar), miłości zaakceptowanej w jednym wypadku i odrzuconej w drugim.

Refleksja nad miłością Boga jest konieczna ale nie w zupełności. Jeżeli pragnie się mówić o pojednaniu w sposób odpowiedzialny, należy zaakceptować niezgodności między złem a winą ludzką. Jeżeli miłość stanowi ostateczny cel życia Boga i człowieka, jaki sens ma życie z odrzuconą lub zignorowaną miłością i jaki charakter może mieć wyzwolenie z takiej sytuacji?

Owa odrzucenie miłości odnawia się od początku i grozi wszystkim. Istnieje wiele podziałów w sercu człowieka i w życiu ludzi. Moglibyśmy przygotować długą listę tych podziałów występujących w kontekście historycznym i w naszych wspólnotach.

Ostatnie dokumenty Kościoła poruszając makrokonsekwencje zła: naruszanie praw człowieka, dyskryminacja rasowa, społeczna, religijna, brutalność świata polityki i ekonomii, przemoc i agresje wojenne, wykorzystywanie ubogich, niesprawiedliwy podział bogactwa, korupcja w zarządzaniu dobrem wspólnym. Podział, przeciwstawienie a nawet nienawiść zakorzeniły się w świadomości po ostatnich wydarzeniach historycznych, trudnych do wyobrażenia, ale rzeczywiście zaistniałych.

Ponieważ horyzont wychowawczy jest nam rodzinny, ograniczę się do świata młodzieży, zatrzymując się nad zjawiskami rażącymi, często komentowanymi, takimi jak, ekstremalne formy ucieczki od rzeczywistości, nierozwiązane konflikty społeczne lub libertynizm, którego niszczącą siłę można zaobserwować gołym okiem.

Skupię się raczej na podziałach wewnętrznych, które zgodnie z nauką Chrystusa, stanowią korzenie innych podziałów, bardziej jaskrawych. Panorama młodzieżowa charakteryzuje się splotem możliwości i braków. Mamy do czynienia z pokoleniami rozdartymi między zachętami i zakazami, sprzecznymi i trudnymi do pogodzenia: dzisiejsza młodzież charakteryzuje się indywidualnością i solidarnością, konsumpcją i spirytualizmem, racjonalizmem i przypadkowością, podzielona między uczucia i rezultaty, emocje i odpowiedzialność, estetykę i etykę; jest bardziej wrażliwa na tematy pokojowe, ale mniej angażuje się na rzecz sprawiedliwości; jest zarzucona informacjami, ale jest słaba w refleksji; ma wyostrzone poczucie wolności, ale coraz mniej zdolna do podejmowania decyzji; zapalają się w rozmowach na temat wartości, ale silnie reagują na wezwanie dotyczące bezwarunkowych wymagań; jest otwarta i powierzchownie beztroska w relacjach; ale z ogromnym trudem stawiają czoła konfliktom bez wstecznych poglądów; uznają znaczenie ciała, ale następnie czynią go terenem zaślepionego doświadczenia, unikając etycznej odpowiedzialności; nie mają trudności w wyznaniu, że istnieje pewien Bóg, ale nie znoszą faktu, że Bóg posiada twarz: pragną go jako "zrób to sam" i na własną miarę.

Bardziej formalnie młodzież odczuwa wpływ współczesnych sprzeczności między wolnością a prawem, między spontanicznością a regularnością, intuicją a sposobem postępowania, ciałem a duszą, tożsamością osobistą a przynależnością kulturową.

Można dokonać analogicznego opisu tego, co zachodzi w nas jako pojedyncze osoby konsekrowane i jako wspólnota. Niezgodności, różnica między tym, co się wyraża a praktykuje, niespójność między tym czego się wymaga a tym co się realizuje, znajdują się na porządku dziennym. Zaniedbanie czujności w ocenie nie przyćmiewa przez przypadek podobnego doświadczenia w miłości Boga, tak jasno wyznawanej i wyrażanej?

Oto dlaczego troska o połączenie i rozróżnienie akceptacji i odpowiedzialności, daru i długu, stanowi rzeczywiście naglące wskazanie kulturowe i duszpasterskie: w tym sensie, pojednanie oznacza opracowanie w nas i przekazanie młodzieży mądrości, będącej w stanie zjednoczyć przeciwstawności, z których składa się życie i łagodzić negatywne napięcia, powodujące podział ducha.

Myślę, że nie ma potrzeby czynić zbyt długiego komentarza na temat, jak bardzo to wszystko wiąże się z "poczuciem grzechu", którego oddalenie aż do zaniknięcia w wielu sektorach życia nie bez racji dziś się odczuwa. “Przywrócenie właściwego poczucia grzechu jest pierwszym sposobem przezwyciężenia poważnego kryzysu duchowego, jaki trapi człowieka naszych czasów”26.

Dojrzały osąd, do którego prowadzi miłość polega właśnie na dostrzeżeniu możliwości, jakie oferuje życie i odpowiadających mu niebezpieczeństw. Dostrzeżenie wyłącznie jednego z tych wymiarów stanowi widoczne zniekształcenie a w gruncie rzeczy infantylizm. Każdy przejaw dobra posiada swoją przeciwieństwo, które mu się przeciwstawia w głębi naszej duszy i w otaczającym nas świecie: miłość i nienawiść, obowiązek i indyferentyzm, prawość i nieuczciwość… w    gruncie rzeczy światło i ciemność, życie i śmierć.

Przywrócenie poczucia grzechu w nas samych i w odbiorcach naszego posłannictwa, zakłada uchwycenie odniesienia, jakie nasze postawy i nasze działania mają w stosunku do miłości Boga oraz wpływu, jaki nasza relacja z Bogiem ma na braci i na świat; w konsekwencji, zrozumienie niszczącej potęgi zła, ku czemu sprzyjamy w działaniach, dziś uważanych za "prywatne" i przyjęcie odpowiedzialności za skutki wpływu zła na nas i na historię.

1.1

▲back to top


1.1.1 Formacja sumienia.

▲back to top



Środowisko, w które jesteśmy włączeni prowadzi nas prawie nieświadomie do pewnej obojętności wobec zła moralnego, do pewnej niwelacji oceny, a tym samym do zmniejszenia winy i czujności. Widać to wszędzie wokoło i nie przywiązuje się do tego większej uwagi. Prawie przyzwyczailiśmy się do faktu, że każdy wybiera własną formę życia, aby tylko nie przekraczał norm współżycia i respektował prawa innych.

Współczesny osąd w odniesieniu do tendencji i zachowań opiera się często na bezpośrednich racjach: statystyki, korzyści osobiste, skomplikowane sytuacje. Badania różnych kultur wykazały jak bardzo zależą od nich ustalenia, uważane za absolutne. Poczucie wstydu, respektowanie autorytetu, pewna forma małżeństwa, wyrażanie seksualności, zostały zrelatywizowanie, ponieważ uważane za zmienne i nie obowiązujące wiecznie.

Osłabło poczucie Boga. Zmieniło się Jego wyobrażenie w świadomości osobistej i społecznej wielu osób. To utrudnia myślenie, że działania człowieka mając cokolwiek wspólnego z wolą Boga. Staramy się nie drażnić bliźnich i nie obrażać tych, którzy znajdują się wokół nas.

Badanie zachowań ludzkich przypisuje "poczucie winy" rodzajowi osobowości, wychowaniu rodzinnemu, środowisku społecznemu. Podkreśla się raczej uwarunkowania i potrzebę uwolnienia się od niej, a nie odwołanie się do odpowiedzialności.

Nastąpił podział między moralnością "prywatną" i moralnością "publiczną", dlatego wiele decyzji, nawet tych o znaczeniu społecznym, pozostawia się prywatnej ocenie: aborcja, eutanazja, rozwód, homo seksualność, zapłodnienie. W środowisku społecznym i wychowawczym prowadzi się uwrażliwianie na ten temat, ale często dotyczy ono wyłącznie ponoszonego ryzyka i środków zapobiegania; nie proponuje się solidnego fundamentu etycznego, a tym bardziej odniesienia transcendentnego.

Wszystko to wpływa na młodzież jak toksyczna chmura. Nic więc dziwnego, że pojawia się u niej zespół symptomów i odbić kultury, którą oddychają. Formacja młodzieży od strony moralnej wydaje się być fragmentaryczna. W istocie, młodzież obiera kryteria z różnych źródeł: z rodziny i szkoły, z ilustrowanych magazynów i telewizji, od przyjaciół i z własnej refleksji. Wybór często podyktowany jest subiektywnymi preferencjami.

W podobnym znaczeniu, środowisko wpływa na dorosłych, osoby zakonne i wychowawców, jeżeli uważna lektura Słowa Bożego i rozeznanie nie wyostrza ich czujności. Wrażliwość można osłabić. Przechodzimy w ten sposób, niemalże śledząc prawo wahadła, od poprzedniej surowej i oskarżającej mentalności do tej o przeciwnym znaku, "wesołej" i indyferentnej; od dostrzegania grzechu we wszystkim, do nie dostrzegania go w niczym i w nikim; od podkreślania kary za grzech, do ukazywania miłości Boga bez odpowiedzialności ze strony człowieka: rezultat takiej postawy byłoby jednakowy, jakąkolwiek odpowiedź człowiek da swojemu Panu; od surowości w korygowaniu błędnego sumienia do postawy, która nie widzi potrzeby formowania sumienia; od dziesięciu przykazań wyuczonych na pamięć, do nie nauczania konsekwentnego życia chrześcijańskiego.

Być "dojrzałymi chrześcijanami", "prawdziwymi wychowawcami do wiary", rzeczywistymi ewangelizatorami oznacza: rozpoznawać zło i ujawniać je w życiu prywatnym i społecznym, zachowując świadomość destrukcyjnych możliwości zła; głosić, że Chrystus pokonał wszelkie zło i obdarzył nas wszelkim dobrem; z pomocą Słowa Bożego wyodrębniać zło w jego zarodku i w jego sposobach manifestowania; być świadomymi, że przez Wcielenie, mękę, śmierć i zmartwychwstanie, Chrystus wskazuje nam drogę, aby je pokonać: zawierzenie Bogu, przeciwstawianie się, czujność, intelektualna, moralna i duchowa walka.


2 Osąd i życie salezjańskie.

▲back to top



Z punktu widzenia salezjańskiego ograniczę się do przywołania na pamięć wspaniałej równowagi osobistej, duszpasterskiej i pedagogicznej u Księdza Bosko, którą winniśmy kontynuować i aktualizować. Ksiądz Bosko wychowywał słowem na ucho i troską o środowisko, osobistym uczuciem i zachowywaniem regulaminu; był kapłanem przedkładającym chłopców nad wszystko, nauczycielem zdolnym do proponowania, wyjaśniania i przyswajania wymagań życia wspólnotowego i posłannictwa, uważnym i roztropnym w ocenie nadzwyczajnej i przedsiębiorczej energii chłopców.

Jeżeli chodzi o pojednanie, pojawia się u Księdza Bosko zarówno promująca intuicja, która ze swej natury jest dobra, jak i wyostrzona percepcja krzywdy wyrządzonej przez grzech, aż przyjęcia na ciężaru! Na linii zdwojonej uwagi, którą nazwaliśmy współobecność i asymetria między łaską i osądem, znaczącym jest fakt, że Ksiądz Bosko w swoim kluczu opowiadania mówi zawsze in recto w odniesieniu do dobra, posługuje się zawsze figurami (sny, słonie, potwory, podobizny, ostrzeżenia…) w odniesieniu do zła, potwierdzając w ten sposób słuszność każdego dobrego dzieła i niesłuszność każdego dzieła złośliwego. Z drugiej strony, ze swojego sposobu wyrażania się Ksiądz Bosko uczynił drogocenną wskazówkę pedagogiczną dla sowich następców.

Logika serca nie zwalnia od odpowiedzialności a duch rodzinny nie usuwa autorytetu, co najwyżej go podtrzymuje: z jednej strony właśnie dlatego, że owo popieranie otwartości w korygowaniu oraz otwarcie na korekcję jest wynikiem ducha rodzinnego; z drugiej dlatego, że brak autorytetu prowadzi do powstawania napięć, osiągających poziomy nie do zniesienia i praktycznie uniemożliwia zahamowanie zła w postaci indywidualizmu, defetyzmu i regresji.

Posługa władzy jako zdolność ukierunkowywania, przywoływanie do porządku i korygowania, stanowi ogromne poświęcenie, ale ma na celu dobro wspólne, jest konieczna w rzeczywistym spojrzeniu na rzeczy, nieodzowna we wszystkich sytuacjach, w których stosowane sposoby przekonywania zostały wyczerpane lub udaremnione.

Powyższa myśl rodzi się z powstających napięć, jakie przeżywają wspólnoty z racji ogólnych pogodzenia dwóch rzeczy lub trudnej współpracy: to, co czasami daje się zauważyć to są jasne posłuszeństwo, którym nie odpowiada uczuciowe uznanie i jasny brak posłuszeństwa, w ślad za którym nie idzie istotne zarządzenie. Innymi słowy: często nie wiadomo jak pogodzić ze sobą sprawiedliwość i dobroć.

Przejrzystość własnej pozycji powołaniowej i wspólnotowej oraz    uczciwe wykonywanie powierzonego zadania, stanowią wstęp do polepszenia rozeznania duchowego, a tym samym do prawidłowego i doskonalszego przeprowadzenia procesu pojednania.



3. Nawrócenie i nowe życie w Duchu Świętym.


W niniejszym punkcie połączmy dwa poprzednie, antycypując także i tym razem to, co pragniemy zasugerować: pojednanie zakłada przeprowadzenie rozeznania w dwóch kierunkach: “powrót do przeszłości", aby odkryć ślady miłości Boga i dobra, jakie nagromadziło się w nas i aby wyrzec się wszystkiego, co z naszej strony stanowiło niedowierzanie, niewdzięczność, zatwardziałość, strach, przemoc; i "spojrzenie w przyszłość" jako zawierzenie odnawiającej sile Ducha Świętego, uznanie i akceptację doskonalszej miłości, komunii i przebaczenia, czego życie od nas wymaga, jako apel do naszej wolności, jako odpowiedzialność za to, że zostaliśmy wyprzedzonymi, ogarnięci, prowadzeni i oczekiwani przez Bożą miłość.

Mówiąc o "rozeznaniu" nie myślę wyłącznie o czymś "intelektualnym", ale o biblijnym "sercu", o stanie duszy w momencie decyzji, rozstrzygania, wyboru dobra dla siebie i braci, a ostatecznie dla Boga.

Pojednanie", to słowo o znaczeniu całkowicie pozytywnym, ale które wskazuje na pokonanie czegoś negatywnego. Od samego początku człowiek zrywał przymierza miłości z Bogiem i dlatego miłości człowieka zawsze towarzyszy pojednanie. Chrześcijanie nie są pesymistami ani optymistami w odniesieniu do człowieka: patrzą jedynie na jego bieżącą historię, ponieważ w Bóg objawił się w historii: myślą o początkowej dobroci człowieka w konkretnych wyrażeniach, to znaczy o dobroci ograniczonej i zagubionej: myślą o grzechu pierworodnym jako nieustannie aktywowanym przez grzech osobisty, pomimo przelanej krwi Chrystusa.

Korzyści z takiego zrozumienia pojednania są znaczne, ponieważ istnieje ogromna różnica między przebywaniem na świecie myśląc, że wszyscy są dobrzy i że wszystko musi funkcjonować, w ten sposób życie staje się miejscem tysiąca rozczarowań, a przebywaniem na świecie wiedząc, że wszystko idzie jak może, ale oczekując, że zdarzy się cud miłości, w ten sposób życie staje się miejscem miłych niespodzianek!

Słusznie więc obstajemy przy wychowaniu do miłości. Bo wychowywać do miłości oznacza uczyć przebaczenia, nowego porządku, przybliżania i pojednania, jako możliwych i konkretnych sposobów realizowania miłości.

Wychowywać kogoś i wychowywać siebie do wiary nie oznacza wyłącznie nabywać lub przekazywać wiedzę, że Bóg jest nam Ojcem, ale oznacza uczyć powrotu do Niego. Akt wiary oznacza pokonanie niedowiarstwa, jakąkolwiek formę teoretyczną lub egzystencjalną ono przybierze. Już tu istnieje przestrzeń do pokonania, aby móc zaakceptować przyjście Boga. Nie przez przypadek predyspozycję radosnego przyjęcia orędzia Jezus zapowiada dość zdumiewająco: “Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”27. Pojednanie otwiera drzwi wierze.

Orędzie czułego ojcostwa Boga nie może być przekazane inaczej jak tylko w formie zaproszenia lub powrotu. Może się to wydawać trudne, natomiast jest zachęcające a przede wszystkim ewangeliczne: ponieważ oznacza, że nikt nigdy nie jest wykluczony z propozycji boskiego ojcostwa: wszyscy są oczekiwani i mogą z niej czerpać i cieszyć się bez miary.


2.1 Powrót do Boga.

▲back to top



Nadzwyczajna okazja jubileuszu z racji nowego tysiąclecia, zachęca nas do pogłębienia a nie do powierzchownego potraktowania niektórych zjawisk. Święty Paweł, w dalszym części tekstu, który stanowi także tytuł tego listu prosi: “Pojednajcie się z Bogiem”28, wskazując w ten sposób, że pojednanie jest odpowiedzią na Bożą inicjatywę.

Stawiamy sobie pytanie: dlaczego Pojednanie jest czymś, czego człowiek nie jest w stanie odnaleźć własnymi siłami, ale jest przede wszystkim dziełem Boga? Dlaczego zadaniem człowieka jest wierzyć, to znaczy wejść w przebaczenie oferowane, odpowiadające Bożej inicjatywie? Co zrobiliśmy, co zniszczyliśmy, że jest tak trudna, wręcz niemożliwa, licząc na nasze siły, komunia z Bogiem i między ludźmi? Z jakiego powodu historia zbawienia oznacza pragnienie Boga, aby zawrzeć przymierze z człowiekiem i uzyskać odwzajemnienie miłości, która zawsze pozostaje odpowiedzią na jednostronny upór miłości Boga? W znaczeniu bardziej radykalnym: dlaczego nowa i wieczysta pamiątka jest zamknięta w samotności Jezusa na krzyżu? Co dzieje się z dynamizmem ludzkiej wolności w następstwie grzechu? Dlaczego od samego początku powstało coś takiego jak grzech, to znaczy podejrzenie, odrzucenie, pycha, samowystarczalność, niedowierzanie, także w odniesieniu do Boga?

Pierwszą część odpowiedzi można sformułować następująco: oszołomienie, które prowadzi do zła jest pragnieniem naszego dobra! Pojednanie jest rzeczą delikatną, ponieważ każdy podział powstaje na bazie pewnej percepcji i oczekiwania dobra. Nie przez przypadek Jezusa nauczył nas modlić się, wkładając nam na usta wezwanie “nie wódź nas na pokuszenie”29, to znaczy, nie czyń tak, aby dowartościowanie twoich darów, powodowało zapomnienie o związku z Tobą, który jesteś Ofiarodawcą.

Owo oszołomienie jest ukazane w Piśmie Świętym, w naleganiu kusiciela: “otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”30: jest to pokusa przenikliwa ponieważ jakby wszczepia się w zamiar Boga, aby stworzyć nas jako swoich synów, stworzyć nas na świecie jako prawdziwe wolnych. W rzeczywistości, człowiek pragnie w pewien sposób posiadać "wszystko", ale owo wszystko Bóg sam umieścił już w sercu człowieka; w mgnieniu oka człowiek zinterpretował to jako "posiadać wszystko", a nie "otrzymać wszystko"; pomyślał o wolności jako o czystej niezależności a nie o wolności ofiarowanej: w pierwszym przypadku powstaje pewnego rodzaju odebranie towaru, w drugim zaś stanowi podziękowanie; w pierwszym przypadku życie stanowi samotność, w drugim wdzięczność. Drzewo dobra i zła sugeruje owo pragnienie posiadania bez otrzymywania, owo być bez przynależeć, owo oceniać samemu bez jakichkolwiek odniesień.

Istnieje druga część odpowiedzi na temat trudności człowieka w stosunku do pojednania: zakaz zrywania owocu z drzewa w myśli Boga sugeruje różnicę między Stwórcą i stworzeniem. Jest to sugestia pozytywna, ponieważ gwarantuje i zachowuje oryginalną zwartość stworzenia; jest wezwaniem do ustanowienia relacji i wejścia w dialog z kimś, kto pragnie go do tego stopnia, że gotów jest je stworzyć. Jednak wąż sugeruje, że jest to pozbawienie człowieka pewnej ważnej części wolności i szczęścia, i to właśnie przysłania całe "dobro Boga", jakie człowiek ma do swojej dyspozycji: podejrzenie, brak zaufania, niedowierzanie Bogu, przyćmiony obraz Boga.

Przeciw temu wszystkiemu każda religia, również chrześcijaństwo, musi nieustannie walczyć. Jednakże, podczas gdy każda religia obiektywnie jest naznaczona taką rzeczywistością, chrześcijaństwo jest z niej wykluczone: Jezus nie jest człowiekiem, który niedowierza, Synem, który stanowi syntezę wolności i przynależności. Jest o tym mowa już w 3 rozdziale Księgi Rodzaju, gdzie jest pokryte cieniem jakiekolwiek zwycięstwo, które wywodzić się będzie z potomstwa kobiety31, słusznie nazwanej “Protoewangelią”, ponieważ zwiastuje istotę zbawienia, “dzieło, którego musimy dokonać”, aby się zbawić: mieć wiarę, odtworzyć w człowieku ufność w Boga i proporcjonalnie w ludzkich relacjach ufności, "wiarę jaką miał Jezus"32.

Przypowieść o miłosiernym ojcu opisuje dwa możliwie pojednania, począwszy od dwóch makro-patologii wiary: niewdzięczną samowystarczalność i odczuwane niezadowolenie, ucieczkę i niewolę, oddalenie i jałowość serca, w każdym razie źle pojęte ojcostwo. Któż może powiedzieć, że nas to nie dotyczy?

Młodszy syn żąda swej części; starszy syn pracuje uczciwie w domu ojca. Z jakiego powodu młodszy syn miałyby interpretować przebywanie w domu jako pozbawienie szczęścia a starszy jako pozbawienie wolności? Dlaczego młodszy syn nie pomyślał, że należy mu spadek oczekiwał na niego dokładnie w sercu i w domu Ojca; dlaczego starszy syn nie pomyślał, że koźlęcie mógł mieć o każdej porze (“wszystko moje do ciebie należy”33)? Ile kosztuje i jak łatwe lub trudne jest pojednanie dla nieufnego i urażonego serca? Jezus sugeruje, że nie jest takie łatwe, skoro Ojciec musi jeszcze raz wyjść ze swoją inicjatywą, uprzedzającą miłością: na widok młodszego syna “wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go”34; w stosunku do starszego, “ojciec wyszedł i tłumaczył mu”35.

Właśnie w ten sposób Jezus sugeruje, że wszystko jest bardzo łatwe: ponieważ skoro inicjatywa należy do Ojca, to naszym zadaniem jest "pojednać się z Ojcem", wejść w przebaczenie Boga!

W każdym bądź razie jesteśmy na stałe ostrzeżeni o podwójnym aspekcie dramatycznym, który co jakiś czas będziemy musieli stawić czoła: nieudolność młodszego syna, aby samemu dokonać przejścia od wyrzutu sumienia do skruchy, i zawieszona dalsza postawa starszego syna, która rozgrywa się poza przypowieścią i zakończy się skazaniem Jezusa na śmierć.


Zbawienie u podstaw zła.


Dynamiki, które zapoczątkowują każdy podział w życiu osób są opisane w Księdze Rodzaju    w rozdziale 3 i w Ewangelii Łukasza w rozdziale 15. Niedowierzanie i fałszywe relacje, przekonanie, że szczęście należy raczej zdobywać niż otrzymywać, że lepiej radzić sobie samemu niż zawierzać komuś, że powody miłości nie są aż tak autentyczne, jakby się wydawało, to konsekwencje zła, które kształtują nasze serca i nasze relacje.

Wszystkie dzieci, gdy otrzymały już wszystko, w pewnym momencie doświadczają pierwszego "nie". Dla nich owo "nie" stanowi kryzys przystosowania się, dla rodziców, "tak" w odpowiednim miejscu i czasie W każdym razie dla rodziców jest to ryzyko, dla dzieci dramatyczny moment, w którym figura ojca staje się dwuznaczna i nie godna zaufania lub wyrozumiała i pełna zawierzenia, moment, aby powiedzieć: “czyni to dla mojego dobra”, lub: “pozbawia mnie szczęścia”.

Podobnie wszystkie dzieci dokonują bolesnego odkrycia, że nie stanowią już wyłącznego i jedynego centrum zainteresowania i uczucia. Dlaczego jednak owo odkrycie przeżywane jest pod znakiem zazdrości i trudności a nie radości? Dlaczego tak trudno być gościnnym i wspaniałomyślnym? Dlaczego psycholodzy odkrywają, że ofiarność, chociaż ma jakiś słaby sygnał od samego początku, w rzeczywistości stanowi raczej cel?

Oczywiście, że wszystko to jest już zadaniem pojednania: chodzi o uczenie się życia w świecie w logice miłości a nie egoizmu, dzieląc się darami a nie gromadząc je. Ile zewnętrznych doświadczeń i ile decyzji wewnętrznych musi podjąć chłopiec, nastolatek, dorosły, aby przekonać się, że miłość się mnoży a nie dzieli, że miłość czyni miejsce innemu bez utraty własnego, że w miłości nie ma bojaźni, ponieważ w prawdziwej miłości nikt nie jest zbyt biedny i nikt nie jest zbyt bogaty!

Jeżeli jest to pokusa, radykalna próba życia w nas samych, to umacnia się ona i trudno ją pokonać formami bardziej oczywistymi i rozpowszechnionymi od zła: istnieją rodzice obiektywnie nie godni zaufania, istnieją rodziny rozbite, przyjaciele, którzy zdradzają; istnieją związki jedynie dla interesów, istnieją błędy popełnione w dobrej wierze, istnieje nieporozumienia, niezrozumienia, istnieją na tym świecie rzeczy napawające strachem; istnieje powiedzenie "ufać jest dobrze, ale nie ufać lepiej", istnieją złowrogie uczucia i gesty; istnieje nienawiść i zemsta, gromadzenie    dóbr i wykorzystywanie słabych, istnieją zabójstwa i ludobójstwa.

Pojednanie, w szerokim znaczeniu tego terminu, wydaje się być trudne, ponieważ nie może być regresywnym pragnieniem macierzyńskiego łona, wycofaniem się do spokojnej oazy, ale musi rzeczywiście włączać się w działania na rzecz sprawiedliwości, stawiać słuszne żądania, ujawniać zło, obronić ubogich i niewinnych, obezwładniając narzucających swą wolę, cierpliwie pracą budować pokój i solidarność.


2.2 Aspekty salezjańskie.

▲back to top



Wśród aspektów salezjańskich, bardzo ważne wydaje mi się odczytanie w świetle refleksji na temat trudnego zadania pojednywania, głęboką mądrość Księdza Bosko wyrażoną w słowach "nie wystarczy kochać": dobitna nadwyżka, jakiej miłość wymaga od naszego charyzmatu jest motywowana przez fakt, że zranionemu sercu, a takim może być serce biednego chłopca lub zmęczonego współbrata nie jest łatwo przywrócić początkową wiarę w siebie; tak więc miłość wychowawcy lub współbrata stara się pokonać każde podejrzenie poprzez tę dodającą otuchy strategię, którą stanowi propozycja hojnego i okazywanego uczucia, będącego w stanie pokonać jakąkolwiek słabość.

Rzeczą zaskakującą jest fakt, że przy każdym spotkaniu, któremu towarzyszy odrobina sympatii, jak spotkania Księdza Bosko z chłopcami, serca otwierają się bardzo szybko. Nasuwają się dwa wnioski: pierwszy, że pojednanie jest oczekiwane do tego stopnia, że gdy jest oferowane i faworyzowane, a narzucane siłą, natychmiast się mnoży! Drugi, że wychowawca, który wykorzystuje sferę uczuciową w sposób uwodzicielski, czyni szkodę trudną do naprawienia w formie sceptycyzmu, cynizmu, przemocy. Nie ma bardziej przykrego doświadczenia od zdrady, ponieważ zaprzeczenie zaufania niszczy sferę, w którą osoba przy ogromnym wysiłku i obawie maksymalnie zaangażowała się uczuciowo.

Łatwo jest dziś sobie wyobrazić, jakiego rodzaju pedagogicznego przygotowania należy dziś wymagać od wychowawców, aby stawić czoła uczuciowej konsumpcji, która wabi urokiem przyjaźni, ciepła, wyrozumiałości, dialogu, lub stanowi wyłącznie towarzyską grę i emocjonalną podnietę, pozbawioną odpowiedzialności i zaangażowania w życiu.

Jeżeli chodzi o nasze wspólnoty, musimy lepiej przedstawiać nośne tematy naszej duchowości. Należy kłaść wysiłek na pracę wspólnotową nad tym, co stoi w połowie drogi między ogólnym wskazaniem dotyczącym projektu a szczegółowym detalem procesu, to znaczy nad doświadczeniami wynikającymi z życia i obecnie gotowymi do szerszego zaproponowania.

Najlepszym wstępem do każdego pojednania jest głoszenie słowa i doświadczenie wspaniałomyślności: odwaga przebaczenia może się narodzić z odkrycia, że świat nie jest zbudowany na kalkulacji ale na darowaniu! Nie może być katechezy, lekcji szkolnej lub wydarzenia społecznego, w której nie uwrażliwiałoby się młodzieży na to, ile rzeczy na świecie istnieje z czystego darowania.

Po tej samej linii Ksiądz Bosko mówił, że najpiękniejszy kwiat jaki może zrodzić się w sercu chłopca to wspaniałomyślność: pomagać chłopcom (i współbraciom!) dojrzeć wokoło dary, doświadczyć wspaniałomyślności, podziękować słowem, odwdzięczyć się życiem, to najlepszy sposób na osadzenie wychowania w swoich początkowych dynamizmach.

Druga wskazówka, pomocna w procesie pojednania dotyczy akceptacji, połączonej z wdzięcznością, ponieważ jest to postawa, która pozwala na to, aby dar nie był pewnego rodzaju zawiedzeniem, nie zatrzymał się już u początku, nie wycofał się przedwcześnie i w sposób upokarzający, przybrał postać "ludzką".

Akceptacja funkcjonuje zapobiegawczo i retrospektywnie: czyni pierwszy gest i jest w stanie usunąć ewentualne potknięcia przepraszając i prosząc o wybaczenie. Akceptacja pokazuje, że miłość czyni miejsce innemu: dlatego wypełnia treścią powiedzenie Księdza Bosko "nie wystarczy kochać" zakładając sympatię i gościnność, słuchając z zaangażowaniem, ukazując, że ten drugi jest ważny, godny naszej uwagi, nie prowadzi do przesądzania lub osądzania, sympatyzuje z punktem widzenia drugiej osoby i jego słusznymi racjami, pozwala istnieć drugiemu, także błądzić nie osądzając, o ile sam tego nie dokona.

Z punktu widzenia pedagogicznego i duchowego potrzebujemy dziś jakościowego opracowanie konkretnej mądrości, która ujmie przykazanie miłości w konkretny, codzienny, praktyczny, zrozumiały kodeks. Tytułem przykładu należy przyznać, że w dzisiejszych czasach zmniejsza się liczba autentycznych pojednań, zatraca się tyle miłości, ponieważ nasze duchowe rozproszenie, nasze "wychowanie", nasza historia grzechu, utrudnia prawidłowe rozróżnienie między powściągliwością i zamknięciem się w sobie, między szczerością i niedelikatnością, między pilnością i pośpiechem, między ukochaniem prawdy i dogmatyzmem, między miłością i słabością.

Powyższe przykłady dotyczą przeważnie obszaru relacji osobowych, ale w dodatkowej refleksję łatwo można nakreślić mapę trudności dotyczących pojednania na poziomie wspólnotowym, eklezjalnym a także makro-społecznym.

Nasze pytania mniej więcej powinny przybierać następujący kierunek: w czym ludzie a szczególnie moi współbracia czują się szczęśliwi i zrealizowani ofiarowując siebie? W czym czują się umartwieni? Co jest nie do uniknięcia ze słusznych racji, wprowadzonego porządku, słusznej organizacji? Co natomiast jest do uniknięcia, stopień obojętności, odsunięcie na margines, brak motywacji, konfliktowość, stronniczość…? Co sprzyja lub nie sprzyja postrzeganiu drugiego jako przeciwnika, konkurenta, obcego?

Trzecia wskazówka dotycząca pojednania to cierpliwość, rozumiana jako zapomnienie o sobie i jako rzeczywiste zainteresowanie się drugą osobą, jako wstępna predyspozycja do zrozumienia i przebaczenia, jako "majątek" do czynienia dobra, jako wspólne i pokorne wyznanie, że wszyscy jesteśmy słabi, omylni i grzeszni.

Wprowadzenie procesu pedagogicznego, w którym przebaczenie postrzegane jest jako normalny warunek a nie okazjonalny i ostateczny akt, jako zaszczyt a nie zobowiązanie, jako korzyść a nie utrata, zaprowadziłoby współbraci i młodzież do lepszego zrozumienia Bożego serca i okazywania więcej serca bliźnim.

W tym znaczeniu, ktokolwiek jest zaangażowany w prowadzenie dusz, przede wszystkim własnej, wie doskonale, jak jest trudno a także ile korzyści przynosi w początkowym okresie wychowanie w logice pokory i bojaźni, ucinanie krzywd wyrządzonych lub doznanych i patrzenie daleko z nadzieją przywrócenia niczym nie uwarunkowanej miłości.

Wydaje mi się również ważne, dla naszej satysfakcji - jako wychowawcy do wiary -, aby nie głosić tego, czym nie żyjemy, doświadczać aktywnie pojednania we wszystkich możliwych formach i razem odnajdywać drogi pojednania i pokuty, śmielej wyrażane, uporządkowane, celebrowane. Pytanie, na które pragnę zwrócić uwagę jest następujące: w naszej wierności tradycji jest możliwe, że w zakresie pojednania popieranie form bardziej uczęszczanych, mniej skrytych ale bardziej wspólnotowych, przypuszczalnie mniej delikatnych ale bardziej szczerych, w dużym stopniu opiera się na osobie Dyrektora,? Możliwe jest wyraźniejsze wejście w ową falę wspólnotową, która znaczy życie i sumienie współczesnego Kościoła? Jest możliwe również uchronienie sakramentalnego Pojednania od tej indywidualistycznej postawy "uspokoić własne sumienie"?

Nie jednokrotnie w czasie rekolekcji proponowano momenty prawdy i pojednania (krótka wymiana zadań we dwóch: przeprosić, coś wyjaśnić, podziękować, poprawić się i porosić o korekcję), zawsze z przychylną oceną ze strony uczestników, szczególnie młodzieży. Takie momenty w znacznej mierze stanowią ważną szansę. Rzeczywiście ktoś może żyć w chłodzie lub zawiedzeniu - nie jest to koniec świata - ale jeżeli zaproponuje się odpowiedni klimat i sytuację, wówczas przychodzi pokorne otwarcie, akceptacja korekcji, potrzeba prawdy. Myślało się źle o kimś, natomiast po kilku słowach wszystko się wyjaśniło. Być może nie wystarczy apelować do dobrej woli i do konstytucyjnego nakazu w odniesieniu do ducha rodziny: z niektórych wartości należy uczynić "rytuał".

Tę samą rzecz należy powiedzieć o podejmowaniu pokuty: dobrze by nam zrobiło wspólnotowe zobowiązanie ukazywania bardziej odważnych znaków, bez uciekania się do alibi różnic, zdrowia, podeszłego wieku, zdrowego rozsądku, bez posądzania o elitarny radykalizm, podchodząc do sprawy z bezpośrednią szczerością! Na przykład: co mogłaby zrobić wspólnota, która nabrała mieszczańskich nawyków w stylu życia, aby poprosić biednych o przebaczenie w roku Jubileuszowym? W jaki sposób mogłaby to pojednanie uwidocznić?

W dodatku do naszych Konstytucji załączono słowa Księdza Bosko na temat "Pięciu wad których należy unikać"36. Jest to bogactwo konkretnej mądrości, wszczepionej w nasz charyzmat, którą być może najpierw zrozumieliśmy w formie moralistycznej a następnie zapomnieliśmy. Ksiądz Bosko we wszystkich punktach określa optykę Zgromadzenia, w której jako Salezjanie musimy bezzwłocznie rozumować: a więc pojednanie oznaczać będzie przede wszystkim rewizję własnego egoizmu w odniesieniu do rzeczy i problemów codziennego życia wspólnotowego, do przynależności do Inspektorii i do Zgromadzenia, do wypełniana powierzonego posłannictwa.

Na tym samym przykładzie można rozważyć pewne linie nieodzownego przemyślenia życia w dzisiejszym kontekście, rozumianego jako powrót do Ewangelii i korzeni naszego powołania, biorąc pod uwagę specyficzne elementy salezjańskiego doświadczenia zakonnego, które zaniedbaliśmy: do jakiego stopnia jest żywa i ukazywana miłość do Chrystusa, która stała u źródła i musi pozostać w centrum naszego życia konsekrowanego? Co możemy powiedzieć o naszym zamiarze i wysiłku, niezbędnym do dostosowania systemu prewencyjnego do młodzieży i sytuacji naszych czasów? Posłannictwo salezjańskie nie było zbyt często myślane i realizowane pod znakiem indywidualizmu, nieśmiałości, ograniczonego spojrzenia? Komunia braterska, widzialny znak obecności Chrystusa i element pojednania w środowisku była wystarczająco konkretna i przemawiająca? Przekazywanie naszego charyzmatu i duchowości osobom świeckim, było realizowane pod znakiem nadziei, potrzeby, łaski, którą wyraża?



4. Sakrament Pojednania.


To, o czym mówimy, jest wyrażane i realizowane przez nas samych, przez wspólnotę chrześcijańską, przez świat w sakramencie Pojednania. Jest to zbawcze wydarzenie, którego Bóg dokonuje z niewyczerpaną miłością w odniesieniu do wszystkich. Wypływający z serca Jezusa w czasie Paschy, nakłania i dokonuje pojednania, przebaczenia, odradza jako dzieci Boże przez pośrednictwo Ducha Świętego.

Jest to jedna z władz, mandatów, posług, jakie Jezus przekazał    wyraźnie i uroczyście swojemu Kościołowi: “Pokój wam! Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego; którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”37.

Jesteśmy w dniu Zmartwychwstania, w wieczerniku, gdzie przebywają uczniowie i Jezus ukazuje im ślady swej śmierci i Zmartwychwstania.

Apostoł Paweł w sekwencji, która nie potrzebuje komentarzy ukarze związek Bóg-Chrystus-my-wy: “Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe. Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę pojednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania”38.

W posłannictwie Kościoła i w naszym osobistym chrześcijańskim doświadczeniu, pojednanie jako możliwość odrodzenia ludzkości jest zasadnicze. Kościół je przyjmuje, głosi, proponuje, realizuje w swej pełni: w osobie, we wspólnocie wierzących, w świecie; z Bogiem, między ludźmi, z rzeczywistością, z historią i wydarzeniami, ponieważ Duch Święty odnawia wszystkie rzeczy. Proponuje owo pojednanie na różne sposoby: w Słowie Bożym, w modlitwie, w uczynkach miłosierdzia, akceptując cierpienie, pokutując za grzechy, w Eucharystii.

Kościół realizuje pojednanie zgodnie ze swoją naturą sakramentalną, poprzez widzialny i ludzki znak, który    poprzez wiarę, obdarza zbawczą łaską. Przez wieki Kościół wyjaśniał warunki pojednania, aby rzeczywiście prowadziło ono do prawdziwego spotkania z Bogiem a łaska docierała do ukrytych zakamarków osoby i wspólnoty.

Znak jest rzeczywiście skuteczny gdyż jest pedagogiczny: ponieważ zakłada i wychowuje człowieka do wolności. To odniesienie jest ważne, ponieważ ukazuje sakrament nie jako zwykły rytuał oczyszczający, ale jako wydarzenie - "ludzkie" spotkanie między Bogiem a osobą we wspólnocie; spotkanie, w którym zarówno Bóg, jak i osoba oraz wspólnota są rzeczywiście zaangażowane: Bóg wychodzi z propozycją przebaczenia, osoba wyraża szczerą wolę nawrócenia, wspólnota to akceptuje.

Odwrotne przekonanie, że Bóg przebacza bez konieczności uświadomienia i skruchy, oznaczałoby, że sakrament funkcjonuje na zasadzie automatycznego dystrybutora (kiedy zechcesz, naciśnij przycisk!) bez udziału ludzkiej świadomości, praktycznie sprowadzony do magicznego rytuału; rzecz ma się podobnie, gdyby sakrament stał się wyłącznie ukazaniem ludzkiej skruchy, a nie interwencją Boga, wówczas byłby zredukowany do ceremonii, zanegowany w swej pewnej skuteczności.

W pierwszym przypadku Bóg jest negowany w swej wszechmocności, ponieważ jest wykorzystany do naszych celów, do naszego rozkładu; w drugim przypadku byłby zredukowany do kogoś, kto nie kocha, ponieważ nie angażuje się w naszą stronę uczuciową. W obu przypadkach Kościół, który pośredniczy, kontynuuje i realizuje tajemnicę Chrystusa, byłby zredukowany do "agencji posług religijnych".

Katecheza, ale jeszcze wcześniej nasze dojrzałe zrozumienie sakramentu Pojednania, musi zaakceptować i wykonywać gesty, które uznają predyspozycję Boga i te, które wyrażają predyspozycje człowieka. W sakramencie Pojednania dokonuje się w świetle Słowa Bożego owo tragiczne doświadczenie grzesznego i obciążonego winą człowieka ochrzczonego.


Proces ponownej oceny.


Nie zamierzam opisywać wysiłku Kościoła, włożonego w zachowanie oryginalnych i całościowych elementów "znaku" sakramentalnego, aby nie zniweczyć efektów wychowania człowieka poprzez zbyt prostą "dystrybucję" ani też wyjaśniać wymiary teologiczne, historyczne i antropologiczne ukryte w pojednaniu.

Znak sakramentalny doskonalej został ukazany we wspólnotowym kontekście Bożej Rodziny, cierpienie sprowadzone do synowskiej relacji z Bogiem, rachunek sumienia do uświadomienia sobie w świetle Słowa Bożego zła, które znajduje się w nas i które przy naszej "rozdrobnionej" współpracy staje się ogromne w świecie; postanowienie sprowadzone do obowiązku "nawrócenia się" do Ewangelii i pracowania dla dobra ludzkości, zgodnie z sercem Ojca w warunkach, jakie nasza egzystencja i nasz duch mogą osiągnąć; “pełnia”, widziana jako postawa i praktyka, która z sakramentu przechodzi do życia i na odwrót, jako wola powtarzania codziennych gestów miłości, jako ewangeliczne czuwanie i uczestnictwo w komunii świętych.

Nie zamierzam także analizować ogólnych przyczyn pewnego godnego potępienia oddalenia się od sakramentu Pojednania: możecie je z łatwością określić. Pomyślcie o osłabieniu naszej relacji z Bogiem, o zaćmieniu poczucia grzechu i trudności uznania pośrednictwa Kościoła; pomyślcie o zaniedbanym życiu duchowym począwszy od modlitwy, indywidualizmie sumienia, według którego pragnęłoby się samemu zarządzać oceną, winą i wyrzutami sumienia; pomyślcie o upadającej katechezie i porzucaniu kapłaństwa przez wielu księży.

Nie zamierzam wgłębiać się w często cytowane przez osoby zakonne i ludzi zaangażowanych w duszpasterstwie przyczyny nieadekwatności osobistej spowiedzi, nie powierzchownej, własnych grzechów. Jestem pewien, że jako wychowawcy i duszpasterze doskonale znacie racje teologiczne i pedagogiczne elementów znaku sakramentalnego i jesteście także przygotowani do skutecznego zaproponowania tych motywacji młodzieży i dorosłym.

Proponuję kilka refleksji w szerokiej wizji całości.

Jeżeli Pascha jest wynikiem Męki, należy przyznać, że nasze serce nie jest wyłącznie piękne, to znaczy miejscem aspiracji i możliwości lub wyłącznie słabe i ograniczone, ale jest także grzeszne i że "zabawić" je,    odnowić39, nie jest rzeczą łatwą.

Wiara chrześcijańska nie mówi o Bogu ogólnie życzliwy i o człowieku ogólnie niestały lub ograniczony. Mówi o Bogu, który ukochał nas do tego stopnia, że przelał za nas krew i o człowieku, którego wina jest tak duża, że zbawienie staje się naprawdę uciążliwe.

Dojrzałe doświadczenie duchowe i dobra ewangelizacja nie mogą rozbijać tajemnicy paschalnej w powszechną i abstrakcyjną wolę "zbawczą", ale przypominać, że chodzi o wolę "zbawczą" zrealizowaną na "krzyżu". W życiu Chrystusa istnieje zażyły związek między wcieleniem i męczeństwem, między "stało się ciałem" i "ukrzyżowan, umarł i pogrzebion"; podobnie, jak w życiu człowieka istnieje głęboki związek między odkupieniem i ubóstwieniem, między byciem odzyskanym i uwolnionym a staniem się dzieckiem Bożym.

Zmiana mentalności i katechezy przesadnie opartej na grzechu nie może wymazać z “pamięci" faktu, że potrzeba było śmierci Jezusa, aby przebaczenie stało się rzeczywistą możliwością40. Sakrament odsyła nas także do serca tej rzeczywistości i uwalnia nas od powierzchowności i religijnej konsumpcji.

Dołączę jeszcze jedną refleksję. Historia kultur świadczy, że od zła i od grzechu nie można uciec samemu. Niesmak w stosunku do samo siebie, uznanie siebie winnymi, wyważone lub przesadne poczucie winy, samotność, nie stanowią drogi ucieczki od zła. Jedynie uświadamiają istnienie pewnego urazu.

Bardziej problematyczne staje się pytanie, czy można rzeczywiście uznać się za grzeszników, bez skazania siebie samych. Odpowiedzi na tę kwestię człowiek nie jest w stanie odnaleźć własnymi siłami. Doskonałość Boga i złośliwość człowieka stanowią dwie przepaści, trudne do zbadania. Jeżeli ktoś trwa nieprzejednanie przy skazaniu siebie samego, popada w sceptycyzm i rozpacz; ale jeżeli obwinia lub ignoruje Boga, wówczas traci jedynego interlokutora ewentualnego zbawienia. Istnieje obszerna literatura, wyrażająca ów dylemat.

Z drugiej strony, jeżeli jest zagwarantowane prawdziwe przebaczenie, to człowiek o własnych siłach nigdy tego nie zrozumiał: jest to największy problem wszystkich kultur i wszystkich religii. Motyw jest bardzo prosty: ponieważ w grzechu człowiek jest także grzesznikiem i sędzią, nie może on udzielić sobie samemu przebaczenia.

To znaczy, że przebaczenie musi "nadejść": ma stać się wydarzeniem, nie zwykłą dedukcją zasad, powrotem do siebie po nawróceniu lub postulatem naszego pragnienia. Tak więc, albo nadchodzi albo go niema; albo jest darem (darowaniem) albo nie możemy go żądać.

Dwie konsekwencje. Jedna, aby jasno ukazać "chrześcijańskie" przebaczenie i sakrament, który je oznacza, w powszechnym doświadczeniu religijnym, w historycznym momencie, charakteryzującym się wieloreligijnością. Brak opinii o przebaczeniu win, charakteryzuje religie, które w tej kwestii wykazują uczciwość intelektualną i moralną. Najbardziej wyrazistą jest religia hebrajska. W psalmach odczuwa się westchnienie człowieka, który wie, że jest winnym w obliczu Boga, nawrócił się i zawierza jego miłosierdziu. Nie słychać jednak odpowiedzi, która wyrażałaby całkowite przebaczenie, pomijając przypadki, w których przemawia prorok41 .

Właśnie w tym punkcie chrześcijaństwo jest powszechnie interesujące, ponieważ głosi możliwość uwolnienia się od grzechu, zaproponowaną przez Boga a zarazem godną człowieka. Istotnie, zbawienie chrześcijańskie dalekie jest bycia "dekretem" ułaskawienia, jest wydarzeniem Syna Bożego, który na Krzyżu jest jednocześnie Niewinnym (oznaka tego, jak wiele zła wyrządza zło) i Winnym (obecnie On jest "Przeklętym", potępionym przez Boga42), Sędzią (przez Jego śmierć, Duch Święty "przekona świat o grzechu"43), i Sędzią w zaskakującej formie Odkupienia: wyrok skazujący uderza w Niego zamiast w nas, "On to dla nas grzechem"44! W ten sposób On nie skazuje, ale "usuwa", "wykorzenia" grzech ze świata.

Druga konsekwencja dotyczy osobistego apelu, jaki zakłada sakrament i jego przeniesienie w pewnym stylu, procesie lub wysiłku życia w Chrystusie. Uwolnienie, wykorzenienie zła, nie może być zwykłym dekretem Boga. Jeżeli Bóg nie zdoła przekonać nas wewnętrznie do dobra, to porządek świata przybierze charakter porządku policyjnego, ale nie będzie to już świat miłości!

Wśród tylu form zła, jakie istnieją na świecie, jest zrozumiałe a jednocześnie zadziwiające, że nasza uwaga natychmiast skupia się na formach nieuniknionych (choroby, trzęsienia ziemi, wojny lub klęski, za które nie odpowiadamy bezpośrednio…). Znamiennym jest fakt, dla wielu owa uwaga w końcu zamienia się w podejrzenia i krytykę dotyczącą rzeczywistej dobroci i mocy Boga. Dlaczego raczej nie gorszymy się złem, które pochodzi z wolności, którego można uniknąć, a mimo wszystko nie unikamy? Czy godzi się oskarżać kogoś innego przed wyznaniem zła, jakie my sami spowodowaliśmy i pomnożyliśmy? Dlaczego z ludzkiej i chrześcijańskiej uczciwości zamiast szukać "usprawiedliwienia" nie zdajemy sobie sprawy z dramatu, jaki rozgrywa się w nas, to znaczy faktu, że tkwią w nas dobre ale i złe pragnienia, sprzeczności jaka w nas tkwi, to znaczy czynimy zło, którego nie pragniemy i nie czynimy dobra, którego pragniemy?

Dlaczego jako chrześcijanie, zamiast formować abstrakcyjne pytania, nie oddajemy się uważnej kontemplacji Objawienia Jezusa, który w imieniu Ojca i mocą Ducha Świętego uwolnił nas od zła? Dlaczego nie staramy się raczej unikać zła i łagodzić jego skutki u naszych bliźnich?


Sakrament i duchowość salezjańska.


Salezjańskie wspomnienie, związane z tym tematem jest niewyczerpane. Zawiera ono duchowe doświadczenie Księdza Bosko, centralne miejsce, jakie zajmował sakrament pojednania w pedagogii wychowywania chłopców, sakramentalny świat, w którym rozwija się cała duchowość salezjańska oraz osobliwa "historia" Księdza Bosko jako spowiednika młodzieży, którą jesteśmy zobowiązani kontynuować.

Nieprzerwane doświadczenie Księdza Bosko w tym względzie począwszy od lat młodzieńczych, poprzez okres studiów seminaryjnych, pierwsze lata kapłaństwa i lata pracy jako człowiek znany, przestawione jest w sposób zwięzły przez ks. Eugenio Ceria: “Ksiądz Bosko od dzieciństwa rozmiłował się w spowiedzi, i żadna zmiana w jego życiu nie zdołała osłabić w Nim ukochanego przywileju częstej spowiedzi … Jako student w Chieri, natychmiast zaczął szukać stałego spowiednika…. Jako kapłan w Turynie spowiadał się co osiem dni u błogosławionego Cafasso. Po jego śmierci, spowiadał się u jednego ze swych kolegów ze studiów, który rankiem w każdy poniedziałek słuchał spowiedzi w zakrystii Maryi Wspomożycielki, spowiadając się następnie u Księdza Bosko.

W czasie podróży, pod nieobecność swego stałego spowiednika, pozostawał wierny swej ukochanej praktyce, spowiadając się u salezjanina lub innych księży, zależnie od przypadku: na przykład w czasie dwumiesięcznego pobytu w Rzymie w roku 1867, spowiadał się co tydzień u Ojca Vasco, jezuity, którego poznał w Turynie.

Jego synowie początkowo wahali się słuchać jego spowiedzi: odwagi - zachęcał - zrób dobry uczynek Księdzu Bosko i pozwól, że się u ciebie wyspowiada”45 .

Bez wątpienia, od czasów Księdza Bosko nastąpiły znaczne różnice w pojęciu życia duchowego i w praktyce sakramentalnej. Byłoby jednak historycznym błędem myślenie, że Ksiądz Bosko śledził jedynie pobożny nawyk. Każde jego słowo i nauczanie (a jest ich wiele) zawiera w sobie poczucie żywotnego spotkania z Bogiem, jakie następuje w sakramencie Pojednania, przekonanie o konieczności i bogactwie pośrednictwa Kościoła, podkreśla rolę sakramentu w procesie spokojnej, radosnej i stale wzrastającej świętości.

O wpływie sakramentalnego Pojednania, zalecanego przez Księdza Bosko, na wychowanie młodzieży, świadczą liczne studia, które włączają całościowo sakrament w program pełnego ludzkiego i chrześcijańskiego rozwoju46. Często podkreślano stałą katechezę Księdza Bosko na temat Pojednania, spowiedzi, wyrażaną słowami ale także i w praktyce, czyniąc wszystko, zapalić chłopców do pierwszej spowiedzi a następnie stale ją praktykować.

Pisze ks. Lemoyne: “Każde zdanie Księdza Bosko było zachętą spowiedzi”47. Łatwo zauważyć przesadny charakter tego wyrażenia. Podobnie jak wszystkim wydaje się oczywista częstotliwość, naleganie i sposób, w jaki Ksiądz Bosko mówił o spowiedzi na kazaniach i słówkach wieczornych, w biografiach i opowiadaniach, w książeczkach do "nabożeństwa"48 i w opowiadaniu snów.

W każdej z trzech biografii (Dominik Savio, Michał Magone, Franciszek Besucco) znajduje się rozdział poświęcony spowiedzi. W biografii Dominika Savio, która jest pierwszą w porządku czasu (rok 1859), mowa jest o dwóch sakramentach: spowiedzi i Eucharystii49. Natomiast w biografii Michała Magone dwa rozdziały, czwarty i piąty, jeden w stylu narracyjnym, drugi dydaktyczny, bezpośrednio skierowany do chłopców i do wychowawców, poświęcone są wyłącznie spowiedzi.

W formie biografii, Ksiądz Bosko poprzez spowiedź proponuje wychowanie, mające na celu pomoc chłopcom w pokonaniu własnych zgubnych tendencji, w ogólnym rozwój ludzkim i ukierunkowaniu na Boga.

Ks. Alberto Caviglia, uważa, że rozdział piąty biografii Michała Magone stanowi jedno z najważniejszych i drogocennych dzieł literatury i pedagogiki Księdza Bosko, cenny dokument jego duchowego kierownika50.

Bardziej oryginalne, niż nacisk jego katechezy na skruchę-pojednanie-spowiedź, jest dowartościowanie wychowawczego wpływu sakramentu, który nie zastępuje, ale znajduje się jego "sakramentalnej" naturze, skutecznego znaku łaski, oferowanej przez posługę Kościoła i przyjętej w wierze. Wraz z rozwojem chłopca jako dziecka Bożego, dokonuje się wzrost ludzki w najlepszym tego słowa znaczeniu, potrzebujący nieustannej wymiany z tajemnicą, jaka rozbrzmiewa w sumieniu.

Pokuta pobudza sumienie i ukazuje jego stan, wprowadza w klimat świętości i łaski, pobudza wewnętrzne siły, rozwijające osobę. Powoduje wewnętrzny rozwój uczciwego obywatela i dobrego chrześcijanina i widać to w życiu, co potwierdzają trzy słynne biografie.

Właśnie ta wizja "wychowawcza" określała praktykę duszpasterską sui generis: pokuta nie była redukowana lub oddzielana od rytuału; za przedpokój służyło jej odpowiednie środowisko oraz klimat przyjaźni i zaufania z wychowawcami, szczególnie z głównym odpowiedzialnym, z Dyrektorem. Istniała pewna ciągłość między pojednaniem w życiu i sprawowaniem sakramentu. W Oratorium chłopiec czuł się akceptowany i darzony szacunkiem, zachęcany do komunikowania i postępu, w relacjach, które go zachęcały i prowokowały do przeprowadzania weryfikacji. Taka była historia Michała Magone. Chłopcy bardzo często na boisku przechodzili od przyjacielskiej rozmowy z Księdzem Bosko do aktu pokutnego.

Pojednanie, szczególnie to nadzwyczajne, według stylu ewangelicznego otoczone było świąteczną atmosferą: po Eucharystii następowało coś "szczególnego" przy stole, był czas na zabawę, przedstawienie muzyczne i artystyczne wyrażało uzyskane przebaczenie. Chłopcy mogli liczyć na wszelkie sprzyjające warunki: czas, miejsce, osoby, zaproszenie.

Być może, dziś zamiast dosłownie powtarzać stwierdzenie, że pokuta i Eucharystia stanowią pilastry wychowania, należy przemyśleć i powrócić do początkowego pojęcia pedagogicznego.

Właśnie praktyka wychowawcza uczyniła z Księdza Bosko nadzwyczajnego spowiednika młodzieży: nadzwyczajnego, ze względu na ilość penitentów, na poświęcany im czas i zdobytą praktykę, wyrażaną w uwagach pełnych duszpasterskiego zmysłu; nadzwyczajnego, ze względu na radość płynącą z jednania chłopców z Bogiem i z życiem; nadzwyczajnego także ze względu na uczucie, jakie ten subtelny akt kapłański prowokował u tylu chłopców, którzy pragnęli pozostawić o nim wspomnienie.

Istnieje fotografia Księdza Bosko, która obiegła świat. Przedstawia ona Księdza Bosko słuchającego spowiedzi chłopców. Młody Paweł Albera opiera swą głowę o głowę Księdza Bosko, wyznając swoje grzechy, podczas gdy inni klerycy i chłopcy wokół klęcznika oczekują na swoją kolejkę51.

Zdjęcie to nie zostało wykonane przypadkowo. Jest to jedno z pierwszych zdjęć (rok 1861), o które prosił Ksiądz Bosko z zamiarem ukazania swej myśli, "prawie moralnego testamentu dla swojej Rodziny. Ponieważ spodobało się ono Księdzu Bosko, kazał je powiększyć"52 do formy plakatu, "afiszu reklamowego". Do wykonania tego zdjęcia potrzeba było odpowiedniej scenerii, dobrego fotografa i długiego czasu naświetlania. Przygotowano i rozmieszczono chłopców. Pamięta się nawet zdanie, jakie Ksiądz Bosko wypowiedział do młodego Pawła jako penitenta.

Spowiadający Ksiądz Bosko wśród chłopców chciał być dobrze widoczny i rozpoznany.

Praktykował w ten sposób to, co głosił i napisał: “Doświadczenie pokazało, że najważniejszą pomoc dla chłopców stanowi sakrament pojednania i Eucharystii. Dajcie mi chłopca, który uczęszcza do tych sakramentów a zobaczycie, że będzie wzrastał w młodości, osiągnie dojrzałość i jeżeli tak spodoba się Bogu, dożyje sędziwego wieku, zawsze będąc wzorem dla tych, którzy go znali. Tę zasadę muszą zrozumieć chłopcy, aby ją praktykować; muszą ją zrozumieć także ci, którzy zajmują się ich wychowaniem, aby nieustannie ją w nich wzbudzać”53.

Zdjęcie ukazuje także pewien interesujący szczegół: wydaje się, że spowiedź ma miejsce na otwartej przestrzeni a chłopcy tworzą formę grona. Właśnie wychowawcza i synowska koncepcja sakramentu pokuty wyzwalała Księdza Bosko od jakiejkolwiek sztywności w odniesieniu do miejsca i sprawowania sakramentu. Spowiadał na boisku, w rozmównicy; spowiadał w powozie, w pociągu. Dziś podkreśla się rolę znaków wspólnotowych i rytualnych w sprawowaniu sakramentu, aby dotrzeć do uczucia, do wyobraźni, do sumienia; należy przyznać Księdzu Bosko zdolność łączenia istoty aktu z wysiłkiem przygotowania do niego w kontekście młodzieżowym i wychowawczym.

To właśnie w tym kontekście nie brakowało Salezjanów spowiedników młodzieży, którzy mieli tak olbrzymi wpływ na wzrost powołań męskich i żeńskich.


Pojednani i szafarze Pojednania.


Celowo przedstawiłem powyżej złączone ze sobą osobiste doświadczenie spowiedzi i wychowawczą praktykę duszpasterską Księdza Bosko. Nie byłby w stanie wyobrazić sobie, co oznacza dla chłopca wewnętrzne pojednanie, jeżeli sam wcześniej nie odczułby takiej potrzeby. Nie mógłby odtworzyć synowskiej relacji do Boga, gdyby sam tego wcześniej nie odczuł i nie zasmakował. Nie przywiązywałby tak dużego znaczenia do roli sakramentu pojednania w rozwoju i świętości chłopców, gdyby sam bezpośrednio nie doświadczył. Gdzie nauczył się wyrozumiałości, cierpliwości, sposobów zachęcania i promocji, jednoczenia swojej rodziny i współpracowników?

Apostoł Paweł łączy dwa aspekty, kiedy mówi: “Wszystko zaś pochodzi od Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania”54.

Osobista łaska i posługa! Pojednanie, bardziej niż okazjonalnym "uczynkiem miłosierdzia" lub kapłańską posługą sakrament pojednania stanowi nowe miejsce, w którym zawiera się pełnia życia, jakie proponował Chrystus wołając "Nawracajcie się". Realizuje się ono w sposób widoczny i skuteczny w sakramencie pokuty, ponieważ podobnie jak chrzest zanurza nas w śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa przy uczestnictwie całego Kościoła.

Dotyczy to także i nas. W łasce jedności, osobiste doświadczenie Pojednania i praktyka pedagogiczna wzajemnie się wzmacniają. Pojednani stajemy się mistrzami i pośrednikami pojednania.

Dlatego Konstytucje, które stanowią nasz program duchowości, mówiąc o naszym posłannictwie podtrzymują: “Wspólnie z młodzieżą przeżywamy spotkanie z Chrystusem w słuchaniu Słowa Bożego, modlitwie i sakramentach”55. Słowo “wspólnie" bez wątpienia dotyczy okoliczności materialnych takich jak, czas i miejsce, ale jeszcze bardziej dotyczy naszego życia w świetle Ewangelii i naszej konsekracji.

W tym znaczeniu, całe życie jest postrzegane jako proces "ciągłego nawracania się"56, który łączy liczne aspekty, takie jak, codzienne i wspaniałomyślne oddawanie się naszemu posłannictwu, czujność, wzajemne przebaczenie, pogodne przyjmowanie codziennego krzyża57, modlitwa i momenty weryfikacji58, i w pełni realizuje się w sakramencie pojednania: “Praktykowany często, stosownie do wskazań Kościoła, obdarza nas radością Ojcowskiego przebaczenia, odbudowuje jedność braterską i oczyszcza nasze apostolskie intencje”59 .

Z naszego dojrzałego i ciągłego doświadczenia, rodzi się pragnienie i siły, aby tworzyć środowiska wychowawcze pojednujące i pomagać naszym chłopcom w znalezieniu jedności i solidności, których potrzebują w życiu. Z doświadczenia wypływa także zdolność określania i wskazywania drogi pojednania w złożonej sytuacji naszego środowiska i świata.

W odniesieniu do sakramentu pojednania na polu młodzieżowym i we wspólnotach chrześcijańskich jesteśmy dziś świadkami potrójnego zjawiska: pierwsze, dotyczy porzucenia przez wielu sakramentu pojednania, drugie dotyczy zbyt pospiesznego korzystania z sakramentu przez pewną liczbę osób i trzecie, pozytywne to poszukiwanie    kierownictwa duchowego przez nieliczną grupę, ale pragnącą wysokiej jakości duchowej.

Nasza odpowiedź na te zróżnicowane predyspozycje polega na prześledzeniu z pierwszą grupą procesu wychowawczego, wychodzącego od akceptacji dobroci Boga i Jego pragnienia, aby mieć nas wszystkich jako dzieci; na asystowaniu drugiej grupie osób poprzez odpowiednie propozycje wychowawcze, zdolne podtrzymać jeszcze nie doskonały wysiłek tej grupy; w końcu, na stawaniu się dyspozycyjnymi i zdolnymi szafarzami pojednania dla osób, które świadomie podjęły drogę życia duchowego.

W każdym przypadku i czasie, nasze zadanie to włączenie młodzieży w obieg łaski - poprzez motywacje, celebracje, doświadczenia -, który za cel ma Tajemnicę Eucharystii, skuteczne wspomnienie i żywe źródło nieustannego Pojednania, dokonanego na Krzyżu. Prowadzi ona do Pojednania i jest Pojednaniem, a jednocześnie najwyższym ukoronowaniem i najdoskonalszym jego wyrażeniem, ponieważ łącząc nas z Chrystusem, włącza nas w komunię Trójcy Przenajświętszej i braterską jedność Kościoła.


Zakończenie: przekroczyć próg60.


W noc z 24 na 25 grudnia, w Boże Narodzenie roku 2000, będziemy zaproszeni do przejścia przez drzwi święte: Ojciec Święty    “przekraczając ich próg ukaże Kościołowi i światu Świętą Ewangelię, źródło życia i nadziei na nadchodzące trzecie tysiąclecie”61. Jest to znak wejścia Chrystusa w ludzkość. Dla nas jest to zaproszenie do zajęcia nowego miejsca i skierowania naszego życia na środowisko bardziej oświetlone przez miłość Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, naznaczone bezwarunkową i ubogacającą miłością braterską między ludźmi, charakteryzujące się otwarciem umysłu i serca na aspiracje i oczekiwania ludzkości, możliwe do osiągnięcia dzięki obecności Chrystusa w czasie, zwiększoną wrażliwością na głos młodzieży i podwojoną odwagą, aby wyjść naprzeciw jej potrzebom.

Przejść przez tę bramę znaczy wyznać, że Jezus Chrystus jest Panem, a zarazem pogłębić wiarę w Niego, aby żyć nowym życiem, którym nas obdarzył. Ta decyzja zakłada, że człowiek ma wolność wyboru, a jednocześnie odwagę, by z czegoś zrezygnować…”62 .

W nadziei spotkania wszystkich, duchowo złączonych, w przechodzeniu przez "drzwi", które prowadzą nas do pełni czasu, którym jest Chrystus, pozdrawiam was serdecznie i udzielam błogosławieństwa przez wstawiennictwo Maryi Wspomożycielki.



Ks. Juan Vecchi

1 Por. 2 Kor. 5, 18

2Incarnationis Mysterium, 11

3Incarnationis Mysterium, 4

4 Por. Ap. 13, 8

5 Por. Kol. 2, 9

6 Por. 2 Kor 1, 4

7 Por. Mt 25

8 Ap. 21, 4

9 Por. 2 Kor. 5, 18

10 Por. Ef. 2, 14

11 2 Kor. 5, 18

12 Por. Łk 5, 27

13 Por. Łk 19, 5

14 Por. Łk 7, 48

15 Por. J 8, 10

16 Por. Łk 5, 20

17 Por. Łk 22, 61

18 Ps 106 (107)

19 Ps 102 (103)

20 Por. Konst. 20

21 Konst. 11

22 Tt 3, 4 (Vulg)

23 Rz 5,8

24 Por. Konst. 65

25 1 J 1, 5

26Reconciliatio et Poenitentia, 18

27 Mk 1, 15

28 2 Kor 5, 20

29 Mt 6, 13

30 Rdz 3,5

31 Por. Rdz 3, 15

32 J 6, 28-38

33Łk 15, 31

34Łk 15, 20

35Łk 15, 28

36 Konstytucje, Dodatek, s. 422-423

37 J 20, 20-22

38 2 Kor 5, 17-19

39 Por. Ps 50 (51)

40 Por. 1 P 2, 24-25

41Por. 2 Sm 12, 13

42Por. Iz 52-53

43 J 16, 8

44Por. 2 Kor 5, 21

45ceria e., Don Bosco con Dio, Rzym 1988, ss. 162-163

46Por. braido p., Il Sistema preventivo di Don Bosco, PAS Verlag 1964, część III, rozdz. III, ss. 274-285; schepens j., Pénitence et Eucharistie dans le méthode educative e pastorale de Don Bosco, Rzym 1986

47 Tekst przytoczony przez ceria e., Don Bosco con Dio, s. 164

48Por. Młodzieniec zaopatrzony

49Por. bosco g., Vita del giovinetto Savio Domenico, rodz. XIV

50Por. caviglia a., Magone Michele, s. 461

51Por. soldà g., Don Bosco nella fotografia dell'800, s. 84-89

52 Tamże

53bosco g., Vita del giovinetto Savio Domenico, rodz. XIV

54 2 Kor 5, 18

55 Konst. 36

56 Konst. 90

57 Tamże

58Por. Konst. 91

59 Konst. 90

60Por. Incarnationis Mysterium, 8

61 Tamże

62 Tamże

- 34 -