I


I



MISYJNY CHARYZMAT KSIĘDZA BOSKO




Wybrane materiały

z obchodów Jubileuszu

25-lecia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie



Warszawa 2007




Zespół redakcyjny:

Ks. Stanisław Rafałko SDB

Andrzej Socha

S. Grażyna Sikora CMW


Korekta:

S. Grażyna Sikora CMW


Skład, łamanie, opracowanie graficzne zdjęć i projekt okładki:

Krzysztof Karpiński

(www.karpik.eu)


ISBN 978-83-7257-272-1



© Salezjański Ośrodek Misyjny

ul. Korowodu 20

02-829 Warszawa

tel. 022 644 86 78

www.misje.salezjanie.pl

misje@salezjanie.pl


Wydawnictwo Sióstr Loretanek

ul. L. Żeligowskiego 16/20

04-476 Warszawa

www.loretanki.pl




Wykaz skrótów



AFE Salezjańska inspektoria Afryka-Wschód (Kenia, Sudan, Tanzania)

AGL Salezjańska wizytatoria Afryka Wielkich Jezior (Burundi, Rwanda, Uganda)

CChW Centrum Charytatywno-Wolontariackie SOLIDARNI

CFM Centrum Formacji Misyjnej

CMW Córki Maryi Wspomożycielki (siostry salezjanki)

CT Catechesi tradendae, adhortacja apostolska Jana Pawła II o katechizacji w naszych czasach (1979)

EA Ecclesia in Africa, posynodalna adhortacja apostolska Jana Pawła II o Kościele w Afryce i jego misji ewangelizacyjnej u progu Roku 2000 (1995)

FIDES Międzynarodowa Agencja Informacyjna

IML Instytut Misyjny Laikatu

KAI Katolicka Agencja Informacyjna

M.B. Memorie Biografiche (Wspomnienia Biograficzne św. Jana Bosko)

MOP Międzynarodowa Organizacja Pracy

MSWiA Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji

MWDB Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco

OMI Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej

PDM Papieskie Dzieła Misyjne

PDMD Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci

PDRW Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary

RPA Republika Południowej Afryki

SDB Salezjanie Księdza Bosko

SJ Towarzystwo Jezusowe

SMA Stowarzyszenie Misji Afrykańskich

SOM Salezjański Ośrodek Misyjny

SVD Zgromadzenie Słowa Bożego (werbiści)

ŚDM Światowe Dni Młodzieży

UKSW Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego

UNHCR Wysoki Komisarz Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców

UNITA Narodowy Związek na Rzecz Całkowitego Wyzwolenia Angoli

WKS Wybrzeże Kości Słoniowej

VIS Międzynarodowy Wolontariat na Rzecz Rozwoju







WPROWADZENIE


W historii Kościoła są tacy święci, którzy pomimo upływu wieków i lat nie tylko nie tracą na swej aktualności, ale ciągle i na nowo potrafią fascynować. Niewątpliwie należy do nich Ksiądz Bosko, który osiągnął świętość nie dla własnej chwały, lecz aby także „z góry”, a może jeszcze bardziej „z góry”, przybliżać Boga i ukazywać sens życia najuboższym dzieciom i młodzieży na wszystkich kontynentach świata. Choć za życia nigdy nie był na misjach, to największym jego pragnieniem było zostać misjonarzem. I był nim w pełnym tego słowa znaczeniu, stając się Ojcem, Nauczycielem i Przyjacielem ubogich chłopców, dla których poświęcił się bez reszty. Najpierw byli to opuszczeni chłopcy z Turynu, potem z całego Piemontu, wreszcie z całych Włoch. Dla nich otwierał domy, szkoły, internaty, boiska, sale sportowe i kościoły, dla nich stworzył prewencyjny system wychowawczy, opierający się na rozumie, religii i miłości. Zajmował się szczególnie tymi, którymi nikt zajmować się nie chciał. Chłopcami opuszczonymi i ubogimi. Chciał ich wychować na uczciwych obywateli i dobrych chrześcijan. To jednak mu nie wystarczało. Wiedział, że takich młodych ludzi nie brakuje nigdzie, ani w krajach obu Ameryk, ani w Afryce, ani w Azji, ani w Oceanii. I pragnął także im pomóc odnaleźć sens życia i drogę do Boga. Pan Bóg ukazywał mu w snach konkretne kraje, a nawet miejscowości, gdzie mieli pracować jego misjonarze. Jego misyjne sny i marzenia zaczęły stawać się rzeczywistością wraz z wysłaniem pierwszej grupy misjonarzy do Patagonii w 1875 roku.

Dziś, po ponad 130 latach od tamtego wydarzenia, jego duchowi synowie i córki oraz niezliczona rzesza ludzi świeckich kontynuuje zapoczątkowane przez niego dzieło w 130 krajach świata.

Jedną z instytucji wspierających rozwój tej działalności jest Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie, który powstał w 1981 roku w związku z wyjazdem pierwszej grupy polskich salezjanów do Zambii w ramach głośnego Projektu Afryka. Początkowo w bardzo skromnych warunkach, ale od zaraz działał prężnie i dynamicznie jako krajowe centrum salezjańskiej animacji misyjnej. Obecnie, mając do dyspozycji odpowiednią bazę logistyczną, jest ważnym w Polsce ośrodkiem działalności na rzecz misji. Animacja misyjna, program Adopcji na odległość, Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco, realizacja projektów misyjnych, muzeum misyjne, Multimedia Don Bosco – to tylko niektóre formy pracy Ośrodka na rzecz misji.

25 lat w służbie misjom, to niekończąca się historia ludzi i wydarzeń, dzięki której misyjny charyzmat Księdza Bosko jest ciągle żywy, aktualny i nie przestaje fascynować.

Publikacja Misyjny Charyzmat Księdza Bosko, ukazuje w wielkim skrócie tę historię z perspektywy obchodów Jubileuszu 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie.


Ks. Stanisław Rafałko SDB

Dyrektor Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego




I. MISYJNE SNY KSIĘDZA BOSKO


Publikację Misyjny Charyzmat Księdza Bosko, zawierającą wybrane materiały z obchodów Jubileuszu 25-lecia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie, rozpoczynamy od rozdziału zawierającego obszerne fragmenty pięciu misyjnych snów św. Jana Bosko.

Napisano kiedyś, że mówić o życiu ks. Bosko nie wspominając o jego snach, to jak mówić o życiu Jezusa nie wspominając Jego przypowieści.

Na pierwszy rzut oka może dziwić, że tak konkretny człowiek jak ks. Bosko przywiązywał wielką wagę do swoich snów, ale analizując ich charakter i treść można szybko zauważyć, że to Bóg i Matka Boża objawiali mu w ten sposób sprawy nadprzyrodzone i rzeczy przyszłe – poczynając od snu z dziewiątego roku życia, kiedy Janek ujrzał pole swojej przyszłej pracy wychowawczej, aż po sny misyjne, w których widział swoich salezjanów i Córki Maryi Wspomożycielki, pracujących z oddaniem w Ziemi Ognistej, Brazylii, Australii, Afryce, i wreszcie w Chinach.

Zamieszczone poniżej obszerne fragmenty misyjnych snów ks. Bosko stanowią cenne wprowadzenie w treść tej publikacji, gdyż pozwalają lepiej zrozumieć zarówno misyjny charyzmat samego ks. Bosko, jak i misyjną drogę wielkiej Rodziny Salezjańskiej oraz Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego, który skromnie, ale konkretnie wpisuje się w realizację misyjnych snów ks. Bosko.



  • Pierwszy sen misyjny (1872): Patagonia


Ten sen skłonił księdza Bosko do rozpoczęcia apostolatu misyjnego wśród swoich salezjańskich dzieci. Przyśnił mu się on w roku 1872 i po raz pierwszy został opowiedziany Piusowi IX w marcu 1876 roku; następnie został powtórzony niektórym salezjanom.


Zdawało mi się, że jestem na dzikiej i zupełnie nieznanej mi ziemi. Wokoło ciągnęła się jakaś nieuprawna równina, na której nie było ani pagórków, ani gór. Jednak w oddali widniały poszarpane szczyty. Zobaczyłem tam mnóstwo ludzi. Byli prawie nadzy, nietypowej budowy i wzrostu, o dzikim wyglądzie, włosach długich i sztywnych; opaleni i czarniawi, nosili zarzucone na ramiona długie płaszcze ze zwierzęcych skór. Ich broń stanowiły dzidy i proce.

Te liczne grupy ludzi, rozproszone po różnych miejscach, przedstawiały każda inny widok: jedni biegali, polując na dzikie zwierzęta; inni nosili zatknięte na dzidach kawałki krwawiącego mięsa. Część z nich walczyła między sobą, inni wpadali w ręce ubranych po europejsku żołnierzy, a zwłoki słały się po ziemi. Drżałem na ten widok; i oto gdzieś daleko na równinie pojawiło się mnóstwo postaci, w których – po stroju i sposobie działania – rozpoznałem misjonarzy różnych zakonów.

Przyszli oni, aby nauczać tych barbarzyńców religii Jezusa Chrystusa. Dokładnie im się przyjrzałem i nikogo nie poznałem. Misjonarze zmieszali się z dzikusami, ale barbarzyńcy, kiedy tylko ich ujrzeli, w szatańskiej furii i z piekielną radością atakowali ich i zabijali […].

Przyjrzawszy się tej straszliwej rzezi, powiedziałem do siebie:

– Jak nawrócić tak brutalnych ludzi?

Tymczasem w oddali zobaczyłem kolejny zastęp misjonarzy, zbliżających się do dzikusów z radosnymi obliczami; poprzedzała ich rzesza młodych ludzi.

Drżałem na myśl: – Idą na pewną śmierć.

I podszedłem do nich: byli to klerycy i księża. Przyjrzałem się im uważnie i rozpoznałem w nich naszych salezjanów. Pierwszych znałem, a chociaż wielu innych, którzy szli za nimi, nie mogłem rozpoznać, spostrzegłem, że i oni byli salezjańskimi misjonarzami – naszymi misjonarzami.

– Jak to możliwe? – zawołałem.

Nie chciałem ich przepuścić i stanąłem tak, aby ich zatrzymać. Spodziewałem się, że w każdej chwili mogą podzielić los poprzednich misjonarzy. Chciałem ich zawrócić, kiedy zobaczyłem, że ich pojawienie się obudziło ogromną radość wśród barbarzyńców, którzy opuściwszy dzidy i wyzbywszy się swej dzikości, uprzejmie ich przyjęli […].

I zobaczyłem, że nasi misjonarze szli ku barbarzyńskim hordom; pouczali ich, a tamci chętnie słuchali ich głosu; uczyli, a oni wprowadzali w życie ich wskazówki.

Stałem tam i przyglądałem się, i zauważyłem, że misjonarze odmawiali święty różaniec, podczas gdy dzicy, biegając wszędzie, torowali im drogę i zgodnie odpowiadali na tę modlitwę.

Wkrótce salezjanie usadowili się w samym środku tej ciżby, wszyscy otoczyli ich, a oni uklękli. Dzicy, położywszy broń na ziemi u stóp misjonarzy, również zgięli kolana. I oto jeden z salezjanów zaintonował: „Chwalcie Maryję, usta wierne”, a wszyscy jednym głosem podjęli pieśń chwały, z taką siłą, że ja – przerażony – obudziłem się.

Ten sen wywarł na mojej duszy ogromne wrażenie, ponieważ uznałem, że jest to proroctwo z nieba” (M.B. X, 54).


Na początku ksiądz Bosko sądził, że były to ludy Etiopii, potem, że ludzie ci wywodzili się z okolic Hong Kongu, a zatem byli spokrewnieni z mieszkańcami Indii. Dopiero w roku 1874, kiedy otrzymał naglące zaproszenia, aby wysłać salezjanów do Argentyny, zrozumiał, że dzicy widziani we śnie byli tubylcami z ogromnego regionu, wtedy prawie nieznanego – Patagonii.

Kto wtedy myślał o biednych mieszkańcach tych dalekich ziem Ameryki Południowej? Geografowie mieli o nich mgliste pojęcie. Rządy Argentyny i Chile niewiele troszczyły się o Indian, których nie uwzględniały w swoich spisach, tak jakby ci nie istnieli. Nawet w Rzymie wybitni prałaci uznawali plany księdza Bosko za utopię; pewien kardynał powiedział, że chce on ewangelizować trawy Pampy.

Ksiądz Bosko tymczasem, zapamiętały czytelnik Annałów Szerzenia Wiary, od dawna zdawał sobie sprawę, że tam żyły dzikie ludy, dla których nie zajaśniało jeszcze światło Ewangelii. W swoich misyjnych aspiracjach sercem wyglądał dnia, w którym mógłby tam posłać orędowników Bożego Słowa i wtedy przyśnił mu się ten sen, który wywarł na nim tak mocne wrażenie”.



  • Drugi sen misyjny (1883): Przez Amerykę


Ten drugi sen misyjny, który przyśnił się księdzu Bosko w San Benigno Canavese w roku 1883, jest alegorią obfitującą w elementy prorocze na temat przyszłości misji salezjańskich w Ameryce Południowej. Ksiądz Bosko opowiedział go 4 września członkom Trzeciej Kapituły Generalnej...


To była noc poprzedzająca uroczystości św. Róży z Limy (30 sierpnia) i wtedy przyśnił mi się ten sen. Zdawało mi się, że wszedłem do jakiejś sali, gdzie znajdowali się ludzie mówiący o rzeszach dzikich, którzy w Australii, w Indiach, Chinach, w Afryce, a szczególnie w Ameryce, do tej pory tkwią pogrzebani w mrokach śmierci.

Jeden z nich powiedział:

Iluż bałwochwalców żyje w nieszczęściu, z dala od Ewangelii, w samej Ameryce! Ludzie myślą, że amerykańskie Kordyliery są niczym jednolity mur, który odgradza tę wielką część świata. Tak nie jest. Są to łańcuchy wysokich gór, które tworzą liczne kotliny, o długości nawet ponad tysiąca kilometrów […].

W tej chwili poczułem, że ogarnia mnie żywe pragnienie, aby poprosić o więcej wyjaśnień, aby zapytać, kim są zebrani tutaj ludzie oraz o to, gdzie ja się właściwie znajduję. Dlatego zapytałem:

Powiedzcie mi, z łaski swojej: czy jesteśmy w Turynie, Londynie, Madrycie, czy w Paryżu? A kim wy jesteście?

Jednak wszyscy ci ludzie odpowiadali niejasno, rozprawiając o misjach.

W międzyczasie podszedł do mnie jakiś szesnastolatek nadludzkiej urody, od którego biło światło jaśniejsze od słońca […]. Zwrócił się do mnie po imieniu, wziął mnie za rękę i zaczął mówić mi o Zgromadzeniu Salezjańskim […]. Rozpoznałem w nim syna księcia Fiorito Colle di Tolone, wielkiego dobroczyńcy naszego domu, a zwłaszcza naszych amerykańskich misji. Ten młodzieniec niedawno zmarł.

Alojzy! zawołałem, nazywając go po imieniu. Kim są ci wszyscy ludzie?

To przyjaciele waszych salezjanów, a ja, jako wasz przyjaciel i przyjaciel salezjanów, chcę dać wam trochę pracy.

Powiedz, o co chodzi.

Usiądź za tym stołem, a następnie pociągnij za ten sznur.

Pośrodku sali znajdował się stół, na którym leżał zwinięty sznur, oznaczony niczym centymetr krawiecki podziałką i cyframi. Później zauważyłem, że sala ta znajdowała się w Ameryce Południowej na linii Równika, a numery wypisane na sznurze odpowiadały stopniom szerokości geograficznej.

Wziąłem więc koniec tego sznura, przyjrzałem mu się i zobaczyłem, że na początku miał cyfrę „0”. Anielski młodzieniec powiedział:

Spójrz! Co jest napisane na sznurze?

Zero.

Pociągnij trochę […]. Ciągnij, aż napotkasz węzeł odpowiedział młodzieniec.

Pociągnąłem aż do 47, gdzie napotkałem wielki węzeł. Od tego miejsca sznur rozgałęział się na wiele sznurków, rozchodzących się na wschód, zachód i południe […].

Pociągnij jeszcze.

Tam już niczego nie ma.

Jak to nic nie ma? Przyjrzyj się. Co tam jest?

Jest woda odpowiedziałem.

[…] Od 0 do 55 ciągnął się bezkresny ląd, który po minięciu jakiejś cieśniny przeradzał się w setki wysepek, z których jedna była większa od pozostałych. Do tych wysepek zdawały się biec sznurki wychodzące z grubego węzła. Każdy sznurek oznaczał jedną wysepkę. Niektóre były zamieszkane przez dość licznych tubylców; inne jałowe, nagie, kamieniste i niezamieszkane; jeszcze inne całe pokryte były śniegiem i lodem. Na zachodzie liczne wysepki zamieszkiwało wielu dzikich […].

A co jest z tej strony?

I pokazał mi jakiś punkt.

Na zachodzie widzę wysokie góry, a na wschodzie morze.

Mój młody przyjaciel kontynuował:

Dobrze: te góry stanowią brzeg, granicę. Odtąd dotąd jest żniwo, ofiarowane salezjanom. Całe rzesze mieszkańców czekają na waszą pomoc, czekają na wiarę. Te góry to Kordyliery Ameryki Południowej, a morze to Ocean Atlantycki.

[…] Nie wiem w jaki sposób, ale znalazłem się na stacji kolejowej. Było tam mnóstwo ludzi. Wsiedliśmy do pociągu. Zapytałem, gdzie jesteśmy. Młodzieniec odpowiedział:

Spójrz: jedziemy wzdłuż Kordylierów. Masz drogę otwartą na wschód aż do morza. To kolejny dar Pana.

[…] Najbardziej zaskoczył mnie widok samych Kordylierów, tworzących doliny, których istnienia geografowie nawet nie podejrzewali, wyobrażając sobie, że w tych miejscach pofałdowania gór tworzą coś w rodzaju muru. W tych nieckach i dolinach, które czasem ciągnęły się przez 1000 kilometrów, mieszkali ludzie nie mający do tej pory kontaktu z Europejczykami; ludy całkiem jeszcze nieznane.

[…] Przejechaliśmy przez fale Urugwaju. Początkowo myślałem, że nie jest to ważna rzeka, tymczasem była bardzo długa. Nagle ujrzałem Paranę, która zbliża się do Urugwaju, tak jakby chciała złożyć mu daninę ze swych wód […] Wreszcie dotarliśmy do Cieśniny Magellana. Patrzyłem […].

Teraz pozwól mi zobaczyć moich salezjanów w Patagonii.

Powróciliśmy na stację, wsiedliśmy do pociągu i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po długim czasie pociąg zatrzymał się w jakimś większym mieście […]. Na stacji nikt na mnie nie czekał. Wysiadłem i natychmiast odnalazłem salezjanów. Mieli wiele domów, w których mieszkało mnóstwo ludzi; były kościoły, szkoły i różne internaty dla dorosłych i młodzieży, rzemieślników i rolników; kolegium dla dziewcząt, które zajmowały się przeróżnymi pracami gospodarskimi. Nasi misjonarze przewodzili dorosłym i młodzieży.

[…] Ta wizyta trwała chwilę. Widząc cudowny rozwój Kościoła katolickiego, naszego Zgromadzenia i cywilizacji w tych regionach, podziękowałem Boskiej Opatrzności, że raczyła posłużyć się mną jako narzędziem swej chwały dla zdrowia tylu dusz […].

Ksiądz Bosko zakończył swoje opowiadanie mówiąc: „Salezjanie zaniosą Jezusa Chrystusa ludom Ameryki z łagodnością świętego Franciszka Salezego. Umoralnienie dzikich będzie bardzo trudne, ale ich dzieci bardzo łatwo poddadzą się słowom misjonarzy, a wraz z nimi założą kolonie; cywilizacja zajmie miejsce barbarzyństwa i w ten sposób wielu dzikich wejdzie do owczarni Jezusa Chrystusa” (M.B. XVI, 385).


Wiadomo, że w Brazylii 21 kwietnia 1960 roku założono nową stolicę, Brasilię. Miasto to narodziło się pod patronatem księdza Bosko. Kiedy po długich badaniach wyznaczono dla niej miejsce w regionie Goias, inżynierowie słysząc o proroctwie Świętego przebadali je. Przekonali się, że w swojej proroczej wizji terenu, skąd miało wypłynąć mleko i miód, ksiądz Bosko nawiązywał do obszaru, na którym postanowiono wybudować Brasilię: pomiędzy 15 a 20 stopniem szerokości geograficznej, nad jeziorem (zostało utworzone sztucznie), a region, ze względu na urodzajność gleby, ma szansę zamienić się w ogród. Złoża ropy odkrywane są wszędzie wokół i wydaje się, że ta nowa stolica powinna stać się najbogatszym regionem Brazylii.

Księdzu Bosko poświęcono całą dzielnicę i jego imieniem nazwano jedną z głównych ulic; w kwietniu 1963 r. został ogłoszony głównym patronem Brazylii, dzieląc ten tytuł razem z Matką Bożą z Aparecida.



  • Trzeci sen misyjny (1885): Podróż samolotem

Zbliżała się wyprawa misyjna w roku 1885, w skład której wchodziło osiemnastu salezjanów i sześć Córek Maryi Wspomożycielki. Ksiądz Bosko martwił się, iż nie może udzielić im, tak jak w latach ubiegłych, swojego ojcowskiego błogosławieństwa w kościele Maryi Wspomożycielki, ponieważ lekarze zalecili mu całkowity odpoczynek. I oto w nocy z 31 stycznia na 1 lutego Pan pocieszył go trzecim snem misyjnym, który można nazwać fantastyczną podróżą samolotem w czasach, kiedy o liniach lotniczych nie było jeszcze mowy…


Miał wrażenie, że towarzyszy misjonarzom w ich podróży. Otaczali go i prosili o rady. A on odpowiadał:

Nie nauką, ale świętością, nie bogactwem, ale zapałem i pobożnością uczynicie wiele dobra, szerząc chwałę Boga i przyczyniając się do zbawienia dusz.

Nie wiedząc, w jaki sposób, nagle znaleźli się w Ameryce. Misjonarze rozproszyli się na rozległej równinie położonej pomiędzy Chile a Republiką Argentyny, i ksiądz Bosko został sam.

Na tej rozległej równinie widoczne były liczne i bardzo długie drogi, wzdłuż których wznosiło się mnóstwo domów. Domy i ulice były jakby nie z tego świata. Po drogach przemieszczały się cudowne środki transportu. Ksiądz Bosko zauważył ze zdumieniem, że pojazdy te, dotarłszy w okolice miast i wsi, poruszały się po niebie tak, że podróżny mógł zobaczyć pod sobą dachy domów. Widać było także ludzi chodzących po ulicach, krzątających się po podwórkach i polach.

Każda z dróg dawała początek jednej misji i ksiądz Bosko jednym spojrzeniem ogarnął wszystkie salezjańskie domy w Argentynie, Urugwaju i Brazylii. Wtedy obok niego pojawiła się postać o szlachetnym wyglądzie, w której rozpoznał swojego Przewodnika.

Dlaczego zapytał ksiądz Bosko widzę tu tak mało salezjanów?

To, czego teraz nie ma, będzie później odpowiedział Przewodnik.

Tymczasem opowiadał ksiądz Bosko będąc ciągle na tej samej równinie, przemierzałem wzrokiem wszystkie te niekończące się drogi i podziwiałem widoczne w sposób niezwykle przejrzysty chociaż niewytłumaczalny miejsca, które są i będą zajęte przez salezjanów. Jakież wspaniałe ujrzałem rzeczy! Widziałem wszystkie kolegia po kolei. Zobaczyłem jakby w jednym punkcie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość naszych misji. A ponieważ widziałem wszystko razem, trudno mi jest przedstawić choćby w przybliżeniu bardziej konkretne rozwinięcie tej wizji. Tylko to, co zobaczyłem na równinie w Chile, Paragwaju, Brazylii i Republice Argentyny, wymagałoby jednego opasłego tomu. Zobaczyłem tam też mnóstwo dzikich, rozproszonych po Pacyfiku aż do Zatoki Ancud, w Cieśninie Magellana, na Przylądku Horn i na Malwinach. Całe to żniwo przeznaczone było dla salezjanów. Zobaczyłem też, że salezjanie wyłącznie siali, ale ich następcy będą zbierać. Potem mężczyźni i kobiety będą nas wspierać, stając się głosicielami Słowa. Ich dzieci, których pozyskanie dla wiary wydaje się wręcz niemożliwe, staną się ewangelizatorami swoich krewnych i przyjaciół.

Salezjanie osiągną wszystko pokorą, pracą, wstrzemięźliwością. To, co widziałem wtedy i co zobaczyłem później, dotyczy wszystkich salezjanów, ich osiedlania się w tych krajach, ich cudownego rozwoju, nawrócenia wielu tubylców i mieszkających z nimi Europejczyków. Europa zaleje Amerykę Południową.

Po obejrzeniu pola, jakie powierza nam Pan, i chwalebnej przyszłości Zgromadzenia Salezjańskiego, poczułem, że wyruszam w podróż powrotną do Włoch. Przeniosłem się tam bardzo szybko, jakby na skrzydłach; i w jednej chwili znalazłem się nad Oratorium. Pod moimi stopami znajdował się cały Turyn: byłem tak wysoko, że domy, pałace, wieże wydawały mi się małymi chatkami. Place, ulice, ogrody, koleje, mury, pola i pobliskie pagórki, miasta, miasteczka, gigantyczny łańcuch Alp pokrytych śniegiem – wszystko leżało u moich stóp, prezentując wspaniałą panoramę. Widziałem chłopców w głębi Oratorium: wyglądali jak małe mrówki. Jednak było ich wielu: księża, klerycy, uczniowie, nauczyciele wypełniali cały teren. Wielu szło w procesji, a na ich miejscu pojawiali się nowi. Była to jedna, niekończąca się procesja.

Wszyscy zmierzali ku rozległej równinie pomiędzy Chile a Republiką Argentyny, gdzie powróciłem w mgnieniu oka. Obserwowałem ich. Młody ksiądz o świeżej cerze i dziecięcym wyglądzie podszedł do mnie i grzecznie powiedział:

Oto dusze i kraje przeznaczone dla synów świętego Franciszka Salezego.

[…] Wtedy u mojego boku pojawił się biskup Cagliero. Niektórzy misjonarze byli daleko. Wielu otaczało mnie wraz z grupą współpracowników salezjańskich. Mój tłumacz podszedł do mnie i powiedział:

Słuchaj i patrz!

I oto rozległa równina przemieniła się w ogromną salę. Nie potrafię opisać jej przepychu i bogactwa […]. Stało tam mnóstwo bardzo długich stołów. Rozstawiono je we wszystkich kierunkach, ale zbiegały się w środku. Przykrywały je eleganckie obrusy, na których stały przepiękne kryształowe wazony pełne różnorodnych kwiatów.

Biskup Cagliero zauważył:

Stoły są, ale gdzie są potrawy?

Rzeczywiście, nie było na nich ani jedzenia, ani napojów; nie było też talerzy, kielichów czy półmisków, aby ułożyć na nich potrawy.

Wtedy odezwał się mój przyjaciel tłumacz:

Ci, którzy tu przyjdą nie będą ani głodni, ani spragnieni.

Kiedy to powiedział, zaczęli wchodzić ludzie, wszyscy ubrani na biało, z różowymi naszyjnikami na szyi, przetykanymi złotą nicią… Następnie zaczęli przychodzić różni ludzie, mali i duzi, mężczyźni i kobiety, różniący się wiekiem i kolorem skóry, wyglądem i zachowaniem, i ze wszystkich stron dobiegał śpiew […]. Każda wchodząca grupa składała się z wielu narodów albo ich części, nawróconych przez misjonarzy.

Spojrzałem na te niekończące się stoły i zorientowałem się, że siedziało tam i śpiewało wiele moich sióstr i współbraci. Nie różnili się jednak od pozostałych, nie mieli żadnych znaków szczególnych, które świadczyłyby o tym, że byli kapłanami, klerykami, siostrami, ale tak jak pozostali, mieli na sobie białe szaty i różowe naszyjniki.

[…] Wśród tego tłumu dostrzegłem też cały zastęp chłopców o dziwnym i surowym wyglądzie… Młodzieńcy ci pochodzili z Patagonii i Afryki Południowej.

[…] Kiedy sala była już tak pełna, że ludzi nie można było policzyć, zapadła głęboka cisza, a wszyscy zaczęli śpiewać, podzieleni na chóry.

[…] Zapomniałem, gdzie jestem i nie wiem, co się ze mną działo. Rano z trudem podniosłem się z łóżka; bardzo powoli dochodziłem do siebie, idąc odprawić Mszę świętą.

Najważniejszą myślą, jaka pozostała mi po tym śnie, było powiadomić przewielebnego biskupa Cagliero i moich kochanych misjonarzy, jak wielkie jest znaczenie naszych misji: „Wszystkie troski salezjanów i Córek Maryi Wspomożycielki niechaj będą skierowane ku wzbudzaniu powołań kapłańskich i zakonnych” (M.B. XVII, 299).


Ksiądz Costamagna, przyszły biskup salezjański, przeczytawszy ten sen napisał z Ameryki do księdza Lemoyne'a: „Proszę powiedzieć księdzu Bosko, że nie będziemy posłuszni tym jego słowom, które napisał w ostatnim liście do Jego Ekscelencji: „Nie wierz we wszystko, co mówią moje sny”, ponieważ my trzymamy się wizji naszego Ojca, który o czym nigdy nie zapomnę pewnego dnia powiedział mi: „Wśród wszystkich zgromadzeń i zakonów być może do naszego zostało skierowane najwięcej Słowa Bożego” (M.B. XVII, 305).

  • Czwarty sen misyjny (1885): Afryka i Chiny

Opatrzność nie przestawała roztaczać przed oczami księdza Bosko wizji na temat przyszłości Zgromadzenia Salezjańskiego na niezmierzonym polu misji. Również w roku 1885 pewien sen objawił mu plany Boga, związane z niedaleką przyszłością. Ksiądz Bosko opowiedział go członkom Rady Głównej wieczorem 2 lipca.


Wydawało mi się – powiedział – że stoję przed bardzo wysoką górą, na której szczycie znajdował się anioł jaśniejący tak wielkim blaskiem, że oświecał najdalsze wioski. Wokół góry rozciągało się rozległe królestwo nieznanych ludów.

[…] Wszyscy ze sobą rozmawiali, jednak ich język był mi obcy. Rozumiałem tylko to, co mówił do mnie Anioł.

[…] Potem zdawało mi się, że znalazłem się w samym środku Afryki, na ogromnej pustyni. Na ziemi widniał wielki napis: Murzyni.

[…] Na koniec ukazała mi się Australia. Tutaj również był Anioł, ale nie miał żadnego imienia. Prowadził ludzi ku południowi. Mnóstwo dzieci, które tam mieszkały, usiłowało podejść do nas, jednak uniemożliwiała im to odległość i dzielące nas wody. Wyciągały jednak ręce do mnie i do salezjanów, mówiąc:

Przyjdźcie nam z pomocą! Dlaczego nie kończycie dzieła, które rozpoczęli wasi poprzednicy?

Wiele z nich się zatrzymało; inne z ogromnym wysiłkiem ominęły dzikie zwierzęta i dołączyły do salezjanów, których ja nie znałem, i wszyscy zaczęli śpiewać: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie.

W oddali widziałem mnóstwo wysp, jednak nie mogłem ich rozróżnić. Wydawało mi się, że wszystko razem wskazywało na to, że Opatrzność ofiarowuje salezjanom jakąś część dzieła ewangelizacji, jednak w późniejszym czasie. Ich trudy przyniosą owoc, ponieważ ręka Pana będzie zawsze z nimi, jeśli nie będą umniejszać Jego łask.

[…] Wydaje się, że salezjanie nie dadzą się uwieść miłości do wygód i nie będą unikać pracy. Podtrzymując tylko już istniejące dzieła i nie poddając się łakomstwu, będą mieli gwarancję długowieczności…” (M.B. XVII, 643).


[…] Ksiądz Bosko szczególną wagę przykładał do Chin i powtarzał: „Gdybym miał 20 salezjanów, aby ich wysłać do Chin, z całą pewnością, pomimo prześladowań, spotkaliby się oni z triumfalnym przyjęciem”.

  • Piąty sen misyjny (1886): Pekin


Piąty sen misyjny przyśnił się księdzu Bosko w Barcelonie, w nocy z 9 na 10 kwietnia 1886 roku. Opowiedział go księdzu Rua, księdzu Brando – dyrektorowi domu, a także sekretarzowi, księdzu Vigliettiemu głosem przerywanym szlochem.


Przyśniło mu się, że znajduje się na pagórku, z którego szczytu widać las; był on jednak uprawiany, przecinały go drogi i ścieżki. Ksiądz Bosko rozejrzał się wokół i spojrzał daleko na horyzont; zanim jednak jego oczy cokolwiek ujrzały, do jego uszu dotarł hałas pochodzący od niezliczonej rzeszy chłopców.

Pomimo wysiłków, aby zobaczyć, skąd ten hałas dobiegał, nie ujrzał niczego. Wreszcie dostrzegł mnóstwo młodych ludzi, którzy biegając dokoła niego, mówili:

Czekaliśmy na ciebie, tak długo na ciebie czekaliśmy, ale wreszcie jesteś: jesteś wśród nas i już nam nie uciekniesz!

Ksiądz Bosko nie rozumiał i zastanawiał się, czego chcą od niego ci chłopcy. Kiedy jednak tak stał, patrząc na nich jak oniemiały, zobaczył całe stado baranków, które prowadziła Pasterka. Oddzieliwszy baranki od chłopców, ustawiła ich po przeciwnych stronach, zatrzymała się obok księdza Bosko i powiedziała:

Czy widzisz, ilu ich jest?

Tak, widzę – odpowiedział.

To dobrze, a czy pamiętasz swój sen, który przyśnił ci się, gdy miałeś 9 lat?

Potem przyprowadziwszy chłopców do księdza Bosko, dodała:

Spójrz tam, wysil swój wzrok; wy wszyscy wysilcie wzrok i przeczytajcie, co tam jest napisane... A więc, co widzicie?

Widzę góry, morza, pagórki i znowu góry i morza.

Czytam mówił pierwszy chłopiec – Valparaiso.

Ja czytam mówił drugi Santiago.

Ja wołał trzeci czytam jedno i drugie!

Dobrze odpowiedziała Pasterka wyrusz z tego miejsca, a będziesz wiedzieć, ile salezjanie będą musieli zrobić w przyszłości.

Widzę góry, pagórki i morza.

Chłopcy wytężyli wzrok i zawołali chórem:

Czytamy: Pekin!

Wtedy ksiądz Bosko zobaczył wielkie miasto, przecięte szeroką rzeką, nad którą zwieszały się mosty.

Dobrze – powiedziała Pasterka – teraz namaluj linię łączącą Santiago z Pekinem, wyznacz jej środek w centrum Afryki, a będziesz dokładnie wiedzieć, ile muszą zrobić salezjanie.

Ale jak tego wszystkiego dokonać? zawołał ksiądz Bosko. – Odległości są ogromne, miejsca niedostępne, a salezjanów jest mało!

Nie martw się. Dokonają tego twoi synowie, synowie twoich synów i ich synowie; ale przestrzegajcie Reguł i trwajcie w duchu Zgromadzenia.

Skąd wziąć tylu ludzi?

Chodź tu i popatrz. Czy widzisz tam pięćdziesięciu misjonarzy w gotowości? Czy widzisz dalej innych i jeszcze innych? Poprowadź linię z Santiago do centrum Afryki. Co widzisz?

Dziesięć ośrodków.

Bardzo dobrze: te ośrodki, które widzisz, staną się domami nauki i nowicjatu oraz wydadzą wielu misjonarzy, którzy będą pracować w tych wioskach. Obróć się teraz w tamtą stronę. Widzisz tu kolejnych dziesięć ośrodków od centrum Afryki aż do Pekinu. Te ośrodki również wydadzą misjonarzy dla pozostałych osad. Tam jest Hong Kong, Kalkuta, niżej Madagaskar. Tam będą domy, szkoły i nowicjaty.

[…] Ksiądz Bosko chciał jeszcze coś powiedzieć; ale wizja zniknęła: sen się skończył (M.B. XVIII, 71).


[…] Interesujący jest również komentarz samego księdza Bosko do tego snu:

Kiedy salezjanie już będą w Chinach, znajdą się po obu stronach rzeki, przepływającej blisko Pekinu!... Jedni przejdą na lewy brzeg, na stronę wielkiego imperium; drudzy staną na prawym brzegu, po stronie Tatarów. Nadejdzie jednak dzień, kiedy jedni wyjdą na spotkanie drugim, aby uścisnąć sobie dłonie. Jakaż będzie z tego chwała dla naszego Zgromadzenia!... Ale czas spoczywa w rękach Boga” (M.B. XVIII, 74).



* Cały I Rozdział Misyjne Sny Księdza Bosko został zaczerpnięty z książki Sny Księdza Bosko pod redakcją Pietro Zerbino, Wydawnictwo Salezjańskie 2004 (s. 135-137; 208-219; 240-246; 255-260)






II. JAN PAWEŁ II O MISJACH

25 lat działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego upłynęło w świetle posługi i nauczania Sługi Bożego Jana Pawła II, któremu – podobnie jak księdzu Bosko – od początku pontyfikatu bardzo leżała na sercu sprawa ewangelizacji świata i wychowanie młodzieży. To właśnie na apel Jana Pawła II ożywiła się salezjańska działalność misyjna na kontynencie afrykańskim, a w następstwie wyjazdu wielu polskich salezjanów na misje do Afryki powstał Salezjański Ośrodek Misyjny.

Papieskie nauczanie Jana Pawła II, głównie to – poświęcone działalności misyjnej ad gentes i wychowaniu młodzieży, było inspiracją i ukierunkowaniem pracy Ośrodka.

Poniżej zamieszczamy fragmenty nauczania papieskiego, zaczerpnięte z kilku ostatnich Orędzi Jana Pawła II na Światowy Dzień Misyjny a także na Światowy Dzień Młodzieży oraz Rozdział 19 papieskiej książki Pamięć i tożsamość.



1. Fragmenty Orędzi na Światowy Dzień Misyjny

Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2000:

1

▲back to top

1.1 Niech nas ożywia troska o przekazywanie innym światła i radości wiary

▲back to top


Drodzy Bracia i Siostry!

Doroczny Światowy Dzień Misyjny, który obchodzony będzie 22 października 2000 r., każe nam uświadomić sobie na nowo misyjny wymiar Kościoła i przypomina nam o konieczności prowadzenia misji ad gentes, które są powinnością «wszystkich chrześcijan, wszystkich diecezji i parafii, instytucji i organizacji kościelnych» (Redemptoris missio 2).

W tym roku obchody Dnia zyskują szczególnie bogatą wymowę w świetle Wielkiego Jubileuszu – roku łaski, uroczystej pamiątki zbawienia, które Bóg w swojej miłosiernej miłości ofiarowuje wszystkim ludziom. Wspominać 2000-lecie narodzin Jezusa znaczy świętować także narodziny misji: Chrystus jest pierwszym i największym misjonarzem Ojca. Misje, narodzone razem z Wcieleniem Słowa, są kontynuowane w czasie przez głoszenie i świadectwo Kościoła. Jubileusz jest szczególnie sprzyjającym czasem, aby cały Kościół za sprawą Ducha podjął z nowym rozmachem dzieło misyjne.

[…] W obecnym czasie, czasie łaski i miłosierdzia, szczególnie mocno odczuwam, że należy zaangażować wszystkie siły Kościoła w nową ewangelizację i w misję ad gentes. Żaden chrześcijanin, żadna instytucja Kościoła nie może uchylać się od najważniejszego obowiązku głoszenia Chrystusa wszystkim narodom (por. Redemptoris missio 3). Nikt nie powinien czuć się zwolniony z powinności współpracy z misją Chrystusa, która nieustannie trwa w Kościele. Przeciwnie, szczególnie aktualne jest dziś wezwanie Jezusa: «Idźcie i wy do winnicy» (Mt 20, 7).

[…] Obchodzony obecnie Wielki Jubileusz skłania nas do większego zaangażowania się w misję ad gentes. Choć minęło 2000 lat od rozpoczęcia misji, nadal istnieją rozległe obszary geograficzne, kulturowe, ludzkie i społeczne, do których nie dotarł jeszcze Chrystus i Jego Ewangelia. Czyż moglibyśmy nie usłyszeć wezwania, jakim jest dla nas ta sytuacja?

Kto zaznał radości spotkania z Chrystusem, nie może zachować jej tylko dla siebie, ale powinien nią promieniować. Trzeba wyjść naprzeciw tej milczącej prośbie o Ewangelię, która płynie ze wszystkich części świata, podobnie jak kiedyś dotarła do apostoła Pawła podczas jego drugiej podróży: «Przepraw się do Macedonii i pomóż nam!» (Dz 16, 9). Ewangelizacja jest «pomocą» ofiarowaną człowiekowi, bo przecież Syn Boży wcielił się po to, aby umożliwić człowiekowi uzyskanie tego, czego o własnych siłach nie mógłby osiągnąć: «Przyjaźni Boga, Jego łaski i życia nadprzyrodzonego – tego życia, które jako jedyne może zaspokoić najgłębsze pragnienia ludzkiego serca [...]. Kościół, głosząc Jezusa z Nazaretu, prawdziwego Boga i doskonałego Człowieka, otwiera przed każdą ludzką istotą perspektywę «przebóstwienia», a tym samym bycia bardziej człowiekiem. Tylko tą drogą świat może odkryć wzniosłe powołanie, do jakiego został wezwany, i urzeczywistnić je dzięki zbawieniu dokonanemu przez Boga» (Incarnationis mysterium 2).

Powinniśmy także być głęboko przekonani o tym, że ewangelizacja jest cenną służbą na rzecz ludzkości, ponieważ uzdalnia ją do realizacji zamysłu Boga, który pragnie zjednoczyć z sobą wszystkich ludzi, czyniąc z nich społeczność braci wolnych od wszelkiej niesprawiedliwości i kierujących się autentyczną solidarnością.

[…] Pole jest rozległe i wiele jeszcze pozostaje do zrobienia, potrzebna jest zatem współpraca wszystkich. Nikt bowiem nie jest aż tak ubogi, aby nie mógł niczego dać. W misji uczestniczy się przede wszystkim przez modlitwę, zanoszoną w zgromadzeniu liturgicznym i ukryciu własnego pokoju, przez wyrzeczenia i ofiarowanie własnych cierpień. Jest to podstawowa forma współpracy, jaką każdy może wnieść. Ważne jest też, aby nie uchylać się od pomocy ekonomicznej, która ma żywotne znaczenie dla wielu Kościołów partykularnych.

[…] Drodzy bracia i siostry, niech moje słowa staną się zachętą dla wszystkich, którym leży na sercu działalność misyjna. Obchodząc Jubileusz Roku Świętego 2000, «cały Kościół angażuje się jeszcze bardziej w misyjny adwent nowego tysiąclecia. Winniśmy żywić w sobie apostolską troskę o przekazywanie innym światła i radości wiary i do tego ideału wychowywać cały Lud Boży» (Redemptoris missio 86). Duch Boży jest naszą siłą! On, który objawił swoją moc w misji Jezusa, posłanego, aby «ubogim niósł dobrą nowinę, [...] obwoływał rok łaski od Pana» (Łk 4, 18-19), został rozlany w sercach wszystkich nas, wierzących (por. Rz 5, 5), aby uzdolnić nas do dawania świadectwa o dziełach Pańskich.



1.2 Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2001:

▲back to top

Kontemplacja Jezusa warunkiem skutecznego głoszenia Ewangelii


[…] Jest to naprawdę czas, kiedy trzeba patrzeć przed siebie, utkwiwszy wzrok w obliczu Jezusa (por. Hbr 12, 2). Duch wzywa nas, abyśmy «skupili uwagę na przyszłości, która nas czeka» (por. Novo millennio ineunte 3), abyśmy dawali świadectwo o Chrystusie i wyznawali Go, składając dzięki «za wielkie dzieła, jakich Bóg w nas dokonał. Misericordias Domini in aeternum cantabo (Ps 89 [88], 2)» (tamże, 2). Przy okazji ubiegłorocznego Światowego Dnia Misyjnego przypomniałem, że posługa misyjna ma swoje źródło w żarliwej kontemplacji Jezusa. Chrześcijanin, który kontempluje Jezusa Chrystusa, nie może się oprzeć blaskowi promieniującej z Niego mocy (por. Vita consecrata 14), która każe mu gorliwie dawać świadectwo wiary w Chrystusa, jedynego Zbawiciela człowieka.

Kontemplacja oblicza Chrystusa skłania uczniów także do «kontemplacji» twarzy dzisiejszych ludzi: Chrystus bowiem utożsamia się ze swoimi «najmniejszymi braćmi» (por. Mt 25, 40.45). Kontemplacja Jezusa, «pierwszego i największego głosiciela Ewangelii» (por. Evangelii nuntiandi 7), czyni nas głosicielami Ewangelii. Uświadamia nam, że On pragnie dać życie wieczne tym, których powierzył Mu Ojciec (por. J 17, 2). Wolą Boga jest, «by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy» (1 Tm 2, 4), Jezus zaś wiedział, że zgodnie z zamiarem Ojca ma głosić Królestwo Boże także w innych miastach: «bo po to zostałem posłany» (Łk 4, 43).

[…] Pilność powołania misyjnego uświadamiamy sobie zwłaszcza wówczas, gdy patrzymy na tę część ludzkości, która jeszcze nie zna lub nie uznaje Chrystusa. Tak, drodzy bracia i siostry, misja ad gentes jest dzisiaj bardziej aktualna niż kiedykolwiek. Noszę w sercu obraz ludzkości, jaki mogłem oglądać podczas moich pielgrzymek: w twarzach ubogich i cierpiących odbija się oblicze Chrystusa; oblicze Chrystusa jaśniejące w tych, którzy żyją «jak owce nie mające pasterza» (Mk 6, 34).

[…] Misja «jest radosnym zwiastowaniem daru, który przeznaczony jest dla wszystkich i który trzeba wszystkim proponować, okazując jak największy szacunek wolności każdego: daru objawienia Boga-Miłości, który tak [...] umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał (J 3, 16). [...] Kościół nie może zatem uchylać się od obowiązku prowadzenia misji wśród narodów, zaś podstawowym zadaniem missio ad gentes pozostaje głoszenie, że w Chrystusie, który jest drogą i prawdą, i życiem (J 14, 6), ludzie znajdują zbawienie» (Novo millennio ineunte 56). Jest to wezwanie skierowane do wszystkich, naglący apel, na który trzeba odpowiedzieć zdecydowanie i wielkodusznie. Trzeba iść! Trzeba niezwłocznie wyruszyć w drogę jak Maryja, Matka Jezusa; jak pasterze, obudzeni pierwszym zwiastowaniem anioła; jak Magdalena, kiedy ujrzała Zmartwychwstałego. «Przemierzając drogi świata na początku nowego stulecia, musimy przyspieszyć kroku. [...] Zmartwychwstały Chrystus na nowo jakby wyznacza nam spotkanie w Wieczerniku, gdzie wieczorem pierwszego dnia tygodnia (J 20, 19) ukazał się swoim uczniom, aby „tchnąć” w nich ożywiający dar Ducha Świętego i wprowadzić ich w wielką przygodę ewangelizacji» (tamże, 58).

Drodzy bracia i siostry! Misja wymaga od nas modlitwy i konkretnego działania.

Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2002:

1.3 Misja to głoszenie przebaczenia

▲back to top


Drodzy Bracia i Siostry!

Misja ewangelizacyjna Kościoła w swej istocie polega na głoszeniu miłości, miłosierdzia i przebaczenia Bożego, objawionych ludziom w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Jest to głoszenie radosnej nowiny o tym, że Bóg nas kocha i pragnie zjednoczyć wszystkich w swej miłosiernej miłości, przebaczając i wzywając do przebaczenia innym nawet najcięższych przewinień. Jest to słowo pojednania, które zostało nam powierzone, ponieważ, jak stwierdza św. Paweł, «w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania» (2 Kor 5, 19). W słowach tych słyszymy echo ostatniego pragnienia Serca Chrystusa, wyrażonego na krzyżu: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią» (Łk 23, 34).

[…] Na początku trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa potrzeba misji jest niezwykle pilna, ponieważ – jak już pisałem w encyklice Redemptoris missio – «liczba tych ludzi, którzy nie znają Chrystusa i nie należą do Kościoła, stale wzrasta, a od zakończenia Soboru niemal się podwoiła. Dla tej ogromnej liczby ludzi, umiłowanych przez Ojca, który dla nich zesłał swego Syna, oczywista jest nagląca potrzeba misji» (n. 3).

Wraz z wielkim apostołem i ewangelizatorem św. Pawłem chcemy powtórzyć: «Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii! [...]Tylko spełniam obowiązki szafarza» (1 Kor 9, 16-17). Jedynie miłość Boża, zdolna zbratać ludzi wszystkich ras i kultur, może sprawić, że znikną bolesne podziały, konflikty ideologiczne, nierówności ekonomiczne i przemoc, które wciąż jeszcze dręczą ludzkość.

[…] Chrystus zmartwychwstały daje swym uczniom pokój. Kościół, wierny przykazaniu swego Pana, wciąż głosi i szerzy pokój. Poprzez dzieło ewangelizacji wierzący pomagają innym ludziom uznać, że są braćmi, pielgrzymami na ziemi, którzy podążając różnymi drogami, zmierzają ku wspólnej ojczyźnie, której Bóg nie przestaje, sobie tylko wiadomymi sposobami, wskazywać. Główną drogą misji jest szczery dialog (por. Ad gentes 7; Nostra aetate 2); dialog, który «nie rodzi się z taktyki czy wyrachowania» (Redemptoris missio 56), a także nie jest celem sam w sobie. Dialog ten pozwala mówić do bliźniego z szacunkiem i zrozumieniem o wyznawanych zasadach i z miłością głosić najgłębsze prawdy wiary, które są radością, nadzieją i sensem życia. W gruncie rzeczy dialog jest realizacją duchowego impulsu «ku owemu oczyszczeniu i nawróceniu wewnętrznemu, które – gdy dokonuje się w posłuszeństwie Duchowi Świętemu – przyniesie duchowe owoce» (tamże). Budowanie dialogu, pełnego szacunku i wrażliwości, jest conditio sine qua non autentycznego świadectwa zbawczej miłości Boga.

Dialog ten łączy się ściśle z wolą przebaczenia, ponieważ ten, kto przebacza, otwiera serce dla innych i staje się zdolny do miłości, zrozumienia brata i zgody z nim. Przebaczanie, za przykładem Jezusa, uwrażliwia i otwiera serca, leczy rany zadane przez grzech i podziały oraz tworzy prawdziwą komunię.

Obchody Światowego Dnia Misyjnego pozwalają wszystkim spojrzeć na siebie w świetle nieskończonej miłości Bożej. Miłości, która domaga się wiary; miłości, która zachęca, aby całkowicie jej zaufać. «Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają» (Hbr 11, 6).

Światowy Dzień Misyjny, obchodzony każdego roku, jest wezwaniem do wytrwałej modlitwy w intencji misji i do współpracy na wszelkie sposoby w działalności, którą Kościół prowadzi w całym świecie, by budować Królestwo Boże, «wieczne i powszechne królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju» (Prefacja z uroczystości Chrystusa Króla Wszechświata). Przede wszystkim jesteśmy wezwani, aby świadczyć życiem o naszej całkowitej przynależności do Chrystusa i Jego Ewangelii.

Tak, nie powinniśmy nigdy wstydzić się Ewangelii ani lękać się przyznać, że jesteśmy chrześcijanami, ukrywając własną wiarę. Przeciwnie, musimy nieustannie mówić, głosić zbawienie na nowych obszarach, gdyż Jezus obiecał, że zawsze i w każdych okolicznościach będzie wśród swych uczniów.

Światowy Dzień Misyjny, autentyczne święto misji, pomaga lepiej poznać wartość naszego osobistego i wspólnotowego powołania. Wzywa nas też, abyśmy pospieszyli z pomocą «braciom najmniejszym» (por. Mt 25, 40), za pośrednictwem misjonarzy rozproszonych po całym świecie.



Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2003:

1.4 Maryja i misja Kościoła w Roku Różańca

▲back to top

Drodzy Bracia i Siostry!

Od samego początku powierzyłem swój pontyfikat szczególnej opiece Maryi. Później wielokrotnie wzywałem całą wspólnotę wierzących do przeżywania na nowo doświadczenia Wieczernika, gdzie uczniowie «trwali jednomyślnie na modlitwie [...] z Maryją, Matką Jezusa» (Dz 1, 14). Już w pierwszej encyklice Redemptor hominis napisałem, że tylko w klimacie żarliwej modlitwy możemy otrzymać «zstępującego na nas Ducha Świętego (por. Dz l, 8) i staniemy się świadkami Chrystusa aż po krańce ziemi (tamże), podobnie jak ci, którzy z Wieczernika jerozolimskiego wyszli w dniu Pięćdziesiątnicy» (n. 22).

[…] Światowy Dzień Misyjny, który przypada właśnie na koniec tego specjalnego roku maryjnego, jeżeli zostanie należycie przygotowany, będzie mógł pobudzić wspólnotę Kościoła do bardziej wielkodusznego pełnienia tego zadania. Zwracanie się z ufnością do Maryi przez codzienne odmawianie różańca i rozważanie tajemnic życia Chrystusa będzie wyraźnie przypominać, że misja Kościoła musi być wspierana przede wszystkim modlitwą. Postawa «słuchania», do jakiej skłania modlitwa różańcowa, zbliża wiernych do Maryi, która «zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu» (Łk 2, 19). Wielokrotna medytacja słowa Bożego uczy obcowania «z Panem Jezusem poprzez – można by powiedzieć – Serce Jego Matki» (Rosarium Virginis Mariae 2).

[…] Patrzmy zawsze na Maryję, niedościgniony wzór! W Jej Sercu wszystkie słowa Ewangelii znajdują nadzwyczajny odzew. Maryja jest kontemplacyjną «pamięcią» Kościoła, który żyje pragnieniem ściślejszego zjednoczenia się ze swym Oblubieńcem, by w większym stopniu oddziaływać na społeczeństwo. Jak postępować wobec wielkich problemów, niezawinionego cierpienia, niesprawiedliwości wyrządzanych z zuchwałą arogancją? W szkole Maryi, która jest naszą Matką, wierzący uczą się rozpoznawać w pozornym «milczeniu Boga» słowo, które rozbrzmiewa w ciszy dla naszego zbawienia.

[…] Wszyscy wierzący powołani są na mocy chrztu do świętości. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej Lumen gentium podkreśla, że powszechne powołanie do świętości polega na wezwaniu wszystkich do doskonałej miłości.

Świętość i misja są nierozdzielnymi aspektami powołania każdego ochrzczonego. Zadanie, by stawać się coraz bardziej świętymi, jest ściśle złączone z obowiązkiem szerzenia orędzia zbawienia. «Każdy wierny – przypominałem w Redemptoris missio – powołany jest do świętości i do działalności misyjnej» (n. 90). Kontemplowanie tajemnic różańca zachęca wiernego, by szedł za Chrystusem i tak dalece dzielił z Nim życie, by mógł powiedzieć za św. Pawłem: «Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus» (Ga 2, 20).

Jeżeli wszystkie tajemnice różańca są ważną szkołą świętości i ewangelizacji, tajemnice światła uwydatniają szczególne aspekty naszego życia Ewangelią.

[…] Koniecznie trzeba przygotować kompetentnych i świętych ewangelizatorów; należy dołożyć starań, by nie osłabł zapał w apostołach, szczególnie w pełnieniu misji ad gentes. Różaniec, jeżeli w pełni odkryje się i doceni jego wartość, stanowi zwyczajną i zarazem skuteczną pomoc duchową i pedagogiczną w formowaniu Ludu Bożego do pracy na rozległym polu działalności apostolskiej.

[…] Zadanie pobudzania aktywności misyjnej nadal winno być poważnym i konsekwentnie wypełnianym obowiązkiem każdego ochrzczonego i każdej wspólnoty kościelnej. […] Wojna i niesprawiedliwość mają swe źródło w «podzielonym» sercu. «Kto przyswaja sobie misterium Chrystusa – a różaniec właśnie do tego prowadzi – dowiaduje się, na czym polega sekret pokoju, i przyjmuje to jako życiowy projekt» (Rosarium Virginis Mariae 40). Jeżeli różaniec będzie wyznaczał rytm naszego życia, stanie się szczególnie skutecznym narzędziem budowania pokoju w sercach ludzi, w rodzinach i między narodami. Razem z Maryją możemy otrzymać wszystko od Jej Syna Jezusa. Wspierani przez Maryję, nie zawahamy się wielkodusznie poświęcić się głoszeniu orędzia Ewangelii aż po najdalsze krańce ziemi.



Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2004:

1.5 Eucharystia i misja - nierozerwalnie związane

▲back to top


[…] Misyjne zaangażowanie Kościoła, również na początku trzeciego tysiąclecia, jest sprawą nie cierpiącą zwłoki, o czym wielokrotnie przypominałem. Misja – jak napisałem w Encyklice Redemptoris missio – jest jeszcze daleka od urzeczywistnienia, i dlatego też powinniśmy zaangażować w jej służbie wszystkie nasze siły (por. n. 1). Cały Lud Boży, w każdym momencie swego pielgrzymowania w dziejach, powołany jest, by dzielił «pragnienie» Odkupiciela (por. J 19, 28).

[…] Wyzwania społeczne i religijne, które stają przed ludzkością w naszych czasach, pobudzają wiernych do odnowienia misyjnego zapału. Tak! Trzeba na nowo, odważnie podjąć misję ad gentes, poczynając od głoszenia Chrystusa, Odkupiciela wszelkiego ludzkiego stworzenia. […] Zgromadzony wokół ołtarza, Kościół pojmuje lepiej swe początki oraz swoje misyjne zadanie. Jak trafnie wskazuje temat tegorocznego Światowego Dnia Misyjnego, «Eucharystia i misja» są nierozłączne.

[…] Wokół Chrystusa eucharystycznego Kościół wzrasta jako lud, świątynia i rodzina Boża: jeden, święty, powszechny i apostolski. Jednocześnie rozumie on lepiej swój charakter powszechnego sakramentu zbawienia oraz widzialnej rzeczywistości o strukturze hierarchicznej. Oczywiście, «nie zbuduje się [...] żadnej wspólnoty chrześcijańskiej, jeżeli nie jest ona zakorzeniona w celebracji Najświętszej Eucharystii» (tamże, 33; por. Presbyterorum ordinis 6). Na zakończenie każdej Mszy św., kiedy celebrans żegna zgromadzenie słowami: Ite, Missa est, wszyscy powinni czuć się posłani jako «misjonarze Eucharystii» do wszystkich środowisk, by dzielić się wielkim darem, który otrzymali. Ten bowiem, kto spotyka Chrystusa w Eucharystii, nie może nie głosić swym życiem miłosiernej miłości Odkupiciela.

[…] Czyż Kościół mógłby urzeczywistniać swoje powołanie bez umacniania stałej więzi z Eucharystią, bez posilania się tym pokarmem, który uświęca, bez szukania tego nieodzownego wsparcia dla swej działalności misyjnej? Do ewangelizowania świata potrzeba apostołów «doświadczonych» w sprawowaniu, adoracji i kontemplacji Eucharystii.


Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2005:

Misja: chleb łamany za życie świata


[…] W naszych czasach odnosi się wrażenie, że społeczeństwo ludzkie jest pogrążone w głębokich mrokach, a jednocześnie wstrząsane przez dramatyczne wydarzenia i nękane przez katastrofalne klęski żywiołowe. Ale podobnie jak «tej nocy, której został wydany» (1 Kor 11, 23), również i dzisiaj Jezus «łamie chleb» (por. Mt 26, 26) za nas i podczas celebracji eucharystycznych ofiaruje samego siebie pod sakramentalnym znakiem swojej miłości do wszystkich. Dlatego pragnąłem przypomnieć, że «Eucharystia nie jest tylko wyrazem komunii w życiu Kościoła; jest ona również programem solidarności dla całej ludzkości» (Mane nobiscum Domine 27); jest «chlebem z nieba», który dając życie wieczne (por. J 6, 33), otwiera serca ludzi na wielką nadzieję.

Odkupiciel, który widząc tłumy potrzebujących, litował się nad nimi, «bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza» (Mt 9, 36), pozostaje obecny w Eucharystii i dalej poprzez wieki okazuje litość ubogiej i cierpiącej ludzkości.

W Jego imię duszpasterze i misjonarze wyruszają na niezbadane szlaki, by wszystkim zanieść «chleb» zbawienia. Pobudza ich do tego świadomość, że ten, kto pozostaje zjednoczony z Chrystusem, będącym «w centrum nie tylko dziejów Kościoła, ale również historii ludzkości (por. Ef 1, 10; Kol 1, 15-20)» (Mane nobiscum Domine 6), może zaspokoić najgłębsze pragnienia ludzkiego serca. Tylko Jezus może w ludziach zaspokoić głód miłości i ugasić pragnienie sprawiedliwości. Jedynie On umożliwia każdej osobie uczestnictwo w życiu wiecznym: «Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki» (J 6, 51).

[…] Również i dzisiaj Chrystus nakazuje swoim uczniom: «wy dajcie im jeść» (Mt 14, 16). W Jego imię misjonarze podążają do tylu zakątków świata, by głosić Ewangelię i dawać jej świadectwo. Dzięki ich działalności rozbrzmiewają słowa Odkupiciela: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie» (J 6, 35). Oni sami stają się «chlebem łamanym» za braci, niekiedy składając w ofierze swe życie.

Jak wielu męczenników misjonarzy widziały nasze czasy! Niechaj ich przykład pociągnie licznych młodych do wstąpienia na drogę heroicznej wierności Chrystusowi! Kościół potrzebuje ludzi gotowych całkowicie poświęcić się wielkiej sprawie Ewangelii.

Światowy Dzień Misyjny to okoliczność sprzyjająca uświadomieniu sobie pilnej potrzeby uczestniczenia w misji ewangelizacyjnej, w którą zaangażowane są wspólnoty lokalne oraz rozliczne instytucje kościelne, a zwłaszcza Papieskie Dzieła Misyjne i instytuty misyjne. Misja ta, oprócz modlitwy i ofiary, potrzebuje konkretnego wsparcia materialnego.




2. Fragmenty Orędzi na Światowy Dzień Młodzieży

1.6 Z Orędzia na XV ŚDM 2000:

▲back to top

1.7 Wszyscy jesteśmy wezwani do budowania Królestwa Ojca

▲back to top

[…] Na progu nowego tysiąclecia z głębi serca kieruję do was ponownie naglące wezwanie, byście otworzyli na oścież drzwi Chrystusowi – Słowu, które «wszystkim (...), którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi» (J 1, 12). Przyjąć Chrystusa znaczy otrzymać od Ojca misję życia miłością do Niego i do braci, w poczuciu solidarności ze wszystkimi, bez żadnej różnicy; znaczy wierzyć, że w ludzkich dziejach, choć naznaczonych złem i cierpieniem, ostatnie słowo należy do życia i miłości, ponieważ Bóg zamieszkał wśród nas, abyśmy mogli zamieszkać w Nim.

[…] Młodzi wszystkich kontynentów, nie lękajcie się być świętymi nowego tysiąclecia! Bądźcie miłośnikami kontemplacji i modlitwy; postępujcie zgodnie z wyznawaną wiarą i służcie ofiarnie braciom jako żywe członki Kościoła i budowniczowie pokoju. Aby zrealizować ten niełatwy program życiowy, wsłuchujcie się w słowo Boże i czerpcie siły z sakramentów, zwłaszcza z Eucharystii i z sakrametu pokuty. Chrystus chce, byście byli nieustraszonymi apostołami Jego Ewangelii i budowniczymi nowej ludzkości. Czy możecie bowiem twierdzić, że wierzycie w Boga, który stał się człowiekiem, jeżeli nie występujecie przeciwko temu, co poniża człowieka i rodzinę? Jeśli wierzycie, że Chrystus objawił miłość Ojca do każdego stworzenia, musicie nie szczędząc sił włączać się w budowę nowego świata, opartego na mocy miłości i przebaczenia, na walce przeciw niesprawiedliwości i wszelkiej nędzy fizycznej, moralnej i duchowej, na podporządkowaniu polityki, gospodarki, kultury i techniki człowiekowi oraz jego integralnemu rozwojowi.



1.8 Z Orędzia na XVI ŚDM 2001:

▲back to top

1.9 Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje

▲back to top

[…] Jezus nie żąda wyrzeczenia się życia, ale przyjęcia go w takiej nowości i pełni, którą tylko On dać może. Człowiek w głębi swojego jestestwa zakorzenił tendencję do „myślenia o sobie samym”, umieszczania własnej osoby w centrum spraw jako miary wszystkiego. Kto naśladuje Chrystusa odrzuca jednak to koncentrowanie się na sobie samym i nie ocenia rzeczy w oparciu o własne korzyści. Przeżywa swoje życie w kategoriach daru i bezinteresowności, a nie zdobyczy i posiadania. Życie prawdziwe wyraża się bowiem w darze z siebie, co jest owocem łaski Chrystusa: życie wolne, we wspólnocie z Bogiem i z braćmi (por. Gaudium et spes, 24).

[…] Nie lękajcie się przeto pójść drogą, którą Jezus przebył jako pierwszy. Waszą młodością wyciśnijcie w rozpoczynającym się trzecim tysiącleciu znak nadziei i entuzjazmu właściwego waszemu pokoleniu. Jeśli pozwolicie, aby działała w was łaska Boża, jeśli nie zaniechacie wobec społeczeństwa waszego codziennego zaangażowania, uczynicie z tego nowe stulecie czasem lepszym dla wszystkich.



1.10 Z Orędzia na XVII ŚDM 2002:

▲back to top

1.11 Wy jesteście solą ziemi, wy jesteście światłem świata

▲back to top

[…] We współczesnym zlaicyzowanym świecie, w którym wielu żyje tak, jakby Bóg nie istniał, albo skłania się ku irracjonalnym formom religijności, właśnie wy, młodzi, musicie na nowo ukazać, że wiara to decyzja osobista, przenikająca całe życie. Niech Ewangelia będzie najwyższym kryterium, kształtującym wasze decyzje i nadającym kierunek waszemu życiu! Dzięki temu staniecie się misjonarzami przez swoje czyny i słowa, a gdziekolwiek żyjecie i pracujecie, będziecie znakami miłości Boga, wiarygodnymi świadkami miłującej obecności Chrystusa. Pamiętajcie: «Nie zapala się (...) lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu» (Mt 5, 15).

[…] Moi drodzy, już czas rozpocząć przygotowania do XVII Światowego Dnia Młodzieży. Zwracam się do was ze specjalną zachętą, abyście czytali i rozważali List apostolski Novo millennio ineunte, który napisałem na początku tego roku, aby towarzyszyć ochrzczonym na nowym etapie drogi Kościoła i ludzkości: «Nowe stulecie i nowe tysiąclecie rozpoczynają się w świetle Chrystusa. Nie wszyscy jednak widzą to światło. Naszym zadaniem, porywającym i trudnym, jest być Jego odblaskiem» (n. 54).

Tak, nadeszła godzina misji! W waszych diecezjach i parafiach, w waszych ruchach, stowarzyszeniach i wspólnotach Chrystus was wzywa, Kościół was przyjmuje jako dom i jako szkoła wspólnoty i modlitwy. Pogłębiajcie refleksję nad słowem Bożym i pozwólcie, aby ono rozjaśniało wasz umysł i serce. Czerpcie siłę z sakramentalnej łaski pojednania i Eucharystii. Nawiedzajcie Pana przez adorację eucharystyczną, która jest spotkaniem «serca z sercem». Dzień po dniu będziecie otrzymywać nową energię, która wam pozwoli pocieszać tych, którzy cierpią, i nieść pokój światu. Tak wielu jest ludzi zranionych przez życie, pozbawionych możliwości polepszenia swego bytu materialnego, bez domu, rodziny czy pracy. Wielu ulega kłamliwym iluzjom lub straciło wszelką nadzieję. Kontemplując światło jaśniejące na obliczu Chrystusa zmartwychwstałego, uczcie się żyć jako «synowie światłości i synowie dnia» (por. 1 Tes 5, 5), ukazując wszystkim, że «owocem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda» (por. Ef 5, 9).



1.12 Z Orędzia na XVIII ŚDM 2003:

▲back to top

1.13 Oto Matka twoja

▲back to top

[…] Maryja jest Matką łaski Bożej, bo jest Matką Dawcy łaski. Zawierzcie się Jej z całkowitą ufnością! Promieniujcie pięknem Chrystusa! Otwierając się na tchnienie Ducha, staniecie się nieustraszonymi apostołami, zdolnymi szerzyć wokół siebie płomień miłości i blask prawdy. W szkole Maryi odkryjecie, jakich konkretnych działań Chrystus od was oczekuje, nauczycie się stawiać Go na pierwszym miejscu w waszym życiu, ku Niemu kierować wszelkie wasze myśli i czyny.

Drodzy młodzi przyjaciele, wiecie już, że chrześcijaństwo nie jest jedynie opinią ani zbiorem pustych słów. Chrześcijaństwo to Chrystus! Chrześcijaństwo to Osoba, to On Żywy! Spotkać Jezusa, kochać Go i sprawić, aby był kochany: oto chrześcijańskie powołanie. Maryja zostaje wam dana, aby pomóc wam nawiązać prawdziwszą i bardziej osobistą relację z Jezusem. Swoim przykładem Maryja uczy was wpatrywać się z miłością w Tego, który pierwszy nas umiłował. Swoim wstawiennictwem kształtuje w was serce uczniów, zdolnych wsłuchiwać się w głos Syna, który objawia prawdziwe oblicze Ojca i rzeczywistą godność człowieka.

[…] Drodzy młodzi przyjaciele, tylko Jezus zna wasze serca, wasze najgłębsze pragnienia. Tylko Ten, który umiłował was aż do śmierci (por. J 13, 1), potrafi zaspokoić wasze aspiracje. On ma słowa życia wiecznego, które nadają sens ludzkiej egzystencji. Nikt poza Chrystusem nie zdoła dać wam prawdziwego szczęścia. Idąc za przykładem Maryi, umiejcie odpowiedzieć Mu bezwarunkowym «tak». Niech w waszym życiu nie będzie miejsca na egoizm i lenistwo. Szczególnie pilna jest dziś potrzeba, byście byli «stróżami poranka», zapowiadającymi nadejście świtu i nowej wiosny Ewangelii, której pierwsze znaki są już widoczne. Ludzkość niezbędnie potrzebuje świadectwa ludzi młodych, wolnych i odważnych, którzy ośmielą się pójść pod prąd, głosząc z mocą i entuzjazmem swoją wiarę w Boga, Pana i Zbawiciela.

[…] W obecnym czasie, zagrożonym przez przemoc, nienawiść i wojnę, dawajcie świadectwo, że tylko On może obdarzyć prawdziwym pokojem serce człowieka, rodziny i narody ziemi. Włączajcie się czynnie w dążenie do pokoju, sprawiedliwości, braterstwa i ich umacnianie. I nie zapominajcie słów Ewangelii: «Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi» (Mt 5, 9).



1.14 Z Orędzia na XIX ŚDM 2004:

▲back to top

1.15 Chcemy ujrzeć Jezusa

▲back to top


[…] Drodzy przyjaciele, jeżeli nauczycie się odkrywać Jezusa w Eucharystii, będziecie umieli odkryć Go także w waszych braciach i siostrach, w szczególności tych najbiedniejszych. Eucharystia przyjmowana z miłością i adorowana z gorliwością staje się szkołą wolności i miłości, uczącą wypełniać największe przykazanie. Jezus przemawia do nas wspaniałym językiem daru z siebie i miłości aż po ofiarę z własnego życia. Czy jest to mowa łatwa? Nie, wy o tym wiecie! Nie jest łatwo zapomnieć o sobie; trzeba oderwać się od miłości zaborczej i narcystycznej, by otworzyć się na radość miłości ofiarowanej. Ta eucharystyczna szkoła wolności i miłości uczy przezwyciężać powierzchowne emocje i zakotwiczyć się trwale w tym, co prawdziwe i dobre; uwalnia od koncentracji na samym sobie i przygotowuje do otwarcia się na innych, uczy przechodzenia od miłości «afektywnej» do miłości «efektywnej». Miłość bowiem to nie tylko uczucie; jest to akt woli, który polega na stałym wybieraniu dobra drugiego człowieka zamiast swojego własnego: «Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich» (J 15, 13).

Jezus z taką właśnie wewnętrzną wolnością i z taką żarliwą miłością uczy nas, jak spotkać Go w bliźnim, przede wszystkim w zniekształconym obliczu człowieka ubogiego. Bł. Matka Teresa z Kalkuty chętnie rozdawała swoją «wizytówkę», na której było napisane: «Owocem milczenia jest modlitwa; owocem modlitwy — wiara, owocem wiary — miłość, owocem miłości — służba, owocem służby — pokój». Oto droga prowadząca do spotkania z Jezusem. Pochylajcie się nad wszystkimi ludzkimi cierpieniami z siłą waszej wielkoduszności i z miłością, którą Bóg napełnia wasze serca za sprawą Ducha Świętego: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili» (Mt 25, 40). Świat pilnie potrzebuje wielkiego profetycznego znaku miłości braterskiej! Nie wystarczy bowiem «mówić» o Jezusie; trzeba także w pewnym sensie «ukazywać» Go poprzez wymowne świadectwo własnego życia (por. Novo millennio ineunte 16).

[…] Wasze otoczenie oczekuje od was, że będziecie świadkami Tego, którego spotkaliście i który daje wam życie. W codziennej rzeczywistości stawajcie się nieustraszonymi świadkami miłości silniejszej niż śmierć. To wy musicie podjąć to wyzwanie! Oddajcie wasze talenty i wasz młodzieńczy zapał na służbę głoszenia Dobrej Nowiny. Bądźcie pełnymi entuzjazmu przyjaciółmi Jezusa, ukazującymi Pana tym, którzy pragną Go ujrzeć, przede wszystkim tym, którzy są najdalej od Niego. Filip i Andrzej doprowadzili owych «Greków» do Jezusa: Bóg posługuje się ludzką przyjaźnią, aby doprowadzić serca do źródła Bożej miłości. Poczujcie się odpowiedzialni za ewangelizację waszych przyjaciół i wszystkich waszych rówieśników.




3. Rozdział 19: Misja Kościoła z książki Pamięć i tożsamość


Potrzebna jest dzisiaj olbrzymia praca Kościoła. Potrzebne jest zwłaszcza apostolstwo świeckich, to, o którym mówi II Sobór Watykański. Niezbędnie konieczna jest pogłębiona świadomość misyjna. Kościół w Europie i na wszystkich kontynentach musi sobie zdawać sprawę z tego, że jest wszędzie i zawsze Kościołem misyjnym (in statu missionis). Misja należy do jego natury tak bardzo, że nigdy i nigdzie, nawet w krajach o ugruntowanej tradycji chrześcijańskiej, Kościół nie może nie być misyjny. Tę świadomość, odnowioną na II Soborze Watykańskim, pogłębiał w czasie piętnastu lat swego pontyfikatu Paweł VI przy pomocy Synodu Biskupów. Tak powstała na przykład adhortacja papieska Evangelii nuntiandi. Ja również od pierwszych tygodni mego posługiwania starałem się to kontynuować. Świadczy o tym pierwszy dokument pontyfikatu, encyklika Redemptor hominis. W tej misji, jaką otrzymał od Chrystusa, Kościół musi być niestrudzony. Musi być pokorny i mężny, tak jak Chrystus sam i tak jak Jego apostołowie. Nawet gdy napotyka sprzeciwy, gdy bywa oskarżany na różne sposoby – na przykład o prozelityzm lub o rzekome próby klerykalizacji życia społecznego – nie może się zniechęcać. Przede wszystkim zaś nie może zaprzestać głoszenia Ewangelii. Już św. Paweł był tego świadom, gdy pisał do swojego ucznia: „Głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu” (2 Tm 4,2). Skąd się bie­rze ten wewnętrzny imperatyw, o którego mocy świadczą inne słowa Pawiowe: „Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!” (l Kor 9, 16)? To jasne! Bierze się on z tej świadomości, że nie zostało nam dane żadne imię pod niebem, w którym by ludzie mogli być zbawieni, tylko to jedno: Chrystus (por. Dz 4, 12). „Chrystus – tak, Kościół – nie!”, głoszą niektórzy współcześni. W tym programie, mimo kontestacji, zdaje się przejawiać jakieś otwarcie na Chrystusa, które oświecenie wykluczało. Jest to jednak otwarcie pozorne. Chrystus bowiem, jeżeli jest rzeczywiście akceptowany, zawsze kształtuje Kościół, który jest Jego Ciałem mistycznym. Nie ma Chrystusa bez wcielenia, nie ma Chrystusa bez Kościoła. Wcielenie Syna Bożego w ludzką naturę ma z Jego woli swoje przedłużenie we wspólnocie istot ludzkich, którą On sam ustanowił i której zagwarantował swoją nieustanną obecność: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Oczywiście, Kościół jako ludzka instytucja potrzebuje wciąż oczyszczenia i odnowy. Przyznał to z pełną odwagi szczerością II Sobór Watykański (por. Lumen gentium 8; Gaudium et spes 43; Unitatis redintegratio 6). Jednakże Kościół jako Ciało Chrystusa jest warunkiem Chrystusowej obecności i działania w świecie. Można powiedzieć, że wszystkie myśli, które tutaj zostały wypowiedziane, wyrażają, bezpośrednio czy pośrednio, treść inicjatyw podjętych w związku z obchodami zakończenia drugiego tysiąclecia od narodzin Chrystusa i rozpoczęcia trzeciego. Mówiłem o tym w dwóch listach apostolskich, które skierowałem do Kościoła, a także, w pewnym sensie, do wszystkich ludzi dobrej woli, przy okazji tego wydarzenia. Zarówno w Tertio millennio adveniente, jak i w Novo millennio ineunte podkreślałem, że Wielki Jubileusz był wydarzeniem, które w stopniu dotąd niespotykanym dotyczyło całego rodzaju ludzkiego. Chrystus należy do dziejów całej ludzkości i te dzieje tworzy. Ożywia je w sposób sobie właściwy, na podobieństwo ewangelicznego zaczynu. Zostało bowiem odwiecznie zaplanowane przez Boga jakieś przebóstwiające przetworzenie czło­wieka i świata w Chrystusie. I to przetworzenie stale się urzeczywistnia - także w naszych czasach. Wizja Kościoła, jaką zarysowała Konstytucja dogmatyczna Lumen gentium, domagała się jak gdyby uzupełnienia. Wyczuwał to bardzo wnikliwie już Jan XXIII, który w ostatnich tygodniach przed swoją śmiercią zadecydował, że Sobór będzie pracował nad osobnym dokumentem o Kościele w świecie współczesnym. Ta praca okazała się niezmiernie płodna. Konstytucja duszpasterska Gaudium et spes niejako otworzyła Kościół na wszystko to, co mieści się w pojęciu „świat”. Wiadomo, że pojęcie to ma w Piśmie Świętym podwójne znaczenie. Kiedy mówi się na przykład o „duchu tego świata” (por. 1 Kor 2, 12), chodzi o wszystko to, co w świecie odwodzi człowieka od Boga. Dziś moglibyśmy to ująć w pojęciu tak zwanego zeświecczenia, czyli laickiej sekularyzacji. Jednak to negatywne znaczenie świata jest w Piśmie Świętym zrekompensowane znaczeniem pozytywnym: świata jako dzieła Bożego, świata jako zespołu dóbr, które zostały człowiekowi dane i zadane przez Stwórcę, aby świadomie i odpowiedzialnie włączał się w jego tworzenie. Jest to świat, który jest teatrem historii rodzaju ludzkiego, naznaczonym śladami jego wysiłków, jego przegranych i zwycięstw. Został skażony grzechem człowieka, ale też został odkupiony przez Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, i oczekuje swojego wypełnienia, również dzięki zaangażowaniu człowieka (por. Gaudium et spes 2). Można by, parafrazując wyrażenie św. Ireneusza, powiedzieć: Gloria Dei mundus a homine secundum amorem Dei excultus – Chwałą Boga świat, który człowiek doskonali zgodnie z Bożą miłością.






III. JUBILEUSZ 25-LECIA SALEZJAŃSKIEGO OŚRODKA MISYJNEGO W WARSZAWIE


Trzeci rozdział naszej publikacji ukazuje bogatą panoramę obchodów Srebrnego Jubileuszu Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego. Wprowadzeniem w diariusz obchodów jubileuszowych jest krótka historia powstania SOM, zaś zakończeniem – wybrane wypowiedzi tych, którzy przesłali swoje gratulacje i życzenia z okazji Jubileuszu oraz wydania albumu jubileuszowego Misyjny Świat Księdza Bosko.



1. Rys historyczny


W setną rocznicę wyruszenia pierwszej salezjańskiej wyprawy misyjnej do Ameryki Południowej (1875) zrodził się w Towarzystwie Salezjańskim Projekt Afryka, będący kontynuacją misyjnych pragnień księdza Jana Bosko i mający na celu ewangelizację kontynentu afrykańskiego. Przed 1975 r. salezjanie pracowali już w 13 krajach tego kontynentu.

Ojciec Święty Jan Paweł II, po swoim wyborze na Stolicę Piotrową w 1978 r., zaapelował o ewangelizację Afryki. Podkreślił potrzebę pracy na rzecz ubogich i młodzieży w obliczu powstawania wielu nowych państw afrykańskich. W odpowiedzi na apel papieża, salezjanie z poszczególnych krajów zainteresowali się konkretnym regionem Afryki, posyłając tam swoich misjonarzy i otwierając nowe placówki. Salezjanom polskim została powierzona Zambia. Należy wspomnieć, że na czele 12-osobowej grupy pierwszych misjonarzy z Polski, którzy wyjechali do Zambii stanął prawie 64-letni wówczas ks. Kazimierz Cichecki. Dnia 2 października 1982 r. polscy salezjanie postawili po raz pierwszy stopę w swej nowej ojczyźnie.

We wrześniu 1981 r., w związku z wyżej wspomnianym Projektem Afryka i przygotowaniem do wyjazdu pierwszych polskich misjonarzy do Zambii, Konferencja Salezjańskich Inspektorii Polskich powołała do istnienia Salezjański Ośrodek Misyjny (SOM), jako instytucję o charakterze krajowym. Pierwszym dyrektorem SOM został ks. Bronisław Kant i był nim przez 19 lat. Pracował z wielkim zaangażowaniem, entuzjazmem i kreatywnością. Początkowo Ośrodek miał swoją siedzibę w Łodzi, potem w Warszawie przy ul. Kawęczyńskiej 53. Wspominając początki, trudno zresztą mówić o siedzibie, gdyż Ośrodek funkcjonował w bardzo skromnych warunkach, jakie zazwyczaj towarzyszą będącemu w powijakach dziełu. O prawdziwej siedzibie Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego można mówić dopiero od 24 maja 1991 r., kiedy poświęcono dom, wybudowany tylko w tym celu, przy ul. Korowodu 20 w Warszawie. Budowniczym i administratorem Ośrodka, zabiegającym z troską o jego funkcjonowanie był ks. Władysław Ciszewski. Dzięki pełnej poświęcenia i twórczej pracy pierwszego dyrektora SOM ks. Bronisława Kanta, Ośrodek przygotowywał nowych misjonarzy. W ciągu 19 lat pełnienia funkcji dyrektora przez ks. Bronisława Kanta (1981-2000) na misje wyjechało 120 salezjanów. SOM urzeczywistnił marzenia wielu misjonarzy, którzy udając się na placówki, względnie powracając okresowo do Ojczyzny, znaleźli w Ośrodku swój prawdziwy dom, w którym mogli wypocząć, podjąć leczenie, załatwić niezbędne sprawy urzędowe. Ponadto ks. Bronisław Kant prowadził animację misyjną, zainicjował dwumiesięcznik Misje Salezjańskie, zorganizował Muzeum Misyjne, wydawał książki, plakaty, foldery, pocztówki, obrazki, pomoce katechetyczne. Po 19 latach pracy napisał: „W roku 1991 zostałem dyrektorem zarówno Ośrodka, jak i domu zakonnego. Mogłem pełnić tę funkcję mając do pomocy odpowiedzialną i zaangażowaną wspólnotę księży i sióstr, z wikariuszem dyrektora ks. Władysławem Ciszewskim na czele... Dziękuję poszczególnym współbraciom i przełożonym placówek salezjańskich za zrozumienie i pomoc w realizowaniu zadań Ośrodka, za otwartość serca i dłoni dla sprawy misyjnej... Po 19 latach prowadzenia Ośrodka czuję się zmęczony i schorowany. Ani zdrowie, ani wiek, nie pozwalają mi dłużej opiekować się misjami. Dlatego z całym zaufaniem przekazuję sztafetę w ręce mego następcy ks. Stanisława Rafałko, który jest młody, pełen zapału, silny i zdrowy... Kończę słowami księdza Bosko: „Głoście wszędzie, że świadczenie pomocy misjom, zapewnia nieodzowne łaski Maryi Wspomożycielki”.

Warto zaznaczyć, że to nie siedziba stanowiła o ważności i randze Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego, ale ludzie, którzy z wielkim zaangażowaniem, twórczym zmysłem i misyjną pasją oddani byli w pełni sprawie rozwoju tego ambitnego przedsięwzięcia. Pionierzy Ośrodka tchnęli weń ducha, rozpoczynając z rozmachem i odwagą wielkie dzieło, które wciąż przynosi piękne owoce. Należy w tym miejscu wspomnieć także s. Katarzynę Wojciechowską, salezjankę, pierwszą dyrektorkę wspólnoty Córek Maryi Wspomożycielki w SOM, która od 15 lat twórczo przyczynia się do sprawnego funkcjonowania tej placówki.

W końcu sierpnia 2000 r. funkcję dyrektora Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego przejął ks. Stanisław Rafałko. W tę pracę zaangażował się z wielkim zapałem i twórczym entuzjazmem. Szanując dorobek swego poprzednika i mając na uwadze nowe czasy, a wraz z nimi nowe wyzwania, zaangażował także ludzi świeckich w misyjne posłannictwo salezjańskie. W kwietniu 2001 r. zainicjował program Adopcji na odległość, dzięki której już ponad 5 tys. dzieci na misjach otrzymało szansę nauki w ramach imiennej Adopcji na odległość i ponad 3 tys. w ramach programu grupowej Adopcji na odległość. W marcu 2002 r. powołał do istnienia Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco, w ramach którego (w ciągu 5 lat od jego powstania) 30 młodych ludzi z Polski poświęciło przynajmniej rok pracy na misjach, a kilkadziesiąt pracowało na placówkach misyjnych w okresie wakacyjnym. W październiku 2005 r. zainicjował dział Multimedia Don Bosco, aby poprzez tradycyjne i nowoczesne środki przekazu propagować idee misyjne. Głównym sektorem działalności Ośrodka jest jednak nadal animacja misyjna i organizowanie pomocy materialnej misjonarzom, misjonarkom i wolontariuszom salezjańskim, a poprzez nich tym, wśród których pracują, czyli ubogim dzieciom i młodzieży w różnych krajach świata na wszystkich kontynentach,.

Aktualnie na misjach pracuje 141 polskich salezjanów w 43 krajach świata, 35 polskich Córek Maryi Wspomożycielki (sióstr salezjanek) w 15 krajach świata i 9 wolontariuszy MWDB w 6 krajach.




2. Diariusz Jubileuszu 25-lecia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego


Rok 2006 obchodzony jako Rok Jubileuszowy podkreślały różne celebracje i uroczystości. Diariusz jubileuszowy był bogaty a jego centrum stanowiły uroczystości na Jasnej Górze, będące podsumowaniem dotychczasowej działalności SOM i wspólnym dziękczynieniem za łaski otrzymane w ciągu 25 lat działalności Ośrodka. Każda inicjatywa, podkreślająca Srebrny Jubileusz Ośrodka, była formą wdzięczności wobec Boga i ludzi za to wszystko, co udało się uczynić dla dobra misji ad gentes. Było to wielkie rodzinne TE DEUM wyśpiewane Bogu. Wierzymy, że misyjna działalność Ośrodka jest kontynuacją tego samego posłannictwa, jakie Matka Boża powierzyła św. Janowi Bosko oraz skromną forma odpowiedzi na oczekiwania Sługi Bożego Jana Pawła II.

Owoce 25 lat działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego dla dobra misji salezjańskich zna w pełni tylko Bóg. On jeden wie, ile radości, ale i trudu mieści się w każdym roku, miesiącu, dniu i godzinie, które minęły. Wszystko, co zostało uczynione w tym okresie dla misji to owoc pracy i oddania wielu ludzi: salezjanów, salezjanek i osób świeckich, z których każdy ma swoją cegiełkę w tym pięknym dziele. Ale to przede wszystkim owoc Bożego błogosławieństwa, Bożej łaski i Bożej Opatrzności, to owoc matczynej opieki Maryi Wspomożycielki, Mistrzyni każdego dzieła salezjańskiego, stąd świętowanie 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego było przede wszystkim wielkim dziękczynieniem.

A oto jak wyglądały uroczystości jubileuszowe.



  • Rozpoczęcie obchodów jubileuszowych: Spotkanie rodziców misjonarzy i wolontariuszy (Warszawa – 29 kwietnia 2006)


Dnia 29 kwietnia 2006 r. w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym odbyło się spotkanie rodziców i krewnych misjonarzy i wolontariuszy. Tym spotkaniem Ośrodek rozpoczął świętowanie jubileuszu 25-lecia swojej działalności.

To od rodziców wszystko się zaczęło”, powiedział dyrektor SOM-u, ks. Stanisław Rafałko, witając przybyłych gości.

Po powitaniu, słowo do rodziców misjonarzy skierował ks. Tarcisio Scaramussa, radca generalny ds. środków społecznego przekazu z Rzymu, który w tych dniach przebywał w Polsce. Ks. Scaramussa przekazał pozdrowienia od przełożonego generalnego ks. Pascuale Chaveza i zapewnił o szczególnej trosce Zgromadzenia o sprawy misji i samych misjonarzy.

Następnie ks. Tadeusz Niedziela, zastępca dyrektora SOM, wygłosił konferencję o roli rodziców w misyjnym posłannictwie syna czy córki. Po niej był czas na dzielenie się własnymi doświadczeniami. Rodzice mówili o swoim zaangażowaniu w misyjne posłannictwo swoich dzieci, dzielili się swoimi radościami i troskami. Następnie zapoznali się z działalnością SOM i zwiedzili Muzeum Misyjne. Uroczystość zakończyła się Mszą św., której przewodniczył inspektor warszawskiej inspektorii salezjanów ks. Jan Niewęgłowski, odpowiedzialny z ramienia konferencji Salezjańskich Inspektorii Polskich za animację misyjną w kraju.

Spotkanie upłynęło w rodzinnej atmosferze. Uczestnicy wyrażali jednocześnie nadzieję, że tego rodzaju spotkania będą kontynuowane.



  • Uroczystości Centralne: Pielgrzymka Jubileuszowa (Jasna Góra – 16/17 czerwca 2006)


Centralne uroczystości jubileuszowe odbyły się w dniach 16-17 czerwca na Jasnej Górze. Był to Dzień Wdzięczności, w którym uczestniczyło ponad 700 osób, w tym pielgrzymi – Przyjaciele misji salezjańskich ze wszystkich stron Polski oraz Goście z zagranicy.


Msza Święta u stóp Królowej Polski

Pierwszym punktem w programie uroczystości była Msza św., odprawiona w piątek 16 czerwca w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Polski. Przewodniczył jej dyrektor SOM ks. Stanisław Rafałko, który w imieniu misjonarzy podziękował wszystkim darczyńcom za modlitwę i materialny wkład w salezjańskie dzieło misyjne Kościoła. „Przybywamy tutaj jako misjonarze, misjonarki, wolontariusze, darczyńcy, przyjaciele. Nie mogliśmy inaczej świętować naszego jubileuszu jak u stóp Matki Bożej” – powiedział m.in. ks. Stanisław Rafałko. Przypomniał też, że ks. Bosko zawsze powtarzał, iż Maryja jest obecna w każdym domu salezjańskim i w każdym oratorium, stąd 25-lecie Ośrodka obchodzone jest właśnie na Jasnej Górze. Na zakończenie Eucharystii zawierzył Maryi dalszą działalność Ośrodka i podkreślił: „Wszystko, co czynimy, czynimy z Maryją, jak czynił to ks. Bosko”.

Piątkowy wieczór zakończony został Apelem Jasnogórskim i procesją różańcową ze świecami po Wałach Jasnogórskich. Modlitwą różańcową objęta została cała Misyjna Rodzina Księdza Bosko: salezjanie, salezjanki i wolontariusze pracujący na 5 kontynentach, darczyńcy i współpracownicy misji salezjańskich w Polsce i zagranicą, a także setki tysięcy ludzi, zwłaszcza dzieci i młodzieży w 130 krajach świata, wśród których i dla których pracuje Rodzina Salezjańska. Różaniec odmawiany był w języku hiszpańskim, cinjanga, angielskim, rosyjskim, ukraińskim i polskim.


W Auli Ojca Kordeckiego

W sobotę 17 czerwca, uczestnicy uroczystości jubileuszowych spotkali się w Auli Ojca Kordeckiego. Po powitaniu przez dyrektora SOM ks. Stanisława Rafałko, konferencję na temat: 25 lat Projektu Afryka wygłosił ks. Francis Alencherry, radca generalny ds. misji z Rzymu, reprezentujący przełożonego generalnego salezjanów, ks. Pascuale Chaveza. Ks. Alencherry ukazał wielki dynamizm Rodziny Salezjańskiej w Afryce, dzięki któremu „Zgromadzenie Salezjańskie nabrało oblicza afrykańskiego, a Afryka oblicza salezjańskiego”.

Następnie niektórzy misjonarze i wolontariusze dzielili się doświadczeniami swojej pracy na rzecz ubogich: ks. Sławomir Bronakowski mówił o pracy wśród ubogich dzieci w Brazylii, ks. Henryk Juszczyk i wolontariuszka Ewa Juszczyk (bratanica ks. Henryka) przybliżyli rzeczywistość pracy salezjańskiej w Kenii – w ośrodku Bosco Boys dla chłopców ulicy w Nairobi oraz wśród ludów Rendille i Samburu w Korr na pustyni Kaisut, natomiast ks. Piotr Dąbrowski i wolontariuszka Monika Winiarska opowiadali o doświadczeniach wychowawczego oddziaływania na chłopców ulicy w Otwartym Domu Księdza Bosko w Limie w Peru.

Po nich głos zabrali zaproszeni goście: ks. Augustyn Dziędziel – delegat inspektora Okręgu Wschodniego z Moskwy, który gorąco zaapelował o głosicieli Ewangelii w krajach dawnego Związku Radzieckiego, ks. Tadeusz Rozmus – inspektor z Krakowa, ks. Bolesław Kaźmierczak – inspektor z Wrocławia, s. Teresa Kalinowska – inspektorka z Wrocławia oraz przedstawiciel dobrodziejów – Pan Bogusław Kania, którzy wyrazili słowa uznania i gratulacje wobec dotychczasowej pracy Ośrodka na rzecz misji oraz złożyli życzenia dalszego owocnego realizowania salezjańskiego posłannictwa misyjnego.

W pełnym radości i dziękczynienia klimacie misyjnym, ks. Stanisław Rafałko – dyrektor Ośrodka, przedstawił nowych misjonarzy i wolontariuszy, którzy w 2006 r. udają się do pracy misyjnej: ks. Paweł Libor jedzie na misje do Angoli, ks. Andrzej Borowiec udaje się na Kubę, Tomasz Skiba (wolontariusz MWDB) będzie pracował w Kenii, Sebastian Kupczyk (MWDB) na Ukrainie i Aneta Franas (MWDB) w Peru.

Przedpołudniową część sobotniej uroczystości zakończył koncert zespołu Motema Africa (Serce Afryki) z Warszawy, będący wyrazem wdzięczności Afrykańczyków za pracę misjonarzy salezjańskich na tym kontynencie.


Jubileuszowa Msza Święta w Bazylice Jasnogórskiej

Centralnym punktem Jubileuszu była uroczysta Msza św. w Bazylice Jasnogórskiej pod przewodnictwem salezjańskiego biskupa, ks. Adama Śmigielskiego, ordynariusza sosnowieckiego i ks. biskupa Aarona Chisha z Zambii, koncelebrowana przez misjonarzy i innych salezjanów przybyłych z grupami przyjaciół misji salezjańskich z różnych placówek. Procesja na wejście oraz procesja z darami na ofiarowanie, poprzedzone tańcem i śpiewem afrykańskim, wprowadzały zebranych w klimat radosnego dziękczynienia Bogu za Jego niezliczone dary w służbie misjom.

W kazaniu ks. bp Adam Śmigielski przybliżył zgromadzonym piękno misyjnego charyzmatu św. Jana Bosko, przypomniał jego misyjne marzenia i radość z posłania pierwszych salezjanów do dalekiej Patagonii, a także ogrom dobra, które przez Salezjański Ośrodek Misyjny w Polsce dociera dziś do misjonarzy w różnych krajach globu. Nawiązał też do Ewangelii o nawiedzeniu św. Elżbiety (Łk 1, 39-56), wybranej na tę uroczystość i nazwał Maryję „pierwszą Misjonarką”. Stwierdził, że Maryja wyruszając do św. Elżbiety w czasie, gdy sama była brzemienna, uznała że „powinna być na pierwszym miejscu tam, gdzie jest człowiek, gdzie człowiek potrzebuje Boga, gdzie potrzebuje Jego łaski i pomocy [...]. Ten świat to jest człowiek. Idąc na cały świat, mamy iść do człowieka bez względu na to, czy to będzie człowiek biały czy czarny, czy będzie wykształcony, czy mniej wykształcony […]. To właśnie jest ten cały świat”. Ks. biskup podkreślił, że 25 lat Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego to 25 lat bardzo wytężonej, intensywnej pracy misyjnej. Wspomniał też ks. Bronisława Kanta, który jako pierwszy stanął na czele Ośrodka, będąc przez 19 lat jego dyrektorem.

Pod koniec Mszy św. wolontariusze z Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco złożyli życzenia czterem misjonarzom świętującym równocześnie jubileusz 25-lecia kapłaństwa: ks. Henrykowi Juszczykowi z Kenii, ks. Kazimierzowi Sosze, ks. Tadeuszowi Niedzieli oraz ks. Jerzemu Szurgotowi z Zambii, a przedstawiciel dobrodziejów – Pan Krzysztof Orzechowski z Warszawy podziękował dyrektorowi SOM za piękną działalność Ośrodka i zaangażowanie na rzecz misji.

Także ks. biskup Aaron Chisha wyraził wielką wdzięczność salezjanom i salezjankom za ich pracę w jego diecezji Mansa w Zambii i ofiarował na ręce księdza dyrektora afrykańską figurkę Matki Bożej. Ks. Francis Alencherry, w imieniu przełożonego generalnego salezjanów pogratulował pięknego jubileuszu 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Polsce i wyraził nadzieję, że będzie on ciągle rozszerzał swoje posłannictwo i stanie się w rzeczywistości krajowym centrum misyjnym. Ks. Jan Niewęgłowski, inspektor z Warszawy, odpowiedzialny za animację misyjną w Polsce, podziękował wszystkim za udział w Jubileuszu. Odśpiewanie podniosłego Te Deum zakończyło dziękczynną Eucharystię w Bazylice Jasnogórskiej.

Potem miało miejsce długie, braterskie spotkanie misjonarzy, gości i pracowników SOM w salezjańskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa na Stradomiu w Częstochowie.



  • Jesienne sympozjum misyjne: Aktualność misyjnego charyzmatu księdza Bosko (Warszawa – 21 października 2006)


Kolejne uroczystości jubileuszowe odbyły się w październiku 2006 r. w Warszawie, ubogacając Tydzień Misyjny i wpisując się w obchodzoną po raz osiemdziesiąty Niedzielę Misyjną, przeżywaną pod hasłem Nieśmy Ewangelię ubogim.


I tak w sobotę 21 października, w bazylice Najświętszego Serca Jezusowego przy ul. Kawęczyńskiej na warszawskiej Pradze, gdzie salezjanie prowadzą parafię, odbyło się sympozjum poświęcone aktualności misyjnego charyzmatu księdza Bosko oraz zaangażowaniu młodych w misyjne dzieło Kościoła. W sali teatralnej (w podziemiach bazyliki) zgromadziło się około 120 osób zainteresowanych dziełem księdza Bosko i w różny sposób związanych z działalnością SOM. Misyjny świat księdza Bosko reprezentowali: ks. Leszek Aksamit z Zambii, ks. Wojciech Kozłowicz z Zimbabwe i ks. Teresphord Chota, Zambijczyk, pracujący w Zimbabwe, ks. Jarosław Dobkowski i ks. Kazimierz Gajowy z Libanu, ks. Paweł Skolasiński z Malawi, s. Beata Bienias z Kambodży, a także byli misjonarze: ks. Jan Fiedorowicz i ks. Alojzy Gryszko z Argentyny, ks. Tadeusz Niedziela z Zambii i ks. Antoni Gabrel z Hondurasu.

Dyrektor SOM, ks. Stanisław Rafałko, po powitaniu uczestników, przedstawił program sympozjum. W pierwszej sesji prelegenci przedstawili cztery referaty. Ks. Jarosław Różański, oblat, kierownik sekcji misjologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) w Warszawie przedstawił różnorodność charyzmatów w służbie misjom. Na temat dynamizmu misyjnego Rodziny Salezjańskiej mówił ks. Antoni Gabrel, salezjanin, były misjonarz w Hondurasie. W imieniu przełożonego inspektorii zambijskiej – ks. Józefa Czerwińskiego, o aktualności charyzmatu księdza Bosko w kontekście tej inspektorii mówił ks. Leszek Aksamit, misjonarz w Zambii. I wreszcie charyzmat księdza Bosko w kontekście islamskim przedstawił ks. Kazimierz Gajowy, od 17 lat pracujący w Libanie.

Po krótkiej dyskusji i przerwie rozpoczęła się druga sesja. Referat na temat: Nasza wielka odpowiedzialność – dzieci naszego świata, przygotowany przez ks. Piotra Dąbrowskiego z Limy i Monikę Winiarską z Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, pracującą przez 1,5 roku w Otwartym Domu Księdza Bosko w Limie, przedstawiła sama Monika. O charyzmacie księdza Bosko w kontekście azjatyckim na przykładzie szkolnictwa salezjańskiego w Kambodży mówiła s. Beata Bienias, salezjanka pracująca w tym kraju. Temat młodych uchodźców będących jednym z nowych wyzwań, zrelacjonowała Anna Jabłońska z Departamentu Współpracy Międzynarodowej Urzędu do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców i równocześnie wolontariuszka Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, pracująca przez rok w Ugandzie.

Po przerwie obiadowej odbyła się trzecia sesja sympozjum. Rozpoczął ją ks. Eugeniusz Szyszka z Papieskich Dzieł Misyjnych, który omówił temat misyjnej animacji młodzieży w Polsce. Ostatnie wystąpienie stanowił dwugłos: ks. Stanisław Rafałko, dyrektor SOM, przedstawił działalność Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego, natomiast s. Grażyna Sikora, przełożona wspólnoty salezjanek w SOM, zaprezentowała album jubileuszowy Misyjny Świat Księdza Bosko.

Następnie odbyła się dyskusja panelowa na temat: Wolontariat misyjny – fenomen naszych czasów, z udziałem przedstawicieli pięciu organizacji wolontariackich o charakterze misyjnym w Polsce: Instytutu Misyjnego Laikatu (IML) przy Komisji Misyjnej Episkopatu Polski, Kanosjańskiego Wolontariatu Misyjnego VOICA, Pallotyńskiego Wolontariatu Misyjnego, Centrum Charytatywno-Wolontariackiego SOLIDARNI przy Stowarzyszeniu Misji Afrykańskich oraz Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco (MWDB) działającego przy Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie. Każda z grup przedstawiła swoją specyfikę i działalność, po czym wywiązała się ciekawa dyskusja, padły ciekawe pytania, np. czy wolontariat misyjny jest dziś naprawdę potrzebny, czy nie jest może ucieczką od życiowych problemów lub dobrą okazją dla uprawiania turystyki, czy trzeba być osobą wierzącą, by pomagać ludziom na misjach, czy istnieje różnica między wolontariuszem a wolontariuszem-świadkiem itp. Na te i inne pytania odpowiadały osoby zaangażowane w poszczególnych organizacjach wolontariackich. Z przekonaniem mówiono między innymi, że wolontariat misyjny to naprawdę fenomen naszych czasów, pozwalający ludziom świeckim realizować nie tyle przelotne marzenia wyjazdu na misje, ile prawdziwe powołanie misyjne otrzymane od Boga dla dobra Kościoła. Przedstawiciele obecnych na sympozjum organizacji podkreślali, że owszem, istnieją różne możliwości pomocy krajom misyjnym, ale specyfika wolontariatów związanych z działalnością Kościoła wymaga od wolontariuszy osobistego świadectwa wiary i przynależności do Kościoła katolickiego.

Po ciekawej dyskusji ks. Stanisław Rafałko podsumował całość sympozjum, dziękując prelegentom i uczestnikom tego spotkania oraz zachęcając wszystkich do dalszego zaangażowania na rzecz misji.



  • Jubileusz z Radiem Maryja i TV Trwam (Warszawa – 23 października 2006)


W poniedziałek 23 października o godz. 18.00, w warszawskiej Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego na Pradze, rozpoczęła się uroczystość jubileuszowa, transmitowana przez Radio Maryja i Telewizję TRWAM.


Jubileuszowa Msza Święta w bazylice Najświętszego Serca Jezusowego

Była to prawdziwa uczta duchowa, którą rozpoczęła audycja słowno-muzyczna pt. Wolontariat – fenomen naszych czasów, przygotowana przez ks. Kazimierza Gajowego i wolontariuszy z Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco.

Po niej dyrektor Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego ks. Stanisław Rafałko zaprezentował główne sektory działalności SOM i przedstawił aktualną panoramę misji salezjańskich w świecie.

O godz. 18.30 rozpoczęła się Msza św. pod przewodnictwem ks. biskupa Adama Śmigielskiego SDB, ordynariusza sosnowieckiego, z udziałem wielu zaproszonych gości: ks. Alberta Van Hecke, radcy generalnego regionu Europa-Północ, reprezentującego przełożonego generalnego salezjanów ks. Pascuale Chaveza, przełożonych czterech inspektorii salezjańskich w Polsce, a także przełożonych salezjanów obrządku łacińskiego i bizantyjsko-ukraińskiego z terenów dawnego Związku Radzieckiego, przedstawicieli różnych organizacji misyjnych, misjonarzy i wolontariuszy, darczyńców misji salezjańskich, a także słuchaczy Radia Maryja i telewidzów Telewizji Trwam. Wszystkich na początku Mszy św. powitał ks. Stanisław Rafałko. Procesja na wejście, w której uczestniczyło ponad 60 kapłanów celebrujących tę Eucharystię, zatrzymała się przy epitafium kardynała Augusta Hlonda, salezjanina, Prymasa Polski, by tam w 58. rocznicę jego śmierci odmówić modlitwę o jego rychłą beatyfikację.

Pięknie przygotowana liturgia z wieloma akcentami misyjnymi, wspaniałe śpiewy w wykonaniu męskiego chóru Salezjańskiej Szkoły Muzycznej z Lutomierska pod dyrekcją ks. Kazimierza Dąbrowskiego i pod koniec Mszy św. szczególne błogosławieństwo ks. biskupa Adama Śmigielskiego, udzielone wolontariuszowi MWDB Tomaszowi Skibie odlatującemu następnego dnia na misje do Kenii (na pustynię Kaisut), nadały tej Eucharystii podniosły, ale ciepły i rodzinny charakter.

Po zakończeniu Mszy św. i spotkaniu wszystkich uczestników uroczystości z o. Tadeuszem Rydzykiem, dyrektorem Radia Maryja i TV Trwam, rozpoczął się różaniec misyjny, który poprowadził ks. Tadeusz Niedziela, wieloletni misjonarz w Zambii i wolontariusze MWDB. Uczestnicy tej misyjnej modlitwy różańcowej wypraszali potrzebne łaski misjonarzom, misjonarkom i wolontariuszom, pracującym na pięciu kontynentach.

Nieco po godz. 21.00 rozpoczął się misyjny Apel Jasnogórski, któremu przewodniczył ks. Stanisław Rafałko, dyrektor SOM. Wypełniający bazylikę uczestnicy uroczystości ze wzruszeniem dziękowali Wspomożycielce księdza Bosko za wszelkie dobro, jakie z Bożym błogosławieństwem dokonuje się poprzez Salezjański Ośrodek Misyjny, tak na misjach, jak i dla dobra misji w kraju.


Rozmowy Niedokończone na antenie Radia Maryja

O godz. 21.40 na antenie Radia Maryja rozpoczęły się Rozmowy niedokończone na temat: Salezjanie dla misji – aktualność charyzmatu księdza Bosko. W audycji wzięli udział: ks. Stanisław Rafałko – dyrektor SOM, s. Grażyna Sikora – dyrektorka wspólnoty salezjanek i zastępca redaktora dwumiesięcznika Misje Salezjańskie, ks. Maciej Makuła – odpowiedzialny za Multimedia Don Bosco, ks. Kazimierz Gajowy – koordynator MWDB, misjonarze: ks. Leszek Aksamit z Zambii i s. Beata Bienias z Kambodży, Renata Piotrowska – odpowiedzialna za program Adopcji na odległość i Edyta Bondar MWDB, która przez 1,5 roku pracowała w Domku Księdza Bosko dla ubogich dzieci w Calce w Peru. Audycję prowadził o. Benedykt Cisoń, redemptorysta z Radia Maryja.

W trakcie audycji odebrano ciekawe telefony m.in. od misjonarzy salezjańskich: od ks. Piotra Dąbrowskiego i Anety Franas wolontariuszki MWDB z Peru, ks. Jana Marciniaka i ks. Henryka Juszczyka z Kenii oraz s. Ryszardy Piejko z Zambii. Odmówiona wspólnie o godz. 23.35 Kompleta, którą poprowadził ks. Leszek Aksamit, misjonarz z Zambii, zakończyła misyjną audycję salezjańską.



  • Konferencja prasowa i promocja albumu jubileuszowego Misyjny Świat Księdza Bosko (Warszawa – 24 stycznia 2007)


Dnia 24 stycznia 2007 r., we wspomnienie św. Franciszka Salezego – patrona dziennikarzy, w Domu Stowarzyszenia Wspólnoty Polskiej w Warszawie, w ramach dalszych obchodów jubileuszowych, odbyła się konferencja prasowa poświęcona 25-leciu działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego oraz promocji wydanego pod koniec 2006 r. albumu jubileuszowego Misyjny Świat Księdza Bosko. W konferencji zorganizowanej przez SOM we współpracy z Katolicką Agencją Informacyjną (KAI) udział wzięli: ks. Stanisław Rafałko, dyrektor SOM, ks. Maciej Makuła, odpowiedzialny za Multimedia Don Bosco i s. Grażyna Sikora, dyrektorka wspólnoty Córek Maryi Wspomożycielki i zastępca redaktora naczelnego Misji Salezjańskich, a także dziennikarze z kilku gazet i przedstawiciele kilku rozgłośni radiowych.

Przedstawiciele SOM ukazali szerokie pole działalności misyjnej Ośrodka, podkreślając wkład misjonarzy, misjonarek i wolontariuszy salezjańskich w dzieło ewangelizacji i wychowania najuboższych dzieci i młodzieży w krajach misyjnych, a także zaangażowanie darczyńców z kraju i zagranicy w konkretną pomoc misjom. Zaznaczyli też, że SOM idąc z duchem czasów używa tradycyjnych i nowoczesnych środków przekazu w służbie misjom. W swojej pracy multimedialnej porusza się po czterech polach działalności: prasa, radio, telewizja i Internet.

Prezentując album jubileuszowy Misyjny Świat Księdza Bosko podkreślono, że głównym celem wydania albumu było ukazanie za pomocą krótkich tekstów i wybranych fotografii pracy misjonarzy salezjańskich, a także bogactwa, aktualności i żywotności charyzmatu niezwykłego człowieka, św. Jana Bosko, założyciela salezjanów i Córek Maryi Wspomożycielki oraz działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego na rzecz misji.



  • Zakończenie Jubileuszu w uroczystość św. Jana Bosko (Warszawa – 31 stycznia 2007)


Trwający od kwietnia 2006 r. rok jubileuszowy został zakończony dnia 31 stycznia 2007 r., w uroczystość św. Jana Bosko, założyciela salezjanów i salezjanek oraz ojca i nauczyciela młodzieży. Uroczystej Mszy św. odprawionej z tej okazji w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie przewodniczył ks. bp Piotr Libera, sekretarz Konferencji Episkopatu Polski. W uroczystości udział wzięli: ks. Tadeusz Jarecki – wikariusz inspektora warszawskiej inspektorii salezjanów, przedstawiciele organizacji misyjnych w Polsce, proboszczowie dekanatu ursynowskiego, przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ambasador Libanu, władze warszawskiej dzielnicy Ursynów, przedstawiciele przyjaciół i darczyńców misji salezjańskich, pracownicy SOM oraz miejscowa wspólnota salezjanów i Córek Maryi Wspomożycielki.

Po Mszy św. koncelebrowanej goście zwiedzili Muzeum Misyjne, a następnie świętowali przy wspólnym rodzinnym stole. Była to kolejna okazja do wyrażenia wdzięczności Bogu oraz ludziom za wszelkie dobro realizowane na rzecz misji.


Podsumowując uroczystości roku jubileuszowego nasuwa się tylko jedna refleksja: jakże trzeba dziękować Bogu za to, że należymy do tak wielkiej i wspaniałej Rodziny Księdza Bosko, że każdy z nas może – wraz z Przyjaciółmi i Darczyńcami misji salezjańskich – dołożyć swoją cegiełkę do misyjnego dzieła Kościoła i realizować wciąż sny św. Jana Bosko oraz oczekiwania Jana Pawła II na rzecz najuboższych dzieci i młodzieży całego świata.




3. Gratulacje i życzenia z okazji Jubileuszu i wydania albumu Misyjny Świat Księdza Bosko


Z okazji Jubileuszu na adres Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego nadeszło wiele listów i telegramów, w których różne osoby przesyłały gratulacje, życzenia, wyrazy wdzięczności i wiele serdecznych słów. Nie sposób wymienić i zacytować wszystkich, przytaczamy tylko fragmenty niektórych.


Ks. Pascual Chavez

Przełożony Generalny Salezjanów – Rzym

Łączę moje osobiste wyrazy wdzięczności z wdzięcznością całego Zgromadzenia Salezjańskiego i kieruję je do Inspektorii Warszawskiej, dziękując za wspaniałomyślny i skuteczny apostolat misyjny realizowany od 25 lat w świecie. Jubileusz ten będzie świętowany w ramach Pielgrzymki na Jasną Górę w dniach 16-17 czerwca 2006 r.

Z tej okazji przesyłam najlepsze życzenia, zapewniam o mojej modlitwie i przekazuję wszystkim uczestnikom Jubileuszu błogosławieństwo Maryi Wspomożycielki”.


Marek Jurek, Marszałek Sejmu RP – Warszawa

Serdecznie dziękuję za zaproszenie mnie na uroczyste obchody 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego i gratuluję pięknego Jubileuszu. Misje ad gentes pojmował Kościół od zawsze jako jedno ze swych najważniejszych zadań, sformułowanych uroczyście przez samego Jezusa Chrystusa. Wspieranie tej misji uważane było zaś za zaszczytny obowiązek narodów, które właśnie w ten sposób wyrażały wdzięczność za otrzymany dar wiary. Wieloletnia działalność Ośrodka Misyjnego przypomina o tych wielkich zadaniach i żywym dziedzictwie […].

Chciałbym też z serca podziękować za jubileuszowy album Misyjny Świat Księdza Bosko, stanowiący zapis owoców misyjnego dzieła Rodziny Salezjańskiej. Dzieląc się nadzieją na dobrą przyszłość, życzę misjonarzom, misjonarkom i wolontariuszom oraz wszystkim wspierającym pracę Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego obfitości łask Bożych i sił niezbędnych do dalszej służby”.


Poseł Jarosław Zieliński, Sekretarz Stanu w MSWiA – Warszawa

Z całego serca dziękuję za zaproszenie na uroczystości związane z Jubileuszem 25-lecia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego.

W nauczaniu Papieża Jana Pawła II funkcjonują dwa podstawowe wymiary egzystencji: istnienie w czasie i przestrzeni. Potrzeba nam na nowo określić granice przestrzeni wyznaczonej świadomością człowieka. Misja dokonuje się w dwóch kategoriach, uświęcającej czas i przestrzeń, nie tylko tę zewnętrzną, fizyczną, ale zwłaszcza wewnętrzną, świadomościową. Nadal obowiązuje nakaz misyjny Jezusa, który wysyła nas na cały świat i zobowiązuje do nauczania wszystkich narodów. Misjonarzem jest ten, kto dociera do krańców ludzkiej świadomości, by ją w sposób transcendentny przekroczyć, poszerzyć i zapełnić Bogiem.

Życząc kolejnych jubileuszy zapewniam o swojej życzliwości dla działalności misyjnej Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego”.


Ks. inspektor Jan Niewęgłowski – Warszawa

Powstanie 25 lat temu Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego było odpowiedzią na potrzeby misyjne tamtych czasów. Jestem przekonany, że SOM swoje zadanie spełnił bardzo dobrze. Świadczą o tym dochodzące mnie głosy współbraci-misjonarzy. Obecnie cieszę się bardzo, że Ośrodek rozwinął zakres swej działalności i jeszcze intensywniej pomaga misjom”.


Ks. inspektor Zbigniew Łepko – Piła

Powstanie Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego stanowiło w inspektoriach polskich wyraz żywej świadomości dążenia do jednego z głównych celów naszego posłannictwa, wyznaczonych przez księdza Bosko. Dzisiaj dokumenty Zgromadzenia mówią o „pierwszorzędnych celach posłannictwa salezjańskiego” i wśród nich wskazują na „misję głoszenia Ewangelii ludom, które jej nie znają”. Przez 25 lat Ośrodek stanowił ważny punkt odniesienia, tak dla współbraci w Polsce, jak i misjonarzy. Pierwsi znajdowali w nim żywe źródło animacji misyjnej, drudzy, pełne poczucie „bycia u siebie”. Owo podwójne znaczenie Ośrodka to długi szereg pięknych inicjatyw, za którymi kryje się praca współbraci, sióstr salezjanek i osób świeckich. W imieniu salezjanów inspektorii pilskiej serdecznie gratuluję Jubileuszu, życzę radosnej służby na rzecz misji i zapewniam o stałej gotowości do współpracy”.


Ks. inspektor Tadeusz Rozmus – Kraków

Salezjański Ośrodek Misyjny był i jest ważnym centrum w salezjańskiej Polsce, koordynując działalność sektora animacji misyjnej, prowadzonego przez każdą z poszczególnych inspektorii. Jego osiągnięcia na przestrzeni minionych lat są naprawdę duże. To nie tylko bezpośrednia troska o misjonarzy i misyjne zaplecze, ale także promocja salezjańskich misji w Polsce i poza jej granicami. Srebrny Jubileusz jest okazją do wyrażenia gratulacji i wypowiedzenia szczerego „dziękuję” oraz do ciągle nowego odczytywania znaków czasu, przed którymi staje Rodzina Salezjańska”.


Ks. inspektor Bolesław Kaźmierczak – Wrocław

„Każdy jubileusz jest okazją do spojrzenia na rzeczywistość w sposób twórczy i przyszłościowy, dostrzegając to, co było dotychczas w nowej, bogatej perspektywie. Gratuluję pięknego Jubileuszu 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego, który od samego początku wnosił i nadal wnosi wspaniały wkład w misyjne dzieło Kościoła w duchu salezjańskim. Najlepiej o tym mogą zaświadczyć misjonarze i rzesze ludzi świeckich, którzy dzięki pracy misyjnej Ośrodka lepiej zrozumieli swoje chrześcijańskie powołanie i z entuzjazmem zaangażowali się w dzieło ewangelizacji, wspierając misje w różny, możliwy im sposób. W imieniu salezjanów inspektorii wrocławskiej serdecznie gratuluję Srebrnego Jubileuszu Ośrodka. Niech Bóg błogosławi wszystkim w oddanej pracy na rzecz misji”.


Ks. inspektor Józef Czerwiński – Zambia

Srebrny Jubileusz Ośrodka Misyjnego jest dowodem rozwoju salezjanów w Polsce. Osobiście jako kleryk miałem okazję widzieć jak Ośrodek zaczyna powoli funkcjonować i nabierać profesjonalnego oblicza. Wielka to zasługa ks. Bronisława Kanta, jego inicjatywy, wytrwałości i nieustannej ufności w Bożą Opatrzność. To jego odwaga, ciągła troska oraz całkowite oddanie sprawiły, że Ośrodek stał się domem dla salezjańskich misjonarzy rozproszonych na 5 kontynentach, od Australii po Amerykę. Nowy dyrektor, ks. Stanisław Rafałko, zapoczątkował nowy etap rozwoju Ośrodka. Młody i energiczny, widząc potrzeby ubogiej młodzieży i dzieci w krajach misyjnych, zainicjował dzieło Adopcji na odległość i Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco. Ośrodek stał się bardziej efektywny w niesieniu pomocy misjom. Sądzę, że kolejnym etapem pracy Ośrodka będzie ogólnopolska koordynacja pracy misyjnej we wszystkich 4 inspektoriach, co pomoże nie tylko salezjanom, ale również i ludziom świeckim lepiej wypełniać posłannictwo Chrystusa. Jest to szczególnie ważne teraz, w dobie globalizacji i szybkiego przepływu informacji. W imieniu własnym oraz misjonarzy, dziękuję wszystkim współbraciom, siostrom salezjankom oraz świeckim współpracownikom, którzy przez 25 lat pracowali w Ośrodku i służyli misjonarzom”.


S. inspektorka Teresa Kalinowska – Wrocław

Gratuluję Jubileuszu, za którym stoi 25 lat poświęcenia, kreatywności i otwartych serc salezjanów, salezjanek i ludzi świeckich, w których pulsuje głębia ducha salezjańskiego. Ciesząc się możliwością bezpośredniej pracy w Ośrodku sióstr z naszej inspektorii, w imieniu wszystkich CMW inspektorii wrocławskiej wyrażam wdzięczność za Waszą oddaną posługę. Życzę dalszego błogosławieństwa Bożego na drogach ad gentes, zapewniam o siostrzanej życzliwości i serdecznej współpracy”.


S. inspektorka Elżbieta Bartkowska – Warszawa

Składam wyrazy wdzięczności wspólnocie księży salezjanów i sióstr salezjanek za wytrwałość i niezłomne trwanie przy dobru czynionym misjonarzom i misjonarkom. W imieniu wszystkich misjonarek i sióstr inspektorii warszawskiej zapewniam o modlitwie w intencji tego dzieła. Bądźcie nadal miejscem gromadzącym i jednoczącym nasze siostry i braci, którzy w Ośrodku znajdują dom i fachową pomoc”.


Przełożona Wizytatorii s. inspektorka Teresa Szewc – Moskwa

Wasz dom był i jest zawsze oazą, gdzie możemy się zatrzymać, odpocząć, umocnić się, skorzystać z różnego rodzaju pomocy, aby potem służyć braciom i siostrom tam, gdzie Chrystus nas posyła. Łączymy się w dziękczynieniu Bogu za ogrom Jego łask oraz wszelkie dobro, które w tym ćwierćwieczu dokonało się poprzez Waszą pracę i gorliwe zaangażowanie na rzecz misji w świecie”.


Ks. Bronisław Kant, pierwszy dyrektor SOM – Warszawa

Na ręce Księdza Dyrektora przesyłam gratulacje z okazji obchodów 25-lecia istnienia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Mój wiek i stan mego zdrowia nie pozwalają mi na czynny udział w tych uroczystościach, ani w Częstochowie, ani w samym Ośrodku, ale duchowo łączę się ze wszystkimi uczestnikami w dziękczynieniu Bogu za Jego „magnalia”, zdziałane przez Ośrodek”.


Ks. Zenon Klawikowski, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego – Ląd

Z całego serca gratuluję 25 lat wytężonej pracy na polu animacji misyjnej. Stajemy przed Bogiem z wdzięcznością za wszelkie dobro, jakie dokonało się za pośrednictwem Ośrodka. Życzymy dalszej błogosławionej służby na rzecz misji”.


Siostry Klaryski – Stary Sącz

Dzielimy radość z racji Jubileuszu 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego. Gratulujemy, łącząc się duchowo w jasnogórskim pielgrzymowaniu. Polecamy Was Bożej opiece”.


Alicja i Bogdan Rysińscy – Warszawa

Z okazji 25-lecia Ośrodka Misyjnego życzymy łask Bożych w dalszym dziele misyjnym. Wyrażamy wdzięczność za pełną poświęcenia pracę i misjonarski trud w dziele ewangelizacji najuboższej młodzieży świata prowadzonej przez salezjanów, salezjanki i świeckich wolontariuszy”.


Janina Waszak – Puszczykowo

Składam serdeczne gratulacje z okazji Jubileuszu 25-lecia działalności Ośrodka Misyjnego. Przyłączam się do uroczystego Te Deum i proszę Wszechmocnego o dalsze błogosławieństwo dla wszystkich salezjanek, salezjanów i wolontariuszy, aby starczyło zdrowia i sił do dalszej pracy misyjnej”.


Zbigniew Skarbek wraz z rodziną – Przemyśl

Niech ten szczególny dzień Jubileuszu będzie okazją do patrzenia w przyszłość z ufnością. Niech krąg Przyjaciół Misji Salezjańskich nieustannie się rozszerza, aby Słowo Boże dotarło do każdego zakątka ziemi. Życzymy opieki Maryi Wspomożycielki”.


Narcyza Pajączkowska – Bydgoszcz

Wszystkiego, co najlepsze, opieki Bożej i spełnienia marzeń związanych z misjami z okazji Waszego wspaniałego Jubileuszu”.


Maria i Stanisław Szremscy – Sieradz

W imieniu całej rodziny Juszczyków serdecznie dziękujemy za całość uroczystości na Jasnej Górze w dniach 16-17 czerwca 2006 r. z okazji Jubileuszy: 25 lat powstania Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego, 25 lat pracy misjonarzy w Zambii, 25 lat kapłaństwa czterech misjonarzy, w tym pochodzącego z naszego rodu ks. Henryka Juszczyka. Bardzo głęboko przeżyliśmy te uroczystości. Jesteśmy ogromnie wdzięczni Organizatorom za wszystko, czego tam doświadczyliśmy.

Świadectwa bardzo przybliżyły nam całość działania Ośrodka i pracy misjonarzy oraz wolontariuszy w bardzo trudnych warunkach. To wspólne świętowanie pozwoliło nam oderwać się od codziennych trosk, gdzie czasem zapominamy o wielu ważnych rzeczach. Ta uroczystość sprawiła, że jesteśmy bardzo dumni, iż Bóg sprawił, że zostaliśmy włączeni w Rodzinę Salezjańską. To jest wielkie wyróżnienie dla nas. Te uroczystości pokazały, że nie możemy być obojętni wobec misji salezjańskich i dzieła ewangelizacji ludów, ale powinniśmy wspierać je całym sercem, modlitwą i finansowo.

Księdzu Dyrektorowi i wszystkim Pracownikom Ośrodka życzymy wielu łask Bożych i Bożego błogosławieństwa”.


Dorota Bukała – Międzybrodzie Żywieckie

Z serca dziękuję za piękny album, tak piękny jak piękna do dziś jest postać i całe przesłanie księdza Bosko. Tyle informacji, wspaniałych treści, ilustracji, zdjęć […].

Niech Chrystus umacnia w sercach misjonarzy, misjonarek i wolontariuszy pokłady miłości”.


Elżbieta Selwesiuk – Wrocław

Składam serdeczne podziękowanie za album Misyjny Świat Księdza Bosko. Wyrażam moją wdzięczność tym wszystkim, którzy trudzili się przy jego tworzeniu, ale przede wszystkim tym, dzięki którym wspaniałe dzieło ks. Jana Bosko trwa i się rozwija. Pięknie udokumentowana działalność wielu misjonarzy, misjonarek i wolontariuszy salezjańskich, mam nadzieję, przyczyni się do większego zaangażowania na rzecz misji”.


Urszula Sośnierz – Sosnowiec

Album Misyjny Świat Księdza Bosko jest dziełem ze wszech miar zasługującym na wydanie go, ze względu na pamięć o pracy i wysiłkach naszych misjonarzy i wolontariuszy, pracujących wśród najbiedniejszych i niekiedy zapomnianych […]. Misje kształcą, uczą żyć […]. Gorąco dziękuję wszystkim misjonarzom, misjonarkom i wolontariuszom, którzy dla innych poświęcają swój czas, zdrowie, a niekiedy życie.”


Antoni Święcicki – Izabelin

Dziękuję za album Misyjny Świat Księdza Bosko wydany z okazji 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego na rzecz misji. Jest on zarówno piękny graficznie, jak i poruszający serca do solidarności z ludami innych kontynentów, które cierpią głód i poniżenie, podczas gdy marnotrawstwo bogatych cywilizacji sięga zenitu.

Zaledwie od 2 lat całą rodziną bierzemy udział w programie Adopcji na odległość i widzimy, że obdarowując innych nader skromnie, sami stajemy się obdarowani dziesięciokrotnie, gdyż te 2 lata obfitowały w szereg znaków opieki Bożej nad naszą rodziną”.






IV. TEKSTY


Czwarty rozdział publikacji zawiera teksty podzielone na dwie grupy: referaty – głównie z jesiennego sympozjum misyjnego, inne teksty – audycję słowno-muzyczną dla młodzieży o wolontariacie misyjnym, kazania jubileuszowe, misyjne rozważania różańcowe i misyjny Apel Jasnogórski.

Niektóre teksty referatów zostały nieco skrócone lub zredagowane ze względów wydawniczych.



1. Referaty


  • Różnorodność charyzmatów w służbie misjom – ks. Jarosław Różański OMI, kierownik sekcji misjologii na UKSW


W 1879 r., ks. bp James David Ricards, ordynariusz Wikariatu Apostolskiego Przylądka Wschodniego w Afryce Południowej, zwrócił się do francuskich trapistów z prośbą o objęcie jednej z placówek misyjnych. Biskup obiecał zakonnikom wyposażenie nowego klasztoru. Podczas dyskusji na kapitule generalnej trapiści zwracali uwagę, iż „misje zamorskie” nie należą do zakresu ich działalności. Mimo to 21 czerwca 1880 r. grupa 31 trapistów wyruszyła do Południowej Afryki pod zwierzchnictwem o. Franciszka Pfannera.

Opactwo trapistów założono w Marianhill, w okolicach Durbanu Natal. Trapiści zachowywali swoją surową regułę, kładąc nacisk na świadectwo życia. Jednak pragnienie życia apostolskiego, rozbudzane przez okolicznych mieszkańców sprawiło, że erygowane w 1885 r. opactwo Marianhill nie mogło poradzić sobie z wymogami monastycznej reguły. Mnisi, zwłaszcza ci przebywający w stacjach położonych z dala od klasztoru w Mariannhill, mieli trudności z zachowaniem surowej reguły, co prowadziło do licznych konfliktów. Opat Franciszek Pfanner był zdania, że bycie trapistą i misjonarzem w jednej osobie jest nie do pogodzenia. Aby być prawdziwym misjonarzem, trzeba byłoby skreślić co najmniej ¾ reguły trapistowskiej. Zaczęto zatem modyfikować regułę, ale i to nie przyniosło pożądanych efektów. Ostatecznie papież Pius X położył kres dyskusjom i oddzielił opactwo Mariannhill od zakonu trapistów.


Prorocki i apostolski charakter życia zakonnego

Historia powstania zgromadzenia misjonarzy z Marianhill ukazuje złożoność odpowiedzi na pytanie o relację życia konsekrowanego i działalności misyjnej? To pytanie wciąż budzi wiele kontrowersji i skłania do poszukiwań nowych rozwiązań. Widoczne to było m.in. przed Synodem Biskupów, zwołanym przez Jana Pawła II, na temat życia konsekrowanego. Jedna z grup dyskusyjnych, zastanawiając się na życiem zakonnym, zaproponowała dwa porządki obrad. Pierwszy z nich wychodził od pytania: Czym jest życie zakonne? Jak realizuje się ono we wspólnocie? Co może lub też co powinna czynić wspólnota zakonna dla świata? Druga koncepcja dyskusji sugerowała, by wyjść od wyzwań współczesnego świata dla osób konsekrowanych, zastanowić się, czy struktury wspólnot zakonnych są przystosowane do podjęcia tych wyzwań oraz określić tożsamość życia zakonnego w powyższym kontekście. Te dwa różne ujęcia nie były tylko mało istotnymi sposobami dyskusji, ale odzwierciedlały różne podejścia do wyżej postawionych problemów. Pierwsze podejście przyjmowało struktury i życia zakonne jako coś uniwersalnego, ukierunkowanego „ku wewnątrz”. Modelem niejako „idealnym” dla tego typu życia było życie monastyczne, kontemplacyjne. Wyjście „ku światu” łączyło się z odchodzeniem od tego ideału. Drugie podejście wychodziło od wyzwań stawianych przez świat. Życie zakonne ma odpowiadać na te wyzwania.

Z perspektywy Królestwa Bożego posłannictwo Kościoła, a zatem także i misje ad gentes będące jego istotną częścią, ma charakter profetyczny. Kiedy naród wybrany nie był wierny przymierzu z Bogiem, Bóg posyłał swoich proroków. Życie zakonne, zrodzone w IV w. na Wschodzie, miało także od samego początku charakter profetyczny. Po tzw. Edykcie Mediolańskim chrześcijaństwo przestało być religią elitarną. Do Kościoła wchodziły masy ludzkie. Budowano liczne świątynie. Ważne urzędy w Cesarstwie otrzymywali chrześcijanie. Kościół uzyskiwał także liczne dotacje. Pojawiało się zatem niebezpieczeństwo, iż pierwotna gorliwość i poświęcenie ustąpią letniości. Wtedy to dziewice i eremici przypominali o wiernym naśladowaniu Jezusa Chrystusa i potrzebie wpatrywania się w ideał Królestwa Bożego. Wokół nich gromadzili się inni, dając początek wspólnotowemu świadectwu życia oddanego Jezusowi. Ten ideał przez wieki towarzyszył tysiącom wspólnot zakonnych, realizującym go w świecie na różne sposoby. Związany był on z misyjnością włączoną w serce życia zakonnego, co podkreślał Jan Paweł II m.in. w adhortacji apostolskiej Vita consecrata: „Z tajemnicy paschalnej bierze początek także misyjność – wymiar przenikający całe życie Kościoła. Znajduje ona szczególne urzeczywistnienie w życiu konsekrowanym. Niezależnie bowiem od specyficznych charyzmatów tych Instytutów, które oddają się misji ad gentes lub prowadzą działalność w ścisłym sensie apostolską, można powiedzieć, że misyjność jest wpisana w samo serce każdej formy życia konsekrowanego” (n. 25).


Różnorodność i historyczna zmienność charyzmatów

Próbując wyodrębnić różnorodność charyzmatów zakonnych, trzeba pamiętać o ich prorockim i apostolskim rodowodzie, a także i o tym, iż są one z pewnością na pierwszym miejscu darami bardzo indywidualnymi, określonymi przez założycieli. Stąd też trudności i spory, dotyczące realizacji tych charyzmatów. Na przestrzeni wieków zauważyć też można, iż duży wpływ na realizację charyzmatu ma kultura narodowa, wyciskająca swoje charakterystyczne piętno wewnątrz tego samego zakonu czy zgromadzenia. Nie można także pominąć ducha epoki, który znacznie wpływa na realizację charyzmatu, jak również na same struktury zakonne. Wszystko to jednak ożywia głębokie przekonanie, że ostatecznym dawcą charyzmatu zakonnego jest Duch Święty. Nawiązuje do tego Jan Paweł II w cytowanej wyżej adhortacji Vita consecrata, mówiąc „o wielości historycznych form życia konsekrowanego przez Niego wzbudzonych i nadal obecnych w tkance Kościoła. Można je porównać do drzewa o wielu gałęziach, które tkwi korzeniami w Ewangelii i przynosi obfite owoce w każdej epoce życia Kościoła. Jakież to niezwykłe bogactwo! Ja sam na zakończenie Synodu pragnąłem zwrócić szczególną uwagę na ten stały element historii Kościoła: na rzeszę założycieli i założycielek, świętych mężczyzn i kobiet, którzy wybrali Chrystusa, idąc drogą radykalizmu ewangelicznego i braterskiej służby – przede wszystkim ubogim i opuszczonym.

Różnorodność i historyczną zmienność charyzmatów zakonnych, a także ich relacje do działalności misyjnej, można prześledzić w kontekście ewangelizacji Europy i ewangelizacji przez Europę innych kontynentów, gdyż Europa i życie konsekrowane przez wielką część swoich dziejów współistniały w owocnej symbiozie.


Pielgrzymować dla Chrystusa – misyjność iroszkockiego Kościoła mnichów

Dzięki działalności misyjnej św. Patryka, apostoła Irlandii (386-461), Zielona Wyspa przyjęła chrześcijaństwo. Na jej terenie jednak nie było wielu ośrodków miejskich, dlatego też życie kościelne kształtowało się nie tyle w stolicach biskupich, ile w licznych klasztorach. Działalność misyjna mnichów objęła także Szkocję, w której owocnie pracował m. in. św. Kolumban, opat irlandzki (zm. 597). Z założonego przez niego klasztoru w Jonie (Hy) przez 100 lat na stały ląd europejski wyruszały zastępy mnichów-misjonarzy docierających do dzisiejszej Francji, Belgii, Holandii, Niemiec czy Szwajcarii, a być może także – na długo przed Mieszkiem I – na tereny Polski. Wspólnoty irlandzkich mnichów (zwykle po dwunastu) udawały się na tak zwaną „pielgrzymkę dla Chrystusa”, nie mając sprecyzowanego planu i miejsca założenia klasztoru. Kierowały nimi powody ascetyczne. Najdoskonalszym rodzajem poświęcenia się Chrystusowi było porzucenie ziemi ojczystej, Irlandii, i udanie się do obcych krajów i ludów. Powrotu z tej pielgrzymki nie było.


Reguła benedyktyńska i stabilitas loci

Ta duża mobilność mnichów iroszkockich była nietypowa dla ówczesnej Europy, która zwłaszcza w dobie karolińskiej stała się niezwykle stabilna i mało ruchliwa. Reguła benedyktyńska, rozpowszechniająca się w Europie kładła nacisk na życie wewnętrzne, ukształtowane w oparciu o Biblię i liturgię. Zwłaszcza liturgia stała się jednym z zasadniczych elementów spajających wspólnotę mniszą, związaną z konkretnym klasztorem. Życie wędrowne było zaprzeczeniem ideału mnicha. Dlatego też mnisi wędrowni, głównie iroszkockiego pochodzenia, stawali się coraz bardziej anachronizmem i byli zwalczani przez synody.

Praca i modlitwa, charakteryzująca styl życia benedyktyńskiego, dawała inny wymiar ewangelizacji Europy. Przykładem benedyktyńskiej ewangelizacji Europy mogą być misjonarze anglosascy, którzy wkrótce wyruszając na kontynent europejski, tworzyli silne ośrodki administracji kościelnej: parafie, diecezje i archidiecezje. Jednym z najbardziej znanych misjonarzy anglosaskich był św. Wilibrord, który w 690 r. wraz z 11 towarzyszami rozpoczął pracę apostolską wśród Fryzów. W Utrechcie zbudował – już jako biskup – swoją katedrę. W dzisiejszym Luksemburgu założył znany klasztor Enternach. Po jego śmierci pracę wśród Fryzów kontynuowali m. in. św. Bonifacy (męczennik), św. Lebuin oraz św. Ludgerus. Św. Bonifacego porównuje się niekiedy do św. Pawła, czy też późniejszego apostoła Wschodu – św. Franciszka Ksawerego. Dzięki niemu Kościół w krajach germańskich nabrał prężności administracyjnej i rozmachu misyjnego.

W całej Europie klasztory cystersów były m. in. ośrodkami nowoczesnej kultury rolnej. Tylko na terenach Polski w XII i XIII w. cystersi posiadali ponad 30 opactw. Benedyktyni także oddawali się propagowaniu kultury rolnej i hodowlanej (zwłaszcza ryb i pszczół). Ich domeną była również budowa dróg i mostów, prowadzenie aptek i szpitali przy każdym niemal opactwie, domów dla podróżnych i leprozoriów. Położyli wielkie zasługi dla tworzenia i upowszechniania kultury umysłowej, głównie przez gęstą sieć szkół i skryptoriów.


Franciszkańskie i dominikańskie wychodzenie „do ludzi”

Klasztory oparte o regułę benedyktyńską zakładane były najczęściej w oddalonych okolicach. Mnisi starali się własnoręcznie uprawiać ziemię oraz sprawować regularną liturgię. Pozwalało to na dobry kontakt zwłaszcza z ludnością wiejską. Sprzyjało także wypracowaniu solidnych podstaw materialnych poszczególnych opactw. Od czasów św. Franciszka i św. Dominika w życiu zakonnym w Europie na pierwszy plan zaczął wysuwać się wymiar życia blisko ludzi i służenia im bezpośrednio. Zakony te zwróciły się bardziej ku miastom i nabierały prężności. Natomiast od XIV w. wspólnoty mnisze, w tym także cystersi i benedyktyni, przeżywały poważny kryzys.

Misyjny wymiar życia i pracy franciszkanów i dominikanów znalazł się już w myśli i praktyce założycieli obydwu zakonów. W prostocie serca i w głębokiej wierze św. Franciszek z Asyżu poświęcał się nawracaniu muzułmanów. Dotarł nawet na dwór sułtana. Dominikanie zasłużyli się także w działalności misyjnej wśród koczowniczych Komanów, żyjących na stepach na południe i wschód od Kijowa, gdzie działalności misyjnej patronował król węgierski. Zakony te skierowały także swą akcję misyjną na ziemie opanowane przez muzułmanów. Były to wyprawy pokojowe, podczas których wielu mnichów poniosło śmierć męczeńską. W XIII w. wśród propagatorów tych misji wsławił się szczególnie Ricardo de Monte Croce.


Walka w imię i dla Chrystusa

Dzieło misyjne średniowiecza już u początków znalazło wielkiego przeciwnika w islamie, który zmiótł Kościół na Wschodzie i w Afryce oraz głęboko wdarł się do Europy, opanowując Hiszpanię, Sycylię a częściowo nawet Włochy. W ten sposób muzułmanie odseparowali świat chrześcijański od świata pogańskiego. Średniowiecze naznaczone było walką z islamem, w tym także wyprawami krzyżowymi. Ten konflikt zrodził zakony rycerskie, które walczyły w imię Chrystusa mieczem. Początki zakonów rycerskich wiążą się bezpośrednio z sytuacją pielgrzymów na Ziemi Świętej, gdzie stykali się z wieloma niebezpieczeństwami, w tym również utraty zdrowia i życia. Zakony te zakładały hospicja, szpitale, miejsca opieki dla pielgrzymów. Z czasem nie tylko opiekowali się pielgrzymami, ale też chronili ich zbrojnie. W zakonach rycerskich miał wypełnić się ideał średniowiecznego rycerza pomagającego bliźnim i służącego Kościołowi.

W Hiszpanii wypychano muzułmanów coraz bardziej na południe, szczególnie po zwycięstwie chrześcijan pod Navas de Tolosa (1212 r.). W 1492 r. padła ich ostatnia twierdza w Hiszpanii – Granada. Z południowych Włoch i Sycylii wyparli muzułmanów Normanowie. Ale na Wschodzie, po upadku Konstantynopola, islam rozszerzył się na Bałkanach i w całej Azji, gdzie Tamerlan (1336-1405) rozciągnął swe panowanie aż po Indie i Chiny.

Najbardziej znane i do dziś komentowane są wyprawy krzyżowe Zachodu, mające na celu wyzwolenie Ziemi Świętej spod panowania islamu. Podjęte z przesłanek idealistycznych i religijnych, nabrały też z czasem charakteru politycznego i kolonialnego, co na długie wieki położyło cień na relacjach chrześcijańsko-muzułmańskich.


Jezuici – wojskowa organizacja i pokojowy podbój

Aspekt służby podkreślany przez franciszkanów i dominikanów jeszcze bardziej zaznaczył się w charyzmacie jezuitów, którzy przez swego założyciela – czynnego wojskowego – połączyli wojskową organizację i pokojowy podbój. W swojej metodzie misyjnej zwracali uwagę – na znany od średniowiecza – model „nawracania władcy” i kształtowania elit państwowych. Do władcy i elit zwracali się w swej pracy pierwsi jezuiccy misjonarze w Indiach czy Chinach. Wielkim misjonarzem Indii był Roberto de Nobili, z urodzenia rzymski arystokrata, z powołania jezuita. Wzbudził szacunek dla siebie i zainteresowanie dla chrześcijaństwa wśród braminów, studiując miejscowe języki i kulturę oraz dostosowując je do chrześcijaństwa. Zrozumiał, że w oparciu o miejscową kulturę można by zbudować pomost prowadzący do chrześcijaństwa. Zachowywał się on jak hinduski guru, nosił znaki kastowe, wyrażające symbol Trójcy Świętej i dwie natury w Chrystusie, kąpał się przed każdą Mszą św., a w sobotę błogosławił i rozdawał wiernym proch z sandałów. Zostawił swoim uczniom liczne wskazania, dotyczące pracy misyjnej, rady duszpasterskie i przewodnik pomocniczy w osiąganiu duchowej doskonałości – razem 20 tomów.

Wielkim pionierem misji chińskiej był niewątpliwie o. Mateusz Ricci SJ, który zasłynął jako naukowiec i twórca akomodacji misyjnej, starającej się o dostosowanie przepowiadania i życia chrześcijańskiego do miejscowej kultury. Słusznie chciał on dać Chińczykom chrześcijaństwo w chińskiej formie. Ricci umarł w 1610 r. Pozostawił po sobie dwustu doborowych chrześcijan. Prawie wszyscy wywodzili się z wyższych warstw społecznych. Jego najgłośniejsi następcy to m. in. o. Adam Schall von Bell, który na polecenie władcy zreformował kalendarz chiński. W 1657 r. w całym państwie ogłoszono wolność religijną. Liczono wtedy, że w Chinach żyje ok. 150 tys. chrześcijan.

Sławę w świecie zyskały także jezuickie „redukcje paragwajskie”, zapoczątkowane wcześniej przez franciszkanów i dominikanów. Organizacja we wszystkich redukcjach była taka sama: najwyższą władzę sprawowali misjonarze, wszystkie niższe urzędy piastowali Indianie. Europejczyków nie dopuszczano wcale do redukcji. Każda rodzina miała własny dom z działką przyzagrodową. Nic w redukcjach nie było własnością prywatną, całe życie zaś było przepojone religią. Modlitwa i śpiew wyznaczały rytm dzienny i towarzyszyły pracy. Podział dochodu był tak uregulowany, że nigdzie nie było zbytku, ale też nikt nie cierpiał jakiegoś braku. Pojawili się jednak nieprzejednani krytycy i wrogowie redukcji, co doprowadziło do ich likwidacji. W 1768 r., gdy wypędzano jezuitów, Indian osiadłych w redukcjach było około 90 tys., w roku 1800 była ich już tylko połowa, a kilkadziesiąt lat później nie było już nikogo – powoli powrócili do dzikiego życia w lasach.


Nowy duch misyjny w wieku XIX

W XIX w. należy odnotować odrodzenie ducha misyjnego w starych zakonach oraz powstanie wielu nowych zgromadzeń zakonnych, których głównym celem (a często nawet jedynym) była działalność misyjna. Odrodzenie to dotyczyło m.in. przywróconych do istnienia jezuitów. Spośród nowych zgromadzeń zakonnych wymienić można choćby Zgromadzenie Świętych Serc Jezusa i Maryi (1805), oblatów Maryi Niepokalanej (1816), księży pallotynów (1835), Zgromadzenie Najświętszego Serca Maryi (misjonarzy z Scheut – 1862), księży werbistów (1875) i wiele innych. Na wzór paryskiego seminarium dla misji zagranicznych powstały inne: w Mediolanie (1850), w Lyonie (1856), w Mill Hill (1866), w Parmie (1895). O wiele mocniej niż dawniej zapał misyjny ogarnął zgromadzenia braci i sióstr zakonnych, których liczba coraz częściej przewyższała liczbę misjonarzy-kapłanów. Troska o zbawienie dusz, ożywiająca misjonarzy oraz ich heroiczny wysiłek, przedstawiany przez liczne publikacje i prelekcje, rozbudziły wielki entuzjazm wśród świeckich.

Nowy duch misyjny kierował się zdecydowanie ad gentes i zwracał szczególną uwagę na ludzi ubogich. W zależności od charyzmatu założycieli akcentowano także specyficzne potrzeby świata i Kościoła, na które nowe zgromadzenia starały się odpowiadać. Nowe zgromadzenia misyjne charakteryzował trend zmniejszania ciężaru reguły starych zakonów, by być bardziej mobilnym i dyspozycyjnym do apostolstwa. Konstytucje misjonarzy werbistów podkreślają: „Jako członkowie Zgromadzenia Słowa Bożego uważamy za swój obowiązek: głosić Słowo Boże wszystkim ludziom, tworzyć nowe wspólnoty Ludu Bożego, zabiegać o ich wzrost, jak i o ich łączność między sobą i z Kościołem powszechnym. Na pierwszym miejscu i przede wszystkim pracujemy tam, gdzie Ewangelii jeszcze w ogóle nie głoszono, albo głosi się ją w niedostatecznym stopniu, albo gdzie Kościół miejscowy sam nie jest jeszcze zdolny do życia. Wszystkie inne zadania należy ukierunkować na te pierwszorzędne cele” (Konstytucje 102).

Salezjanie – zgromadzenie zakonne założone przez św. Jana Bosko w drugiej połowie XIX w. – w sposób szczególny poświęcali się apostolstwu wśród młodzieży, zwłaszcza biednej i zaniedbanej. Zajmowali się m.in. prowadzeniem wszelkiego typu szkół i zakładów wychowawczych, budzeniem powołań, pracą wydawniczą i naukową. Św. Jan Bosko w pracy z młodzieżą kładł ogromny nacisk na sport. Często mawiał: „Boisko martwe – diabeł żywy, boisko żywe – diabeł martwy”. Tego ducha przeszczepiali także w pracy misyjnej.

Inny aspekt – ważność miejscowej kultury – został szczególnie uwypuklony przez kard. Karola Lavigerie, który w 1868 r. założył Zgromadzenie Misjonarzy Afryki. Jak sam później stwierdził, przyświecał mu w tym wzór Abrahama, który usłyszał słowa: „Opuść swój kraj rodzinny i udaj się do ziemi, którą Ci wskażę”. Kard. Lavigerie zdawał sobie sprawę z tego, że Afryka może być nawrócona na chrześcijaństwo tylko przez Afrykańczyków.

Afrykańczycy nie tylko mieli być ochrzczeni, ale też powinni stać się apostołami wśród swoich narodów. W tym celu odnowił praktykę czteroletniego katechumenatu obowiązującą w pierwotnym Kościele. Pragnął, by Afrykańczycy pozostali sobą. Zabronił misjonarzom używania języków europejskich, nawet między sobą, jak też nie zgadzał się na korzystanie z usług tłumaczy, gdy mieli zwracać się do Afrykańczyków. Ich zadaniem było też spisywanie języków tubylczych, opracowanie gramatyk, słowników i nawet zbieranie ustnych przekazów dla celów katechetycznych, zanim te zostaną zmienione przez wpływy europejskie. W ten sposób przyczynił się do zachowania języków i tradycji jako głównych elementów kultury Afryki i zainspirował pierwsze prace, bez których współczesne studia nad językami i kulturami Afryki byłyby trudne, a nawet niemożliwe.

W wielu zgromadzeniach widoczna jest tendencja „życia razem z ludźmi”, co najpełniej chyba przejawiło się w życiu Karola de Foucauld oraz jego duchowych synów i córek. Inspiracją do tego było ukryte życie Świętej Rodziny w Nazarecie.


Przemiany w wieku XX

Proces bycia bardziej mobilnym i dyspozycyjnym do pracy apostolskiej następował coraz silniej w wieku XX. Różne konteksty życia w świecie rodziły nowe formy życia konsekrowanego. Ta tendencja wyznaczała „misyjność”, uwzględniając różne potrzeby Kościoła i świata. W poszukiwaniu odpowiedzi na te potrzeby uciekano się do różnych wzorów życia zakonno-apostolskiego, czerpiąc obficie z różnych tradycji. Tendencji tej towarzyszyły zwykle poszukiwania „tożsamości zakonnej”, odwołujące się niekiedy do dość abstrakcyjnych idei. W praktyce w XX w. praca misyjna w dużej mierze zależała nie tyle od charyzmatu danego zgromadzenia czy też zakonu, ile bardziej od miejscowych uwarunkowań oraz wzorców czerpanych przez konkretnego misjonarza z bogatej przeszłości. Misjonarze najczęściej w swoim postępowaniu i zaangażowaniu stawali się duszpasterzami na wzór europejski, promotorami rozwoju, odkrywcami i badaczami, rolnikami, architektami i budowniczymi, lekarzami, nauczycielami, czy też wreszcie ludźmi wiary i modlitwy, do czego na pierwszym miejscu zostali powołani.

Zderzenie dawnych form życia zakonnego z nowymi wyzwaniami, stawianymi przez świat i Kościół, często prowadzi – jak pod koniec XIX w. poprowadziło trapistów w Afryce Południowej – do modyfikacji formy życia konsekrowanego. Ta modyfikacja jest konieczna, jeśli charyzmaty zakonne chcą pozostać aktualne i pełnić swoją rolę. Historia zakonów i misji przypomina, że więcej zakonów zniknęło z życia Kościoła, niż istnieje dzisiaj. Duch Święty, który prowadzi dzieło misyjne, wskazuje wciąż nowe drogi, także zakonnikom-misjonarzom.



  • Dynamizm misyjny Rodziny Salezjańskiej – ks. Antoni Gabrel SDB


Sobór Watykański II stwierdził, a może tylko przypomniał, że Kościół z natury swojej jest misyjny. Prawdę tę, jeszcze w pełni nie zdefiniowaną znali pierwsi chrześcijanie. W niej też dostrzegali swoje powołanie i obowiązek wynikający bezpośrednio z przyjętej Ewangelii. Apostołowie rozeszli się na cały ówczesny świat i głosili Dobrą Nowinę bez względu na grożące niebezpieczeństwa.

Interesujące, że powyższe dwa zjawiska, czyli głoszenie Ewangelii oraz trudności z tym związane są równie aktualne na początku XXI w. W wielu krajach chrześcijańskich odczuwa się niedobór powołań do życia kapłańskiego i zakonnego Równocześnie jednak, z tych samych krajów wyjeżdżają kolejni misjonarze do tych narodów, gdzie znajomość Dobrej Nowiny jest znikoma lub żadna. Wciąż są chętni do wyjazdu na misje. Dla przykładu podam przypadek krajów Ameryki Środkowej. Od dawna cierpią one na niedobór kleru miejscowego, a istniejące seminaria duchowne mogłyby kształcić znacznie więcej młodzieńców. I zdarzyło się, że przed 20 laty otwarto w Gwatemali seminarium misyjne. Bez większej promocji zapełniło się ono w ciągu jednych wakacji kandydatami pochodzącymi z całego regionu, w tym także z niższego seminarium prowadzonego przez nas, salezjanów w Tegucigalpie. Drugie zauważalne zjawisko, to wciąż rosnący ruch wolontariatu misyjnego.

Trudności w głoszeniu Ewangelii są różnorakie. Najgorzej jest w krajach muzułmańskich. Bywa przecież i tak, że podobnie jak w pierwszych wiekach, za przyjęcie chrześcijaństwa grozi kara śmierci. Ostatnie raporty Komisji Narodów Zjednoczonych ds. międzynarodowej wolności religijnej wśród wszystkich państw, w których łamie się tę wolność, wymieniają jedenaście „krajów specjalnej uwagi”: Arabia Saudyjska (po Korei Północnej), Erytrea, Iran, Pakistan, Sudan, Turkmenistan, Uzbekistan, Iran, Somalia, Malediwy, Jemen. Aż siedem z nich to państwa islamskie. Do krajów, gdzie sytuacja chrześcijan bardzo się pogorszyła należą Iran, Uzbekistan, Bangladesz.


2 Ks. Jan Bosko – apostoł młodzieży

▲back to top

Ks. Jan Bosko jest apostołem młodzieży. Niemniej też chciał wyjechać na misje i gdy tylko dochował się młodych salezjanów, wysyłał ich na misje bez oglądania się na potrzeby otwieranych przez siebie domów. Wysyłał najlepszych. O misjach śnił, czy też miewał wizje, na podstawie których był zdatny pisać artykuły. I potrafił udzielać współbraciom przygotowującym się do wyjazdu bardzo istotnych i przydatnych rad. Zauważmy, że wiele z nich nie straciło na znaczeniu i w naszych czasach. Cały ich katalog w liczbie 20 znajdziemy w naszych Konstytucjach. Niektóre z nich pozwolę sobie zacytować: „Szukajcie dusz, a nie pieniędzy, ani zaszczytów czy godności. Otaczajcie szczególną opieką chorych, dzieci, starców i ubogich, a pozyskacie błogosławieństwo Boże i życzliwość ludzi. Unikajcie próżnowania i sporów. Odnoście się z miłością, czcią i szacunkiem do innych zgromadzeń zakonnych i zawsze mówcie o nich dobrze. Postępujcie tak, by świat poznał, że jesteście ubodzy w odzieniu, pożywieniu i mieszkaniu. W sprawach spornych nie podejmujcie decyzji przed wysłuchaniem obu stron”.

Można twierdzić, że ks. Bosko miał powołanie misyjne. To samo powie o sobie wielu, jeśli nie znakomita większość salezjanów. Osobiście byłem pod wrażeniem wypraw św. Maksymiliana Kolbego do Japonii oraz pracy św. Andrzeja Boboli wśród prawosławia. W nowicjacie wielu z nas napisało podanie z prośbą o pozwolenie na wyjazd na misje. Nic z tego. Komuniści chcieli mieć nas w kraju. W 1965 r. kończąc studia na KUL wraz z ks. Wacławem Świerzbiołkiem wyraziłem gotowość wyjazdu do Persji. Nic z tego. Wreszcie w wigilię 1979 r. złożyłem podanie o wyjazd do Hondurasu, tym razem skutecznie. Wyjechało nas trzech, chociaż chętnych było więcej. Pierwszy doleciał do Hondurasu ks. Feliks Cieplik. Jechał jakby do swoich – teologię kończył w Hiszpanii. Za nim wyjechał ks. Jerzy Grobelak (zm. w 2004). Potem ja wylądowałem na lotnisku w Tegucigalpie. Ten wyjazd był dla mnie szczególnym wyróżnieniem i przywilejem. I do dziś tak to widzę.

Tej gotowości wśród polskich salezjanów nigdy nie brakło. Wspomnijmy tylko, że wraz z otwarciem się możliwości wyjazdu, posypały się powołania misyjne. Na l00-lecie misji salezjańskich w roku 1975 r. zorganizowaliśmy w łódzkim kościele św. Teresy Ogólnopolski Kongres Misyjny. Przez trzy dni zainteresowanie słuchaczy przerosło nasze oczekiwania. Ks. Stanisław Skopiak miał do dyspozycji trzystuosobowy chór złożony z kleryków, nowicjuszy i nowicjuszek salezjańskich. Na zakończenie kongresu duża grupa młodych, głównie kleryków, otrzymała krzyże misyjne. Od tego czasu zaczęły się regularne, coroczne wyjazdy na misje do różnych krajów świata.


3 Pierwsze wyprawy

▲back to top

Do pierwszej wyprawy synów ks. Bosko doszło 11 listopada 1875 r. Uroczyste wręczenie krzyży i pożegnanie odbyło się w Turynie. Samo przygotowanie trwało dłuższy czas. Ks. Bosko znacznie wcześniej ogłosił, że na misje wyjeżdżają tylko najlepsi ochotnicy. Ostatecznie krzyże otrzymało 12 osób.

Ks. Bosko długo zastanawiał się, dokąd skierować pierwszych misjonarzy. Wybór padł na Argentynę. Prawdopodobnie kierował się dwiema przesłankami. Niewątpliwie był pod urokiem wizji apostołowania wśród Indian dalekiej Patagonii. Po drugie, w Argentynie osiedliło się wielu Włochów i z dochodzących wieści wynikało, że z reguły czuli się zagubieni i pozbawieni dostatecznej opieki duszpasterskiej. Po rozmowach z Ojcem Świętym Piusem IX i po dłuższej korespondencji z arcybiskupem Buenos Aires, ks. Bosko podjął wiążącą decyzję. O tej decyzji powiadomił na słówku wieczornym 12 maja 1875 r., opisując przy tym wyśniony kraj patagoński. Sprawy potoczyły się bardzo szybko. Po kilku miesiącach – 14 listopada – pierwsi salezjanie odpłynęli z Marsylii ku patagońskim rubieżom. Tak zaczęła się trwająca do dziś misyjna przygoda salezjanów. Jeszcze za życia ks. Bosko osiem razy jego synowie wyjeżdżali na misje do Ameryki. Niesłabnący ruch misyjny trwał za następcy ks. Bosko – ks. Michała Rua. W rezultacie do wybuchu I wojny światowej w 1914 r., 1625 misjonarzy salezjańskich przyjęło krzyż Jezusowy. Niektóre grupy misyjne liczyły ponad sto osób.

Do wyjeżdżających wkrótce dołączyli Polacy. Tak o tym pisał w 1897 r. kl. Teodor Drzymała: „Bieżącego roku 1897 przygotowano w Turynie trzy wyprawy salezjańskie na daleki świat: jedna do Rzeczypospolitej Argentyńskiej, druga do Brazylii, trzecia do Ameryki Środkowej. 1 listopada odjeżdżała wyprawa do Argentyny i Ziemi Ognistej. Największa z tych wypraw była argentyńska, składała się bowiem z 36 misjonarzy, między którymi było 12 sióstr NMP Wspomożenia Wiernych. Jej kierownikiem był ks. Palliero, człowiek nadzwyczaj świątobliwy i roztropny, a zarazem pierwszy rodowity Amerykanin, który został dyrektorem salezjańskim”.

Pierwsze siostry salezjanki wyjechały na misje 14 listopada 1877 r., także do Ameryki Łacińskiej, odpowiadając na apel ks. Bosko. Do końca XX wieku 2398 sióstr otrzymało krzyż misyjny.


Misyjne pole pracy polskich salezjanów

Ks. Bronisław Kant w swoim monumentalnym dziele Polscy salezjanie na misjach wylicza aż 12 przyczyn szybkiego rozwoju misji salezjańskich. Oto niektóre z nich:

Błogosławioną okazała się rada ks. Bosko, by nie iść od razu do dzikich plemion, ale zająć się wychowaniem młodzieży, najpierw wśród ludności latynoskiej, potem wśród emigrantów włoskich, następnie wśród innych narodowości, także polskiej. Przy szkołach otwierano internaty, a do nich przyjmowano coraz więcej chłopców indigenas, czyli w naszym rozumieniu Indian. Tym sposobem dość szybko dochowano się misjonarzy z rodzin indiańskich. Pozwoliło to również lepiej przygotować się do pracy misyjnej, nauczyć się języka konkretnej grupy indigenas i w ogóle rozpoznać teren.

Wyprawy misyjne rozbudziły ducha misyjnego wśród Włochów. Wkrótce w Turynie powstaje „Seminarium dla misji zewnętrznych”, niedługo potem kilka następnych.

Wiele powołań wywodzi się ze stworzonego przez ks. Bosko „Dzieła Powołań Spóźnionych”, czyli „Synów Maryi”.

Na ilości powołań misyjnych zaważył w dużym stopniu tzw. „fenomen polski”. Był taki okres, kiedy chłopcy z ziem polskich masowo pukali do drzwi turyńskiego Oratorium, a nie mając nadziei na pracę w Ojczyźnie, bardzo chętnie udawali się na misje. Zdarzyło się, że jednego tylko dnia zawitało około pięćdziesięciu chłopców ze Śląska, z których znaczna część wstąpiła do Zgromadzenia i udała się na misje. Dodajmy, że nie do oszacowania była tu zasługa księcia Adama Czartoryskiego, fundatora kolegium w Valsalice i Lombriasco, właśnie dla młodych Rodaków.

W Polsce doskonałą propagandę dzieła misyjnego prowadził miesięcznik Pokłosie Salezjańskie. Dzięki niemu rodziły się nowe powołania i rozrastał się ruch przyjaciół misji, którzy mówili o sprawie, modlili się za misjonarzy i wspierali ich finansowo.

Salezjańskie centra misyjne na całym świecie miały i mają charakter międzynarodowy. Polscy salezjanie na misje wyjeżdżali najczęściej w młodym wieku, jako klerycy. Byli chętnie widziani, gdyż z reguły mówili już dobrze po włosku, nierzadko po niemiecku, szybko uczyli się hiszpańskiego lub portugalskiego, a także języków indiańskich. Wreszcie z racji pochodzenia byli predestynowani do pracy z Polakami. Kard. Cagliero odwiedzając ks. Cynalewskiego powiedział: „Co do przybycia tutaj Polaków, to zawsze będę w Turynie na to nalegał, ponieważ mam do nich dużo sympatii. Podobają mi się”.

Można powiedzieć, że praca misyjna realizowana była w Ameryce Południowej na trzech odcinkach: szkoły różnego typu, parafie dla ogółu wiernych z nastawieniem na imigrantów oraz stacje misyjne. Bodajże za najtrudniejsze uchodziły stacje wśród Indian, gdyż napotykały na siłowy opór posiadaczy ziemskich, nierzadko korzystających z brutalnej pomocy wojska. Salezjanie do pracy z Indianami przygotowywali się solidnie i pomagali im skutecznie. Zakładano kolonie, budowano domy, uczono życia osiadłego i gospodarki tak rolnej, jak hodowlanej. Wszędzie tam napotykamy Polaków, którzy pozostawili bogatą dokumentację korespondencyjną. Wszystkie opisy tchną miłością do człowieka i ogromnym zaangażowaniem w kwestii poprawiania losu tamtych ludzi. Między innymi w Patagonii przez 30 lat żył i pracował ks. Jan Marciński. Był on nauczycielem i wychowawcą Zefiryna Namuncura.

Dla ubogacenia relacji przypomnijmy przynajmniej kilka nazwisk. I tak koadiutor (brat zakonny) Jan Sikora pracował wśród Indian Patagonii, był też współzałożycielem największego muzeum misyjnego w Buenos Aires. Ks. Rudolf Komorek jest kandydatem na brazylijskiego świętego. W Chile, ks. Brunon Rychłowski był profesorem uniwersytetu i równocześnie autorem książek pedagogicznych, a ks. Szymon Wójcicki, wiecznie wędrującym misjonarzem i duszpasterzem emigracji polskiej. Osobiście natknąłem się w Hondurasie na żywe wspomnienia o ks. Hugo Wróblu. Robił on wiele dobrego szczególnie na odcinku szkolnym. Ks. Julian Matczyński, 7 lat spędził wśród trędowatych w Kolumbii. Ks. Wojciech Ludwik osiadł w rezerwacie wśród dwóch szczepów indiańskich pełniąc wszelkie dostępne funkcje – od sołtysa, kupca i nauczyciela po proboszcza. Natomiast ks. Piotr Stolarz budował kościoły i kaplice oraz założył szkołę dla szczepów indiańskich.

Polskich salezjanów na misjach trzeba liczyć w setki, tylko w latach 1970-75 wyjechało ich około czterdziestu. Wśród wcześniej wyjeżdżających znalazł się mój współnowicjusz ks. Wiesław Kaczmarczyk. Należy on do legend misjonarzy wędrownych. Ks. Wiesław pokochał Indian, docierał do nich łodzią na pobrzeżach rzeki Orinoko. Na tej rzece też zginął. Z moich współnowicjuszy wyjechali nadto do Boliwii – ks. Wacław Świerzbiołek i ks. Józef Draugialis (aktualnie ks. Wacław jest harcmistrzem na terenie USA, a ks. Józef pracuje wśród Latynosów w Kalifornii, ciągle wspierając wspólnoty boliwijskie. Ks. Wiesław Dąbrowski na dobre zadomowił się na kresach II Rzeczpospolitej i specjalizuje się w odbudowywaniu kościołów. Z naszej grupy wyświęconych w 1962 r. ks. Jerzy Rydzewski pracuje w Niemczech, a księża Kazimierz Walczuk i Zdzisław Weder za wschodnią granicą Polski.

Od kilku lat do wspólnoty salezjańskiej w Suwałkach należą ks. Marian Romanowicz, który ma za sobą prawie dwadzieścia lat pracy w Niemczech, ks. Henryk Kulasiewicz, który trzynaście lat pracował na rodzinnej ziemi mickiewiczowskiej i ja z zaledwie dziesięcioletnim stażem na obszarze spontanicznej wiary latynoamerykiej.

Pierwszego opracowania o działalności misyjnej salezjanów polskich dokonał ks. Stanisław Kosiński z okazji jubileuszu obecności salezjańskiej na ziemi polskiej. Zostało ono zamieszczone w albumie 75 lat działalności salezjanów w Polsce. Zatem dysponujemy ogromnym materiałem badawczym w postaci opracowań ks. Kanta i ks. Kosińskiego.


4 Polskie siostry salezjanki na misjach

▲back to top

Pierwszą salezjanką polską, która wyjechała na misje była s. Maria Dubiel. Jako dwudziestosiedmioletnia Córka Maryi Wspomożycielki wyjechała w 1929 r. do Patagonii. Dwa lata później w daleki świat ruszyła s. Teresa Taszarek. Miała dwanaścioro rodzeństwa. Dziesięcioro z nich obrało życie zakonne. Wyjechała do Syrii, ale zadomowiła się w Izraelu. Podczas II wojny światowej stała się matką dla wielu polskich dzieci. Zaangażowana do końca, złożyła dodatkowy ślub, że nigdy nie wróci do Polski, by poprzez tę ofiarę wyprosić skuteczność apostolską salezjanek na Bliskim Wschodzie. W 1958 r. dołączyły do niej s. Stanisława Świdurska i s. Władysława Rudzka.

W 1939 r. do Brazylii wyjechała s. Jadwiga Sikorska. Misjonarką została z posłuszeństwa. Wyjechała na beatyfikację współzałożycielki sióstr salezjanek – s. Marii Dominiki Mazzarello. I wtedy poproszono ją, by pojechała na misje. Zgodziła się i bez pożegnania z rodziną ruszyła do „ziemi obiecanej”. Najpierw nabyła doświadczenia jako pielęgniarka, później została odpowiedzialna za szpital w Amazonii. Rektor Uniwersytetu Medycznego w Manaus po jej śmierci napisał: „Jako mieszkaniec Amazonii dziękuję siostrze Jadwidze w imieniu moich rodaków, zwłaszcza Indian... Metoda medycyny alternatywnej, jaką stosowała, miała wielki wpływ na przygotowanie lekarskie studentów, którzy odbywali u niej praktykę uniwersytecką”. Obecnie (2006 r.) na misjach w Amazonii jest s. Alina Sienkiewicz. Jako lekarz pracuje w szpitalu i przychodni dla Indian. Poza tym katechizuje, przygotowuje do sakramentów, staje w obronie praw maluczkich, szkoli personel medyczny. W 1943 r. pierwsza salezjanka polska dotarła do Azji. Była to s. Walentyna Czernik, która do dzisiaj pracuje w Indiach.

Polskie Córki Maryi Wspomożycielki, podobnie jak salezjanie, włączyły się bardzo aktywnie w Projekt Afryka. Do Afryki, a konkretnie do Zambii, dotarły dwa lata po salezjanach. Obecnie w Afryce pracuje 13 polskich sióstr salezjanek. Szczególną misję spełniają w Sudanie pogrążonym w wojnie domowej.


5 Na służbie emigracji

▲back to top

Na przełomie wieków XIX i XX państwo polskie nie istniało. Polscy emigranci jechali do różnych krajów świata z Rosji, Niemiec czy Austro-Węgier. Na szczęście młodzi polscy salezjanie emocjonalnie byli związani z rodakami i nadzwyczaj szybko nawiązywali z nimi kontakt. Najliczniejsze grupy Polaków dotarły do Argentyny, Brazylii i Stanów Zjednoczonych. Mniej liczne skupiska były w Peru, Chile, Wenezueli i w wielu innych krajach. I wszędzie tam napotykamy polską młodzież salezjańską spieszącą z pomocą zagubionym i biednym emigrantom.

A pomoc była konieczna. Po argentyńskich pampasach buszował ks. Stanisław Cynalewski. Na Polaków natknął się w kościele w pobliżu Buenos Aires. Polscy emigranci na przywitanie rzucili mu się do nóg i przedstawili się: „Jesteśmy z Galicji i jedziemy do Kanady”. Nawet nie przypuszczali, że ktoś ich oszukał, że nie jadą do swoich kanadyjskich kuzynów. Ks. Kosiński tak pisze o pracy ks. Cynalewskiego: „Zajmował się polskimi emigrantami z poświęceniem. Badał warunki ich życia, wnikał w różne trudności, bronił przed wyzyskiem i bezprawiem oraz za pomocą pism przestrzegał pozostających w kraju, by nie podejmowali zbyt pochopnych decyzji wyjazdu do Ameryki Południowej, gdzie ich może spotkać rozgoryczenie, nędza, a niekiedy i przedwczesna śmierć. Tym zaś, którzy przybyli do Ameryki, ułatwiał nabycie ziemi, pomagał w budowie mieszkań itd.”.

W Brazylii podkreśla się wkład księży Józefa Kopczyńskiego i Stanisława Banisza. Nie dlatego, że inni nie pracowali, lecz posłuchajmy: „Dzięki swej pracy i sukcesom w dziedzinie stolarskiej ułatwili emigrantom nabywanie drewnianych domów, których zaletą było to, iż były bardzo tanie”. W Chile dość szybko polscy księża doprowadzają do założenia stowarzyszenia emigrantów. Razem z nimi organizują bogate życie religijno-patriotyczne.

I jeszcze słowo o Stanach Zjednoczonych. Polscy salezjanie przybyli tam w 1910 r. Dość szybko zorganizowali dwie parafie oraz szkołę w Ramsey, która na długie lata stała się centralnym ośrodkiem życia religijnego i patriotycznego. Po rozwiązaniu wojskowych formacji gen. Andersa zadomowił się tam na długie lata kapelan ks. Artur Słomka. To wybitna postać w historii polskiej emigracji, zasłużony propagator polskości i sponsor wielu poczynań ekonomicznych inspektorii krajowych. Kapelani wojskowi II Korpusu Polskiego, ks. Antoni Dębski i ks. Jacek Trochim tworzyli przyczółki dla duszpasterstwa wśród Polaków osiadłych po wojnie w Anglii.


6 Na wschód od Polski

▲back to top

Ożywienie ogarnęło polskie inspektorie z chwilą otwarcia się możliwości podjęcia pracy duszpasterskiej na terenie krajów byłego Związku Sowieckiego. Może jednak cofnijmy się nieco w czasie.

Otóż od czasów niepamiętnych aż do niedawna zawsze był przy kościele św. Piotra w Odessie ks. Tadeusz Hoppe. Całe jego życie, to jedna wielka przygoda zasługująca na film awanturniczy. Jako kleryk zostaje wywieziony na roboty do Niemiec. Udaje mu się wrócić do Wilna, gdzie przyjmuje święcenia kapłańskie. Z Litwy szef do spraw wyznań wysyła go do Odessy. Podczas owych lat władze radzieckie starały się utrzymać w celach propagandowych kościoły w Moskwie, Leningradzie i Odessie. Już w czasach wileńskich wyznaniowiec radził ks. Hoppe: „Ty Hoppe, za dużo pracujesz. Bądź mądry i oszczędzaj swoje siły, bo jak umrzesz, to nie będzie innego kapłana na twoje miejsce”. W tej opowieści idziemy dalej śladami z książki ks. Kanta. Otóż, gdy zabrakło księdza w Odessie, wyznaniowiec zaproponował tam pracę ks. Hoppemu. Gdy ten się opierał, usłyszał reprymendę: „Albo jedziesz do Odessy dobrowolnie, albo odbieram ci kartę rejestracyjną i nie będziesz mógł w żadnym kościele na terenie Związku Radzieckiego spełniać żadnych funkcji kapłańskich”. Do ks. Hoppego w czasach pierestrojki (koniec lat osiemdziesiątych XX w.) dojechali inni salezjanie i dzięki swemu entuzjazmowi odzyskali zdewastowaną katedrę. Pierwszy biskup Odessy w podzięce za to, oddał salezjanom na zawsze kościół św. Piotra.

Równie ciekawą historię ma ks. Józef Zaniewski. Urodzony na obecnej Białorusi był obywatelem Związku Radzieckiego. Wstąpił do zgromadzenia i przez parę lat był kierowcą inspektorialnym (przez jakiś czas także ks. inspektora Stanisława Styrny). Podobno wtedy właśnie studiował teologię. Wyświęcony na kapłana wrócił na Białoruś, by podjąć pracę w gorzelni. W końcu otrzymał prawo bycia księdzem. A potem walczył o odzyskanie katedry w Moskwie. Skutecznie. Obecnie salezjanie i salezjanki w Moskwie pracują z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi w katedrze NMP, w której od początku aż do dzisiaj proboszczem jest właśnie ks. Józef Zaniewski.

W gotowości służenia tamtejszym braciom w wierze nie spóźniły się i dalej nie dają się prześcignąć siostry salezjanki. Są obecne w Rosji, Gruzji, na Białorusi i na Ukrainie. Obok wspomnianych salezjanów w Moskwie, jako pierwsza (od 1991 r.) staje s. Danuta Kamińska, która przede wszystkim zajmuje się katechezą dorosłych.

Bohaterów na niwie ewangelicznej mamy tam wielu, o niektórych pisze ks. Zdzisław Weder w książce Znaki nadziei.

Na ziemiach tych mamy już Okręg Wschodni obejmujący kraje od Bugu po Władywostok. Duży wkład w jego utworzenie, zwłaszcza w fazie wstępnej, wniósł ks. Augustyn Dziędziel. Już znacznie wcześniej penetrował tamtejszy region świata i dzięki niemu pierwsi miejscowi salezjanie odbyli studia seminaryjne w Rydze.

Od 2003 r. także Córki Maryi Wspomożycielki – salezjanki mają niezależną od Polski wizytatorię na Wschodzie.

W 2003 r. do pracy w krajach byłego Związku Sowieckiego udali się również wolontariusze z Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco (MWDB) działającego przy SOM-ie.


7 Projekt Afryka

▲back to top

W roku 1978 w Afryce byliśmy obecni w 13 krajach. Pracowało tam 330 salezjanów, z których 35 pochodziło z tego kontynentu. Potem pojawił się Projekt Afryka. Na pierwszym etapie jego realizacji za poszczególne kraje afrykańskie były odpowiedzialne konkretne inspektorie salezjańskie. Zgodnie z naszą tradycją wszędzie tam miały powstawać wspólnoty międzynarodowe. Po 25 latach salezjanie są obecni już w 42 krajach Afryki. Żyje tam i pracuje 1204 salezjanów, spośród których 63l jest pochodzenia miejscowego.

Polsce przypadła odpowiedzialność za Zambię, Zimbabwe, Malawi, Namibię i Ugandę. Przy organizacji dzieł salezjańskich w Zambii nieocenione zasługi położył ks. Kazimierz Cichecki. Obecnie funkcjonuje tam polska niezależna jednostka salezjańska ze swoim inspektorem. Rozwija się dynamicznie, ale w dalszym ciągu stoi przed wieloma wyzwaniami i potrzebuje pomocy.

Na jubileuszowym spotkaniu w Częstochowie 17 czerwca 2006 r., ks. Francis Alencherry, radca generalny salezjanów ds. misji, zreferował historię Projektu Afryka oraz przedstawił aktualny stan tamtejszych misji.


8 Być misjonarzem to przywilej

▲back to top

Doświadczenia misyjne, także ostatnich lat, a więc wyjazdy do pracy z emigracją, do wspierania odbudowy Kościoła na Wschodzie oraz Projekt Afryka utwierdzają nas w przekonaniu, że odbija się to pozytywnie na entuzjazmie życia salezjańskiego, przymnaża powołań i rodzi radość w nas wszystkich. Na uznanie zasługują nasi współbracia i siostry usilnie zabiegający o misyjne i apostolskie powołania miejscowe.

Wielu salezjanów pierwszego pokolenia swoje powołanie odkryło dzięki informacjom podawanym przez Pokłosie Salezjańskie. Przez dziesięciolecia powojenne tę rolę starał się spełniać powielaczowy miesięcznik Nostra. Co najmniej przez dwie dekady był wydawany na przemian przez inspektorię krakowską i warszawską. W imieniu ks. inspektora Józefa Strusa redagowałem wersję warszawską, pieczołowicie przepisując na maszynie listy misjonarzy. Potem dosyłałem je do Nostry, a jeszcze częściej do biuletynu redagowanego przez ks. Zbigniewa Malinowskiego. Obecnie dobrą robotę na tym odcinku wykonuje dwumiesięcznik Misje Salezjańskie, wydawany przez Salezjański Ośrodek Misyjny. Wspiera go w tym miesięcznik Don Bosco.

Dzięki roztropności i zapobiegliwości misjonarzy odwiedzających Ojczyznę powstało kilka etnograficznych muzeów misyjnych dających dobre świadectwo o naszych misyjnych poczynaniach. Nasze muzea spełniają niepowtarzalną funkcję propagandową.

Działalność misyjna, podobnie jak każde ludzkie dzieło, potrzebuje wsparcia ze strony ludzi wiary w obszarze modlitwy i środków materialnych. „Przyjaciele misji” to rodzaj powołania ludzi świeckich, którzy nie mogą udać się na misje. Gratulujemy pracownikom SOM pomnażania liczby tych szczodrobliwych przyjaciół.

W latach przedwojennych, a także i po II wojnie światowej, w szkołach salezjańskich działały „towarzystwa misyjne”, czyli tzw. kółka zainteresowań. Wielu z nas swoje powołanie misyjne odkryło dzięki uczestnictwu w takim „towarzystwie”.

Doskonałą propagandą misji były też kongresy misyjne. Przypomnijmy: kongres z 1926 r. w łódzkiej szkole przy ul. Wodnej odbił się szerokim echem we wszystkich domach salezjańskich w Polsce; kolejny kongres z l975 r. w kościele św. Teresy (jako przełożonemu domu przypadła mi funkcja przewodniczącego komitetu organizacyjnego) był początkiem fali wyjazdów młodych salezjanów i salezjanek do Ameryki Łacińskiej.

Nieocenione zasługi dla sprawy misyjnej wnosi od lat swoimi pozycjami książkowymi ks. Stanisław Szmidt.

Jako znak czasu możemy potraktować zjawisko rosnącej fali powołań wolontariatu. Młodych ludzi gotowych nieść Dobrą Nowinę sposobami sobie dostępnymi widzimy w wielu krajach na wszystkich kontynentach. Cieszymy się tym faktem i coraz bardziej wierzymy, że Opatrzność kolejny raz daje nam szczególną szansę.

Oczarowani jesteśmy rozmachem programu Adopcji na odległość, prowadzonej przez SOM. Aż trudno uwierzyć, że tyle dzieci afrykańskich może uczęszczać do szkoły dzięki solidarności ze strony niebogatych Polaków.

I wdzięczni jesteśmy Bogu za powstanie i dotychczasową działalność Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Powstał z niczego dzięki Opatrzności, która posłużyła się ks. Bronisławem Kantem i ks. Władysławem Ciszewskim, a obecnie ma do usług ks. Stanisława Rafałkę z ekipą sióstr i braci.

Wreszcie, jeśli wolno coś sugerować życzę, aby SOM był bardziej odważny i zdecydowany w zapraszaniu świeckiej i zakonnej młodzieży polskiej do wyruszania w daleki świat z Dobrą Nowiną.

I na koniec rodzi się pytanie: dlaczego nie ma nas równie wielu wśród tych, którzy w tej chwili zasilają szeregi duchownych organizujących duszpasterstwo dla najświeższej emigracji polskiej. Nie zapominajmy: być misjonarzem, to wielki przywilej.



  • Projekt Afryka – ks. Francis Alencherry SDB, radca generalny salezjanów ds. misji


Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy zgromadzili się, aby podziękować Bogu za 25 lat służby Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego. Jestem przekonany, że najważniejszym wkładem jest rozkrzewianie ducha misyjnego w Polsce przez informowanie wiernych o życiu innych narodów, o postępie ewangelizacji w różnych kontekstach i kulturach. Angażując w ten sposób ludzi dobrej woli do realizacji wielu projektów misyjnych, Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie miał i nadal ma wielki wkład w tego typu animację. W imieniu Zgromadzenia Salezjańskiego pragnę złożyć gratulacje całej Inspektorii Warszawskiej i wszystkim odpowiedzialnym, którzy podczas tych 25 lat kierowali działalnością Ośrodka, realizując jego zadania.

Obchodziliśmy już 25-lecie oficjalnego rozpoczęcia Projektu Afryka, zainicjowanego przez ks. Egidio Vigano, przełożonego generalnego salezjanów, po XXI Kapitule Generalnej w 1980 r. 25-lecie Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie zbiega się mniej więcej z 25-leciem tegoż przedsięwzięcia. Można powiedzieć, że Projekt Afryka został zrealizowany jesienią 2006 r. i stał się rzeczywistością tego kontynentu i Madagaskaru, wraz z 2 inspektoriami, 8 wizytatoriami i 2 delegaturami, które wkrótce staną się wizytatoriami. Mówi się też o ustanowieniu w Sudanie delegatury o specjalnym statusie.

Rozwój Projektu Afryka jest szczególnie zadziwiający, jeśli weźmiemy pod uwagę, że podczas zaledwie 25 lat, Zgromadzenie Salezjańskie przybrało afrykańską twarz. W 1978 r. salezjanie byli obecni zaledwie w 13 krajach Afryki. Była tylko jedna inspektoria z 330 salezjanami, z których 35 było rodowitymi Afrykańczykami. Obecnie salezjanie są obecni w 42 krajach kontynentu, w 174 dziełach. Znajduje się tam 1204 salezjanów, z których 631 to rodowici Afrykańczycy. Prawie wszystkie inspektorie afrykańskie mają powołania, każdego roku jest ponad 100 nowicjuszy. Pan Bóg dokonał wielkich rzeczy przez salezjanów, możemy tylko dziękować Mu za jego dobroć.

Aby uczcić 25-lecie Projektu Afryka, dykasterium ds. misji Zgromadzenia Salezjańskiego opublikowano album z informacjami i refleksjami o tym, jak przebiegała realizacja tego projektu, wskazując jednocześnie na perspektywy jego rozwoju. Album ten jest dostępny w 5 językach: włoskim, angielskim, hiszpańskim, francuskim i portugalskim. Pomimo, iż Projekt Afryka jako taki został już zrealizowany, to jednak refleksja nad jego realizacją będzie bardzo pożyteczna. Jakie są główne faktory decydujące o dobrej realizacji projektu? Chciałbym poruszyć najważniejsze z nich.


1. Projekt Zgromadzenia

Przede wszystkim był to projekt Zgromadzenia Salezjańskiego, który dojrzewał przez kilka lat. Całe Zgromadzenie było w jakimś stopniu zaangażowane w jego realizację. Nasz przełożony generalny, ks. Pascual Chavez tak napisał na ten temat: „Nie ma wątpliwości, że chodzi tu o prawdziwą łaskę Pana Boga, która we współpracy z ludźmi przekształciła się w heroiczne dzieło, w epopeję Zgromadzenia. Decyzja ta dojrzała wśród salezjanów podczas obchodów stulecia misji salezjańskich w 1975 r. i była ratyfikowana na XXI Kapitule Generalnej w 1978 r. W tych okolicznościach zdecydowano, że „…na początku drugiego stulecia obecności salezjanów, bez wykluczania możliwości rozpoczęcia i rozwijania swojej działalności w innych regionach, dających nadzieję na rozwój Zgromadzenia lub potrzebujących pomocy, salezjanie angażują się znacząco w powiększanie swojej obecności Afryce” (KG XXI, n.147).

Po XXI Kapitule Generalnej ks. Vigano, ówczesny przełożony generalny Zgromadzenia, dał początek temu projektowi z wielką siłą i poświęceniem. Osobiście odwiedził różne kraje, aby zapoznać się z sytuacją i pomóc w podjęciu ważnych decyzji.

Wiele inspektorii otworzyło domy i dzieła w różnych krajach, które zostały im powierzone. W niektórych przypadkach cały region składający się z różnych krajów był powierzony grupie inspektorii (Afryka Wschodnia – inspektorie hinduskie) albo odwrotnie, jeden kraj (np. Angola) był powierzony grupie inspektorii.

Inspektoriom polskim zostały powierzone takie kraje, jak: Zambia, Malawi, Zimbabwe, Namibia i Uganda. W późniejszym czasie Uganda została przyłączona do inspektorii AFE, a pozostałe 4 kraje zostały włączone do wizytatorii zambijskiej. Uganda na nowo będzie odłączona od AFE i włączona do nowej wizytatorii AGL (Afryka Wielkich Jezior), złożonej z Burundi, Rwandy i Ugandy. Polscy misjonarze byli również wysyłani do innych krajów afrykańskich, jak i na inne kontynenty.

Wizytatoria zambijska jest bardzo żywa, posiada ważne dzieła zajmujące się biedną młodzieżą i uchodźcami. Wiele z tych dzieł (Kabwe, Lufubu, Nkhotakota, Mansa) znajdują się w fazie rozwoju i konsolidacji. Brakuje im odpowiedniej infrastruktury, aby w pełni realizować apostolską pracę na rzecz ewangelizacji i edukacji. Najbardziej wymagająca uwagi jest sytuacja w Zimbabwe.

Sytuacja polityczna i ekonomiczna tych krajów nie sprzyja rozwojowi dzieł salezjańskich, pomimo tak wielkich potrzeb ludności. Liczni darczyńcy z Polski, swoimi mniejszymi lub większymi ofiarami, wspomogli nasze dzieła w tej części Afryki. Także dzisiaj potrzebna jest ich pomoc. Projekt Afryka jako projekt Zgromadzenia, otrzymał wielkie wsparcie od samego przełożonego generalnego i jego rady. Można powiedzieć, że w znacznej części sukces tego projektu leży w dobrym jego zaplanowaniu przez księdza generała i jego współpracowników, zwłaszcza wyznaczonych do jego realizacji.


2. Wsparcie darczyńców organizacji

Aby zrealizować jakikolwiek projekt, potrzebne są środki ludzkie i materialne. Inspektorie zapewniły środki ludzkie, wysyłając współbraci-salezjanów oraz świeckich wolontariuszy. Natomiast przyjaciele misjonarzy, dobrodzieje misyjni, darczyńcy oraz różne organizacje, zapewniły środki materialne i finansowe, konieczne do realizacji tego projektu. Salezjanie są wychowawcami i ewangelizatorami. Pracują w szkołach, zwłaszcza o profilu zawodowym, w centrach młodzieżowych i innych dziełach wychowujących młodzież, jak również w parafiach i centrach misyjnych. Dzieła te wymagają struktur, które mogłyby przyjąć dużą liczbę ubogich chłopców. Bez pomocy finansowej darczyńców i organizacji niemożliwe byłoby wybudowanie tych struktur.

We wspomnianym albumie można znaleźć artykuł zatytułowany: Ręka Opatrzności, oddający cześć Opatrzności Bożej, która przez darczyńców i różne organizacje, wspomagała i nadal wspomaga niezliczoną liczbę projektów różnego rodzaju w licznych krajach Afryki, gdzie salezjanie otworzyli swoje dzieła.

Zdajemy sobie sprawę, jak znaczące są ofiary pochodzące od prywatnych organizacji, od przyjaciół i rodzin misjonarzy. Dzięki tym ofiarom tysiące biednej i pokrzywdzonej młodzieży mogło otrzymać edukację i wychowanie dające im nowe możliwości i szanse w ich życiu. Za psalmistą możemy powiedzieć z całą szczerością: Misericordias Domini in aeternum cantabo (Będę wychwalał miłosierdzie Pana na wieki).


3. Zaangażowanie misyjne salezjanów

Motorem działalności misyjnej jest zaangażowanie i entuzjazm misjonarzy. Salezjanie udali się do różnych krajów Afryki z wielką radością, aby odpowiedzieć na oczekiwania młodzieży i biednych. Musieli stanąć naprzeciw wielorakich trudności i wyzwań różnego typu. Inkulturacja nie była łatwa. Ci, którzy przybyli z Europy, znaleźli się w otoczeniu całkowicie innym, często w ich oczach dziwnym. Ich pasja misyjna przezwyciężyła jednak wszystkie trudności i powoli zdołali oni pokochać ludzi i kraj, do którego zostali posłani. Liczni nauczyli się bardzo dobrze języka lokalnego, utożsamiając się z nowym otoczeniem. Pasja tych misjonarzy zauważana jest w różnych inicjatywach, których się podjęli, aby wyjść naprzeciw potrzebom tych, do których zostali posłani. Kiedy uświadomimy sobie, że wielu z nich pracowało w warunkach, mówiąc po ludzku, bardzo trudnych, a nawet wydawać by się mogło, niemożliwych do pracy z powodu wojny i kataklizmów naturalnych, nasz podziw co do ich pomysłów i wytrwania jest jeszcze większy. Mamy na myśli takie wydarzenia, jak wojna w Sudanie, Liberii, Mozambiku czy w Kongo albo susza w Etiopii i wyzwanie, jakie niesie z sobą choroba AIDS w tylu krajach Afryki. Zaangażowanie misyjne było zdolne pokonać wszystkie te przeszkody, aby osiągnąć cele, które wydawały się nieosiągalne.


4. Rola wolontariuszy

Jest moim obowiązkiem wspomnieć również rolę wolontariuszy świeckich w realizacji Projektu Afryka. Tak jak misjonarze, również i oni dzielili radości i bóle, wątpliwości i sukcesy różnych projektów misyjnych. Ich wkład jest bardzo ważny, jeżeli weźmiemy pod uwagę małą liczbę misjonarzy-salezjanów. Także dzisiaj u boku salezjanów w różnych krajach afrykańskich znajdują się młodzi i starsi wolontariusze, którzy poświęcają się dla dobra dzieci i młodzieży poszkodowanych w Afryce. Trzeba z radością i satysfakcją stwierdzić, że liczba wolontariuszy stale rośnie.


5. Wyzwanie

Ostatni artykuł wspomnianego albumu wydanego z okazji 25-lecia Projektu Afryka nosi tytuł: Afryka nadal jest wyzwaniem dla salezjanów. Ks. Piero Ravioli, włoski misjonarz, który przeżył ponad 30 lat w Kongo, analizuje kontekst socjalno-kulturalny dzisiejszej Afryki i wyzwania, jakie z niego emanują dla pracy salezjanów.

Projekt jako taki jest zakończony, ale zaczęta praca musi być kontynuowana, aby wyjść naprzeciw nowym wyzwaniom kontynentu. Oto najważniejsze z nich:

  • wyzwanie prawdziwej i pogłębionej ewangelizacji, aby móc wcielić Ewangelię Zbawienia w kulturę afrykańską;

  • wielkie wyzwanie dotyczące edukacji i wychowania młodzieży, w sposób szczególny w perspektywie formowania przyszłych przedsiębiorców, którzy mogliby przyczynić się do rozwoju najbiedniejszych krajów na kontynencie afrykańskim;

  • konieczność jakościowej poprawy formacji dla nowej generacji salezjanów afrykańskich;

  • wyzwanie dotyczące ubóstwa i biedy oraz problemów socjalnych związanych z chorobą AIDS;

  • wyzwanie związane z koniecznością znalezienia środków, aby wyjść naprzeciw potrzebom niezliczonej rzeszy biednej młodzieży, nie tracąc jednocześnie zaufania do Bożej Opatrzności.


Na zakończenie pragnę zacytować fragment tekstu, który napisałem w prezentacji do albumu wydanego z okazji 25-lecia Projektu Afryka: „Projekt Afryka dojrzał i stał się regionem Afryka-Madagaskar. To był dobry początek. Teraz pozostaje obowiązek budowania na tych fundamentach w taki sposób, aby ciągle nowy charyzmat salezjański był coraz bardziej ewidentny.

Generalnie sytuacja socjalna i polityczna Afryki oraz zła kondycja młodzieży są stymulatorem dla salezjanów do tego, aby się nie zadowalali tym, co zostało już zrobione, ale aby pozostawali zawsze uważni na zmiany dokonujące się w społeczeństwie; aby w duchu inicjatywy i kreatywności umieli odpowiedzieć, zgodnie z charyzmatem salezjańskim – jako autentyczni ewangelizatorzy i działacze socjalni – na wyzwania świata, i to w taki sposób, aby każda obecność salezjańska była zawsze znacząca i wychodziła naprzeciw potrzebom czasu i miejsca”.



  • Aktualność charyzmatu Księdza Bosko w kontekście inspektorii zambijskiej – ks. Józef Czerwiński SDB, Zambia


(Referat inspektora ZMB – ks. Józefa Czerwińskiego, przedstawiony przez ekonoma ZMB – ks. Leszka Aksamita)


Ewangelizacja Afryki

Majestatyczny kontynent afrykański jest drugim co do wielkości na kuli ziemskiej, ma powierzchnię 30,3 mln km² (z wyspami), co stanowi 20,3% ogólnej powierzchni lądowej naszego globu. To właśnie w Afryce (według najnowszych teorii) pojawił się po raz pierwszy człowiek. Liczne szkielety homo habilis sprzed ok. 2 mln lat znaleziono na wyżynach Etiopii, w Tanzanii, Kenii, Zambii oraz innych krajach afrykańskich. Obecnie Afrykę zamieszkuje 1/8 populacji Ziemi, tj. około 850 mln ludzi.

Chociaż Afryka jest kolebką jednej z najstarszych cywilizacji, dzisiaj jest to jeden z najbiedniejszych obszarów na kuli ziemskiej, dotknięty wieloma plagami – takimi jak AIDS, malaria, ebola, a także miejscem, gdzie największa cześć ludności cierpi niedożywienie i głód.

Najgroźniejszymi punktami zapalnymi pozostają: Sudan, Burundi, Demokratyczna Republika Konga, Somalia, Zimbabwe oraz południowo-wschodnia Nigeria.

W ciągu ostatniego dziesięciolecia XX w., przez Afrykę przeszła fala demokratyzacji i stabilizacji wewnętrznej, choć wojny domowe wciąż trwają.

Tym niemniej zakończenie długoletniej wojny domowej w Angoli i procesy pokojowe w Demokratycznej Republice Konga i w Sudanie spowodowały, że zaczęto mówić o „afrykańskim renesansie” (termin użyty przez prezydenta RPA, Thabo Mbeki).


Trochę historii

Dzieje chrześcijaństwa w Afryce to równocześnie dzieje narodzin i rozwoju samego Kościoła, jak ujął to Sługa Boży Jan Paweł II w swojej encyklice Ecclesia in Africa (EA 5). Pierwsze wieki były czasem ewangelizacji Egiptu i Afryki Północnej. Druga faza objęła regiony kontynentu położone na południe od Sahary i przypadła na XV i XVI wiek.

Faza trzecia zaś, to okres niezwykłego wysiłku misyjnego rozpoczętego w XIX wieku, który wydał obfite plony.

Początki chrześcijaństwa w Afryce Północnej sięgają czasów apostolskich i zgodnie z tradycją są związane ze św. Markiem Ewangelistą, który głosił Dobrą Nowinę w Aleksandrii i został pierwszym biskupem tego miasta.

Od II do V stulecia po Chrystusie życie chrześcijańskie w Afryce Północnej było niezwykle intensywne i pierwsi afrykańscy chrześcijanie tworzyli awangardę studium teologicznego i twórczości literackiej. Przychodzą więc tu na myśl imiona wielkich doktorów i pisarzy Kościoła, jak: Orygenes, św. Atanazy, św. Cyryl, św. Cyprian oraz Tertulian, a przede wszystkim św. Augustyn – jeden z najwybitniejszych przedstawicieli myśli chrześcijańskiej. To kwitnące chrześcijaństwo Afryki Północnej zostało osłabione przez wędrówki ludów w V w. W VI i VII w. ostateczny cios został zadany przez gwałtownie rozprzestrzeniający się islam.

Wspominając tę dawną chwałę chrześcijańskiej Afryki, trzeba tu wyrazić głęboki szacunek Kościołom, z którymi nie łączy nas pełna komunia: greckiemu Kościołowi Patriarchatu Aleksandrii, koptyjskiemu Kościołowi Egiptu i Kościołowi etiopskiemu, które dzielą z Kościołem katolickim wspólne początki oraz doktrynalne i duchowe dziedzictwo wielkich ojców i świętych, wywodzących się nie tylko z ich ziem, ale z całego starożytnego Kościoła. Kościoły te wiele uczyniły i wycierpiały, aby pośród dziejowych wydarzeń imię chrześcijańskie pozostało żywe w Afryce.

Wraz z odkryciami geograficznymi, a szczególnie z postępami w torowaniu drogi morskiej do Indii, portugalscy odkrywcy i żeglarze zakładają bazy na obrzeżach Afryki, na południe od Sahary. Wraz z fortyfikacjami powstają misje chrześcijańskie. Pierwsza znaczna ekspedycja wylądowała ok. 1491 r. w Pinda (u ujścia rzeki Zair), dając jednocześnie początek prawdziwej epopei misyjnej. W następnych latach utworzono parafie oraz biskupstwa, szczególnie na terenach dzisiejszej Demokratycznej Republiki Konga, Angoli i Mozambiku. Ukoronowaniem pracy misyjnej była konsekracja biskupa Enrica, syna króla Konga Alfonsa I. Dokonał tego w Rzymie papież Leon X.

W późniejszym okresie papież utworzył na stałe Kongregację Rozkrzewiania Wiary, aby zapewnić sprawniejszą organizację i rozwój misji.

Z różnych przyczyn druga faza ewangelizacji Afryki zakończyła się w XVIII w. Większość misji na południe od Sahary upadła i została opuszczona.

Wiek XIX jest okresem szczególnego rozwoju we wszystkich kierunkach naukowych, humanistycznych i religijnych. Jest również wiekiem systematycznej ewangelizacji Afryki. Po podziale Afryki pomiędzy mocarstwa europejskie na konferencji w Berlinie w 1884-85 r. (zwanej Scramble for Africa), następuje jej intensywna kolonizacja, jak również ewangelizacja. Razem ze świeckimi gubernatorami idą odważni i nieustraszeni misjonarze: werbiści, ksawerianie, misjonarze consololaty, kombonianie oraz ojcowie biali (założeni przez kardynała Karola Lavigerie).

Papież Benedykt XV nazwany „papieżem misyjnym” wydał encyklikę Maximum Illud, która jest uznawana za przełomowy dokument dotyczący misji i ewangelizacji. Ten wspaniały wzrost Kościoła w Afryce jest w dużej mierze owocem heroicznego i bezinteresownego poświecenia całych pokoleń misjonarzy. Na ziemi afrykańskiej od Kairu do Kapsztadu wszędzie można znaleźć groby odważnych głosicieli Ewangelii.

Mówił o tym papież Paweł VI podczas wizyty w Ugandzie w 1969 r.: „[…] Wy, Afrykanie, jesteście już teraz misjonarzami samych siebie. Kościół Chrystusowy jest naprawdę zakorzeniony w tej błogosławionej ziemi. Pozostaje nam do spełnienia pewien obowiązek: musimy przywołać pamięć tych, którzy w Afryce byli przed wami – a dzisiaj jeszcze razem z wami – głosili Ewangelię. Nakazuje nam to Pismo Święte: «Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę»! (Hbr 13, 7). Tej przeszłości nie możemy zapomnieć; to ona nadaje lokalnemu Kościołowi jego autentyzm i szlachetność, jego «apostolskość»; ta przeszłość to dramat miłości, heroizmu i poświęcenia, który od samego początku czyni kościół afrykański wielkim i świętym…” (EA 23).

Dzisiaj młody Kościół w Afryce, mimo wielkich trudności, rozwija się dynamicznie i broni – na ile jest to tylko możliwe – podstawowych praw człowieka i jego osobistej godności.


Projekt Afryka

Misje w Afryce były bardzo bliskie ks. Janowi Bosko. Mimo, iż on sam za życia na misje nigdy nie wyjechał, to jego następcy – ks. Michał Rua i później ks. Paweł Albera – zrealizowali jego marzenia. W 1891 r. salezjanie przybyli do Algierii, w 1894 do Tunezji, w 1896 do Egiptu i Republiki Południowej Afryki. Mimo dosyć dobrych początków obecność salezjańska na kontynencie afrykańskim była minimalna w porównaniu do innych części świata.

Do końca lat siedemdziesiątych XX w. salezjanie byli w Afryce w 13 krajach, licząc razem ok. 330 współbraci.

W 1978 r. odbyła się kapituła generalna w Rzymie. I to właśnie wtedy podczas jednej z ostatnich sesji, dzięki prośbie afrykańskiego salezjanina ks. Jacquesa Ntamitalizo, zrodził się Projekt Afryka. W krótkim przemówieniu zaapelował on do wszystkich obecnych, że jest niezbędne i konieczne, aby salezjanie rozpoczęli pracę z młodzieżą w wielu krajach afrykańskich. Ks. Egidio Vigano entuzjastycznie poparł prośbę ks. Ntamitalizo, wyjaśniając jednocześnie jej znaczenie i ważność dla całego Zgromadzenia. Spowodowało to ogromny aplauz w sali. I tak oto narodził się Projekt Afryka. Zaraz po kapitule ks. Vigano powołał specjalną komisję, która przygotowała rekomendacje oraz dokładny plan rozpoczęcia projektu misyjnego w Afryce. Rekomendacje zostały ponownie przeanalizowane przez radę generalną i zatwierdzone pod koniec 1978 r. Kraje afrykańskie zostały przydzielone poszczególnym inspektoriom, które podjęły się zorganizować ekspedycje misyjne. Cztery polskie inspektorie otrzymały zadanie ewangelizacji Zambii i kilka lat później Ugandy.

Postanowienie kapituły odnośnie Projektu Afryka zostało pozytywnie przyjęte przez Watykan, który był w dużej mierze zainteresowany rozwojem misji w Afryce i służył pomocą w docieraniu do biskupów afrykańskich.


Z Polski do Zambii

W październiku 1982 r., 12 salezjanów z Polski po intensywnym kursie języka angielskiego wylądowało w stolicy Zambii – Lusace. Przybyli tam na zaproszenie biskupów zambijskich (arcybiskupa E. Mutale z Kasamy, biskupa J. Spaita z Mansy, biskupa D. de Jong z Ndoli i biskupa E. Potani z Solwezi), aby pomóc w misyjnej pracy pastoralnej. Zaraz po przyjeździe cała grupa udała się na północ Zambii, do Ilondoli, w celu nauki języka lokalnego cibemba. Po kursie inkulturacyjnym i językowym salezjanie przejęli parafie w Luwingu, Chingoli, Kazembe oraz rozpoczęli pracę w kapelanach, w obozie uchodźców w Maheba Refugee Camp w Solwezi. Pierwsze placówki były typowo misyjne z szeroko pojętą ewangelizacyjną pracą pastoralną. To właśnie tam pionierzy salezjańscy poznawali specyfikę pracy misjonarskiej pod braterskim okiem zahartowanych, doświadczonych ojców białych.

Wraz z napływem nowych misjonarzy placówki powoli rozwijały się z ukierunkowaniem na kształcenie młodzieży. W 1987 r. przy parafii w Kazembe została otwarta pierwsza szkoła stolarska, która dała początek innym szkołom technicznym, projektom socjalnym, centrom młodzieżowym oraz oratoriom. W 1995 r. salezjanie otwarli placówki w Malawi oraz w Zimbabwe. Dwa lata później w Namibii. Tak więc skromne początki w Zambii zapoczątkowały stopniowo wizytatorię pod wezwaniem Maryi Wspomożycielki Wiernych z siedzibą w Lusace, oficjalnie erygowaną we wrześniu 1999 r. Mówiąc o Projekcie Afryka trzeba wspomnieć także siostry salezjanki, które przyczyniły się bardzo do jego rozwoju i jednocześnie do ewangelizacji młodzieży afrykańskiej.

Oficjalnie Projekt Afryka został zakończony w 1996 r. Kapituła generalna utworzyła Region Afryki i Madagaskaru z radcą regionalnym i konferencją inspektorów. Oznaczało to, że Afryka już nie jest „projektem”, ale rzeczywistością – salezjańskim regionem na równi z innymi, na które całe Zgromadzenie Salezjańskie jest podzielone.


Problemy rodziny afrykańskiej

Warunki afrykańskie są specyficzne i właśnie tu misja salezjańska skierowana do młodzieży jest bardziej aktualna i potrzebna niż gdziekolwiek indziej. Przytoczę kilka czynników mówiących wymownie o jej potrzebie.

Rodzina afrykańska nie jest taka sama jak rodzina w rozumieniu polskim (europejskim). Chociaż zmiany idą bardzo szybko i modele zachodnie zaczynają się coraz bardziej przyjmować, rodzina afrykańska jest w dalszym ciągu zbiorowością klanową. Głową jest przeważnie wujek albo stryjek, a dużą rolę odgrywa też ciocia (w zależności od tego, czy zachowywana jest linia matriarchalna czy patriarchalna).

Wychowanie należy głównie do obowiązków rodzeństwa, które ma troszczyć się o młodsze rodzeństwo i tutaj posłuszeństwo jest totalne. Rola i pozycja biologicznych rodziców nie jest aż tak ważna, albowiem dzieci rodzą się dla klanu i są jego dumą oraz radością. Są one przenoszone bardzo często z miejsca na miejsce w zależności od tego, kto i gdzie ma pracę (możliwości materialne) i jaki jest dostęp do szkoły. Tak więc ciocia albo stryjek często opiekuje się dziećmi swoich braci i sióstr, które traktuje jako własne w zależności od tego, na ile może im pomóc. Klanowy system na pewno ma wiele zalet i wartości, ale w zetknięciu z dzisiejszymi strukturami stwarza wiele problemów wychowawczych. Bardzo dużo dzieci jest wykorzystywanych w różnych formach, począwszy od obrażania i poniżania słownego, aż do przemocy fizycznej i seksualnej. Większość dzieci i młodzieży cierpi pokornie, bo – niestety – nie ma do kogo iść po pomoc. Dawne, mądre, kontrolujące systemy klanowe już nie działają, a nowe nie są jeszcze wypracowane. Tu jest więc wielkie pole do popisu dla salezjańskich dziennych oratoriów, centrów młodzieżowych i różnego rodzaju szkół. Centra te są środkami praktycznej pomocy dla dzieci i młodzieży, która nie ma się gdzie udać.

Charyzmat i misja salezjańska skierowana do młodzieży, jeśli nie jest odpowiednio ludziom wyjaśniana, tłumaczona oraz umiejętnie wprowadzana w życie, może stać się źródłem konfliktów i nieporozumień w salezjańskich dziełach misyjnych (parafiach, centrach młodzieżowych, oratoriach). Starsi ludzie nie mogą zrozumieć, że to nie oni, tylko młodzież są głównymi odbiorcami salezjańskiego posłannictwa. Jest dużym wyzwaniem dla salezjańskich duszpasterzy prowadzić umiejętnie pracę młodzieżową, nie zaniedbując jednocześnie innych grup społecznych.

Największym wyzwaniem początkowych lat XXI w. jest problem i zapobieganie rozprzestrzenianiu się choroby AIDS oraz jej skutków i wymiarów społecznych. Choroba ta rozprzestrzenia się bardzo szybko i jest powodem rozpadu rodzin jak również tradycji. Obecnie, rozszerzona rodzina nie jest w stanie opiekować się dziećmi całego klanu, które trzeba nakarmić, jakoś przyodziać i jeśli to możliwe wysłać do szkoły, za którą trzeba zapłacić (chociaż mówi się, że podstawowa edukacja jest bezpłatna). Tu jest więc wielkie wyzwanie dla salezjanów i ich misji młodzieżowej.

W innych krajach afrykańskich do tych czynników dochodzą jeszcze: skrajne ubóstwo dużej części społeczeństw, częste konflikty zbrojne oraz różnego rodzaju przemoc, która powoduje, że duża liczba uchodźców przemieszcza się w poszukiwaniu schronienia i pożywienia.


Charyzmat i misja salezjańska w Zambii

Wizytatoria zambijska, gdzie w 2007 r. będziemy obchodzić 25-lecie przybycia pierwszych salezjanów do tego kraju, stara się – na ile to tylko jest możliwe – odpowiedzieć na te wezwania. Jednym z najlepszych sposobów podniesienia stopy życiowej jest dobra edukacja. Nasze szkoły zawodowe w Kazembe, Chingoli, Lilongwe, Lufubu, Mansie, kształcą razem około 1000 młodych ludzi, najbardziej biednych i opuszczonych. Ponieważ kształcimy młodzież ubogą, główny ciężar prowadzenia szkoły leży na barkach inspektorii i wspólnot. Większe szkoły zawodowe mają również małe „zakłady produkcyjne”, które przynoszą mały dochód, niewystarczający na pokrycie kosztów ich prowadzenia. Staramy się, na ile to jest tylko możliwe, kontynuować tę linię, bo wierzymy, że to jest właściwa droga pomocy młodzieży.

Ważnym odcinkiem jest praca ściśle misyjna w parafiach, szczególnie tych, położonych w buszu afrykańskim. Obecnie w inspektorii prowadzimy 10 parafii, prawie wszystkie mają od kilku do kilkudziesięciu kaplic. Najbardziej rozległa jest parafia pod wezwaniem św. Józefa w Shambyu (Namibia), która ma 40 kaplic rozrzuconych w wielkiej odległości (najdalsza jest oddalona o ok.150 km od misji).

Trudności są różne, począwszy od materialnych (duże dystanse są związane z dużymi wydatkami na podróże), skończywszy na socjalnych (skrajne ubóstwo) i kulturowych (znajomość kultury, lokalnego języka). Właśnie poprzez ewangelizowanie i udzielanie sakramentów niesiona jest duża pomoc ludziom, którzy często są zawiedzeni, opuszczeni i potrzebują otuchy, pocieszenia oraz zrozumienia. Wielką pomocą jest dla nas program Adopcji na odległość zainicjowany przez Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie. Dzięki niej ok. 850 dzieci z naszych placówek może kontynuować naukę w szkole podstawowej. Pragnę tu podziękować tym wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczyniają się do kontynuacji tego bardzo pożytecznego programu. Na pewno dobry Bóg wynagrodzi wam tę hojność.

Jednym z najbardziej ważnych programów pracy z młodzieżą jest uświadamianie, zapobieganie i walka z rozprzestrzenianiem się AIDS. Tu staramy się pracować na kilku frontach. Przede wszystkim salezjanie jako pierwsi w Zambii (a konkretnie ks. Andrzej Reut z Kabwe) rozpoczęli bardzo dobry program prewencyjny dla młodzieży pod nazwą Program zmiany ludzkiego zachowania (BCP – Behaviour Change Program) oraz drugi Miłość jest ważna (LM – Love Matters), polegające na uświadamianiu młodzieży wielkiego niebezpieczeństwa HIV i jednocześnie pokazaniu chrześcijańskiej drogi, że można żyć w abstynencji. Obecnie program ten jest już wykorzystywany prawie we wszystkich diecezjach zambijskich oraz w kilku diecezjach w Malawi.

Także inny nasz program Podstawowej Opieki/Troski Domowej (Home Base Care) realizowany jest już prawie w każdej parafii w Zambii. Polega on na tym, że podstawowa – mała wspólnota chrześcijańska bierze pod swoją opiekę ludzi chorych (głównie na AIDS) i opiekuje się nimi na tyle, na ile to jest możliwe organizując podstawowe leki, a jeśli jest potrzeba to również żywność i opiekę nad dziećmi, które pozostały sierotami. Na początku używane są tylko środki dostępne lokalnie, ale jeśli wspólnoty wykażą dobrą organizację i przedsiębiorczość, mogą prosić o dotacje z zewnątrz.

W dwóch parafiach: Lusaka-Bauleni i Kabwe program ten jest bardzo dobrze rozwinięty i prowadzony przez osoby świeckie. Jest tam zatrudniona wykwalifikowana pielęgniarka oraz kilka innych osób, które starają się kontrolować sytuację, na ile jest to możliwe. Moim zdaniem, jest to jeden z najlepszych projektów, który stara się praktycznie pomóc osobom już zarażonym. Jest to ruch oddolny, ludzie sami starają się pomóc sobie. I tu właśnie jest prawdziwe piękno i szacunek okazywany dla człowieka i podstawowych ludzkich wartości.

W 2007 r. w Kabwe, w salezjańskiej parafii pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, zostanie wdrożony mały projekt, polegający na opiece nad sierotami i dziećmi opuszczonymi. Będzie on połączony z programem Podstawowej Opieki/Troski Domowej (Home Base Care).

Oczywiście jest również wiele innych wyzwań, takich jak: problem dzieci ulicy, bardziej efektywne i praktyczne wychowywanie w szkołach zawodowych, większa pomoc dla sierot itd. Charyzmat ks. Bosko i jego misja do młodych znalazła żyzny grunt na afrykańskiej ziemi. W chwili obecnej w Afryce są już 2 inspektorie i 11 wizytatorii z ponad 1200 salezjanami.

W szczególny sposób chciałbym wspomnieć tu ks. Kazimierza Cicheckiego, który zmarł w Lusace i jest pochowany na cmentarzu w Kasisi. To on stał na czele pierwszej wyprawy misyjnej do Zambii oraz całkowicie poświęcił się dla misji salezjańskich w południowej części afrykańskiego kontynentu. Obok niego spoczywają również dwaj inni nasi współbracia: ks. Józef Ojczyk i ks. Oskar Zamora. Niech ich przykład, głęboka wiara i odwaga będą dla młodszych misjonarzy drogowskazami na afrykańskiej ziemi.

Za wszelką dotychczasową pomoc materialną oraz modlitewne wsparcie składam serdeczne „Bóg zapłać” wszystkim naszym dobrodziejom. Niech dobry Bóg, który jest samą miłością i życiem, wynagrodzi wam ofiary materialne i duchowe.



  • Charyzmat księdza Bosko w kontekście islamskim – ks. Kazimierz Gajowy SDB, Liban


Czy jest możliwe wprowadzenie w życie jakiegokolwiek systemu wychowawczego, opierającego się na zasadach wiary chrześcijańskiej, w krajach muzułmańskich, w których chrześcijanie są mniejszością, a podstawowym źródłem prawodawstwa jest Koran i wywodzące się z niego muzułmańskie prawo szariatu?

Refleksję ograniczę wyłącznie do kilku krajów Bliskiego Wschodu: Egiptu, Palestyny, Syrii i Libanu. Kraje te obejmuje salezjańska prowincja Bliskiego Wschodu z siedzibą w Betlejem. Należą do niej jeszcze takie kraje jak: Iran i Turcja, ale ze względu na ich specyfikę, zasługują na całkiem odrębną analizę. Do odpowiedzi na wyżej postawione pytanie posłużymy się ponad stuletnim doświadczeniem salezjańskiej prowincji Bliskiego Wschodu i jej wielorakim próbom wprowadzenia w życie charyzmatu ks. Bosko, czyli stworzonego przez niego systemu wychowawczego, zwanego również prewencyjnym, a opierającego się na religii, rozumie i dobroci wychowawczej.


Ważne pytania

Dla każdego misjonarza, a w sposób szczególny dla misjonarza katolickiego, miejsce islamu w Bożym planie zbawienia jest wielką tajemnicą. Islam jest trzecią religią objawioną po judaizmie i chrześcijaństwie, religią tak jak dwie poprzednie, monoteistyczną. Na dodatek pod względem liczby wyznawców jest prawdopodobnie pierwszą religią na świecie.

Pozornie mogłoby się wydawać, że religia ta była przyzwolona, delikatnie mówiąc, przez samego Boga, jeśli zaakceptujemy jej objawienie za prawdziwe (dziś nikt prawie nie wątpi w szczerość Mahometa). Historia jego życia wskazywałaby, że Pan Bóg wspomagał jego wiarę i jego przedsięwzięcia, wspierał go w pokonywaniu różnych przeszkód i licznych zasadzek na jego życie.

Żaden misjonarz nie może nie zadać sobie następujących pytań w momencie podjęcia swojej misji w kontekście islamu:

  • Jeżeli ta religia pochodzi od Boga, to jakie miał On intencje powołując ją do życia, wiedząc, że będzie ona przeciwstawną względem tej, pochodzącej od Jego Syna Jezusa Chrystusa?

  • Co sprawiło, że islam mógł nawrócić tyle narodów w rekordowym czasie, niszcząc po drodze bezpowrotnie wiele wspólnot chrześcijańskich, które powstały dzięki uporczywej pracy apostołów i przelanej krwi niezliczonej rzeszy męczenników?

  • Czy wszyscy muzułmanie są do końca przekonani, że Ewangelia kłamie, przedstawiając Chrystusa jako Syna Bożego?

  • Jak mamy oceniać niezgodności występujące w Koranie? Niektóre wiersze Koranu nakazują muzułmanom użycie siły i przemocy, popychając ich do świętej wojny przeciwko niewiernym (s. 4, 86-96), a inne doradzają łagodność: „Żadnej przemocy w kwestii religijnej. Prawda sama potrafi się odróżnić od błędu” (s. 2, 257).


Chrześcijanie i muzułmanie

Mało kto pamięta o tym, że większość wspólnot chrześcijańskich Bliskiego Wschodu cieszy się prawie dwutysiącletnią historią. Zostały one założone przed zaistnieniem islamu, a ich korzenie często sięgają aż do czasów apostolskich. Większość tych wspólnot chrześcijańskich należała do plemion arabskich, które mówiły i pisały po arabsku przed i po zaistnieniu islamu.

W momencie powstania islamu, w VII w. po Chrystusie, religia chrześcijańska jest religią dominującą na Bliskim Wschodzie, ale podzieloną z powodów doktrynalnych co do osoby Chrystusa. Mamy tu do czynienia z trzema głównymi nurtami: Kościół ortodoksyjny, wierny oficjalnemu nauczaniu (jedna osoba, dwie natury); nestorianie (dwie osoby, dwie natury); monofizyci (jedna osoba, jedna natura).

Sam Mahomet, od momentu gdy znalazł się w domu bogatej wdowy Hadiżi, późniejszej jego żony, starszej od niego o 15 lat, miał możność poznania chrześcijan, a co za tym idzie Ewangelii i Starego Testamentu, podczas licznych podróży z karawanami, których prawdopodobnie był przewodnikiem, docierając aż do terenów dzisiejszej Syrii.

Nie mamy żadnych wątpliwości, że cywilizacja muzułmańska w momencie jej powstawania bazowała na starej kulturze arabskiej, wspólnym dziedzictwie wszystkich Arabów, tak muzułmanów, jak i chrześcijan. Z powstaniem islamu, chrześcijanie arabscy nie przestali przyczyniać się do rozwoju tej cywilizacji, zwłaszcza w takich dziedzinach jak medycyna, nauki ścisłe i literatura. W tym kontekście poprawniej jest mówić o cywilizacji arabskiej wspólnej dla wszystkich Arabów, niż o cywilizacji muzułmańskiej. Nie wszyscy niestety są tego zdania i często negują, że istnieje takie pojęcie jak Kościół arabski albo chrześcijanin-Arab, odnosząc to określenie tylko i wyłącznie do muzułmanów. Posłuchajmy, co na ten temat powiedział sam pułkownik Kadafi, przywódca Libii: „Jest czymś nienormalnym, aby w świecie arabskim żył jakikolwiek Arab, który nie jest muzułmaninem. Nie można być częścią narodu, bez wyznawania religii, którą wyznaje ten naród. Arabowie-chrześcijanie muszą przejść na islam, a jeżeli nie, to znaczy, że stają się automatycznie sprzymierzeńcami Żydów [...]. Jest największą głupotą być jednocześnie Arabem i chrześcijaninem” (La Stampa, sierpień 1980 r.).

Jak widzimy, choć nie wszystkim to się podoba, chrześcijanie na Bliskim Wschodzie byli przed i po zaistnieniu islamu, i są po dzień dzisiejszy, a słowa Kadafiego też to potwierdzają. Arabski rodowód chrześcijan Bliskiego Wschodu, te same historyczne losy chrześcijan i muzułmanów, rady ewangeliczne i miłość chrześcijańska są jedyną bazą, na której można budować pokojowe współistnienie. Na tej bazie i tylko na niej, można mówić o możliwości wprowadzenia w życie systemu wychowawczego opierającego się na zasadach wiary chrześcijańskiej w kontekście islamu.


Co to jest islam?

Islam (poddanie się) jest religią założoną przez Mahometa (Muhammada) w VII w. po Chrystusie. Muzułmanie to ci, co wyznają tę religię (poddani). Koran (lektura, proklamacja) jest świętą księgą islamu. Zawiera objawienia, które otrzymał Mahomet po raz pierwszy w 610 r. w wieku 40 lat, (miały miejsce aż do jego śmierci w 632 r.). Księga ta jest w tym samym czasie księgą doktryn, modlitw, praw cywilnych, praw państwowych, jak również jest przewodnikiem codziennego życia każdego muzułmanina. Za życia proroka Koran istniał w zasadzie tylko w formie recytowanej i tak naprawdę został spisany w całości już po jego śmierci między 644 a 656 r., za czasów Kalifa Usmana, który nakazał zniszczenie wszystkich kopii niezgodnych z jego ostateczną wersją. Koran ma 114 sur (rozdziałów) podzielonych na wersety. Przy jego ostatecznej kompozycji odrzucono zasadę chronologii, a przyjęto prostą zasadę ich wielkości, od najdłuższej do najkrótszej. Wyjątek stanowi jedynie pierwsza.

Wiara muzułmańska jest streszczona w surze czwartej, w wierszu 135: „Muzułmanie, wierzcie w Allaha i w Jego proroka, w księgę, którą On mu objawił, w księgi objawione przed nim [...], kto nie wierzy w Allaha i w Jego aniołów i w Jego księgi, w Jego proroków i w dzień ostateczny, znajduje się w kompletnym błędzie”.

Wierzyć w Allaha to znaczy wierzyć w jedynego Boga, bez Syna i żadnych innych wspólników (Ducha Św.). Wierzyć w proroka to znaczy wierzyć w Mahometa, ostatniego z proroków, który przekazał nam ostateczne objawienia. Wierzyć w księgę to znaczy  wierzyć w Koran, z jego nauczaniem, które pochodzi tylko i wyłącznie od Boga. Wierzyć w księgi przed prorokiem to znaczy wierzyć w prawdy pochodzące z Biblii, z Nowego i Starego Testamentu, z wyjątkiem tego, co nie jest zgodne z Koranem. Z Koranu pochodzi pięć podstawowych zasad islamu, które kierują życiem każdego muzułmanina:

  1. Wyznanie wiary (szahada)

  2. Modlitwa pięć razy na dzień (salat)

  3. Miesięczny post (ramadan)

  4. Jałmużna (zakat)

  5. Pielgrzymka do Mekki (hadżdż)

Możemy śmiało powiedzieć, że Koran ma swoje źródło w Biblii, a w sposób szczególny w Starym Testamencie. Prawie całość wiary muzułmańskiej pochodzi z Pięcioksięgu: wiara w jedynego Boga, wszechmogącego Stworzyciela, którego woli wszyscy muszą się podporządkować i przestrzegać Jego przykazań. Również wiara w Sąd Ostateczny i życie wieczne jest taka sama.

Istnieją jednak pewne różnice. Nasza wiara w Jezusa Chrystusa Syna Bożego jest nie do zaakceptowania przez islam. „Nie mówcie, że istnieje Trójca [...]. Bóg jest jedyny [...] bez syna [...]” (s. 4, 169). Nie ma w Koranie żadnej wzmianki o grzechu pierworodnym, a co za tym idzie nie ma mowy o żadnym odkupieniu, ani o odkupicielu. Każdy będzie sądzony przez Boga według swoich dzieł, za dobre uczynki – raj, a za złe – piekło.

Według Koranu, objawienie nie miało miejsca w czasie, albo w okresach historycznych. Przesłanie koraniczne jest zapisane w sercu każdego człowieka od jego urodzenia, co czyni każdego muzułmaninem, niezależnie od jego wiedzy czy świadomości. Stąd islam, według muzułmanów, jest religią naturalną każdego człowieka.


Wychowanie w duchu ks. Bosko

Udając się do pracy misyjnej do jakiegokolwiek kraju Bliskiego Wschodu musimy sobie odpowiedzieć na zasadnicze pytania. W jakim celu się tam udajemy i dla kogo będziemy ten cel realizować? Nie ma żadnej wątpliwości co do tego, że nadrzędnym zadaniem misjonarza jest głoszenie Ewangelii Chrystusa, a forma tego głoszenia musi być dostosowana do odbiorców, tak aby przyniosła jak największy owoc. Na przestrzeni ostatnich stu lat odbiorcy misji salezjańskich na Bliskim Wschodzie byli bardzo zróżnicowani. Były takie sytuacje, w których salezjanie pracowali na Bliskim Wschodzie tylko i wyłącznie dla obcokrajowców pochodzących z Europy lub dla dzieci i młodzieży należących do licznych Kościołów arabskich. W tych sytuacjach kontekst islamski ograniczał się do problemów prawnych i socjalnych, a wzajemne na siebie oddziaływanie było minimalne. Wszystko zmieniło się diametralnie w momencie otwarcia się naszych struktur (szkół, oratoriów, centrów młodzieżowych) również na dzieci i młodzież z rodzin muzułmańskich. Od tego momentu struktury te stały się prawdziwymi laboratoriami dialogu i wychowania do koegzystencji chrześcijan i muzułmanów w tym samym kraju.

Charyzmat ks. Bosko w kontekście islamu przynosi pozytywne efekty tylko wtedy, gdy jest głoszony konkretnym postępowaniem, a nie tylko słowem. Struktury systemu wychowawczego ks. Bosko pomagają we wzajemnej akceptacji i tolerancji między młodzieżą muzułmańską a chrześcijańską. Szkoła i boisko są tymi miejscami, gdzie wszyscy mogą się czuć równi, jednakowo szanowani, kochani, gdzie mogą ponadto zawiązać się przyjaźnie trwające często do końca życia.

Tylko przez dialog rozpoczynający się od zaakceptowania drugiego takim jakim jest, z jego różnicami, można zrobić następny krok, aby poznać i docenić to, w co on wierzy, co myśli i czym żyje. W ten sposób różnica może stać się bogactwem stanowiącym płaszczyznę do wzajemnego spotkania się i akceptacji. System ks. Bosko daje okazję każdemu do konkretnego, codziennego dialogu w szkole, na przerwie, w oratorium czy na placu kościelnym. Kluczem do sukcesu w tym dialogu jest dyspozycyjność misjonarza, albo lepiej, jego wrażliwość wewnętrzna, która czyni go zdolnym do słuchania i sprawia, że przed otwarciem uszu otwiera serce, ustanawiając w ten sposób dialog miłości, który z biegiem czasu staje się stylem życia. Umiejętność słuchania małych czy dużych problemów jest zawsze wstępem, który prowadzi do dyskusji nad wartościami religijnymi i prowokuje młodzież muzułmańską do zadania pytań dotyczących naszego życia i naszej religii. Czym bogatsze są relacje ludzkie, tym głębszy i prawdziwszy jest dialog religijny, który sprzyja wzrostowi wartości duchowych, moralnych i socjokulturowych, tak w wymiarze indywidualnym jak i wspólnotowym.

Wdrażając w życie salezjański system wychowawczy ks. Bosko, opierający się na religii, rozumie i dobroci wychowawczej, w kontekście islamskim, musimy wziąć pod uwagę nauczanie Kościoła w tej materii, poczynając od Nostra Aetate, aż po liczne wypowiedzi Jana Pawła II podczas jego pielgrzymek apostolskich, w których dotykał zawsze punktów bardzo ważnych, wyrażając się delikatnie, ale szczerze i otwarcie, wzbudzając zachwyt i uznanie, a nierzadko akceptację wśród muzułmanów.

W pracy misjonarskiej, w kontekście islamu, nie możemy również ignorować pozytywnych wartości wiary, moralności i kultu muzułmańskiego, wszystkiego co nie koliduje z naszą wiarą, jeżeli chcemy, aby strona muzułmańska uznała również wartości naszej wiary. Zamiast wdawać się w dyskusje doktrynalne, gdzie nie ma żadnej możliwości na dialog, a gdzie mamy do czynienia z zatwardziałą obroną własnych przekonań, zwłaszcza ze strony muzułmańskiej, wdrażając system ks. Bosko w kontekście islamu, wybraliśmy punkty wspólne, które dotyczą praw człowieka i fundamentalnych wartości godności ludzkiej: obrony życia, pokoju, wolności, rodziny i sprawiedliwości społecznej. W tych sprawach często znajdujemy płaszczyznę do wspólnego działania.

Jest taki werset w Koranie, który otwiera przed nami niezmierzone horyzonty możliwości dialogu, a który był zawsze bazą w proponowanym przez salezjanów systemie wychowawczym w kontekście islamu. „Pobożność nie polega na zwróceniu twarzy na wschód albo na zachód, prawdziwa pobożność należy do tego, który wierzy w Boga i w dzień ostateczny, w aniołów, w księgę i w proroków, dzieli się swoimi dobrami ze względu na miłość Boga ze swoimi krewnymi, sierotami, biednymi, podróżującymi, żebrakami, więźniami. Prawdziwa pobożność należy do tego, który odmawia modlitwy i płaci dziesięcinę, który dotrzymuje ślubowania, kto w cierpieniu i przeciwnościach jest cierpliwy, tacy są szczerzy i bojący się Boga” (s. 2, 177).

Z chrześcijańskiej strony mamy całą gamę podobnych cytatów tak w Starym, jak i w Nowym Testamencie. Zacytujmy jeden: „Wtedy Piotr przemówił: teraz naprawdę rozumiem, że Bóg jednakowo traktuje wszystkich ludzi. W każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje uczciwie” (Dz 10, 34-35).


Miejsce dialogu

Dziękuję Bogu, że przez 20 lat mogłem pracować jako duchowy syn ks. Bosko w Libanie – kraju, który mimo niewielkiej powierzchni (ok. 10 tys. km²), reprezentuje wielkie bogactwo ludzkie i instytucjonalne, wyjątkowe z punktu widzenia dialogu islamsko-chrześcijańskiego. Doświadczeni wojnami Libańczycy, muzułmanie i chrześcijanie, zrozumieli, że tylko przez wzajemną akceptację i konstruktywny dialog, daleki od doktrynalnych różnic nie do przeskoczenia (np. synostwo Chrystusa, Trójca św.), mogą stać się jednym narodem, jedną braterską wspólnotą, która potrafi stworzyć w historii różnego rodzaju formy współistnienia w codziennym życiu, partycypując również w sposób prawie równorzędny w życiu politycznym.

Liban ze swoją różnorodnością religijną, wyznaniową i kulturową (18 wspólnot etniczno-religijnych) posiada konstytucyjny status ich wszystkich, jest prawdziwym laboratorium dialogu islamsko-chrześcijańskiego. Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do Libanu stwierdził: „Liban jest czymś więcej niż krajem, jest przesłaniem dla Wschodu i Zachodu”.

Jako misjonarze i wychowawcy chrześcijańscy jesteśmy przede wszystkim budowniczymi jedności i pokoju, co nie znaczy, że mamy za wszelką cenę ustępować, albo zaciemniać prawdę („Prawda was wyzwoli”). Charyzmat ks. Bosko wraz z jego systemem wychowawczym opierającym się na religii, rozumie i dobroci wychowawczej, pomaga nam formować młodych ludzi zdolnych podjąć się dialogu w prawdzie i miłości, tak po jednej, jak i po drugiej stronie, przezwyciężając egoizm i interesy partykularne swojego klanu. Jest to możliwe, trzeba cierpliwie i ciągle modlić się i pracować, nigdy się nie zniechęcać i nie tracić nadziei.



  • Nasza wielka odpowiedzialność – dzieci naszego świata – ks. Piotr Dąbrowski SDB i Monika Winiarska MWDB, Peru


Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie, bo do nich należy Królestwo Boże” (Mk 10,13).


Panorama losów dzieci w świecie

Często mówimy, że dzieci są przyszłością świata. Aby jednak spokojnie patrzeć w przyszłość, należy budować teraźniejszość: sprawiedliwą, solidarną, czułą na naglące potrzeby tych najbardziej biednych spośród biednych, tych najsłabszych i najbardziej potrzebujących. Rzeczywistość dzieci budzi wielkie zatroskanie nie tylko Kościoła, ale również całej ludzkości.

Uderza nas sytuacja dzieci w dzisiejszym świecie. Wychodzimy na ulicę i spotykamy dzieci, które utraciły dzieciństwo, a może nigdy go nie miały, ponieważ w swoim krótkim życiu były zmuszane do pracy żebraczej, aby zaspokoić głód swój i swojej rodziny.

Dzieci, które myją samochody, sprzedają słodycze, czyszczą buty, odgrywają różne przedstawienia na skrzyżowaniach i rogach ulic, dzieci-żebracy czy tragarze; dzieci z buziami brudnymi z powodu nadmiaru i ciężkiej pracy, potu i zmęczenia; dzieci z oczyma mętnymi, ponieważ straciły błysk nadziei, bo brak im miłości i zabawek; dzieci, które nigdy nie chodziły do szkoły, a może ją tylko rozpoczęły i musiały z niej zrezygnować, aby pomagać rodzicom w utrzymaniu młodszego rodzeństwa, dzieci bez dachu nad głową, które śpią na ulicy, przykryte kartonami, albo spędzają noce pod stoiskami targowymi swoich własnych, często opuszczonych przez mężów matek; dzieci, które nie mają poczucia bezpieczeństwa i nie oddychają miłością, ale butaprenem (klejem), aby móc zapomnieć o głodzie, opuszczeniu i samotności; dzieci, które doświadczają tragedii przemocy, wojen czy sieroctwa.

Taka niepokojąca panorama losów dzieci jest powszechna dla wszystkich krajów na drodze rozwoju. Gdy więc patrzymy na dzieci świata, zauważamy trzy wielkie zagrożenia, które znacznie ograniczają ich możliwości przeżycia. Są to:

  • skrajna bieda

  • konflikty zbrojne

  • AIDS


Obronić dzieci świata

Obronić, docenić i strzec dzieci świata to zadanie wszystkich i każdego z nas. Realizujemy je wówczas, gdy przestajemy obojętnie przechodzić obok tego wielkiego problemu i czynimy go naszym, oferując swą pomoc, zaczynając od tego, co konkretne i bliskie.

Jest to odpowiedzialność władz cywilnych, instytucji i rządów, które są zobowiązane do zapewnienia konkretnych środków pomocy oraz praw, które powinny pomagać dzieciom i regulować ich sytuację życiową oraz posiadać taką siłę oddziaływania, aby podsuwać konkretne formy rozwiązywania problemów biedy, niesprawiedliwości, znieczulicy i obojętności wobec tych, którzy są najbardziej bezsilni w społeczeństwie.

Wiele organizacji i instytucji międzynarodowych podejmuje działania mające na celu dobro dzieci. Ważnym krokiem było zatwierdzenie przez ONZ Deklaracji Praw Dziecka (1959), konkretyzującej Uniwersalną Deklarację Praw Człowieka. Trzydzieści lat później prawa dziecka zostały potwierdzone przez prawie wszystkie państwa świata (z wyjątkiem dwóch). Oba wydarzenia odegrały ważną rolę w historii ludzkości i są wspaniałym świadectwem uniwersalnej wizji tego, jak powinno wyglądać dzieciństwo.


Ręce Kościoła są rękami Chrystusa

Niewątpliwie pozytywne jest to, że instytucje międzynarodowe pobudzają sumienia społeczeństw, zwracają uwagę na istniejące problemy i niosą pomoc najbardziej potrzebującym dzieciom na świecie, jednakże ich wysiłki nie docierają jeszcze do wszystkich.

Zaproszenie samego Chrystusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, bo do nich należy Królestwo Boże” (Mk 10, 13) było i nadal jest wezwaniem do troski o najmniejszych i ich potrzeby, miedzy innymi w takich aspektach jak: zdrowie, edukacja, praca.

Wiele zgromadzeń zakonnych, a w nich tysiące kobiet i mężczyzn na całym świecie, poświęciło swoje życie, głosząc Chrystusa poprzez miłość i pomoc skierowaną do najbardziej bezbronnych i bezradnych. Również Rodzina Salezjańska, obecna na wszystkich kontynentach i prawie we wszystkich krajach świata, pracuje motywowana potrzebami dzieci i młodzieży, także w krajach misyjnych.


Zagrożenie prawa dzieci do życia

Deklaracja Praw Człowieka daje nam wskazówki, w jaki sposób należy szanować dzieci i ich niezbywalne prawa. „Dzieci mają prawo do życia, jedzenia, zdrowia i dachu nad głową; do edukacji od samego narodzenia i do rodziny, która by je kochała i rozumiała, do bycia kochanym przez rodzinę, przy czym ważne jest, aby głównym celem rodziny było zabezpieczenie dziecku orientacji odpowiadającej jego wiekowi i rozwojowi oraz aby rodzina mogła przygotować dzieci do samodzielnego życia w społeczeństwie w duchu pokojowym, w godności, tolerancji, wolności, równouprawnieniu i solidarności. Dzieci mają prawo do rekreacji i zabawy, do uczestniczenia w sporcie i kulturze, zamiast być narażone na przemoc i wykorzystanie. Kiedy zaś wykonują jakąś pracę, to jej celem powinno być przyniesienie korzyści dla ich rodziny czy wspólnoty oraz szacunku dla nich samych. Praca nie powinna przerodzić się w szkodę dla dzieci”.

Chociaż minęło prawie pół wieku od ogłoszenia tej Deklaracji, zaakceptowanej na całym świecie i włożono wiele wysiłku, aby prawa dzieci były szanowane, to jednak wysiłki te nie są wystarczające. Daleko jest jeszcze do tego, aby uznane i akceptowane prawa były respektowane i stały się rzeczywistością.


Dzieci zagrożone przez biedę

Dzieci, które żyją w biedzie muszą bronić się przed negowaniem wielu należnych im praw, m.in. prawa do życia, do opieki zdrowotnej, wolności wyznania, edukacji, bezpieczeństwa, ochrony przed wyzyskiem i dyskryminacją.

Ponad milion dzieci poważnie cierpi, będąc pozbawione przynajmniej jednego z podstawowych praw, potrzebnych do przeżycia, wzrastania i rozwoju.

Miliony dzieci cierpią, będąc pozbawione żywności, wody, możliwości korzystania z urządzeń sanitarnych oraz podstawowych usług, związanych z opieką zdrowotną, mieszkaniem, szkolnictwem, dostępem do informacji.

Bieda zagraża również tym dzieciom, które cierpią ze względu na brak prawa do bezpieczeństwa i nieposzanowanie ich godności. Każdego roku wiele milionów dzieci jest ofiarami wykorzystania, przemocy i różnego rodzaju nadużyć, co pozbawia je dzieciństwa i nie pozwala rozwinąć swojego potencjału.

Prawo do życia – bieda atakuje dzieci w sposób najbardziej drastyczny, narażając je na niebezpieczeństwo utraty życia. Na świecie toczy się walka o ratowanie nowo narodzonych dzieci. W krajach na drodze rozwoju jedno z sześciorga narodzonych dzieci umiera jeszcze przed piątym rokiem życia, w przeciwieństwie do jednego na 167 dzieci w krajach bogatych.

Zdrowie i wyżywienie – bieda naraża miliony dzieci na choroby, których można byłoby uniknąć lub też wyleczyć lekarstwami i tanimi szczepionkami. Każdego roku umiera 2 miliony dzieci poniżej piątego roku życia, ponieważ nie są szczepione przeciw najbardziej powszechnym chorobom. W krajach na drodze rozwoju najczęstszymi przyczynami zgonów około siedmiorga na dziesięcioro dzieci w przedziale wiekowym do piątego roku życia są: ostre zakażenia dróg oddechowych, biegunka, odra oraz malaria. Niedożywienie jest przyczyną połowy tych przedwczesnych śmierci. Ponadto niedożywienie we wczesnym dzieciństwie powoduje zahamowanie rozwoju czy kalectwo, utrudniając prawidłowy rozwój umysłowy dziecka oraz ograniczając jego zdolność zdobywania wiedzy i poznawania świata, które są przecież niezbędne do osiągnięcia powodzenia w życiu. Ponad 16% dzieci poniżej piątego roku życia w krajach Trzeciego Świata cierpi z powodu niedożywienia. Większość z nich ma niedowagę już przy narodzeniu, są słabe i podatne na choroby, mają anemię. Jeżeli części z nich uda się kiedyś uczęszczać do szkoły, będą musiały stawić czoło problemowi alfabetyzacji. Prawdopodobnie jednak pozostaną najbiedniejsze wśród biednych przez całe życie.

Brak dostępu do wody – w krajach Trzeciego Świata około 400 milionów dzieci, co przeciętnie oznacza jedno dziecko na pięcioro, nie ma dostępu do wody pitnej. Czworo dzieci na pięcioro używa wody powierzchniowej lub musi maszerować co najmniej 15 minut, aby dotrzeć do jakiegokolwiek źródła wody.

Edukacja – ponad 121 milionów dzieci w wieku szkolnym nie ma dostępu do nauki. Nie mają one możliwości uczęszczania do szkoły zarówno ze względu na biedę w rodzinie jak i zbyt małe środki finansowe przeznaczone na szkolnictwo w krajach, w których żyją. Ponadto dzieci te muszą pracować, aby przynieść pieniądze do domu. Szczególnie dziewczynki odciąga się od szkoły w okresie kryzysu finansowego rodziny. Nawet jeśli zostaną zapisane do szkoły, to ich możliwości nauki są najczęściej znacznie ograniczone, zarówno z uwagi na trwałe stereotypy związane z płcią, jak również ze względu na obowiązki domowe, które muszą podjąć w pierwszej kolejności.


Dzieci – ofiary konfliktów wojennych

Dzieci zawsze są pierwszymi ofiarami w konfliktach wojennych. Nawet kiedy nic nie zagraża ich życiu i nie spotka ich kalectwo, mogą w każdej chwili zostać sierotami, być uprowadzone oraz ponosić psychologiczne i psychiczno-społeczne konsekwencje wojny. Są bowiem narażone na otwartą przemoc, przymus, gwałt, czystkę rasową, biedę czy też utratę swoich najbliższych. Te dzieci, które przeżyją, często są skazane na inną walkę, a mianowicie walkę o przetrwanie. Muszą zmagać się z chorobami, brakiem miejsca zamieszkania i podstawowych warunków higienicznych oraz niedożywieniem.

Nie ma dokładnych danych, odnośnie liczby dzieci-ofiar konfliktów wojennych, czy też bojowników-żołnierzy, ale prawdopodobnie liczba ta dochodzi do setek tysięcy. Dzieci są ofiarami rekrutacji, są uprowadzane na siłę do zbrojnych ugrupowań, najczęściej wywrotowych. I chociaż nie wszystkie uczestniczą w bezpośrednich starciach wojennych, to rozpowszechniana walka z bronią lekką w ręku, może przekształcić nawet dziesięcioletnie dziecko w skutecznego mordercę.

Dzieci zmusza się również do „usług” seksualnych, do pracy na froncie jako kucharze, służący, zwiadowcy, posłańcy, a nawet szpiedzy. Zwłaszcza dziewczynki narażone są na niebezpieczeństwo bycia ofiarami wykorzystywania seksualnego, zarówno przez komendanta, jak i przez cały oddział. Wiele z nich razem z chłopcami bierze udział w walkach na linii frontu.

Gdy skończy się konflikt wojenny, to wszystko, co po nim zostaje, stanowi poważne zagrożenie dla dzieci. Resztki materiałów wybuchowych, między innymi granaty, porzucona broń, miny rozsiane po obszernych terenach, materiały wojenne, które nie zostały zużyte – zabijają oraz ranią tysiące dzieci.


Dzieci zarażone wirusem HIV

Nawet jeśli dziecko nie zarazi się tą straszliwą chorobą, jest narażone na cierpienia spowodowane jej konsekwencjami. Kiedy bowiem AIDS wdziera się do jakiegoś domu i zaraża jednego z rodziców, tym samym niszczy więzi niezbędne do rozwoju dziecka. Statystyki są przerażające. W 2003 r., 15 milionów dzieci do osiemnastego roku życia zostało osierocone na skutek HIV/AIDS. Dwa lata wcześniej liczba ta sięgała 11,5 miliona. Szacuje się, że w roku 2010 ponad 18 milionów dzieci z powodu AIDS straci jednego ze swoich rodziców, a drugie straci zarówno matkę, jak i ojca.

Wiele milionów dzieci żyje w rodzinach, których członkowie są chorzy lub umierający na AIDS. I chociaż dzieci te jeszcze nie są sierotami, to również one cierpią z powodu niebezpiecznych skutków tej choroby. Zagrożone jest ich prawo do nauki, ponieważ sytuacja najczęściej zmusza je do opuszczenia szkoły, przejęcia zadań dorosłych i utrzymywania rodziny.


Dzieci chore na AIDS

Każdego dnia około 1700 dzieci jest zarażanych AIDS. Szacuje się, że na świecie jest około 2,1 miliona dzieci do piętnastego roku życia chorych na AIDS. W 2003 r. około 630 tysięcy dzieci do piętnastego roku życia zostało zarażonych wirusem HIV. W grupie nastolatków główną przyczyną zarażenia są stosunki seksualne, natomiast małe dzieci zarażają się od matki.


Dzieci zmuszane do pracy

Jak wynika z danych Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP), przynajmniej 210 milionów dzieci obu płci na całym świecie jest zmuszanych do pracy. Są to dzieci, które w większości przypadków są wykorzystywane przez dorosłych. Wśród nich aż około 9 milionów żyje w sytuacji niewolniczej. Liczby te przerażają!

W 2001 r. w Peru liczba nieletnich pracowników sięgała 1 mln 930 tys. Pracują oni na roli, przy hodowli zwierząt, w kopalniach, przy wypalaniu cegieł, czyszcząc buty, sprzątając domy, przesiewając złoto w regionach rzeki Puerto Maldonado…

Nie dotykamy problemu dzieci, które są wplątane w rynek pedofilii i prostytucji nieletnich. Większość z nich przerwała naukę w szkołach, aby móc w jakiś sposób pomagać własnej rodzinie. Większość z tych dzieci pozostaje w ekstremalnej nędzy, prowadząc życie na skraju godności ludzkiej.


Dzieci pracujące w kopalniach

W pięknym i „białym” mieście Arequipa, w okręgu Mariano Melgar, spotkano 300 dzieci (między 6 a 13 rokiem życia) zajmujących się wydobywaniem kamienia – pumeksu w pieczarach wykutych w skałach. Te pieczary to niewielkie tunele, do których mogą wejść tylko dzieci, które nie przekraczają 1,20 m wzrostu, gdyż niemal tylko w pozycji klęczącej można kuć ściany i wydobywać tak bardzo poszukiwany pumeks.

Praca jest nie tylko niebezpieczna i groźna, ale też powoduje poważne konsekwencje zdrowotne nieletnich, którzy od wczesnego dzieciństwa cierpią na choroby górnych dróg oddechowych, w szczególności na pylicę, która w późniejszym życiu uniemożliwia spokojne oddychanie. Innym problemem tych dzieci jest zapalenie spojówek. Aby wydobyć określoną ilość wspomnianego już kamienia, bardzo poszukiwanego i wykorzystywanego jako ścierniwo w przemyśle oraz przy produkcji kosmetyków, dzieci pracują codziennie w pieczarach od 12 do 18 godzin. W kopalniach Oroya i ich okolicach pracuje ponad 3 tys. dzieci, jak przekazał Watykańskiej Agencji FIDES miejscowy bp Paulino Jose Reynoso. A ile dzieci pracuje pod ziemią w całym Peru?


Wydobywacze złota

Jak powszechnie wiadomo, w niektórych rzekach regionu Madre de Dios istnieją piaski, które zawierają ziarnka złota. Poszukiwacze tego szlachetnego kruszcu ryzykują w nadziei, że rozwiąże on ich wszystkie życiowe problemy.

Praca jest ciężka: niekończące się godziny z nogami w nurcie rzeki, mnóstwo dzieci pochylonych nad sitami, przesiewające ogromne ilości piasku, w poszukiwaniu ziaren złota. Klimat puszczy niesie ze sobą niekorzystne warunki: komary, wilgoć, choroby oskrzelowe. W gazetach często pojawiają się ogłoszenia i reklamy, oferujące możliwość tej pracy. W większości przypadków tego zadania podejmują się nastolatkowie z płaskowzgórza z Puno i Cusco, którzy od wczesnego dzieciństwa przyzwyczajeni są do ciężkiej pracy na roli. To oni są tymi, którzy najczęściej wpadają w sidła wyzyskiwaczy, a ci obiecując lepszą przyszłość dla nich i ich rodzin, oferują im drogę, z której w większości wypadków nie ma już powrotu. W rzeczywistości bowiem dzieci te po zetknięciu się z klimatem tropikalnym, do którego nie są przyzwyczajone, daleko od miast, po krótkim czasie zapadają na różne choroby, jak zapalenie oskrzeli czy choroby tropikalne: malaria i febra. Źle odżywiane, pilnowane z bronią w ręku przez strażników właścicieli przedsiębiorstw, nie mają szans na ucieczkę z tej niewolniczej pracy. A kiedy któreś z dzieci zachoruje, albo rozczarowane warunkami chciałoby uciec i wrócić do rodzinnego domu, jest podstępnie zgładzone i jego niewinne ciało znika w wodach rzek, o czym nikt nie wie, tylko sami zbrodniarze. Dzieci źle opłacane i źle odżywiane, krzywdzone i często wykorzystywane seksualnie, pracują całymi dniami, będąc niewolnikami ludzi bez skrupułów.

Zarówno władze kościelne, jak i polityczne starały się walczyć z tą plagą, lecz niestety nic nie zmieniło się w tym zakresie.


Dzieci – wypalacze cegieł

Kiedy Hebrajczycy przebywali przez 400 lat w Egipcie, faraon przez ciężką pracę niewolniczą znacznie ograniczył ich liczbę. Większość z nich została skazana na wyrób cegieł dla konstrukcji miast Pitoma i Ramsesa.

Niedaleko od Limy w Huachipa są duże grupy dzieci, które wykonują tę ciężką pracę. Robocizna jest tania. Przez cały dzień od świtu do nocy stoją w błocie, bez obuwia, tylko po to, aby zanieść kawałek chleba do domu, gdzie jest jedynie matka i rodzeństwo, najczęściej bez ojca. Aby pomóc swojej rodzinie i wesprzeć ją ekonomicznie, dzieci te przez całe życie pozostaną analfabetami.

Huachipa to rzeczywistość nie tylko na peryferiach Limy. Takich Huachipa istnieje wiele, jak długie i szerokie jest Peru. Dzieci, które pracują w wytwórniach cegieł, jak niegdyś niewolnicy hebrajscy, są tak naprawdę budowniczymi domów wielkich miast całego Peru.


Dzieci czyszczące buty

Wśród słynnych czyścicieli butów był także prezydent Peru, dr Alejandro Toledo (2001-2006), który od dzieciństwa wykonywał tę skromną pracę na ulicach i placach miasta Chimbote. Jest wielu ludzi, którzy przeżyli swoje dzieciństwo właśnie czyszcząc buty. Niezliczona liczba dzieci w Peru wykonuje tę pracę. Wystarczy usiąść na placu jakiejkolwiek miejscowości, miasta czy większej wioski i natychmiast spora liczba dzieci zacznie walczyć o możliwość wyczyszczenia twojego obuwia. Opuszczając szkołę, cały dzień spędzają na wędrówkach po to, aby zanieść parę groszy do domu. Nie zarabiają więcej niż 10 soli (1 sol = 1 zł), ale w małych miasteczkach i wioskach trzeba mieć dużo szczęścia, aby i tyle zarobić.


Dzieci na wsiach

Kiedy odwiedzamy tereny górskie i doliny Peru, widzimy dzieci, które pilnują zwierząt domowych lub pracują na roli. Jest to tak częsty widok, że nikt nie zwraca na to uwagi. Bardzo tania robocizna, długie godziny pracy, złe odżywianie, wykorzystywanie – także seksualne, złe traktowanie przez rodziców, a jeszcze gorzej przez tych, u których pracują, to wszystko sprawia, że dzieci w Peru przeżywają swoje dzieciństwo w głębokim smutku, pozbawione możliwości uczęszczania do szkoły.

Liczba dzieci, które się nie uczą przekracza 20%. Na terenach górskich, gdzie uprawia się kokę, dzieci są zatrudniane nie tylko do jej uprawy, ale również do zbierania i przetwarzania jej przy użyciu różnych środków chemicznych. Nierzadkie są przypadki, że dzieci zmęczone tak ciężkim życiem, uciekają od swoich rodzin, szukając lepszej przyszłości w dużych miastach na wybrzeżach peruwiańskich. Niestety, najczęściej kończą w grupach zajmujących się prostytucją i chuligaństwem.

W Peru i całej Ameryce Łacińskiej ponad 21% dzieci pracuje (dane Międzynarodowej Organizacji Pracy). Są to prace bardziej widoczne, gdzie dzieci marnują i bezpowrotnie tracą swoje dzieciństwo.

Należałoby jeszcze wspomnieć o dzieciach, które pracują jako służący w domach. Najczęściej pracują one bez jakiejkolwiek zapłaty ze strony swoich pracodawców, którzy ich przywożą z górskich wiosek. Nie tylko obiecują ich rodzicom naukę w szkole, ale i zapłatę, ale prawie nigdy nie dotrzymują słowa. Lecz ten temat zasługuje, aby omówić go osobno.

Wielu ludzi dobrej woli, w tym ośrodki misyjne, chrześcijańskie grupy ludzi młodych, starszych i dzieci chce pomagać tym nieszczęśliwym dzieciom. Nie brakuje też osób, które w obliczu tak tragicznej sytuacji tysięcy dzieci w różnych częściach świata, decyduje się na Adopcję na odległość lub wolontariat. Inne osoby czy też firmy finansują różnorodne projekty adresowane do tych dzieci, mające na celu pomoc i ulgę w cierpieniu najbardziej potrzebującym.


9 Odpowiedź Zgromadzenia Salezjańskiego w Peru

▲back to top

W listopadzie 2005 r., z okazji 25-lecia Domu Księdza Bosko dla dzieci ulicy, inspektoria salezjańska św. Róży z Limy celebrowała w Arequipie Kongres Narodowy na temat: Dzieci z marginesu. Podczas Kongresu spośród 10 centrów podkreślono:

Domy misyjne z internatami – znajdujące się w Calca, Lares, Amparaes i Quebrada Honda – dla dzieci pochodzących z andyjskich wiosek.

Dlaczego domy misyjne o charakterze internatów? W wioskach i osadach górskich nie ma szkół. Rodzinom tam mieszkającym, z różnych przyczyn trudno jest nawet marzyć o kontynuowaniu przez ich dzieci nauki w szkole podstawowej. Tamtejsze dzieci mają jeszcze możliwość zapisania się do pierwszych klas szkoły podstawowej, choć też oczywiście nie wszystkie. Problem rozpoczyna się w starszych klasach. Nie ma pomieszczeń, nauczycieli ani finansów, dlatego też dzieci czy też rodzice, którym zależy na dalszej nauce dzieci w szkołach podstawowych, musieliby przemierzać 3-4 godziny drogi, aby dotrzeć do jakiejś szkoły, w której są wszystkie klasy, od pierwszej do ostatniej. Taką samą drogę trzeba byłoby pokonać, wracając do domu. Z tego względu salezjanie przy swoich placówkach misyjnych otworzyli tzw. domy misyjne, to znaczy internaty, do których dzieci przychodzą zwykle wczesnym rankiem w poniedziałki, zaś w piątki po południu wracają do swoich rodzinnych domów, położonych w odległych wioskach.

Domy Księdza Bosko – sierocińce. Są to centra przeznaczone dla dzieci pochodzących z wiosek lub mniejszych miasteczek, które z jednej strony nie mają dostępu do nauki w szkołach, z drugiej zaś przeżywają problemy rodzinne, społeczne, ekonomiczne, kulturowe, itp. Opuszczają lub uciekają ze swoich domów rodzinnych do pobliskich miast. Takimi domami-sierocińcami są: Cusco, Arequipa, Ayacucho, Huancayo i Rimac.

Zarówno do domów misyjnych-internatów, jak i domów ks. Bosko-sierocińców, są przyjmowane dzieci, które poza wcześniej wspomnianymi trudnościami, nie mają problemów typu uzależnienia czy chuligaństwo.

Natomiast Otwarty Dom Księdza Bosko w Limie-Brena (Comunidad de Acogida Don Bosco – CADB), przeznaczony jest dla chłopców, którzy oprócz innych trudności, mają również problemy z organami sprawiedliwości, policją, itp.


Otwarty Dom Księdza Bosko w Limie

Rzeczywistość dzieci ulicy w Limie jest bardzo złożona. Istnieją różne opinie o liczbie tych dzieci. Można by je było podzielić na 3 grupy:

  • dzieci, które pracują na ulicy;

  • dzieci, które są zagrożone przerwaniem łączności z rodziną;

  • dzieci, które nie znają własnej rodziny lub przerwały z nią kontakt (piranie).

Ponieważ wszelkiego rodzaju sierocińce i ośrodki w Limie przeznaczone są dla młodzieży do 13 roku życia, istniała potrzeba stworzenia alternatywy dla młodzieży starszej, żyjącej na ulicy. Głównym celem CADB jest przywrócenie społeczeństwu tych młodych, już zresocjalizowanych ludzi, jako chrześcijan, aby byli odpowiedzialni za swoje życie i mogli wpływać na otoczenie, dając świadectwo życia godnego, sprawiedliwego i solidarnego. Aby osiągnąć zamierzony cel, podejmowane są różnorodne działania, wśród których można wyodrębnić:

  • stworzenie domu,

  • tworzenie atmosfery życia rodzinnego,

  • formacja szkolna,

  • formacja techniczna,

  • wprowadzanie w świat pracy, nadzorując pierwsze praktyki zawodowe,

  • formacja chrześcijańska przez przygotowanie do sakramentów świętych.


Dlaczego nazywać ich piraniami, przestępcami?

Trzeba wejść w ich świat, by móc ich wyciągnąć stamtąd.

Wesprzeć ich z pomocą Bożą i wszystkim tym, co możesz…

Każde z tych dzieci ma cenę, ze względu na wszystko, co już przeżyło…

ktoś musi coś zrobić”.

Marko Damjanoviek



  • Charyzmat Księdza Bosko w kontekście azjatyckim na przykładzie szkolnictwa salezjańskiego w Kambodży – s. Beata Bienias CMW, Kambodża


Chcąc mówić o szkolnictwie w dzisiejszej Kambodży, trzeba sobie uświadomić, jak wielkie tragedie dotknęły ten kraj i jak dalekosiężne są ich skutki. Tragedie, spowodowane przez reżim Czerwonych Khmerów, przyniosły konsekwencje odczuwalne bardzo mocno przez dzisiejszych Kambodżan. Realizowany przez Pol Pota plan „czystki ideologicznej”, z prawie 3 milionami ofiar, pozostawił wielką liczbę sierot, dzieci ulicy i wdów. Okrucieństwa 20 lat wojny cywilnej są wciąż bardzo widoczne w ich zdrowiu fizycznym i psychicznym. Na porządku dziennym jest widok dzieci-kalek, młodych chłopców i dziewcząt bez rąk i nóg, bo stracili je w wyniku eksplozji miny, napotkanej gdzieś przypadkiem w lesie czy na polu (szacuje się, że jeszcze dziś ukrytych jest ok. 10 milionów min, które ranią i zabijają każdego dnia). Przeżyte traumy pozostawiły wiele ran i lęków w umysłach ludzi, tak starszych jak i młodych.


Tragiczny poziom edukacji

Główną troską dzisiejszych Kambodżan jest przeżyć, zdobyć pożywienie, przetrwać kolejny dzień. Zjawiskiem powszechnym wśród dzieci i wśród dorosłych jest niedożywienie, a także brak odpowiedniej opieki medycznej. Szacuje się, że Kambodża jest na jednym z czołowych miejsc wśród krajów o najwyższej śmiertelności dzieci w świecie. Nic dziwnego więc, że niewielką wagę przykłada się tam do edukacji. Wśród dorosłego społeczeństwa Kambodży jest aż 75% analfabetów. W czasie wojny cywilnej zostały zamknięte i zniszczone wszystkie szkoły i uniwersytety. Do dzisiaj udało się odbudować bardzo niewielką ich część. Istnieje, co prawda, tzw. obowiązek szkolny, jednak w rzeczywistości nie jest on egzekwowany. Wiele dzieci, które są posyłane do szkoły, chodzi tam tylko do 3, 4 klasy; potem rodzice zabierają je, aby pomagały w pracy dla utrzymania rodziny. Nauka w szkole państwowej odbywa się tylko przez 2 godziny dziennie, 2 lekcje rano; potem dzieci muszą iść do domu. Jeśli ktoś chciałby się uczyć więcej, może iść po południu do nauczyciela, prywatnie, ale już za opłatą. Większości rodzin na to nie stać, a więc dzieci szybko kończą swoją edukację. A przecież bez niej błędne koło ubóstwa i nędzy przechodzi z pokolenia na pokolenie.


Wychowanie i edukacja odpowiedzią salezjanów

Tym palącym problemom odradzającego się do życia, umęczonego narodu kambodżańskiego, stawia czoła w pierwszym rzędzie Kościół katolicki, który już od 1990 r., od kiedy została tam przywrócona wolność religijna, zaczyna odbudowywać swoje struktury. W sposób szczególny księża salezjanie (od 1991 r.) i siostry salezjanki (od 1992 r.) zaznaczają swoją obecność na płaszczyźnie wychowania i edukacji młodych Khmerów. Bezpośrednią i praktyczną odpowiedzią na sytuacje skrajnego ubóstwa jest projekt: Dziecięcy Fundusz Księdza Bosko. Ma on na celu zapewnienie najbiedniejszym dzieciom możliwości chodzenia do szkoły. Polega na tym, że dzieci, które są zgłoszone do tego projektu, czyli takie, których rodzice nie są w stanie opłacić ich nauki, otrzymują regularnie raz w miesiącu pomoc materialną w postaci pieniędzy oraz dóbr materialnych, takich jak żywność, środki higieniczne, książki, zeszyty i przybory do nauki. W ramach Funduszu dzieci otrzymują również szkolne mundurki i pomoc medyczną. Warunkiem otrzymywania tej pomocy jest tylko systematyczne uczęszczanie dziecka do szkoły. Rodzice wiedzą, że gdyby zabronili dziecku się uczyć, wtedy skończyłaby się również pomoc, a więc choćby tylko z tego względu, nie robią tego. Obecnie, ponad 2 tys. dzieci w wieku od 6 do 12 lat jest objętych pomocą w ramach Dziecięcego Funduszu Księdza Bosko. Inną formą zaangażowania salezjanów na rzecz edukacji w Kambodży są trzy centra oferujące 2-letnie kursy zawodowe (dwa w stolicy kraju – Phnom Penh i jeden w Sihanoukville). Tam z darmowej nauki korzysta ponad 900 młodych osób.

Obok tego salezjanie mają również dwie szkoły podstawowe w Battambang, gdzie z możliwości nauki korzysta ok. 200 dzieci z najbiedniejszych rodzin. Nauka tam odbywa się przez cały dzień. Starsze wiekiem dzieci mogą nadrobić stracony czas, przerabiając dwie klasy w jednym roku. Dla wielu „przerośniętych” uczniów jest to ogromna szansa na życie. W tych szkołach dzieci otrzymują 3 posiłki dziennie, oraz pomoce niezbędne do nauki.


Dziewczęta priorytetem Córek Maryi Wspomożycielki

Siostry salezjanki przybyły do stolicy Kambodży – Phnom Penh w 1992 r. i natychmiast zorganizowały tam dwa centra: szkoły z internatem dla ubogich dziewcząt. Podobne centrum powstało w 2002 r. w Battambang. Szkoły w Phnom Penh są przeznaczone dla dziewcząt, które skończyły przynajmniej 9 klas i chciałyby kontynuować naukę na dwuletnich kursach zawodowych dla kucharek oraz dla sekretarek. Natomiast nasza szkoła w Battambang jest dla dziewcząt-analfabetek, pochodzących z najuboższych rodzin, które obok podstawowej alfabetyzacji, mają u nas możliwość zdobycia zawodu krawcowej, aby w przyszłości móc samodzielnie zarabiać na swoje życie i wspomagać rodzinę. Ta ostatnia fundacja, powstała na prośbę biskupa diecezji Battambang – Kike Figaredo, który poprosił, aby siostry pomogły zająć się dziewczętami zagrożonymi sprzedażą do celów prostytucji. Ten problem jest tam szczególnie silny z uwagi na fakt, że Battambang znajduje się blisko granicy z Tajlandią i tam kwitnie ten ponury handel żywym towarem. Odpowiedzią salezjanek na to wyzwanie było zbudowanie – przy pomocy wielu ludzi dobrej woli – domu (szkoły z internatem) dla 70 dziewcząt. Warunkiem dostania się do naszej szkoły miał być fakt, że kandydatka pochodzi z bardzo ubogiej rodziny, skończyła 16 lat i nie więcej niż 3 lub 4 klasy szkoły. O pomoc w zorganizowaniu pierwszego spotkania dla dziewcząt chętnych do nauki w naszej szkole, poprosiłyśmy wodza jednego z okręgów, do którego należało dziesięć małych wiosek. Przyszło 310 dziewcząt, co pokazuje jak wielka jest skala problemu, jak wiele jest młodych chcących się uczyć, a nie mających żadnych możliwości. Z tych 310 dziewcząt musiałyśmy wybrać tylko 70… Nauka w naszej szkole trwa 2 lata. Oprócz przedmiotów podstawowych, jak język khmerski, matematyka, geografia, historia, formacja moralna, dziewczęta uczą się również szycia, aby w przyszłości móc zarobić na swe utrzymanie.

Ważnym elementem edukacji jest tzw. formacja moralna, czyli przywrócenie dziewczętom poczucia ludzkiej godności, pomoc w odnalezieniu radości życia i odkryciu prawdy, że życie ludzkie naprawdę ma sens i może człowiekowi sprawiać radość, a nie tylko cierpienie. Prawie każda z naszych wychowanek ma za sobą tragiczną sytuację rodzinną, pełną rozpaczy i bezsensownego bólu. Nasze uczennice wyznały kiedyś w czasie lekcji, że na całą klasę 30 dziewcząt, tylko 4 nie próbowały jeszcze odebrać sobie życia. A zatem jest co robić…

Przy całym trudzie, jaki ta praca ze sobą niesie, wielką radością dla nas jest fakt, że dostrzegamy jak bardzo zmieniają się te nasze „dzieci dżungli”. Przykładem tego może być wypowiedź jednej z uczennic, kiedy podczas lekcji zostały one poproszone o narysowanie czegoś, jakiegoś przedmiotu, który mógłby symbolizować ich życie. Jedna z dziewcząt narysowała piękną, dojrzałą pomarańczę. Poproszona o wyjaśnienie, powiedziała, że ta pomarańcza, to właśnie ona, zanim siostry przyszły do jej wioski i zaprosiły ją do szkoły. Była wtedy jak ta piękna dojrzała pomarańcza, ukryta w środku dżungli, o której istnieniu nikt nie wiedział. Gdyby siostry nie przyszły i nie zabrały jej, spadłaby i zepsuła się bez żadnej korzyści dla nikogo. A teraz jej życie ma sens. Umie żyć jego pełnią… Wiele było innych wypowiedzi tego typu, jak choćby dziewczyny, która przez całe swoje 18-letnie życie pracowała niewolniczo razem ze swoją rodziną w fabryce cegieł. Powiedziała: „Nigdy nie myślałam, że można aż tak cudownie żyć”. A przecież to, co im oferujemy, to zwykle proste warunki, trzy posiłki dziennie, łóżko do spania, miejsce do mycia, możliwość nauki, ale przede wszystkim poczucie, że są kochane i że komuś naprawdę na nich zależy. To wszystko sprawia, że dziewczęta te na naszych oczach rozkwitają jak kwiaty i po 2 latach nie są już tymi samymi osobami, lecz są pełne nadziei i optymizmu.

Wielką naszą radością jest i to, że przez 3 lata, dzięki hojnej pomocy jednej z hiszpańskich organizacji, udało nam się zapewnić wszystkim naszym absolwentkom maszynę do szycia i materiały niezbędne do rozpoczęcia własnej pracy.

Dziewczęta, które ukończyły już naszą szkołę, nadal są otaczane troską i opieką. Dla nich organizowane są spotkania jako dla byłych wychowanek, gdzie obok wysłuchania treści formacyjnych mogą podzielić się swoimi problemami i otrzymać pomoc.

Pomocą i zainteresowaniem otaczane są także rodziny naszych wychowanek. Każdego tygodnia staramy się odwiedzać przynajmniej kilka z nich, aby dzielić ich radości i zmartwienia. Ludzie okazują nam za to ogromną wdzięczność, jak powiedział wódz naszej wioski: „Już 50 lat żyję, a nigdy jeszcze nie widziałem takich ludzi jak wy, którzy przyszliby tutaj, żeby pomagać nam tak całkiem bezinteresownie”.

Te słowa oraz radosny uśmiech dziewcząt są dla nas najlepszą nagrodą i zachętą do pokonywania wszelkich trudności, aby pomóc tym młodym wkroczyć w lepsze jutro.



  • Młodzi uchodźcy – nowe wyzwania – Anna Jabłońska MWDB, Departament Współpracy Międzynarodowej Urzędu ds. Spraw Repatriacji i Cudzoziemców


Kto jest uchodźcą?

Z prawnego punktu widzenia, tj. zgodnie z definicją zawartą w Konwencji Genewskiej z 1951 r., dotyczącą statusu uchodźcy, która jest pierwszym prawdziwym międzynarodowym porozumieniem obejmującym najistotniejsze aspekty życia, uchodźcą jest osoba:

  • która przebywa poza granicami państwa, którego jest obywatelem lub które jest miejscem dawnego stałego zamieszkania;

  • która żywi uzasadnioną obawę przed prześladowaniem z powodu swojej rasy, religii, narodowości, przynależności do określonej grupy społecznej lub z powodu przekonań politycznych oraz

  • która nie może lub nie chce z powodu tych obaw korzystać z ochrony tego państwa lub nie chce do niego powrócić.

Według danych Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR – agenda Organizacji Narodów Zjednoczonych zajmująca się uchodźcami) z końcem 2005 r. na świecie było 8,4 mln uchodźców. Połowę z nich stanowiły dzieci poniżej 18 roku życia.

W języku potocznym uchodźcami są nazywani także przesiedleńcy wewnętrzni (uchodźcy wewnętrzni), imigranci ekonomiczni, repatrianci.

Przesiedleńcami wewnętrznymi (IDPs – internally displaced persons) są jednostki lub grupy, które zostały zmuszone do opuszczenia swych domów w wyniku konieczności ucieczki przed konfliktami zbrojnymi, masową przemocą, naruszeniami praw człowieka, kataklizmami lub katastrofami naturalnymi, jednakże pozostają na terytorium własnego państwa, a zatem nadal podlegają prawom obowiązującym w tym państwie.

Według danych UNHCR na świecie znajduje się ponad 25 mln ludności przesiedlonej wewnętrznie. Połowa z nich to mieszkańcy Afryki. Jest to liczba dwukrotnie większa aniżeli liczba uchodźców. Przesiedleńcy wewnętrzni zamieszkują ponad 50 krajów świata. Najliczniejsze grupy przebywają w Sudanie (6 mln), Kolumbii (3,4 mln), Demokratycznej Republice Konga (2,3 mln), Ugandzie (1,4 mln), Iraku (1 mln), Angoli (1 mln).

Imigranci ekonomiczni to osoby migrujące ze względów ekonomicznych. Zazwyczaj opuszczają swój kraj dobrowolnie w poszukiwaniu lepszego życia. Jeśli zdecydowaliby się na powrót do ojczyzny, nadal podlegaliby ochronie zapewnianej przez rząd własnego kraju.

Inaczej jest w przypadku uchodźców (w rozumieniu Konwencji Genewskiej) uciekających z powodu prześladowań i w zaistniałych okolicznościach nie mogących bezpiecznie powrócić do swoich domów.

Repatrianci to osoby powracające do swojej ojczyzny lub kraju rodzinnego swoich przodków.

W niniejszym opracowaniu pojęcie uchodźca stosowane jest w szerokim tego słowa znaczeniu.


Doświadczenia dzieci i młodzieży

Liczby nie są w stanie oddać dramatu przeżyć, jakimi są obarczeni – pomimo tak młodego wieku – młodzi uchodźcy. Jeszcze gorsza jest sytuacja tych spośród nich, którzy stracili najbliższych lub nie mają nikogo, kto mógłby się nimi zająć.

Każdy nich przeżywa swój własny dramat z powodu:

  • wydarzeń w kraju pochodzenia, wielu z nich było ofiarami lub świadkami tortur, morderstw lub innych okrutnych czynów na członkach własnej rodziny, ataków bombowych, prześladowań i innych traumatycznych przeżyć;

  • okoliczności ucieczki i jej powodów, sam moment decyzji o ucieczce, kiedy sytuacja staje się nie do wytrzymania; bywa też tak, że to rodzice decydują się wysłać samotnie dziecko licząc na to, iż polepszy ono nie tylko swój byt, ale i całej rodziny;

  • okoliczności podróży, czasu jej trwania, warunków w jakich się odbywała różnymi środkami transportu (nawet w kontenerach) czy też pieszo, z narażeniem na ataki dzikich zwierząt, przemoc i wykorzystanie ze strony dorosłych;

  • pobytu w obcym miejscu, z dala od rodziny, wśród obcych ludzi mówiących w nieznanym języku;

  • braku możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb, braku wody i pożywienia;

  • braku możliwości zaspokojenia potrzeb ponadpodstawowych.

W ostatnich czasach jesteśmy świadkami okrutnego traktowania i wykorzystywania dzieci jako żołnierzy. Już nawet kilkuletnie dzieci są porywane, terroryzowane i zmuszane do ciężkiej pracy i zabijania, dziewczynki są wykorzystywane do usług seksualnych.

W konsekwencji przeżycia tak ekstremalnych sytuacji pojawia się zespół specyficznych symptomów, zwany zespołem stresu pourazowego (PTSD – posttraumatic stress disorder). Powoduje on objawy takie jak:

  • uporczywe powracanie myślami do przeżytych doświadczeń, natrętne myśli z tym związane (przywidzenia, koszmary senne, częściowa amnezja);

  • unikanie rzeczy związanych z traumą;

  • przesadzone emocjonalne i fizyczne reakcje na niektóre sytuacje i rzeczy przypominające o zdarzeniu;

  • emocjonalne odrętwienie, izolacja (utrata zainteresowania, wewnętrzne zobojętnienie);

  • nadpobudliwość (kłopoty ze snem i apetytem, strachliwość, zwiększona drażliwość, zaburzenia koncentracji, pocenie się, palpitacje serca).

Często powyższym objawom towarzyszą jeszcze inne problemy związane ze zdrowiem psychicznym, takie jak depresja, ataki paniki i choroby somatyczne.

Symptomy PTSD zwykle pojawiają się natychmiast po urazie (do kilku tygodni) lub później, nawet po paru miesiącach czy latach. Czas powrotu do zdrowia uzależniony jest od tego czy przeżyte zdarzenia traumatyczne były długotrwałe, dotyczyły bliskiej osoby, zdarzyły się wielokrotnie, spowodowane zostały przez inną osobę, wywołały negatywną reakcję osób najbliższych.

Dlatego też bardzo ważne jest, aby młodzi uchodźcy otrzymali – na ile to możliwe – poza pomocą podstawową również pomoc psychologiczną. To pozwoli na stopniowe zanikanie psychologicznych skutków traumy i odbudowę ich życia na nowo.


Salezjanie dla uchodźców

Ks. Jan Bosko szczególną troską i miłością otaczał tych chłopców, którzy byli w trudnej sytuacji życiowej, biednych, poranionych, zaniedbanych, opuszczonych. Jego pierwszymi podopiecznymi byli młodzi Włosi migrujący ze wsi do miasta w poszukiwaniu chleba. Dlatego też salezjanie kontynuując jego dzieło dostrzegli również tę szczególnie boleśnie doświadczoną grupę – młodych uchodźców. Przy tej okazji trzeba wspomnieć również o zaangażowaniu na tym polu Córek Maryi Wspomożycielki – sióstr salezjanek, które pracują w 90 krajach świata.

Należy jednak przy tym zaznaczyć, iż salezjanie, prowadząc swoje dzieła w najróżniejszych zakątkach świata, idą z pomocą młodym uchodźcom, imigrantom od wielu lat. Już w XIX w. pierwsi misjonarze salezjańscy wyjechali do pracy z europejskimi imigrantami w Ameryce. Pierwszym krajem ich posługi była Argentyna. Opiekowali się tam nie tylko Indianami w Patagonii, ale także imigrantami w slumsach Buenos Aires. Potem aktywnie zaangażowali się w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozpoczęli projekt dla włoskich i polskich imigrantów.

Oficjalnie początek działań salezjanów na rzecz uchodźców miał miejsce w lutym 1998 r. w Rzymie podczas spotkania na temat Misyjnego Projektu dla Uchodźców. W efekcie tegoż spotkania został opracowany Dossier z 3 jasnymi zasadami działania, któremu początek i ostateczną aprobatę dał ówczesny przełożony generalny salezjanów, ks. Juan Edmundo Vecchi.

W ślad za tym, misyjnemu Dossier na rok 2002 został nadany wymowny tytuł Misjonarze wśród młodych uchodźców. Zawiera on różnorodne dane, dokumentację i materiały przetłumaczone na 7 języków i rozesłane do wszystkich dzieł salezjańskich na świecie. Miały one służyć m.in. dobremu przygotowaniu Salezjańskiego Dnia Misyjnego we wszystkich wspólnotach salezjańskich. Ks. Juan Edmundo Vecchi w liście dotyczącym nowego projektu odnośnie pomocy dla młodych uchodźców zaznaczył, iż jest to naglące wezwanie ze względu na fakt, iż uchodźcy:

  • są najuboższymi wśród biednych, jako że pozbawieni są własnej ziemi, dobytku, pracy i przyszłości,

  • stanowią ogromną liczbę dzieci i młodzieży, skrzywdzonych przez nędzę, głód, analfabetyzm i wykorzystanie seksualne,

  • kierują się ku obszarom nadziei i powrotu. Podobnie i misjonarze kierują się tam, aby pocieszać, towarzyszyć i kierować błądzących ku „ziemi obiecanej”.

Zaznaczył przy tej okazji, iż nie chodzi o tworzenie nowych dzieł, ale o włączenie salezjanów i świeckich wolontariuszy do istniejących już narodowych i międzynarodowych służb. Wymienił też główne obszary działania salezjanów. Są to:

  • pierwsza pomoc (logistyczna, humanitarna, sanitarna),

  • wielopostaciowa oferta wychowawcza dla przygotowania młodych do powrotu (uwzględniająca wymiar kulturalny, społeczny, psychologiczny, sanitarny i sportowy),

  • duszpasterstwo (troska o wymiar religijny wszystkich, a szczególnie katolików).


Nie sposób przedstawić w tym krótkim opracowaniu wszystkich przykładów działalności salezjanów na rzecz młodych uchodźców, dlatego ograniczę się do kilku przykładów z najbiedniejszych rejonów świata, zaczerpniętych z Dossier na rok 2002:

Sudan. Zapewnienie opieki zdrowotnej i formacji religijnej w parafii i w Don Bosco Vocational Centre dla młodzieży z obozów położonych w pobliżu stolicy Sudanu – Chartumie. Przebywały w nich ponad 2 mln osób wewnętrznie przesiedlonych z powodu dyskryminacji religijnej i bez możliwości kształcenia. W samym Chartumie salezjanie są obecni od 1985 r. Tam założyli szkołę zawodową St. Joseph Vocation School, pomagając tym samym młodym uchodźcom, dzieciom ulicy, w nauce na podstawowym poziomie oraz w zdobyciu zawodu mechanika, elektryka, stolarza, hydraulika i murarza.

Tajlandia i Kambodża. Pomoc uchodźcom kambodżańskim, znajdującym się w Tajlandii. Po powrocie uchodźców do Kambodży w 1993 r., założenie Technical Training Centre w Phnom Penh i szkoły technicznej w Sihanoukville, przygotowującej instruktorów oraz zapewniającej wychowanie (także religijne) i opiekę dla sierot.

Etiopia. Realizacja programu wychowania sponsorującego 2,5 tys. chłopców z 3 obozów zlokalizowanych wokół stolicy Etiopii – Addis Abeby. Chłopcy uczestniczący w programie otrzymali pieniądze, pożywienie, koce, pomoce szkolne, lekarstwa, pomoc związaną z naprawą domów itp.

Liberia. Prowadzenie 13 ośrodków Don Bosco Homes ze szkołami dla zaniedbanych chłopców, także tych, którzy byli przymusowymi żołnierzami oraz otwarcie tzw. Transit Homes, tj. noclegowni. W tym czasie w różnych obozach na terenie Liberii przebywało 800 tys. uchodźców.

Rwanda/Burundii. Zapewnienie pożywienia i struktury sanitarnej w obozach dla uchodźców, pomoc w odbudowie domów oraz kształcenie zawodowe w Gomie, Getandze, Butare i Rukago. W tym czasie w Rwandzie z powodu ludobójstwa przebywało w miastach wielu uchodźców, sierot i młodzieży, której rodzice byli w więzieniach.

Albania. Międzynarodowy Wolontariat na rzecz Rozwoju (VIS) zrealizował projekt Pomoc Dzieciom Kosowa, obejmujący takie przedsięwzięcia jak: centrum pierwszej pomocy w Tiranie, wyposażone w szpital i dwie kuchnie polowe, z którego skorzystało 900 nieletnich; centralny magazyn środków pierwszej pomocy, rozdający środki dla 30 domów opieki nad nieletnimi w całej Albanii; szkoła dla dzieci mieszkających w obozie; opieka psychologiczna i socjalna dla nieletnich oraz animacja w obozach dla uchodźców. Natomiast po powrocie kosowskich uchodźców do miejsc stałego zamieszkania VIS udzielał nadal pomocy najbardziej potrzebującym dzieciom i młodzieży w niektórych okręgach Kosowa.


Formy i przykłady oddziaływania

Salezjanie w swych dziełach stosują 3 różne formy oddziaływania, aby dotrzeć do potrzebujących młodych uchodźców. Są to:

  • działalność pośrednia

  • działalność bezpośrednia

  • działalność uzupełniająca

Działalność pośrednia polega na tym, iż salezjanie nie pracują w bezpośrednim kontakcie z młodymi uchodźcami, ale przekazują środki organizacjom czy też innym wspólnotom działającym w obozach dla uchodźców itp. Przykładem jest Sri Lanka, gdzie trwa długoletnia wojna domowa pomiędzy ludnością tamilską stanowiącą mniejszość a siłami rządowymi, będącymi w rękach Sengalezów, stanowiących większość ludności. Salezjanie otworzyli tam wszystkie dzieła swojej delegatury dla młodych uchodźców, byłych żołnierzy, narażonych na niebezpieczeństwa dzieci i chłopców ulicy. Działają przez inne organizacje, ofiarowując pomoc materialną, która jest następnie rozdawana bezpośrednio w obozach dla uchodźców.

Działalność bezpośrednia to pomoc świadczona przez salezjanów w bezpośrednim kontakcie z młodymi uchodźcami. Przykłady:

Angola, gdzie w latach 1975-2002 trwała wojna domowa. Wszystkie dzieła salezjańskie były otwarte dla uchodźców, zapewniając im opiekę medyczną i kształcenie zawodowe. Salezjanie m.in. nieśli pomoc w obozie dla wewnętrznych przesiedleńców w mieście Lwena, które w trakcie konfliktu było całkowicie odizolowane od reszty kraju. Można się było do niego dostać jedynie samolotem. W 2000 r. przebywało w nim 7 tys. ludzi potrzebujących jedzenia, ubrań, opieki medycznej i nauki. W 2002 r. został otwarty obóz przejściowy (Transfer Centre), którego prowadzenie powierzono salezjanom. Dzięki nim wiele osób po latach wojny miało szansę otrzymać pomoc duchową i przyjąć sakramenty. Salezjanie zaopiekowali się aż 15 tys. ludzi, dając im również możliwość udziału w prostych lekcjach czytania i pisania dla dorosłych oraz otwierając oratorium dla dzieci. W tym samym roku na prośbę rządu Angoli salezjanie podjęli się prowadzenia centrum dla byłych żołnierzy UNITA i ich rodzin.

Timor Wschodni, gdzie od 1975 r. trwa okupacja indonezyjska. Siostry salezjanki przejęły od salezjanów sierociniec dla dzieci. Obecnie mieszka w nim 119 dziewczynek w wieku od 4 do 15 lat. Siostry zapewniają im jedzenie, odzież, materiały szkolne, pomoc lekarską, naukę w szkole podstawowej, średniej i krawiecko-gastronomicznej szkole zawodowej. Ponadto siostry prowadzą w Venilale przychodnie, z pomocy której korzysta miesięcznie 700-800 dzieci i dorosłych.

Liban. Wszyscy dobrze pamiętamy wydarzenia ostatnich miesięcy. Salezjanie ofiarnie służyli uchodźcom niezależnie od ich wyznania, będąc znakiem nadziei i pokoju dla wszystkich, w El Houssoun, w instytucie i rodzinach, w Al Fidar, gdzie stworzyli ekipę roboczą, w skład której weszli także animatorzy salezjańscy oraz przedstawiciele salezjańskiej organizacji pozarządowej VIS (Międzynarodowy Wolontariat na Rzecz Rozwoju). Wspólnymi siłami udzielali pomocy humanitarnej uchodźcom wewnętrznym zakwaterowanym w szkołach publicznych i we wioskach w górach. Poza pomocą materialną organizowali również zajęcia dla dzieci i młodzieży. Programem tej pomocy kierował ks. Kazimierz Gajowy.

Działalność uzupełniająca ma miejsce wówczas, gdy salezjanie wspólnie z innymi organizacjami, agencjami, wspólnotami udzielają pomocy określonej grupie potrzebujących. Przykład: Kenia – gdzie w położonym 800 km na północ od Nairobi obozie dla uchodźców w Kakumie, główny zarząd i najwyższą odpowiedzialność za ochronę uchodźców pełni UNHCR (Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców), wspomagany nie tylko przez salezjanów, ale także przez różne organizacje pozarządowe m.in. Czerwony Krzyż, Jezuicką Służbę Uchodźcom (JRS), World Vision Kenya (WVK). Obóz został założony w 1992 r., obecnie przebywa w nim ponad 70 tys. uchodźców, głównie z Sudanu. Salezjanie jako jedyni mieszkają na terenie obozu (przedstawiciele pozostałych organizacji mają kwatery dla swoich pracowników poza obozem), tam prowadzą parafię i 3 szkoły zawodowe oraz program dla byłych wychowanków. Oferują aż 12 kursów przyuczających do zawodu krawca, murarza, mechanika, stolarza, pisania na maszynie, elektryka, spawacza, hydraulika, rolnika i przedsiębiorcy. Niemal wszyscy uczniowie pochodzą z obozu, z wyjątkiem 11% młodzieży z miejscowego plemienia Turkana. Od 1993 do 2000 r. przeszło tę formację ponad 2 tys. uczniów. Trzy centra mają też jednostkę produkcyjną, gdzie stolarze i murarze – byli wychowankowie – znajdują pracę. Byli wychowankowie znajdują również pracę jako nauczyciele w centrach. Co jednak najważniejsze, młodzi uchodźcy mają szansę zdobyć zawód, dzięki któremu będą mogli przetrwać, utrzymać siebie i swoje rodziny, gdziekolwiek się znajdą.

Salezjanie podejmują także niezaplanowane wcześniej działania, jeżeli pojawia się nagła potrzeba, jednakże zgodnie z charyzmatem salezjańskim, lepiej jest wejść w sytuację stabilną. Są to:

  • szkoły podstawowe dla uchodźców ustabilizowanych (Chartum – Sudan),

  • szkoły zawodowe (Kakuma – Kenia, Negombo – Sri Lanka, Phnom Penh – Kambodża),

  • domy dla opuszczonych chłopców (Monrovia – Liberia),

  • sponsorowanie programów dla indywidualnych uczniów w przypadku miejskich uchodźców (Rwanda/Burundi, Addis Abeba – Etiopia),

  • tworzenie biur prawnych przy wsparciu byłych wychowanków i świeckich, aby pomóc uchodźcom (Tijuana – Meksyk).


Dzięki Bożej Opatrzności miałam okazję zobaczyć na własne oczy pracę salezjanów w Ugandzie i w Kenii oraz sióstr salezjanek w Rwandzie. Jest to piękne dzieło, które zapoczątkował ks. Bosko we Włoszech, a które w międzyczasie rozrosło się z Bożą pomocą na tak wiele krajów świata. Dzięki ofiarnej pracy salezjanów, salezjanek i wolontariuszy życie wielu młodych ludzi, w tym także uchodźców, otrzymało wsparcie duchowe i szansę na lepszą przyszłość.



  • Animacja misyjna młodzieży w Polsce – ks. Eugeniusz Szyszka PDM


Młodzież zawsze postrzega się jako pokolenie zbuntowane, trudne, odrzucające wszelkie wartości. Jednakże takie określenia są z pewnością niesprawiedliwe, ponieważ okres dorastania i młodości to czas poszukiwań, decydujących wyborów. Również każda epoka niesie ze sobą inne wyzwania i oczekiwania wobec młodzieży. Sytuacja w Polsce również ma niebagatelne znaczenie dla rozwoju i postaw młodych ludzi.

W opiniach o młodzieży istnieją w Polsce dwie tendencje. Pierwsza to idealizowanie młodzieży. Ma ona swoją tradycję. Zawsze w młodym pokoleniu dopatrywano się czegoś, za czym tęskniło pokolenie dorosłe, czego nie udało się dokonać pokoleniu schodzącemu. Młodzież szansą społeczeństwa, młodzież naszą nadzieją, młodzi naszą przyszłością – to najczęściej spotykane sformułowania.

Druga to tendencja do deprecjonowania młodzieży. Młodzi są postrzegani jako zagrożenie. Narzekanie na młodzież jest czymś normalnym, jest to zjawisko ponadhistoryczne. Mówiąc o młodzieży, przytacza się często jako antydotę tekst papirusu z V w. przed narodzeniem Chrystusa, w którym egipski kapłan uskarżał się na młodzież. Opisuje on zachowanie młodzieży w sposób do złudzenia podobny do współczesnych utyskiwań na krnąbrność i nieposłuszeństwo.


10 Skąd bierze się narzekanie na młodzież?

▲back to top

Młodzież jest zawsze inna niż ludzie dorośli. Odmienność ta pochodzi z faktu większej biologicznej witalności młodzieży i wypływającej zeń skłonności do najróżniejszych przygód. Odmienność ta ma jeszcze inne źródło. Młodzież, siłą faktu, ma mniejszy bagaż życiowych doświadczeń niż ludzie dorośli, ponadto pochodzą one z czasów mniej odległych niż te doświadczenia, jakie zdobyli ludzie dorośli. Z tego punktu widzenia najlepiej widać, że młodzież, a dokładniej mówiąc, jej zachowanie stanowi najwierniejsze zwierciadło epoki. Młodzież odzwierciedla świat taki, jaki on jest. Jeśli mówimy, że młodzież jest zła, to należy dodać – świat, w którym żyjemy jest taki, jaki prezentuje współczesna młodzież. A więc jaki on jest?


11 Postawy młodzieży wobec religii

▲back to top

Religia jest najbardziej konserwatywnym elementem w kulturze. Zmiany w tym zakresie dokonują się wolniej niż w innych dziedzinach, a co więcej nie są one łatwo uchwytne dla badaczy. Około 65% deklaruje się jako wierzący; 11% uznaje się za głęboko wierzących. Orientacyjnie 3/4 młodzieży szkół średnich określa się jako wierzący, 4% jako niewierzący, 9% jako obojętni, 12% jako niezdecydowani.


12 Co to oznacza?

▲back to top

Badania ogólnopolskie dowodzą spadku wskaźnika deklarowanej wiary religijnej. Oznacza to, że na przestrzeni lat 1985-2001 odsetek młodzieży deklarującej się jako wierząca zmniejszył się o 20%. Spadkowi wskaźnika wierzących towarzyszy wzrost tych, którzy definiują się jako obojętni bądź niezdecydowani. Od 1994 r. wzrasta odsetek młodzieży głęboko wierzącej (5%). Powiększa się grupa młodzieży obojętnej i niezdecydowanej. Można stwierdzić, że religia pomimo pewnych wahań zachowuje swoją ciągłość w społeczeństwie polskim. Należy jednak zauważyć pewną niekonsekwencję. 76% deklaruje się jako wierzący, a tylko 30% uczestniczy w niedzielnych Mszach św. Nieregularnie bierze udział we Mszy św. 28%; 13% raz lub dwa razy w miesiącu. Obniża się poziom praktyk religijnych. Nie oznacza to, że młodzież pozostaje w ogóle poza oddziaływaniem Kościoła. Otóż, zmniejsza się procent uczestniczących w każdą niedzielę i prawie w każdą, a zwiększa się procent uczęszczających bardzo nieregularnie lub rzadko. Zwiększa się procent tych, którzy wcale nie chodzą. Dla przykładu w 1988 r. do kościoła nie chodziło 4,5% młodzieży, w 1996 r. – 7%, a w 2001 r. – 10%.

Analizy wykazują też zmniejszenie się zaangażowania modlitewnego. Dla przykładu w 1988 r. modlitwę codzienną odmawiało około 50%, w 1996 – 35%, a w 2001 – 30%.

Pojawia się większy niż w poprzednich latach procent wypowiedzi negatywnych:

- nie modlę się 18%,

- modlitwa nie ma znaczenia 12%,

- nie przystępuję do spowiedzi 8%.

Orientacyjnie, w każdej piątce uczniów szkół średnich w Polsce, znajdujemy dwie osoby praktykujące systematycznie, dwie niesystematycznie i jedną niepraktykującą w ogóle. Odchodzenie od praktyk religijnych jest niemal równoznaczne z osłabieniem wiary, a w konsekwencji z jej utratą. Ponad 1/3 młodzieży przyznaje się do spadku własnej religijności, a jedynie co dziesiąty do jej wzrostu. Procesowi osłabienia intensywności wiary częściej podlegają chłopcy, młodzież starsza, respondenci z dużych miast oraz dzieci rodziców z wyższym wykształceniem. I chociaż wiara u większości współczesnej młodzieży stanowi istotny element systemu wartości, to stosowanie w praktyce życia codziennego norm moralnych wygląda bardzo różnie. Co druga badana osoba wyklucza istnienie jednoznacznych kryteriów dobra i zła. Powszechnie znane normy Dekalogu traktowane są przez młodych selektywnie. Jednakże postawą uniwersalną dla wszystkich młodych ludzi na świecie – zaangażowanych religijnie, czy też nie – jest dążenie do szczęścia. Niestety, często nie po tych drogach, które do szczęścia rzeczywiście prowadzą.

Wielokrotnie mówił o tym Jan Paweł II podczas spotkań z młodzieżą. Prosił młodych, aby nie dali się oszukać temu, co błyszczy i wydaje się dawać szczęście, a daje tylko zranienie i cierpienie.

Podczas pamiętnego spotkania Jana Pawła II z młodzieżą w Szwajcarii w 2004 r. młodzi pytali papieża o przyjaźń, wolność, czy też jak uratować ludzkość zranioną własnym szaleństwem: „My młodzi, chcemy kochać i być kochanymi. Szukamy odpowiedzi na tysiące pytań, ale jesteśmy więźniami reguł, mamy zbyt mało czasu na myślenie, refleksję i modlitwę. Ojcze Święty, Ty, który nam zawsze ufałeś i dawałeś nadzieję, pomóż nam zrozumieć, jak być z Chrystusem i jak z równym Chrystusowi poświęceniem uczestniczyć w tworzeniu współczesnego i przyszłego świata. Dziękujemy Ci, Ojcze Święty”.

W odpowiedzi na to Jan Paweł II wołał: „Wyruszcie w drogę”! Zaapelował, aby nie zwlekali i nie czekali na lepsze okazje, które może nigdy się nie pojawią, ale by zaraz zaczęli działać. „Na początku tego trzeciego tysiąclecia również wy, młodzi, jesteście powołani do głoszenia orędzia Ewangelii świadectwem życia” – tłumaczył papież. Podkreślał, że „Kościół potrzebuje energii, entuzjazmu i ideałów” młodych ludzi, aby „Ewangelia przenikała tkankę społeczeństwa i pobudzała do cywilizacji prawdziwej sprawiedliwości i miłości bez dyskryminacji” […]. „Nie ma czasu, aby wstydzić się Ewangelii, ale raczej należy ją głosić na dachach” – wołał Jan Paweł II (L’Oservattore Romano 5, 2004).

Wiemy, że Jan Paweł II został nazwany „Papieżem misyjnym”. W swojej ostatniej (przed śmiercią) wydanej książce Pamięć i tożsamość papież tak pisze o misjach: „Misja należy do jego [Kościoła] natury tak bardzo, że nigdy i nigdzie, nawet w krajach o ugruntowanej tradycji chrześcijańskiej, Kościół nie może nie być misyjny”.

O misyjności Kościoła dzieci i młodzież dowiadują się najwięcej na katechizacji. Cele katechizacji lub nauczania religii (w szkole) można sprowadzić do trzech zadań: informacji, formacji i wychowania do pokoju. Dyrektorium ogólne o katechizacji wśród zadań katechezy wymienia także „wprowadzenie do misji”. Cały bowiem Kościół jest misyjny. Wszyscy w Kościele są wezwani i posłani do realizacji misyjnego mandatu zmartwychwstałego Pana – nauczania wszystkich narodów (zob. Mt 28, 19-20; Mk 16, 15).

W całym procesie ewangelizacji katecheza ma być etapem wprowadzania i dojrzewania, to znaczy czasem, w którym chrześcijanin, przyjąwszy przez wiarę Jezusa Chrystusa, jako jedynego Pana, i przylgnąwszy do Niego całkowicie przez szczere nawrócenie serca, stara się lepiej poznać tego Jezusa, któremu się powierzył, poznać mianowicie Jego «tajemnicę», Królestwo Boże, które On zapowiada, wymagania i obietnice, zawarte w Jego ewangelicznym Orędziu, drogi, które wyznaczył dla wszystkich tych, którzy zechcą pójść za Nim” (CT 20).

Interesuje nas, jak misyjność Kościoła jest realizowana wśród polskiej młodzieży, jaka jest jej wiedza na temat misji, nastawienie do misyjności Kościoła, oraz chęć zaangażowania misyjnego młodzieży. O świadomości misyjnej decyduje wiedza o zagadnieniach związanych z misjami, rozumienie tych zagadnień i zaangażowanie misyjne. Jest wiele spraw, o które można zapytać młodzież. Na przykład, ks. Waldemar Wesoły SVD przeprowadził ankietę wśród młodzieży gimnazjalnej na Warmii. Zapytano młodzież (ankieta dla 100 osób), kiedy w roku liturgicznym obchodzona jest Niedziela Misyjna. Prawidłową odpowiedź (przedostatnia niedziela października) udzieliło 27% dziewcząt i 12,5% chłopców. Inne pytanie dotyczyło znajomości dokumentów misyjnych Kościoła. Odpowiedzi poprawnej udzieliły tylko 2 dziewczynki. Następnie, zapytano młodzież, co wie o PDM (PDM troszczy się o animację misyjną, o duchowe i materialne wspieranie misji, kształtuje animatorów i współpracowników misyjnych, budzi świadomość misyjną wśród wiernych). Prawidłowo odpowiedział 1 chłopiec i 9 dziewcząt.

Wniosek: z wiadomościami na temat zagadnień misyjnych wśród młodzieży nie jest dobrze! Ale ogólne skojarzenia ze słowem MISJE są raczej pozytywne. W odczuciu młodych respondentów MISJE to przede wszystkim ewangelizacja, duszpasterstwo, głoszenie Dobrej Nowiny ludziom nie znającym jeszcze Boga. W związku z misjami są wyjazdy księży i sióstr do Afryki; kraje Trzeciego Świata – kraje misyjne, (biedni, głodni, chorzy, zacofani). Na pytanie o sens działalności misyjnej Kościoła, odpowiedzi były na „tak”. Ogólnie więc można powiedzieć, iż zdecydowana większość młodzieży widzi sens prowadzenia działalności misyjnej przez Kościół w krajach Trzeciego Świata.


Animacja misyjna dzieci i młodzieży

Często powtarzamy, że „Kościół ze swej natury jest misyjny”, czy jednak to stwierdzenie jest realizowane?

Do natury człowieka należy posiadanie pary rąk czy nóg i nikogo to nie dziwi i nie wywołuje sensacji ani sprzeciwu. Jeśli więc mówimy, że Kościół z natury jest misyjny, to dlaczego jednocześnie realizacja tego wymiaru ciągle traktowana jest jako coś dodatkowego i postrzegana często jako pewien folklor...

Mówiąc o animacji misyjnej, mamy na myśli działania podejmowane przez animatora w stosunku do animowanego, których celem jest doprowadzenie do takiego stanu, w którym animowany świadomie włącza się w działalność misyjną Kościoła poprzez modlitwę i ofiarę duchową oraz materialną na rzecz misji. Warto w tym miejscu podkreślić, iż działalność misyjna nie jest działalnością charytatywną. „Gdy chodzi o pomoc materialną, ważne jest zwracanie uwagi na ducha, w jakim się daje. [...] Wielkoduszność w dawaniu musi być zawsze oświecona i natchniona wiarą” (Redemptoris Missio 81). Zastanówmy się więc, jakie warunki muszą być spełnione, aby te cele zostały osiągnięte?

Człowiek współczesny bardziej wierzy świadkom, niż nauczycielom, bardziej życiu i faktom, aniżeli teoriom” (Redemptoris Missio 42).

Po pierwsze animator musi być człowiekiem autentycznym, wiarygodnym. Zanim my, katecheci, pójdziemy do dzieci czy młodzieży, sami musimy odkryć niejako w sobie i dla siebie misyjność Kościoła, to musi być nasza prawda o Kościele. To ja osobiście, wewnętrznie muszę mieć świadomość posłania Kościoła jako sakramentu zbawienia do wszystkich ludzi, to musi być moje rozumienie Kościoła, nie wyuczone i wyrecytowane, ale przeżyte wewnętrznie i przemodlone. I znowu powołam się na encyklikę Redemptoris Missio: „Skuteczność działania na polu misyjnym Kościoła zależy od świętości życia każdego chrześcijanina [...] i jest oznaką dojrzałej wiary i życia chrześcijańskiego, które przynosi owoce”.

Po drugie animacja musi uwzględniać możliwości i potrzeby zarówno intelektualne, jak i duchowe tych, do których jest kierowana. Zarówno dzieci, jak i młodzież, to osoby wrażliwe, gotowe nieść pomoc zwłaszcza swoim rówieśnikom potrzebującym ich wsparcia.

Z pewnością pierwszą formą animacji misyjnej jest katecheza – stałe, systematyczne przepowiadanie, w którym, jeśli katecheta jest świadkiem, chrześcijaninem dojrzałej wiary, nie zabraknie realizacji aspektu misyjnego. A jeśli takie treści obecne są w nauczaniu, katechizowani sami niejako wymuszą kolejne formy animacji, która jest praktyczną realizacją odkrycia dla siebie misyjności Kościoła. Animacja prowadzona w czasie katechezy zawsze zaowocuje grupą najbardziej aktywnych, zaangażowanych liderów, którzy będą chcieli uczynić coś więcej niż pozostali, tzn. ci, którzy przyłączą się do różnych inicjatyw, ale na razie nie stać ich jeszcze na ich organizację. Młodzi ludzie mają potrzebę aktywności, nasza rola polega tylko na właściwym jej ukierunkowaniu, zaproponowaniu konkretnych form realizacji ich aktywności.

Odpowiedzią na potrzeby dzieci jest możliwość włączenia się w działania Ognisk Misyjnych w ramach Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci (PDMD) oraz młodzieży w inicjatywę Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary (PDRW) – Młodzi dla Misji.

Papieskie Dzieła Misyjne na wieloraki sposób troszczą się o misyjne wychowanie młodzieży. W odnowionych statutach PDM w art. 6 czytamy, że celem Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary jest „dawanie pierwszeństwa kształceniu, szczególnie młodych w duchu cnoty sprawiedliwości [...], tak by dodać im odwagi w trosce niesienia i zdobywania wrażliwości misyjnej, która uzdalnia do daru z siebie samych dla misji”. W tym celu PDM ma dla nich konkretną propozycję – „misyjną służbę młodych”. Także w dokumencie II Polskiego Synodu Plenarnego (1991-1999) zatytułowanym: Misyjny Adwent Nowego Tysiąclecia, w wielu miejscach dostrzegamy troskę i jednocześnie zachętę do wspierania i do współpracy z PDM (n. 64). Synod wyraźnie stwierdza, że „szkoły wszystkich stopni powinny zostać objęte działalnością Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci i Papieskiego Dzieła św. Piotra Apostoła” (n. 66).

W encyklice misyjnej Redemptoris Missio Jan Paweł II docenia jako pewną nowość „wielki rozwój ruchów kościelnych, obdarzonych wielkim dynamizmem misyjnym. Ruchy te – jeśli włączają się z pokorą w życie Kościołów lokalnych i zostają przyjęte serdecznie przez biskupów i kapłanów w strukturach diecezjalnych i parafialnych – stanowią prawdziwy dar Boży dla nowej ewangelizacji i dla działalności misyjnej we właściwym tego słowa znaczeniu. Zachęcam zatem gorąco, by szerzyć je i korzystać z nich dla przywrócenia żywotności, zwłaszcza wśród młodzieży, życiu chrześcijańskiemu i ewangelizacji, w pluralistycznej wizji form zrzeszania się i działania” (Redemptoris Missio 72).


Młodzi dla misji

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wielu młodych osób, które pragną pogłębić swoją wiarę, a zarazem ożywić ducha misyjnego, Papieskie Dzieła Misyjne zapraszają młodzież do włączenia się w inicjatywę Młodzi dla Misji. W ramach tej inicjatywy w Polsce odbyły się 4 Kongresy Misyjne Młodych (Niepokalanów 1997, Wrocław 1999, Chorzów 2001, Toruń 2004), które były wielkim i radosnym świętowaniem powszechności i uniwersalizmu Kościoła. Młodzież, by móc zaangażować się w działalność misyjną, powinna poszerzać nieustannie swoje horyzonty.

Okazją do tego były również XX Światowe Dni Młodzieży w Kolonii w sierpniu 2005 r., gdzie po raz pierwszy PDM były reprezentowane przez kilkuosobowe delegacje młodych z kilkudziesięciu krajów świata. Również z Polski trzyosobowa delegacja reprezentowała Młodych dla Misji, włączając się w to wielkie wydarzenie, aby jeszcze bardziej stawać się apostołami swoich rówieśników, aby być gotowym, by pójść i głosić Dobrą Nowinę na cały świat.

Jednakże takie kongresy, spotkania, dni światowe to nie wszystko, by móc formować młodzież w duchu misyjnym. Do tego potrzebna jest stała formacja. W ramach PDM szukamy nowych dróg i form współpracy z młodzieżą. Wynikiem tych poszukiwań jest inicjatywa Młodzi dla Misji. Również owocem tej pracy są dwa zeszyty materiałów formacyjnych dla młodzieży („Spotkanie z misjami”, „Gdy otrzymacie Jego moc”), których autorami są pośrednio także uczestnicy Szkoły Animatorów Misyjnych. Młodzież chętnie słucha o misjach i chętnie się angażuje, jeśli ma wytyczone ścieżki. Młodzi potrzebują przewodnika na drogach ich życia. Dlatego też, aby ta inicjatywa mogła się rozwijać, niezbędni są współpracownicy PDM – w diecezjach, parafiach, zgromadzeniach, szkołach.

W jaki sposób młodzi, przy pomocy animatorów, mogą włączyć się w inicjatywę Młodzi dla Misji?

Nie muszą tworzyć nowych ruchów, stowarzyszeń. Jak bardzo młodzi ludzie są otwarci na poszukiwanie prawdziwej radości życia, pokazały to dni sierpniowe 2005 r. w Kolonii. Papież Benedykt XVI powiedział do młodzieży zgromadzonej na czuwaniu modlitewnym (20 sierpnia 2005) na kolońskich błoniach Marienfeld: „Kościół jest niczym rodzina ludzka [...]. Dlatego radujemy się z przynależności do tej wielkiej rodziny; cieszymy się, że mamy braci i przyjaciół na całym świecie. Doświadczamy właśnie tutaj, w Kolonii, jak pięknie należeć do rodziny rozległej jak świat”.

Wielu młodych jest już zaangażowanych w różne wspólnoty. Chcą w ten sposób otrzymać formację, aby ich wiara była bardziej dojrzała. Wiary dojrzałej na pewno uczą misje. Uczą odpowiedzialności za drugiego człowieka i jego zbawienie. Uświadamiają młodym ludziom, że na świecie są miliony osób, które jeszcze nie znają Chrystusa, które czekają na Dobrą Nowinę i to jest również moja sprawa. Taka postawa owocuje również potem w codziennym życiu młodych ludzi – uczy otwarcia również na tego, który jest obok mnie, często może bardzo zagubiony, nie mający oparcia w wierze.

Inicjatywa Młodzi dla Misji może być również rozwijana na katechezie. Katecheci mogą być najlepszymi animatorami misyjnymi dla młodzieży. To oni mają z młodymi największy kontakt i możliwość przekazania odpowiedniej informacji, ale również formacji.

Pewną pomocą dla nich może być wkładka w czasopiśmie Misje Dzisiaj zatytułowana: Młodzi Misjom. Młodzież chce poznawać nowe rzeczy, nową kulturę, życie misjonarzy, życie rówieśników w krajach misyjnych, życie Kościoła. Inicjatywa Młodzi dla Misji oczekuje na współpracę ze strony animatorów, ze strony duszpasterzy, którzy w parafiach będą organizować wspólnie z młodzieżą nabożeństwa misyjne, spotkania z misjonarzami – np. w Tygodniu Misyjnym. Także przy pomocy różnych inscenizacji, przedstawień można wszystkim przybliżać tematykę misyjną. To wszystko będzie promieniować na całą wspólnotę parafialną. PDM wydają materiały animacyjne do prowadzenia spotkań z młodzieżą. [Konspekty spotkań są zamieszczone na stronach internetowych PDM: www.missio.org.pl].

W życiu parafialnym jest wiele okazji, by zorganizować festyn misyjny, by przypomnieć całej parafii o odpowiedzialności za całe dzieło misyjne Kościoła – zarówno w sensie duchowym, jak i materialnym. Młodzież na pewno z entuzjazmem włączy się w inicjatywę Młodzi dla Misji, a tym samym będzie umisyjniać swoje środowisko, parafię i inne wspólnoty.



  • Działalność Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w latach 2004-2006 – ks. Stanisław Rafałko SDB


Wprowadzenie

Nie sposób w tym krótkim wystąpieniu ukazać działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego na przestrzeni 25 lat jego istnienia. Dlatego ograniczę się tylko do ostatnich trzech lat (2004-2006), które pozwolą w pewien sposób dostrzec kompleksową działalność SOM dziś. Głównym celem minionego trzechlecia było ożywienie ducha misyjnego SDB i rozwój działalności misyjnej w perspektywie Jubileuszu 25-lecia SOM. Powyższe cele były realizowane w poszczególnych sektorach działalności Ośrodka, które przedstawiam poniżej, rozpoczynając od krótkiej panoramy obecności salezjańskich misjonarzy i misjonarek.


13 1. Misjonarze i misjonarki

▲back to top


1. Ilość salezjanów w świecie

Aktualnie w świecie jest 16.568 salezjanów,

w tym 7 kardynałów, 101 biskupów i 1 jeden prefekt apostolski

Afryka 1.237 (7%)

Ameryka 4.098 (25%)

Azja 3.842 (23%)

Europa 7.230 (44%)

Oceania 161 (1%)


2. Ilość krajów, w których pracują salezjanie

Kraje

Afryka 40 (32%)

Ameryka 24 (19%)

Azja 27 (19%)

Europa 33 (26%)

Oceania 5 (4%)

Ogółem: 129


3. Polscy salezjanie aktualnie pracujący na misjach (2006)

Afryka 54 (39%)

Ameryka Południowa 30 (21%)

Azja i Oceania 19 (13%)

Okręg Wschodni 38 (27%)

Ogółem: 141


4. Ilość Córek Maryi Wspomożycielki (salezjanki) w świecie

Aktualnie w świecie jest 14.880 salezjanek

Afryka 490 (2,9%)

Ameryka 4783 (32%)

Azja 2291 (15%)

Europa 7268 (50%)

Oceania 48 (0,1%)


5. Ilość krajów, w których pracują Córki Maryi Wspomożycielki (salezjanki) w świecie

Kraje

Afryka 22 (24%)

Ameryka 23 27(%)

Azja 19 (21%)

Europa 22 (24%)

Oceania 4 (4%)

Ogółem: 90


6. Polskie Córki Maryi Wspomożycielki (salezjanki) aktualnie pracujące na misjach (2006)

Afryka 14 (40%)

Ameryka Południowa 2 (6%)

Azja 4 (11%)

Okręg Wschodni 15 (43%)

Ogółem: 35


2004

Wyjechali na misje: Peru: ks. Józef Kamza; Mauritius: ks. Ryszard Szczygielski; Sudan: ks. Michał Woźnicki; Zambia: s. Małgorzata Jaglarska; Mołdawia: ks. Jacek Trykoszko

Wrócili na misje: Demokratyczna Republika Kongo: ks. Jerzy Królak

Wrócili z misji: Zambia: ks. Tadeusz Niedziela

Zmarli: Peru: ks. Edmund Szeliga; Zambia: ks. Józef Ojczyk


2005

Wyjechali na misje: Ekwador: ks. Andrzej Witowski; Kuba: ks. Dariusz Iżykowski; Peru: kl. Adam Fundakowski; Gabon: ks. Jan Hubner; Etiopia: ks. Mirosław Hyżak; Madagaskar: ks. Tomasz Łukaszuk; Mongolia: ks. Wiktor Dziurdzia; Mołdawia: ks. Janusz Ulatowski; Ukraina: ks. Michał Wocial

Wrócili na misje: Peru: ks. Dariusz Sobczak; Egipt: ks. Jan Bednarz; Zambia: ks. Piotr Malec, s. Zofia Łapińska

Wrócili z misji: Argentyna: ks. Jan Fiedorowicz

Zmarli: Zimbabwe: ks. Kazimierz Kulczycki

2006

Wyjechali na misje: Kuba: ks. Andrzej Borowiec; Angola: ks. Paweł Libor, ks. Piotr Basista; Rosja: ks. Arkadiusz Grafowski; s. Barbara Kiraga, przygotowanie we Włoszech

Wrócili na misje: Gabon: ks. Zbigniew Wojciechowski

Wrócili z misji: Argentyna: ks. Alojzy Gryszko

Zmarli: Rosja: s. Danuta Kamińska; Ukraina: ks. Michał Kłoda



14 2. Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco (MWDB)

▲back to top

MWDB powstał w marcu 2002 roku, z inicjatywy dyrektora SOM, jako odpowiedź na wezwania Jana Pawła II, aby młodzież zaangażowała się w dzieło ewangelizacji świata. Głównym celem MWDB jest przygotowanie wolontariuszy do pracy na misjach oraz do zaangażowania na rzecz misji w kraju. Wolontariat zrzesza osoby z różnych stron Polski. Jego działalność przedstawiała się w sposób następujący:

1. Zwyczajnie roczna formacja poprzez uczestnictwo w comiesięcznych spotkaniach.

2. Wyjazdy na misje krótkoterminowe (wakacyjne) zwłaszcza na Wschód i do Albanii.

3. Wyjazdy na misje długoterminowe (przynajmniej roczne).

2004

  • 9 wolontariuszy wyjechało na misje na okres minimum 1 roku: 2 na Madagaskar, 2 do Kenii, 1 do Peru, 1 do Ugandy, 1 do Zambii, 1 do Sierra Leone i 1 do Albanii

  • 4 wolontariuszy pracowało na misjach przez 2-3 miesiące wakacyjne: 3 w Albanii i 1 w Zambii

  • 12 wolontariuszy uczestniczyło w akcjach wakacyjnych na Ukrainie

  • 4 wolontariuszy po rocznym lub półtorarocznym pobycie na misjach wróciło do kraju: 2 z Peru, 1 z Ugandy i 1 z Ukrainy

  • W ogólnopolskich spotkaniach formacyjnych uczestniczyło około 200 osób


15 2005

▲back to top
  • 9 wolontariuszy wyjechało na misje na okres minimum 1 roku: 1 na Madagaskar, 2 do Kenii, 2 do Peru, 1 do Ugandy i 3 do Zambii

  • 11 wolontariuszy pracowało na misjach w okresie 1-3 miesiące (podczas wakacji): 7 w Albanii, 2 w Zambii, 1 w Ugandzie i 1 w Peru

  • 12 wolontariuszy uczestniczyło w akcjach wakacyjnych na Ukrainie

  • 9 wolontariuszy po rocznym pobycie na misjach wróciło do kraju: 2 z Madagaskaru, 2 z Kenii, 2 z Zambii, 1 z Ugandy, 1 z Sierra Leone i 1 z Albanii

  • W 9 ogólnopolskich spotkaniach formacyjnych w SOM uczestniczyło około 300 osób


16 2006

▲back to top
  • 6 wolontariuszy wyjechało na misje na okres minimum 1 roku: 1 do Kenii, 1 do Peru, 1 do Ugandy, 1 do Rosji i 2 na Ukrainę

  • 33 wolontariuszy pracowało na misjach w okresie wakacji: w Albanii, na Ukrainie i w Rosji

  • 9 wolontariuszy po co najmniej rocznej pracy na misjach wróciło do kraju: 3 z Peru, 2 z Kenii, 2 z Zambii, 1 z Ugandy i 1 z Madagaskaru

  • W 9 ogólnopolskich spotkaniach formacyjnych w SOM uczestniczyło około 300 osób

Wolontariat, pomimo różnych trudności rozwijał się prężnie i cieszył się dużą popularnością. W drugiej połowie 2006 r. przeszedł okres kryzysu, z którego wyszedł zwycięsko i nadal się rozwija. Celem usprawnienia działalności zostały podjęte starania nadania MWDB struktur prawnych w postaci Fundacji.



17 3. Animacja misyjna

▲back to top

Pod kierownictwem ks. Marka Kowalskiego animację prowadzili: ks. Tadeusz Niedziela, ks. Stanisław Rafałko, Pan Sanza Mulangu z Konga, wolontariusze i misjonarze podczas urlopów.

Prelekcje, kazania, spotkania z misjonarzami i wolontariuszami, katechezy w szkołach, wystawy, filmy, obecność w mediach, to wszystko miało za cel pobudzenie ludzi do refleksji nad zaangażowaniem i współodpowiedzialnością za misje oraz uwrażliwienie ich na solidarność międzynarodową, zwłaszcza na rzecz najuboższych i najbardziej potrzebujących dzieci i młodzieży w krajach rozwijających się.



2004

2005

2006

RAZEM

Parafie

54

56

73

183

Szkoły

38

57

27

122

Pielgrzymki

3

5

-

8

Spotkania z darczyńcami

5

5

4

14



4. Muzeum misyjne

Istnieje od maja 1995 r. W Ministerstwie Kultury figuruje jako muzeum prywatne. Przybliża kulturę i sposób bycia mieszkańców krajów misyjnych oraz warunki, w jakich żyją i pracują misjonarze i misjonarki, ewangelizując powierzone sobie ludy. Muzeum posiada następujące dział: etnograficzny, przyrodniczy i specjalny (malarstwo, modele łodzi i samolotów, numizmatyka, polska sztuka ludowa). Można w nim obejrzeć eksponaty z Ameryki Łacińskiej, Afryki, Azji, Australii i Oceanii.

W 2006 roku w muzeum przeprowadzono konserwację wszystkich eksponatów oraz zapoczątkowano inwentaryzację. Zostały podjęte kroki w kierunku przygotowania oprogramowania komputerowego do katalogowania eksponatów. W zamyśle jest rozbudowa pomieszczeń i reorganizacja muzeum z wykorzystaniem nowoczesnych technik interaktywnych.

Muzeum zwiedziło:



2004

2005

2006

RAZEM

Ilość zwiedzających

1.500

1.700

900

4.100


Wystawy

W omawianym okresie miało miejsce ok. 10 wystaw fotograficznych na różne tematy misyjne oraz wypożyczone zostały eksponaty muzealne do wystawy z okazji 25-lecia inspektorii św. Wojciecha w Pile.



18 5. Multimedia Don Bosco

▲back to top

Rozwój działalności filmowej oraz różnych inicjatyw multimedialnych zapoczątkowanych w 2002 roku doprowadził w 2005 roku do wyodrębnienia kolejnego sektora działalności SOM pod nazwą Multimedia Don Bosco. Głównym celem jest propagowanie misji poprzez tradycyjne i nowoczesne środki społecznego przekazu.


19 5.1. Prasa

▲back to top

Nasze artykuły ukazały się:

19.1 W gazetach ogólnopolskich: Gość Niedzielny, Niedziela, Nasz Dziennik, Wzrastanie, Droga, Wiadomości KAI, Mały Rycerzyk Niepokalanej, Misje Dzisiaj, Świat Misyjny, Echo z Afryki i innych kontynentów, Wychowawca, Super Express USA, Dziennik Polski, Dziennik Ogólnopolski Metropol, Praca i Życie za Granicą, Gazeta Polska

▲back to top
  • W gazetach lokalnych: Gazeta Współczesna, Gazeta Lubuska, Gazeta Krakowska, 7 Dni Gryfina, Nad Wartą, Magiel, Martyria, Głos Pomorza

  • W gazetkach parafialnych


  • 20 5.2. Działalność wydawnicza

    ▲back to top


    5.2.1. Misje Salezjańskie

    Szczególne miejsce w działalności wydawniczej zajmuje dwumiesięcznik Misje Salezjańskie, który jest wysyłany do wszystkich Przyjaciół misji salezjańskich, na placówki SDB i CMW oraz do misjonarzy. Nakład dwumiesięcznika, którego pierwszy numer wyszedł w 1987 roku, systematycznie wzrasta – z 7,6 tys. egzemplarzy na początku 2004 r. do prawie 13 tys. egzemplarzy pod koniec 2006 roku. W latach 2004-2006 ilość wydrukowanych numerów Misji Salezjańskich to prawie 177 tys.

    Ponadto przez dwa lata przygotowywaliśmy wydanie specjalne Misji Salezjańskich: w 2004 r. – 25 tys. i w 2005 r. – 35 tys. Razem: 60.000 egzemplarzy.


    5.2.2. Książki

    • Ks. Jerzy Szurgot: Afryka – Zambia. Wspomnienia, tradycje, czary (nakład 5.100 egzemplarzy)

    • Album Misyjny Świat Księdza Bosko (nakład 14.000 egzemplarzy)

    Dzieło to zostało wydane z okazji Jubileuszu 25-lecia SOM i zasługuje na szczególne podkreślenie. Ukazuje pracę misjonarzy misjonarek i wolontariuszy salezjańskich oraz działalność Ośrodka Misyjnego.


    5.2.3. Kalendarz Misyjny



    2005

    2006

    2007

    RAZEM

    Ilość egzemplarzy

    19.500

    23.000

    29.000

    71.500


    5.2.4. Inne publikacje

    Ponadto do celów animacji misyjnej każdego roku SOM wydaje następujące materiały: foldery, cegiełki, pocztówki, naklejki, plakaty, kalendarzyki, zakładki, obrazki, przekazy pocztowe itp.


    5.3. Działalność radiowo-filmowa oraz Internet


    5.3.1. Współprodukcja programów, filmów i audycji dla różnych stacji telewizyjnych i radiowych

    We współpracy z różnymi stacjami radiowymi i telewizyjnymi SOM propaguje misje poprzez uczestnictwo misjonarzy, wolontariuszy i pracowników Ośrodka w różnych programach i audycjach, a także poprzez udostępnianie materiałów audiowizualnych do tworzenia programów. Przez dwa lata (2004-2005) w warszawskim Radiu Józef miały miejsce stałe audycje z naszymi misjonarzami i wolontariuszami, a w roku 2005 także w Radiu Praga wyemitowano cykl audycji Misje nie z tej ziemi.

    Ponadto byliśmy obecni z misyjnym przesłaniem w następujących stacjach radiowych i telewizyjnych: Polskie Radio 1; Radio Polonia; Radio Józef; Radio Warszawa-Praga; Radio Plus Białystok; Radio Vigor Słupsk; Katolickie Radio Rodzina Wrocław; TOK FM Warszawa; TVP 1; TVP 2; TVP 3; TVP 3 Białystok; TV Puls; TV Polonia; TV Trwam; TV Polsat


    5.3.2. Produkcja własna

    • Filmy ukazujące pracę misjonarzy i wolontariuszy salezjańskich

    Od 2002 roku SOM rozpoczął produkcję materiałów filmowych o pracy misjonarzy. W większości są to materiały amatorskie nagrywane przez dyrektora Ośrodka podczas jego wizyt u misjonarzy, a następnie profesjonalnie montowane.

    W omawianym okresie rozprowadzono pięć filmów produkcji własnej (3.900 kaset VHS i 10.700 kaset DVD). Jeden z filmów Nad jeziorem Malawi, otrzymał pierwszą nagrodę na Festiwalu Filmów Katolickich Niepokalanów 2005. W 2006 roku zostało przygotowane multimedialne Logo jako zwiastun naszych produkcji filmowych.


    • Krótkie produkcje filmowe dla ANS Video

    Przygotowano reportaż ze spotkania delegatów ds. środków społecznego przekazu Regionu Europa-Północ.

    • Prezentacje multimedialne

    Przygotowywane w Ośrodku na różne okoliczności, wysyłane są mailem do placówek SDB i CMW oraz do przyjaciół misji.

    • Archiwum fotografii

    W 2006 roku dzięki współpracy z prokurą misyjną w Turynie zostało zorganizowane archiwum fotografii w formie elektronicznej, które w przyszłości będzie dostępne także w Internecie. Na dzień dzisiejszy zawiera ono ponad 7.000 zdjęć skatalogowanych i opisanych.

    • Internet

    W 2005 roku zostały zmodyfikowane trzy nasze strony: www.misje.salezjanie.pl,

    www.adopcja.salezjanie.pl, www.wolontariat.salezjanie.pl dając możliwość dokonywania wpłat na cele misyjne kartą kredytową.


    5.3.3. Reprodukcja i dystrybucja filmów Missioni Don Bosco z Turynu

    W minionym trzechleciu podjęliśmy stałą współpracę w zakresie przygotowania wersji polskojęzycznej filmów realizowanych przez Missioni Don Bosco w Turynie, ich reprodukcji oraz dystrybucji w Polsce. W tym zakresie SOM przygotował wersję polską do 15 filmów w 2005 roku oraz do 11 filmów w 2006. Ponadto współpracował w przygotowaniu Wiązanki Ks. Generała na rok 2006 i 2007 a także 9 filmów ANS umieszczanych na głównych stronach Zgromadzenia: www.sdb.org


    5.3.4. Podsumowanie

    Multimedia Don Bosco to bardzo ważny sektor działalności Ośrodka Misyjnego. Jego działalność cieszy się dużym zainteresowaniem. Stąd ważne jest, aby produkty były coraz bardziej profesjonalne i realizowane z większą systematycznością. Pragniemy jeszcze bardziej wykorzystać różne możliwości internetowe. Planujemy m. innymi wydawanie od 2007 roku Biuletynu Elektronicznego Misje Salezjańskie (BEMS), przygotowanie nowych stron internetowych, które będą współpracowały z bazą danych SOM, produkcję krótkich filmów misyjnych na stronę internetową, przygotowanie rosyjskiej, ukraińskiej i może szwedzkiej wersji językowej do filmów Missioni Don Bosco i własnych. Ponadto chcemy nawiązać stałą współpracę z TV Trwam oraz innymi stacjami telewizyjnymi i radiowymi. Myślimy – w bliższej perspektywie – o utworzeniu radia internetowego Don Bosco, a w dalszej –salezjańskiej telewizji internetowej we współpracy z Missioni Don Bosco w Turynie.



    21 6. Bank Ducha Świętego

    ▲back to top

    Jest to inicjatywa wznowiona we wrześniu 2003 roku, mająca na celu niesienie duchowej pomocy misjonarzom i misjonarkom. W tym nurcie modlitwy uczestniczy 4.536 osób.


    7. Dom dla misjonarzy

    Ośrodek dysponując odpowiednią strukturą jest także domem dla misjonarzy na czas ich pobytu w kraju. Każdy misjonarz może korzystać z niego według potrzeb, ponadto otrzymuje dotacje na urlop, leczenie oraz intencje Mszy św. (wg potrzeb).



    22 8. Ofiarodawcy, ofiary i dotacje

    ▲back to top

    W 2006 r., w związku ze wzrostem liczby ofiarodawców, zostały podjęte starania zmiany bazy danych. Nowa baza zostanie zainstalowania w styczniu 2007 roku przez firmę Drake z Mediolanu, dzięki współpracy z Missioni Don Bosco z Turynu. Usprawni ona księgowanie darowizn i komunikację pomiędzy SOM a darczyńcami oraz pozwoli na prowadzenie kampanii marketingowych.


    8.1 Ofiary i ofiarodawcy

    W omawianym okresie liczba ofiarodawców w porównaniu z trzechleciem poprzednim wzrosła o ponad 100%

    Ofiarność w omawianym trzechleciu w porównaniu z poprzednim wzrosła o 355%.


    8.2. Dotacje misyjne


    23 8.2.1. Adopcja na odległość

    ▲back to top

    24 Program ten rozwija się w SOM od kwietnia 2001 roku pod hasłem: Dajmy dziecku szanse nauki. Dzięki niemu już 4.376 dzieci w różnych krajach świata ma możliwość chodzenia do szkoły oraz zdobycia zawodu. Oto jak kształtuje się rozwój tego dzieła:

    ▲back to top


    ROZWÓJ ADOPCJI W LATACH 2001-2006


    Ilość dzieci i osób uczestniczących w programie









    Ilość dzieci objętych programem Ilość osób uczestniczących w programie


    2001 – 1322001 - 132

    2002 – 5072002 - 507

    2003 – 9972003 - 997

    2004 – 1.5842004 – 1.634

    2005 – 3.1552005 – 3.155

    2006 – 4.5312006 – 4.114




    Kwoty, które wpłynęły na pomoc dzieciom objętym programem Adopcji na odległość w krajach misyjnych





    2001 – 60.252 zł.

    2002 - 311.446 zł.

    2003 - 554.880 zł

    25 2004 – 824.081 zł

    ▲back to top

    25.1 2005 – 1.506.183 zł

    ▲back to top

    25.1.1 2006 – 2.044.007 zł

    ▲back to top






    K



    raje, w których dzieci zostały objęte programem
    Adopcji na odległość

























    Oprócz imiennej Adopcji na odległość, od stycznia 2005 roku SOM prowadzi także program grupowej Adopcji na odległość, w ramach którego są wspierane dzieci i młodzież z placówek misyjnych: w Ashaiman (Ghana), w Nairobi i Korr (Kenia), w Chartumie (Sudan), w Namugongo (Uganda), w Lusace i Mansie (Zambia) i w Sri Lance. W sumie programem adopcji grupowej objętych jest ok. 3.000 dzieci.

    W minionym trzechleciu, dzięki ofiarności opiekunów adopcyjnych z kraju i zagranicy, wysłaliśmy na potrzeby dzieci i młodzieży objętych projektem Adopcji na odległość sumę 1.369.709 USD.



    8.2.2. Projekty misyjne

    Realizacja projektów misyjnych jest owocem animacji misyjnej oraz promocji misji w mediach. To jeden z głównych celów SOM. Projekty przedstawiane przez misjonarzy i misjonarki a niekiedy także przez wolontariuszy muszą być potwierdzone przez przełożonych inspektorii misyjnej. W większości są to projekty edukacyjno-oświatowe. W minionym trzechleciu zrealizowaliśmy następujące projekty misyjne:


    2004

    Albania:

    1. Perkusja dla młodzieżowej grupy muzycznej z oratorium salezjańskiego w Skhodrze

    2. Zakup sprzętu do sali kinowej w centrum młodzieżowym w Skhodrze

    Kenia: Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w slumsie Kuwinda w Nairobi

    Madagaskar: Maszyny do szycia dla szkoły krawieckiej i ławki do gimnazjum w Manazary

    Peru: Gabinet dentystyczny dla chłopców ulicy z Otwartego Domu Księdza Bosko w Limie

    Sierra Leone: Boisko w centrum młodzieżowym dla dzieci ulicy w Lungi Airport

    Togo: Formacja tubylczych nauczycieli z Lome

    Uganda: Internat dla 60 ubogich chłopców z buszu przy szkole zawodowej w Kamuli

    Ukraina: Pomoc katolikom odradzającego się Kościoła na Wołyniu (Zdołbunów)

    Zambia:

    1. Pomoc dzieciom ze szkoły w Mansie

    2. Pomoc najbiedniejszym dzieciom w Mansie

    3. Dokończenie budowy trzech kościołów w buszu (Kazembe)

    4. Dofinansowanie szkoły rolniczej w Lufubu

    5. Produkty spożywcze dla 90 dziewcząt-sierot z City of Hope w Lusace

    6. Wyposażenie centrum młodzieżowego w Kabwe

    Polska: Pomoc dzieciom z domu dziecka Dobro i Pokój w Szaflarach


    2005

    Albania: Stypendium dla dwojga dzieci z Tirany

    Azerbejdżan: Wakacje dla dzieci i wyjazd młodzieży z Baku na XX ŚDM do Kolonii

    Białoruś: Wyjazd młodzieży ze Smorgonia na XX ŚDM do Kolonii

    Etiopia: Zakup laptopa

    Ghana:

    1. Boisko do koszykówki w Sunyani

    2. Wyżywienie, leki i piłki dla dzieci i młodzieży z Ashaiman

    Gruzja: Wakacje letnie dla dzieci z Turc`cha

    Indie:

    1. Budowa schroniska dla ofiar tsunami w Villavilai

    2. Budowa bezpłatnego rybnego centrum rynkowego w Villavilai

    Kenia: Zakup kserokopiarki do Korr

    Madagaskar:

    1. Wyposażenie klasy i biblioteki szkolnej w Manazary

    2. Budowa kuchni i jadalni dla dzieci ze szkoły sióstr salezjanek w Majanga

    Malawi: Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Nkhunga

    26 Maroko: Dofinansowanie szkoły w Kenitra

    ▲back to top

    Peru:

    1. Warsztaty krawieckie dla chłopców ulicy z Otwartego Domu Księdza Bosko

    w Limie

    2. Stypendia na obiady dla najuboższych uczniów w Arequipie

    3. Terma słoneczna dla Domku Księdza Bosko w Calce

    4. Dokończenie budowy kościoła w Sacllo

    5. Przebudowa i wyposażenie kuchni dla dzieci z Domku Księdza Bosko w Calce

    Samoa Zachodnie: Odbudowa spalonej szkoły i budowa wału ochronnego w Alafua

    Zambia: Zakup pompy ręcznej w Mansie

    Polska: Wyposażenie sali oratoryjnej dla dzieci i młodzieży w Ostródzie-Wałdowie


    2006

    Albania: Dofinansowanie druku biuletynu Don Bosco w Tiranie

    Ghana: Dokończenie boiska do koszykówki w Sunyani

    Gruzja: Dofinansowanie działalności oratorium w Turc`chu

    26.1

    ▲back to top

    26.1.1 Kenia: Budowa szkoły zawodowej w Korr

    ▲back to top

    26.1.2 Papua Nowa Gwinea: Dożywianie studentów ze szkoły technicznej w Vanimo

    ▲back to top

    26.1.3 Peru: Adaptacja pomieszczenia biblioteki w Piura

    ▲back to top

    Sudan: Wyposażenie szkoły podstawowej w Wau

    Tanzania: Zakup rowerów dla katechetów z Mafingi

    26.1.4 Timor Wschodni: Adaptacja sierocińca dla 119 dziewczynek w Venilale

    ▲back to top

    Uganda:

    1. Budowa boiska do piłki nożnej w Bombo Namaliga

    2. Zakup telewizora do oratorium w Bombo Namaliga

    3. Zakup strojów sportowych dla chłopców z Kamuli

    4. Dofinansowanie ośrodka dla chłopców ulicy z Namugongo (w trakcie realizacji)

    Ukraina: Dofinansowanie centrum młodzieżowego w Odessie

    Wybrzeże Kości Słoniowej: Obóz szkoleniowy dla katechetów z Abidżanu

    27 Zambia:

    ▲back to top

    1. Wyposażenie szkoły krawieckiej Mazzarello Skills Training Centre w Mansie

    2. Zakup ławek do kościoła w Mansie

    3. Budowa centrum młodzieżowego w Mansie

    4. Odbudowa ogrodzenia w Mansie

    5. Pomoc w dofinansowaniu programów edukacyjnych w Lusace

    6. Budowa oratorium w Kabwe

    7. Dożywianie dzieci ze szkoły w Lusace-Garden

    8. Dofinansowanie nowicjatu w RPA

    Polska: Dofinansowanie Międzynarodowego Spotkania Sióstr Junioratek (CMW Wrocław)

    W sumie, dzięki ofiarności Darczyńców zrealizowano 57 projektów na kwotę ponad 278 tys. USD.

    Dodając do tego kwotę 1.369.709 USD przeznaczoną w całości na potrzeby najuboższych dzieci i młodzieży objętych programem Adopcji na odległość oraz kwotę 162.351 USD przekazaną misjonarzom na różne bieżące potrzeby misyjne (w tym także na leczenie misjonarzy) – SOM przesłał na misje w latach 2004-2006 sumę 1.810.480 USD.

    Zakończenie

    Powyższe dane to tylko cyfry i wykresy, które ukazują jak wiele dobra można uczynić w zjednoczeniu ducha i działania. Ale jak wykazać i czym zmierzyć przywróconą radość, szczęście i szanse na życie godne człowieka tysiącom ubogich dzieci i młodzieży, pośród których pracują nasi misjonarze, misjonarki i wolontariusze. Tylko Bóg potrafi to zliczyć i zapisać ku naszemu zbawieniu i Jego większej chwale. Niech On będzie uwielbiony w tych wszystkich, którzy potrafią otworzyć swoje serca i portfele, aby przyjść z pomocą tym, którzy mają niewiele albo zupełnie nic.



    • Prezentacja albumu Misyjny Świat Księdza Bosko – s. Grażyna Sikora CMW


    Album Misyjny Świat Księdza Bosko jest szczególną publikacją upamiętniającą Jubileusz 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Jest przede wszystkim wyrazem wdzięczności wobec misjonarzy, misjonarek i wolontariuszy salezjańskich za ich pełną poświęcenia i salezjańskiego zapału pracę ewangelizacyjno-wychowawczą na rzecz ubogich dzieci i młodzieży na wszystkich kontynentach, ale także jest wyrazem wdzięczności wobec tych, którzy ich wspierają, a zatem Przyjaciół misji salezjańskich – za współpracę w budowaniu misyjnego świata księdza Bosko.

    Album to dzieło, które kosztowało wiele trudu. Jest ono owocem pracy kilku osób: salezjanów, salezjanek i osób świeckich, zespołu, którym koordynował ks. Stanisław Rafałko, dyrektor SOM.

    Głównym celem albumu nie jest całościowe i historyczne opracowanie tematu misji salezjańskich, ale ukazanie za pomocą krótkich tekstów i wybranych fotografii pracy misjonarzy salezjańskich oraz działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego, a przez to zafascynowanie Czytelnika bogactwem, aktualnością i żywotnością charyzmatu niezwykłego Świętego, jakim jest ksiądz Bosko – założyciel salezjanów i Córek Maryi Wspomożycielki (salezjanek).

    Ten 240-stronicowy album, przygotowany w wersji polsko-angielskiej, ma cztery rozdziały.


    I rozdział zatytułowany Początki, ukazuje w wielkim skrócie misyjny charyzmat św. Jana Bosko i św. Marii Dominiki Mazzarello oraz początki misji salezjańskich w świecie, mówi o istocie salezjańskiego posłannictwa misyjnego, o pierwszych misjonarzach i misjonarkach salezjańskich z Polski oraz sygnalizuje „polski oddźwięk” na Projekt Afryka, jakim było między innymi powstanie Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie.

    II rozdział – główny – zatytułowany jest Wśród najbardziej potrzebujących. W rozdziale tym wychodzimy od salezjańskiej mapy świata, ukazując pracę i sylwetki 141 misjonarzy i 35 misjonarek salezjańskich według kontynentów. Niektórym misjonarzom czy misjonarkom dodatkowo poświęcone są pojedyncze rozkładówki. Ukazanie takiego bogactwa i potencjału dobra nie było rzeczą łatwą. Największą trudnością było dotarcie do wszystkich misjonarzy oraz odpowiedni dobór i skompletowanie zdjęć. Niektórzy misjonarze, pomimo tego, że żyjemy w XXI wieku, pracują odcięci od świata. Nie wszyscy też są wrażliwi na media czy przekonani, może z racji pokory, o potrzebie ukazywania ich samych i ich pracy. Od czasu do czasu pomiędzy treści albumu wplecione są także duże zdjęcia na całą stronę, ukazujące życie codzienne ludzi w różnych krajach misyjnych czy też ciekawe krajobrazy misyjne.

    III rozdział, także dość obszerny, zatytułowany Wszystko dla misji, prezentuje działalność Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Ukazujemy tutaj poszczególne sektory działalności SOM jak: animacja misyjna, Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco (w tym podrozdziale ukazana jest też praca poszczególnych wolontariuszy, którzy przynajmniej rok pracowali na placówkach misyjnych w różnych krajach), program Adopcji na odległość, Multimedia Don Bosco, muzeum misyjne i inne.

    W IV rozdzialeW Polsce, w wielkim skrócie ukazana jest historia i początki salezjanów i Córek Maryi Wspomożycielki w kraju oraz obecność salezjanów i salezjanek w Polsce dziś, gdzie prowadzimy szereg szkół, ośrodków młodzieżowych i wiele różnych dzieł wychowawczych, ale nie to jest celem albumu. IV rozdział kończy się podkreśleniem słuszności metody wychowawczej św. Jana Bosko, będącej równocześnie duchowością codzienności, którą stara się żyć cała Rodzina Salezjańska, czego wyrazem jest fakt, że wciąż rodzi ona świętych. I to nie tylko świętych salezjanów czy salezjanki, ale także świętych ludzi świeckich i świętych wychowanków: dziewczęta i chłopców, którzy żyjąc duchowością salezjańską w codzienności stają się gigantami ducha i człowieczeństwa, niezależnie od czasów i miejsc, w których żyją.




    2. Inne teksty



    • Audycja słowno-muzyczna dla młodzieży: Wolontariat misyjny – fenomen naszych czasów



    Lektor 1:

    Drodzy, gromadzimy się tego wieczoru w Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego w Warszawie, aby podziękować Bogu za 25 lat pracy Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego.

    Witamy wszystkich Gości i uczestników uroczystości jubileuszowych, zgromadzonych w Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego na warszawskiej Pradze.

    Zapraszamy do obejrzenia i wysłuchania audycji słowno-muzycznej pod tytułem: Wolontariat misyjny – fenomen naszych czasów.


    Śpiew: Serce wielkie nam daj…


    Lektor 2:

    W stulecie śmierci św. Jana Bosko w 1988 roku, Papież Jan Paweł II powiedział do młodzieży zgromadzonej w Bazylice Maryi Wspomożycielki w Turynie:

    Przyjąć Chrystusa znaczy otrzymać od Ojca misję życia miłością do Niego i do braci, w poczuciu solidarności ze wszystkimi, bez żadnej różnicy [...]. Wielkie i liczne są potrzeby braci i sióstr, żyjących obok nas.

    Jakie jest wasze zadanie – ludzi młodych, powiem prosto: jesteście niezbędni nie przez to, co możecie uczynić dzięki waszym zdolnościom i sile fizycznej, ale przez to, co możecie czynić dzięki wierze w Boga [...].

    Wolontariat, ten wspaniały fenomen naszych czasów, powinien być żywy pośród was.

    Pamiętajcie o czystych motywacjach, dzięki nim będziecie przejrzyści; miejcie w sobie dużo nadziei, ona pozwoli wam wytrwać; niech wasza miłość i oddanie będą pokorne, to uczyni was wiarygodnymi.

    Wasze życie realizuje się pośród młodzieży, tak jak tego pragnął ksiądz Bosko. Otwierajcie nadal wasze dzieła szczególnie dla młodzieży biednej. Pomagajcie im we włączaniu się w świat pracy, kultury, komunikacji społecznej, tworząc klimat chrześcijańskiego optymizmu.

    Dzisiaj Duch Święty posyła was niczym «list Chrystusa», abyście głosili dzieła Boże i byli płomiennymi świadkami Ewangelii Chrystusa wśród ludzi dobrej woli aż po krańce ziemi. Duch Boży posyła was, byście razem z wszystkimi waszymi braćmi i siostrami na całym świecie stawali się budowniczymi cywilizacji pojednania, opartej na braterskiej miłości. Sercem was błogosławię.”


    Śpiew: Abba Ojcze…


    Lektor 3:

    Jeszcze za swojego życia, około 130 lat temu, św. Jan Bosko śnił o przyszłości salezjańskiego zgromadzenia. Te sny skłoniły go do rozpoczęcia apostolatu misyjnego wśród swoich salezjańskich dzieci.

    I zobaczyłem, że misjonarze szli ku barbarzyńskim hordom; pouczali ich, a tamci chętnie słuchali ich głosu; uczyli, a tamci wprowadzali w życie ich wskazówki. Przyjrzałem się im uważnie i rozpoznałem w nich naszych salezjanów. Zauważyłem, że misjonarze odmawiali święty różaniec, podczas gdy dzicy, biegając wszędzie, zgodnie odpowiadali na tę modlitwę.

    Jestem gotowy zaakceptować propozycję założenia dzieła salezjańskiego w Kairze i wyślę salezjanów tak szybko, jak tylko będę mógł. Mówię wam otwarcie, że ta misja jest częścią moich planów i moich snów. Jeżeli byłbym młodszy, wziąłbym ze sobą księdza Rua i powiedział mu: «Chodź, udajmy się na Przylądek Dobrej Nadziei, do Nigerii, do Chartumu, do Konga, czy lepiej jeszcze, do Sudanu» […]. Do krajów, których mieszkańcy posiadają bardzo dobry charakter i wielu z nich wykazało już dobrą wolę przyjęcia chrześcijaństwa, byle tylko ktoś nauczył ich prawd wiary... Zdecydujmy się więc na odwagę, na podróż i na naszą służbę dla dobra tej ziemi [...].

    Zobaczcie, ile pracy czeka na każdego z was w tych krajach: potrzebują kaznodziejów, gdyż są tam kościoły otwarte dla kultu, potrzebują nauczycieli do szkół, potrzebują muzyków i śpiewaków,

    Wszystko razem wskazuje na to, że Opatrzność ofiarowuje salezjanom jakąś część dzieła ewangelizacji, jednak w późniejszym czasie. Ich trudy przyniosą owoc, ponieważ ręka Pana będzie zawsze z nimi, jeśli nie będą umniejszać Jego łask.”

    Miesiąc przed śmiercią ksiądz Bosko wyszeptał na ucho kardynałowi Cagliero: „Z papieskim błogosławieństwem dotrzecie do Afryki. Przemierzycie ją wzdłuż i wszerz, nie traćcie nadziei [...]”. Słowa księdza Bosko w pełni się zrealizowały.


    Śpiew: Wiele jest serc…


    Listonosz:

    Listy z misji... Wolontariusze, listy…”


    Wolontariusz 1:

    Dzieciaki są świetne [...]. Najtrudniejsze to spamiętać ich imiona. Wiele z nich ma jakieś znaczenie: Marjeta – dająca życie albo Druta – światło. Praca z nimi daje dużo radości. Rozbrajają mnie takie sytuacje, kiedy 6-latek rysuje w gronie swoich kolegów swoją rodzinę i pyta mnie, kto jest premierem Polski, oznajmiając, że premierem Albanii jest Fatos Nano [...]. Albo szczerbaty Aleksy, który ujął mnie nieprzeciętnie, bo z niespotykanym przejęciem stara się poprawnie wymawiać angielskie słowa. Amarildo jest bardzo zdolny i aktywny, przy okazji tak pięknie się uśmiecha. Edison jest najstarszy, bardzo pomaga mi objaśniać zabawy i opanować harmider. Romina przychodzi do mnie wieczorami pogadać. Trzy dni temu widziałam ją z krową i kosą. Taka mała dziewczynka i dwa razy od niej większa kosa, ciężka jak diabli. Rodzeństwo Rominy leży w szpitalu, tato pracuje za granicą, mama jest chora, a ona zajmuje się gospodarstwem [...]. Jej 12-letnie dłonie są szorstkie i spracowane. Przy okazji jest nad wiek dojrzała, rezolutna i bystra. Bardzo lubię z nią rozmawiać po albańsku.”

    Marta Charytoniuk, Albania


    Wolontariusz 2:

    A teraz trochę o moich obowiązkach, do których pomału się wciągam. Już kilka dni po przyjeździe siostra Ryszarda wręczyła mi pęk kluczy mówiąc, że to od mojego królestwa. Przez dwa dni sprzątałam swój office, czyli moje biuro. Dobrze, że pomogli mi w tym Marta i Patryk. Poukładać igły, nici, naparstki, szydełka, a to jeszcze nie koniec. Teraz muszę spisać to wszystko i z pomocą nauczycielki Mary wycenić. Jestem «dyrektorką» szkoły krawieckiej a więc całe zarządzanie szkołą należy do mnie, od zapisywania studentów do sprzedawania im materiałów, no i ułożenie planu zajęć – to oczywiście z nauczycielką Mary. Ostatnio do szkoły przyjęłam dwóch panów. Siostra się śmieje, że trzeba będzie zmienić szyld na szkole, bo obecnie wisi: Centrum dla Kobiet.”

    Magda Smoleń, Zambia


    Wolontariusz 3:

    Wjeżdżając do miasta ma się wrażenie, że przeszedł jakiś huragan, bo większość domów jest do połowy rozebranych albo doszczętnie zniszczonych, a to wszystko za sprawą burmistrza, który dał termin rozbiórki wszystkich domów drewnianych i postawienia solidnych z cegły. Tutaj klimat jest o wiele chłodniejszy, więc blaszaki by się nie przyjęły. Trudno jest mówić o zabudowaniach tego miasta, ale generalnie bardziej ono przypomina nasze europejskie, zwłaszcza «Stare Miasto» usytuowane na wzniesieniu. Stare kamieniczki, wąskie uliczki, kościoły. W pobliżu Fianarantsoa znajduje się Marana, odosobnione miejsce dla trędowatych. Położone jest ono na wzgórzu, z którego widać piękne lasy i doliny. Przy drodze, która tam prowadzi, odstawione są kapliczki z różnymi świętymi: św. Józef, św. Franciszek, św. Antoni i nasza polska siostra św. Faustyna. Myślę, że Marana to najbardziej polskie miejsce na Madagaskarze. Jego założycielem był ojciec Beyzym, polski jezuita, który swoje życie poświęcił malgaskim trędowatym.”

    Eliza Dubicka, Madagaskar

    Wolontariusz 4:

    Przez ostatnie tygodnie miałam możliwość codziennie odwiedzać w szpitalu jednego chłopca z naszego domu. Jego hospitalizacja trwała 3 tygodnie. Szpital w Limie dosyć mocno różni się od szpitali polskich, które w dzieciństwie dobrze poznałam jako pacjentka. Standard wyposażenia w szpitalach państwowych, niestety, nie dorównuje standardom europejskim. Pierwsze wrażenie, jakie wywarł na mnie oddział dziecięcy, to przygnębienie: obdarte ściany, płaczące noworodki, w salach dzieci w białych piżamkach szpitalnianych. Wyznaczona jedna godzina dziennie na odwiedziny, jedynie nasila samotność i rozstanie z rodziną, jakże bolesne i często pierwsze w życiu. Z każdym dniem, gdy obserwowałam dzieci przebywające na pediatrii, ogarniało mnie zdumienie. Ludzie dorośli użalają się nad swoim losem, skarżą się na wszelkiego rodzaju dolegliwości i bóle, a te malutkie dzieci, jakże bezradne i cierpiące, zarówno fizycznie jak i psychicznie, z pokorą i prostotą przyjmują to, co przynosi los. Jakże wielkie musi być cierpienie niektórych z tych dzieciaczków, że nawet na wkłuwane igły reagują uśmiechem. 14-letni Saturnino poprosił, by przynieść mu Pismo Święte, aby mógł się modlić, czytać Słowo Boże. W tym momencie chciałabym opisać emocje, jakie mi towarzyszyły: zdziwienia, zawstydzenia, podziwu, ale tak naprawdę brakuje mi na to słów. I tak sobie myślę, że to właśnie jest prawdziwe apostolstwo. Jak sobie przypomnę ile wewnętrznej odwagi mnie kosztowało, by zaproponować wspólną modlitwę dziewczynie w więzieniu. Ile lęku musiałam pokonać przed odrzuceniem, wyśmianiem i niezrozumieniem, to tym bardziej podziwiam dzieci: spontaniczne i bezpośrednie ze swoją prostotą, która czyni je wielkimi.”

    Monika Winiarska, Peru


    Jeśli ktoś z was, słuchając tych listów zapragnął dołączyć do nas, jeśli ktoś chce być wolontariuszem i oddać część swoich sił, zdolności, pomysłów i serca innym – zapraszamy! Dołączcie do nas, czekamy w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie.


    Śpiew: Salve Don Bosco santo…



    • Kazanie jubileuszowe (Warszawa – 23 października 2006) – ks. bp Adam Śmigielski SDB


    Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię całemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest będzie zbawiony, a kto nie uwierzy będzie potępiony” (Mk 16,15).


    Chrystusowy nakaz głoszenia Ewangelii

    Św. Mateusz rozszerza ostatni mandat Chrystusa skierowany do apostołów, dodając niezwykle ważne słowa, które dodają im poczucia bezpieczeństwa i optymizmu: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu; w imię Ojca i Syna i Ducha świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,18-20).

    Św. Łukasz w Dziejach Apostolskich relacjonuje to właśnie wydarzenie zbawcze, wniebowstąpienie Chrystusa i przekazuje nam Jego ostatnie słowa skierowane do Apostołów: „[...] Ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei i w Samarii i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8).

    Te trzy wersje, począwszy od najwcześniejszej Markowej, poprzez Mateuszowi, aż do Łukaszowej, poszerzają horyzont intencji Jezusa Chrystusa, który żegnając się ze swoimi uczniami, bardzo zmartwionymi Jego odejściem do Ojca, przekazuje im coś niezwykle ważnego. Apostołowie mają na pierwszym miejscu iść wszędzie tam, gdzie są ludzie, nie zamykając się w ściśle określonym środowisku jednego narodu. Mają jedno podstawowe zadanie: głoszenie Ewangelii o Królestwie Bożym.

    Mistrz stawia przed nimi określone zadania i surowe warunki: „Idźcie i głoście: bliskie jest Królestwo Niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie złota, ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby, ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski, wart jest bowiem robotnik swej strawy” (Mt 10, 7-10). Myśl Chrystusa jest bardzo jasna: najważniejszym zadaniem jest głoszenie Królestwa Bożego. Wszystko, co stoi temu na przeszkodzie należy zdecydowanie odrzucić!

    Nie są oni jednak zdani na swoje ludzkie, słabe siły. Ten, który ich posyła jest Panem nieba i ziemi: posiada pełną władzę nad wszystkim, co widzialne i niewidzialne. Św. Paweł Apostoł wyrazi to wspaniale w liście do Kolosan: „Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim, i wszystko w Nim ma istnienie”. Ma pełnię władzy! I On zapewnia swoich uczniów słowami pełnymi otuchy: „Oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 18,20). Oni idą w świat jak „owce między wilki” (por. Mt 10,16), ale nie sami: jest z nimi Jezus Chrystus i to zawsze, aż do skończenia świata.

    Zadaniem nierozerwalnie złączonym z głoszeniem Ewangelii o Królestwie Bożym będzie dawanie świadectwa: „[...] Ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie Moimi świadkami” (Dz 1,9).

    Głoszenie Ewangelii i świadectwo – to dwie podstawowe funkcje Apostołów i Kościoła, nierozerwalnie ze sobą złączone. Świadkiem jest ten, kto wypowiada się publicznie, aby poświadczyć prawdę, stan faktyczny jakiejś rzeczywistości czy osoby. Apokalipsa powie o Jezusie: „To mój świadek wierny” (Ap 3,14). Dawanie świadectwa niekoniecznie związane jest z męczeństwem; męczeństwo oznacza zwycięstwo odniesione przez świadka. Apostołowie otrzymali od Jezusa polecenie, by byli świadkami, tzn. by wobec narodów i całego świata głosili prawdę o Chrystusie i Jego Ewangelii. Oni tworząc Kościół Chrystusowy nie mogą milczeć: ta misja kryje w sobie niebezpieczeństwo śmierci i to często bardzo okrutnej, jak świadczy historia Kościoła. Ten, kto świadczy aż do śmierci, jest prawdziwym zwycięzcą. Śmierć jest znakiem świadectwa całkowitego i absolutnego. Tutaj jednak otrzymają oni moc Ducha Świętego, który ich uzdolni do takiego świadectwa i uczyni ich herosami Bożymi!


    Św. Jan Bosko – misjonarzem dzieci i młodzieży

    Św. Jan Bosko, skromny i bardzo ubogi kapłan, postawił sobie za cel być wśród młodzieży najbardziej ubogiej, opuszczonej, osieroconej, pozbawionej wszelkich horyzontów na przyszłość. W tym celu zakłada zgromadzenie męskie: Towarzystwo św. Franciszka Salezego – salezjanów, liczące obecnie 16.568 członków pracujących w 130 krajach świata i żeńskie: Córki Maryi Wspomożycielki Wiernych – salezjanki, liczące 15.286 sióstr pracujących w 90 krajach. Pomimo swoich niepospolitych predyspozycji do nauki i swej wielkiej inteligencji, poświęcił się młodzieży narażonej na deprawacje ze strony środowiska, w którym przebywała.

    Najpierw na łące, a później w skromnej stodole Pinardiego uczył katechizmu; potem wszelkimi możliwymi sposobami tworzył dla nich środowisko, gdzie mogli zdobywać odpowiednie wykształcenie i wychowanie. Spotykał się z olbrzymimi trudnościami tak ze strony środowisk świeckich jak i kościelnych. Uważano go za człowieka, który delikatnie mówiąc, przekraczał zwykłe normy postępowania normalnego księdza katolickiego. Gonił po łące z chłopcami z ulicy, urządzał dla nich widowiska chodząc po linie, spowiadał na stercie kamieni, nie był akceptowany przez biskupa Turynu, który swój negatywny stosunek wyrażał niejednokrotnie w sposób bardzo bolesny. Jednym słowem kapłan kontrowersyjny...

    Od początku kapłaństwa w jego umyśle kiełkowała idea misyjna, podyktowana mandatem Jezusa Chrystusa: „Idąc na cały świat, głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu...” Tę ideę zrealizował w rok po zatwierdzeniu przez Stolicę Apostolską konstytucji Zgromadzenia salezjańskiego – dnia 11 listopada 1875 r., kiedy w kościele Maryi Wspomożycielki Wiernych w Turynie, żegnał pierwszych dziesięciu salezjanów – 4 kapłanów i 6 koadiutorów – udających się na misje do Argentyny. Odczuwał olbrzymie braki personalne w dziełach salezjańskich na miejscu i zdrowy rozsądek normalnego człowieka nakazywałby zadbać o te placówki, które dopiero co powstawały. Jednak ks. Bosko miał wizję całego świata i wszystkich narodów; posyła na misje najlepszych, najbardziej uzdolnionych i uformowanych salezjanów; wśród nich jest „klejnot” jego oratorium, późniejszy pierwszy biskup i kardynał, ks. Jan Cagliero. Przekazuje im, swoim najdroższym synom, 20 cennych zasad postępowania wśród ludzi żyjących na najniższym stopniu cywilizacji a także kultury opartej na religiach naturalistycznych. Najcenniejszymi wydają się być:

    • Szukajcie dusz, a nie pieniędzy, zaszczytów, czy godności.

    • Otaczajcie szczególną opieką chorych, dzieci, starców i ubogich.

    • Unikajcie próżnowania i sporów.

    • Bądźcie bardzo umiarkowani w pokarmach, napojach i spoczynku.

    • Postępujcie tak, aby świat poznał, że jesteście ubodzy w odzieniu, pożywieniu i mieszkaniu.

    • Każdego dnia polecajcie Bogu codzienne zajęcia, a szczególnie spowiedzi, lekcje, katechizacje i kazania.

    • Polecajcie nieustannie nabożeństwo do Maryi Wspomożycielki Wiernych i do Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

    • W trudach i cierpieniach nie zapominajcie, że czeka was nagroda w Niebie.

    Z tymi ojcowskimi wskazaniami pierwsi misjonarze salezjańscy udali się do dalekiej Patagonii, Ziemi Ognistej, bardzo daleko od swojej Ojczyzny i rodzin, w zupełnie odmienne środowisko kulturowe, by podbijać świat dla Chrystusa. To było 131 lat temu. Od temu momentu synowie ks. Bosko i jego duchowe córki poszli na cały świat, na wszystkie kontynenty kuli ziemskiej.

    Ks. Bosko pożegnał ten świat 31 stycznia 1888 r., w wieku niespełna 74 lat. […] Po jego śmierci nastąpiły dalsze wyprawy misyjne: Ekwador, Brazylia, Wenezuela… Egipt, Przylądek Dobrej Nadziei, Boliwia […].

    Ks. Bosko miał swoiste hobby – wodzenie palcem po wielkim globusie. Wpatrywał się w kontury poszczególnych krajów, ale najbardziej pasjonował go Czarny Lad. Marzył i śnił o pracy misyjnej właśnie tam, wśród nieprzebytych dżungli afrykańskich: tam widział rzesze młodych ludzi, którzy jak gdyby czekali na Dobrą Nowinę o zbawieniu. […]

    Sny ks. Bosko spełniły się dopiero w naszych czasach, kiedy to dziesiątki i setki salezjanów, w tym znaczna ilość z Polski, pracuje na misjach w Zambii, Ugandzie, Zairze, Libii oraz wielu innych krajach Czarnego Lądu i innych kontynentów.

    Salezjanie prowadzą swoje misje we współpracy z Córkami Maryi Wspomożycielki Wiernych – siostrami salezjankami. Na ogólną liczbę salezjanów, ok. 46 % pracuje na misjach; na ogólną liczbę salezjanek, ok. 44% sióstr pracuje w krajach misyjnych. Zgromadzenia prowadzą dzieła edukacyjno-wychowawcze i inne dla dobra tubylczej ludności, szczególnie młodzieży.


    Salezjanie na rzecz ewangelizacji Afryki

    Niezwykle ważną datą na polu zaangażowania się Zgromadzenia na rzecz misji był 12 października 1982 r., kiedy dwunastoosobowa grupa polskich misjonarzy-salezjanów, z ks. Kazimierzem Cicheckim na czele, mającym wówczas już prawie 64 lata, stanęła po raz pierwszy w Czarnej Zambii. Miesiąc wcześniej oddali się oni pod opiekę Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Jej sanktuarium w Oświęcimiu.

    Obecnie w Zambii pracuje już (dane z 2004 r.) 64 salezjanów, w tym 30 Polaków. Wybudowali tam 11 kościołów, dalszych 11 w prowincji, która została tam utworzona, wybudowali też w tej prowincji 10 domów zakonnych, 5 szkół, 9 młynów, 5 warsztatów i 1 internat. […]Była to odpowiedź na apel Ojca Świętego Jana Pawła II, który po swoim wyborze na Stolicę Piotrową, prosił o ewangelizację Afryki, widząc na tym lądzie przyszłość Kościoła. […] Polscy salezjanie, tak jak ks. Bosko, są przekonani, że życzenie papieża jest dla nich rozkazem. Aby zaangażowanie w sprawy misji w Afryce uczynić bardziej skutecznym, we wrześniu 1981 r. powołali do życia Salezjański Ośrodek Misyjny, […] którego pierwszym dyrektorem był pełen ofiarności i poświęcenia ks. Bronisław Kant.


    Salezjański Ośrodek Misyjny w służbie misjom

    W dniu dzisiejszym, święcąc 25-lecie SOM, dziękujemy Bogu za to wszystko, co zostało tutaj dokonane, dokonuje się i będzie w przyszłości czynione na rzecz ludów spragnionych Boga. Dziękujemy szczególnie za dzieło Adopcji na odległość na rzecz najbardziej ubogich dzieci i młodzieży, pozbawionych wszelkich możliwości kształcenia. Adopcją na odległość objętych zostało ponad 4 tys. dzieci w 17 krajach świata.

    Obecnie na misjach w Afryce, Ameryce, Azji, Oceanii oraz na terenach byłego Związku Radzieckiego pracuje 141 polskich salezjanów w 43 krajach oraz 35 polskich salezjanek w 15 krajach świata. Ponadto na misje wyjechało 30 wolontariuszy z Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, którzy podjęli pracę w 9 krajach.

    Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” Ten mandat Chrystusa stale jest realizowany przez synów wielkiego Ojca i Nauczyciela młodzieży, jakim był św. Jan Bosko i powołane przez niego do życia zgromadzenia.



    • Różaniec misyjny (Warszawa – 23 października 2006)


    Wprowadzenie:

    Modlitwą różańcową ogarniamy cały Kościół misyjny w świecie, a w nim Misyjną Rodzinę Księdza Bosko: salezjanów, salezjanki i wolontariuszy pracujących na 5 kontynentach, darczyńców i współpracowników misji salezjańskich w kraju i zagranicą, a także setki tysięcy ludzi, zwłaszcza dzieci i młodzieży w 130 krajach świata, wśród których i dla których pracuje Rodzina Salezjańska.

    Prosimy o wstawiennictwo Sługę Bożego Jana Pawła II, największego misjonarza naszych czasów, aby pobudzał nas wszystkich do coraz większej odpowiedzialności za losy ewangelizacji świata i modlimy się o rychłą jego kanonizację.


    I tajemnica radosna

    Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie

    Dobra Nowina, głoszona na wielkim kontynencie amerykańskim, przybliża miłość Boga ludom różnych ras, języków i narodów, rodzi nowe życie, wlewa w serca nadzieję, budzi wrażliwość na drugiego człowieka. Chrzest – dar Jezusa, niesiony przez misjonarzy, pomaga tworzyć cywilizację miłości. Mieszkańcy Argentyny i Ekwadoru, Peru i Wenezueli, Brazylii i Paragwaju, Kuby, Kolumbii i wielu innych krajów obu Ameryk, wszyscy oni zanurzeni w łasce Chrztu św., mogą doświadczyć radości bycia dziećmi Bożymi. Ten dynamizm Bożego dziecięctwa to domy dla dzieci ulicy, stacje misyjne wśród różnych szczepów Indian, szkoły salezjańskie od podstawowych po uniwersytety, oratoria-centra młodzieżowe, parafie i posługiwanie wydziedziczonym; to święte życie misjonarzy, misjonarek i wolontariuszy, prawdziwych świadków Boga.

    Módlmy się za narody kontynentu amerykańskiego, aby były zwiastunami Bożej Miłości.


    II tajemnica radosna

    Nawiedzenie świętej Elżbiety

    Duch Święty obficie rozlewa się na Kościół. Pozwala nam widzieć małe i wielkie cuda Bożych nawiedzeń, w których Bóg dociera do człowieka, niezależnie od szerokości geograficznej, religii, rasy czy różnic kulturowych. W ten sposób, dzięki misjonarzom, misjonarkom i wolontariuszom, dzięki darczyńcom i przyjaciołom misji salezjańskich, także w Afryce dziś rozkwita życie. Na twarzach osieroconych dzieci pojawia się uśmiech, tysiące młodzieży chodzi do szkoły, zdobywa zawód, jest nadzieją swego kraju, umierający na AIDS godnie odchodzą do domu Ojca, uchodźcy znajdują w misjonarzach aniołów dobroci... Boże nawiedzenie trwa.

    Módlmy się za naszych afrykańskich braci i siostry, aby Chrystus objawiał swoją moc w ich życiu i pomnażał w nich radość z cudów Bożej łaski.


    III tajemnica radosna

    Narodzenie Pana Jezusa w Betlejem

    Jezus stał się jednym z nas, stał się Człowiekiem, dzielił życie zwyczajnych ludzi. Przemierzał Galileę, Judeę, Samarię... Wszędzie głosił Królestwo Boże, wzywał do nawrócenia, prostował ludzkie ścieżki. Dziś czyni to nadal poprzez tych, którzy w Jego imieniu kształtują przyszłość Kościoła i świata oraz całej misyjnej rzeczywistości, także w Australii i Oceanii. I tam rodzi się Chrystus, i mieszkańcom setek wysp, tworzących ten kontynent, głoszone jest Królestwo Boże. A młody Kościół w Australii i Oceanii cieszy się nie tylko misjonarzami, przybywającymi w imię Chrystusa i w duchu księdza Bosko, ale także powołaniami, które wyrastają z tamtej ziemi.

    Módlmy się za mieszkańców Australii i Oceanii, aby coraz bardziej otwierali swoje serca na Chrystusa i przyjmowali z radością Jego orędzie.


    IV tajemnica radosna

    Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni

    Zajaśniało oblicze Symeona i Anny, którzy byli świadkami ofiarowania Dzieciątka Jezus w świątyni jerozolimskiej. To wydarzenie, na które tak długo wyczekiwali, umocniło jeszcze bardziej ich wiarę, wzbudziło nowy zapał, dodało sił na chwile trudne. Chrystus, dotykając swoją miłością ludzkie serca, przemienia je także dzisiaj, nawet te najbardziej zatwardziałe. Azja to kontynent największych kontrastów, to ziemia wielu męczenników, którzy pozwolili Chrystusowi wejść w swoje życie, także za cenę własnej krwi. Kambodża, Chiny, Indie, Mongolia, Timor, Bliski Wschód, Gruzja, Japonia, Filipiny, Sri Lanka, Rosja... Każdy z nas wie, jak trudno o przemianę we własnym życiu. Tylko Chrystus może przemienić człowieka, tylko Bóg może dać człowiekowi siłę do ofiarowania się Jemu, do życia godnego dzieci Bożych.

    Módlmy się za narody Azji, aby do nich wszystkich dotarło światło Chrystusa, aby oni wszyscy ujrzeli Boże zbawienie.


    V tajemnica radosna

    Znalezienie Pana Jezusa w świątyni pośród doktorów Prawa

    Chrystus tak ukochał człowieka, każdego człowieka, że pozostał z nim na zawsze: „A oto ja jestem z Wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”. A nawet, kiedy człowiek ucieka od Boga, Bóg go znajduje, przygarnia, przywraca utraconą godność. Bóg w Chrystusie jest Miłującą Obecnością, która stale człowiekowi towarzyszy, oświeca, uczy wybierać to, co dobre, szlachetne, właściwe. Jakże bardzo jest to potrzebne Europie, która wydaje się z nikim nie liczyć i nie potrzebować niczyjej pomocy. Im trudniejsze jest życie, im bardziej zagmatwana jest codzienność, im szybciej świat pędzi do nikąd, tym bardziej ON, Chrystus, musi być naszą Drogą, Prawdą i Życiem.

    Módlmy się za narody Europy, aby na nowo ukochały Chrystusa – „Boga z nami” i hojnie dzieliły się swoim bogactwem duchowym i materialnym z ubogimi.



    • Apel Jasnogórski (Warszawa – 23 października 2006)


    W tej świętej godzinie Apelu stajemy u Twych stóp, Pani Jasnogórska, Królowo Misji, Wspomożycielko Wiernych. Stajemy jako Misyjna Rodzina św. Jana Bosko, obchodząca Jubileusz 25-lecia działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie, koordynującego różne formy wspierania pracy misyjnej polskich salezjanów, salezjanek oraz wolontariuszy Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco w różnych krajach świata.

    Stają dziś przed Tobą przedstawiciele salezjańskich misjonarzy, misjonarek i wolontariuszy, którzy pracują na pierwszej linii frontu ewangelizacji świata i staje przed Tobą, Maryjo, niezliczona rzesza darczyńców misji salezjańskich, którzy materialnie i duchowo, przyczyniają się do coraz większej żywotności misyjnego charyzmatu księdza Bosko, obecnego w 130 krajach świata.

    Wraz z przełożonymi polskich prowincji salezjanów pragniemy dziękować Ci, Gwiazdo Nowej Ewangelizacji, za misyjny dynamizm Rodziny Salezjańskiej i całego Kościoła, tak mocno rozbudzony przez największego misjonarza naszych czasów, Sługę Bożego Jana Pawła II. Dziękujemy Ci za niestrudzonych świadków Chrystusa-Nauczyciela, którzy sami napełnieni miłością Bożą, niosą ją aż po krańce ziemi, dając życie światu, którzy jak to czynił św. Jan Bosko i św. Maria Dominika Mazzarello docierają do dzieci ulicy, dzieci wojny, dzieci bez imienia, którzy niosą nadzieję i szanse na lepsze jutro poprzez szkoły różnego typu, od podstawowych po uniwersytety, poprzez kursy zawodowe, oratoria-centra młodzieżowe, internaty, ośrodki dla imigrantów.

    Dziękujemy Ci, Matko, za 25 lat działalności Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Dziękujemy za dzieło Adopcji na odległość, za setki dzieci, które dzięki niej poszły do szkoły: w Sudanie i w Peru, w Gruzji i w Zambii, w Brazylii i na Madagaskarze, w Albanii, Kamerunie i w wielu innych krajach świata.

    Dziękujemy za Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco, zainspirowany przez Sługę Bożego Jana Pawła II, który w stulecie śmierci księdza Bosko mówił do młodzieży z placówek salezjańskich: „Wolontariat, ten wspaniały fenomen naszych czasów, powinien być żywy pośród was [...]. Żaden młody człowiek, jeśli nie poświęci – w takiej czy innej formie – jakiejś cząstki swego czasu na służbę innym, nie może nazywać siebie chrześcijaninem”.

    Dziękujemy za dziewczęta i chłopców, którzy zostawiają Ojczyznę, najbliższych i wygodne życie w Polsce, i udają się z posługą misyjną aż po krańce ziemi. Matko, możesz być dumna z polskiej młodzieży.

    Dziękujemy Ci także, Maryjo, za wszystkie dobre natchnienia i poczynania, dzięki którym jesteśmy obecni w mediach, przez co możemy dotrzeć z misyjnym orędziem do szerokich rzesz społeczeństwa.

    Dziękujemy Ci, Wspomożycielko księdza Bosko, za to, że jesteś obecna w naszym misyjnym zaangażowaniu i jak niegdyś w Kanie Galilejskiej, tak i dziś w Rodzinie Salezjańskiej, inspirujesz cud przemiany wody w wino, smutku w radość, nędzy w nadzieję, łez w uśmiech. Oto, co pisze ks. Krzysztof Owczarek, misjonarz w Tanzanii:

    W Afryce nic nie jest łatwe i proste. Obok choroby AIDS, która zbiera okrutne żniwo, palącym problemem jest niewyobrażalnie wielka ilość sierot. T utejsza kultura nie jest łaskawa dla sierot. Dzieci po stracie rodziców są często spychane na margines społeczeństwa i wykorzystywane do różnych posług, często ponad ich wiek i siły. Organizujemy dla nich obozy w parafii. Niektóre dzieci idą 6 godzin polnymi drogami, pokonując boso 35 km. Przygotowujemy różne zajęcia i pogadanki. Jest to też okazja do dania im jeść. Ostatnio, na śniadanie dostały chleb. Niektóre jadły go po raz pierwszy w życiu. Na zakończenie otrzymały torbę do szkoły z pełnym wyposażeniem w przybory szkolne, słodycze i artykuły toaletowe. W pewnym momencie zauważyliśmy, że niektóre dzieci zaczęły jeść pastę do zębów. Okazało się, że nigdy wcześniej nie widziały pasty do zębów, więc pomyślały, że to jest jakiś rodzaj mleka! Skończyło się na demonstracyjnej lekcji używania szczoteczki i pasty do zębów... Ku naszej radości dzieci były bardzo szczęśliwe”.

    Maryjo, Ty jesteś Matką sierot z Tanzanii i wszystkich ludzi na świecie.

    Powierzamy Ci, całe misyjne dzieło księdza Bosko i całe misyjne zaangażowanie Kościoła. Wspomagaj misjonarzy i upraszaj nowe powołania misyjne, wejdź w życie ludów i narodów Ameryki i Azji, Afryki i Oceanii, Australii i Europy, i bądź natchnieniem dla nowych inicjatyw misyjnych. A nam wszystkim daj coraz większe poczucie współodpowiedzialności za losy ewangelizacji świata i radość ze służenia innym, zwłaszcza ubogim i potrzebującym.

    Promienna Wspomożycielko i niezawodna Przewodniczko na naszej drodze, prowadź nas do Chrystusa, bo tylko On jest Drogą, Prawdą i Życiem. Amen.



    • Kazanie na zakończenie Jubileuszu w uroczystość Św. Jana Bosko (Warszawa, SOM – 31 stycznia 2007) – ks. bp Piotr Libera


    Kto przyjmie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje”, to słowa Pana Jezusa zapisane w 18 rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza (por. Mt 18, 5).


    Drodzy Księża Salezjanie, Czcigodni Księża Koncelebransi, Wielebne Siostry Zakonne, Szanowni Goście, kochani Bracia i Siostry!


    Ksiądz Bosko – książę chrześcijańskich wychowawców

    Zatrzymujemy się nad znanym fragmentem Ewangelii w dniu, w którym liturgia wspomina postać św. Jana Bosko. W historii Kościoła był on wśród tych, którzy najlepiej odczytali słowa Chrystusa o Królestwie Niebieskim, wyrażone przez przykład dziecka. Ks. Bosko był jednym z najlepszych znawców duszy dziecka i jednym z największych wychowawców młodzieży. Jan Paweł II nazwał go „Księciem chrześcijańskich wychowawców”. Święty rozumiał, że w każdej młodej istocie ludzkiej, w chłopcu, w dziewczynie, Królestwo Boże jest przedstawione w sposób szczególny jako zadanie dla człowieka. Królestwo Boże trzeba przyjąć w postawie dziecka, tzn. w postawie zaufania i miłości. Są one niezbędne, by wejść do królestwa zbudowanego przez Jezusa na prawdzie, miłości, sprawiedliwości i pokoju. Pan Jezus mówi: „Kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,5). Sam Jezus jest nam dany, i jest wyznaczony jako zadanie w osobie dziecka, ponieważ za pośrednictwem Jezusa, i tylko Jego mocą, królestwo Boże niejako kiełkuje w sercu człowieku i rozwija się. Ks. Jan Bosko rozumiał tę prawdę w sposób nadzwyczajny, tak jak może ją rozumieć tylko święty. W niej odkrył zasadniczy charyzmat swojego kapłańskiego życia, własne szczególne powołanie. Z tej prawdy czerpał żywotne inspiracje i niepojęte duchowe siły. Miłował Królestwo Boże obecne w duszy dziecka i ta miłość ewangeliczna nie tylko uczyniła z tego prostego piemonckiego księdza genialnego wychowawcę, lecz także mądrego nauczyciela wychowawców. W ten sposób stał się prekursorem wielu ośrodków edukacyjnych dla młodzieży rozsianych po całym świecie i założycielem potężnego Towarzystwa Św. Franciszka Salezego, które pielęgnuje jego duchowość i charyzmat, przekazując go z pokolenia na pokolenie, od ponad stu pięćdziesięciu lat.


    Daj mi dusze, resztę zabierz

    Drodzy Moi! Chcemy dziś dziękować razem z salezjanami – duchowymi synami św. Jana Bosko – za ten charyzmat, którym Bóg ubogacił Kościół. Czynimy to słowami oracji mszalnej: „Boże, Ty powołałeś św. Jana Bosko na ojca i nauczyciela młodzieży, spraw, abyśmy zapaleni taką samą miłością, starali się o zbawienie bliźnich, i służyli Tobie samemu”. Za przykładem ks. Jana Bosko i my mamy „starać się o zbawienie bliźnich i służyć Bogu samemu”. Dzisiejszy Patron niestrudzenie zabiegał w swym życiu o zbawienie drugiego człowieka. Da mihi animas, caetera tolle – to hasło towarzyszyło stale Janowi Bosko. Dziś tysiące salezjanów na całym świecie powtarza za nim wołanie skierowane do Jezusa: Daj mi dusze, resztę zabierz. Czyż nie to właśnie jest istotą posługi Kościoła? Pozyskiwać dusze ludzkie dla Chrystusa. Wszystko inne jest czymś drugorzędnym. Nie ma innego, ważniejszego celu naszej posługi. Przypomniał nam o tym Benedykt XVI w swoim przemówieniu do duchowieństwa w warszawskiej katedrze w maju ubiegłego roku.


    Kościół w Polsce na rzecz misji

    Jedną z podstawowych dróg wiodących do osiągnięcia tego celu jest praca misyjna. Przepowiadanie Dobrej Nowiny o zbawieniu ludziom, którzy do tej pory nie słyszeli o Jezusie, Odkupicielu człowieka. Działalność misyjna należy do działań priorytetowych Kościoła, czyli takich, które mają pierwszeństwo przed innymi. Stopień zaangażowania wspólnoty kościelnej na rzecz misji jest swoistym papierkiem lakmusowym żywotności i dojrzałości Kościoła lokalnego. Z drugiej zaś strony wiemy, że wiara przekazywana, wiara dzielona z innymi, sama doznaje ugruntowania i pomnożenia. Kościół w Polsce próbuje nadrabiać zaległości na polu misyjnym. Każdego roku wyjeżdża z Polski do pracy w krajach misyjnych nowy zastęp misjonarzy i misjonarek, nie tylko duchownych, ale i osób świeckich. Systematycznie wzrasta liczba polskich misjonarzy, choć wiemy, że daleko nam jeszcze do takich krajów jak Hiszpania, czy Italia. Znaczną cześć wśród nich stanowią polscy salezjanie i siostry salezjanki, jak również wolontariusze wspierający pracę apostolsko-wychowawczą misjonarzy. Od wielu już lat Wasi współbracia pracują w Afryce, Ameryce Południowej, Azji i Oceanii. Dziękujemy Panu Bogu za ten stały rozwój misji salezjańskich. Modlimy się o błogosławieństwo i siły dla tych, którzy dla imienia Chrystusa opuścili Ojczyznę, żeby świadczyć o Nim w odległych krajach misyjnych.


    Salezjański Ośrodek Misyjny wobec wyzwań współczesności

    Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że misjonarzy nie można pozostawić samym sobie. Wspólnota, która wysłała misjonarza jest za niego odpowiedzialna. Z myślą o niesieniu konkretnej pomocy misjonarzom powstały specjalne ośrodki, będące zapleczem dla działalności misyjnej. Bez ich pomocy misjonarze nie byli by w stanie skutecznie realizować swoich zadań, zarówno w wymiarze duchowym, jak i materialnym. Jest wśród tych ośrodków również Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie, który od 25 lat służy z oddaniem sprawie misji. Powstał we wrześniu 1981 r. jako odpowiedź polskich salezjanów na Projekt Afryka. Jako instytucja o charakterze ogólnopolskim, koordynuje działalność misyjną czterech polskich inspektorii salezjańskich: krakowskiej, pilskiej, warszawskiej i wrocławskiej. Drodzy Moi! Dzisiejsza uroczystość patronalna św. Jana Bosko zamyka obchody srebrnego jubileuszu Ośrodka. Był to czas wspólnego dziękczynienia Bogu za wszelkie dobro uczynione dla misji przez tutejszy Ośrodek na przestrzeni minionego ćwierćwiecza. Dziękowaliście Bogu i ludziom: misjonarzom, wolontariuszom, przyjaciołom i darczyńcom misji. Tym wszystkim, którzy dokładają swoją cegiełkę do misyjnego dzieła Kościoła i realizują misyjne marzenie św. Jana Bosko dla dobra najuboższych dzieci i młodzieży całego świata. Niech zakończony Jubileusz będzie dla dyrekcji i pracowników Ośrodka Misyjnego inspiracją do odważnego podejmowania nowych wezwań. Wśród nich, chciałbym wskazać na potrzebę zacieśniania współpracy z innymi instytucjami misyjnymi Kościoła w Polsce: z Komisją Misyjną Episkopatu, Centrum Formacji Misyjnej, Papieskimi Dziełami Misyjnymi. Niech zakończenie Jubileuszu będzie zarazem otwarciem nowego etapu na drodze niestrudzonej posługi podejmowanej dla dobra misji i misjonarzy. Nie traćcie zatem nigdy pierwotnego entuzjazmu misyjnego i pozwólcie, by Maryja Wspomożycielka, Mistrzyni każdego dzieła salezjańskiego, prowadziła Was ku jeszcze większemu oddaniu sprawie budowania Królestwa Bożego na ziemi. Podczas tej Eucharystii sprawowanej ku czci św. Jana Bosko złóżmy owoce zakończonego Jubileuszu na ołtarzu Pana, pomni na słowa Apostoła Pawła: „W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym, to miejcie na myśli. Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przyjęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście [...], a Bóg pokoju będzie z wami” (Flp 4,5-6). Amen.






    V.

    ANEKSY


    Ostatni rozdział stanowią aneksy – programy uroczystości i listy z nazwiskami ich uczestników, listy z nazwiskami misjonarzy, misjonarek i wolontariuszy salezjańskich, którzy w okresie minionego 25-lecia wyjechali do pracy misyjnej oraz tych, którzy aktualnie pracują na misjach.



    • Program Pielgrzymki Jubileuszowej na Jasną Górę (16/17 czerwca 2006)




    25 LAT W SŁUŻBIE MISJOM

    DZIEŃ WDZIĘCZNOŚCI



    PROGRAM PIELGRZYMKI JUBILEUSZOWEJ

    Przyjaciół Misji Salezjańskich na Jasną Górę

    16/17 czerwca 2006



    16 czerwca 2006 – piątek


    18.30 – Msza św. w kaplicy Cudownego Obrazu

    21.00 – Apel Jasnogórski w kaplicy Cudownego Obrazu i procesja różańcowa z lampionami po Wałach Jasnogórskich



    17 czerwca 2006 – sobota


    10.00 – Aula Kordeckiego – Powitanie Gości i słowo wprowadzające ks. Stanisława Rafałko, dyrektora Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego

    10.20 – 25 lat Projektu Afryka – ks. Francis Alencherry, radca generalny ds. misji z Rzymu

    11.15 – Świadectwa misjonarzy i wolontariuszy z różnych kontynentów

    Słowo księży inspektorów, sióstr inspektorek i zaproszonych Gości

    12.15 – Koncert zespołu afrykańskiego Motema Africa z Warszawy

    13.15 – Przerwa na obiad

    15.00 – Uroczysta Msza św. w Bazylice pod przewodnictwem ks. bpa Adama Śmigielskiego, z udziałem ks. bpa Aarona Chisha z Zambii

    17.00 – Zakończenie




    • Program jesiennego sympozjum misyjnego: Aktualność misyjnego charyzmatu Księdza Bosko (Warszawa – 21 października 2006)


    25 LAT W SŁUŻBIE MISJOM


    PROGRAM SYMPOZJUM MISYJNEGO

    Aktualność misyjnego charyzmatu Księdza Bosko

    Warszawa, Bazylika Serca Jezusowego, ul. Kawęczyńska 53

    21 października 2006



    10.30 – Powitanie Gości i wprowadzenie – ks. Stanisław Rafałko, dyrektor SOM


    I sesja:

    Różnorodność charyzmatów w służbie misjom – ks. Jarosław Różański OMI, UKSW Warszawa

    Dynamizm misyjny Rodziny Salezjańskiej – ks. Antoni Gabrel SDB, Suwałki

    Aktualność charyzmatu księdza Bosko w kontekście inspektorii zambijskiej – ks. Józef Czerwiński SDB, inspektor salezjanów w Zambii

    Charyzmat księdza Bosko w kontekście islamskim – ks. Kazimierz Gajowy SDB, Liban


    II sesja:

    Nasza wielka odpowiedzialność – dzieci naszego świata – ks. Piotr Dąbrowski SDB i Monika Winiarska MWDB, Peru

    Charyzmat księdza Bosko w kontekście azjatyckim na przykładzie szkolnictwa salezjańskiego w Kambodży – s. Beata Bienias CMW, Kambodża

    Młodzi uchodźcy – nowe wyzwania – Anna Jabłońska MWDB, Departament Współpracy Międzynarodowej Urzędu ds. Spraw Repatriacji i Cudzoziemców


    III sesja:

    Animacja misyjna młodzieży w Polsce – ks. Eugeniusz Szyszka PDM

    Działalność Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego i prezentacja albumu jubileuszowego Misyjny Świat Księdza Bosko – ks. Stanisław Rafałko SDB i s. Grażyna Sikora CMW


    15.30 – Dyskusja panelowa: Wolontariat misyjny – fenomen naszych czasów z udziałem przedstawicieli wolontariatów misyjnych w Polsce:

    Instytut Misyjny Laikatu (IML) przy Komisji Misyjnej Episkopatu Polski

    Kanosjański Wolontariat Misyjny (VOICA)

    Pallotyński Wolontariat Misyjny

    Centrum Charytatywno-Wolontariackie SOLIDARNI przy Stowarzyszeniu Misji Afrykańskich

    Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco (MWDB) przy Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie

    17.00 – Podsumowanie prac sympozjum ks. dyrektor Stanisław Rafałko




    • Program uroczystości jubileuszowych z Radiem Maryja i TV Trwam (Warszawa – 23 października 2006)



    25 LAT W SŁUŻBIE MISJOM



    PROGRAM UROCZYSTOŚCI JUBILEUSZOWYCH

    Warszawa, Bazylika Serca Jezusowego, ul. Kawęczyńska 53

    23 października 2006




    18.05 – Audycja słowno-muzyczna dla młodzieży: Wolontariat misyjny – fenomen naszych czasów

    18.20 – Prezentacja Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego – ks. dyrektor Stanisław Rafałko

    18.30 – Msza św. pod przewodnictwem ks. bpa Adama Śmigielskiego, z udziałem zaproszonych Gości, inspektorów salezjańskich i misjonarzy

    20.20 – Modlitwa różańcowa – ks. Tadeusz Niedziela

    21.00 – Apel Jasnogórski – ks. Stanisław Rafałko

    21.40 – Rozmowy niedokończone: Salezjanie dla misji: aktualność charyzmatu księdza Bosko



    • Uczestnicy uroczystości jubileuszowych na Jasnej Górze (16/17 czerwca 2006)


    Ks. Arcybiskup Aaron Chisha, ordynariusz diecezji Mansa w Zambii

    Ks. Biskup Adam Śmigielski, salezjanin, ordynariusz diecezji sosnowieckiej


    Ks. Francis Alencherry, radca generalny ds. misji z Rzymu, reprezentujący przełożonego generalnego salezjanów ks. Pascuale Chaveza


    Ks. Pierluigi Zuffetti, dyrektor Salezjańskiej Prokury Misyjnej w Turynie wraz ze współpracownikami, Włochy


    Ks. inspektor Jan Niewęgłowski, przełożony inspektorii warszawskiej

    Ks. inspektor Tadeusz Rozmus, przełożony inspektorii krakowskiej

    Ks. inspektor Zbigniew Łepko, przełożony inspektorii pilskiej

    Ks. inspektor Bolesław Kaźmierczak, przełożony inspektorii wrocławskiej

    Ks. Augustyn Dziędziel, delegat inspektora Okręgu Wschodniego z Moskwy

    S. inspektorka Teresa Kalinowska, przełożona wrocławskiej inspektorii CMW


    S. Juditt Bwalya z afrykańskiego Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, Zambia


    Przedstawiciele salezjańskich misjonarzy i misjonarek:

    Ks. Sławomir Bronakowski z Brazylii

    Ks. Henryk Juszczyk z Kenii

    Ks. Piotr Dąbrowski z Peru

    Ks. Kazimierz Socha, ks. Paweł Dziatkiewicz, ks. Tadeusz Niedziela oraz ks. Jerzy Szurgot z Zambii

    Ks. Stanisław Jagodziński z RPA

    Ks. Alojzy Gryszko i ks. Jan Fiedorowicz z Argentyny

    Ks. Krzysztof Owczarek z Tanzanii

    S. Katarzyna Urbańska z Kenii

    S. Stefania Blecharczyk i s. Krystyna Kuźmińska, byłe misjonarki w Zambii

    Brat zakonny Józef Świerczyński, były misjonarz w Boliwii


    Neomisjonarze:

    ks. Paweł Libor, który jedzie na misje do Angoli

    ks. Andrzej Borowiec, który udaje się na Kubę


    Przyjaciele Misji Salezjańskich z całej Polski


    Zespół muzyczny Motema Africa (Serce Afryki) z Warszawy


    Wolontariusze Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, którzy pracowali na misjach i przygotowujący się do wyjazdu

    Wolontariusze Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego Młodzi światu, Kraków




    • Uczestnicy uroczystości jubileuszowych w Warszawie (23 października 2006)




    Ks. Biskup Adam Śmigielski, salezjanin, ordynariusz diecezji sosnowieckiej


    Ks. Albert Van Hecke, radca generalny regionu Europa Północ, reprezentujący przełożonego generalnego salezjanów ks. Pascuale Chaveza


    Przełożeni czterech inspektorii salezjańskich w Polsce:

    Ks. inspektor Jan Niewęgłowski, przełożony inspektorii warszawskiej

    Ks. inspektor Marek Chrzan, przełożony inspektorii krakowskiej

    Ks. inspektor Zbigniew Łepko, przełożony inspektorii pilskiej

    Ks. inspektor Bolesław Kaźmierczak, przełożony inspektorii wrocławskiej


    Ks. inspektor Giuseppe Pellizzari, przełożony salezjanów z terenu dawnego Związku Radzieckiego

    Ks. Onorino Pistellato, przełożony salezjanów obrządku bizantyjsko-ukraińskiego

    Ks. Henryk Boguszewski, były inspektor salezjanów na Wschodzie

    Ks. Mainolf Graf Von Spee, dyrektor Biura Don Bosco International z Brukseli

    Ks. Tadeusz Winnicki, przełożony generalny Chrystusowców


    Ks. Eugeniusz Szyszka, przedstawiciel Papieskich Dzieł Misyjnych

    Ks. Czesław Noworolnik, sekretarz Komisji Misyjnej Episkopatu Polski

    Ks. Jan Wnęk, dyrektor Centrum Formacji Misyjnej (CFM)

    Ks. Józef Kubicki, dyrektor Zespołu Pomocy Katolikom na Wschodzie przy Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski

    Kapłani, siostry zakonne i osoby świeckie, przygotowujące się do wyjazdu na misje w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie(ok. 30 osób)


    Przedstawiciele salezjańskich misjonarzy i misjonarek:

    Ks. Leszek Aksamit, ekonom inspektorii zambijskiej z Zambii

    Ks. Paweł Skolasiński z Malawi

    Ks. Wojciech Kozłowicz i ks. Telesfor Chota, salezjanin Zambijczyk, obaj z Zimbabwe

    Ks. Jarosław Dobkowski i ks. Kazimierz Gajowy z Libanu

    Ks. Jan Walenciej z Samoa

    Ks. Jan Fiedorowicz i ks. Alojzy Gryszko z Argentyny

    S. Beata Bienias z Kambodży


    Przyjaciele Misji Salezjańskich z Warszawy i okolic


    Chór Salezjańskiej Szkoły Muzycznej z Lutomierska z ks. dyr. Kazimierzem Dąbrowskim SDB


    Wolontariusze Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, którzy pracowali na misjach i przygotowujący się do wyjazdu


    Ojcowie z Radia Maryja: o. Tadeusz Rydzyk, założyciel i dyrektor Radia Maryja i o. Benedykt Cisoń wraz ze współpracownikami



    • Polscy salezjanie, którzy wyjechali na misje w latach 1981-2006


    146 misjonarzy salezjańskich (księża, klerycy i bracia zakonni), którzy wyjechali na misje w latach 1981-2006:


    ARGENTYNA Fiedorowicz Jan, Gryszko Alojzy, Pieróg Tomasz

    BRAZYLIA Komenda Henryk, Parszywka Adam, Rypel Albert, Siler Michał, Ślazyk Józef

    CHILE Nenikowski Czesław

    EKWADOR Klonowski Andrzej, Witowski Andrzej

    KUBA Borowiec Andrzej, Iżykowski Dariusz

    PERU Abramek Henryk, Dąbrowski Piotr, Fundakowski Adam, Górecki Stefan, Kamza Józef, Łach Ryszard, Papież Andrzej, Sobczak Dariusz

    WENEZUELA Łodziana Dariusz


    ANGOLA Basista Piotr, Foremnik Michał, Libor Paweł

    CZAD Kaleta Roman

    DEMOKRATYCZNA REPUBLIKA KONGO Królak Jerzy, Szkopiecki Jan

    EGIPT Bednarz Jan, Dybich Mariusz, Idźkowski Lech, Maślanka Ryszard, Pyzik Ireneusz

    ETIOPIA Hyżak Mirosław, Jasiński Krzysztof

    GABON Hubner Jan

    GHANA Niżniak Krzysztof, Pańczyk Mirosław, Wojnarowski Piotr

    KAMERUN Bartol Artur

    KENIA Korabik Kazimierz, Maron Andrzej, Owczarek Krzysztof

    MADAGASKAR Felka Krzysztof, Łukaszuk Tomasz

    MAROKO Szumny Piotr

    MAURITIUS Szczygielski Ryszard

    NIGERIA Śliwa Roman

    REPUBLIKA ŚRODKOWOAFRYKAŃSKA Wojciechowski Zbigniew

    RPA Kulig Marian, Michałowski Paweł, Radomski Paweł, Zomerfeld Zbigniew

    SIERRA LEONE Mroczek Wojciech, Nowatkowski Krzysztof

    SUDAN Sajdak Ryszard, Woźnicki Michał

    TANZANIA Tucholski Henryk, Wójcik Paweł

    TUNEZJA Woźniak Krzysztof

    TURCJA Kubiński Grzegorz

    UGANDA Grzegorzewski Tomasz, Jonatowski Waldemar, Józwiak Ryszard, Juszczyk Henryk, Marciniak Jan, Popowski Bernard, Rządca Janusz, Turbiarz Mirosław

    ZAMBIA Aksamit Leszek, Bartodziej Sławomir, Bem Józef, Bernaś Jan, Boryczka Piotr, Cichecki Kazimierz, Cierlica Mieczysław, Cwojdziński Czesław, Czerwiński Józef, Daniluk Andrzej, Duma Wiesław, Dziatkiewicz Paweł, Fałek Andrzej, Gotter Józef, Gozdalski Piotr, Jagodziński Stanisław, Juszczyk Stanisław, Kaczyński Krzysztof, Karczewski Ludwik, Kloc Władysław, Kobus Bogusław, Koszewnik Józef, Kot Krystian, Kowalski Marek, Kozioł Ryszard, Kozłowicz Wojciech, Krasowski Wojciech, Kulczycki Kazimierz, Labun Zygmunt, Leja Michał, Lenczuk Czesław, Lewandowski Grzegorz, Lignar Jarosław, Majcher Zbigniew, Malec Piotr, Maślanka Piotr, Molenda Waldemar, Molendowski Tadeusz, Niedziela Tadeusz, Niemczyk Ireneusz, Ojczyk Józef, Panachida Andrzej, Reut Andrzej, Romańczuk Wiesław, Rychcik Krzysztof, Sak Henryk, Sieradz Stefan, Skolasiński Paweł, Skolasiński Tomasz, Skowron Józef, Socha Kazimierz, Sowa Karol, Szmyt Eugeniusz, Szurgot Jerzy, Świderski Jan, Wiącek Adam, Wnęk Eugeniusz, Wysocki Bogdan, Wziętek Michał, Zabrocki Zbigniew, Załubski Czesław, Zdzieborski Andrzej, Ziółkiewicz Józef


    FILIPINY Mikucki Arkadiusz

    JAPONIA Nosal Wacław, Solich Piotr

    MONGOLIA Dziurdzia Wiktor

    PAPUA NOWA GWINEA Dec Wiesław

    SAMOA Kowalik Paweł, Walenciej Jan

    SRI LANKA Kłosowski Adam


    ALBANIA Gryn Marek

    MOŁDAWIA Trykoszko Jacek, Ulatowski Janusz


    IZRAEL Nowak Grzegorz

    LIBAN Dobkowski Jarosław, Gajowy Kazimierz



    • Polscy salezjanie, którzy wyjechali do pracy na Wschodzie w latach 1986-2006


    55 polskich salezjanów, którzy wyjechali do pracy na Wschodzie w latach 1986-2006:


    Bajor Witold, Bartoszewski Zbigniew, Biskiewicz Wojciech, Bogusz Józef, Boguszewski Henryk, Buchta Stanisław, Cabała Krzysztof, Dąbrowski Lucjan, Dąbrowski Wiesław junior, Dąbrowski Wiesław senior, Dziędziel Augustyn, Falkowski Jacek, Gliński Jerzy, Głowienka Grzegorz, Grabowski Arkadiusz, Grobelak Jerzy, Jabłoński Jarosław, Jasita Joachim, Kaliński Bernard, Kloc Władysław, Kłoda Michał, Królak Jerzy, Kulaszewicz Henryk, Lato Zbigniew, Ludera Dariusz, Ługowski Stanisław, Mackiewicz Edward, Mikucki Arkadiusz, Mikulewicz Władysław, Murawa Kazimierz, Murziński Antoni, Niemiec Jan, Paszenda Jacek, Piasecki Tomasz, Pikuła Zdzisław, Poniewierski Marek, Rafałko Antoni, Romanowicz Jan, Rosłan Franciszek, Ryndzionek Ignacy, Rzepecki Roman, Sadowski Izydor, Słuczan-Orkusz Edwin, Smolka Piotr, Stefanowicz Wacław, Szoka Kazimierz, Szoka Stanisław, Szulczyński Witold, Szydełko Kazimierz, Walczuk Kazimierz, Weder Zdzisław, Wisiński Benedykt, Wocial Michał, Żak Stanisław, Żurawski Jacek



    • Polskie Córki Maryi Wspomożycielki, które wyjechały na misje w latach 1981-2006



    24 Córki Maryi Wspomożycielki, które wyjechały na misje w latach 1981-2006:


    GABON: Wala Joanna

    KENIA: Kamińska Helena

    MADAGASKAR: Leonik Teresa, Soszyńska Krystyna, Worsowicz Dorota

    RWANDA: Skwierawska Iwona

    SUDAN: Bartoszewska Aleksandra, Czarnecka Elżbieta, Roszkowska Teresa

    ZAIR: Lisowiec Bernadeta

    ZAMBIA: Blecharczyk Stefania, Domalewska Maria, Jaglarska Małgorzata, Kuźmińska Krystyna, Łapińska Zofia, Marszałek Janina, Piejko Ryszarda, Urbańska Katarzyna


    KAMBODŻA: Bienias Beata

    TIMOR WSCHODNI: Goik Joanna

    SYRIA: Wiszniewska Teresa

    WĘGRY: Pokrzywa Krystyna


    TUNEZJA: Tomasiak Małgorzata

    Kiraga Barbara (przeznaczenie do inspektorii CMW obejmującej: Gabon, Gwineę Równikową, Kamerun, Kongo Brazaville)



    • Polskie Córki Maryi Wspomożycielki, które wyjechały do pracy na Wschodzie w latach 1992-2006


    23 polskie Córki Maryi Wspomożycielki, które wyjechały do pracy na Wschodzie w latach 1992-2006:


    Cieśla Władysława, Czekała Teresa, Czerniecka Anna, Disterheft Halina, Fesz Mirosława, Głowacka Joanna, Gretkierewicz Anna, Kamińska Danuta, Koch Irena, Kużdżał Anna, Lisak Jolanta, Matyja Teresa, Ogrodnik Małgorzata, Pietruszczak Małgorzata, Polak Renata, Rohde Gabriela, Sikora Grażyna, Solniczek Teresa, Sotkiewicz Małgorzata, Szewc Teresa, Szulik Elżbieta, Tyll Maria, Worsowicz Dorota, Wróbel Wioletta



    • Wolontariusze MWDB, którzy wyjechali na misje w latach 2002-2006


    PERU: Bakun Małgorzata, Bondar Edyta, Franas Aneta, Piera Dariusz, Prot Danuta, Szczęch Artur, Winiarska Monika


    KENIA: Deja Małgorzata, Dziadak Adam, Skiba Tomasz, Tadla Katarzyna, Wnuk Katarzyna

    MADAGASKAR: Dubicka Eliza, Ignatowicz Aneta, Przepiórka Małgorzata

    SIERRA LEONE: Świercz Barbara

    UGANDA: Jabłońska Anna, Janicka Ewa, Kacprzak Monika, Karaszewska Karolina

    ZAMBIA: Kowarz Barbara, Kozak Joanna, Potempa Baltazar, Smoleń Magdalena, Synożyc Dominika


    ALBANIA: Milczarczyk Agnieszka

    ROSJA: Lewandowski Karol

    UKRAINA: Abramski Paweł, Korzeniewska Małgorzata, Kupczyk Sebastian



    • Polscy salezjanie aktualnie pracujący na misjach i na Wschodzie


    100 salezjanów aktualnie (2007) pracujących na misjach:


    ARGENTYNA Nenikowski Czesław, Pieróg Tomasz

    BRAZYLIA Bronakowski Sławomir, Dec Jan, Deja Klemens, Klinicki Władysław, Rypel Albert, Sianko Józef

    EKWADOR Witowski Andrzej

    KOLUMBIA Bujalski Bogusław

    KUBA Borowiec Andrzej, Iżykowski Dariusz

    PARAGWAJ Książek Zdzisław

    PERU Abramek Henryk, Dąbrowski Piotr, Górecki Stefan, Kamza Józef, Łach Ryszard, Olesiński Roman, Pytlik Jan, Sobczak Dariusz

    WENEZUELA Bis Aleksander, Brudek Stanisław, Łodziana Dariusz, Parciak Jan, Rozmus Bolesław, Smaruj Andrzej, Urbański Ryszard


    ANGOLA Basista Piotr, Libor Paweł

    DEMOKRATYCZNA REPUBLIKA KONGO Królak Jerzy, Paziński Piotr, Szkopiecki Jan

    EGIPT Bednarz Jan, Pyzik Ireneusz

    ETIOPIA Hyżak Mirosław, Jasiński Krzysztof

    GABON Hubner Jan, Wojciechowski Zbigniew

    GHANA Niżniak Krzysztof, Wojnarowski Piotr

    KAMERUN Bartol Artur

    KENIA Juszczyk Henryk, Marciniak Jan,

    LIBIA Kierbedź Tadeusz

    MADAGASKAR Łukaszuk Tomasz

    MALAWI Boryczka Piotr, Dziatkiewicz Paweł, Molenda Waldemar, Skolasiński Paweł,

    MAROKO Szumny Piotr

    MAURITIUS Szczygielski Ryszard

    NAMIBIA Daniluk Andrzej, Skowron Józef, Szurgot Jerzy

    RPA Jagodziński Stanisław, Kulig Marian, Michałowski Paweł

    SUDAN Woźnicki Michał

    TANZANIA Jonatowski Waldemar, Owczarek Krzysztof, Tucholski Henryk

    TUNEZJA Woźniak Krzysztof

    TURCJA Kubiński Grzegorz

    UGANDA Józwiak Ryszard

    ZAMBIA Aksamit Leszek, Bartodziej Sławomir, Czerwiński Józef, Fałek Andrzej, Gotter Józef, Grzegorzewski Tomasz, Labun Zygmunt, Reut Andrzej, Rychcik Krzysztof, Sieradz Stefan, Skolasiński Tomasz, Socha Kazimierz, Wiącek Adam, Wnęk Eugeniusz, Wziętek Michał, Zdzieborski Andrzej

    ZIMBABWE Kozłowicz Wojciech, Lenczuk Czesław, Malec Piotr


    FILIPINY Głowicki Feliks

    JAPONIA Bury Jan, Glogowski Paweł, Konaszewski Jerzy, Moskwa Michał, Nosal Wacław, Pisarski Nikodem, Soboń Tadeusz, Solich Piotr

    MONGOLIA Dziurdzia Wiktor

    PAPUA NOWA GWINEA Dec Wiesław

    SAMOA Walenciej Jan

    SRI LANKA Kłosowski Adam


    ALBANIA Gryn Marek

    MOŁDAWIA Trykoszko Jacek, Ulatowski Janusz



    32 salezjanów aktualnie (2007) pracujących w krajach dawnego Związku Radzieckiego (Białoruś, Gruzja, Litwa, Rosja, Ukraina):


    Bartoszewski Zbigniew, Biskiewicz Wojciech, Bogusz Józef, Boguszewski Henryk, Cabała Krzysztof, Dąbrowski Lucjan, Dąbrowski Wiesław junior, Dąbrowski Wiesław senior, Dziędziel Augustyn, Gliński Jerzy, Głowienka Grzegorz, Grabowski Arkadiusz, Jasita Joachim, Kloc Władysław, Lato Zbigniew, Ługowski Stanisław, Mackiewicz Edward, Mikucki Arkadiusz, Murawa Kazimierz, Murziński Antoni, Niemiec Jan, Paszenda Jacek, Pikuła Zdzisław, Rosłan Franciszek, Ryndzionek Ignacy, Sadowski Izydor, Smolka Piotr, Szulczyński Witold, Szydełko Kazimierz, Walczuk Kazimierz, Weder Zdzisław, Wocial Michał



    • Polskie Córki Maryi Wspomożycielki aktualnie pracujące na misjach i na Wschodzie


    20 Córek Maryi Wspomożycielki aktualnie (2007) pracujących na misjach:


    BRAZYLIA Sienkiewicz Alina

    KUBA Milczarek Henryka


    KAMERUN Wala Joanna

    KENIA Kamińska Helena, Urbańska Katarzyna

    MADAGASKAR Leonik Teresa, Soszyńska Krystyna

    RWANDA Skwierawska Iwona

    SUDAN Bartoszewska Aleksandra, Czarnecka Elżbieta, Roszkowska Teresa

    WYBRZEŻE KOŚCI SŁONIOWEJ Tomasiak Małgorzata

    ZAMBIA Domalewska Maria, Jaglarska Małgorzata, Łapińska Zofia, Piejko Ryszarda

    Kiraga Barbara (przeznaczenie do inspektorii CMW obejmującej: Gabon, Gwineę Równikową, Kamerun, Kongo Brazaville)


    INDIE Czernik Walentyna

    KAMBODŻA Bienias Beata

    TIMOR WSCHODNI Goik Joanna


    17 Córek Maryi Wspomożycielki aktualnie (2007) pracujących w krajach dawnego Związku Radzieckiego (Białoruś, Gruzja, Rosja, Ukraina):


    Cieśla Władysława, Fesz Mirosława, Gretkierewicz Anna, Koch Irena, Kużdżał Anna, Lisak Jolanta, Matyja Teresa, Ogrodnik Małgorzata, Pietruszczak Małgorzata, Polak Renata, Rohde Gabriela, Solniczek Teresa, Szewc Teresa, Szulik Elżbieta, Tyll Maria, Worsowicz Dorota, Wróbel Wioletta






    ZAMIAST ZAKOŃCZENIA



    Podsumowując tę publikację chcielibyśmy podzielić się pewną historią, którą przedstawił przełożony generalny salezjanów ks. Pascual Chavez na zakończenie Wiązanki – tj. przesłania do Rodziny Salezjańskiej na rok 2007. Pozostawiamy ją jako myśl przewodnią na dalsze lata współpracy salezjanów, Córek Maryi Wspomożycielki, wolontariuszy i współpracowników świeckich w realizowaniu misyjnego charyzmatu ks. Bosko dziś.


    Na zakończenie Wiązanki przedstawiam – jak w latach ubiegłych – bajkę, która ukazuje ważność pozytywnej postawy wobec życia – mówi ks. Pascual Chavez. Jest to właśnie to, co ukazuje różnicę między kulturą śmierci, którą możemy przeżywać, nie zdając sobie z tego sprawy, i kulturą życia, która napełnia radością, nadaje barwę i szlachetność życiu własnemu i drugiej osoby.

    Przebywając w Mińsku na Białorusi, zostałem mile zaskoczony przez grupę młodzieży, którą tam spotkałem i która przedstawiła na scenie pewną historię. Bardzo mi się ona spodobała i wydawała mi się tak jasna, że powiedziałem sobie: Właśnie to chciałbym przekazać całej Rodzinie Salezjańskiej, to jest to, co chciałbym zrobić wobec każdego z jej członków: dać mój żółty parasol, ten, który również i ja otrzymałem od księdza Bosko.


    ŻÓŁTY PARASOL


    Był kiedyś pewien kraj, szary i smutny, gdzie w czasie deszczu, wszyscy mieszkańcy chodzący ulicami, używali czarnych parasoli. Zawsze czarnych.

    Pod parasolem wszyscy mieli twarze gniewne i smutne... Nie mogło być inaczej pod czarnym parasolem!

    Pewnego jednak dnia, gdy padał gęsty deszcz, niespodziewanie pojawił się pewien dziwny człowiek, który szedł pod żółtym parasolem. I jakby tego było mało, śmiał się.

    Niektórzy przechodnie patrzyli na niego spod swoich czarnych parasoli zgorszeni i mruczeli pod nosem: „Patrzcie, jaki bezwstydnik. Rzeczywiście, jest śmieszny z tym swoim żółtym parasolem. To niepoważnie! A deszcz to jednak coś poważnego i parasol musi być tylko czarny!”

    Inni, wyolbrzymiając gniew, mówili jeden do drugiego: „Co za pomysł chodzić z żółtym parasolem? Ten typ to ekshibicjonista, ktoś, kto chce, aby go wszyscy za wszelką cenę zauważyli. To wcale nie jest zabawne!”

    Rzeczywiście, nie było nic zabawnego w tej miejscowości, gdzie zawsze padał deszcz, a wszystkie parasole były czarne.

    Tylko mała Natasza nie wiedziała, co o tym myśleć. Jedna myśl chodziła jej uporczywie po głowie: „Kiedy pada deszcz, parasol jest zawsze parasolem, czy żółty, czy czarny. Ważne, by mieć parasol, który chroni przed deszczem”.

    Co więcej, dziewczynka zorientowała się, że ten człowiek pod żółtym parasolem, miał minę osoby swobodnej i szczęśliwej. I zapytywała siebie, dlaczego tak jest?

    Pewnego dnia, wychodząc ze szkoły, Natasza uświadomiła sobie, że zostawiła swój czarny parasol w domu. Wzruszyła ramionami i ruszyła do domu z odkrytą głową, pozwalając, aby deszcz zmoczył jej włosy.

    Przypadek chciał, że po chwili przeciął jej drogę człowiek z żółtym parasolem, który uśmiechając się zaproponował: „Dziewczynko, chcesz się schronić?”

    Natasza się zawahała. Gdyby przyjęła propozycję, wszyscy żartowaliby z niej. Ale oto zaraz przyszła jej inna myśl: „Kiedy pada deszcz, parasol jest zawsze parasolem, czy to żółty, czy czarny, czy to ważne? Zawsze lepiej mieć parasol niż moknąć na deszczu!”

    Przyjęła propozycję i schroniła się pod żółty parasol, obok tego grzecznego człowieka.

    Zaraz zrozumiała, dlaczego on był szczęśliwy: pod żółtym parasolem nie było już brzydkiej pogody. Było wielkie gorące słońce na niebieskim niebie, pod którym fruwały świergoczące ptaszki.

    Natasza miała minę tak zdumioną, że ten człowiek zaczął się śmiać: „Wiem, również ty bierzesz mnie za głupiego, ale chcę ci wszystko wytłumaczyć. Kiedyś i ja byłem smutny w tej miejscowości, gdzie zawsze pada deszcz. Również i ja miałem czarny parasol. Ale pewnego dnia, wyszedłszy z biura, zapomniałem parasola i szedłem do domu, tak jak byłem. Idąc, spotkałem człowieka, który mi zaproponował, by skryć się pod jego żółtym parasolem. Tak jak ty, zawahałem się, gdyż obawiałem się, aby nie być innym i nie stać się śmiesznym. Potem jednak przyjąłem jego propozycję, gdyż jeszcze bardziej bałem się przeziębić. I zdałem sobie sprawę – tak jak ty – że pod żółtym parasolem nie było brzydkiej pogody. Ten człowiek nauczył mnie, dlaczego pod czarnym parasolem ludzie byli smutni: padanie deszczu i czarny kolor parasola gniewał ich i nie mieli żadnej chęci, aby rozmawiać. Potem nagle człowiek ten poszedł, a ja zdałem sobie sprawę, że miałem w ręku jego żółty parasol. Goniłem go, ale nie zdołałem go znaleźć: zniknął. Tak, więc zachowałem żółty parasol i ładna pogoda nigdy mnie nie opuściła”.

    Natasza zawołała: „Co za historia! Czy nie czuje pan skrępowania, mając parasol kogoś innego?”

    Człowiek ten odpowiedział: „Nie, bo wiem dobrze, że jest to parasol wszystkich. Tamten człowiek najprawdopodobniej też otrzymał go od kogoś innego”.

    Kiedy przyszli przed dom Nataszy, pożegnali się.

    Zaledwie człowiek ten zniknął, dziewczynka spostrzegła, że ma w ręku jego żółty parasol. Ale nie wiadomo, gdzie już był ten uprzejmy pan.

    W ten sposób Natasza otrzymała żółty parasol, ale już wiedziała, że wkrótce znów zmieni on właściciela, przechodząc w inne ręce, aby chronić od deszczu i nieść piękną pogodę innym ludziom”.





    SPIS TREŚCI


    WPROWADZENIE


    I. MISYJNE SNY KSIĘDZA BOSKO


    • Pierwszy sen misyjny (1872): Patagonia

    • Drugi sen misyjny (1883): Przez Amerykę

    • Trzeci sen misyjny (1885): Podróż samolotem

    • Czwarty sen misyjny snu misyjnego (1885): Afryka i Chiny

    • Piąty sen misyjny (1886): Pekin



    II. JAN PAWEŁ II O MISJACH


    1. Fragmenty Orędzi na Światowy Dzień Misyjny

    • Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2000: Niech nas ożywia troska o przekazywanie innym światła i radości wiary

    27.1

    ▲back to top

    27.1.1 Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2001: Kontemplacja Jezusa warunkiem skutecznego głoszenia Ewangelii

    ▲back to top
  • Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2002: Misja to głoszenie przebaczenia

  • Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2003: Maryja i misja Kościoła w Roku Różańca

  • Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2004: Eucharystia i misja – nierozerwalnie związane

  • Z Orędzia na Światowy Dzień Misyjny 2005: Misja: chleb łamany za życie świata


    2. Fragmenty Orędzi na Światowy Dzień Młodzieży (ŚDM)

  • 27.1.2 Z Orędzia na XV ŚDM 2000: Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas

    ▲back to top
  • 27.1.3 Z Orędzia na XVI ŚDM 2001: Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje

    ▲back to top
  • 27.1.4 Z Orędzia na XVII ŚDM 2002: Wy jesteście solą ziemi, wy jesteście światłem świata

    ▲back to top
  • 27.1.5 Z Orędzia na XVIII ŚDM 2003: Oto Matka Twoja

    ▲back to top
  • 27.1.6 Z Orędzia na XIX ŚDM 2004: Chcemy ujrzeć Jezusa

    ▲back to top


    3. Rozdział 19: Misja Kościoła z książki Pamięć i tożsamość



    III. JUBILEUSZ 25-LECIA SALEZJAŃSKIEGO OŚRODKA MISYJNEGO W WARSZAWIE


    1. Rys historyczny


    2. Diariusz Jubileuszu 25-lecia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego

    • Rozpoczęcie obchodów jubileuszowych: Spotkanie rodziców misjonarzy i wolontariuszy (Warszawa – 29 kwietnia 2006)

    • Uroczystości centralne: Pielgrzymka Jubileuszowa (Jasna Góra – 16/17 czerwca 2006)

    • Jesienne sympozjum misyjne: Aktualność misyjnego charyzmatu księdza Bosko (Warszawa – 21 października 2006)

    • Jubileusz z Radiem Maryja i TV Trwam (Warszawa – 23 października 2006)

    • Konferencja prasowa i promocja albumu jubileuszowego Misyjny Świat Księdza Bosko (Warszawa – 24 stycznia 2007)

    • Zakończenie Jubileuszu w uroczystość św. Jana Bosko (Warszawa – 31 stycznia 2007)


    3. Gratulacje i życzenia z okazji Jubileuszu i wydania albumu Misyjny Świat Księdza Bosko



    IV. TEKSTY


    1. Referaty


    • Różnorodność charyzmatów w służbie misjom – ks. Jarosław Różański OMI, kierownik sekcji misjologii na UKSW, Warszawa

    • Dynamizm misyjny Rodziny Salezjańskiej – ks. Antoni Gabriel SDB, Suwałki

    • Projekt Afryka – ks. Francis Alencherry SDB, radca generalny salezjanów ds. misji, Rzym

    • Aktualność charyzmatu księdza Bosko w kontekście inspektorii zambijskiej – ks. Józef Czerwiński SDB, przełożony inspektorii w Zambii

    • Charyzmat księdza Bosko w kontekście islamskim – ks. Kazimierz Gajowy SDB, Liban

    • Nasza wielka odpowiedzialność – dzieci naszego świata – ks. Piotr Dąbrowski SDB i Monika Winiarska MWDB, Peru

    • Charyzmat księdza Bosko w kontekście azjatyckim na przykładzie szkolnictwa salezjańskiego w Kambodży – s. Beata Bienias CMW, Kambodża

    • Młodzi uchodźcy – nowe wyzwania – Anna Jabłońska MWDB, Departament Współpracy Międzynarodowej Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców

    • Animacja misyjna młodzieży w Polsce – ks. Eugeniusz Szyszka PDM

    • Działalność Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w latach 2004-2006 – ks. Stanisław Rafałko SDB

    • Prezentacja albumu Misyjny Świat Księdza Bosko s. Grażyna Sikora CMW



    2. Inne teksty

    • Audycja słowno-muzyczna dla młodzieży: Wolontariat misyjny – fenomen naszych czasów

    • Kazanie jubileuszowe (Warszawa – 23 października 2006) – ks. bp Adam Śmigielski SDB

    • Różaniec misyjny (Warszawa – 23 października 2006)

    • Apel Jasnogórski (Warszawa – 23 października 2006)

    • Kazanie na zakończenie Jubileuszu (Warszawa, SOM – 31 stycznia 2007) – ks. bp Piotr Libera



    V. ANEKSY


    • Program Pielgrzymki Jubileuszowej na Jasną Górę (16/17 czerwca 2006)

    • Program jesiennego sympozjum misyjnego: Aktualność misyjnego charyzmatu księdza Bosko (Warszawa – 21 października 2006)

    • Program uroczystości jubileuszowych z Radiem Maryja i TV Trwam (Warszawa – 23 października 2006)

    • Uczestnicy uroczystości jubileuszowych na Jasnej Górze (16/17 czerwca 2006)

    • Uczestnicy uroczystości jubileuszowych w Warszawie (23 października 2006)

    • Polscy salezjanie, którzy wyjechali na misje w latach 1981-2006

    • Polscy salezjanie, którzy wyjechali do pracy na Wschodzie w latach 1986-2006

    • Polskie Córki Maryi Wspomożycielki, które wyjechały na misje w latach 1981-2006

    • Polskie Córki Maryi Wspomożycielki, które wyjechały do pracy na Wschodzie w latach 1992-2006

    • Wolontariusze MWDB, którzy wyjechali na misje w latach 2002-2006

    • Polscy salezjanie aktualnie pracujący na misjach i na Wschodzie

    • Polskie Córki Maryi Wspomożycielki aktualnie pracujące na misjach i na Wschodzie



    ZAMIAST ZAKOŃCZENIA


    114