LA PREGHIERA


LA PREGHIERA

wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz ...” (Mt 6,9)

1 Salezjanin człowiekiem i mistrzem modlitwy dla młodzieży

▲back to top

2 1. Ty jesteś moim światłem... – Powrócić do swego serca. – Szczerzy względem Boga i nas samych. – Zdolni do słuchania. – Cieszyć się milczeniem. – Odkryć własne sprzeciwy. – Z ufnością przystępować do Ojca. – Nauczyć się modlić. – Pozwolić mówić Bogu. – Uchwycić spojrzenie Boga we własnym życiu. – Doświadczenie niektórych przyjaciół Boga.

▲back to top

2. modlitwa salezjanina. - Ziarna: Matusia Małgorzata. – Ksiądz Bosko człowiekiem modlitwy. – Śladami świętego Franciszka Salezego. – Oratoryjne znamię. – Kontemplacyjny w działaniu. – Niektóre warunki: Wewnętrzne nastawienie. – Intencja. – Być narzędziami Boga dla dobra młodzieży – Odkrywać obecność Ducha Świętego w życiu młodzieży.

3 zakończenie. Modlitwa naszych Świętych. - Liturgia życia. – Wprowadzenie młodzieży do modlitwy. - Maryja wzorem naszej modlitwy.

▲back to top



Rzym, 1 stycznia 2001

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi



Na Wielki Post roku 1999, pewna grupa z diecezji w Hiszpanii przesłała do wiernych list z refleksjami na temat modlitwy chrześcijańskiej we współczesnym świecie, zatytułowany: “Twego oblicza będę szukał Panie”1. List o podobnym znaczeniu wysłali do swoich wiernych także inni Pasterze2.

Biskupi wskazywali na dezorientację chrześcijan w odniesieniu do sensu modlitwy (dlaczego się modlić? Czy regularna modlitwa ma jeszcze sens?) oraz do źródeł i pierwotnych form modlitwy chrześcijańskiej. Fakt dotyczył także stopniowej utraty zwyczaju modlitwy z powodu zachodzących zmian w życiu rodzinnym, którego przemija bez jakiejkolwiek oznaki wspólnej modlitwy. We wspólnocie chrześcijańskiej poza udziałem w niedzielnej Mszy św., zanikają inne praktyki, którymi wspólnota chrześcijańska wyrażała z biegiem czasu swoje istotne odniesienie do Boga.

Jednocześnie podkreślano mnożenie się miejsc i możliwości modlitwy “self-service”, proponowanych przez różne grupy religijne dla chętnych oraz rosnące zapotrzebowanie na takie miejsca.

Doświadczyliśmy tego i my z naszego punktu widzenia: w Kościołach organizuje się wieczory i czuwania modlitewne, powstają nowe domy modlitwy. Ale nie tylko. Nie dalej jak piętnaście dni temu, słuchałem radia ewangelicznego, które podawało adresy dwudziestu miejsc kultu w Rzymie, z odnośnymi godzinami celebracji dla chętnych. W ciszy recytowano słowa psalmów na tle muzyki elektronicznej i zaangażowania biorących udział uczestników.

Jubileusz, ze sowimi wzruszającymi spotkaniami modlitewnymi na placu św. Piotra i wieloma nabożeństwami podkreślił także ten wymiar chrześcijańskiej religijności.

Żyjemy w świecie globalizacji, wyjątkowym z punktu widzenia religijnego: humanistycznym i zeświecczałym, prawie naruszającym prawo człowieka do wolnego wyboru w każdej dziedzinie a więc nieco alergicznym na narzucone pośrednictwa, można rzec „prymitywnie religijnym” w sferze prywatnej. Niektórzy patrzą na świat jak “gnostycy” (w znaczeniu osoby niewierzącej). Inni praktykują religię na sposób snak-baru lub Mac Donalda, odpowiadający własnemu wyborowi i kombinacji czasu, miejsca i formuły. Jeszcze inni preferują praktykowanie religii ezoterycznych. Czasami w przedziale pociągu jedynym modlącym się, którego widać jest muzułmanin. Na lotniskach zadbano o pomieszczenia, w których każdy może wyrazić swoją religię.

Jest rzecz jest oczywista: ktokolwiek zetknie się z jakąkolwiek religią lub doświadczy wrażenia religijnego, odkrywa i uważa modlitwę za jej główne wyrażenie. Prośba kierowana do Boga, którego odczuwa się obecność, wyrażenie chwały i podziękowania, pragnienie towarzyszenia i opieki, rodzą się prawie nieuchronnie.

Nic więc dziwnego, że młodzież chrześcijańska, żyjąca w takim klimacie, jest z nami w kontakcie, odczuwa pewne zauroczenie osobą Jezusa Chrystusa i jego Ewangelią, i przyjęła wyzwanie rzeczy ostatecznych lub już dokonała świadomego wyboru żywej obecności wiary, stawia sobie pytania o modlitwę Salezjanów. Pyta o to, jak bardzo czują ją w sercu, a przede wszystkim czy Salezjanie są zdolni wprowadzić ją na drogę modlitwy, która będzie jej towarzyszyć przez całe życie, rodząc przekonania i sugerując doświadczenia, w taki sposób, że modlitwa stanie się przyzwyczajeniem, smakiem, podporą i światłem.






1. “Ty jesteś moim światłem...”3.


Z młodzieżą można przeżywać nadzwyczajne chwile wspaniałych uroczystości, dobrze przygotowanych z punktu widzenia treści, symboli i choreografii. W odniesieniu do nas, Konstytucje, po zaproponowaniu wszystkich chwil wspólnotowych mówią nam: “Tylko wtedy możemy tworzyć wspólnoty modlące się, jeśli sami osobiście staniemy się ludźmi modlitwy. Każdy z nas odczuwa potrzebę, aby w głębi duszy i na swój własny sposób wyrazić to, że jest dzieckiem Boga, okazać Mu swą wdzięczność, zawierzyć pragnienia i apostolskie troski”4.

Istotnie, co innego jest odmawianie modlitw lub udział we wspólnotowych celebracjach, momentach bez wątpienia pożytecznych i wartościowych a co innego stawanie się ludźmi modlącymi się. Słyszeliśmy to od młodzieży i sprawozdawców w odniesieniu do masowych manifestacji Confronto i Jubileuszu: wszystko to, co bez wątpienia stanowiło ważne doświadczenie potrwa długo i zaowocuje w życiu? Mówimy tu o wychowaniu religijnym, towarzyszeniu, wewnętrznym przyswajaniu nadzwyczajnego wydarzenia, synowskim komunikowaniu serca z Ojcem.

Jest rzeczą oczywistą, że jeżeli nasza ewangelizacja proponuje wyłącznie wyjaśnienia, a nie potrafi wytworzyć komunii z Ojcem, jest pusta, prawie ograniczona do pewnej ideologii. Ogromnym osiągnięciem Jezusa było to ukazanie, w znaczeniu biblijnym Ojca i nauczenie uczniów zwracania się do Niego, słuchając głosu Ducha Świętego, wskazań i słów, jakie On sugeruje sercu5.

Dlatego Ewangelia jest bogata w nauki na temat modlitwy. Święty Łukasz w jedenastym rozdziale swej Ewangelii ukazuje niektóre z nich: słowo jednoczące „Ojciec”, wytrwałość i skuteczność modlitwy. To właśnie Ewangelia wyjaśnia nam, co to jest łączność z Ojcem, obecność Ducha Świętego, który modli się z Chrystusem w nas i za nas.

Nie jest moją intencją mówienie wam o wspólnotowej modlitwie salezjańskiej. Istnieje na ten temat dość dużo lektury6 i wysiłek animacji, a we wspólnotach zauważa postanowienie poprawy. Nie ma wątpliwości, że modlitwa doskonale wyraża życie każdego współbrata i całej wspólnoty i jest także szkołą, oprócz tego, że gwarancją bogactwa, ciągłości, wytrwałości i doświadczenia kościelnego. Salezjanin modli się ze wspólnotą i we wspólnocie.

Obecnie, pragnę zatrzymać się w sposób szczególny nad procesem osobistym, który przy pomocy wspólnoty prowadzi każdego z nas do stawania się człowiekiem modlitwy, pragnącym i zdolnym ukierunkowywać młodzież na modlitwę, wprowadzając co zdolniejszych na poziomy regularności i żarliwości.


3.1 Powrócić do swego serca

▲back to top


Modlitwa salezjańska, łączność i synowski dialog z Bogiem są konsekwentne z jego życiem i stosowne do jego konkretnego życia. Istnieją jednak “miejsca wspólne”, trudne do zweryfikowania dotyczące modlitwy; podobnie, jak istnieją pewne konkretne warunki do spełnienia, aby stać się człowiekiem modlitwy na sposób salezjański.

Do wśród wspólnych miejsc należy to, które pragnie, aby w centrum życia salezjanina była działalność, nie zawsze rozumiana jako świadoma działalność zbawcza, ale po prostu jako zwykła działalność ludzka, ze wszystkim, co ona zakłada: ruchliwość, kompetencję, wielorakość środowisk, relacji i interwencji , itd..

W tym przypadku modlitwa zostaje „przeniesiona w pewne momenty dnia”, ograniczająca się do modlitw wspólnotowych. Jednak Pan Jezus, Dobry Pasterz radzi, aby modlić się “sine intermissione”: być w łączności z Ojcem, który w Duchu Świętym przychodzi do nas i od nas wychodzi wielorakimi drogami: poprzez myśl, uczucie, ukierunkowanie działalności, relację z bliźnim, udziałem w życiu liturgicznym i w życiu wspólnoty chrześcijańskiej. Wszystko to wykonywać ze wzrokiem skierowanym na Niego i pragnąc wykonywać wszystko “le bon plaisir de Dieu”7, zgodnie z wyrażeniem Św. Franciszka Salezego.

Innym miejscem wspólnym jest interpretacja powiedzenia Księdza Bosko: “Życie czynne, do którego szczególnie dąży nasze towarzystwo, sprawia, że jego członkowie nie mogą sobie pozwolić na wspólne odbywanie wielu praktyk”8. To prawda. Należy jednak powrócić do jego czasów, aby zrozumieć znaczenie tego stwierdzenia, porównać je z zapisami innych Instytutów: do porannych i wieczornych praktyk dołączano trydua, nowenny, okresy liturgiczne bardziej regularne niż uczynki miłosierdzia. Słowa Księdza Bosko należy odczytywać i interpretować w takim właśnie kontekście. Nie należy także mylić wspólnego czasu na modlitwy, z czasem osobistym, wykradanym z czynności nie zawsze dobrze zaprogramowanej.

Do naszych typowych warunków należy bez wątpienia zaliczyć pewne zgodne z naturą nastawienie na wielorakość zadań, która niektórych z „otwartą agendą” na rzeczy nieprzewidziane, może przybrać charakter niepokoju. Niepokój nie tylko wyłącza z udziału we wspólnotowych momentach, ale sprawia, że brakuje czasu na studiowanie, lekturę, świadome przygotowanie do posługi lub pracy wychowawczej, która coraz bardziej staje się złożona z punktu widzenia ewangelicznego interpretowania życia, a jeszcze bardziej metodologicznego ukierunkowywania młodzieży.

Musimy przyznać, że zarówno lektura duszpasterska środowiska, o której wspomniałem wcześniej jak i nasza osobista refleksja, nasuwają nam wnioski, dotyczące wytworzenia niezbędnych warunków do modlitwy.

Można mówić o modlitwie jedynie wtedy, gdy zaakceptuje się doświadczenie Jezusa, Syna Bożego, i wyrazi je we własnym życiu pod przewodnictwem Ducha Świętego. Mówienie o modlitwie oznacza ukazanie tego, co jest najbardziej święte i stanowiące jedną całość w naszym życiu9.

Modlitwa stanowi syntezę naszej relacji z Bogiem. Możemy powiedzieć, że my jesteśmy tym, o co prosimy i jak o to prosimy. Poziom naszej wiary jest poziomem naszej modlitwy; siła naszej nadziei jest siłą naszej modlitwy: zapał naszej miłości jest zapałem modlitwy”10.

Modlitwa i życie łączą się w jedną i tę samą rzeczywistość w świadomości tego kto się modli. Dopóki samo życie nie stanie się modlitwą, to modlitwa nie będzie żywa i autentyczna.

Z drugiej strony, Pismo Święte i tradycja kościelna wypełnione są modlitwą ubogich, zwracających się jak dzieci do Boga w duchu Jezusa. Wszystko to odbywa się w prostocie i synowskiej łączności w Duchu Świętym.

Możemy wskazać na niektóre postawy, sprzyjające modlitwie osobistej.


4 Szczerzy względem Boga i nas samych.

▲back to top


Niejednokrotnie, mówiąc o Bogu w odniesieniu do nas samych a jeszcze bardziej do naszych interlokutorów zakonnych, nakładamy pewną maskę, przyjmujemy postawę, odpowiadającą roli i starannie wymawiamy dobrane słowa.

Maski te nie odpowiadają temu, czym jesteśmy. Stanowią bariery w pogłębianiu łączności i dialogu z Bogiem.

Bóg pragnie komunikować z nami na długości fali odpowiadającej naszej szczerości. Zachodzi to nie bezpośrednio: zazwyczaj wymaga łaski i czasu. Dlatego Jubileusz nawoływał nas do nawrócenia, do rozpoczynania od Boga, do uporządkowania naszej drogi. Przede wszystkim było to zaproszenie do nawrócenia serca, chociaż uroczystości transmitowane przez telewizję mogły czasami sprawiać przeciwne wrażenie.

Istnieją różne sposoby i tony modlitwy przeważające nad uczuciem lub medytacją, formułami lub spontanicznością. Każdy posiada własny sposób modlitwy, podobnie jak własny sposób chodzenia i wyrażania się. Ale zawsze istnieje w modlitwie pragnienie łączności, która pragnie być synowska, bezpośrednia, głęboko odczuwana. Jakakolwiek byłaby nasza modlitwa, jej istotę stanowi szczere ukazanie samego siebie. Pan Jezus wyraził to następująco: “Ojcze, dziękuję Ci”11; “Zachowaj ich w Twoim imieniu, które mi dałeś”;12 “Aby i oni stanowili jedno w nas”13.


Zdolni do słuchania.


W przypadku nas wychowawców, zdolność mówienia o Bogu i rozmowy z Nim zależy przede wszystkim od zdolności słuchania Go. Przemawiał do nas w momencie stworzenia, poprzez wydarzenia w Historii Zbawienia i słowa wypowiedziane przez Jezusa. Obecnie, mówi do nas za pośrednictwem Kościoła i zachodzących wydarzeń, rozbrzmiewa w nas głos swego Ducha i objawia rzeczy nowe na nowe czasy.

Wierzący, to przede wszystkim ten, kto słucha Słowa, jak Maryja. “Słuchać oznacza nie tylko być świadomym umysłowo obecności drugiego; ale zaakceptować tę obecność w sobie, tworząc jej miejsce i ciesząc się tą obecnością”14.

Nie zawsze jest łatwo odróżnić głos Boga od głosu ludzi. Dlatego powinniśmy, jak w przypadku Samuela15, uwrażliwiać słuch na Tego, kto mówi, aby wychowywać siebie samych i naszych odbiorców do wsłuchiwania się w Prawdę: “Mów Panie, bo sługa twój słucha”. Musimy mieć wyostrzony umysł i słuch, prowadzić odbiorców do Prawdy, zachęcać do słuchania Tego, kto ma “słowa życia wiecznego”. Jest to jeden z elementów wychowania. Prawo, przykazania, Słowo Boga, są ukazywane jako źródła kompletnej i pogłębionej mądrość, w sposób tajemniczy, na miarę ludzi prostych, przewyższającą tę, która jest źródłem bystrości ludzkiego umysłu.

Ze strony człowieka, taka dyspozycyjność w posłuszeństwie i słuchaniu Słowa, stanowi niezbędny warunek do odkrycia projektu, jaki Bóg powierza każdej osobie, w miejscu i w czasie, w którym jest powołana do życia. Będzie to także podstawowy warunek odnowy nieustannego nawracania się do Boga: “Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich: nie wraca do mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”16.

Tak więc miejscem uprzywilejowanym słuchania jest medytowanie Słowa: “siadła u nóg Pana [Maria w Betanii] i przysłuchiwała się Jego mowie”17. Wszystko więc rozpoczyna się od uważnego zainteresowania się Słowem, które następnie przeradza się w medytację, modlitwę i kontemplację18. Słuchanie Boga19, w wymiarze ciszy, decentralizacji siebie i koncentracji na Drugim, staje się przyjęciem lub lepiej, odsłonięciem w sobie bardziej ukrytej obecności niż ta, którą jest nasze własne „ja”: “Tardi ti ho amato, Bellezza sempre antica e sempre nuova, tardi ti ho amato! Sì, perché tu eri dentro di me e io fuori. Lì ti cercavo. Deforme, mi gettavo sulle belle tue creature. Tu eri con me, e io non ero con te. Mi tenevano lontano da te le tue creature, che non esisterebbero se non fossero in te. Mi hai chiamato, hai gridato e hai vinto la mia sordità. Hai balenato, e il tuo splendore ha dissipato la mia cecità. Hai diffuso la tua fragranza, io l’ho respirata, e ora anelo a te. Mi hai toccato e arsi del desiderio della tua pace”20.

Nie tylko Sobór Watykański II zapoczątkował szczęśliwy czas powrotu do Słowa, ale my także jesteśmy świadkami nowego gustu, jaki odczuwa w Słowie młodzież. Uważa się za nowe spotkanie młodzieży ze Słowem, do którego zachęcają także Adhortacje Jana Pawła II odnośnie do Lectio.


Cieszyć się milczeniem.


Milczenie stanowi lustrzany wymiar Słowa. Milczenie I Słowo wzajemnie się uzupełniają i umacniają. Bez milczenia trudno jest poznać samego siebie i rozeznać projekt, jaki Bóg ma do zrealizowania w naszym życiu. Milczenie nadaje głębię i jednoczy.

Salezjańska wstrzemięźliwość w mówieniu nie jest oddalaniem się lub kontrolowanym panowaniem nad sobą; jest uwagą na drugą osobę, zrozumieniem i pragnieniem dawania i otrzymywania. W ten sposób przechodzi się do wymiaru wewnętrznego, do przebywania ze sobą samym, do radosnego spoglądania na osoby i sytuacje, do wewnętrznego pokoju, do smakowania obecności drugiej osoby.

Wytwarza się także postawa panowania nad sobą i zagłuszania nieuporządkowanych uczuć względem innych osób, arbitralnego spoglądania na samego siebie, buntów, osądów nie przemyślanych, szemrań i lekkomyślności, które rodzą się w sercu. Uporządkowane milczenie jest stróżem życia wewnętrznego i umożliwia słuchanie i akceptację tego, kto mówi. Bóg, którego pragniemy odnaleźć jest w nas, nie poza nami21.

Wewnętrzne ja potrzebuje czasu i miejsca do konfrontacji i oceny. W odniesieniu do pierwszego nie obawiajmy zarezerwować w naszym programie czasu na osobiste rozmyślanie, naukę, modlitwę i – dlaczego nie? – na kontemplację: tę postawę prawie całkowicie ujarzmioną przez prawdę lub piękno.

Ewangelia sugeruje nam: “wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca Twego, który jest w ukryciu”22. Chodzi o znalezienie miejsca, w którym skupienie i duch napotkają na mniej przeszkód w rozmowie z Bogiem. Bez wątpienia, najwłaściwsze miejsca do „wyciszonej modlitwy” to Kościół lub kaplica, ale nie jedyne. “Nasz Zbawiciel wybierał na modlitwę miejsca osamotnione i te, które nie rozpraszały zbytnio zmysłu, ale które unosiły duszę do Boga, takie jak góry (które wznoszą się ponad powierzchnię ziemi i zazwyczaj są nagie, pozbawione jakiejkolwiek motywu do odpoczynku)”23.

Na przykład przechadzki mogą nabyć nowego znaczenia: chodzi o odkrycie obecności Boga, który – według poetyckiego wyrażenia Świętego Jana od Krzyża – przechadzał się „tymi lasami z lekkością i obserwując je ozdobił wszelkim pięknem”24.

Człowiek więc nie powinien zwracać uwagi na to, czy miejsce na modlitwę ma takie czy inne wygody, bo to oznacza, że wciąż pozostaje przywiązany do zmysłów, ale stara się przede wszystkim o wewnętrzne skupienie; zapominając o wszystkim, wybiera do tego celu miejsce pozbawione przedmiotów, drażniących jego zmysły i odwraca uwagę od tego wszystkiego, aby jak najlepiej cieszyć się swoim Bogiem w samotności stworzeń25.


Odkryć własne sprzeciwy.


Duch Święty działa i uświęca nas także na miarę naszej dyspozycyjności. Dotyczy to pokonywania własnych sprzeciwów oraz łagodnego i ojcowskiego otwarcie się na Ojca i na miłość do ludzi, zakorzenioną w sercu. Należy uczyć się wewnętrznego życia duchowego, miłość oczyszczać a relacjom okazywać szacunek. Chodzi o zdemaskowanie sił, które żyją w nas i które utrudniają nam oddanie się sercem wolnym26.

Trzeba mieć dużo odwagi aby móc wyodrębnić i nazwać po imieniu własne słabości i negatywne strony, które wyznaczają nasze życie, poznać własne trudności, aby podzielić się z nimi z Ojcem. Należy zaakceptować cierpliwą i niezbędną pracę, aby wola Boga ukierunkowała naszą myśl i nasze sumienie. Nie ma człowieka, któryby nie odczuwał potrzeby i korzyści płynących z wewnętrznej i zewnętrznej ascezy.

Kto ma doświadczenie w życiu duchowym wie, że droga ta wymaga cierpliwości i wytrwałości, że nie pokonuje się jej w odosobnieniu, ponieważ wyprzedza nas i nam towarzyszy Duch Święty. W dalszej drodze pozna także owoce stopniowego przywracania spokoju, poszerzania horyzontów wolności, łagodności i miłości, które są owocem modlitwy27.


Z ufnością przystępować do Ojca.


Jest to sugestia Świętego Pawła28; i wskazanie Jezusa29. Bóg akceptuje kult rytualny, ale jako proces i warunek dla spontanicznego i przejrzystego zaufania30. Jest wiele okazji, w których możemy modlić się bez słów, ale nigdy nie jesteśmy w stanie modlić się bez głębokiego pragnienia spotkania z Bogiem, przebywania z Nim. Słowa “Szukam o Boże Twego oblicza”31 stanowią już formę modlitwy. Dziś często pragnie się chwil radości i emocji, które pojawiają się rzadko lub są powodowane silnymi bodźcami. Stanowią łaskę, na której nie opiera się nasza relacja z Bogiem, ale poprzez który Bóg nas podtrzymuje. Żyjemy w czasach, w których dominuje wrażenie religijne, pragnienie doświadczenia „czegoś innego”, tego, co przekracza odczuwanie. Dotyczy to także młodzieży, dla której autentyczność i uczucie są ze sobą złączone także w sferze religijnej.

Przyjaźń z Bogiem wymaga, aby nasze pragnienie spotkania z Nim zawarte było w modlitwie a ta z kolei w życiu, jako ukierunkowanie i zamiłowanie: “Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam”32. Nie chodzi więc o wypełnianie nakazów modlitwy, ale o gorące pragnienie obecności Boga, Jego przyjaźni.

Czasami obawiamy się, by zbyt blisko nie zbliżyć się do Boga albo, żeby zbyt jasno okazuje On nam swoją wolę. Nurtują nas tysiące pytań: co zechce ode mnie Bóg? Dokąd mnie zaprowadzi? Stawka w grze jest zbyt wysoka: chodzi o moje życie. Mogłoby to zmienić mój punkt patrzenia na wszystko, co zrobiłem, musiałbym podważyć moje wartości. Przydarzyło się to patriarchom, prorokom, apostołom, świętym, którzy w sprawie modlitwy są znakomitymi przykładami. Możemy powiedzieć, że zdarza się także i nam poprzez nieprzewidziane wydarzenia, które zmieniają kurs, rytm, poziom naszego życia.

Z innymi każdy z nas wchodzi w dialog na równym poziomie. Natomiast z Bogiem wszystko jest inaczej. To On mi mówi: “Ja jestem Jahwe, twój Bóg”33. Einstein powiedział kiedyś: “kiedy zbliżam się do tego Boga, muszę zdjąć buty i chodzić na palcach, bo stąpam po ziemi świętej”. Mimo to nie jesteśmy w okresie rozłąki i strachu, ale synostwa, Ducha Świętego, który jest tajemniczy i niewyczerpalny: tu, w miarę upływu życia rodzą się rzeczy nowe ze strony Ojca i ze strony naszej.


5 Nauczyć się modlić.

▲back to top


Modlitwa wymaga nieustannej formacji i rozwoju. Nikt jako dorosły, czy starszy nie modli się jak to czynił w latach dziecięcych, chociaż może zachował pewne osobiste cechy, dojrzałe w życiu. Modlitwa nie tylko nas ubogaca ale także kształtuje tym, czym jest i postanowieniami jakie podejmujemy w jej świetle. Być może niektórzy z nas zetknęli się z modlitwą mnichów. Ale także dialog na temat modlitwy z naszymi współbraćmi doświadczonymi wiekiem i cierpieniem jest interesujący i ubogacający.

Podejmując postanowienie modlitwy, całkowicie zawierzam Bogu i oddaję się w jego ręce. Jest to Bóg, którego przyjmuję; Jemu się oddaję; z Nim zamierzam iść dalej i od Niego otrzymywać siebie samego, odnawianego wciąż darem Jego miłości.

Kontemplacja jest najwyższym aktem modlitwy. Ta jednak, jak przypomina Vita Consecrata, nie jest przywilejem pewnego stanu, ale zasadniczym wymiarem życie „przemienionego” w Chrystusie34. Jest to wizja wiary, przynosząca radość w jednoczącym wymiarze, który promieniuje światłem i pięknem.

Modlitwa tak wytężona jest dojrzałym aktem, poprzez który moja relacja osobista otwiera się na Boga, świadomego mojego nieugiętego pragnienia Jego, jak też Jego umiłowanego poszukiwania mnie.

Modlitwa zakłada także potrzebę wystarczającego czasu, niezbędnego do zakorzenienia i wyrażenia przeze mnie najdoskonalszego znaczenia modlitwy. Jeżeli pragnę dotrzeć do modlitwy żywej i ożywiającej, która stanie się doświadczeniem miłości z moim jedynym „partnerem”, to muszę znaleźć czas w moim życiu na przebywanie sam na sam z Bogiem.

Wytrwać w tym akcie czystej i nienagannej modlitwy, bez pośpiechu, wyrachowania i osobistych korzyści, najzwyczajniej przebywając w obecności Boga Ojca (On na mnie patrzy, kocha mnie i mnie kształtuje w czasie chwil sięgających głębi mojej samotności), gdy także i ja odnoszę wrażenie braku słów i tracenia czasu: oto wymóg i gwarancja adoracji w duchu i w prawdzie. Warto spojrzeć na życie naszych Sług Bożych, u których zawsze znajdujemy trzy charakterystyki: uczestnictwo w praktykach wspólnotowych, czas osobisty, o który byli zazdrośni, zjednoczenie w życiu.

Chociaż jest prawdą, że modlitwa przynosi wewnętrzny pokój memu życiu, spokój ducha, skuteczność w działaniu, to ostatecznym celem nie będzie wyłącznie otrzymywanie tych korzyści, jeżeli na modlitwie pragnę spotkać Ojca Pana Jezusa i Ojca naszego, ale doświadczenie wspaniałomyślnej miłości.

Przeznaczając Bogu mój czas, bez proszenia czegokolwiek w zamian (nadzwyczajnych interwencji, szybkiego i godnego uznania postępu duchowego, itd.) poddaję się działaniu bożej wspaniałomyślności. Jest to nadzwyczajna łaska zaangażowania na modlitwie: być wychowanym do wspaniałomyślności, w społeczeństwie takim, jak nasze, gdzie wszystko jest przedmiotem kupna-sprzedaży. Bezsprzeczne przekonanie, że jest się kochanym przez Niego i móc Go kochać i pragnąć, stanowi ogromne bogactwo naszego życia, które przenosi na drugi plan wszystkie inne z ich roszczeniami.

Takie jest błogosławieństwo życia modlitwą! Kto potrafi tracić swój czas na rozmowę z Bogiem, uczy się oddawać wspaniałomyślnie własne życie braciom, zapominając o sobie. Modlitwa na równi z miłością nie potrzebuje usprawiedliwienia.

Ponieważ to Duch Święty modli się w nas i od Niego uczymy się zwracać do Boga, jest rzeczą ważniejszą zjednoczenie się z Nim niż dokładnie poznawanie opisowych definicji modlitwy. Mimo to, pomagają one bardziej uświadomić sobie proces oczyszczania. Zapoznajmy się z niektórymi istotnymi elementami modlitwy, czerpiąc z doświadczenia Jezusa, Kościoła i tych, którzy z bliska Go kontemplowali i naśladowali.


Pozwolić mówić Bogu.


Będę się radował z Twych ustaw”35. Należy pozwolić Bogu, aby powiedział nam to nam wypada powiedzieć.

To On wypowiada Słowo. Jesus ukazał się jako odwieczne Słowo Ojca. Słowo jest nowością. Jest nią nadal. W ten sposób powstały charyzmaty: ruchy profetyczne, które rozwijają się słuchając wyłącznie Słowa Bożego w świecie rutyny. Dlatego dla nas, osób konsekrowanych „słuchanie” jest łaską przetrwania i nowością Istotnie, zazwyczaj w naszej modlitwie wyszukujemy słów, ponosząc ryzyko nie zrozumienia tego, co Bóg ma nam do powiedzenia, jego Prawdy. Sam Jezus nam to przypomina: “Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi”36.

Czas, jaki poświęcamy na milczenie lub na ułożenie naszego życia nie jest czasem straconym; przeciwnie, staję się otwartym miejscem na przyjęcie Boga. Pielęgnowanie i stosowanie metody wyciszenia, stanowi wyraz zobowiązania, bez którego nikt nie jest w stanie osiągnąć najwspanialszych owoców refleksji nad wiarą, modlitwą i kontemplacją.

Kiedy nauczymy się zachowywać wewnętrzną ciszę w nieuniknionym wirze współczesnego życia a w samym sercu opanujemy potrzebę mówienia i komunikowania, wówczas podjęte zobowiązanie modlitwy przyniesie najwspanialsze owoce: staniemy się osobami dojrzałymi, skupionymi, nie rozproszonymi, panami naszego wewnętrznego życia. Nie chodzi tu o milczenie ascetyczne ale o uwagę i oczekiwanie na słowo miłości. Salezjanin wyraża to wszystko bez pozowania: dominuje w nim umiarkowanie, rozum w połączeniu z religią, optymistyczna dobroć spojrzenia, ale nie naiwna, ufność w zbawczą siłę Chrystusa.


Uchwycić spojrzenie Boga we własnym życiu.


Spojrzenie” występuje bardzo często w Biblii i w Ewangelii. Oznacza przychylną wolę, ojcowską uwagę, upodobanie, powołanie. Po spojrzeniu Boga, zazwyczaj następuje dialog, który już jest wezwaniem i programem życia.

Modlitwa nie jest obca, temu kto się modli. Nie istnieje żadna odległość między modlitwą, relacją z Bogiem i tym, który ją wykonuje. Mimo to, że jest darem łączy się i zlewa do tego stopnia ze sposobem bycia każdego, że modlitwa staje się najznakomitszym wyrażeniem osobowości. To, czym jestem przed Bogiem, to jest moja modlitwa.

Gdzie nie dociera żadne spojrzenie, tam przenika wyraźne spojrzenie Boga. On mnie widzi i uczy mnie dostrzegać, takim jakim jestem. Modlitwa jest więc odczuwaniem i przyjmowaniem ojcowskiego spojrzenia Boga bez daremnego wysiłku dokonania wszystkiego samemu.

Moje życie jednocześnie jest darem i zadaniem: darem, który rozwija się wyłącznie w dialogu z ofiarodawcą. Modlitwa jest potwierdzeniem w konkretnej sytuacji człowieka, własnego uczestnictwa w miłości Boga do ludzi.

Myślę, że najważniejszy chyba aspekt osobistej modlitwy można zdefiniować w następujący sposób: jest ona nieustannym ćwiczeniem, które prowadzi do przyjmowania z synowską radością woli Ojca w codziennym życiu. Praktyka modlitwy pozwala mi odczytywać moją osobistą historię – jakkolwiek nieznaczna, absurdalna lub sprzeczna mogłaby mi się wydawać – jako objawienie miłości Boga, w ramach współrzędnych mojego przebywania na świecie. Nic, co zachodzi w moim życiu i w moim świecie, nie jest obce miłości Boga.

Bóg jest miłością: pozwalając Mu kochać mnie, staję się tajemniczym narzędziem jego miłości na świecie. Otwierając się na jego inicjatywę odkrywam Boga solidarnego i maszerującego wraz z ludzkością, szczególnie tymi, którzy cierpią.

Trzecie tysiąclecie: czas mistyków! To pogłębione życie mężczyzn i kobiet, napełnionych Duchem Świętym przywróci sens naszemu życiu i stawi czoła ograniczonej wizji człowieka.


6 Doświadczenie niektórych przyjaciół Boga.

▲back to top


Modlitwa jest “wyrazem” życia w najlepszym znaczeniu tego słowa. Dlatego to, co mówią nam ci, którzy przeżyli ją intensywnie w miłości i bólu, jest bardzo pożyteczne nas. Posłuchajmy niektórych znaczących świadectw.

· “(Na modlitwie) rzeczywiście rozmawia się jak przyjaciel z przyjacielem lub jak sługa ze swoim Panem: raz prosząc o jakąś przysługę, innym razem oskarżając siebie o jakąś niepoprawność, jeszcze innym razem dzieląc się własnymi rzeczami i prosząc o radę” (Ignacy Loyola).

· “Nie ma się tu czego obawiać ale wszystkiego należy pragnąć, (...) modlitwa myślna dla mnie nie jest niczym innym jak tylko przyjazną relacją, częstym spotkaniem na osobności z tym, o którym wiemy, że nas kocha” (Teresa d’Avila).

· “Modlitwa nie jest niczym innym, jak tylko zjednoczeniem z Bogiem (...). W tym głębokim zjednoczeniu Bóg i dusza są jak dwa kawałki wosku zlane ze sobą, w taki sposób, że nikt ich nie zdoła rozdzielić (...). My staliśmy się niegodni modlitwy. Bóg jednak w swej dobroci, pozwolił nam rozmawiać z Nim (...). Moi synowi, wasze serce jest małe, ale modlitwa je powiększa i pozwala kochać Boga” (Curato d'Ars).

· Święty Augustyn pisze do Proba: “Manteniamo sempre vivo il desiderio della vita beata, che viene dal Signore Dio, e non cessiamo mai di pregare. Ma, a questo fine, è necessario che stabiliamo certi tempi fissi per richiamare alla nostra mente il dovere della preghiera. Facendo così eviteremo che il desiderio, tendente a intiepidirsi, si raffreddi del tutto o si estingua per mancanza di un frequente stimolo.

Non è certo male o inutile pregare a lungo, quando si è liberi, cioè quando non si è impediti dal dovere di occupazioni buone o necessarie. Pregare a lungo non è, come qualcuno crede, pregare con molte parole. Altro è un lungo discorso, altro uno stato d’animo prolungato. Lungi dunque dalla preghiera ogni verbosità, ma non si tralasci la supplica insistente, se perdura il fervore e l’attenzione. Il servirsi di molte parole nella preghiera equivale a trattare una cosa necessaria con parole superflue.

Il pregare consiste nel bussare alla porta di Dio e invocarlo con insistente e devoto ardore di cuore. Il dovere della preghiera si adempie meglio con i gemiti che con le parole, più con le lacrime che con i discorsi”37.


Według tych doświadczeń, modlitwa jest przyjazną relacją, którą można wyrazić myślą, działaniem, uczuciami i spojrzeniem, milczeniem, uczestnictwem w liturgii,, szybkim wezwaniem, spokojną konwersacją według przykładu Jezusa: “Wysławiam Cię Ojcze”38. Jest to relacja przyjaźni i miłości. Tym, co doskonale wprowadza nas w modlitwę salezjanina.


2. modlitwa salezjanina


Modlitwa salezjanina ma szczególne odniesienie do Jezusa, Dobrego Pasterza I do Księdza Bosko, który dla chłopców był jej żywym odbiciem.

Aby zrozumieć sposób i proces jej dojrzewania należy przede wszystkim rozważyć modlitwę Jezusa Chrystusa, Dobrego Pasterza w Ewangelii, która kończy się ofiarą życia.

Z oczywistych powodów, tę pasjonującą lekturę powierzam wam39. Zatrzymam się szczególnie nad doświadczeniem typowo salezjańskim.

7 Ziarna: Matusia Małgorzata.

▲back to top


Pierwsze wzmianki o modlitwie salezjanina odnajdujemy we Wspomnieniach z Oratorium40. Dostrzegamy tu pewien stały element, który towarzyszył Księdzu przez całe jego życie: decydująca rola wymiaru religijnego w środowisku wychowania i w jego świadomości. Wymiar ten sprowadzał wszystko do relacji z Bogiem, na różnorodne sposoby: od kontemplacji natury do recytowania modlitw, które stanowiły bogactwo chrześcijan.

Przede wszystkim to jego matka i otrzymane wychowanie zakorzeniły w nim sens Boga i optymistyczną wizję wiary na temat rzeczywistości i historii. Małgorzata wychowywała go do obecności Boga, nauczyła go modlić się słowami i myślami, wpoiła zasady życia chrześcijańskiego, zapewniając obfity zasiew trwałych cnót. Jej był znaczący wkład w przyszłą misję wychowawcy i pasterza.

Z wiary matki młody Janek przekonał się o istnieniu kochającego Boga. Zrozumiał rzeczywistość nierozerwalnego ogniwa między naszą słabą ludzkością i Jego miłosierną Miłością. Przekonał się naocznie, że wiara w Boga nigdy nie jest próżna, nawet w momentach najbardziej beznadziejnych. Stąd bierze początek jego niezłomna wiara, zdolna „przenosić góry” i ta jego potężna nadzieja, która pozwala mu spoglądać ponad każdą ludzką perspektywę, projektować i prosić z odwagą, o czym inni nawet nie śnili. Wszystko to podkreśla we Wspomnieniach i przekazuje nam, czytelnikom.

Wspomnienie Księdza Bosko jest krótkie ale bardzo wymowne: “Jej największą troską było wychowanie synów duchu religijnym, w posłuszeństwie i zajęcie ich rzeczami odpowiadającymi ich wiekowi. Gdy byłem mały, sama uczyła mnie modlitw; jak podrosłem, razem z braćmi klękałem rano i wieczorem i wszyscy razem odmawialiśmy modlitwy dodając trzecią część Różańca”41.

W sposobie wychowywania Małgorzaty przekazywała coś więcej niż zwykłą formację religijną. “Bóg – potwierdza ksiądz Lemoyne – w jego myślach zajmował zawsze najwyższe miejsce, a więc zawsze gościł na jego ustach (...). Bóg cię widzi: była to maksyma, przy pomocy której przypominał im, że patrzy na nich Bóg, który pewnego dnia będzie ich sądził. Pozwalając im bawić się na pobliskich łąkach, żegnał ich mówiąc: Pamiętajcie, że Bóg was widzi. Jeżeli czasami widział ich zamyślonych, obawiał się, że czują jakąś urazę, niespodziewanie szeptał im do ucha: Pamiętajcie, że Bóg was widzi, i widzi nawet wasze najskrytsze myśli (...).

Podziwiając przyrodę, nieustannie przypominał im o jej Stwórcy. Pewnej gwieździstej nocy na otwartej przestrzeni wskazał im niebo i powiedział: To Bóg stworzył świat i zawiesił na górze tyle gwiazd. Jeżeli tak piękny jest firmament nieba, to jakże piękny musi być raj? Z nadejściem wiosny, na otwartej przestrzeni lub na tle pokrytej kwiatami łąki, o wschodzie aurory, czyli rzadko spotykanym tak pięknym zachodzie słońca wykrzykiwał: Jakże wiele pięknych rzeczy stworzyłeś Panie dla nas!”.42


8 Ksiądz Bosko człowiekiem modlitwy43.

▲back to top


Z historycznego punktu widzenia byłoby niepoprawnym myślenie, że modlitwa Księdza Bosko zatrzymała się na tych poziomach. „Orytoryjne” doświadczenie, wychowawcze i duszpasterskie z biednymi chłopcami i młodymi uczniami, spowodowało w nim przejście do „modlitwy apostolskiej”, do kontemplacji w działaniu i ekstazy wobec działania Boga w duszach młodziutkich chłopców. W ten sposób wzięła początek a następnie umacniała jedność między postawą modlitewną i życiem przedsiębiorczym, przesiąkniętym nadzieją i zapałem, które w początkowym okresie, gdy ktoś nazwał go wyłącznie „przedsiębiorcą” Boga, wzbudziło wiele zastrzeżeń co do jego świętości ale które stała się wzorem modlitwy i życia w Bogu dla salezjanina.

Analogicznej metody, jakiej używała Matusia Małgorzata, dojrzałej w doświadczeniu duszpasterskim i w ofiarnej pracy wychowawczej, Ksiądz Bosko użyje wśród swoich chłopców. Istotnie, na początku swego podręcznika Młodzieniec Zaopatrzony, wyliczając rzeczy niezbędne dla chłopca, aby stał się cnotliwy, rozpoczyna od Poznania Boga: “Podnieście oczy ku niebu, moi synkowie i zobaczcie ile rzeczy istnieje na niebie i na ziemi. Słońce, księżyc, gwiazdy, powietrze, woda, ogień to rzeczy, które przedtem nie istniały (...) To Bóg w swej wszechmocności stworzył je z niczego”44. Oba doświadczenia posłużyły mu do zainicjowania u młodzieży łączności z Bogiem.

Wychowany do kontemplowania Boga w przyrodzie i w ludzkich losach, szczególnie, tych, które dotyczyły chłopców jemu powierzonych, Ksiądz Bosko wychowywał swoich chłopców do tego „prostego spojrzenia”, ujawniającego miłość Boga. Dlatego stał się uważnym obserwatorem historii ludzkiej i Kościoła, której był skutecznym narratorem dla chłopców. A chłopcy uczyli się od niego.

Opowiada o Michale Magone, w czasie wakacji w Becchi: “Pewnego wieczoru, gdy chłopcy już odpoczywali, słyszę jednego, który płacze i wzdycha. Powoli podszedłem do okna i zobaczyłem w kącie pomieszczenia Magone, który patrzył na księżyc i wzdychał. – Co ci jest Magone, źle się czujesz? spytałem. Magone myśląc, że był sam i przez nikogo nie obserwowany, zmieszał się i nie wiedział co odpowiedzieć; na ponowne zapytanie, odpowiedział tymi słowami: – Płaczę spoglądając na księżyc, który od tylu wieków regularnie pojawia się i rozświetla ciemności nocy, nigdy nie odmawiając Stwórcy, podczas gdy ja, tak młody, świadomy, że miałem być wierny prawom Boga, tyle razy byłem mu nieposłuszny i obraziłem go na tysiące sposobów. To powiedziawszy, znowu zaczął płakać. Pocieszyłem go jakimś słowem, po czym się uspokoił i udał na spoczynek”.45

Ksiądz Bosko z podziwem komentuje zdolność Michała „dostrzegania w każdej rzeczy Bożej ręki i obowiązek wszelkiego stworzenia bycia Mu posłusznym”.46


Śladami świętego Franciszka Salezego.


Wszystko to mieści się w duchowości proponowanej przez św. Franciszka Salezego, który w drugiej części Filotei (gdzie wymienia „niektóre rady, aby wznieść duszę do Boga”), po zaprezentowaniu modlitwy myślnej, sugeruje innych krótkich pięć form modlitwy, “che sono come prolungamenti della grande orazione”: le preghiere del mattino, quelle della sera, l’esame di coscienza, il raccoglimento spirituale e le aspirazioni a Dio. A quest’ultimo tipo di preghiera, fatto di “slanci del cuore, brevi, ma ardenti” verso Dio, Francesco invita il devoto: “Canta la sua bellezza, invoca il suo aiuto, gettati in spirito ai piedi della croce, adora la sua bontà, interrogalo spesso sulla tua salvezza, donagli mille volte al giorno la tua anima, fissa i tuoi occhi interiori sulla sua dolcezza, tendigli la mano come fa un bambino con il papà, perché ti guidi; mettilo sul petto come un profumato mazzolino di fiori, innalzalo nella tua anima come uno stendardo”47.

Taki rodzaj pragnienia Boga święty porównuje do myśli tych, którzy się kochają: “costantemente rivolto alla persona amata, il cuore trabocca di amore per lei, la bocca non fa che tesserne le lodi (...) Allo stesso modo coloro che amano Dio non possono passare un momento senza pensare a Lui, respirare per Lui, tendere a Lui, parlare di Lui, e vorrebbero, se fosse possibile, incidere sul petto di tutti gli uomini il santo nome di Gesù”48.

Tutte le creature ti invitano a questo – pisze dalej św. Franciszek Salezy. Non c’è creatura che non proclami la lode dell’Amato (...); tutte le cose ti incitano a buoni pensieri, da cui vengono, per forza, slanci e aspirazioni a Dio. Eccone qualche esempio (...)”49. Cytowane przez świętego przykłady pochodzą z hagiografii i życia codziennego lub ze zjawisk natury. “Un’anima devota, vedendo il cielo stellato, che si specchia nell’acqua limpida di un ruscello dirà: Mio Dio, queste stelle le avrò sotto i piedi quando mi avrai accolto nelle tue tende (...) Un altro, vedendo gli alberi in fiore, esclamerà: Perché solo io sono senza fiori nel giardino della Chiesa? Un altro, osservando dei pulcini raccolti sotto la chioccia, dirà: Signore, conservaci sotto la protezione delle tue ali”50.

W ten sposób uczy św. Franciszek Salezy. Podobnie, młody Janek, wychowywany prowadzony i przez swoją matkę po drogach wiary i kontemplacji, nabywał tego głębokiego poczucia obecnego Boga, który będzie mu towarzyszył przez całe życie. Wiemy – jak to wyraża św. Franciszek Salezy -, że w tym prostym ćwiczeniu kontemplacji i duchowego skupienia, które zamienia się w krótkie aspiracje, w pobożne myśli i spontaniczne akty strzeliste, “si trova la radice profonda della devozione: può supplire alla mancanza di tutte le altre forme di orazione. Ma se manca questo non c’è modo di rimediare. Senza questo esercizio non è possibile la vita contemplativa, anzi sarà mal condotta anche quella attiva”51.

Ksiądz Bosko jest także wrażliwy na cuda natury, ale jeszcze bardziej na cuda zachodzące w duszy młodzieńca, który pokonuje własne niewłaściwe odruchy, odpowiada na zaproszenie łaski i wspaniałomyślnie otwiera się na Boga.

Kontemplujący dzieło zbawienia, ekstatyczny wobec dzieła Bożego w życiu, pełen podziwu dla Dominika Savio, wzrusza się przed chłopcami w więzieniu, przywołuje pomocy Maryi Wspomożycielki na widok mieszkańców Patagonii, wzdycha na myśl o ewangelizacji Azji.


Oratoryjne znamię.


W środowisku Valdocco duch i praktyka modlitwy były ściśle związane z miłością wychowawczą. Można było odczytać na twarzach chłopców, z których wielu stanie się pierwszą generacją salezjanów: “My – pisze ks. Ceria – znaliśmy ich: ludzie tak bardzo różni między sobą inteligencją i kulturą, o różnych przyzwyczajeniach: wszyscy jednak mieli pewne cech wspólne, które stanowiły prawie to samo źródło pochodzenia. Spokój w mówieniu i wykonywaniu; ojcowski sposób postępowania i wyrażania, a szczególnie dobroć, która stanowiła u nich ubi consistam, fundament życia. Modlili się dużo i bardzo pobożnie: zależało im, aby modlić się dużo i modlić dobrze; wdawało się , że ni potrafią nic powiedzieć publicznie lub prywatnie, bez wejścia w stan modlitwy. A mimo to (...) ci ludzie nie okazywali, że mają jakąś nadzwyczajną łaskę modlitwy; rzeczywiście, nie wykonywali nic ponad praktyki przewidziane przez regułę lub wprowadzone przez nasze przyzwyczajenia”. Kochali Boga i w Nim młodzież. Oto komentarz na temat łączenia czasu modlitwy i życia, zdecydowanej modlitwy i posłannictwa.

Modlitwa, jaką praktykuje i uczy swoich synów jest lojalna i prosta w swoich formach, autentyczna, kompletna i popularna w treści, wesoła i świąteczna w wyrażeniach. Istotnie jest to modlitwa dla wszystkich, dla dzieci w szczególności dla ludzi pokornych, biorąca swoją moc w tym, co się on nazywa “praktykami miłosierdzia”.

Ks. Caviglia pisze, że Ksiądz Bosko nie wymyślił żadne nowej formy szczególnej praktyki, modlitwy czy praktyki pobożnej takiej, jak Różaniec, Rekolekcje, Droga Krzyżowa itd. Jest otwarty na formuły i w pewnym sensie także na formy pobożności, w których jako wychowawca widzi korzyści; jest realistą, patrzy na istotę rzeczy, na relację z Bogiem i jego wpływ na życie: modlitwa dla niego zawarcie z Bogiem traktatu miłości, przez co z łatwością przechodzi się od przebywania na samotności z Nim do służenia Mu w bliźnim.

Jest także prawdą, jak pisze ks. Ceria, że Ksiądz Bosko nie poświęcał za wiele czasu na medytację jak inni święci (Proboszcz z Ars, św. Antoni M. Claret). Posiadanie własnego sposobu modlitwy nie oznacza jednak, że ktoś się nie modli lub modli się za mało.

Modlitwa Księdza Bosko ilościowo i jakościowo różna od tej u innych świętych w rzeczywistości nie była mniej prawdziwa i głęboka. Świadectwa na procesach pozwoliły odkryć u Księdza Bosko nieoczekiwaną i gorącą modlitwę. Być może brakowało widocznej strony zewnętrznej, ale modlitwa przenikała go z każdej strony. “Można powiedzieć – zadeklarował ks. Barberis -, że Ksiądz Bosko modlił się zawsze; mógłbym powiedzieć, że wiedziałem go setki razy wchodzącego i schodzącego ze schodów skupionego na modlitwie. Modlił się także w drodze. W czasie podróży, gdy nie poprawiał tekstów, zawsze się modlił. W pociągu – zwykł mawiać do swoich synów – nie należy leniuchować, ale odmawiać brewiarz, koronkę do Matko Bożej, lub czytać dobrą książkę”.

Zwolniony w ostatnich latach z odmawiania brewiarza, w rzeczywistości odmawiał go zawsze i z wielkim nabożeństwem; cierpiał z powodu siły wyższej, jak to wynika z jego formalnej i heroicznej obietnicy, “nic nie czynić, lub wypowiadać słowa, które nie miałoby na celu Bożej chwały”.

Dla Księdza Bosko modlitwa była “najwspanialszym dziełem”52, ponieważ modlitwa “wszystko osiąga i tryumfuje nad wszystkim”. Modlitwa jest jak “woda dla ryby, powietrze dla ptaka, źródło wody dla jelenia, ciepło dla ciała”53. Jego instytucja jest oparta na modlitwie.

Ksiądz Bosko, zdolny dostrzegać Boga na twarzy i w życiu chłopców, nie czuje potrzeby narzucania swoim uczniom innych praktyk wspólnotowych oprócz tych dobrego chrześcijanina lub dobrego kapłana, jeżeli chodzi o kapłanów. Chodzi o modlitwę, która nigdy nie jest zwolnieniem lub ucieczką od sytuacji młodzieżowych potrzebujących przemiany według Bożego projektu lub od ludzi, których należy skierować na Chrystusa: “da mihi animas cetera tolle. Wspominaliśmy już tekst pierwszej redakcji Konstytucji: “Życie czynne, do którego dąży w sposób szczególny nasze towarzystwo, sprawia, że jej członkowie nie mogą sobie pozwolić na wykonywanie wielu praktyk wspólnotowych”54. W wyrażeniu tym zawiera się wyraźne stwierdzenie, że możliwe i godne polecenia inne formy modlitwy. Spośród nich, ogromne znaczenie Ksiądz Bosko przypisywał aktom strzelistym.

Każdy – czytamy w Konstytucjach – oprócz modlitw odmawianych głośno, niech poświęci nie mniej niż pół godziny a rozmyślanie, chyba, że nie pozwala mu na to święta posługa. W takim przypadku niech je zastąpi częstymi aktami strzelistymi kierowanymi do Boga, z wielkim zapałem wykonując pracę, która uniemożliwia mu wykonanie nakazanych praktyk pobożności”55. Akty strzeliste, prosta i podstawowa modlitwa służyły mu do zachowania czujnej myśli o Bogu.

Możemy powiedzieć, że u Księdza Bosko między modlitwą i pracą zachodzi doskonała relacja tożsamości. W tym znaczeniu i tylko w tym, można powiedzieć, że praca jest modlitwą. Według ks. Ceria, był to sekret Księdza Bosko, jego najbardziej charakterystyczna cecha: “Specyficzna różnica pobożności salezjańskiej znajduje się w sztuce czynienia z pracy modlitwy”.

Uroczyście potwierdził to papież Pius XI: “Istotnie, była to jedna z najpiękniejszych jego cech, to znaczy był obecny we wszystkim, zabiegany w ciągłym tłumie, nękany strapieniami, między stertą próśb i porad, duchem był zawsze gdzie indziej, zawsze ponad, gdzie nieustannie panowała jasność, gdzie nieustannie dominował i panował nad wszystkim spokój, tak że dla niego praca była skuteczną modlitwą i sprawdzała się stara zasada życia chrześcijańskiego: qui laborat orat56.


Ksiądz Bosko identyfikowany jest jako człowiek „zjednoczony z Bogiem”, o salezjaninie mówi się, że jest “kontemplacyjny w działaniu”57. Problem stanowi poprawne zrozumienie tego wyrażenia.

Istotnie, w napięciu między modlitwą a pracą trudno jest zachować równowagę, nie tyle w teorii ile w życiu codziennym58. Problem ten jest dyskutowany od początków chrześcijaństwa. Św. Augustyn na ten temat pisze w komentarzu do Ewangelii św. Łukasza w sposób następujący: “Le parole di Nostro Signore Gesù Cristo ci vogliono ricordare che esiste un unico traguardo al quale tendiamo, quando ci affatichiamo nelle svariate occupazioni di questo mondo. Vi tendiamo, mentre siamo pellegrini e non ancora arrivati; in cammino e non ancora nella patria; nel desiderio e non ancora nell’appagamento. Marta e Maria erano due sorelle, non solo sul piano della natura, ma anche su quello della religione; tutte e due onoravano Dio, tutte e due servivano il Signore presente nella carne in perfetta armonia di sentimenti. Marta lo accolse come si sogliono accogliere i pellegrini, e tuttavia accolse il Signore come serva…

Del resto tu, Marta, sia detto con buona pace, tu, già benedetta per il tuo encomiabile servizio, come ricompensa domandi il riposo. Ora sei immersa in molteplici faccende, vuoi ristorare dei corpi mortali, sia pure di persone sante… Lassù non vi sarà posto per tutto questo. E allora che cosa vi sarà? Ciò che ha scelto Maria: là saremo nutriti, non nutriremo. Perciò sarà completo e perfetto ciò che qui Maria ha scelto: da quella ricca mensa raccoglieva le briciole della parola del Signore… [il quale] farà mettere a tavola [i suoi servi] e passerà a servirli”59.

Marta i Maria stanowił przykład radykalnej jedności, w której życie czynne nie przeciwstawia się życiu kontemplacyjnemu; wspólnie reprezentują życie wypełnione słuchaniem kontemplacyjnym, przede wszystkim, gdy przebywa się w świecie. Radykalna jedność między kontemplacją i działaniem znajduje się w relacji i komunii z Bogiem.

Spójrzmy teraz w jaki sposób w życiu salezjanina przedstawia się to napięcie między kontemplacją i działaniem, zatrzymując się przede wszystkim nad wyrażeniem „kontemplacyjny w działaniu”, aby następnie przejść do wyliczenia niektórych charakterystyk, które określają życie salezjanina jako człowieka kontemplacyjnego w pacy z młodzieżą.


8.1 “Kontemplacyjny w działaniu”.

▲back to top


Kontemplowanie, to znaczy bycie porwanym z podziwem i zachwytem w przedłużającym się lub bardzo krótkim, ale intensywnym spojrzeniu, obejmuje i chwyta w jednym momencie rzeczywistość z jej pochodzeniem i przedmiot w swoich wielorakich ujednoliconych wymiarach60. To jest to, co dosłownie nazywa się „doświadczeniem”.

Kontemplacja chrześcijańska zakłada jednolite spojrzenie, które chwyta w następujących po sobie wydarzeniach, realizację Królestwa Bożego a więc udział w jego budowaniu. Nie zachodzi ona jedynie w milczeniu lub samotności, prawie poza pragnieniami, aspiracjami, radościami i cierpieniami dla Królestwa, ale także we współuczestnictwie w życiu, które Jezus przyniósł.

Istotnie, w tradycji chrześcijańskiej można mówić o dwóch nie wyłącznych ale ważnych drogach lub miejscach preferencyjnych, kontemplacji. W pierwszym przypadku osoba odłącza się “od rzeczy ludzkich”, aby zanurzyć się w Bogu; w drugim, właśnie w “rzeczach ludzkich” rozumie, jak uczynić Boga i jego Królestwo obecnym i oddaje się do jego dyspozycji, aby uczestniczyć w jego zbawczym orędziu. “Oto idę, abym spełniał wolę Twoją Boże”61. W konsekwencji, „przyjmuje” życie jako zjednoczenie z Bogiem, w jego cierpieniu dla zbawienia człowieka.

Różnica między dwiema drogami polega na różnym akcentowaniu relacji między Królestwem Bożym i życiem człowieka. Kto odcina się od rzeczy ludzkich, pragnie zrozumieć je, kontemplując je w Bogu. Akcent zostaje położony na uznaniu nieosiągalnej tajemnicy Boga, jako miejsce ostatecznego odpoczynku i szczęścia człowieka. Kto natomiast żyje w sposób odpowiedzialny i aktywny cierpienia dla zbawienia, kładzie akcent na Wcielenie Boga, jego zmieszanie się z wydarzeniami historii. Kontempluje Boga, który ofiaruje swoją łaskę, aby tu i teraz budować jego Królestwo, raduje się na widok cudów, jakie Bóg czyni wśród pokornych i ubogich. W ten sposób Bóg zostaje “rozumiany” w kontemplacji rzeczy i w różnych działaniach na rzecz Królestwa.

Obie postawy są ważne i konieczne. Chodzi o akcenty, które wpływają na dysponowanie czasem i wybór stylu życia. O salezjaninie mówi się, że jego kontemplacja pojawia się i ujawnia przede wszystkim w umiłowaniu życia młodzieży; a więc, że idąc za tajemnicą Wcielenia, stara się ją dogłębnie zrozumieć.

Kontemplować w działaniu” nie koniecznie oznacza myśleć o Bogu w czasie wykonywania jakiejś czynności. Chodzi raczej o zrozumienie, że w tej ludzkiej czynności, realizuje się Królestwo Boże. Kontemplowanie w działaniu to proces wymagający analogicznych warunków jak kontemplowanie w ciszy i chociaż jest łaską, dochodzi się do niej poprzez Krzyż.


8.2 Niektóre warunki, aby stać się “kontemplacyjnymi w działaniu”.

▲back to top


W sposób bardzo zwięzły wymienię pewne cechy, które pozwalają salezjaninowi kontemplować Boga w życiu.


8.3 a. Wewnętrzne nastawienie.

▲back to top


Wszystkie drogi duchowości, także ta kontemplacji w działaniu, mają znaczenie, jeżeli prowadzą do sanktuarium serca, gdzie nas poprzedza Prawda62. W procesie formacji zakonnej kładziemy duży nacisk na życie wewnętrzne; w powszechnej religijności odróżnia się wzruszenie o momentu dojrzałej i przyswojonej wiary.

Aby stać się kontemplacyjnym w działaniu wymagany jest klimat wewnętrzny, otwarta i czujna wiara, pokora i cierpliwość, wierność Bogu i ludziom, panowanie nad sobą i otwarcie na horyzonty wieczności. Jakość kontemplacji w działaniu zależy od ludzkiej jakości gestu jaki się wykonuje i od świadomości, domyślnej, ale żywej osoby wierzącej, że Królestwo Boże jest tu i teraz, lub że Królestwo Boże w tej sytuacji się nie realizuje. W pierwszym przypadku przychodzi radość w drugim cierpienie. Cierpienie i radość są owocami kontemplacji.

Każdy z nas odczuwa potrzebę – przypominają nam Konstytucje –, aby w głębi duszy i na swój własny sposób wyrazić to, że jest dzieckiem Boga, okazać Mu swą wdzięczność, zawierzyć pragnienia i apostolskie troski”63, aby całe nasze życie było “przepojone duchem apostolskim, a cała działalność apostolska, nacechowana duchem zakonnym”64.

W tym miejscu możemy przywołać na pamięć myśli Księdza Cafasso, który był pewnym mistrzem modlitwy dla Księdza Bosko, myśli, które wskazują najlepszą drogę przeżywania zjednoczonej i oświeconej miłości w działaniu. Interesują nas zasadnicze postawy, ponieważ praktyki zależą od osobą i czasu.

Pierwszą tajemnicą ks. Cafasso – mówi Ksiądz Bosko – był jego ciągły spokój ducha. Przyswoił sobie powiedzenie św. Teresy: niente ti turbi! Dlatego zawsze z uśmiechem i grzecznie, ze słodkością charakterystyczną dla świętych dusz, zdecydowanie rozwiązywał każdą sprawę, nawet przedłużającą się i trudną i wiele razy przesiąkniętą kolczastymi trudnościami. Wszystko to bez zmartwienia, w taki sposób, że różnorodność lub ciężar sprawy nawet w najmniejszy sposób go nie niepokoiły. Ten wspaniały spokój ducha sprawiał, że mógł on ze spokojem załatwiać wiele różnych spraw bez uszczerbku dla władz umysłowych”65. Jest przeciwstawieństwem pewnych współczesnych niespokojnych apostołów.

Druga tajemnica to długa praktyka w załatwianiu spraw, połączona z wielkim zaufaniem pokładanym w Bogu. “Powtarzał często słowa królewskiego proroka Dawida: Dies diei eructat verbum (Sal 18, 2). To co było dzisiaj, posłuży mi za normę do tego, co muszę wykonać jutro. Ta zasada połączona z jego roztropnością, doświadczeniem i długim okresem studiowania ludzkiego serca, pozwoliły mu rozwiązywać nawet najtrudniejsze kwestie. Wątpliwości, trudności, najbardziej skomplikowane pytanie przed nim nie istniały. Zadając mu pytanie, rozumiał je w momencie zadawania, a następnie w tej samej chwili, wznosił swoje serce ku Bogu i odpowiadał z taką bystrością i dokładnością, że nawet najdłuższa refleksja nie wyraziłaby lepszego osądu”66. Jest to formacja ciągła w życiu i z życia w konfrontowaniu Słowa Bożego.

Trzecią tajemnicą było dokładne i nieustanne wykorzystywanie czasu. “Na przestrzeniu trzydziestu lat mojej jego znajomości, nie pamiętał, aby go widział tracącego bodaj chwilę czasu. Po zakończeniu jednej sprawy, szybko podejmował inną. Ileż razy widziano go przez pięć albo sześć godzin w konfesjonale, potem idącego do pokoju i szybko zaczynającego codzienne audiencje, trwające kilka godzin. Ileż razy (widziano go) upadłego z wyczerpania sił po głoszeniu kazań i spowiedzi w więzieniach i zachęcanego do chwili wypoczynku: konferencja, odpowiadał służy mi za wypoczynek”67.

Czwartą tajemnicą było jego umiarkowanie, które dla niego było uważną pokutą i które u Księdza Bosko wykazuje spójność elementów składających się na duchowość salezjańską. Bez ogromnej wstrzemięźliwości, mówił, nie można zostać świętym. “W podobny sposób każdego dnia, każdego tygodnia, miesiąca i całego roku z wyjątkiem posiłków, pozostały czas zajmował rzeczami pożytecznymi dal dobra dusz.

Przy pomocy tych czterech tajemnic – kończy Ksiądz Bosko – ks. Cafasso znajdował sposób, aby wykonywać wiele i różnych rzeczy w krótkim czasie, wynosząc w ten sposób miłość do najwyższego stopnia: Plenitudo legis dilectio (Rm 13,10)”68.


8.4 b. Intencja.

▲back to top


Nie jest prawdą, że jakakolwiek praca, jakkolwiek wykonana jest modlitwą. Aby nasza praca mogła stać się miejscem spotkania i zjednoczenia z Bogiem, powinna być wykonana zgodnie z wolą Bożą i wywodzić się z głębokiej jedności z Nim.

Konieczność, aby salezjanin przeznaczył sobie czas na modlitwę osobistą i wspólnotową, nie oznacza, że neguje się iż życie codzienne może stać się miejscem spotkania z Bogiem w młodzieży, lub że uważa się iż prawdziwa modlitwa to tylko ta uporządkowana, w kaplicy; ale raczej; ale raczej dlatego, że salezjanin jest świadomy swego faktu bycia stworzonym, czyli bycia człowiekiem grzesznym. Właśnie przez to może odwrócić intencję swego działania i potrzebuje głębokiego spotkania z Bogiem, aby oczyścić motywację działania i w ten sposób kontynuować przekazywać Boga, tam gdzie On pragnie się objawić: w życiu.

Poprzez specyficznej modlitwę, salezjanin zgłębia tajemnicę siebie samego i oczyszcza zasadniczy wybór, potwierdzając Boga jako pana własnego istnienia, który ukierunkowuje życie i nadaje sens wszystkim rzeczom jakie wykonuje. W modlitwie specyficznej, osobistej, wspólnotowej modlitwie, salezjanin uznaje priorytet wyboru Boga, jako najwyższej miłości, która wyklucza wszystko, co mu się przeciwstawia.

Jeżeli brakuje owego oczyszczenia intencji, która wywodzi się z głębokiego zjednoczenia z Bogiem, nasza praca – także ta, o charakterze apostolskim – staje się dziełem naszych rąk a więc przyczyną naszego zubożenia duchowego. “Tak więc charakterystycznej wstrzemięźliwości w praktykach pobożności, jakiej pragnął Ksiądz Bosko nie należy interpretować jako rozluźnienia, ale w odniesieniu do kontekstu. W tym przypadku do bardzo bogatej i intensywnej atmosfery ponadnaturalnej w Oratorium na Valdocco, do promieniowania świętości Księdza Bosko, do wyniku żarliwej atmosfery, jaką wytworzył wśród młodzieży i w której Bóg bezsprzecznie stanowił środek wszystkiego”69.

Przekształcenie życia w modlitwę zakłada więc trwały związek z Bogiem. Tylko wtedy uporządkowaną modlitwę można, jeżeli się tego pragnie zmniejszyć, ponieważ działalność przekształcona w modlitwę, pochodzi z miejsca, gdzie dusza zatraca się w Bogu70.


8.5 c. Być narzędziami Boga dla dobra młodzieży.

▲back to top


Przeciwko ryzyku szerzącej się wydajności i wyłącznego poszukiwania wyników, Salezjanie odczuwają w swej pracy potrzebę postawy radykalnej pokory. Chodzi o pozostanie wiernymi otrzymanemu posłannictwu. Tak więc zanim damy, naszym posłannictwem jest otrzymywać. Nie jesteśmy właścicielami Królestwa, ani zleconego zadania. Winnica ma swego właściciela. Praca staje się modlitwą, jeżeli wykonywana jest w duchu posłuszeństwa i dyspozycyjności względem Tego, który nas posłał: “Nie głosimy bowiem siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana; my zaś jesteśmy waszymi sługami z miłości do Chrystusa ”71 .

Salezjanin w działaniu zachowuje się jak “mistyk”, świadomy własnej słabości, pracuje starając się odkryć co jest miłe Bogu, pozwala prowadzić się woli Tego, który pragnie, aby wszyscy ludzie byli zbawieni.

Życie duchowe salezjanina polega właśnie na pozwoleniu, aby ta Boża miłość wypełniła jego serce, aby móc ją szerzyć wśród młodzieży. “Milczenie całej istoty”, o którym mówi SKG, “rodzi się z potrzeby zadzierzgania coraz bardziej intymnego kontaktu z Bogiem ‘w najwyższym stopniu’: milczenie to nastraja nas do rzeczywistego słuchania Boga i wczuwania się w Jego plan zbawienia”72.

Salezjanin wie, że został wybrany jako świadek i narzędzie aktywnej obecności Boga w historii. Dostrzega jak jego działanie poprzedza i doskonali silniejsza od niego obecność. Raduje się, prosi i wychwala. Poprzez obecność salezjanina, młodzieńca dotyka nowa miłość, silniejsza i przemieniająca73.

Zadanie bycia “znakami i nosicielami miłości Bożej do młodzieży, zwłaszcza uboższej”74 dla salezjanina wyraża się w potrójnej postawie współczucia, zbliżeniu, wstawiennictwie, skutecznym zbawianiu młodzieży.


8.6 d. Odkrywać obecność Ducha Świętego w życiu młodzieży.

▲back to top


Konstytucje mówią o uległości i dyspozycyjności do nieustannego odnawiania uwagi na Ducha Świętego: “Uważny na obecność Ducha Świętego i czyniąc wszystko z miłości Bożej (salezjanin) staje się, jak Ksiądz Bosko, kontemplacyjny w działaniu”75.

Ducha Święty działa w głębi każdego sumienia ludzkiego. Należy umieć odkrywać i interpretować tę tajemniczą obecność, rozpoznawać znaki, określać uprzywilejowane miejsca i różne formy manifestowania Ducha Świętego w życiu młodzieży.

Z podziwem i radością salezjanin odkrywa działającego Boga w przyjaznym sercu, w otwartej grupie, w banalnym lub nieoczekiwanym wydarzeniu. Dlatego gotowy jest spotykać młodzież tam, gdzie się ona znajduje, świadomy obowiązku prawidłowego interpretowania znaczenia Bożego działania, aby być jego sługą i widzialnym współpracownikiem. Szczególnie jest przekonany, że Bóg przemawia w ukryciu do każdego chłopca i serdecznie zaprasza go do dialogu Przymierza w tym decydującym momencie jego osobistej historii.

W miejsce skazywania, salezjanin przedkłada rozeznanie jako narządzie odczytywania historii z chrześcijańskiego punktu widzenia. Kryterium, które zawiera akceptację historii bez wstępnych zastrzeżeń i bez naiwności; przeciwnie, historia jest miejscem odczytywania „znaków”, to jest znaczących wydarzeń dla wiary chrześcijańskiej (por. Mt 16, 4)76.

Rozpoznawaniu znaków czasu, odpowiada terapia aktualizacji, aby „nadstawiać uszu na głosy ziemi”77 i w ten sposób nawiązywać żywą i żywotną relację z przeszłością, obecnością i przyszłością .


W ten sposób, kontemplacja zawiera się w całkowitym oddawaniu się pracy z młodzieżą i ludźmi, akceptując codzienne wymagania na wzór Dobrego Pasterza: uczestniczyć w ojcostwie Boga, działając jak On dla dobra życia, od najbardziej podstawowych form (jedzenie, dom, nauka), do tych wyższych (objawienie Ewangelii, życie wiarą).

Salezjanin pełni swoją rolę “narzędzia miłości Bożej do młodzieży” pod znakiem konkretności historycznej: “Salezjanin musi mieć poczucie konkretności i być uważnym na znaki czasu, przekonany, że Bóg powołuje go poprzez potrzebę chwili i miejsca”78.

9 zakończenie

▲back to top


Do tego miejsca rozważania na temat modlitwy salezjanina. Używając wyrażenia Księdza Bosko możemy ją nazwać modlitwą “da mihi animas”. Powinna ona angażować całą działalność salezjanina dal dobra młodzieży. Ksiądz Bosko zaleca, aby jego synowie przyzwyczaili się łączyć w jedną rzeczywistość pracę, która może być prawie szaleńcza i modlitwę, która jest Bożym oddechem, aby każdy dzieło było jak “psałterz dobrych uczynków”.

Trzeba przypomnieć, że osobiste dojrzewanie i wzrost wspólnotowy nie wykluczają się nawzajem; przeciwnie, muszą się podtrzymywać i wzajemnie uzupełniać. “Tylko wtedy możemy tworzyć wspólnoty modlące się – przypominają nam Konstytucje -, jeśli sami osobiście staniemy się ludźmi modlitwy”79.

Działanie Ducha Świętego jest dla profesa stałym źródłem łaski i wsparciem w codziennej pracy nad wzrostem w doskonałej miłości Boga i ludzi. Zachętą i pomocą na drodze do świętości są dal nas współbraci, którzy w swoim życiu już zrealizowali lub w pełni realizują ewangeliczny program Konstytucji”80 .


Modlitwa naszych Świętych.


Świadectwo współbraci i sióstr, wstępujących na ołtarze pokazuje, że taka forma modlitwy nie jest zwykłą propozycją zawieszoną w powietrzu, ale zaakceptowaną przez braci i siostry, którzy żyją nią każdego dnia, jak to potwierdzili także ci, którzy przestudiowali ich życie i cnoty w świetle teologii. Warto prześledzić ich życie w warunkach osób konsekrowanych lub świeckich, ponieważ wyraźnie wynika z tego jeden stały element: u wszystkich zauważa się wyraźne dowartościowanie czasu na wspólne praktyki i modlitwy, często z trudem wykrojonego oraz złożenie własnej pracy i własnego życia w ręce Boga.


Ostatnio dokonana kanonizacja Biskupa Luigi Versiglia.

Pisze on do Carmelo z Florencji: “Wznośmy coraz wyżej nasze serca, zapominajmy o nas samych i częściej rozmawiajmy z Bogiem, o sposobie doskonalszego służenia Mu, o pocieszaniu Go, o sposobie zdobywania dla Niego dusz. Wy jako Siostry możecie z większym wyrafinowaniem mówić nam o miłości Jezusa, my być może będziemy mogli mówić wam o tylu zatracaniu się tylu dusz, żyjących z dala od Boga i o potrzebie przyprowadzania ich do Niego; my poczujemy się uniesieni do miłości Boga, wy zachęcone do większego zapału” 81.


W odniesieniu do Sługi Bożego Artemizjusza Zatti słyszeliśmy wiele jego niezmordowanej dobroczynności82. Głębia, z jaką Sługa Boży przeżywał poczucie obecności Boga, sprawiała, że widział Go w chorych i cierpiących, a nawet modelował swój sposób mówienia: “Siostro, proszę przygotować ładne łóżko dla Pana Boga”. Taki sposób wyrażania się odnajdujemy często w licznych świadectwach.

Odnosiłem wrażenie – zeznaje jeden ze świadków -, że był człowiekiem nieustannie zjednoczonym z Bogiem. Modlitwa była dla niego jak oddech dla duszy, sposób jego postępowania wskazywał, że w pełni żył pierwszym przykazaniem Bożym, kochał Go całym sercem, całą swoją myślą i duszą”83.

Było rzeczą oczywistą – zeznaje inny -, że Sługa Boży nieustannie odmawiał modlitwę; jechał rowerem i modlił się, podobnie, gdy przebywał z chorymi […]; spontanicznie wyrażał wiarę i wymawiał zdania, które unosiły ducha, także w obecności zakonników84. Inny z kolei dodaje: “Zatti w latach młodości i jako dorosły poruszał się w sferze ponadnaturalnej, mając na względzie jedynie chwałę Boga i zbawieni dusz”85.


Także ksiądz Luigi Variara86 jest już bliski Beatyfikacji.

Życie chrześcijańskie i zakonne księdza Luigi Variara było nacechowane wzmożoną wizją teologiczną i nieprzerwaną działalnością kapłańską i misyjną. Żywa wiara, która była źródłem jego życia duchowego było tak proste i mocne, że nie było w nim miejsca na zmęczenie i zniechęcenie; właśnie dzięki nieugiętej wierze zdołał pokonać wszelkie trudności na swej drodze, zawsze i jedynie dla miłości Boga i bliźniego.

O miłości księdza Luigi Variara do Boga świadczy jego sposób modlitwy, jego umiłowanie Eucharystii, jego nabożeństwo do Serca Jezusa i Maryi. Charakter apostolatu, jaki wykonywał, stanowi najdoskonalsze świadectwo umiłowania bliźniego, poprzez heroiczną siłę, z jaką realizował go aż do samego końca.


Liturgia życia.


Do wspomnienia o naszych Świętych i Sługach Bożych, które mogłoby być pogłębione, dołączę opis codziennej modlitwy wychowawczej. Odnajduję go w tekście KG23: “Wychowanie młodzieży do wiary jest dla salezjanina pracą i modlitwą. Jest on świadom tego, że pracując dla zbawienia młodzieży doświadcza ojcostwa Boga. (...). Ksiądz Bosko nauczył nas rozpoznawać działającą obecność Boga w naszej pracy wychowawczej i doświadczać jej jako życia i miłości. (...). Wierzymy że Bóg oczekuje nas w młodzieży, by udzielić nam łaski spotkania z sobą i przygotować nas do służenia Mu w młodzieży, uznając jej godność i wychowując ją tak, by osiągnęła pełnię życia.

Praca wychowawcza staje się w ten sposób pierwszoplanowym miejscem naszego z Nim spotkania”87 i kontemplacji Jego dzieła w życiu człowieka.

Kto jest powołany do wychowywania musi uznać Boga, który działa w osobie ludzkiej i oddać się do jego dyspozycji. Jest to coś podobnego, co musiała uczynić Maryja, aby w ludzkiej naturze Jezusa objawiała się w formie historycznej boska świadomość. Maryja musiała mu towarzyszyć i karmić, obdarzać uczuciem, uczyć mowy i przekazywać tradycje, włączyć w ludzkie relacje, uczyć gestów i religijnego języka, nie wiedząc z naukową dokładnością kim będzie ten jej Syn.

Istnieje tajemniczy dialog między młodym człowiekiem a tym co do niego dochodzi z zewnątrz, tym co dojrzewa w jego wnętrzu, tym co odkrywa jako pytanie, łaska lub sens. Z czasem nabywa pełnej świadomości siebie, układa program istnienia, w którym próbuje sowich sił i możliwości.

Wychowawca musi proponować wszystko to, co uważa za stosowne, z nadzieją patrząc w przyszłość. Szczerze interesuje się rosnącą ludzką niepewnością. W tej waśnie niepewności i na mocy rozwoju objawi się z coraz większą jasnością i zostanie przyjęty Bóg.

Kto więc zajmuje się wychowanie – rodzic, nauczyciel, przyjaciel lub animator – jest ciągle świadomy, że ma tylko swoją część w radosnym spotkaniu Boga z młodzieżą. Jest przyjacielem pana młodego, nie głównym bohaterem ale pomocą i aktywnym obserwatorem, jak Maryja na weselu w Kanie Galilejskiej.

Właśnie w wierze, która dostrzega działalność Boga, w nadziei, która oczekuje swego objawienia w życiu młodzieży i w miłości, którą oddaje do dyspozycji młodzieży i pana młodego, rozwijają się uczucia i przeżywa się jako modlitwę radość, oczekiwanie, ból, wysiłek, pozorną porażkę. Należy dziękować, cieszyć się, lamentować, prosić, pragnąć, nawoływać.

Nabożeństwo liturgiczne ma swoje Kyrie, Gloria, Credo, ofiarowanie, symboliczne gesty, wspólnotę, czas na pokutę i radość. Podobnie liturgia życia posiada swoje chwile radości i rozczarowania, chwile inicjatyw i momenty oczekiwania, chwile samotności i przebywania w towarzystwie. Istnieje miejsce (boisko, szkoła, dzielnica!) i osoby, które należy kochać i z którymi całym sercem współpracować (wspólnota wychowawcza).

Całość przeżywana w świetle działającej obecności Boga, staje się modlitwą – kontemplacją. Dzieje się jak w komunikowaniu między dwiema osobami, które dobrze się znają: uczucie można wyrazić słowami, gestem, prezentem, spojrzeniem, milczeniem, wizytą informacją przekazaną telefonem lub faxem.

Chodzi – powiedziałby Święty Augustyn – o “wzięcie do ręki psałterza dobrych uczynków i wychwalanie nimi Boga”.


Należy jednak pamiętać, że istnieje zachodzi pewna relacja między nieustanną postawą modlitewną i ćwiczeniem w modlitwie, między modlitwą-słowem i modlitwą-życiem, między modlitwą zaplanowaną i modlitwą rozłożoną w ciągu dnia, między liturgią celebrowaną i liturgią życia. Być może w zachowaniu tej właśnie relacji pojawiają się trudności, ale w której jednocześnie znajduje się bogactwo salezjanina, a więc zasadniczy punkt jego duchowo-apostolskiej formacji.

Oba elementy lub aspekty są ważne: jeden dla drugiego, oba dla stabilności i pełni życia konsekrowanego. Kto porzuca jeden, traci także drugi.

Ktoś, kto sugeruje i wychowuje potrzebuje przyswojenia i specyficznego czasu na koncentrację. “Wielu wierzy, że modlitwa przychodzi sama z siebie i nie chcą nic o ćwiczeniu się w niej, ale się mylą”88.

Istnieje potrzeba spokojnego i stopniowego wprowadzania do różnych form modlitwy: słownej, myślnej, czytanej, odmawianej w ciszy, w kontemplacji, z użyciem gotowych formuł, twórczej. Należy ją praktykować w różnych sytuacjach i momentach aż do nasączenia nią życia w taki sposób, aby wchodziła i wychodziła od nas różnymi drogami i pod różnymi formami.

Ćwiczenie staje się przyzwyczajeniem: decydującą rolą odgrywa regularność; wszystkie ważne rzeczy w naszym życiu mają rozkład, zarezerwowany czas; jeżeli któregoś dnia nie możemy ich wykonać w określonym czasie, wyznaczamy inny. Dotyczy to jedzenia, spania, mycia się.

Pośrednictwa wspólnotowe są dla nas nieodzowne: miejsce, czas, formy, wspólnota. Mówię “dla nas”, ponieważ styl wspólnotowy obejmuje wszystkie wymiary naszego życia. Dla innych zakonników może być inaczej. Wymagana jest jednak pilność osobista. Wynik i sposoby tej pilności są różne. Każdy ma swój sposób modlitwy, podobnie jak swój sposób mówienia, chodzenia, patrzenia. W tym kluczu należy interpretować większą lub mniejszą uczuciowość, roztargnienia, preferencje refleksji lub formuły, okresy zmęczenia.


Biorąc pod uwagę wszystko, co konieczne musimy przyznać, że modlitwa chrześcijanina pozostaje zawsze darem. Chrystus jest jedynym modlącym się. To On nas wciela w swoją modlitwę w Duchu Świętym. My nie wiemy, co i jak mówić. Duch Święty wkłada nam na usta to, o co wypada prosić: “Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą”89.

Często – mówi pewien autor – książki i przewodniki mówią o modlitwie jako o zdolności, którą trzeba nabyć własnym wysiłkiem, podobnie jak wiedzę lub zręczność (...) często czujemy się zagubieni jak na powikłanych drogach i znowu pragnienie modlitwy pozostaje niezrealizowane”. “Panie, naucz nas się modlić”.

Nasze życie potrzebuje wzajemnego uzupełnienia refleksji i praktyki, nauki i działalności, milczenia i spotkania, aczkolwiek w naszym przypadku nie wiąże się to ze sztywnym następowaniem po sobie czasów. I to w warunkach życia, w których jesteśmy wystawieni na wielorakość, na wyniszczanie się, na gonitwę.


Wprowadzenie młodzieży do modlitwy.


Ostatni punkt, nie mniej ważny, dotyczy wprowadzania młodzieży do modlitwy. Dzięki Bogu, pierwszy stopień ogólny proponowany jest wszystkim na katechezie, codziennej, dobrze przygotowanej modlitwie, sprawowaniu Eucharystii, obchodach świąt.

Grupy młodzieżowe, zaangażowane w Salezjańską Duchowość Młodzieżową, są w stanie doskonalej połączyć przygotowaną modlitwą i ofiarowanie siebie innym zgodnie z Bożym planem. W grupach wyłaniają się animatorzy i przewodnicy. Nie muszą to być wyłącznie „należący do ruchu”, koordynatorzy, ale animatorzy zależnie od ich wieku i przygotowania, doświadczenia ludzkiego i duchowego. Nie jest rzeczą złą, aby wśród grup i dla ich członków tworzono okazje i szkoły modlitwy.

Także udział młodzieży w modlitwach wspólnotowych, stosownie do czasu i warunków, może stać się zachętą i propozycją. Nie zapominajmy, że od bierze początek roztropność w życiu poprzez słuchanie Słowa Bożego, dzielenie się nim, uświadomienie sobie osiągnięcia naszego definitywnego celu, uwaga na Ducha Świętego.



Maryja wzorem naszej modlitwy.


Maryja jest ikoną, wzorem i natchnieniem do takiej formy modlitwy: w dialogu w czasie Zwiastowania, we wdzięcznym i radosnym hymnie Magnificat, niespodzianka w świątyni, troskliwa opieka nad Jezusem, naśladowanie Go aż pod Krzyż.

Jest to moment, w którym postawa Maryi nabiera prostego i istotnego splendoru. Moment Wcielenia to wydarzenie pozornie mało znaczące, które dzieje się w niewielkim państwie, w pobliżu mało znanego miasta, poza środowiskiem, w którym dzieją się rzeczy ważne, gdzie podejmuje się decyzje wpływające na ludzi. Betlejem jest przeciwieństwem Rzymu, Jerozolimy lub Babilonii. Grota jest antytezą dworu królewskiego, świątyni lub pałacu.

W ten sposób fakt ten pozostałby na zawsze ukryty i nieznaczący. Natomiast nowina ogłoszona przez Aniołów, sprawia, że staje się on „informacją” dla pasterzy, którzy dowiadują się nie tylko o wydarzeniu, ale otrzymują jego zbawczą interpretację: nowonarodzone dziecię nie jest jakimkolwiek człowiekiem, jest od dawna oczekiwane, jest Zbawicielem.

W ten sposób św. Łukasz odtwarza cel ewangelizacji. Nie jest ona doktryną o Bogu, o świecie, ani nie uczy jedynie prawd religijnych lub etycznych, lecz przekazuje wydarzenia, które naprawdę zaszły, podkreślając znaczenie, jakie mają dla człowieka i orędzie jakie zawierają. Światło, które się wyzwala w czasie zwiastowania pochodzi od Boga, ale jest zawarte i objawione w faktach ludzkiej historii.

Św. Łukasz podkreśla różną znajomość, jaką różni bohaterowie mają o Wcieleniu i jego znaczeniu, które jest jakby kluczem do przeżywania w wierze wszystkich innych wydarzeń osobistych i społecznych.

Pasterze muszą udać się na miejsce Wcielenia i mogą o tym bezpośrednio zaświadczyć. Zatrzymują się na moment i słuchają Maryi. Następnie powracają i przekazują, co im zostało powiedziane o dzieciątku. Nie mają osobistego doświadczenia poprzednich faktów, takich jak zwiastowanie i dziewicze narodzenie, nawet nie asystowali przy narodzinach Jezusa.

Ludzie słuchający pasterzy dziwi się temu, co ci opowiadają. Nie wyrażają jeszcze wiary, ale zainteresowaniem słuchają o cudzie, który może zapoczątkować wiarę.

Maryja, przechowywała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu”90. Nie musi udawać się, jak pasterze na miejsce Wcielenia. Ona już tam jest, bierze udział w wydarzeniu. Nie musi dowiadywać się od innych, co się wydarzało i jakie to ma znaczenie. Przechowuje w pamięci wszystkie obietnice złożone ludzkości, jak to wyraża Magnificat, i jest świadoma, że Ten, który wzrastał w jej łonie pochodzi od Ducha Świętego.

Maryja po ujrzeniu dziecięcia nie odchodzi jak pasterze z miejsca wydarzenia. Pozostaje. Nie może się oddalić. Gdziekolwiek Jezus się wciela, Ona jest nieodzowna. Nie pojmuje jeszcze całego znaczenia, ani nie może wyszczególnić wszystkich mocy, jakie niesie ze sobą Wcielenie.

Znaczenie i moc będą się objawiać przez całe życie Jezusa i przez wszystkie wieki. Maryja jednak zachowuje w sercu pamiątkę wydarzenia, jest ono jej drogie, rozmyśla nad nim i uważa, aby w stosownym momencie przemyśleć je i odkryć nowe konsekwencje.

Jest to rozważanie św. Łukasza, które i dla nas może stać się okazją do rozważenia naszej duszpasterskiej duchowości .

Nie możemy być wyłącznie zwiedzającymi, turystami słowa i tajemnicy Chrystusa. Św. Augustyn, porównując postawy trzech kategorii osób, o których mówiliśmy wcześniej, zapytuje chrześcijanina: kogo przypominasz? tych, którzy słuchają orędzia i jedynie wyrażają zachwycenie? pasterzy, którzy udają się do groty, otrzymują pewne informacje i wracają, aby je głosić innym, czy Maryję, który przyjmuje całą prawdę o Chrystusie, przechowuje ją w świadomości i nieustannie rozważa? Zachwycenie tych pierwszych przemija bardzo szybko; informacja pasterzy, chociaż przekazywana z wiarą jest niedoskonała i zarodkowa. Wyłącznie ten kto kontempluje i przyswaja sobie tajemnicę Chrystusa może wydobyć z niej nowe światło i znaczenie na nowe czasy i dla nowych ludzi.

Historia Kościoła wylicza wiele figur ewangelizatorów pierwszego planu. Wszyscy są cierpliwymi “pośrednikami” Słowa i pokornymi kontemplatorami tajemnicy. To, co pogłębili na modlitwie i czego się nauczyli, wyrażają w przepowiadaniu, w pismach, kierując wspólnotą chrześcijańską, ukierunkowując dusze.

Przekazywanie wydarzenia Chrystusa jest naszym zawodem i celem naszego powołania. Musimy być specjalistami, abyśmy mogli zbliżyć ze spokojem i na czas zbliżyć się do niego, wydobyć światło dla naszego osobistego życia, skonfrontować we wspólnocie z tym, co obserwujemy w naszym środowisku: nazywamy to życiem wewnętrznym. Nie jest to operacja techniczna, ale uczucie względem pewnej pasji: “Ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie”91. To samo możemy powiedzieć w odniesieniu do wychowania chrześcijańskiego. W tym przypadku przychodzi na myśl wyrażenie Księdza Bosko: “Widzę w Zgromadzeniu potrzebę zachowania go przed oziębłością, promując ducha miłosierdzia i zachowywanie reguły zakonnej”92.

Nasze środowiska są powołane do ukazywania obecności Boga: to ponad wszystkie inne cele, reszta jest tego konsekwencją .


Wraz z życzeniami na Nowy Rok, obfitego w łaski i bogatego w dobro, życzę wam wzrostu na modlitwie, według ducha salezjańskiego, abyśmy umocnieni wewnętrznie mogli rzeczywiście być “znakami i nosicielami miłości Bożej do młodzieży”93. Przez wstawiennictwo Maryi, Niepokalanej i Wspomożycielki.



Juan Vecchi

1 Por. Diecezja San Sebastián, Bilbao, Vitoria, Pamplona: La oración cristiana hoy: Tu rostro buscaré, Señor. Luty 1999

2 Por. Np. La prière nous ouvre à Dieu et au monde, w Le Livre de la foi¸ wydane przez Biskupów Belgijskich, Bruksela 1987; Our hearts were burning within us, U.S. National Conference of Catholic Bishops, listopad 1999; Prayer, Contemplation and Holiness: the Church, Community of Christian Discipleship in its Service to Life, Dokument końcowy Szóstej Sesji Plenarnej, Manila 1995

3 Ps 27, 1; por. Ps 61

4 Konst. 93

5 Por. J 14, 26; J 16, 13; J 17, 3

6 Por. Program życia Salezjanów Księdza Bosko, Przewodnik po lekturze salezjańskich Konstytucji, Rzym 1986 ss. 615-639

7 Por. PAPASOGLI G., Come piace a Dio, CNE 1981, s. 472 i n.

8 Por. Costituzioni della Società di S. Francesco di Sales 1858-1875, Testi critici a cura di F. Motto, LAS Rzym 1982, s. 182-183

9 Por. Doświadczenie Mojżesza w Wj 3

10 Por. Carretto C., Lettere dal deserto, La Scuola Editrice, Brescia 1964, s.47

11 J 11, 41

12 J 17, 11

13 J 17, 21

14 E. BIANCHI, Le parole della spiritualità. Per un lessico della vita interiore, Milano, Rizzoli, 1999, s. 75-76

16 Iz 55, 10-11

17 Łk 10, 39

18 Na temat realcji Słowo Boże — Rekolekcje, patrz: C.M. MARTINI, La Parola di Dio negli Esercizi Spirituali, w L’ascolto della Parola negli Esercizi, Leumann (TO), Elle Di Ci, 1973, ss. 27-31; F. ROSSI DE GASPERIS, Bibbia ed Esercizi Spirituali, Borla, Rzym, 1982

19 Por. Rdz 28,16

20 AUGUSTYN (św.), Wyznania, X, 27,38

21 Por. BIANCHI E., Le parole, 142

22 Mt 6 ,6

23 GIOVANNI DELLA CROCE, Salita del Monte Carmelo, w ID., Opere, Postulazione Generale dei Carmelitani Scalzi, Rzym, 1992, s. 327

24 GIOVANNI DELLA CROCE, Cantico spirituale B, w ID., Opere, s. 493

25 Por. idem.

26 Por. C.M. MARTINI, Uomini e donne dello Spirito. Meditazioni sui doni dello Spirito Santo, Piemme, Casale Monferrato (AL), 1998, s. 15. Jest to krótkie wprowadzenie do rekolekcji głoszonych przez Kardynała Martini: cel, temat, metoda, postawa, sposób komunikowania

27 Por. BIANCHI, Le parole…, s. 41

28 Por. Hbr 4, 16; 2 Kor 3, 4; Ef 3, 12

29 Por. Mt 6, 25-31; Mk 11, 22

30 Por. J 4, 10

31 Ps 27, 8

32 Ps 63, 2

33 Wj 20, 2

34 Por. VC 29. 35

35 Ps 119, 16

36 Mt 6, 7

37 Dalla Lettera a Proba di sant'Agostino, CSEL 44, 60-63

38 Mt 11, 25

39 Por. VECCHI J., Spiritualità salesiana, Temi fondamentali, Torino LDC 2000, pag. 86-106

40 Don Bosco scrive le Memorie dell’Oratorio tra il 1873 e il 1878: un periodo per lui molto importante e, insieme, doloroso. La Congregazione Salesiana era ormai una realtà in espansione, mentre si stavano approvando definitivamente a Roma le Costituzioni. Nell’agosto 1872 si era concretizzata la fondazione dell’Istituto delle Figlie di Maria Ausiliatrice. Da tempo il santo stava preparando la prima spedizione missionaria, che si concretizzerà nel 1875. Nella progressiva chiarificazione del suo articolato progetto di Società Salesiana, si faceva strada l’idea del laicato salesiano con la costituzione dell’Associazione dei Cooperatori e la realizzazione del Bollettino. Contemporaneamente, si profilavano per don Bosco gravi prove, a causa di una progressiva incomprensione col suo Arcivescovo, che giungerà a tensioni e momenti dolorosissimi… Il santo, nella presentazione delle Memorie dell’Oratorio, ricorda di aver scritto per rispondere alle esortazioni che gli venivano da più parti, specialmente da “persona di somma autorità, cui non è permesso di porre indugio di sorta”. Si veda G. Bosco, Memorie dell’Oratorio di S. Francesco di Sales dal 1815 al 1855. Introduzione e note a cura di A. Da Silva Ferreira, Roma 1992, I, pag. 9-10.

41Bosco G., Memorie dell’Oratorio di S. Francesco di Sales dal 1815 al 1855. Introduzione e note a cura di A. Da Silva Ferreira, Rzym 1992, I, s.104-105.

42Lemoyne G.B., Scene morali di famiglia esposte nella vita di Margherita Bosco racconto ameno ed edificante, Turyn 1886, ss. 28-30

43 Oltre alle dispense di A. Giraudo, Itinerario spirituale, seguo in questo punto il contributo di P. BROCARDO, Don Bosco, “profeta di santità” per la nuova cultura”, w M. MIDALI (Ed.), Spiritualità dell’azione, s. 179-206

44Bosco G., Il Giovane provveduto per la pratica dei suoi doveri..., Turyn 1847, 9

45Bosco G., Cenno biografico sul giovanetto Magone Michele allievo dell’Oratorio di S. Francesco di Sales, w A. Caviglia, Opere e scritti editi e inediti di don Bosco nuovamente pubblicati e riveduti secondo le edizioni originali e manoscritti superstiti, tom V, Turyn, 1965, ss. 228-229

46Bosco G., Cenno biografico sul giovanetto Magone Michele allievo dell’Oratorio di S. Francesco di Sales, w A. Caviglia, Opere e scritti editi e inediti di don Bosco nuovamente pubblicati e riveduti secondo le edizioni originali e manoscritti superstiti, tom V, Turyn, 1965, s. 229

47Francesco Di Sales, Filotea. Introduzione alla vita devota, a cura di Ruggero Balboni, Mediolan, 1984, s. 92

48Francesco Di Sales, Filotea. Introduzione alla vita devota, a cura di Ruggero Balboni, Mediolan, 1984, s. 93

49Francesco Di Sales, Filotea. Introduzione alla vita devota, a cura di Ruggero Balboni, Mediolan, 1984, s. 93nn

50Francesco Di Sales, Filotea. Introduzione alla vita devota, a cura di Ruggero Balboni, Mediolan, 1984, s. 96

51Francesco Di Sales, Filotea. Introduzione alla vita devota, a cura di Ruggero Balboni, Mediolan, 1984, s. 97

52 MB XVII, s. 69

53 MB III, s. 246. 613

54 Por. Costituzioni della Società di S. Francesco di Sales 1858-1875, Testi critici a cura di F. Motto, LAS Rzym 1982, ss. 182-183

55 Por. Idem. s. 185

56Pio XI, Discorso in occasione della lettura del Decreto per l’eroicità delle virtù, 20 luty 1927

57 Por. Konst. 12

58 Por. VECCHI J. E., Spiritualità Salesiana. Approfondimento di alcuni temi fondamentali, Edizione extracommerciale, SDB IVE-IVO, Wenecja-Mestre, 2000, szczególnie ss. 69-83.

59 AUGUSTYN (św.), Discorso 103, 1-2.6, w PL 38, 613.615.

60 L. BORRIELLO, Contemplazione, w L. BORRIELLO i w Dizionario di Mistica, Città del Vaticano, Editrice Vaticana, 1998, 338-344. Na stronie 348 można zobaczyć zbiór bibliograficzny na temat: działanie i kontemplacja

61 Hbr 10, 7

62 S. Augustyn upomina: “Noli foras ire. In teipsum redi: in interiore homine habitat veritas

63 Konst. 93

64 PC 8

65Bosco G., Biografia del Sacerdote Giuseppe Caffasso esposta in due ragionamenti funebri, Paravia, Turyn 1860, s. 91-95. Vedi: opere edite, tom XII, s. 351nn. In Appendice, don Bosco riporta i Pensieri del sacerdote Caffasso Giuseppe per passar bene la giornata: “1. Fare ogni cosa come la farebbe lo stesso Signor Nostro Gesù Cristo. - 2. Fare le nostre azioni a quel modo che vorremmo averle fatte quando ce ne sarà dimandato conto al tribunale di Dio. - 3. Fare ogni cosa come se fosse l'ultima di nostra vi­ta. - 4. Fare le cose in maniera, come se non se ne avesse a far altra” (ivi, s. 110).

66 Idem.

67 Idem.

68 Idem.

69 RICCERI L., Lettera del Rettor Maggiore ai Salesiani: La preghiera problema vitale, DRG 269, styczeń-marzec 1973, s. 45

70 Por. Idem. s. 46

71 2 Kor 4, 5

72 Por. SKG, 552

73 Possediamo, come esempio, la testimonianza di Don Albera: “Don Bosco ci prediligeva in un modo unico, tutto suo… Sentivo di essere amato in un modo non mai provato prima, che non aveva nulla da fare neppur con l’amore vivissimo che mi portavano i miei indimenticabili genitori. L’amore di Don Bosco per noi era qualche cosa di singolarmente superiore a qualunque altro affetto… Oh! era l’amore suo che attirava, conquistava e trasformava i nostri cuori!… E non poteva essere altrimenti, perché ogni sua parola ed atto emanava la santità dell’unione con Dio, che è carità perfetta. Egli ci attirava a sé per la pienezza dell’amore soprannaturale che gli divampava in cuore… Eravamo suoi, perché in ciascuno di noi era la certezza essere egli veramente l’uomo di Dio, nel senso più espressivo e comprensivo della parola… Nella sua santità era tutto il segreto di quella sua attrazione che conquistava per sempre e trasformava i cuori… Il suo sistema preventivo non era altro che la carità, cioè l’amor di Dio che si dilata ad abbracciare tutte le umane creature, specie le più giovani ed inesperte”: P. ALBERA, Lettera circolare del 18 ottobre 1921: Don Bosco nostro modello, Turyn, Direzione Generale Opere Salesiane, 1965, 373-375

74 Konst. 2

75 Konst. 12

76 Tra la numerosa bibliografia sul discernimento cito alcune pubblicazioni recenti: J. Mª. CASTILLO, El discernimiento cristiano. Para una conciencia crítica, Salamanca, Sígueme, 1984; M. COSTA, Sentire, giudicare, scegliere, nello Spirito, Roma, CVX, 1995; M. RUIZ JURADO, Il discernimento spirituale. Teologia, storia, pratica, Cinisello Balsamo, San Paolo, 1997; L’attitudine al discernimento, Milano, Ancora, 1998; E. FORTUNATO, Il discernimento. Itinerari esistenziali per giovani e formatori, Bologna, EDB, 1999

77 GIOVANNI XXIII, Discorsi, messaggi, colloqui del Santo Padre Giovanni XXIII, I, Città del Vaticano, Libreria Editrice Vaticana, 1960, 10

78 Por. J. AUBRY, Al centro della santità salesiana: la carità apostolica. Abbozzo di una spiritualità dell’azione salesiana, w M. MIDALI (Ed.), Spiritualità dell’azione. Contributo per un approfondimento, Rzym, LAS, 1977, ss. 207-228

79 Konst. 93

80 Konst. 25

81 Lettere al Carmelo di Firenze, Arch. Sal 9,3, Vers.

82 Positio, s. 212

83Summarium, s; 43, n. 160

84Summarium, s. 179, n. 731

85Summarium, s. 182, n. 743

86 PIÑARTE E., Osservatore Romano 4.12.1997

87 KG23, 94-95

88Guardini R., Lettere su autoformazione, s. 91

89 Rz 8, 26-27

90Łk 2, 51

91 1 Kor 4, 15

92 MB XIV, s. 551

93 Konst. 2

- 33 -