Salezjanie 2013 %28pl%29


Salezjanie 2013 %28pl%29

1 Pages 1-10

▲back to top

1.1 Page 1

▲back to top

1.2 Page 2

▲back to top

1.3 Page 3

▲back to top
Ksiądz Bosko
MARZYCIEL
INSPIRATOR
PROMOTOR
WYCHOWAWCA
ZAŁOŻYCIEL
KOMUNIKATOR
ŚWIĘTY

1.4 Page 4

▲back to top
SALEZJANIE 2013
Na okładce:
Otwórzmy nasze serca
Salezjańscy misjonarze w Austrii,
- Praveen Antony (z Indii),
- Simplice Tchoungang (z Togo),
"Dzisiaj kraj jest misyjny - nie ma ograniczeń
dla Boga i jego Ewangelii".
spis treści:
Przełożony Generalny, Ks. Bosko pisze…
Ksiądz Bosko nad Pekinem
Koncert rąk
Formacja świeckich sposób, by zmienić
społeczeństwo
Nowy sposób, aby zrozumieć historię Ks.
Bosko
“Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”
Daj mi ludzi na miarę wielkości moich gór!’
Sen Ks. Bosko
Salezjańska sieć społeczna
Śpiewa na rzecz zaangażowania społecz-
nego i obrony praw człowieka
Magia w stylu Ks. Bosko
Czuć się dobrze z Ks. Bosko
Serce, które pulsuje w środku świata
Rumunia, Być Księdzem Bosko dzisiaj
Sicelo: czekamy na ciebie!
Pierwsza drukarnia salezjańska liczy 150 lat
BIOSELVA: rozwój pełen szacunku i równo-
wagi
Odkrywając misje salezjańskie
Stworzyć kulturę misyjną dla naszej mło-
dzieży
Nigeria, młody olbrzym Afryki
Jak owce bez pasterza
Misjonarz z recyklingu
z Valtelliny na Wyspy Salomona
2
SALEZJANIE 2013
Wydanie polskie, 8 grudnia 2012. Rzym

1.5 Page 5

▲back to top
Między byciem liderem a frajerem
Salezjańskie Centrum dla Młodych Pracow-
ników
Supermarket jak Szkoła
Produkując cegły pokoju!
Salezjański Ruch Młodzieżowy Triveneto
Ks. Bosko w świecie pracy dzisiaj
Uczyć się sztuki Życia
MGS Walencja: programy duszpasterstwa
młodzieżowego
Stuletni Sen
Rodziny w drodze w szkole Księdza Bosko
Tabernakulum Nadziei
Dwa serca i jeden charyzmat
140 lat w służbie młodzieży
Otrzymany dar zadaniem do wykonania
Od ucznia do nauczyciela historia Williama
Ks. Bosko pisarz
Aktualne zaangażowanie na rzecz dobrej
prasy
Nauka i technologia: komu służą?
Ewangelia przez media
Shake & Pray, App dla iPhone’a & Androida
Radio prowadzone przez dzieci ulicy
Kieszonkowe książeczki o wierze
Festiclip, klip dla młodych od młodych
Nino Baglieri: niezmordowany apostoł
Z «Piekła» do bram Raju
Nowy Ksiądz Bosko
Świętość rodziny
Ks. Filiberto González Plasencia, sdb
Drodzy Przyjaciele,
Radca ds. Komunikacji Społecznej
„Salezjanie”, począwszy od tego numeru, pragną realizować z wami
projekt Zgromadzenia, który wymaga przebycia odpowiedniej drogi przy-
gotowania, a która przyniesie dobre owoce nam wszystkim, zwłaszcza naj-
bardziej potrzebującej młodzieży w społeczeństwie. Ten projekt to dwusetna
rocznica urodzin św. Jana Bosko.
Nasze pismo towarzyszy na drodze do tego wielkiego wydarzenia, pre-
zentując znaczące dzieła, doświadczenia i świadectwa w czasie każdego z
trzech lat przygotowania, kończąc na roku samych obchodów, który zaczyna
się 16 sierpnia 2015 r. Cel tej wspólnej drogi, która bierze początek od „Da
mihi animas, cetera tolle”, zawarty jest w słowach Przełożonego Generalnego
Ks. Pascuala Cháveza: «przyjąć duchowy i apostolski program Księdza
Bosko oraz podstawę jego wytrwałego działania na “chwałę Bożą i dla zba-
wienia dusz”. W ten sposób będziemy mogli odnaleźć źródło naszego cha-
ryzmatu, cel naszego posłannictwa i przyszłość naszego Zgromadzenia».
Trzy etapy przygotowują nas do obchodów Dwustulecia. Każdy z nich
naznaczony jest odpowiednią datą i tematem. Pierwszy odnosi się do poz-
nania historii Ks. Bosko – od 16 sierpnia 2011 r. do 15 sierpnia 2012 r.;
drugi angażuje nas pod względem pogłębienia, aktualizacji i praktycznego
wdrożenia pedagogii Ks. Bosko – od 16 sierpnia 2012 r. do 15 sierpnia
2013 r. Przygotowanie, które składa się na trzeci etap, zakończy się pogłę-
bieniem i przyjęciem duchowości Ks. Bosko – od 16 sierpnia 2013 r. do
15 sierpnia 2014 r.
W tym numerze dzielimy się z Wami tym, co przeżyliśmy na tym
pierwszym etapie, skupiającym się na poznaniu historii Ks. Bosko – jego
osoby, jego doświadczenia życia, jego myśli. Poznanie Księdza Bosko było
pierwszym warunkiem przekazania jego charyzmatu i zaproponowania jego
aktualności. Przełożony Generalny twierdzi: «Bez poznania nie można
kochać, naśladować i wzywać; tylko miłość ponagla do poznania. Chodzi
więc o poznanie, które rodzi się z miłości i prowadzi do miłości». Tak więc
rozumiecie, dlaczego myśl przewodnia artykułów nie dotyczy wyłącznie his-
torii Ks. Bosko, ale obraca się wokół osób, wspólnot, dzieł i projektów, świad-
cząc o tym, że Ks. Bosko jest wciąż żywy, że Ks. Bosko nadal pisze historię.
Wdzięczny za życzliwe przyjęcie, jakim nie przestajecie darzyć wydaw-
nictwa “Salezjanie” i naszej redakcyjnej grupy, zachęcamy Was do współ-
pracy z Księdzem Bosko i Rodziną Salezjańską dla dobra młodzieży,
zwłaszcza najuboższej.
Wasz przyjaciel, pozostający do waszej dyspozycji.
8 grudnia 2012
redazionerivistesdb@sdb.org, www.sdb.org, ©Direzione Generale Opere Don Bosco
SALEZJANIE 2013
3

1.6 Page 6

▲back to top
Ks. Bosko pisze…
4
SALEZJANIE 2013

1.7 Page 7

▲back to top
PISZE… Ksiądz Bosko
Moi umiłowani Synowie,
drodzy Młodzi,
Piszę do was
jako ojciec i przyjaciel za
pośrednictwem mojego dziewiątego następcy.
Mam jeszcze żywo w pamięci i w sercu
spotkanie z wami w Madrycie 17 sierpnia 2011
r. na wielkim dziedzińcu salezjańskiego domu w
Atocha. Było to z pewnością niezapomniane
przeżycie nie tylko z emocjonalnego punktu
widzenia, ale przede wszystkim bardzo znaczące z
salezjańskiego punktu widzenia. Cieszyłem się,
widząc wasze poczucie odpowiedzialności, waszą
dumę wynikającą z faktu, że jesteście młodzieżą
zaangażowaną w przeżywanie swojej wiary.
Podziwiałem pragnienie mądrego inwestowania
waszego życia, zgodnie z Bożym planem i
zamiarem, jakie przechowujecie w sercu.
Wzruszyłem się na widok waszej modlitwy i
radosnego przyjęcia Bożego Słowa. Było czymś
zachwycającym patrzenie na was pogrążonych w
milczeniu, adorujących Jezusa Eucharystycznego. W
świetle tego wasza radość wydawała mi się jeszcze
piękniejsza, bardziej czysta i udzielająca się innym.
Cieszyłem się też, widząc wśród was wielu młodych
animatorów, a także licznych salezjanów i Córki
Maryi Wspomożycielki. A między nimi inspektorów,
delegatów i delegatki ds. duszpasterstwa
młodzieżowego. To jest właśnie ich miejsce! Są
obecni i wrażliwi na wasze życie, na wasze
pragnienia, towarzyszący równocześnie waszemu
dojrzewaniu i duchowemu rozwojowi.
Jestem teraz szczęśliwy, wiedząc, że na rok 2015
przygotowujecie dla mnie wielkie święto. Tutaj
w górze, w niebie, oglądając oblicze Jezusa, znamy
całą historię, jaka rozgrywa się na ziemi. Jest to piękna
historia, bo zbawcza, nawet jeśli niejednokrotnie
widzicie tylko jej aspekty dramatyczne. W
przeciwieństwie do tego, co myślicie, nie ma
dystansu miedzy nami a wami, gdyż, jak dobrze
wiecie, od momentu, gdy Jezus przez swoje
narodzenie wszedł w historię, nie ma ludzkich
narodzin, które nie byłyby święte, nie ma twarzy
dziecka, która nie miałaby w swoich oczach pełnego
blasku światła Zbawiciela. Ta bliskość czyni moją
obecność wśród was bardziej autentyczną, skuteczną
i rzeczywistą, jak w czasach oratorium na Valdocco
w Turynie, mając dodatkowo tę korzyść, że teraz
mogę żyć we wszystkich dziełach salezjańskich
rozsianych po świecie.
SALEZJANIE 2013
5

1.8 Page 8

▲back to top
“Mój sen… wasz sen… sen Boga”
Ten sen w dziewiątym roku życia, jak to wam
wielokrotnie powtarzałem, był wydarzeniem, które
naznaczyło moje życie i które z upływem czasu dało
mi możliwość właściwego wyboru pola działania,
zdolność do wypracowania właściwego systemu
pedagogicznego, pozwalającego zdobyć wasze
serca, dając mnie tym samym wielką cierpliwość w
walce o przemianę świata, waszego świata.
Z pomocą Bożą zapraszam również Was, którzy
jesteście„żywą nadzieją”, abyście wśród tylu
docierających do was zwodniczych podpowiedzi,
znaleźli takie marzenia, które uczynią was osobami
kreatywnymi.
Marzyć z sercem skierowanym ku Bogu, ale z nogami
stojącymi na ziemi nie jest ucieczką, lecz oznacza
otwarcie własnego życia na coś nowego, czego
jeszcze zupełnie się nie zna, a co uważa się za coś
znaczącego. Oznacza ukierunkowanie na coś, czego
się jeszcze nie posiada, ale z czym się utożsamia;
oznacza odkrycie w sposób umiejętny obecności
„Boga, który nam towarzyszy”w każdym dniu. Żaden
nadający sens życiu plan, począwszy od
najprostszego do fascynującego, nie może stać się
rzeczywistością, jeżeli wcześniej nie był kształtowany i
pielęgnowany w marzeniach. Jest rzeczą konieczną,
aby umieć dokonywać odważnych wyborów w
społeczeństwie, w którym wszystko jest względne,
pozbawionym duszy i ubogim w wartości; aby
odnaleźć siłę, aby mieć szerokie spojrzenie, które
wyzwoli człowieka z jego przeciętności i pozwoli mu
kroczyć w kierunku nowego nieba i nowej ziemi.
Kiedy kończyłem 58. rok życia, z polecenia papieża
Piusa IX napisałem historię pierwszych czterdziestu
lat mojego życia i dałem jej tytuł„Wspomnienia
Oratorium św. Franciszka Salezego”. Nie zrobiłem
tego oczywiście z pragnienia nieśmiertelnej chwały
czy żądzy wielkości. Jesteśmy wieczni, gdyż jesteśmy
w sercu Boga, kochani i zbawieni przez jego Syna,
Jezusa. Uczyniłem to z miłości, traktując jako
duchowy testament, pomocny wam obecnie i w
przyszłości. Zapraszam was do lektury tych
doświadczeń nie tyle ze względu na historyczne
zaciekawienie moją przeszłością, ale raczej, abyście
między linijkami znaczonymi krwią i potem odkryli,
że celem wszystkiego jest realizacja życia w pełni.
Zrozumiecie, że ci, którzy są odpowiedzialni za
wychowanie, muszą koniecznie podejść do
6
SALEZJANIE 2013

1.9 Page 9

▲back to top
własnego życia jako do posługi miłości; muszą
odczytywać swój czas jako okazję do służby; muszą
zdobywać wiedzę nie w celu upokarzania czy
manipulowania, lecz po to, aby„lepić”serce,
ukierunkowywać je na Chrystusa. Wychowanie
ukazuje nas jako zakochanych w Bogu i w człowieku,
gdyż jest ono praktycznym ćwiczeniem się w miłości.
Obejmując was wszystkich z miłością, chciałbym
odsłonić wam największy sekret mojego serca.
Zawsze wierzyłem, że moja misja powinna mieć
szczególną charakterystykę: zbawiać młodych za
pomocą młodych. Zawsze pragnąłem, aby moja
miłość do was była misją, którą podzielacie i w której
wy sami stajecie się apostołami młodych. Liczę na
was, ofiaruję raz jeszcze całe moje życie, wierząc w
wasze zdolności podźwignięcia się, odnalezienia
zaufania w życiu, intuicji do zaplanowania solidarnej i
pokojowej przyszłości.
jednocząc ze wszystkimi dziećmi Bożymi rozproszonymi
po całym świecie w cudownej historii zbawienia.
Bądźcie nowymi prorokami, ludźmi, którzy w
zamęcie umysłów, są zdolni wskazywać drogę, jaką
należy przebyć, potrafią ukazywać to, co nowe w
niepewnej zmienności, to, co Bóg wzbudza w sercu i
w historii. Sens życia, pojęty jako proroctwo i
jako misja, staje się ogromnym skarbem dla
społeczeństwa.
Nie ma już więcej ani czasu, ani miejsca dla
przeciętności, gdyż letniość i szarzyzna duchowa
zmuszają nas do karmienia się odpadami
kulturowymi naszych czasów. Drodzy młodzi, nie
marnujcie waszej młodości, przeżywając ją
powierzchownie, tracąc głowę i energię! Miejcie
wielkie marzenia! Dokonujcie wielkich rzeczy w
waszym życiu!
Tworząc moją grupę salezjanów, wszystko postawiłem
na młodzież i była to zwycięska decyzja. Tylko wy,
młodzi, macie moc przekształcenia waszej wiedzy w
mądrość i wprowadzenia jej w życie. Nie myślcie jak
strudzeni i zrezygnowani wędrowcy, ale odczytujcie
wasze ludzkie życie jako„Bożą przygodę”, łącząc się i
Z ojcowską miłością
Rzym, 31 stycznia 2012
Wasz ksiądz Bosko
SALEZJANIE 2013
7

1.10 Page 10

▲back to top
MARZYCIEL
Ksiądz Bosko nad Pekinem
Koncert rąk
Formacja świeckich sposób, by zmienić
społeczeństwo
Nowy sposób, aby zrozumieć historię Ks.
Bosko
“Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”
Daj mi ludzi na miarę wielkości moich
gór!’
Sen Ks. Bosko
8
SALEZJANIE 2013

2 Pages 11-20

▲back to top

2.1 Page 11

▲back to top
W tym właśnie okresie miałem sen, który głęboko utkwił mi w pamięci na całe życie
(Wspomnienia Oratorium)
SALEZJANIE 2013
9

2.2 Page 12

▲back to top
Ksiądz Bosko nad
Pekinem
Słynny sen misyjny, jaki miał Ks. Bosko w Barcelonie, stał się rzeczywistością
potwierdzoną obecnością Rodziny Salezjańskiej w 131 krajach świata. Dzięki temu
urzeczywistnieniu możemy być pewni, że długi zastęp synów Ks. Bosko, który został
zapoczątkowany jeszcze za jego życia, stale pielęgnował cnoty Dziewicy Maryi, idąc
za przykładem swojego Ojca Założyciela…
Brakuje jednak jeszcze jednej małej rzeczy. Z
Santiago de Chile rozszedł się na świat duch
Księdza Bosko, aby dotrzeć na inne antypody, do
Pekinu w Chinach, gdzie obecność salezjanów
nie jest jeszcze oficjalna. Wszystkie inne miejsca i
miasta, pojawiające się w śnie: Hong Kong, Kal-
kuta, Afryka, Madagaskar posiadają już swoje
dobrze zakorzenione placówki salezjańskie. Pekin,
który znajduje się na końcu linii wytyczonej przez
Dziewicę, pozostaje miejscem, w którym miłość
Ks. Bosko do młodzieży nie mogła się jeszcze roz-
przestrzenić. Co więc pomyślałby o nim Ks. Bosko
dzisiaj, po prawie dwustu latach od swoich urodzin?
Być może właśnie Ks. Bosko chciał, aby jego pielg-
rzymka odbyła się w krajach Azji wschodniej i
Oceanii. Na początku pielgrzymki w tym drugim
Seo Jeongkwan Hilario
regionie, który oczywiście obejmuje Pekin,
szczególnie zaznaczony w śnie, zdecydo-
wał się poszukać najlepszego spo-
sobu, by zbliżyć się do
tych wszyst-
kich młodych, którzy z
wielkim utęsknieniem oczekiwali na
jego ojcowską miłość.
Urna Księdza Bosko po długiej peregrynacji w
Ameryce powróciła do Włoch, aby potem konty-
nuować podróż do Korei Południowej i w ten
sposób rozpocząć wędrówkę w Azji-Oceanii. 25
października 2010 r. o godz. 15.50 liczne wspól-
noty salezjańskie, a zwłaszcza te z Pisany w
10
SALEZJANIE 2013

2.3 Page 13

▲back to top
Rzymie, gdzie rezyduje ks. Pascual Chávez (dzie-
wiąty następca Księdza Bosko), otrzymały wiado-
mość, że dokładnie w tej chwili urna Ks. Bosko
znajduje się nad Pekinem. W Rzymie trwała po-
ranna Msza św., kiedy dotarła informacja, że sa-
molot KE927 z urną Ks. Bosko lecący w kierunku
Seulu dokładnie w tym momencie przelatywał
nad stolicą Chin. Jako autor tego artykułu mogę
potwierdzić, że to prawda: ponieważ leciałem
wraz z Ks. Bosko z Włoch do Seulu!
Ks. Bosko przemierzał niebo nad miastem, o
którym śnił pewnej nocy, kiedy był w Barcelonie;
nad miastem, które tak bardzo chciał odwiedzić,
aby zbudować oratorium dla najbardziej ubogiej
i potrzebującej młodzieży; nad miastem, w
którym miał zamiar stać się pasterzem trzody, aby
poprowadzić ją na zielone pastwiska. Był to prze-
jazd bardzo szybki, widok miasta z wysokości
10 000 metrów. Ks. Bosko jednak wie, że słowa
Maryi staną się pewnego dnia rzeczywistością i
pośpieszy do tych młodych, którzy od tak dłu-
giego czasu oczekują na przybycie kochającego
ich ojca.
SALEZJANIE 2013
11

2.4 Page 14

▲back to top
Koncert rąk
Jean-Marc Marie Mutangala
«To on czy nie on?»,
«Jest prawdziwy czy to tylko figura?».
Wielu z obecnych błądziło w mil-
czących myślach i nie przesta-
wało zadawać pytań, które płynęły z
głębi serca. Ale był to także moment
zadziwienia, jak w przypadku rzym-
skiego setnika i jego słynnego biblij-
nego stwierdzenia: «Prawdziwie, Ten
był Synem Bożym» (Mt 27,55).
Hołd dla relikwii Ks. Bosko był czymś
podobnym. Ten, kto zatrzymał się wy-
łącznie na tym, co zewnętrzne, co
widzi, nie był w stanie dotknąć niewi-
dzialnego, tego, co boskie, ani ujrzeć
przed sobą wspaniałej i nadzwyczajnej
osobowości postaci Ks. Bosko, o
którym mówili misjonarze. Każdy z nas
musiał zamknąć oczy, aby dostrzec
pewne sprawy sercem.
Ktokolwiek był w stanie poczynić krok
oświecony wiarą, odkrył świat pełen
łaski, okazję – podaną na prawdziwym
srebrnym talerzu, dzięki decyzji Przeło-
żonego Generalnego, Ks. Pascuala
Cháveza, i jego Rady – do spotkania Ks.
Bosko z młodzieżą w każdej części
świata, jaka by ona nie była, by mogło
wybrzmieć Magnifikat ze strony bied-
nej i ubogiej młodzieży.
Tak więc powstał prawdziwy koncert
rąk: wszyscy chcieli dotknąć Ks. Bosko,
wszyscy chcieli dosięgnąć i dotknąć
widzialnych śladów salezjańskiego
charyzmatu. I tak Ks. Bosko nie był tylko
wymysłem misjonarzy, ale ostatecznie
kimś rzeczywistym dla nas wszystkich:
Ks. Bosko był tam, właśnie przed na-
szymi oczyma.
Ulice były pełne ludzi, którzy często na-
ciskali z obu stron. Każda z osób prag-
nęła dotknąć Ks. Bosko własnymi
rękoma. Ręce wyciągane w poszuki-
waniu; ręce, które się krzyżowały! Jeżeli
we Włoszech z powodu przesądu, nie
krzyżuje się rąk, aby nie utworzyć
krzyża z ramionami, w Demokratycz-
nej Republice Konga przeciwnie –
ręce, które wzajemnie się szukają; ręce
tych, którzy się kochają; które łączy
praca – mogą się oczywiście krzyżo-
wać.
12
SALEZJANIE 2013

2.5 Page 15

▲back to top
Ks. Bosko złożył wizytę w Demokratycznej Republice Konga, w sercu
Afryki, w dniach 16 marca – 15 kwietnia 2012 r. Ks. Bosko,
przybywając z miasta Brazzaville (Kongo), wylądował o godz. 9.30
rano w Kinszasie. I, jak to ma miejsce podczas każdego spotkania ze
świętym w środowisku pielgrzymującego Kościoła, były chwile
milczenia, ciekawości i wielkich wzruszeń wypływających z serca.
Ks. Bosko był świętym z ludu i takim
pozostał przez cały czas przebywania
wśród nas. Ruch był ciągle blokowany,
przez ulice przelewała się fala młodych,
którzy chcieli dotknąć ciała swojego
mistrza. Kolumna samochodów, które
towarzyszyły urnie, w pewnej chwili
musiała się zatrzymać, ponieważ jedna
z dziewcząt w tym entuzjazmie wy-
chyliła się za bardzo z okna autobusu,
chcąc dotknąć ręką urny św. Jana
Bosko.
Ks. Bosko u wielu osób niemających
wiary wywołał płacz, z chwilą, gdy te
zauważyły, że otrzymały dar przejrze-
nia się we własnym„ja”. Uciszył niektó-
rych niedowiarków, którzy musieli
przyznać, że wszystko przebiegało w
najlepszy sposób, jakby było prowa-
dzone przez jakąś niewidzialną rękę.
Otworzył serca wielu osób na łaskę
przebaczenia, a tym samym wyzwole-
nia z grzechu. Przyciągnął do siebie
ludzi różnych klas społecznych, aby
spotkali się z Chrystusem przy ołtarzu.
Pozostał, jak zawsze, uczniem Chrys-
tusa, który wzywa i gromadzi osoby
wokół stołu paschalnego Baranka.
Urna Ks. Bosko odwiedziła różne
wspólnoty i dzieła w Kinszasie, Gomie
i Lubumbashi. Dla nas ta obecność
była okazją do nawrócenia i po-
nownego odkrycia charyzmatu sa-
lezjańskiego. Każda z grup Rodziny
Salezjańskiej miała także możliwość
odnowienia swoich przyrzeczeń.
Tak więc pielgrzymka Ks. Bosko jest
źródłem zachęty w tym czasie, w
którym przygotowujemy się do ob-
chodów 200-lecia obecności tutaj, w
Demokratycznej Republice Konga. To,
co nasze oczy widziały, to, czego nasze
ręce mogły dotknąć, będzie nam to-
warzyszyć w czasie nowego ożywienia
charyzmatu salezjańskiego w środo-
wiskach, w których już jesteśmy tutaj,
w Kongu, jak i w tych, w których nas
jeszcze nie ma.
Kiedy ręka jakiejś osoby spotyka się
z ręką świętego, my nie możemy
być zmotywowani do czego
innego, jak tylko do po-
wstania i kontynuowa-
nie naszej misji.
SALEZJANIE 2013
13

2.6 Page 16

▲back to top
W odpowiedzi na wyzwanie,
jakie postawiła 26. Kapituła
Generalna, w październiku
2002 r. w południowych
Filipinach powstał DB-CLAY.
Zrodził się jako ośrodek
formacji salezjańskiej dla
dorosłych i młodzieży, który
pomaga im wzrastać z osobą
Chrystusa w centrum swojego
życia, czyniąc ich zdolnymi
pracownikami, świadkami i
inicjatorami przemiany w ich
rodzinach, społeczeństwie i
Kościele. Ośrodek chce
zapewnić integralną formację
chrześcijańską inspirującą się
duchem i przykładem św. Jana
Bosko. Chce być zarówno
ośrodkiem dla świeckich, jak i
prowadzonym przez świeckich,
którym na sercu leży
posłannictwo salezjańskie i
pragnienie dzielenia się nim z
innymi osobami. Stąd różne
stowarzyszenia świeckie, które
współpracują z ośrodkiem,
znajdują odpowiednią
przestrzeń do prowadzenia
różnych zajęć, jak również
możliwość dzielenia się
odpowiedzialnością w pracy
duszpasterskiej.
Formacja świeckich
sposób,
by zmienić społeczeństwo
Randy Figuracion
Wewnątrz stolarskiego warsztatu
Ośrodka „Don Bosco” Alex del
Mar może westchnąć z ulgą. Powoli
płaskorzeźba „Sen w wieku 9 lat” na-
biera formy. Ręce artystów, zarówno
salezjańskich, jak i świeckich, dokonały
cudów z tym materiałem, który ma
oddać symbolikę Wiązanki Przełożo-
nego Generalnego na 2012 rok. Alex
jest szefem, jak i jednym z artystów, i
nie może nie podkreślić wielkiego
wkładu, jaki wnieśli dwaj kapłani sa-
lezjanie: ks. Nioret i ks. Joel. Dzieło,
wzorujące się na plakacie Wiązanki,
zrealizowane przez DOSA Comunica-
ciones i inspirujące się obrazem
Manuela Montesa, zostanie potem wy-
konane z włókien szklanych, a po
ukończeniu umieszczone przy głów-
nym wejściu do ośrodka kształcenia
zawodowego „Don Bosco”.
Jest to pomysł ks. Fidela Orendaina,
poprzedniego dyrektora DB-CLAY
(Ośrodka Ks. Bosko dla dorosłych i mło-
dzieży), a Alex jest tym,
który nadzoruje realiza-
cję szczegółów tego
projektu. Ta płaskorzeźba chce być
ikoną tego, czym jest DB-CLAY. Głów-
nym zamiarem jest wyrażenie koncep-
cji „od wilków do baranków”. By
zrealizować ten „sen” potrzebna była
współpraca wielu salezjanów i grup
świeckich. Mowa tu o współpracy na
polu edukacji, angażującej różnych
ludzi.
W towarzyszeniu młodym, aby pomóc
im wzrastać i stać się zdolnymi pra-
cownikami oraz uczciwymi obywate-
lami, umiejącymi odpowiedzieć na
wezwanie do świętości, DB-CLAY
proponuje takie programy, jak „Youth
Encounter” (spotkania dla młodzieży),
„Youth Encounter for Yuppies”(spotka-
nia dla młodych przedsiębiorców),
spotkania dla animatorów z semina-
riami i warsztatami, szkoleniami lide-
rów, seminariami na temat seksualności,
działań w grupie, dniami skupienia.
Ostatnio realizuje także projekty
formacyjne dla katechetów i pra-
cowników świeckich w zakresie
duszpasterstwa młodzieży, dzieląc
się również własnymi programami z
14
SALEZJANIE 2013

2.7 Page 17

▲back to top
Istotnym celem jakościowego
włączenia świeckich jest
zdobycie przez nich
odpowiedniej formacji.
Kościołem lokalnym.
Jedną z inicjatyw, jaką podejmuje DB-
CLAY w każdym roku, jest Kongres„Bło-
gosławiony Jan Paweł II”, poświęcony
komunikacji i adresowany do anima-
torów młodzieży i katechetów. Obrady
tego Kongresu w całości bazują na
konferencji John Paul II Catechetics
and Youth Ministry zapoczątkowa-
nej w 2005 r. przez dom salezjański
w Parañaque pod kierunkiem Salez-
jańskiego Biura Katechetycznego.
Celem każdego z tych spotkań jest
zgromadzenie animatorów duszpa-
sterstwa młodzieżowego poszukują-
cych nowych i współczesnych metod
wychowania dzisiejszej młodzieży.
Wersja realizowana przez inspektorię
południową Filipin (FIS) chce położyć
nacisk zarówno na polepszenie prze-
kazywanych treści, jak i umiejętności
młodych animatorów i katechetów w
zakresie przekazywania Słowa Bożego,
a jednocześnie – stworzyć możliwości
zrzeszania, ponieważ każdy uczestnik
jest ubogaceniem dla innych przez
świadectwo swojego życia i dzielenie
się z innymi swoim doświadczeniem
duszpasterskim. Doczekaliśmy się już
trzeciej edycji tego spotkania, które
trwa trzy dni. Spotkania gromadzą
wiele osób zaangażowanych w dusz-
pasterstwie, które pragną dojrzewać w
tej służbie i za każdym razem zastana-
wiają się nad orędziem Ojca Świętego
kierowanym z okazji Światowego Dnia
Komunikacji Społecznej. Konieczny
jest jeden rodzaj formacji integral-
nej dla wszystkich zaangażowanych
w duszpasterstwie. Na bazie tych
spotkań zrodziło się także semina-
rium-warsztaty letnie, odbywające się
każdego roku w maju, przeznaczone
zwłaszcza dla nauczycieli chrześcijań-
skiego życia.
Istotnym celem jakościowego włącze-
nia świeckich jest zdobycie przez nich
odpowiedniej formacji. Aby zrealizo-
wać go, wersja FIS programu Evange-
lium została włączona jako integralna
część DB-CLAY. Program przewiduje
dwuletni kurs w zakresie katechezy i
duszpasterstwa młodzieży, a odbywa
się w każdą sobotę. Ma on zapewnić
lepszy poziom merytoryczny kateche-
tów i tych, którzy pełnią różne posługi
w Kościele przez zastosowanie syste-
matycznych i praktycznych metod stu-
diów, jak również pogłębić znajomość
doktryny Kościoła oraz umożliwić poz-
nanie metod pedagogicznych i strate-
gii, pozwalających stać się lepszymi
wychowawcami na poziomie wiary.
Twórcy programu mają nadzieję, że
przygotuje on wykwalifikowany perso-
nel, mogący stanowić pomoc w ewan-
gelizacyjnej misji Kościoła, będąc także
w stanie przemienić pozytywnie spo-
łeczność ludzką.
Jeszcze wiele brakuje do zakończenia
płaskorzeźby. Ale Alex nadzoruje wy-
konanie tego projektu każdego dnia. I
w ten sposób także misja DB-CLAY po-
stępuje do przodu w pragnieniu po-
lepszenia formacji i doskonalenia wielu
świeckich. Z jasną wizją tego, co chce
się osiągnąć, praca jest kontynuowana
z pomocą tych, którzy już uczestniczyli
w projekcie jako robotnicy winnicy
Pańskiej.
SALEZJANIE 2013
15

2.8 Page 18

▲back to top
Nowy sposób,
aby zrozumieć historię Ks. Bosko
Teatr, muzyka, zabawa stanowiły dla Księdza Bosko
pedagogiczne podstawy rozrywki, wypełniały czas wolny i
jednocześnie rozwijały umiejętności chłopców. Te same
elementy dzisiaj, w XXI wieku, pozwalają lepiej zrozumieć
historię Ks. Bosko.
Byli wychowankowie, przeważnie młodego pokolenia, artyści,
poeci i pisarze, którzy zetknęli się z historią Ks. Bosko, w różny
sposób próbowali przedstawić i jak najlepiej przybliżyć jego
osobę. Czynili to, posługując się współczesnymi środkami
wyrazu - muzyki, teatru, literatury i folkloru. Wśród nich
możemy wymienić karnawały w Urugwaju i Brazylii, a także
liczne musicale o Świętym, ostatnio powstałe na wszystkich
kontynentach.
Historia Ks. Bosko jest wciąż
aktualna i będziemy mogli lepiej
ją zrozumieć, jeżeli będziemy
korzystać z tego dziedzictwa,
jakie nam przekazał, proponując
je jako fundamentalne elementy
jego pedagogii.
Jaime González
16
SALESIANI 2013

2.9 Page 19

▲back to top
W Urugwaju grupa teatralna Texas, składająca się z byłych wycho-
wanków, wzięła udział wraz z innymi 47 grupami w karnawale w
Montevideo, przedstawiając życie Ks. Bosko w formie musicalu. Jak
to sami aktorzy stwierdzili, przez muzykę można opisać niektóre
aspekty życia świętego, jego walkę z tym wszystkim, co było złem dla
jego chłopców, jego głęboką ufność w Bogu i jego wychowawczą
misję.
Na koniec przedstawienia jeden z członków grupy stwierdził:„Bardzo
pragnęliśmy, aby także inni poznali życie Ks. Bosko, ponieważ jest to
historia człowieka, który był naszym przewodnikiem, który nas wiele
nauczył, zmienił nas i dał siłę, której potrzebujemy, aby realizować
nasze marzenia, gdy te są trudne do spełnienia”.
Przenosimy się do Włoch, gdzie śpiewak i kompozytor Marco Anzo-
vino oraz turyński autor komiksów Giampeiro Perone podjęli wy-
zwanie, by opowiedzieć o Ks. Bosko w atrakcyjny i nowoczesny
sposób, wykorzystując język współczesnej młodzieży. I tak w spek-
taklu pt. “Don Bosco e la forza del sorriso” (Ksiądz Bosko i siła uśmie-
chu) chcieli ukazać jeden z wielu aspektów osobowości świętego:
jego uśmiech. Jego pozytywny i optymistyczny charakter pozwoliły
mu, pomimo trudnego okresu historycznego, w którym żył, realizo-
wać plany związane z młodzieżą, zwłaszcza najbardziej potrzebującą,
z marginesu i z najniższych szczebli drabiny społecznej.
Ta idea przedstawiona za pomocą muzyki, słowa i obrazu, pozwoliła
obu artystom przeprowadzić publiczność po życiu świętego, kładąc
mocny akcent na rozmiar dokonanej przez niego pracy. Istotnie,
celem tego spektaklu było pomóc zrozumieć każdemu widzowi, że
przesłanie Ks. Bosko jest wciąż aktualne, chociaż upłynęło prawie 200
lat od jego urodzin.
20 lutego w Brazylii szkoła samby Reino Unido de la Libertad ode-
brała pierwszą nagrodę na karnawale w Manaus za spektakl ku czci
Ks. Bosko. Przedstawienie, które nosiło tytuł “Chłopiec, sen, praca:
miłość Księdza Bosko staje się rzeczywistością”, podkreśla pięć
faktów z jego życia: sen w dziewiątego roku życia, misje salezjań-
skie, obecność salezjanów w Ameryce Łacińskiej, szczególnie w
Amazonii, i 90 lat domu w Manaus.
W ostatnim czasie szkoła samby podjęła nowe wyzwanie, by stwo-
rzyć coś z okazji 30-lecia swojego istnienia: nowy spektakl na cześć
Ks. Bosko, który tym razem będzie mówił o jednej z największych
rzeczy, jakiej w ogóle dokonał, czyli rozprzestrzenieniu się jego ro-
dziny w 132 różnych krajach. Według dyrektora szkoły Fábio Pierre,
zarówno Rodzina Salezjańska, jak i szkoła samby to owoce trudu
wspaniałych uczniów, którymi kierowało żywe pragnienie budo-
wania lepszego świata przez pracę na rzecz ubogiej i najbardziej
potrzebującej młodzieży. A głównymi środ-
kami do osiągnięcia przez nich wiel-
kich rezultatów były właśnie
sztuka i muzyka.
Szkoła Reino Unido de la
Libertad już zaprezen-
towała inne wielkie przedstawienie, złożone z pięciu aktów, przed-
stawionych na pięciu platformach, w którym wzięło udział 300-oso-
bowa orkiestra i około 400 tancerzy/aktorów. Dwie główne
platformy były dedykowane oratorium i misjom. Sceny poświę-
cone snowi i oratorium miały jako bohaterów dwóch klaunów,
którzy wyjaśniali, jak można radośnie żyć, ukazując poza tym cał-
kowite oddanie się Ks. Bosko młodzieży. Potem przyszła kolej na
iluzjonistę, który, odziany w bardzo kolorową szatę, magiczną pa-
łeczką ukazywał sposób, w jaki Ks. Bosko przyciągał do siebie mło-
dych.
Na platformie poświęconej misjom pojawiło się wiele symboli,
które nawiązywały do miejsc pracy salezjanów dzisiaj, a jednocześ-
nie ukazywały ewangelizacyjne dzieło Ks. Bosko. Były: słoń – sym-
bolizujący kontynent afrykański; niezwykły splendor Tadź Mahal i
dwie pagody chińskie, otoczone licznymi powiewającymi flagami
– symbolizujące Azję.
Natomiast w głębi biło
białe światło, dające po-
czucie pokoju, emanujące z
wielkiej latarni umiejscowio-
nej w Patagonii.
SALESIANI 2013
17

2.10 Page 20

▲back to top
Chiemeka Utazi (wywiad)
“Darmo otrzymaliście,
darmo dawajcie”
Ks. Bosko – jak to czynił za życia – nie przestał przyciągać do siebie osoby
różnej klasy społecznej i religii. Jego charyzmat i urok pozostały żywe dzięki
wytężonej pracy, oddaniu i wierności jego synów.
Ten sam duch zainspirował także wielu młodych, którzy weszli w kontakt z
salezjanami obecnymi w wielu częściach świata.
Ten sam duch pobudził Mohameda
Abubakara (Piotra), młodego artystę z
Sunyani, małego dystryktu Ghany, do
zbliżenia się do Ks. Bosko.
Oto świadectwo Abubakara:
Urodziłem się i wzrastałem w okolicy
Sunyani, ale moi rodzice pochodzą z
północnej Ghany. Myślałem, że jestem
jednym z najbardziej nieszczęśliwych
dzieci na świecie, ponieważ pochodzi-
łem z rodziny liczącej sześć osób, cał-
kowicie rozbitej i nie miałem nigdy
nikogo, kto by mi pomógł wzrastać.
Sam walczyłem przez dziesięć lat, aby
przeżyć, i nawet nie ukończyłem
szkoły. Ale Bóg posłał mi kogoś, kto mi
pomógł i przywrócił nadzieję: mojego
przyjaciela, ucznia Instytutu Technicz-
nego „Don Bosco”. To on zaprowadził
mnie do Ks. Bosko.
Kiedy pierwszy raz postawiłem nogę w
tej szkole, ujrzałem wielu młodych,
którzy grali, inni uczyli się. Byłem pod
wielkim wrażeniem atmosfery, jaka pa-
nowała, chciałem pozostać wśród
nich, stać się jak oni. Tak więc po po-
wrocie do domu zacząłem ciężko pra-
cować i, dzięki Bogu, zostałem przyjęty
do domu Ks. Bosko. To było jak sen,
który, jak myślałem, nie może się nigdy
ziścić. Każda osoba, którą spotkałem,
18
SALEZJANIE 2013

3 Pages 21-30

▲back to top

3.1 Page 21

▲back to top
wydawała się być lepsza ode mnie.
Kiedy odkryłem Ks. Bosko, dostrzegłem
także wielką hojność jego serca. Spot-
kałem bardzo wielu młodych, którzy
znajdowali się w podobnej, trudnej sy-
tuacji jak ja, ale, przeciwnie do mnie, byli
szczęśliwi. Już nie mogłem uczynić ina-
czej, jak tylko tam pozostać, tak więc
zdecydowałem, że nie wrócę do domu.
Znalazłem nowy dom. Chciałem pozos-
tać z Ks. Bosko, więcej, chciałem zostać
w domu salezjańskim, ponieważ jestem
tutaj naprawdę szczęśliwy.
W szkole zawodowej wybrałem kieru-
nek handlowy, po trochu dlatego, że
Byłem uczniem Instytutu “Don Bosco”
przez dwa lata i w tym okresie widzia-
łem, a potem także doświadczyłem w
pierwszej osobie odmiennego stylu
życia. Z tytułu nauki miałem jeszcze
do uregulowania część zapłaty i dla-
tego zdecydowałem się przerwać
naukę, ponieważ byłem pewien, że
nie znajdę potrzebnych pieniędzy.
Mimo wszystko jestem osobą, która
wierzy w cuda i zawsze się modli.
Pewnego dnia podeszła do mnie
pewna dziewczyna, mówiąc mi, że
dyrektor chciałby ze mną rozmawiać.
Przestraszyłem się, że to z powodu
raty, której jeszcze nie zapłaciłem. Ku
mojemu wielkiemu zaskoczeniu
nawet nie znają, a zwłaszcza o mło-
dych i ubogich. Nawet mnie nie znają.
I spójrzcie tylko… zdobyłem wykształ-
cenie, mam pracę i jestem naprawdę
szczęśliwą osobą.
Następnie zrodziło się we mnie prag-
nienie, by poznać, dlaczego salezjanie
są tak dobrzy. To kazało mi się zastano-
wić nad tym, kim byłem, jakie były
moje motywacje i zachowania. W
pewnym sensie zacząłem rozumieć, że
miałem duszę i niespodzianie zdałem
sobie sprawę, że jest ważne, abym się
zbawił. Ta sytuacja popchnęła mnie do
duchowego poszukiwania, aby zrozu-
mieć, co Bóg chciał ode mnie i dla
mojej przyszłości. Tak oto pomyślałem,
że to Bóg przez osobę Ks. Bosko przy-
szedł mi z pomocą, której potrzebowa-
łem. Tak więc modliłem się do Boga,
prosząc, by mi wskazał właściwą drogę.
Zdecydowałem się przyjąć chrzest i
rozpocząć poznawanie życia Jezusa i
Kościoła katolickiego, dlatego zaczą-
łem chodzić na katechezę. Na chrzcie
otrzymałem imię Piotr. Teraz jestem
chrześcijaninem i czuję się naprawdę
bardzo dobrze.
mam talent w tym kierunku, a i trochę
dlatego, że byłem świadomy, iż z
powodu mojego ubóstwa material-
nego nie mógłbym wspiąć się na
wyższy poziom nauki, ale przede
wszystkim dlatego, że to Ks. Bosko po-
kierował mną w tym wyborze. Widzia-
łem jego wizerunek i to, co mnie
uderzało, to to, że był on mozaiką prze-
pięknych kolorów. Jego oblicze znaj-
dowało się wszędzie wewnątrz tego
kompleksu i nie przestałem pytać, kim
był ten człowiek. Zaczęło mnie to cie-
kawić, wydawało mi się, że był to ktoś
bardzo ważny. Właśnie dlatego zaczą-
łem rysować jego portrety.
dyrektor poprosił, bym rozpoczął
przygotowanie zawodowe. Po roku
przysposobienia i praktyki zostałem
wysłany do stolicy Accra, aby konty-
nuować naukę i zdobyć kwalifikacje
nauczycielskie. Ks. Bosko był odpo-
wiedzialny za te moje studia.
W czasie całego okresu mojego pobytu
w domu Ks. Bosko odczuwałem wielką
moc, która popychała mnie do robie-
nia czegoś, ale nie wiedziałem dokład-
nie czego. Często zastanawiałem się…
Byłem muzułmaninem i nie miałem
nigdy do czynienia z podobnymi
ludźmi. Troszczą się o osoby, których
Kiedy ujrzałem urnę Ks. Bosko, natych-
miast zrozumiałem, że wszystko jemu
zawdzięczam. Znalazłem się na szczy-
cie szczęścia i zapragnąłem, abym
nigdy nie opuścił tego miejsca. Prosi-
łem o tego samego ducha, którego
on miał, aby móc pomagać innym
młodym, którzy nie mają nikogo, kto
by im pomógł. Skierowałem list do sa-
lezjanów, w którym napisałem, że chcę
im pomagać w ich domu dla dzieci
ulicy. Bardzo pragnę pomagać innym,
ponieważ jestem świadom, że w
pewnym momencie i ja doznałem
pomocy od wielu osób. Żywię także
pragnienie, aby udać się do wiosek i
uczyć ludzi, jak barwić płótno i je wy-
rabiać, produkować małe rzeczy, by
móc przeżyć. Otrzymałem tak wiele
darmo, teraz chcę czynić to samo w
ten sam sposób.
SALEZJANIE 2013
19

3.2 Page 22

▲back to top
Aspirantat misyjny im.
Huberta D’Rosario w
Sirajuli w stanie Assam w
północno-wschodnich
Indiach jest jednym z
dwóch dzieł szczególnych
w Zgromadzeniu; drugie
znajduje się w Chennai:
to współczesne wersje
Instytutu Kardynała
Cagliero z Ivrei!
Joseph Pulinthanath
Daj mi ludzi
na miarę wielkości moich gór!’
Od niepamiętnych czasów najbar-
dziej wysunięte na wschód ob-
szary łańcucha Himalajów, znanego na
świecie jako Indie północno-wschod-
nie, były przedmiotem niezliczonych
marzeń i obietnic różnego typu oraz
celem plemion, zróżnicowanych jak ta
surowa ziemia. Jedno z tych marzeń
zostało zapoczątkowane w pierwszym
dziesięcioleciu XX wieku, kiedy jede-
nastu mężczyzn wyposażonych w
bardzo mocną wiarę w Boga i nieujarz-
miony zapał postawiło stopy na tych
wzgórzach i weszło w życie mieszkają-
cych tam ludzi. Pierwsza grupa salez-
janów przybyła z Włoch pod wodzą ks.
Louisa Mathiasa – to był zaledwie po-
czątek jednego z najbardziej fascynu-
jących rozdziałów historii Zgromadze-
nia Salezjańskiego.
Oczywiście grupa ta nie przybyła bez
trudności, zważywszy na to, że Europa
odczuwała jeszcze skutki I wojny świa-
towej, a w samym Zgromadzeniu bra-
kowało ludzi i środków. Ale pomimo to
Przełożony Generalny ks. Paweł Albera
zgodził się na wysłanie misjonarzy do
Assam, i to nie tylko z powodu naglącej
prośby ze strony Stolicy Apostolskiej,
ale także dlatego, ponieważ uważał, że
duch misyjny stanowił integralną część
Towarzystwa Salezjańskiego.
Salezjanie postawili stopę w Shillong
13 stycznia 1922 r. Data ta jest nieza-
pomnianym dniem dla północno-
wschodnich Indii. Istotnie, od tego
dnia los blisko 200 grup etnicznych
stał się stopniowo i nierozerwal-
nie połączony z siłą miłości i
ofiary niesionej przez sa-
lezjanów i innych przy-
byłych po nich dla
dobra tych ludów z
równin i górskich te-
renów.
20
SALEZJANIE 2013

3.3 Page 23

▲back to top
Ks. Bosko w swoim śnie w kwietniu 1886 r.
ujrzał kontynenty i kraje, w których salezjanie
pewnego dnia mieli pracować.
Bardzo szybko misje salezjańskie w
północno-wschodnich Indiach staną
się jednymi z najbardziej wrażliwych w
świecie na różnice kulturowe.
Nigdy nie było łatwo znaleźć w Zgro-
madzeniu osoby i pomoc finansową
na projekt misyjny wybiegający poza
ocean. Jednak to właśnie Instytut Kar-
dynała Cagliero w Ivrei przyszedł z
pomocą Zgromadzeniu, dostarczając
misjonarzy dobrze przygotowanych i
zmotywowanych. Ks. Filip Rinaldi zde-
cydował się założyć aspirantat dla
samych misjonarzy, nadając mu imię
„Cagliero”, pierwszego biskupa i misjo-
narza salezjanina. Celem tej instytucji
była formacja młodych salezjanów,
którzy mieli się stać misjonarzami „ad
gentes”.
Warto odnotować, że Instytut Kardy-
nała Cagliero w Ivrei został założony w
1922 r., w tym samym roku, w którym
salezjanie przybyli po raz pierwszy do
Assam. Ziemia obiecana misji w Assam
może uważać się za szczęśliwą, ponie-
waż otrzymała zastęp ludzi odważ-
nych, godnych podziwu i zdolnych
dokonać cudu, takich jak np. Ven-
drame, Piasescki, Ravalico, Marengo i
wielu innych, którzy zapuścili korzenie
swojego nieugiętego zapału misyj-
nego w dziele z Ivrei.
wysłanych w różne części świata, a
wśród nich oczywiście także do Assam.
Bp Michael Akasius Toppo, biskup die-
cezji Tezpur, oficjalnie zainaugurował i
poświęcił budynek, który otrzymał
imię wielkiego misjonarza i arcybis-
kupa salezjańskiego diecezji Shillong.
Odbyło się to 11 listopada 2011 r., a ce-
remonii przewodniczył ks. Vaclav Kle-
ment, radca generalny ds. misji.
Dla synów Ks. Bosko, “zanurzonych” w
przeznaczenie tych uroczych dolin i
gór, Sirajuli chce być kamieniem milo-
wym na najbliższe sto lat. Jest to “Te
Deum” regionu, który wypływa z serc
czujących, że przyszła ich kolej, by
wysłać misjonarzy na wszystkie ob-
szary świata.
Właśnie Przełożony Generalny ks. Pas-
cual Chávez rzucił wyzwanie i zaanga-
żował różne regiony Indii bogate w
powołania, by zechcieli kontynuować
to, co robiono w Ivrei, a więc podtrzy-
mywać ducha Zgromadzenia. Ks. John
Almeida, ówczesny przełożony inspek-
torii Guwahati, wraz ze swoimi rad-
cami, podjęli potem decyzję co do
miejsca realizacji tej inicjatywy, wybie-
rając Sirajuli, wioskę, która znajdowała
się przy autostradzie nr 52, 130 kilo-
metrów na północny-wschód od Gu-
wahati, stolicy stanu Assam.
Od tej chwili historia siedmiu inspek-
torii północnych Indii: Guwahati, Dima-
pur, Silchar, Kalkuty, Delhi, Bombaju i
Konkan już nie była ta sama. Sirajuli
stało się dla nich bezpośrednim pun-
ktem łączności z ziemiami misyjnymi.
Ks. Bosko w swoim śnie w kwietniu
1886 r. ujrzał kontynenty i kraje, w któ-
rych salezjanie pewnego dnia mieli
pracować. Rola instytutu z Ivrei dla for-
macji salezjanów, którzy mieli wyru-
szyć na te ziemie, miała decydujące
znaczenie. Jesteśmy bardzo szczęśliwi
i wdzięczni, że chociaż czasy się zmie-
niły, i to bardzo, duch Ivrei nie przestaje
oddziaływać. Nie umiera, ale odradza
się i na nowo ożywia w tych częściach
świata, które na początku nie były
znane Zgromadzeniu. Sirajuli, obecnie
ze swoimi 60 młodzieńcami, którzy
karmią się tym misyjnym snem, jest
tego najbardziej namacalnym przykła-
dem.
Dzisiaj, po prawie 90 latach, kiedy jes-
teśmy świadkami odrodzenia pół-
nocno-wschodnich Indii po ciemnych
latach, miło widzieć, jak idea misji sa-
lezjańskich zatacza coraz szersze koło.
Powstanie aspirantatu im. Huberta
D’Rosario”w mieście Sirajuli (Assam) to
jakby drugie narodziny Instytutu “Cag-
liero” w Ivrei, który w okresie swojego
największego rozkwitu był zdolny
przygotować nawet 1000 misjonarzy
SALEZJANIE 2013
21

3.4 Page 24

▲back to top
22
SALEZJANIE 2013
Sen Ks. Bosko
wywiad ze Starskym
Andrew Ebrahim
Po pierwsze, obejrzyj film „Sen". Odbierzesz go jako
przepiękny mix zrealizowany przez chłopca, który
dopiero co wszedł w świat cyfrowy. Realizacją tego
krótkiego filmu kierował Starsky Torchia, a poma-
gali mu koledzy z klasy, pierwszej klasy gimnazjum
szkoły salezjańskiej z Chertsey. To był jego osobisty
wkład w Projekt "Don Bosco". Tak mówi o tym
jeden z krytyków:
"Czas trwania ok. 12 minut; ujęcia na żywo, film,
ujęcia statyczne, tło muzyczne i efekty graficzne
oraz historia opowiedziana w sposób bardzo jasny –
wymagała dużego zaangażowania i ducha inicjatywy.
Przesłanie salezjańskie jest bardzo zakorzenione w
osobach, które uczęszczają do szkoły w Chertsey!".
Co do tego nie ma wątpliwości… jest to absolutnie
jedna z najlepszych prac na temat Ks. Bosko, jakie można
znaleźć w serwisie You Tube.
„Sen Ks. Bosko” jest przede wszystkim zaproszeniem do słu-
chania. Dzisiaj, czemu nie możemy zaprzeczyć, ludzie nie mają
cierpliwości do słuchania, chyba że ktoś stworzy jakieś krótkie
prezentacje (ppt) albo wprowadzi w swoim wystąpieniu przerwy
z krótkimi klipami. Uwaga publiczności jest o wiele bardziej
mniejsza obecnie niż kiedyś.
Ale ta praca jest inna. Jest dynamiczne opowiadanie,
z efektami wideo, które stanowią ogromne
wsparcie dla dźwięku.
I pomyśleć, że zrealizował to
wszystko zaledwie 11-
letni chłopiec! Ale to
jest to, co czyni tę
pracę jeszcze bar-
dziej cudowną.
A więc oddajmy
głos Starsky’emu.

3.5 Page 25

▲back to top
http://www.youtube.com/watch?v=hRDV7XxsqaE
Powiedz coś o sobie, kim jesteś?
Mam 11 lat. Moi dziadkowie ze strony ojca, jak i matki, są
Włochami, z wyjątkiem jednej babci, która jest Francuzką.
Jestem katolikiem. Pierwsze pięć lat przeżyłem w
Niemczech, Włoszech, a także w Anglii.
Powiedz coś o swojej rodzinie.
Mieszkam z moją mamą, Marią, która jest zawodową
tancerką, moim ojcem, Sebastianem, który jest aktorem,
moją młodszą siostrą o imieniu Livia i moim bratem Tylerem.
Co ci się podoba, a co ci się nie podoba?
Bardzo lubię myśleć o przyszłych wynalazkach i wykonywać
modele. Bardzo lubię też kręcić filmy dla rodziny i korzystać z
programów, takich jak Word i Powerpoint.
Dlaczego lubisz chodzić do szkoły salezjańskiej?
Lubię chodzić do salezjańskiej szkoły, ponieważ wszyscy
nam pomagają i bardzo się troszczą o nasze postępowanie i
dodają nam otuchy, gdy chodzi o naszą przyszłość. Poza
tym Ks. Bosko jest wspaniały, godny podziwu. Znalazłem
wielu przyjaciół w krótkim czasie, a wszyscy nauczyciele
tutaj, w salezjańskiej szkole, uczą w sposób bardzo
interesujący, jakby to była rozrywka. Są zawsze bardzo
serdeczni i wspaniałomyślni względem nas. Szkoła oferuje
nam różne możliwości, które mogą być pomocne w
przyszłości.
Jaka była twoja pierwsza reakcja, kiedy ci zlecono Projekt „Don
Bosco” jako zadanie?
Z początku bardzo się przejąłem i myślałem o
możliwościach wykonania tego projektu i sposobie
przedstawienia go. Zdecydowałem od razu, że zrobię film, a
potem zastanawiałem się nad koncepcyjnym szkicem tego
filmu.
Jak wymyśliłeś swój film?
Najpierw ustaliłem schemat chronologiczny mojego filmu,
w który włączyłem różne momenty i epizody. Potem
sfilmowałem moich kolegów z klasy w czasie sprzeczki.
Następnie dodałem to wszystko do Imovie i zacząłem
dołączać zdjęcia, efekty dźwiękowe i napisy potrzebne dla
całego filmu. Poprosiłem moich rodziców o przeczytanie
niektórych zdań, by włączyć je w„Sen”, i mojego nauczyciela
religii, ks. Andrewa, by mi pożyczył filmik z uczniami z szóstej
klasy udających się do Kalkuty, by go wykorzystać w moim
filmie.
Co było najbardziej interesujące w tej całej realizacji?
Bardzo dużo dowiedziałem się o Ks. Bosko, odkryłem, że jest
naprawdę interesujący. Poznałem, jak zaczął pracować,
zaczynając jako bardzo ubogi chłopiec, jak stał się bardzo
znany po tym, jak zajął się chłopcami i dał początek
zgromadzeniu, które jest mocne i znaczące także dzisiaj.
Co zrobiło na tobie największe wrażenie w osobowości Ks.
Bosko?
Bardzo mi się podobała jego walka w filmie„Misja miłości”,
aby udowodnić chłopcom, że on jest przywódcą, i że
powinni jemu przyznać rację i nie ignorować tego, co
mówił, chcąc się go pozbyć. Podobało mi się także to, że
kiedy nie był w stanie osiągnąć czegoś za pierwszym razem,
nie poddawał się i korzystał z każdego legalnego środka, aby
osiągnąć swój cel.
Jakie masz plany na przyszłość, co masz zamiar robić w swoim
życiu?
W najbliższej przyszłości chciałbym się skupić na otrzymaniu
dobrych wyników w szkole, a potem mam nadzieję, że
zajmę się czymś, co będzie związane z filmem..
SALEZJANIE 2013
23

3.6 Page 26

▲back to top
INSPIRATOR
Salezjańska sieć społeczna
Śpiewa na rzecz zaangażowania społecznego i obrony praw
człowieka
Magia w stylu Ks. Bosko
Czuć się dobrze z Ks. Bosko
Serce, które pulsuje w środku świata
Rumunia, Być Księdzem Bosko dzisiaj
Sicelo: czekamy na ciebie!
Pierwsza drukarnia salezjańska liczy 150 lat
24
SALEZJANIE 2013

3.7 Page 27

▲back to top
Do czego mogą posłużyć te strony? Do wyciągnięcia nauki z przeszłości, aby łatwiej
pokonywać bieżące trudności. Pomogą nam zrozumieć, jak sam Bóg prowadził nas w
każdej chwili. Będą przyjemną lekturą dla moich synów, kiedy mnie już nie będzie, bo
Bóg mnie wezwie do Siebie, bym zdał rachunek ze swego życia.
(Wspomnienia Oratorium)
SALEZJANIE 2013
25

3.8 Page 28

▲back to top
Ssialeszpjoałeńcszknaa
Heriberto Herrera
O godz. 8 wieczorem raz w
miesiącu ekrany komputera
zaczynają napełniać się
przesłaniami młodych o
dziwnych nickach, czyli
ksywach, które są używane,
kiedy jest się on-line. Nadszedł
czas salezjańskiego czatu. Te
fajne informacje pozwalają
zidentyfikować osoby, które się
łączą. Z Panamy, Salwadoru,
Kostaryki, Argentyny…
wszystkie za pośrednictwem
SMS… Z czasem ta konwersacja
dotyczy konkretnej kwestii.
Może być ona nieco chaotyczna,
ale ostatecznie odczuwa się
pewne zadowolenie z dzielenia
się wspólną tożsamością,
tożsamością salezjańską.
Czat to jedna z wielu usług, jakie oferuje
wersja on-line Biuletynu Salezjańskiego
Ameryki Środkowej. Istnieje także jego od-
powiednia wersja drukowana. Również
wykaz artykułów można znaleźć na tej
stronie internetowej.
Osób, które potwierdziły swoją aprobatę,
naciskając„lubię to”na Facebooku i Twitterze
na naszej stronie, jest już ponad 700, a ta
liczba stale rośnie. Do każdej z nich zostają
wysyłane e-newsy w ciągu tygodnia.
Użytkownicy znajdują każdego dnia nowe
wiadomości na stronie. Pochodzą one z
różnych dzieł, które my, salezjanie, prowa-
dzimy w krajach Ameryki Środkowej. Niektóre
są czerpane także z różnych kanałów infor-
macyjnych Zgromadzenia i Kościoła. Na
każdy artykuł składa się nie tylko tekst, ale
także towarzyszące mu jedno lub więcej
zdjęć.
Grupa 30 wolontariuszy zawiaduje tym
wielkim źródłem informacji. Każdy z nich
uczęszczał na podstawowy kurs wiedzy
dziennikarskiej, fotografii, inteligentnego
wykorzystania sieci społecznościowych – 7
kursów, trwających trzy dni każdy. W przy-
szłości nie zabraknie oczywiście innych kur-
sów dokształcających.
Strona ta zawiera 3 blogi, które są aktuali-
zowane przynajmniej raz na dwa tygodnie.
Jakiś salezjanin opowiada o swoim życiu,
dziennikarz komentuje świat internetu, matka
pisze o wielkim wpływie systemu prewen-
cyjnego na wychowanie i rozwój swoich
dzieci. Natomiast inny blog jest przeznaczony
dla tych, którzy zwyczajnie chcą przekazać
mądrą i pełną wrażliwości informację.
Każdego dnia ludzie pozostawiają wpisy
na tej stronie. Proszą o informacje, w jaki
sposób zapisać syna czy córkę do szkoły
albo pytają o możliwość spotkania z salez-
janinem, który był ich nauczycielem wiele
lat temu. A jeszcze inni umieszczają komen-
tarze dotyczące ważnych kwestii czy spraw
aktualnych. Tylko nieliczni wysyłają obraźliwe
komunikaty, ale również do nich wędruje
serdeczna i pełna szacunku odpowiedź. I
często odpowiadają, prosząc jednocześnie
o wybaczenie.
Natomiast„mur”to jeszcze inny dział strony,
tutaj są publikowane informacje o wyda-
rzeniach, które odbędą się w domach salez-
jańskich. Nie brak jest konkursów fotogra-
ficznych i wypowiedzi na wybrane tematy.
Liderzy grup znajdują tutaj dużo materiału
do swoich spotkań duszpastersko-młodzie-
żowych. Codzienny filmik video, prawie za-
wsze na YouTube, stanowi zaproszenie do
refleksji nad ważnymi tematami. Radio„Don
Bosco”prowadzone przez pobliski Uniwersytet
Ks. Bosko ściśle współpracuje z naszą stroną.
Strona„Don Bosco”w Ameryce Środkowej
jest połączona albo z Facebookiem, albo z
Twitterem. Istotnie, te linki dają nam możli-
wość szerszego rozpowszechnienia naszych
informacji. Każdego dnia wysyłamy wiado-
mość od Ks. Bosko, której setki użytkowników
niecierpliwie oczekują.
To jest nasza współczesna wersja trady-
cyjnego “słówka na ucho”, które Ks. Bosko
zwykł stosować.
Naszymi odbiorcami są w większości
ludzie młodzi i nie możemy zapominać, że
pomaga nam także grupa dojrzałej młodzieży,
która ponosi odpowiedzialność za to, by
ten ważny środek komunikacji ze światem
młodzieży pozostawał zawsze fascynujący
i pociągający.
26
SALEZJANIE 2013

3.9 Page 29

▲back to top
od młodych dla młodych
SALEZJANIE 2013
27

3.10 Page 30

▲back to top
Śpiewa
Juan
Francisco
Lastra
28
SALEZJANIE 2013
Juan Francisco Lastra jest byłym wychowankiem
Liceum “Camilo Ortúzar Montt” z Santiago i
Uniwersytetu Katolickiego “Silva Henríquez”. Obecnie
jest znany jako zaangażowany piosenkarz oraz autor
tekstów i został mianowany Ambasadorem pokoju i
obrońcą praw człowieka w Chile. Juan Francisco
opowiada, w jaki sposób w szkole salezjańskiej nauczył
się muzyki i wartości, o których śpiewa.
ANS
Dzisiaj, w wieku 28 lat, Juan Francisco poświęca się całkowicie muzyce.
Jego, pełna zaangażowania pasja, rozwijała się powoli, aż do
mementu, kiedy odkrył ją jako swoje powołanie.
W krótkim opisie biograficznym, umieszczonym na jego stronie, czytamy:
“W 1989 r. zapisał się do Liceum Salezjańskiego ‘Camilo Ortúzar Montt’, w
którym doświadczył różnych form wyrazu muzycznego i artystycznego,
poszukując odpowiedzi na palące go pytania, które, począwszy od
dzieciństwa, skumulowały się w bagaż pełen idei, oczekujących jeszcze na
odkrycie”. W czasie swojego pobytu w liceum salezjańskim, oprócz
otrzymania wykształcenia akademickiego i ludzkiego, zdecydował się w
ostatnim roku na naukę gry na gitarze, a potem stopniowo zaczął
interesować się pracą niektórych zaangażowanych piosenkarzy i autorów
tekstu, takich jak Violeta Parra, Silvio Rodriguez, Joan Manuel Serrat, Víctor
Heredia, Atahualpa Yupanqui. I tak oto sam zaczął pisać testy i muzykę do
swoich piosenek.
Po liceum Juan Francisco zapisał się na Wydział Wychowania Fizycznego
na Uniwersytecie Katolickim “Silva Henríquez”, kończąc studia dyplomem.
W czasie drugiego roku został zaproszony, tylko z trzema piosenkami, do
udziału w Festiwalu “Víctor Jara”, organizowanym przez tenże Instytut
Salezjański Studiów Wyższych, ale jego występ przeciągnął się do około
godziny. Zrozumiał, że muzyką może trafić do ludzi. “Uważam, że jest to
pierwsza miara muzyka, kiedy ludność rozpoznaje, że przekazuje się coś
znaczącego. Nie wszyscy, którzy występują na scenie, coś przekazują”.
Z upływem czasu i kolejnymi występami Juan Francisco jeszcze bardziej
się zaangażował. Poznał nowych muzyków. “Bardzo szybko ludzie
poszukiwali mnie drogą pocztową, internetem, słuchali moich utworów.
Moja publiczność zaczęła się rozrastać. W ten sposób skonsolidowało się
moje zaangażowanie jako piosenkarza”.
W czerwcu ubiegłego roku wypuścił swoją pierwszą płytę “Desde mi Calle

4 Pages 31-40

▲back to top

4.1 Page 31

▲back to top
na rzecz
zaangażowania
społecznego i obrony
praw człowieka
a la Imaginación” (“Z mojej drogi do wyobraźni”), na której znajduje się 13
piosenek, dedykowanych dzieciom, poruszających takie argumenty, jak
solidarność, moblilizacja społeczna…
Jego rola piosenkarza zaprowadziła go na wiele scen krajowych i
międzynarodowych. Zasłużył na tytuł “Ambasadora pokoju i obrońcy praw
człowieka w Chile”, jaki został mu przyznany przez Komitet Obserwatorów i
Obrońców Praw Człowieka. Juan Francisco nie traktuje tego tytułu jako
wyróżnienie, ale jako odpowiedzialność.
“Myślę, że każdego dnia
możemy być trochę lepsi; myślę,
że nie jest dobrze. Społeczeństwo
każdego dnia staje się bardziej
egoistyczne, bardziej
indywidualistyczne, bardziej
sektorowe, charakteryzujące się
coraz większą ilością form
dyskrymninacji. Nie jest
normalne, że jest coraz więcej
egoizmu; nie jest normalne, że
jest coraz więcej konsumizmu…
dlatego śpiewam, ponieważ
wierzę, że reprezentuję bardzo
wielu”.
SALEZJANIE 2013
29

4.2 Page 32

▲back to top
Magia
w stylu
Ks. Bosko
30
SALEZJANIE 2013
Wszędzie, gdzie jakaś osoba wkracza w świat salezjański,
z pewnością będzie mieć do czynienia z jakimś
salezjańskim magiem, i to nie tylko początkującym.
Istotnie, wielu członków Rodziny Salezjańskiej należy do
klubów iluzjonistów na całym świecie.
Wwieku dziewięciu lat Janek
Bosko, który już w tym okresie
był pasjonatem czytania i świetnie
opowiadał historie, miał jeden ze
swoich słynnych snów, w którym
ukazał mu się tłum chłopców i męż-
czyzna o dostojnym wyglądzie, który
mu powiedział: «Dam ci mistrzynię,
pod której kierunkiem będziesz mógł
stać się mądry». A jakiż lepszy dar
mógł otrzymać Janek, jeśli nie dar
mądrości! Nie możemy zapominać, że
Janek miał zaledwie dziewięć lat, przy-
bliżał się do dziesiątego, a do jakiej
wspaniałej działalności będzie zdolny
już za dwa lata.
Brian Barnes
przedstawieniach. Godzinami obser-
wował sztuczki magików, aż wreszcie
sam zrozumiał, na czym polegały triki.
Potem próbował, dopóki nie miał
pewności, że sam może to zrobić.
A kiedy coraz bardziej się wprawiał,
zwiększał się także repertuar i liczba
pokazów. Te przedstawienia zawierały
treść duchową, składającą się z mod-
litw i kazań, co było warunkiem, bez
którego pokaz nie miałby miejsca.
Oczywiście, nie było rzeczą łatwą przy-
ciągnąć tłumy, ale Janek był przebiegły
i pamiętał, że sztuczki magiczne bu-
dziły zachwyt.
Każdego tygodnia mama Małgorzata
prowadziła Janka na targ odbywający
się na głównym placu pobliskiego
Castelnuovo. Janek od razu zdał sobie
sprawę, że sztukmistrzowie i akrobaci
ściągali do siebie wielką liczbę osób.
Sprytnie zrozumiał, że gdyby był w
stanie powtórzyć ich „numery”, przy-
ciągnąłby jeszcze większą liczbę osób,
niż gromadził dotąd na słuchaniu opo-
wiadanych przez siebie historii. Wyko-
rzystując dar obserwacji, pamięci i
wykonując stale ćwiczenia, był w
stanie opanować ich sztuczki, dołącza-
jąc w ten sposób do zwyczajnego
opowiadania historii pokazy iluzjo-
nistyczne i akrobacje, jak np. chodze-
nie po linie rozciągniętej pomiędzy
dwoma drzewami. A więc był także
zdolny do robienia przedstawień!
Kluczowa była kolejna ich faza. Janka
zaczęły także fascynować sztuczki ma-
giczne. I zrozumiał, że to, co budziło
jego zachwyt, fascynowało także
osoby, które uczestniczyły w jego
Janek był całkowicie zdeterminowany,
by zostać kapłanem. Tak więc te pub-
liczne przedstawienia były opłacane
godzinami nauki i pracy, aby zarobić
na to, co konieczne. W czasie, gdy do-
rastał, nigdy nie przestał ćwiczyć się w
biegłym dialogu i sztuce teatralnej.
Jakże ważne okażą się te oba ele-
menty w przyszłych latach. Mądrość,
która była obiecana małemu Jankowi,
zaczynała nadawać formę wielu jego
decyzjom.
W czasie ostatniego roku szkoły po-
przedzającego wstąpienie do semina-
rium zdecydował osiąść w rodzinie
niejakiego Tommaso Comino. Janek
nie mógł się powstrzymać od robienia
„rzeczy, które wprawiały w osłupienie”.
Jak napisał, «niejeden zaczynał wątpić
w to, że jestem iluzjonistą, czy przy-
padkiem nie czynię tych rzeczy z
pomocą jakiegoś diabła». Tak więc
Tommaso Comino poczuł się w obo-
wiązku poinformować o tym, co Janek
wyczynia, władze kościelne, bo za-

4.3 Page 33

▲back to top
Szkoły i oratoria także mają swoje grupy, rodzaj „palestry” dla kiełkujących
talentów. Np. uczniowie szkoły salezjańskiej z Chertsey (Wielka Brytania) mają
to szczęście, że ich nauczycielem jest prawdziwy specjalista w zakresie iluzji i
członek koła iluzjonistów, salezjanin współpracownik. Ale co się kryje za tym
światem magii i iluzji?
częto mniemać, że faktycznie jest cza-
rodziejem i to w zakresie czarnej magii.
Raporty sporządzone przez władze ko-
ścielne dotarły aż do kanonika Burzio.
Tak więc kanonik zaczął dochodzenie,
ponieważ wiedział także, że Janek
otrzymuje dobre stopnie w szkole. Po-
prosił, by on sam udzielił mu wyjaś-
nień. Wyjaśniając, Janek poprosił tegoż
kanonika o pożyczenie zegarka. A
kiedy ten go nie znalazł, Janek poprosił
o pożyczenie monety. Także i portmo-
netki kanonik nie był w stanie znaleźć,
stąd zdenerwowanym tonem powie-
dział do Janka: «Łobuzie. Albo ty jesteś
sługą diabła, albo diabeł tobie służy».
Wtedy Janek podniósł klosz,
który był w pobliżu, po-
kazując kanonikowi zarówno zegarek,
jak i portmonetkę, które tam się znaj-
dowały. Wściekłemu kanonikowi, który
zażądał wyjaśnienia tego wszystkiego,
Janek musiał objaśnić sztuczkę. Wyjaś-
nił, jak znalazł zegarek i portmonentkę,
i jak w chwili roztargnienia kanonika je
ukrył. Z wielką ulgą dla Janka kanonik
wybuchnął śmiechem, a nawet popro-
sił Janka, by nauczył go którejś z jego
sztuczek.
25 października 1835 r. Janek ubrał po
raz pierwszy szatę klerycką. W tym
samym dniu, całkiem prywatnie, zrobił
pewne postanowienia, które miały mu
pomóc na drodze duchowej poprawy.
Jak na ironię, pośród nich znajduje się
ta: «Nie będę więcej wykonywać sztu-
czek kuglarskich, iluzjonistycznych…».
To być może dlatego, że zajście z ka-
nonikiem Burzio pozostawiło w nim
głębokie znamię. Sztuczki magiczne
przyciągały tłumy, kiedy Janek był
młody, ale być może nie byłyby uży-
teczne dla jego przyszłej posługi.
Nigdy nie dowiemy się, co Jankowi
chodziło po głowie, ale jest pewne, że
dary mądrości i rozumu odegrały
ważną rolę w tej decyzji. Gdyby Janek
nie podjął decyzji o zaprzestaniu sztu-
czek magicznych w tym dniu, być
może Jan Bosko, który miał się wyłonić,
byłby osobowością zupełnie
inną.
SALEZJANIE 2013
31

4.4 Page 34

▲back to top
Czuć się dobrze z Ks. Bosko
Erwin Joey E. Cabilan
Z pasji do katechezy zacząłem poszukiwać rodzin zakonnych, w których
czułbym się dobrze w mojej roli wychowawcy do wiary. Pewnego wieczoru
w czasie studium napisałem więc mail do salezjanów, po odwiedzeniu
wcześniej ich strony internetowej. Modliłem się: „Panie, jeśli nie otrzymam
odpowiedzi do dwóch tygodni, to oznacza, że mam być świeckim
katechetą. Gdy stanie się przeciwnie, będzie to oznaczać, że muszę zmienić
mój styl życia”. Istotnie,dzień przed upływem tego terminu przyszedł mail
od salezjanina, ks. Randy’ego Figuracion. Poszukiwałem swojego
powołania i, co do tego nie ma wątpliwości, Bóg mi je znalazł!
Od zawsze marzyłem, już od
dziecka, by odnieść sukces.
Trudziłem się, aby zdobyć to, czego
pragnąłem. Potem miałem szczęście
zdobyć dyplom I stopnia w zakresie
edukacji, dwa dyplomy II stopnia, była
możliwość studiów za granicą, pracy
jako nauczyciel i zdobycia boga-
tego doświadczenia katechetycz-
nego. Zawsze korzystałem z każdej
chwili życia w sposób, w jaki czyni to
młody kawaler.
Ale w pewnym momencie zacząłem
pytać: „A może powinienem posiąść
albo uczynić coś jeszcze, więcej, może
powinienem stać się kimś?”. Tak więc
zacząłem poważniej zastanawiać się
nad tym pytaniem i właśnie gdy szu-
kałem w swoim wnętrzu możliwej od-
powiedzi, powoli rozkwitało to marze-
nie, jakie miałem od dziecka, tj., by
zostać księdzem.
Wychowawca do wiary
Moja praca katechety sprawiała, że
byłem w stałym kontakcie z wieloma
osobami o odmiennych drogach życia,
a zwłaszcza z młodymi katechetami,
którzy pełnili tę funkcję wśród mło-
dzieży jako wolontariusze. Poznawa-
łem ich sytuacje życiowe i starałem się
je zrozumieć. Żyjąc z nimi i jak oni – w
prostocie i poszukiwaniu Boga –
byłem w stanie zrozumieć, kochać i na-
śladować Ks. Bosko.
34. artykuł naszych Konstytucji mówi,
że„ewangelizacja i katecheza stanowią
podstawowy wymiar naszego posłan-
nictwa”. Św. Jan Bosko został wezwany
przez Jezusa do pracy na rozległym
polu, kiedy w wieku 9 lat miał słynny
sen. Więc i ja, jako młody salezjanin,
mam za zadanie poznać i kochać
Jezusa, zwłaszcza w ubogiej i opusz-
czonej młodzieży.
Towarzysz młodych
Dzielę się darem wiary, ucząc w szko-
łach publicznych w Lawaan, Tabunoc i
Cebu, jak i podejmując moją pracę w
aspirantacie w Don Bosco Formation
Center w Lawaan.
32
SALEZJANIE 2013

4.5 Page 35

▲back to top
Natomiast w niedzielę pomagam w
Oratorium Ks. Bosko w Pasil, starając się
być dla każdego oratorianina bratem,
przyjacielem i towarzyszem, a jedno-
cześnie ubogacić ich wiarę. Młodzi z
Pasil są prości, ale jednocześnie wypo-
sażeni w wielkie talenty, gościnni i dość
ekspresyjni. Pomimo codziennych pro-
blemów, z którymi muszą się zmierzyć,
mają potem siłę, by się uśmiechać i
śmiać. Jestem pewien, że stanowią
żyzny teren, na którym można zasiać
słowo Boże. Jest w nich wiara, potrze-
bują jedynie kogoś, kto będzie blisko
nich i pomoże im wzrastać.
W maju byłem świadkiem tego, w jaki
sposób praca wolontaryjna grupy ka-
techetów wsparła różne zajęcia w
oratorium. Pomimo wrzawy i obaw
na początku, potem wszystkie
dzieci pomagały ks. Andy Mendozie i
uczestniczyły we Mszy św. z uwagą i
wielkim zaangażowaniem. Zrozumia-
łem, że siłą rzeczy owoców tego apos-
tolatu nie ogląda się w wielkich
rzeczach. Pewnego razu po Mszy św.
jedno dziecko podeszło do mnie,
wzięło moją rękę i ucałowało (gest,
który w tradycji filipińskiej oznacza
szacunek względem starszej osoby).
Był to prosty wyraz poszanowania
i wdzięczności za moją obecność
wśród nich. I właśnie dzięki temu
małemu bardzo pięknemu gestowi
zrozumiałem, że zacząłem rzucać
słodkie ziarna pośród tych młodych.
Pomimo wielkiego ubóstwa, w jakim
żyją, umieją obdarzyć jednym z naj-
większych darów, jakie istnieją na
świecie – przyjaźnią. I właśnie dlatego
Jezus jest wśród nich.
Oczywiście, nie jest łatwo przemieścić
się z jednego na drugie miejsce apos-
tolatu, co łączy się ze zmęczeniem fi-
zycznym, często znacznym. Ale zdaję
sobie sprawę, że jestem jak ziemska
łódź nadziei i miłości Boga, i że jest
to jedna z najbardziej szlachetnych
rzeczy, jaką może czynić dana osoba.
Pozostawiłem moją rodzinę i moich
przyjaciół, ale wraz z Rodziną Salezjań-
ską i młodzieżą mogę powiedzieć, że
znalazłem swój dom: serce Ks. Bosko.
Wraz z nim mam jedno pragnienie:
„Daj mi dusze, reszta się nie liczy”.
SALEZJANIE 2013
33

4.6 Page 36

▲back to top
W
centrum świata
znajduje się dom. Właśnie
tutaj, w Quito, w środku
świata, Becchi i Valdocco
rozpalają serce
kontynentu.
Javier Altamirano
Serce,
które pulsuje w
środku świata
Wśrodku świata… oaza. Zaledwie 25 km na południe od Ekwa-
doru, na rozległej dolinie Quito, znajduje się dom. Właśnie
tutaj mała grupa salezjanów i świeckich przyjmuje członków Ro-
dziny Salezjańskiej na okres trzech tygodni. Ludzie przybywają, aby
wykazać, że ich serca biją w harmonii z prostym wieśniakiem wiz-
jonerem, prostym księdzem założycielem jednego z najwspanial-
szych pomysłów wychowawczych w świecie młodzieży: oratorium
na Valdocco. Nie ma tutaj górskiego łańcucha Alp, ale są Andy. Nie
mówi się po piemoncku, ale różnymi odmianami hiszpańskiego
Ameryki Łacińskiej i portugalskiego Brazylii. Jednak jedna rzecz jest
pewna: to samo serce, które biło na Colle Don Bosco i w Turynie w
wieku XIX, teraz bije także tutaj.
Zwykliśmy nazywać ten dom „Centrum”, chociaż cała nazwa to
Centro Salesiano Regional de Formación Permanente, a po polsku:
Salezjańskie Regionalne Centrum Formacji Ciągłej. Powstało w 1974
r. z myślą o regionie jako odpowiedź salezjanów na falę posoboro-
wej odnowy. Stało się punktem odniesienia dla Rodziny Salezjań-
skiej na całym kontynencie amerykańskim, zwłaszcza z początkiem
2000 roku, kiedy to została stworzona Szkoła Salezjańskości. Do tej
pory przeszło przez nią ponad 400 nauczycieli i animatorów (SDB,
CMW i świeckich), pochodzących od Ziemi Ognistej, aż po obszary
rzek Grande i Colorado, na północy kontynentu, gdzie język hisz-
pański zaczyna przechodzić w angielski.
34
SALEZJANIE 2013

4.7 Page 37

▲back to top
Jest to piękny budynek z 24 komfortowymi salami, dużą aulą,
podzieloną na klasy, 6 mniejszymi salami do pracy w grupach,
biblioteką specjalizującą się w pozycjach salezjańskich, jadalnią,
Ekwadoru salą gier i pięknym tarasem widokowym. Ale bez cienia wątpliwości
najpiękniejszą część kompleksu stanowi kaplica. Znajduje się
dokładnie w sercu Centrum.
Centrum znajduje się wewnątrz wielkiego kompleksu Sa-
lezjańskiego Uniwersytetu Politechnicznego w Quito. Jest
to piękny budynek z 24 komfortowymi salami, dużą aulą,
podzieloną na klasy, 6 mniejszymi salami do pracy w gru-
pach, biblioteką specjalizującą się w pozycjach salezjań-
skich, jadalnią, salą gier i pięknym tarasem widokowym.
Ale bez cienia wątpliwości najpiękniejszą część kompleksu
stanowi kaplica. Znajduje się dokładnie w sercu Centrum.
Chce być wyrazem ducha Ks. Bosko: gościnna i słoneczna,
zachęca do skupienia i modlitwy. Ktokolwiek do niej
wchodzi, zaraz kieruje uwagę na Chrystusa Dobrego Pa-
sterza, który najpierw staje się ofiarą i ołtarzem, aby na-
stępnie objawić się w mocy i pięknie Zmartwychwstania:
Chrystusa Zmartwychwstałego, który jest niczym biegacz
po skończonym biegu, z otwartymi szeroko ramionami,
rękami wzniesionymi do góry, płucami, które oddychają
powietrzem zwycięstwa, roztaczającym się wokół niego…
Wszystko to każe myśleć o tej Niedzieli Wielkanocnej,
której Ks. Bosko przybył do domu Pinardiego, gdzie orato-
rium zaczęło mieć stałą siedzibę.
W tych dwunastu latach, w których przewinęło się setki
uczniów Szkoły Salezjańskości, każdy z nich wniósł ze sobą
szczególny dar własnej osobowości, salezjańskiego stylu,
własnej kultury i profesjonalności. Istotnie, dom wypełnia
się jaskrawymi kolorami, gustami, dźwiękami i piosenkami
różnego pochodzenia. Ten, kto tutaj przychodzi, nie przy-
bywa tylko po to, aby otrzymać i wzmocnić swój charyz-
mat salezjański, ale także, by przekazać ten charyzmat
innym osobom, ofiarować im duchowy pokarm, dzielić
go z innymi, pomagając im wzrastać.
U podstaw metody studium są dwa podstawowe ele-
menty: historia i teologia duchowości. Historia pomaga
poznać Ks. Bosko, wychodząc od faktów, i wejść w jego
mentalność poprzez wydarzenia, przemiany historyczne
i kulturowe okresu, w którym żył. Teologia duchowości do-
starcza przesłanek do analizy głębokiej intuicji, jaką posia-
dał, i wartości, które definiowały jego posłannictwo i
duchowość w kontekście Kościoła i społeczeństwa. Tutaj
nabywa się doświadczenia, aby zrozumieć, i uczy się, aby
komunikować. Tak więc Centrum staje się ośrodkiem pro-
mieniowania udzielającego się entuzjazmu, pasji, do-
świadczalnego poznania, przemiany. Jedna rzecz jest
absolutnie pewna: nikt nie wraca do domu taki, jaki przy-
był. Nikt nie jest obojętny wobec tego, czym tu żyje.
Trzy poziomy, jedno życie, wiele historii życia. W ciągu
trzech kolejnych lat (trzy tygodnie w każdym roku) męż-
czyźni i kobiety przebywają razem w Centrum, pragnąc
polepszyć swoje życie i życie innych osób. Na czwartym
etapie członków kursu odwiedzają miejsca związane z Ks.
Bosko na Colle i w Turynie. Za tym projektem stoi człowiek,
marzyciel, historyk i badacz z sercem pasterza, świetny wy-
chowawca, mistagog i„dziadek” wszystkich, ks. Fernando
Peraza.
Wielu jest tych, którzy po skończeniu kursu zaczęli wyda-
wać obfite owoce, rozpalając kontynent, niczym iskierki,
w jego jałowych miejscach. Ks. Bosko jest dzisiaj bardziej
żywy niż dwanaście lat temu na tych ziemiach, o których
śnił, a które mają jeszcze wiele marzeń, ale i na nieszczęście
żyją także wieloma koszmarami. Wielu młodych, właśnie
jak w czasach Ks. Bosko, oczekuje z utęsknieniem na spot-
kanie salezjanów z pasją (osób świeckich i zakonników,
mężczyzn i kobiet), którzy zapewnią ich o tym, że orato-
rium nie przestanie nigdy istnieć.
SALEZJANIE 2013
35

4.8 Page 38

▲back to top
Rumunia Być
Księdzem Bosko
dzisiaj
Andrei Laslău
Najpierw byłem ministrantem w
mojej parafii, potem wstąpiłem
do niższego seminarium. Tam, poszu-
kując czegoś odmiennego, natrafiłem
na książkę o życiu Ks. Bosko. To było coś
innego, to, czego szukałem. Ks. Bosko
był tym typem księdza, którym chcia-
łem zostać. Czytając o jego życiu, o
dziejach pierwszego oratorium na
Valdocco, wyobraziłem siebie pośród
jego chłopców.
Odczułem wielką radość, kiedy spoty-
kając salezjanów z Bacău, znalazłem
księży, którzy wydawali mi się tymi z
kart „Wspomnień Oratorium” – nie
tylko przebywali wśród młodzieży, ale
byli sercem wszystkich działań. Pomy-
ślałem, że ich życie może także stać się
moim życiem.
Zostałem salezjaninem w 2009 r., a po
studiach filozofii w Nave, we Włoszech,
przełożeni skierowali mnie na asysten-
cję właśnie do Bacău, miasta, z którego
pochodzę, do pracy w oratorium. Kto
by kiedykolwiek pomyślał, że zostanę
wysłany na asystencję do miasta, w
którym wzrastałem jako animator?
Miejsce, w którym
wzrastałem
Bacău jest piękne, ale i złożone. Miasto
liczy około 200 000 mieszkańców, a sa-
lezjanie znajdują
się w dzielnicy ludowej. Imię Ks. Bosko
jest coraz bardziej znane w domach
ludzi, a wokół roztacza się swoista kul-
tura i poczucie szacunku. Jest to
owocem pracy, jaką wykonujemy.
„Żółty dom”, tj. nasz dom, stał się cen-
trum zainteresowania i miejscem spot-
kań dzieci i młodzieży z dzielnicy i
miasta.
Jeśli na początku było tylko oratorium,
oferujące młodym bezpieczne środo-
wisko, gdzie mogli grać i uczyć się
czegoś dobrego w życiu, w krótkim
czasie zauważono, że trzeba zapropo-
nować także coś innego, i w ten
sposób zwiększyła się liczba podejmo-
wanych działań.
We wspólnocie jest nas czterech
współbraci.
36
SALEZJANIE 2013

4.9 Page 39

▲back to top
Nazywam się Andrei Laslău, mam 23 lata i
pochodzę z Bacău, miasta we wschodniej Rumunii.
Wzrastałem podobnie jak wielu moich
rówieśników, ale Pan w swoich planach zawiódł
mnie na drogi, o jakich nigdy mi się nie śniło…
Mamy oratorium, ośrodek dzienny z
zajęciami pozaszkolnymi, ośrodek roz-
woju i przygotowania do samodziel-
nego życia i małą szkołę zawodową, z
kursami dla elektryków i hydraulików.
Istnieje dobra współpraca z gminą, a
także z pobliskimi parafiami. Ważny jest
także wkład animatorów, którzy w
większości są ludźmi młodymi, a któ-
rych prowadziłem przez wyjazdem
do Włoch. Liczą średnio 16-17 lat i
wprost kipią kreatywnością. Często
mam pomysł, dzielę się nim z nimi, a
potem razem realizujemy niewiary-
godne rzeczy, które są bardzo doce-
niane przez młodych. Jak w czasach Ks.
Bosko – młodzi dla młodych.
Po studiach w Nave teraz jestem zanu-
rzony w tę rzeczywistość, którą po
części już znałem, a która z czasem
także się zmieniła. Pierwsze tygodnie
były jedną wielką przygodą, kiedy sta-
rałem się zrozumieć, w jaki sposób
kontynuować już istniejącą działalność,
i zastanawiałem się nad przyszłymi
możliwościami. Wszystkie rzeczy mu-
siały być zrobione, tak więc powoli
nauczyłem się tego, co potrzeba.
Zajęcia w oratorium i ośrodku
dziennym wypełniają mi cały dzień:
planowanie, organizacja, spotkania z
młodzieżą i animatorami, omówienie
programu, przygotowanie spotkań i
asystencja na podwórku. W „Żółtym
domu” proponujemy zajęcia pozalek-
cyjne, prace ręczne, kursy muzyki i
języków obcych, grupy sportowe, for-
macyjne, takie jak „Przyjaciele Domi-
nika Savio”, grupa klaunów, orkiestra
oratoryjna. To są tylko zajęcia prowa-
dzone w dni powszednie. Poza tym, w
oparciu o kalendarz wakacyjny, wy-
chodzimy także z innymi propozy-
cjami, takimi jak “Lato dzieci”, które
gromadzi ponad 350 dzieci i około 100
animatorów.
Pomóc młodym mieć
nadzieję
Często stawiam pytanie, czy będę
w stanie ciągnąć to wszystko. Ale
do tego i wszystkiego innego jest
zawsze łaska Boża, która nie przestaje
mi towarzyszyć i zaradzać wszystkim
brakom.
Dzieci i młodzież z Bacău lubią mieć
wielkie marzenia. Pomimo trudnych
warunków życia i niepewnej przy-
szłości umieją zawsze być optymis-
tami i wierzyć w lepszy kraj. Problemy
w Rumunii istnieją, jak wszędzie, ale
bardzo podziwiam nowe pokolenie
młodych, które zrozumiało, że sytua-
cja się nie zmieni, jeśli pozostawią
swój kraj, udając się na Zachód. Po-
zostają więc, chociaż zarabiają znacz-
nie mniej, ale nie przestają żywić
nadziei i kształtować przyszłość Ru-
munii.
SALEZJANIE 2013
37

4.10 Page 40

▲back to top
Oratorium Ks. Bosko nigdy nie
przestało się rozwijać i
wzrastać, począwszy od
przybycia pierwszych
salezjanów w 1949 r. Oratorium
gromadzi zwłaszcza miejscową
ludność z Bosco Village, dzieci
ze środowisk robotniczych i
personel St. John Bosco College.
38
SALEZJANIE 2013
Sicelo:
Clarence Watts
Salezjanin koadiutor Maurice
Bondioni był pierwszym salezja-
ninem przybyłym do Daleside (Jo-
hannesburg), aby zamieszkać w
pierwszym domu, który w swoim
czasie był znany jako Transvaal (dzi-
siaj część prowincji Guateng). Było to
2 marca 1949 r., a już 14 listopada
przybyli pierwsi uczniowie i w małym
budynku rozpoczęła się szkoła, której
nadano nazwę „Szkoła ks. Rua”, a
która z upływem lat osiągnęła
obecną liczby uczniów - 900.
Ponieważ przestrzeń wokół Bosco
Centre rozrastała się, także liczba
dzieci, które chciały uczęszczać do
oratorium, wzrastała. Bosco Centre
jest otoczone przeważnie polami i
gospodarstwami. Z czasem okolice
Drumbalde, Daleside, Walkerville i De
Deur zaczęły się rozrastać.
Szkoła Księdza Rua, która na po-
czątku, w 1949 r., była szkołą wiejską,
z upływem lat się rozwinęła, skut-
kiem czego została przesunięta o 500
metrów w kierunku drogi, która pro-
wadzi do Bosco Centre. Dzisiaj gro-
madzi dzieci z wyżej wymienionych
terenów, a kieruje nią ks. Dino Miotto.
Mój pierwszy kontakt z oratorium
miał miejsce w 1994 r., kiedy to jako
prenowicjusz byłem pod opieką ks.
Paula Boroka Kima z Korei Południo-
wej. Zajęcia oratoryjne odbywały się
każdej niedzieli od godz. 13.30 do
16.30, a składały się na nie: modlitwa
na rozpoczęcie, przesłanie oraz gry i
zabawy. Dzień kończył się modlitwą.
Starsi, którzy przychodzili, pochodzili
z pobliskiej wiejskiej okolicy Daleside,
zaś większość najmłodszych z Bosco

5 Pages 41-50

▲back to top

5.1 Page 41

▲back to top
czekamy na ciebie!
Oratorium Ks. Bosko w Daleside
Village. Młodych było około 40.
Nowe wyzwanie
Gdy po studiach wróciłem do Kenii w
2008 r., powierzono mi funkcję kierow-
nika planowania w Bosco Youth
Centre. W tym czasie dyrektorem ora-
torium był kleryk Lingoane i był nim do
lipca 2009 r., kiedy to wyjechał do
Włoch, aby kontynuować swoje studia
teologiczne. Teren, z którego młodzi
przybywali do oratorium, rozciągał się
aż po Sicelo (Meyerton). Na wielu na-
szych spotkaniach z udziałem różnych
referentów oratoryjnych długo dysku-
towaliśmy nad sposobem rozwiązania
problemu transportu, z uwagi na to, iż
mieliśmy do dyspozycji tylko dwa mi-
krobusy, mogące pomieścić 8 osób
każdy. Dotąd pamiętam niedzielę,
której ks. Roy i ja musieliśmy odbyć
sześć kursów do Sicelo i z powrotem.
W czasie jednego z tych spotkań
Zanele, jeden z odpowiedzialnych za
młodzież, powiedział, że w Sicelo jest
wolny i dostępny teren rekreacyjny.
Składały się nań: boisko do piłki nożnej,
do netballu, wielka sala i park zabaw
dla najmłodszych dzieci. Tak więc za-
cząłem myśleć i badać możliwość
przeniesienia siedziby oratorium do
Sicelo, skąd pochodziła największa
liczba dzieci. Poprosiliśmy także o wy-
magane pozwolenia zarząd gminy
Midvaal. Odpowiedziano nam, że nie
ma żadnych przeszkód, abyśmy my, sa-
lezjanie, korzystali w niedzielę z prze-
strzeni Sicelo Sports and Recreation
Centre.
Wspólnota Bosco Centre zaaprobo-
wała przeniesienie oratorium i tak 22
maja 2011 r. zostało oficjalnie otwarte
oratorium w Sicelo z 50 dziećmi. Ora-
torium jest otwarte każdej niedzieli od
godz. 14 do 16. Ekipa Bosco Centre jest
odpowiedzialna za animację, która,
prowadzona każdego miesiąca, obej-
muje różne zajęcia, np. w sierpniu
omawialiśmy problemy kobiet, we
wrześniu natomiast skupialiśmy się na
tematach kultury i lokalnych tradycji.
Średnio do oratorium uczęszcza od 80
do 100 osób. Ci młodzi z wielką rado-
ścią oczekują na niedzielne oratorium
i jesteśmy wdzięczni Ferrero za przeka-
zaną czekoladę, którą, od czasu do
czasu, możemy podarować naszym
młodym.
Nie przestaniemy nigdy starać się o to,
aby oratorium było miejscem nauki,
modlitwy, zabawy i by każdy czuł się w
nim jak w swoim domu. Przez to do-
świadczenie bycia z młodymi, które na-
bywamy każdej niedzieli w Sicelo, my,
salezjanie, stajemy się misjonarzami
pośród młodych i kto wie, czy pew-
nego dnia nie ujrzymy owoców tych
naszych wysiłków, podejmowanych
zawsze z zamiarem siania ziarna Ewan-
gelii wśród młodzieży. Słowo 'sicelo' w
języku sotho oznacza 'prosić'. To młodzi
z tej okolicy nas poprosili… i my odpo-
wiedzieliśmy na ich prośbę.
SALEZJANIE 2013
39

5.2 Page 42

▲back to top
Drukarnia, którą założył
Ks. Bosko, obchodzi 150
lat. Powstała w klimacie
rodzinnym, bardzo
szybko zyskała uznanie
na polu druku i
introligatorstwa,
przekształcając się w
szkołę zawodową i
kształcąc pokolenia
zdolnych i cenionych
rzemieślników oraz
mistrzów książki.
Pierwsza drukarnia
salezjańska liczy
150 lat
ANS
Wpołowie XIX wieku Ks. Bosko
zrozumiał, że przyszłość będzie
zależeć od umiejętności komuniko-
wania się. Pewnego dnia rozłożył
na stoliku wydrukowane stronice
książki, która nosiła tytuł „Aniołowie
Stróżowie”, i przywołując jednego z
chłopców, powiedział do niego: «Ty
będziesz introligatorem!». «Ja intro-
ligatorem? Jak to zrobię, skoro nic
nie wiem o tym zawodzie!» – odpo-
wiedział chłopiec. «Chodź tutaj! –
nalegał Ks. Bosko – Widzisz te kartki!
Usiądź za stołem: trzeba zacząć od
ich składania». On sam usiadł z
chłopcem i razem składali strony.
Następnie, z pomocą mamy Małgo-
rzaty, je pozszywał. Chłopcy wokół
śmiali się. «Śmiejecie się – wykrzyk-
nął Ks. Bosko – ale ja wiem, że w
naszym domu musi być ten warsz-
tat introligatorski i chcę go zapo-
czątkować».
Pod koniec 1861 r. Ks. Bosko umieścił
w specjalnie zbudowanym pomiesz-
czeniu dwa urządzenia na kołach i
prasę drukarską. Stół i skrzynki na
czcionki wykonali stolarze z domu.
Widząc to wyposażenie, niezbyt no-
woczesne, chłopcy, którzy mieli rozpo-
cząć pracę, nie byli jej entuzjastami, ale
Ks. Bosko dodawał im otuchy: „Zoba-
czycie! Będziemy mieć drukarnię, dwie,
dziecięć drukarni. Zobaczycie!».
Pierwsza – ale nie ostatnia!
Drukarnia Oratorium, jak została na-
zwana pierwsza salezjańska szkoła gra-
ficzna, zaczęła swoją produkcję w 1862
r. Jak każde drzewo oczekujące na po-
myślny wzrost Drukarnia Oratorium
doświadczyła różnych transformacji i z
czasem rozwinęła się. W miarę jak po-
większały się i przeobrażały pomiesz-
czenia, zakupowano coraz większe i
nowocześniejsze maszyny. Drukarnia
stała się olbrzymia i wydajna do tego
stopnia, że mogła rywalizować z naj-
lepszymi w mieście: cztery prasy, dwa-
naście maszyn, poruszanych najpierw
parą wodną, a następnie gazem i w
końcu energią elektryczną, odlewnia
czcionek i inne.
W październiku 1872 r. niektórzy z
prywatnych drukarzy, zazdroszczący
dziełu salezjańskiemu i przerażeni
jego obiecującą przyszłością, utworzyli
spółkę i przedstawili rządowi petycję,
w której domagali się zamknięcia
wszystkich drukarni o„celu i charakte-
rze dobroczynnym”. Ale Ks. Bosko od-
dalił to zagrożenie w zdecydowany dla
siebie sposób.
W 1884 r. drukarnia salezjańska
uczestniczyła w Ekspozycji Krajowej,
wystawiając wielki hangar opatrzony
40
SALEZJANIE 2013

5.3 Page 43

▲back to top
napisem: „Fabryka papieru, drukarnia,
odlewnia i księgarnia salezjańska”. W
roku następnym Ks. Bosko skierował
do swoich współbraci salezjanów list
na temat rozpowszechniania dobrej
książki w celu pobudzenia ich do więk-
szego zainteresowania możliwościami
apostolatu, na jakie druk pozwalał:
«Dobra książka – pisze – wchodzi
nawet do domów, gdzie nie może
wejść ksiądz, jest traktowana również
przez złych jako pamiątka czy upomi-
nek. Pojawiając się, nie wstydzi się; za-
niedbana, nie niepokoi się; czytana,
naucza spokojnie prawdy; niedoce-
niona, nie skarży się i pozostawia
wyrzut sumienia, który w swoim czasie
rozpala pragnienie poznania prawdy,
której zawsze jest gotowa nauczać. (…)
Kto daruje dobrą książkę, nie ma za-
sługi w czym innym, jak budzeniu
myśli Bożej, i już dostąpił niezrównanej
nagrody u Boga».
W epoce cyfrowej
Z upływem czasu sława drukarni Ks.
Bosko rozszerzyła się po Europie, przy-
nosząc owoce w postaci licznych
nagród i wyróżnień. Z biegiem lat zos-
tały otwarte i wyposażone nowe działy,
aby właściwie odpowiedzieć na po-
trzeby współczesnego społeczeństwa
i pozostać zawsze na czele postępu, jak
tego chciał Założyciel. Także skrót się
zmienił, jako że stała się Salezjańską
Szkołą Graficzną (SCG).
I sam przekaz się zmienił. Jest wciąż
szybsza, bardziej elektroniczna, cyf-
rowa, stała się siecią obejmującą cały
świat. Książka, tak bardzo ukochana
przez Ks. Bosko, mogłaby wydawać się
skazana na niepowodzenie, ale w dru-
karni salezjańskiej pamięta się, że
książka oznacza nie tylko przedmiot
szybkiej konsumpcji, ale wyraz sztuki,
rzemiosło, umiejętność zawodową i
kompetencję. Drukarnia na Valdocco
zrodziła się jako szkoła i nie przestaje
jeszcze dzisiaj być szkołą. W wirze
zmian pozostała taka sama, jaką ją
chciał i jak ją ukierunkował Ks. Bosko,
zakorzeniona, także geograficznie, w
swoich początkach: jej miejsce było
zawsze tam, obok Bazyliki Maryi Wspo-
możycielki.
Fundamentalne elementy jej charak-
teru nie zmieniły się: po 150 latach
doświadczenia nie przestaje praco-
wać każdego dnia, bez przerw i z ros-
nącym uznaniem ze strony wszystkich
pracowników, z międzynarodowym
rozmachem i satysfakcją, że może nau-
czać rzemiosła tak wielu młodych.
Odznaczając się dwoma cechami,
które są przekazywane od zawsze: kli-
matem rodzinnym i fachowością.
SALEZJANIE 2013
41

5.4 Page 44

▲back to top
PROMOTOR
BIOSELVA: rozwój pełen szacunku i równowagi
Odkrywając misje alezjańskie
Stworzyć kulturę misyjną dla naszej młodzieży
Nigeria, młody olbrzym Afryki
Jak owce bez pasterza
Misjonarz z recyklingu
z Valtelliny na Wyspy Salomona
42
SALEZJANIE 2013

5.5 Page 45

▲back to top
Wielokrotnie przekazywał mi wyrazy głebokiego szacunku dla naszej posługi wśód
chłopców z ludu, posługi tak podobnej do misjonarzowania na obcej ziemi. Wyrażał
nadzieję, że instytucje takie jak nasza rozpowszechnią się we wszystkich miastach i
miejscowościach jego państwa.
(Wspomnienia Oratorium)
SALEZJANIE 2013
43

5.6 Page 46

▲back to top
BIOSELVA:
rozwój pełen szacunku
i równowagi
Vicente Santilli
Bioselva to grupa wolontariacka,
która powstała, by pomóc tubyl-
czym ludom peruwiańskiej Amazonii.
Projekt zrodził się jako odpowiedź na
warunki życia plemion, które nigdy nie
były brane pod uwagę przez państwo.
Ta ludność domaga się prawdziwych
odpowiedzi i szacunku dla swojego
stylu życia. Było wielu„badaczy”, którzy
przeszli przez te ziemie; każdy z licz-
nymi obietnicami, których jednak nie
spełnili, co rodziło potem klimat po-
dejrzenia i znikomego zaufania.
Ale dzięki „Bioselvie” mentalność
tych ludów powoli się zmienia. Projekt
przewiduje przygotowanie członków
lokalnej wspólnoty w zakresie rolniczo-
leśnym, budowę i wyposażenie dwóch
fabryk do zbioru i produkcji wyrobów,
które następnie będą sprzedane.
„Chcemy zwiększyć uprawę orzechów
ziemnych i sacha inchi (roślinny olej ko-
kosowy), aby doprowadzić do zrówno-
ważonego spożycia ungurahui i aguaje
(owoce tropikalnej puszczy peruwiań-
skiej)” – wyjaśnia Enrico. Czynimy to
wszystko, nie zapominając o znaczącej
roli zastosowania nowych technik,
które pozwolą na lepszy zbiór owoców,
bez wyrywania czy wycinania roślin.
Inicjatorzy
Jak tylko pani Rosario poznała legen-
darnego księdza Yankuama (Luis Bolla),
natychmiast pokochała jego misję.
„Jego praca – twierdzi – poruszyła moje
serce i zaraz zgodziłam się przystąpić
do jego projektu. Oczywiście nie bra-
kowało wątpliwości i obaw, ale jak tylko
zostałam zaakceptowana przez lud
Achuar, pragnący polepszyć swój styl
życia i otwarty na ewangelizację, ogar-
nął mnie wielki zapał”.
44
SALEZJANIE 2013

5.7 Page 47

▲back to top
Wyzwanie, związane z obroną najbardziej opuszczonych ludów peruwiańskiej
Puszczy Amazońskiej. Enrico Marinucci i pani Rosario Miñano, z pomocą VIS
(Międzynarodowego Wolontariatu na rzecz Rozwoju), realizują projekt, który ma
polepszyć poziom życia i jednocześnie zachować kulturę amazońskich ludów,
począwszy od tych z grupy etnicznej Achaur.
Enrico już współpracował z Fundacją
„Chankuap”, organizacją ekwadorską,
która miała podobne doświadczenia i
bardzo dobre wyniki. Na propozycję, by
wprowadzić podobną praktykę w Peru,
także ks. Ferdinando Colombo, z po-
czątku z pewnymi obawami, ale świa-
dom tego, że problemy z czasem się
rozwiążą, przyjął to wyzwanie. „Jezus
jest doskonałym towarzyszem. Najwięk-
sze obawy dotyczyły zdolności perso-
nelu i komercjalizacji, ale lud Achuar jest
znany z tego, że reaguje bardzo dobrze,
poszukując sposobu rozwoju, który
zawsze szanuje jego własną kulturę”. A
poza tym Achuar są bardzo zadowoleni
z tego projektu, napełnia on ich rado-
ścią, co dowodzi, że postępujemy w
sposób właściwy” – twierdzi Rosario.
Trudności i problemy
Nie brakuje oczywiście problemów
związanych z interesami gospodar-
czymi. Wiele wspólnot żyjących w
puszczy i w górach, nie chce obec-
ności fabryk czy kopalń, które zrujno-
wałyby ich ziemie, także dlatego, że
nie szanują one środowiska. Ponad
połowa konfliktów społecznych w
Peru jest związana właśnie z obroną
ziemi. Niektóre fabryki wniknęły w
świat Achuar, rodząc rozbicie pomię-
dzy różnymi wspólnotami przez ofia-
rowanie różnych podarków, pieniędzy,
alkoholu, obiecywanie fałszywego raju,
zmanipulowanie i skorumpowanie
niektórych przywódców plemion.
Mimo to jednak większa część ludno-
ści nie akceptuje tego typu propozycji
i korupcji.
Z powodu zanieczyszczenia, które
objęło rzekę Corrientes i inne tereny,
Achuar nie chcą, by na terenie ich
puszczy powstały fabryki, ponieważ te
szkodzą różnorodności biologicznej,
środowisku i ich kulturze. Chcą nato-
miast ludzkiego rozwoju, a nie tylko
społeczno-gospodarczego. Tak więc
jest nieodzowne poparcie projektu
„Bioselva” i towarzyszenie tym ludom,
aby idee, które docierają ze świata ze-
wnętrznego, nie zaszkodziły ich stylowi
życia, ich światopoglądowi i przyro-
dzie.
Ludzie bez skrupułów chcieli na
samym początku unicestwić ten pro-
jekt, oferując pieniądze w zamian za
uzyskane informacji o nim. Ale na
szczęście ludy tubylcze nie dają się
już tak łatwo oszukać, są silnie zmo-
tywowane do obrony, także za cenę
własnego życia, swojego ludu i
swojej kultury. Ta solidarność napeł-
nia nas radością i ukazuje, że wszyst-
kie ofiary, które podejmujemy, nie idą
na marne.
SALEZJANIE 2013
45

5.8 Page 48

▲back to top
Odkrywając
misje salezjańskie
John Dickson
Młody Shaun odwiedził Papuę-
Nową Gwineę z racji praktyki
zawodowej w Port Moresby. Po kil-
kumiesięcznym tam pobycie wrócił
do domu i po skończeniu studiów z
powrotem przybył na południowy
Pacyfik, aby kontynuować badania
na temat relacji pomiędzy przestęp-
czością a pluralizmem prawnym w
Papui-Nowej Gwinei.
Pewnego dnia w kapelanii akade-
mickiej „Newman House” w Londy-
nie poznał ks. Johna Dickinsona,
salezjanina, a przez niego ks. Johna
Cabrido, filipińskiego misjonarza
z Vunabosco, który mu bardzo
pomógł:„Ks. Cabrido nie tylko gorąco
mnie zachęcił do odbycia tej
podróży, ale także, w ciągu kilku
tygodni, zorganizował mój dwu-
miesięczny pobyt, uwzględniając
obszary, które mnie interesowały;
łącznie z miejscami do spania, prze-
wodnikami, tłumaczami i środkami
transportu”.
Na podstawie przeprowadzonych
badań Shaun doszedł do dwóch is-
totnych wniosków: pierwszy po-
twierdził jego hipotezy, a drugi był
dla niego całkowitym zaskoczeniem.
To, czego oczekiwał, a co wykazała
jego analiza ekonometryczna, to to,
że w zapobieganiu procederowi
wynajmowania płatnych zabójców
wychowanie odgrywa znacznie
większą rolę niż kara kryminalna.
46
SALEZJANIE 2013

5.9 Page 49

▲back to top
Studia doktoranckie na uniwersytecie w Londynie
umożliwiły Shaunowi Larcom, młodemu angielskiemu
studentowi, poznanie warunków, w jakich żyją misjonarze
salezjańscy w Papui-Nowej Gwinei, i ich pozytywnego
wpływu na społeczności lokalne.
Natomiast tym, czego nie spodziewał
się znaleźć młody badacz, było głę-
boko zakorzenione codzienne prakty-
kowanie Ewangelii we wspólnotach
salezjańskich. Pisze: „Bardzo często
byłem pod wrażeniem radykalnego
przesłania Ewangelii i tego, jak bardzo
moja osobista odpowiedź na nią
zmierzała dokładnie w odwrotnym
kierunku. Tego jednak nie można po-
wiedzieć o kapłanach i salezjanach
koadiutorach, których spotkałem i
wśród których żyłem. Oni ze wszyst-
kim i we wszystkim przyjęli radykalne
wezwanie Chrystusa, oddając się cał-
kowicie innym i idąc za Nim. Pozosta-
wiając wygodę domu, łącznie ze
swoimi rodzinami i przyjaciółmi, żyją
życiem służby i modlitwy, co przywo-
łuje mi na myśl opisy życia Kościoła
pierwszych wieków, które się czyta w
Dziejach Apostolskich“.
Szkoły i salezjańskie instytuty tech-
niczne w Papui-Nowej Gwinei
stwarzają wielu młodym możliwość
zdobycia wykształcenia, którego nor-
malnie nie mogliby zdobyć. W Vuna-
bosco wspólnota salezjańska prowadzi
instytut, w którym nie stosuje się kry-
teriów doboru i stara się przyjąć moż-
liwie jak największą liczbę studentów,
niezależnie od wcześniejszego po-
ziomu ich przygotowania. W kraju, w
którym szkolnictwo średnie i kształce-
nie zawodowe są zarezerwowane dla
nielicznych, szkoły salezjańskie są pro-
pozycją dla całej ludności.
Uczniowie, pomimo bardzo ograni-
czonych możliwości, otrzymują dosko-
nałe wykształcenie, co sprawia, że po
powrocie do swoich wspólnot są w
stanie im pomóc. Larcom dodaje:
„Jeden z pierwszych studentów z Bou-
gainville, którego spotkałem, po po-
wrocie do swojej rodzinnej wioski
skonstruował generator hydroelek-
tryczny, który dotąd regularnie dostar-
cza energię dla całej wioski”.
I Shaun Larcom kończy: „Nigdy nie
zapomnę tego klimatu pokoju i rado-
ści, który odczuwałem w każdym mo-
mencie mojego przebywania we
wspólnocie salezjańskiej w Vuna-
bosco. To dzięki życiu takich ludzi i
wielu innych jak oni, Kościół promie-
niuje całym swym pięknem i jaśnieje
jako światło dla świata”.
SALEZJANIE 2013
47

5.10 Page 50

▲back to top
Jest
wiele sposobów,
aby wprowadzić ducha
misyjnego w środowisko
inspektorii. Można to np.
uczynić poprzez krótką praktykę
w miejscu misyjnym. Tak więc
powiemy o historii,
problemach i sukcesach
„Gospel Roads:
Tijuana”.
Stworzyć
kulturę misyjną
Juan Carlos Montenegro
Ta krótka praktyka misyjna rozpoczęła się 8 lat temu, kiedy ko-
ordynator ds. duszpasterstwa młodzieży zauważył, że ucznio-
wie ze szkoły Dominika Savio nie mają na miejscu żadnej
możliwości służenia bliźniemu. Udał się więc do Tijuana, aby
zbadać, w jaki sposób mogliby włączyć się w pracę duszpasterską
salezjanów z Meksyku. Kiedy przybył, dowiedział się, że pewna
grupa z Oregon (Stany Zjednoczone), która nosiła nazwę„Amba-
sadorzy”, już od dłuższego czasu realizuje projekt ukierunkowany
na wciągnięcie ludzi młodych do pomocy w oratorium. Salezja-
nie zapewniali tym młodym pożywienie, pracę i mieszkanie.
Pomysł ten bardzo spodobał się odpowiedzialnemu za duszpaster-
stwo młodzieżowe w szkole Dominika Savio, który zapoczątkował
małe praktyki misyjne w Tijuana. Na początku projektu wyjazdy miały
miejsce dwa razy w ciągu roku w czasie weekendów. Młodzi ucznio-
wie„Dominika Savio”przybywali w piątek wieczorem, by potem – po
zaangażowaniu się w zajęciach, które wy-
magały ich pomocy w oratorium –
wrócić w niedzielę rano. I tak było
przez wiele lat.
48
SALEZJANIE 2013

6 Pages 51-60

▲back to top

6.1 Page 51

▲back to top
dla naszej młodzieży
Dotąd to doświadczenie było realizowane jedynie na poziomie
współpracy: młodzi pracowali tam, gdzie była potrzebna ich
pomoc. Ale, jak się wydawało, czegoś jeszcze brakowało. Życie
wspólnoty – czynnik bardzo ważny na misjach – nie było w tym
momencie priorytetem. Mając to na względzie, odpowiedzialny
za duszpasterstwo młodzieżowe i dyrektor wspólnoty salezjań-
skiej z Tijuana zaczęli więc spotykać się i zastanawiać nad moż-
liwością zintegrowania obu doświadczeń. W rezultacie tego
wspólnota salezjańska zgodziła się na uczestnictwo młodych
misjonarzy we Mszy św., modlitwie i„słówku na dobranoc”. I tak,
z tymi małymi, ale ważnymi dodatkami, krótkie praktyki misyjne
w Tijuana zaczęły mieć także inny wymiar – życie we wspólnocie
zakonnej.
W tym samym czasie, w którym te praktyki stawiały pierwsze
kroki, delegat ds. duszpasterstwa młodzieżowego Inspektorii św.
Filipa Apostoła (wschodnie Stany Zjednoczone) zakładał ruch
pod nazwą„Gospel Roads”(Drogi Ewangelii). Ruch ten prze-
widuje trzy spotkania, których celem jest służba
na rzecz wspólnoty. Podczas pierwszego
spotkania idzie się z pomocą do jed-
nego z ośrodków, składa wizytę w
szpitalu i tworzy oratorium dla
młodzieży. Drugie spotkanie
stanowi już bardziej skom-
plikowany rodzaj doświadczenia, ponieważ młodzi uczestnicy
muszą pozostawić miejsce, w którym mieszkają, i udać się na
miejsce, którego w ogóle nie znają, aby pomóc bliźniemu. To
może być także zrealizowane w jakimś mieście, ale często jest
to inny stan.
Trzecie i ostatnie spotkanie ma miejsce poza Stanami Zjedno-
czonymi. Tak więc młodzi, którzy wzięli udział w spotkaniach
numer 1 i 2„Dróg Ewangelii”, mogą wziąć udział w tej praktyce
misyjnej na poziomie międzynarodowym.
Zrządzeniem Bożej Opatrzności obaj delegaci ds. animacji mi-
syjnej inspektorii zachodniej i wschodniej Stanów Zjednoczo-
nych spotkali się ze sobą, rozmawiali i uświadomiwszy sobie, że
podejmują podobne przedsięwzięcia, wzmożyli swoje wysiłki
na rzecz wspólnego stworzenia kultury misyjnej w każdym
stanie USA.
Dzisiaj „Drogi Ewangelii” Tijuana są najlepszą sposobnością do
tego, aby młody człowiek mógł inaczej spojrzeć na życie. W
ciągu dziesięciu lat młodzi uczestniczyli w modlitwie porannej
wraz ze wspólnotą salezjańską i wnieśli swój wkład przez pracę
fizyczną w oratorium: mieszali cement, malowali ściany, porząd-
kowali pomieszczenia i przedmioty, i robili inne konieczne rzeczy,
aby podnieść jakość miejsca, a na koniec, co nie było mniej
ważne, zawiązać wspólnotę z osobami, które były wokół
nich. Wszystko to mogli zrealizować, dzieląc się po-
żywieniem, organizując różne zajęcia sportowe,
a przede wszystkim spędzając czas z dziećmi
i młodzieżą w oratorium. Każdy dzień koń-
czył się spotkaniem wspólnoty, salezja-
nów i młodych na zasłużonym “słówku
na dobranoc”.
To doświadczenie pomogło nam zmo-
tywować wielu młodych, by zdecydo-
wali się poświęcić rok swojego życia i
oddać go całkowicie, jako wolontariusze,
na służbę tych, którzy tego najbardziej
potrzebują. Praktyka misyjna w Tijuana
nauczyła nas, że praca zespołowa może coś
zmienić w społeczeństwie. I że, niewątpliwie,
miłość do bliźniego okazuje się przez służbę .
SALEZJANIE 2013
49

6.2 Page 52

▲back to top
Nigeria,
młody olbrzym Afryki
Nigeria bardziej jest światem niż krajem. Niestety, to, co się o
niej mówi na zewnątrz, jest często ograniczone i
ograniczające. Tym, o czym się mówi, są tragiczne wydarzenia
jawiące się jako jeszcze bardziej dramatyczne z uwagi na
wielką liczbę wciągniętych w nie osób.
Nigeria jest wielka i problemy,
proporcjonalnie do jej wielkości, są
złożone i rozległe. Dane ONZ z 2010 r.
mówią o 158 123 000 mieszkańców; 80
milionów to chrześcijanie, 20 milionów
to katolicy.
Jest światem, ponieważ w jej wnętrzu
spotykają się konstelacje
wielowiekowej historii, cywilizacji i
kultury narodów, które na siłę zostały
połączone, aby ułatwić zagraniczne
interesy kolonialne. Nie przestają żyć
pod jedną flagą, a głównym powodem
narodowego zjednoczenia są zyski
pochodzące z eksportu ropy. Nigeria
znajduje się obecnie na szóstym
miejscu na świecie pod względem
dziennego eksportu ropy, a na
dziesiątym, gdy chodzi o zasoby tego
surowca (około 25 milionów baryłek).
50
SALEZJANIE 2013
Afryka jest dla Księdza Bosko
To, o czym się mniej mówi, to codzienne życie tego olbrzyma
Afryki, zwłaszcza ludzi młodych, którzy stanowią największą
część populacji. Według danych ONZ, już cytowanych, 53,25%
Nigeryjczyków (84 210 000) nie skończyło jeszcze 20 lat.
Salezjanie zapoczątkowali swoją obecność w Nigerii w 1982 r.
w dwóch miejscach: Akure i Ondo, a potem, w stulecie śmierci
Ks. Bosko, otwarto dom w Onitsha.
Natychmiast zdano sobie sprawę, że «Afryka jest dla Ks. Bosko i

6.3 Page 53

▲back to top
Silvio Roggia
Ks. Bosko jest dla Afryki», jak to ks. Viganò lubiał powtarzać,
a co w przypadku Nigerii jest stuprocentową prawdą.
Świadczą o tym bardzo liczne stowarzyszenia katolickie
imienia Ks. Bosko, znacznie oddalone od najbliższych ośrod-
ków salezjańskich. Przekonuje o tym zwłaszcza spora i ros-
nąca liczba młodych, gotowych poświęcić całe swoje życie,
aby stać się darem, jak Ks. Bosko, dla swoich rówieśników.
Jeżeli zaś w przeszłości nie przestawano marzyć, podczas
gdy utrwalały się już istniejące dzieła salezjańskie, do których
w 2002 r. dołączył Ibadan, w ostatnich latach rzeczywistość
zdaje się przerastać nadzieje i oczekiwania: otworzono pla-
cówkę w Abuja, stolicy kraju, od października 2011 r. dwaj
współbracia zapoczątkowali wspólnotę w Lagos, z „latem
młodzieży”dołączyła Kintagora na północy kraju – to pierw-
szy krok w kierunku stałej obecności Ks. Bosko także tam. W
październiku ubiegłego roku Ks. Generał ustanowił Nigerię
Delegaturą Wizytatorii Afryki Zachodniej, obejmującą także
Ghanę, Liberię i Sierra Leone.
Pole pracy jest bardzo rozległe, a nadzieje i perspektywy nie
mniej wielkie, jak i wielkie są wyzwania, którym trzeba sprostać.
Wśród nich to, które rozpoczyna listę jako pierwsze i najważ-
niejsze – jakość przekazywania ducha salezjańskiego
nowym pokoleniom: to jakbyśmy w sztafecie dobiegli do
strefy zmian i przekazywali pałeczkę.
Jeżeli w przeszłości misje potrzebowały kontenerów,
murów, maszyn do warsztatów, to dzisiaj najmocniejszy
apel dotyczy bezpośrednio osób, począwszy od tych, którzy
przygotowują się nie tylko, by podążać dalszą drogą zapo-
czątkowaną przez pionierów, ale po to, aby nadać skrzydeł
charyzmatowi, który tutaj posiada potencjał do tego, aby
przemienić życie milionów osób.
Jeżeli odgłos walącego się drzewa jest wychwycony także
przez anteny wielkich mediów, których sejsmografy rejes-
trują tylko to, co jest sensacją, często znaczone destrukcją i
śmiercią, to tutaj wokół rośnie olbrzymi las, który będzie miał
niezwykle znaczący wpływ na przyszłość i to nie tylko Nige-
rii, i nie tylko Afryki.
„Ludzkość Afryki jest duchowym płucem świata” (Benedykt
XVI), a jedna szósta tej ludzkości wzrasta w Nigerii.
Sprawić, by wzrastała z Ks. Bosko jest niczym zakład, na który
warto postawić wszystkie dostępne środki, właśnie tak, jak
zrobiłby to on.
SALEZJANIE 2013
51

6.4 Page 54

▲back to top
Jak owce bez
pasterza
John A. Cabrido
Dla niektórych droga wiodąca do
Tuke może być uciążliwa, ale
ostatnie godziny wędrówki są takimi
bez cienia wątpliwości!!! W pewnym
momencie zacząłem nawet liczyć, ile
razy upadłem na ziemię – do przodu,
do tyłu, na bok – kiedy razem z sze-
ścioma młodymi towarzyszami scho-
dziłem z osuwającego się zbocza. W
pewnej chwili, gdzieś na wysokości
150 metrów, złapałem się śliskiej ściany
góry, a potem z całych sił lian i korzeni
drzew, starając się ocalić życie i nie
runąć w głębokie urwisko.
Ponieważ to miejsce jest dość odo-
sobnione i prawie niedostępne,
wizyty kapłana są takie rzadkie. Po
moim przybyciu, pod koniec lutego
2012 roku, i odprawieniu Mszy św.,
ludzie powiedzieli mi, że to była pierw-
sza Eucharystia, w której uczestniczyli
od maja zeszłego roku. Oczywiście nie
była to celebracja łatwa. Zgromadzeni
nie znali ani odpowiedzi, ani pieśni, nie
wiedzieli zwłaszcza, jak się zachować i
siedzieli nawet w chwili konsekracji!!!
Miałem wrażenie, że znajduję się we
wspólnocie katolickiej, ale tylko z
nazwy, która ma wiarę, ale nie ma moż-
liwości jej pielęgnowania.
Inną przyczyną problemów tej ludno-
ści był brak szkolnictwa. Szkoła pod-
stawowa otworzyła swoje podwoje
dopiero w 2008 r., stąd większa część
społeczności to jeszcze analfabeci.
Pewnego razu rozmawiając z dojrza-
łym młodzieńcem, miałem wrażenie,
że mam do czynienia z jakimś nauczy-
cielem, ale mnie potem poprawiono
wśród wrzasku i śmiechu – ten trzy-
dziestolatek był jednym z uczniów
piątej klasy szkoły podstawowej.
Kiedy po pięciu dniach zostawiłem
wioskę, byłem zaniepokojony, ponie-
waż zupełnie nie miałem pojęcia, kiedy
ci ludzie będą mieć ponownie kapłana,
który odprawi im Eucharystię. Nigdy
przedtem ewangeliczne stwierdzenie
„owca bez pasterza” nie miało więk-
szego znaczenia w moim życiu, niż
wtedy, kiedy widziałem jego urzeczy-
wistnienie w tych biednych ludziach.
Dlatego też z wielką ulgą 17 marca
2012 r. powitałem arcybiskupa, który,
również wspinając się na góry dys-
tryktu Pomio, przyprowadził ze sobą
dwóch księży diecezjalnych, a wśród
nich proboszcza. Był to znak, że
mogę powrócić do Tuke na kolejne
dwa tygodnie, by sprawować różne
funkcje okresu paschalnego. Tym
razem pogoda, w przeciwieństwie do
czasu mojego poprzedniego pobytu,
była całkowicie niełaskawa – bardzo
padało i błotnista rzeka zmusiła do za-
mknięcia szkoły na jakiś czas. Pomimo
niedogodności, jakie ta pogoda przy-
niosła, z pomocą nauczycieli i uczniów
katolickich, do których dotarłem w od-
ległych wioskach, udało mi się jednak
wyciągnąć pewne korzyści. Jak dobrze
pamiętam, pierwsza grupa ministran-
tów okazała się prawdziwą klęską i po-
52
SALEZJANIE 2013

6.5 Page 55

▲back to top
Jak sądzę, przebyłem przeszło 100 kilometrów w cztery dni, przemierzając
las tropikalny z jego gęstą roślinnością, aby dotrzeć do Tuke, małej misji
katolickiej założonej około 50 lat temu w sercu gór w dystrykcie Pomio
przez grupę Misjonarzy Najśw. Serca Jezusa pochodzących z Niemiec. Jej 11
miejscowości wchodzi w skład archidiecezji Rabaul, a więc mają za
przewodnika arcybiskupa salezjanina Francesco Panfilo.
prosiłem dyrektora szkoły, abym mógł
mieć bardziej podatnych do „wyszko-
lenia”: grupę siedmiu dzieci, nastolat-
ków i młodych ojców rodziny. Nie
mając światła elektrycznego, celebro-
waliśmy Ostatnią Wieczerzę Wielkiego
Czwartku o trzeciej po południu, aby
mieć pewność, że będzie wystarcza-
jąco widno, ponieważ w deszczowym
lesie robi się ciemno dość wcześnie.
Bardzo wymagałem, aby moi „aposto-
łowie”– którzy jak wszyscy inni z wioski
wędrują zawsze bez obuwia – dobrze
umyli sobie nogi przed wzięciem
udziału w ceremonii. Także„Rot bilong
Kruse “(droga krzyżowa) następnego
dnia była niezapomnianym doświad-
czeniem. Po raz pierwszy w ciągu
całego tygodnia na niebie świeciło jas-
krawe słońce, co pozwoliło przemie-
rzyć liczne stacje rozmieszczone w
różnych wioskach. To wszystko było
czynione po to, aby na nowo rozpalić
wiarę w tych miejscach, gdzie ci ludzie
żyją, a nie tylko na terenie misji. Nabo-
żeństwo trwało prawie trzy godziny.
Widziałem, jak wierni uprawiali trek-
king w puszczy, wspinali się po urwis-
tych zboczach i schodzili małymi i ka-
mienistymi ścieżkami, przeżywając na
nowo mękę Jezusa, ukazywaną także
w scenach teatralnych. Natomiast brak
mi słów, aby opisać straszną scenę
dziesiątej stacji, w której żołnierz-aktor
całkowicie zlekceważył moje zalecenie,
by usunąć tylko górną część odzienia
Jezusa, nie dotykając laplap (prze-
paska). Bardzo szybko i bez żadnego
wahania ten młody chłopiec, pomył-
kowo, zerwał całe ubranie, obnażając
zupełnie Naszego Pana… Na szczęście
Jezus miał pod spodem bieliznę, co
pozwoliło uniknąć skandalu. Nie mając
do dyspozycji prawdziwego paschału,
wzięliśmy pień dużego drzewa i
udekorowaliśmy go tak, jak to się
robi ze świecami paschalnymi. W wiel-
kiej ciemności puszczy ta mała świeca
przybrała wielkie znaczenie już od
pierwszych tonów Exultetu… oczywi-
ście śpiewanego w dialekcie pidgin. A
jakże można było zapomnieć o poran-
nej Mszy św. paschalnej… Jakaż
radość, gdy widziało się kościół jaśnie-
jący niezliczonymi dekoracjami, wyraź-
nym symbolem zrodzenia się nowego
życia, które wspólnota miała podjąć.
W połowie kwietnia, a więc dwa ty-
godnie po moim przybyciu, tak
jakbym przeżył swoje déjà vu, z małą
jednak różnicą. Znajdując się w odle-
głości dwóch dni od najbliższego
miejscowego księdza i w takiej samej
odległości od drugiego, zacząłem
mieć nadzieję, że ci dwaj księża die-
cezjalni będą mogli odwiedzać ich
częściej, umożliwiając całej ludności
częstszy udział w sprawowanych sa-
kramentach i zapewniając większą
systematyczność. Oczywiście, pozos-
tawiłem wioskę z sercem pełnym
smutku, ale i z większym spokojem
niż za pierwszym razem. W czasie
mojego dalszego pobytu, przez trzy
miesiące, w tej okolicy górskich
wiosek starałem się zawsze zachęcać
młodych do robienia tego, co także
ja czyniłem: odpowiedzieć na wez-
wanie Boga i również stać się paste-
rzem tej trzody.
SALEZJANIE 2013
53

6.6 Page 56

▲back to top
Misjonarz! Kto by kiedykolwiek
powiedział, że nim zostanę…! W pewnym
sensie uzmysłowiono mi, że byłem osobą
nie dlatego, że byłem ochrzczony, ale z
racji systemu prawnego indyjskiego stanu.
W 1965 r., w wieku 18 lat, po zdaniu
egzaminu maturalnego opuściłem Kenię,
ziemię, na której się urodziłem, aby udać
się do Indii, gdzie zacząłem moją
formację do życia kapłańskiego, wstępując
do salezjańskiego seminarium Ks. Bosko
w Lonavla. W mojej głowie powstała
myśl, by przeżyć ten okres jako prosty
prenowicjusz, aby potem rozeznać swoje
powołanie kapłańskie. Ale będąc
cudzoziemcem z paszportem angielskim,
studentem instytucji religijnej zostałem
zaszeregowany przez rząd indyjski jako
misjonarz. I tak rozpoczęło się moje
powołanie misyjne.
54
SALEZJANIE 2013
Projekt Afryka
Kiedy ówczesny Przełożony Generalny ks. Egidio Viganò w
1979 r. zaprosił chętnych do udziału w Projekcie Afryka, dana
mi została, jako kapłanowi, możliwość pracy w Kenii, ziemi
mojego urodzenia. Wtedy współbracia mi przypomnieli, że
nie udaję się do Afryki jako misjonarz, ale po prostu jako
osoba, która powraca na ziemie, gdzie się urodziła i wzrastała,
do Kenii. Tak więc inspektor przygotował wszystko, co po-
trzebne, i zostałem wysłany jako proboszcz na misję Hig-
hlands w Tanzanii Południowej.
Początek mojej pierwszej podróży jako misjonarza do Afryki
wyglądał jak u św. Pawła, jako że zostałem prawie że „zato-
piony” przez lokalne władze hinduskie. Nie pozwolono mi
na kurs w kierunku afrykańskich wybrzeży w czasie pierw-
szej ekspedycji misyjnej, mój „statek” mocno ugrzązł, a
wszystkiemu winne były moje dokumenty, które nie były
w porządku (byłem misjonarzem cudzoziemcem). Dotąd
pamiętam słowa tamtego urzędnika z biura imigracyjnego,
brzmiące prawie jak proroctwo, który mi uświadomił, oczy-
wiście nie z sarkazmem, w jakiej sytuacji się znalazłem. Do-
skonale przypominam sobie te słowa: «Nawet twój Chrystus
nie może cię z tego wybawić». Salezjanin koadiutor, który mi
towarzyszył, powiedział, że wszystko będzie dobrze, wystar-

6.7 Page 57

▲back to top
Misjonarz
z recyklingu
Tony Fernandes
czy tylko, żebym odmówił małą modlitwę. Mt 10,22:
«Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu
mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten
będzie zbawiony». I jakże prawdziwe było to stwier-
dzenie. Właśnie tej samej nocy mogłem dołączyć
do reszty grupy dzięki pomocy pewnych przyjaciół.
Moje kilkuletnie doświadczenie misyjne w Tanzanii
było wspaniałe. Być misjonarzem oznacza dotknąć
życia młodzieży słowami i gestami, pomóc im zrea-
lizować ich marzenia, z serdecznością, a także sta-
nowczością prowadzić ich po szlakach życia, które
zdecydowali się podjąć; odkrywać z nimi tak wiele
możliwości, które otwierają się przed nimi w oso-
bistym poszukiwaniu Boga w ich życiu. W 1986 r.
nowy inspektor odwołał mnie z misji i wysłał do
domu, do Kenii, gdzie pracowałem przez prawie 20
lat.
Projekt Europa
W czasie swojej wizyty w Goa (Indie) Radca Regionu
Azja Południowa mówił do współbraci o Projekcie
Europa.
Było to dla mnie jak
przynęta i od razu wyrazi-
łem gotowość do wzięcia udziału
w tym projekcie. I dziwnym trafem po-
nownie powiedziano mi, że do Anglii zostanę
wysłany nie jako uczestnik Projektu Europa, ale dla-
tego, że moja rodzina stamtąd pochodziła i jeszcze
tam żyła, a ja to miejsce opuściłem 34 lata temu.
Przyjąłem więc to wszystko z pewną dozą rezygna-
cji. Ale później zamiast do Anglii, wysłano mnie do
Szkocji, w nowe dla mnie miejsce. Niewątpliwie
było to doświadczenie misyjne, dzięki któremu nau-
czyłem się bardzo wielu rzeczy…
Tak, właśnie tak… misjonarz z odzysku! Tak, recy-
kling jest działaniem pozytywnym, daje ci odczucie
zadowolenia z powodu świadomości, że wniosłeś
pozytywny wkład na rzecz osób, które są wokół
ciebie. Tak więc nie zwlekaj, kiedy zaczyna się przy-
goda i… idź na całość!!! Myśl, która mi zawsze cho-
dziła po głowie na mojej misyjnej ziemi w Wielkiej
Brytanii, była właśnie taka.
SALEZJANIE 2013
55

6.8 Page 58

▲back to top
z Valtelliny na
Wyspy Salomona
56
SALEZJANIE 2013
ANS
Jakie są najważniejsze tematy społeczne na Wyspach Salomona?
Można powiedzieć, że izolacja jest jedną z największych prze-
szkód do pokonania, zarówno z punktu widzenia ewangelizacji,
jak i zaspokojenia potrzeb związanych ze zdrowiem i edukacją.
Plemienność przedstawia oazę bezpieczeństwa w oceanie
odosobnienia; w ten sposób plemię staje się tą częścią społe-
czeństwa, która dostarcza natychmiastowej odpowiedzi na
wszystkie naglące problemy związane z utrzymaniem i poko-
jem wśród rodzin i sąsiednich plemion.
Pozostaje niebezpieczeństwo wrogości pomiędzy różnymi ple-
mionami, z częstymi konfliktami dotyczącymi prawa do ziemi.
Rząd centralny pozostaje rzeczywistością bardzo abstrakcyjną
i odległą, nie mogąc interweniować w rzeczywistym czasie, by
zaspokoić główne potrzeby plemion.
Jaki wkład może wnieść Kościół w społeczność Wysp Salomona i jakie
są wyzwania, które pochodzą od społeczeństwa?
Rząd centralny praktycznie jest nieobecny w odosobnionych
miejscach, gdzie natomiast jest obecny Kościół poprzez swoje
instytucje i personel. Podstawowa opieka zdrowotna i edukacja,
zarówno na poziomie podstawowym, jak i średnim, są polami,
na których Kościoły i społeczeństwo współpracują na rzecz
wspólnego dobra. Kościół Katolicki czyni wiele, aby utrzymać
dobre relacje z różnymi plemionami, chcąc zapewnić pokojowe
i owocne współistnienie. Wielkim wyzwaniem jest korupcja,
związana z przydzielaniem artykułów pomocy instytucjom cy-
wilnym, które często nie docierają do ludzi, dla których są one
przeznaczone i darowane.
W społeczeństwie, które deklaruje się jako chrześcijańskie, w
swoich różnych odmianach, panuje nadal wielka rozbieżność
pomiędzy tym, w co się wierzy, a tym, co się praktykuje. Często
religijność jest postrzegana jako pewne“zabezpieczenie”przed

6.9 Page 59

▲back to top
Biskup Luciano Capelli, salezjanin, biskup Gizo,
przebywający w Rzymie z okazji Wizyty “ad
limina Apostolorum”, odpowiada na pytania
zadane przez przedstawiciela redakcji ANS.
Było to spotkanie z biskupem misjonarzem.
Wyspy Salomona stanowią niezależną
Republikę od 1978 r. i część “Commonwealth”;
tysiąc wysp, z których tylko 360 jest
zamieszkanych, z ludnością 600 000 osób.
Większość ludzi uważa się za chrześcijan: około
40% to anglikanie, 20% - katolicy, a potem są
różne grupy protestanów. Od archidiecezji
Honiara zależą dwie sufraganie: Auki i Gizo.
złymi duchami, w które ludność bardzo mocno wierzy.
Z początkiem października tego roku Kościół będzie przeżywać
dwa bardzo ważne wydarzenia: Synod na temat Nowej Ewan-
gelizacji i Rok Wiary. Czy ma sens mówienie o Nowej Ewange-
lizacji na Wyspach Salomona albo też w ich przypadku mamy
do czynienia z fazą „pierwszego głoszenia”? W jaki sposób za-
chodzi inkulturacja Ewangelii na Wyspach Salomona?
Jeżeli pod pojęciem nowej ewangelizacji rozumie się
przepowiadanie ze strony wiarygodnych świadków, to
bardzo jest ono potrzebne! Jeżeli przez nową ewangeli-
zację rozumie się nowe metody głoszenia orędzia ewan-
gelicznego, także w tym przypadku powiem: doprawdy
bardzo tego potrzeba. Orędzie było głoszone przez mis-
jonarzy przez przeszło wiek, ale pozostaje konieczność
zaniesienia orędzia ewangelicznego w rzeczywistości co-
dziennego życia osób, by nadać sens i kierunek każdemu
wyborowi. Takiej nowej ewangelizacji doprawdy abso-
lutnie i pilnie potrzebujemy!
Oprócz tego budujemy podstawowe wspólnoty, które
umiałyby się rządzić i wzrastać w wierze i solidarności: w
tym znaczeniu można już mówić o kroku wykraczającym
poza “implantatio ecclesiae”.
A ponadto, aby znieść odległości i stworzyć mosty, po-
trzeba, aby ten super lekki samolot biskupi (którym
biskup przemieszcza się pośród wysp swojej diecezji –
przyp. red.) służył jak najlepiej.
Co Księdzu Biskupowi pozostało z początków, a co natomiast
przejął od mieszkańców Wysp Salomona w tych latach przeby-
wania wśród nich?
Od gór Valtelliny – ziemi Ks. Carlo Braga i Czcigodnego
Sługi Bożego Ks. Giuseppe Quadrio – od kultury
mojego pochodzenia i dzieciństwa okresu powojen-
nego nauczyłem się tego, by się nie poddawać w ob-
liczu kryzysów i niebiezpieczeństw wszelkiego rodzaju.
Góry nauczyły mnie, że zwycięstwo, uwieńczone do-
tarciem na szczyt, nie zasadza się na samym jego zdo-
byciu, ale na walce w czasie przebywania szlaku, w
postawieniu kolejnego kroku, wyżej od poprzedniego,
bez odrywania wzroku od szczytu.
Natomiast od mieszkańców Wysp Salomona nauczyłem
się swoistej beztroski, radości życia dniem dzisiejszym…
cierpliwości i zadowolenia się tym niewiele, co się ma, co
konieczne, bez stresu.
Dowiedzieliśmy się, że Ksiądz Biskup grał, wraz z biskupem
Panfilo, dzisiaj arcybiskupem Rabaul, w salezjańskiej drużynie
piłki nożnej, której nawet drużyna narodowa Filipin nie była
w stanie pokonać. Czy Ksiądz Biskup gra jeszcze w piłkę?
Dwa zabiegi rekonstrukcji więzadeł w prawym kolanie (w
1981 i 1991 roku ) nie zniechęciły mnie do kopania piłki.
Ale w 1999 r., w czasie pewnego meczu, kiedy zatrzyma-
łem piłkę prawą nogą i przygotowywałem się do strzału
lewą nogą, zauważyłem, że… już nie było piłki! Te nicpo-
nie, chłopcy, zabrali mi ją spod nogi! To było zbyt wiele
dla byłego mistrza… I tak, w wieku 52 lat, przestałem grać
w poważnych meczach; ale od czasu do czasu lubię jesz-
cze kopnąć piłkę, jednak dobierając dobrze wiek prze-
ciwników! W wieku 64 lat jeszcze dyskretnie gram w piłkę,
z ministrantami ze szkół podstawowych. I jakiż entuzjazm
rodzi to na boisku! Oczywiście, mecz kończy się zafun-
dowaniem lodów, co pomaga zdobyć serca ministran-
tów.
SALEZJANIE 2013
57

6.10 Page 60

▲back to top
WYCHOWAWCA
58
SALEZJANIE 2013
Między byciem liderem a frajerem
Salezjańskie Centrum dla Młodych
Pracowników
Supermarket jak Szkoła
Produkując cegły pokoju!
Salezjański Ruch Młodzieżowy Triveneto
Ks. Bosko w świecie pracy dzisiaj
Uczyć się sztuki Życia
MGS Walencja: programy duszpasterstwa
młodzieżowego
Stuletni Sen

7 Pages 61-70

▲back to top

7.1 Page 61

▲back to top
Czasy, w jakich przyszło nam żyć, wymagały koniecznie, by nie zaniedbywać tej części
wychowania chrześcijańskiego, i właśnie dlatego zabrałem się do pisania Dziejów biblij-
nych, które miałyby prosty, ludowy język, a zarazem byłyby pozbawione wyżej wymie-
nionych wad. W ten sposób powstały Dzieje biblijne do użytku szkolnego. Nie
stawiałem sobie za cel eleganckiej książki, ale włożyłem w tę pracę całą dobrą wolę,
mając na względzie dobro młodzieży.
(Wspomnienia Oratorium)
SALEZJANIE 2013
59

7.2 Page 62

▲back to top
Od dwóch lat uczniom
pierwszego i drugiego roku
Gimnazjum Ks. Bosko
towarzyszą prefekci (w
niektórych krajach
anglosaskich to prestiżowa
funkcja ucznia). Istotnie,
uczniowie ostatnich klas
gimnazjalnych pełnią rolę
mentorów, przyjaciół i
powierników względem
młodszych kolegów.
Odwiedziliśmy szkołę w
Unterwaltersdrof, spędzając
cały dzień szkolny z
trojgiem z tych prefektów.
60
SALEZJANIE 2013
Między byciem
liderem a frajerem
Austria Rola prefekta w Gimnazjum Ks. Bosko w
Unterwaltersdrof
Markus Schauta
«To, że otrzymujemy dobre
stopnie, nie oznacza, że
odznaczamy się wielkimi
zaletami na polu społecznym» – twier-
dzi Beatrix Dillman, nauczycielka Gim-
nazjum Ks. Bosko. Prefekci nie zostają
wybrani tylko na bazie stopni na świa-
dectwie. Ona i jej koleżanka Michael
Hofmann są jednymi z nauczycieli od-
powiedzialnych za projekt„Prefekci”.
Dzwoni dzwonek… jest
przerwa. Za jedną z ławek
widzimy trójkę prefektów z
1C, którzy rozmawiają ze sobą właśnie
o roli prefekta w szkole. «Według nie-
których uczniów to rola dla frajerów».
Trzy dziewczyny, Sophie Berger, Lisa
Budinsky i Sophie Huszarek, w pełni to
potwierdzają. Wystarczy dodać, że
dziewcząt-prefektów jest więcej niż ich
odpowiedników męskich.
Wszystkie trzy dziewczyny są z przed-
ostatniego roku z klasy G i zostały wy-
znaczone na prefektów dla 1C we
wrześniu ubiegłego roku. W sumie
uczniów, chłopców i dziewcząt, którzy
uczestniczą w projekcie jest 23.
Dzwonek znów dzwoni.
Dziewczęta powinny mieć
lekcję historii, ale zostały z
niej zwolnione, aby porozmawiać z
nami o swojej roli prefektów.
Wzrastały przy boku swoich „wycho-
wanków”. «To coś wspaniałego, gdy cię
pytają, dlaczego nie przyszłaś ich od-
wiedzić w czasie przerwy» – mówi Lisa.
Funkcja prefekta chce po trochu znieść
hierarchię, która mogła zaistnieć w
szkole. Kiedy udzielające nam wywiadu
trzy dziewczyny chodziły do pierwszej
klasy, obowiązywała zasada, że tylko
najstarsi uczniowie mogą siadać w
ostatnim rzędzie w autobusie. «Te
zasady hierarchiczne już nie istnieją».
Czasem trzeba porozmawiać o rze-
czach mało przyjemnych, kiedy np.
uczniowie są umieszczani w koszach na
śmieci czy zamykani na klucz w ubikacji.
Dzwonek rozlega się ponownie…
Wszyscy idą do klasy na lekcję francu-
skiego.
Piąta godzina lekcji,
muzyka z nauczycielką
Dillmann. Wszyscy ucznio-
wie są szczęśliwi, ponieważ nauczy-
cielka udziela nam wywiadu, tak więc
oni będą oglądać film. Decyzja o wpro-
wadzeniu prefektów do szkoły została
podjęta dwa lata temu, by zapobiec
zwłaszcza przemocy w szkole i podob-
nym problemom wśród uczniów.
Nauczycielka Beatrix Dillmann i jej kole-
żanka Michael Hofmann są odpowie-
dzialne za formację nowych prefektów, z
którymi odbywają okresowe spotkania
szkoleniowe. I kiedy pojawiają się po-
ważne problemy, natychmiast się rea-
guje, aby rozwiązać je w możliwie
najkrótszym czasie.
Także współpraca pomiędzy nauczy-
cielami i prefektami układa się dobrze.
«Wielu wychowawców klas jest bardzo
ambitnych i zainteresowanych potrze-
bami swoich uczniów, tak więc pracują
w ścisłym kontakcie z prefektami. Na-
tomiast inni nie przyzwyczaili się jesz-
cze do tego projektu. Nauczać oznacza
także nadać pewien styl edukacji. Nie
jest właściwe, jeśli zbyt wiele czasu po-
święca się kwestiom administracyjnym
na niekorzyść jakości nauczania i po-

7.3 Page 63

▲back to top
trzeb uczniów. Oczywiście, nie jest to
sprawa łatwa!» – stwierdza nauczy-
cielka Dillmann. «I właśnie dlatego
mocno wierzę w powodzenie projektu
„Prefekci“, jaki nasza szkoła podejmuje»
– stwierdza na koniec.
Michaela Gross, wycho-
wawczyni 1C,oddałaswoją
lekcję pod zarząd prefek-
tów.
Uczniowie przyjmują swoich prefektów
z wielką radością. Nadszedł czas zorga-
nizowanej zabawy. Prefekci wyciągają z
czarnego worka plastikowe rurki. Klasa
ustawia się w kole i każdemu zostaje
wręczona rurka, którą musi się połączyć
z kolegami po swojej prawej i lewej
stronie. Sophie wrzuca do wnętrza
pierwszej rurki kawałek marmuru, który,
przechodząc powoli z rurki do rurki, po-
wraca potem do jej ręki.
Dla wszystkich nadszedł
czas obiadu. «Mogłabym
również iść do domu,
gdybym chciała, ale jest to czas zabawy
z najmłodszymi uczniami, a potem pó-
jścia do kina» – mówi Lisa.
Zazwyczaj prefekci pełnią tę rolę towa-
rzyszenia przez dwa lata. Jednak niektó-
rzy z nich obawiają się, że nie będą mieć
dość czasu, aby oddać się nauce,
zwłaszcza w perspektywie egzaminu
dojrzałości. Lisa zdaje maturę w przy-
szłym roku i nie jest pewna, czy będzie
mogła odpowiednio zająć się swoimi
„maluchami”. Sophie, przeciwnie, nie
ma wątpliwości co do tego, że będzie
mogła im pomóc. «Kiedy byłam w
pierwszej klasie, bałam się przychodzić
do szkoły. Teraz natomiast bardzo
pragnę pomagać innym». Sophie Hu-
szarek zgadza się z nią, stwierdzając, że
zawsze chciała pomagać młodszym ko-
legom, już od przedszkola.
Po obiedzie wszyscy ucznio-
wie gromadzą się przy
drzwiach swoich klas i za-
pytani, co sądzą o prefektach, jedno-
myślnie odpowiadają:„Fantastyczni!!!”.
Lisa i nasze dwie Sophie decydują się
zabrać swoich uczniów do Freizeitzen-
trum (Centrum Przyjaźni),
małego ośrodka rozrywki. «Czas po-
sprzątać klasę» – wykrzykuje Lisa – i
każdy pomaga w sprzątaniu, ustawia
krzesła na swoje miejsce.
Na ostatnim piętrze
budynku znajduje się
Freizeitzentrum (Centrum
Przyjaźni)… Niektórzy z uczniów grają
w karty, inni w ping-ponga, gry video,
a jeszcze inni w gry planszowe.
W audytorium Gimnazjum
Ks. Bosko został zainstalo-
wany wielki ekran. Dzisiaj
będzie wyświetlany film„Tim & Struppi”.
Ok. godz 15 Ks. Wiedemayr zamyka
drzwi i sala wypełnia się uczniami. „Za
chwilę zaczynamy!”.
Po ukazaniu się końco-
wych napisów uczniowie i
ich prefekci mogą w końcu
udać się do domów. Julia i Sophie po-
dejmą na nowo opiekę nad swoimi„pu-
pilami”w przyszłym tygodniu.
SALEZJANIE 2013
61

7.4 Page 64

▲back to top
Salezjańskie Centrum dla
Młodych Pracowników
Historia
Guilherme Barbosa
To właśnie wtedy pan Mesquita wraz z grupą innych sa-
Przechodząc
lezjanów zdecydował, aby stworzyć nowy model
przez podwórze CESAM w
Belo Horizonte w stanie Minas
szkolenia w wydaniu salezjańskim, który łączyłby
umiejętności młodych z przygotowaniem do
wejścia w świat pracy. CESAM (Centro Sale-
Gerais (Brazylia), salezjanin koadiutor
siano do Adolescente Trabalhador, inaczej
Raymundo Rabelo de Mesquita spotyka setki
Salezjańskie Centrum dla Młodych Pracow-
młodych, którym przyświeca ten sam cel:
zdobyć kwalifikacje, aby stać się potem częścią
siły roboczej. I spoglądając na scenę, pan Mesquita
wspomina, jak to wszystko się zaczęło. «40 lat temu
salezjanie z Inspektorii Belo Horizonte pw. św. Jana
ników) powstało w maju 1973 r. w stolicy
Minas Gerais pod nazwą “Vigilantes
Mirins”. Chociaż na początku miało być
ośrodkiem zatrudnienia, z czasem stało
się czymś więcej. Istotnie, oprócz przygo-
towania technicznego i indywidualnego
Bosko zdali sobie sprawę z problematycznej
każdego ucznia przygotowuje do życia
sytuacji dotyczącej edukacji młodzieży i biur
przeżywanego godnie i odpowiedzialnie.
pracy w tym rejonie. Większość z nich małą
wagę przywiązywała do młodych ludzi i
CESAM
często nie traktowała ich z
szacunkiem i godnością».
Obecnie CESAM, pod zarządem Inspektorii Ks.
Bosko (ISJB), ma swoje siedziby w pięciu stanach
Brazylii: Minas Gerais, Rio de Janeiro, Espírito Santo, To-
cantins, Goiás oraz Dystrykcie Federalnym. W każdym se-
mestrze te ośrodki społeczne pomagają setkom młodych.
Dzięki wyspecjalizowanemu personelowi składającemu się z
nauczycieli, asystentów społecznych, psychologów i innych
CESAM udostępnia strukturę ukierunkowaną na zdobywanie i
monitorowanie kwalifikacji socjalno-rodzinnych, społecznych i
62
SALEZJANIE 2013

7.5 Page 65

▲back to top
CESAM 40 lat poświęconych przemianie życia młodzieży
zawodowych, integralny rozwój nastolatków oraz program
koordynacji i uwrażliwienia na prawa człowieka. Każdy z tych
ośrodków stawia sobie za cel wychowanie i ewangelizację
nastolatków w wieku od 16 do18 lat. Oferuje, całkiem legal-
nie, pracę nieletnim młodym, aby następnie wprowadzić ich
na rynek pracy, towarzysząc im w działaniu, gromadząc w
weekendy na spotkaniach, refleksji i grach, a jednocześnie
starając się włączyć ich rodziny w ten proces formacji. Tak
więc CESAM, wiedziony duchem Ewangelii, pomaga mło-
demu człowiekowi stać się «dobrym chrześcijaninem i uczci-
wym obywatelem».
CESAM + rodzina + praca – wielkie partnerstwo
CESAM ściśle współpracuje z innymi instytucjami społecz-
nymi i edukacyjnymi. Są to środowiska, które doceniają wy-
siłki młodych, będących w stanie zmienić swoje życie, jeśli
tego pragną. Każdy z poszczególnych ośrodków może za-
wrzeć umowę o pracę z takim młodym człowiekiem, zostaje
również podpisana karta pracy pomiędzy nim a ośrodkiem,
w którym będzie się uczyć. Młody człowiek natomiast zobo-
wiązuje się uczestniczyć w zajęciach edukacyjnych, odpo-
wiednio nosić mundurek ośrodka i dobrze się zachowywać.
Aby zapewnić jak najlepszy przebieg procesu szkolenio-
wego, CESAM towarzyszy w tym czasie rodzinom pod-
opiecznych, proponując im różne spotkania, także o
charakterze formacyjnym.
Każdy z tych młodych, by móc uczęszczać do CESAM, musi
brać udział w lekcjach z teorii. O całość procesu edukacji
troszczy się Centrum. Czyni to w sposób regularny, także na
bazie ustawy o obowiązku nauczania szkolnego, a gdy za-
chodzi taka potrzeba, każdy z poszczególnych ośrodków
może nawiązać współpracę z daną szkołą.
Wszystkie ośrodki utrzymują partnerskie stosunki z innymi
środowiskami; również każdy z nich może się poszczycić
własnymi osiągnięciami. Ostatnio CESAM z Espírito Santo
nawiązał umowę z Petrobrás, która umożliwia udział 125
ludzi młodych w projekcie „Petrobrás Jovem Aprendiz”
(„Młodzi Czeladnicy dla Petrobás”). Ta współpraca partnerska
zakłada, że w pierwszych czterech miesiącach każdy z
uczniów przejdzie kurs z wiedzy o społeczeństwie i zapozna
się z działalnością, jaką Petrobás realizuje, natomiast przez
pozostałych 20 miesięcy projektu będzie uczestniczyć w
kursach szkoleniowych na temat różnych typów Krajowej
Służby Przysposobienia Przemysłowego (Serviço Nacional
de Aprendizagem Industrial).
Młodzi uczestnicy projektu pochodzą: 60 z ośrodka Vitória,
25 z ośrodka w Linhares i 40 z São Mateus.
Marzenie zapoczątkowane w latach siedemdziesiątych jest
kontynuowane z tym samym entuzjazmem oraz nowymi i
szerokimi perspektywami na przyszłość.
SALEZJANIE 2013
63

7.6 Page 66

▲back to top
Supermarket jak
WAschau am Inn w Bawarii Andreas Erhard odbywa
swoją praktykę zawodową, pracując w branży sprze-
daży. Supermarket „Don Bosco” grupy Edeka, znanej sieci
handlowej sprzedającej artykuły żywnościowe, działający
pod patronatem niemieckiej inspektorii Salezjanów Ks.
Bosko, angażuje się na rzecz pomocy potrzebującej mło-
dzieży. Andreas pracuje tam od września ubiegłego roku.
Don Bosco Magazin towarzyszył mu w pracy
«Nie opanowałem jeszcze całej tej organizacji, ale czynię po-
stępy». Andreas Erhard uśmiecha się, robiąc chytrą minę w
czasie wkładania opakowania z serkami topionymi do lo-
dówki. Niedawno osiemnastoletni Andreas włożył swój uni-
form, niebieskie polo, na którym po lewej stronie znajduje
się logo„Don Bosco”.
Praca Andreasa rozpoczyna się na zapleczu wielkiego su-
permarketu. Tam czuje się dobrze i chętnie się angażuje.
Tylko niekiedy jego niesprawność przeszkadza mu w pracy.
Już od urodzenia Andreas cierpi na paraliż prawej strony.
«Ale mogę robić wszystko. Czasem moja niesprawność mi
przeszkadza, ale to zdarza się co jakieś trzy miesiące» –
mówi. Potem całkowicie zmienia temat. Kiedy Andreas opo-
wiada o swojej pracy, o detalicznej sprzedaży, używa termi-
nów technicznych, niczym długoletni pracownik tego
sektora. «Produkty muszą być ustawione na półkach w po-
rządku malejącym, gdy chodzi o daty ważności» – wyjaśnia,
w tym samym czasie lewą ręką układając zgrzewkę jogurtu.
Oprócz układania różnych artykułów do jego obowiązków
należy także kontrola asortymentu i porządkowanie towaru.
Od września ubiegłego roku w ostatnio wybudowanym su-
permarkecie “Don Bosco” 21 młodych osób z Aschau
odbywa swój kurs szkoleniowy, który pozwoli im stać się
Angelica Luderschmidt
Fot. Gregory P. Gugala
sprzedawcami lub pracować w branży sprzedaży detalicz-
nej. Dla zarządcy, niemieckiej inspektorii Salezjanów Ks.
Bosko, ten punkt sprzedaży „Edeka” stanowi program pilo-
tażowy.
Poprzednio Andreas i wielu innych praktykantów odbywało
swoją praktykę w małej drogerii o powierzchni 150 metrów
kwadratowych, znajdującej się blisko apteki w centrum,
która obecnie jest zamknięta. Nowy punkt sprzedaży obej-
muje powierzchnię 600 metrów kwadratowych. «Praca, jaką
mogę wykonywać, jest bardziej interesująca niż to miało
miejsce w starym sklepie. Tutaj mogę rozmawiać z klientami
i udzielać im rad» – mówi Andreas, podciągając lekko swoje
nieco za szerokie jeansy.
W supermarkecie„Don Bosco-Edeka”Andreas jest odpowie-
dzialny za dział produktów świeżych i mrożonych, trochę
podobnie jak w drogerii. «Klienci są bardzo uprzejmi i od-
noszą się do nas dobrze. Tylko czasem zdarza się ktoś poiry-
towany, kiedy czegoś nie znajduje». Andreas pozdrawia
życzliwie klientkę, która pcha wózek z zakupami.
«Tutaj w supermarkecie młodzi nabywają umiejętności
przydatnych w życiu społecznym i pozostają w bezpośred-
nim kontakcie z klientami. Jest to szkolenie budujące» (Hans
Kiefl, odpowiedzialny za projekt).
Obok kuchni, na pierwszym piętrze supermarketu, znajduje
się sala wykładowa. Każdego wtorku Andreas musi się tu
pojawić wraz z trzema kolegami z trzeciej klasy, by odbyć
szkolenie. Wchodzi ono w zakres programu nauczania ra-
chunkowości i matematyki. Poza tym przez cały czwartek
odbywają się lekcje w ośrodku kształcenia zawodowego
Waldwinkel. W przylegającym do ośrodka internacie An-
64
SALEZJANIE 2013
W Aschau am Inn w Bawarii Andreas Erhard
odbywa swoją praktykę zawodową, pracując w
branży sprzedaży. Supermarket „Don Bosco”
grupy Edeka, znanej sieci handlowej
sprzedającej artykuły żywnościowe, działający
pod patronatem niemieckiej inspektorii
Salezjanów Ks. Bosko, angażuje się na rzecz
pomocy potrzebującej młodzieży. Andreas
pracuje tam od września ubiegłego roku. Don
Bosco Magazin towarzyszył mu w pracy.

7.7 Page 67

▲back to top
Szkoła
dreas mieszka z innymi 260 praktykantami ze specyficznymi uwarun-
kowaniami. Ponieważ w poniedziałek, środę i piątek nie ma lekcji, An-
dreas może pracować na pierwszą zmianę od 6.00 do 15.30, jak dzisiaj.
Około pół godziny po pracy Andreas pojawia się w internacie i spędza
w nim dwie godziny czasu wolnego. Następnie kolejna godzina nauki,
a potem kolacja. W czasie wolnym od nauki i pracy Andreas słucha
muzyki i oddaje się swojemu ulubionemu hobby – wchodzi na sa-
mochodowe strony internetowe. Jego oczy błyszczą, gdy spogląda
na rozwieszony na ścianie pokoju kalendarz, przedstawiający szybkie
i mocne samochody, pięknie wyeksponowane.
Pod koniec najbliższego lata osiemnastolatek uzupełni swój kurs szko-
leniowy, aby móc stać się pracownikiem sprzedaży detalicznej.
Odpowiedzialni za kurs szkoleniowy, który odbywa się w sklepie, są z
niego zadowoleni. Także nauczyciele z Waldwinkel rokują pomyślną
przyszłość temu młodemu człowiekowi z żelem w rozczochranych
włosach i kolczykiem w uchu. «Andreas pójdzie dalej swoją drogą» –
mówi Hans Kiefl, odpowiedzialny za projekt. «Trzeci rok jest ważny dla
jego drogi w kierunku dojrzałości. Tutaj w supermarkecie młodzi na-
bywają umiejętności przydatnych w życiu społecznym i są w bezpo-
średnim kontakcie z klientami. Jest to szkolenie budujące».
Wykładowca, który stoi obok niego, zgadza się i dodaje: «Przed zakoń-
czeniem kursu Andreas musi jeszcze nauczyć się powstrzymywać
swoją żywiołowość i uczyć się». Wkrótce rozpocznie się ważny etap
przygotowywania się do egzaminu. A potem nastąpi okres aplikacji,
w czasie którego będzie się uczyć, jak odpowiednio zgłosić swoją kan-
dydaturę pracodawcy.
Pytany, gdzie chciałby pracować, Andreas ma gotową odpowiedź:
«Chciałbym pracować w sektorze technicznym. Byłoby wspaniale,
gdybym znalazł pracę w punkcie sprzedaży urządzeń informatycz-
nych czy telefonii komórkowej».
SALEZJANIE 2013
65

7.8 Page 68

▲back to top
Produkując cegły
Pokoju!
W pracy z dziećmi z fabryk cegły
w stanie Haryana, w Indiach
Szacuje się, że w Indiach pracuje 60
milionów nieletnich, tzw. „ukrytych
pracowników”, którzy w
podziemiach ekonomicznego
świata wykonują każdy rodzaj
pracy. Chociaż rząd indyjski i
instytucje zapewniają darmową i
obowiązkową edukację wszystkim
dzieciom w wieku od 6 do 14 lat
oraz istnieje zakaz zatrudniania
dzieci, problem ten stanowi jedną z
największych plag występujących
w tym kraju.
Kollappalliyil Thankachan
66
SALEZJANIE 2013

7.9 Page 69

▲back to top
Długa droga, która przecina rozległe
rolnicze obszary, po obu stronach
jest otoczona zakładami produkcji cegły.
Bardzo wiele osób tam pracuje i jedno-
cześnie mieszka w nędznych barakach.
Są to ubodzy imigranci, którzy przybyli z
sąsiednich krajów. W Pasahaur, dystrykcie
Jhajjar (Haryana), sześćdziesiąt kilomet-
rów od stolicy Indii, New Delhi, jest około
500 fabryk cegły. Stanowią one główne
źródło produkcji tego materiału dla wielu
stanów północnych Indii, jednak żaden
z tych pracowników nie ma choćby
jednej cegły, by wybudować dla siebie
prawdziwy dom.
Dzień roboczy zaczyna się wcześnie.
Przez całą noc bez przerwy z kominów
pieców, w których wypalane są cegły,
wychodzi chmura dymu. Dym unosi
się do góry, zmienia się w chmurę,
która wywołuje pieczenie oczu, a
czasem widać także małe iskry, po-
dobne do tych, kiedy ktoś wkłada
suchą trawę do paleniska.
Nie należy do rzadkości widok osób,
młodych i dorosłych, pracujących przy
produkcji cegły w kałużach błota. A
widok dzieci, które mają poniżej 10 lat,
napełnia to goryczą. Mózg nie przyj-
muje tego, co się widzi: bardzo małe
dzieci, które swoimi małymi rączkami
pracują jak zawodowi murarze w żarze
słońca od kwietnia do połowy czerwca.
Teren, na którym wyrabiają cegły, stał
się rodzajem parku zabaw – im więcej
jakieś dziecko wyprodukuje cegieł, tym
więcej znaczy w grupie pracowników.
Są także inne dzieci w okolicy, zbyt
małe, aby produkować cegły – te bawią
się w kurzu i błocie. Jest też grupka
dziewczynek, które zajmują się malu-
chami, gdy matki są w pracy. Czasem
robią małe przerwy. Łatwo zauważyć,
że większość tych małych pracowni-
ków jest niedożywiona.
„Don Bosco Pasahaur”– placówka salez-
jańska, która znajduje się właśnie w tym
miejscu, starała się i nadal stara się two-
rzyć dziecięcą wioskę, w której można
pomóc tym nieszczęśliwym dzieciom.
Salezjanie chcą im pomóc w wytwarza-
niu cegieł nadziei na lepszą przyszłość.
Ks. Thankachan, dyrektor, jest przeko-
nany, że można polepszyć warunki
życia osób, które mieszkają w okolicy, w
której sytuacja sanitarna jest bardzo zła,
i dlatego chce stworzyć więcej punk-
tów rozprowadzania nieskażonej wody
pitnej i wybudować schroniska. Salezja-
nie mają do spełnienia ważne zadanie
dla dobra tych wykorzystywanych
dzieci, ofiar niesprawiedliwości – za-
pewnić im radosną przyszłość. Zaplano-
wali więc wiele projektów, a wśród nich:
» Programy uświadamiające, adreso-
wane do kobiet i pracujących dzieci;
» Budowa schroniska dla ubogich
dzieci;
» Odpowiedni poziom edukacji i opieki
dla tych osób potrzebujących.
Salezjanie wkładają ogromne siły,
starając się rozwiązać problem wyko-
rzystania nieletnich w tej okolicy. Za-
pewnienie odpowiedniego poziomu
edukacji jest jednym z głównych
celów kampanii ratowania dzieci.
Dzieci są wysyłane do szkoły, a następ-
nie wyciągane z ich przerażającego
położenia jako wykorzystywanych pra-
cowników.
Dzieciństwo nie może pozostać ukryte
za chmurą czarnego dymu, a wręcz
przeciwnie. Marzeniem dziecka jest
przeżyć ten czas w miejscu, gdzie
panuje pogoda i radość, gdzie można
nauczyć się czegoś z myślą o swojej
przyszłości. W niektórych przypadkach
jest to zakłócane przez zachłanność i
nieludzkie zachowania. Dzieciństwo
tutaj, w fabrykach cegły, jest zatracane,
te delikatne rączki zostają wykorzys-
tane do mieszania błota i wody, popy-
chania wózków, ich napełniania i
opróżniania.
Nasze społeczeństwo powinno mieć
nadzór nad właścicielami fabryk i za-
pewnić tym nieszczęśliwym dzieciom
prawdziwe, godne życie.
SALEZJANIE 2013
67

7.10 Page 70

▲back to top
Kursy dla animatorów pro-
ponowane przez Salezjański Ruch
Młodzieżowy z Triveneto
stanowią doświadczenie wzrostu
ludzkiego i duchowego dla tych,
którzy chcą poświęcić się najm-
niejszym, pielęgnując swoją pasję
wychowawczą. Jedna z
wypowiedzi Benedykta XVI
ujmuje bardzo dobrze sens i istotę
tego doświadczenia: «Idźcie i
powiedzcie innym młodym
ludziom o swojej radości z
powodu odnalezienia cennego
skarbu, którym jest sam Jezus.
Bądźcie więc entuzjastycznymi
misjonarzami nowej ewangeliza-
cji! Nieście cierpiącym i poszuku-
jącym radość, jaką pragnie dać
Jezus» (Orędzie na ŚDM 2012).
Igino Biffi
68
SALEZJANIE 2013
Salezjański Ruch Młodzieżowy
Salezjańskie doświadczenie w służbie Kościołowi północno-wschodniej Italii
Projekt „Kurs animatorów” ma na celu
pomóc starszej młodzieży zbliżyć się
do najmłodszych i nauczyć ich, w jaki
sposób umysłem i sercem wesprzeć różne
wakacyjne inicjatywy. Ma on utrwalić for-
mację, jaką już na poziomie lokalnym
przechodzą animatorzy. Proponuje się go
młodym chłopcom/dziewczętom w
wieku ok. 14-18 lat, którzy wykazują uspo-
sobienie do wychowania w stylu zgod-
nym z systemem prewencyjnym Ks.
Bosko. Wszyscy są ludźmi młodymi albo
bardzo młodymi, którzy, zmierzając w kie-
runku własnej dojrzałości ludzkiej i chrze-
ścijańskiej, przygotowują się do służby we
własnym środowisku kościelnym. Łącznie
kurs trwa tydzień. Przewiduje w czerwcu,
zaraz po zakończeniu szkoły, trzy dni for-
macyjne w Udine, Weronie i Mestre (domy
salezjańskie). Jest to wydarzenie, na które
się czeka, ponieważ wyznacza początek
lata i stanowi jedyną w swoim rodzaju
okazję do spotkania, które gromadzi per-
sonel i młodzież, w sumie przeszło 2000
osób. Chcąc zapewnić stopniową forma-
cję, kursy odbywają się na czterech pozio-
mach podstawowych, w zależności od
wieku i zdobytego doświadczenia, a dla
każdego z nich punktem odniesienia jest
jedna z postaci biblijnych, która swoim
życiem ukazuje, jak stać się wiarygodnym
świadkiem wśród młodzieży:
» I poziom: Dawid
» II poziom: Apostołowie
» III poziom: św. Paweł
» IV poziom: Maryja

8 Pages 71-80

▲back to top

8.1 Page 71

▲back to top
Triveneto
Kursy Animatorów mają przede
wszystkim doprowadzić młodych do
odkrycia i wzmocnienia w sobie prag-
nienia Boga, a także pomóc im odkryć,
że życie jest wtedy pełne, gdy jest da-
rowane.
Są one owocem ścisłej współpracy
salezjanów inspektorii północno-
wschodnich Włoch, Córek Maryi
Wspomożycielki Inspektorii „Matki
Mazzarello”Triveneto i Stowarzyszenia
Salezjanów Współpracowników. Per-
sonel składa się ze sporej grupy pra-
cowników uniwersytetu i działaczy
młodzieżowych, którzy przerywają
swoje własne zajęcia, aby wnieść
wkład na różnych polach. Główna
ekipa koordynuje pracę personelu
współpracowników zaangażowanych
na różnych płaszczyznach (formacja,
logistyka, asystencja, modlitwa, ani-
macja, warsztaty). Przyjaciele i goście
przybywają także z zagranicy: z Rumu-
nii, Mołdawii, Węgier i Bośni.
Tym, co nadaje temu żywiołowemu
spotkaniu głęboki charakter, to więzy
bliskość, które pomaga stworzyć
wspólne zamieszkanie około 500
młodych ludzi. To sprawia, że w czasie
kursów zarówno zakonnik, jak i starszy
animator, jest blisko młodych i może
z nimi rozmawiać. W tych dniach za-
sadniczą rolę odgrywają wzajemne
relacje. Podczas zabawy, pracy, dziele-
nia się doświadczeniem młodzi prze-
bywają ze swoimi rówieśnikami, ale
cały czas towarzyszą im dorośli, którzy
kochają to, co kochają młodzi. Jest to
ważny czas, który odgrywa istotną
rolę dla „chemii” wspólnego przeby-
wania; jest jak tchnienie duszy, po-
zwalające znaleźć trochę przestrzeni,
by otworzyć się na drugiego, skon-
frontować swoje opinie, pozwolić
sobie towarzyszyć. Są to cenne okazje
dla każdego wychowawcy, ponieważ
w osobistych relacjach młody czło-
wiek może odsłonić się najgłębiej i
najprawdziwiej.
W kursach animatorów uczestniczy
przeszło 60% młodych pochodzących
z parafii diecezjalnych, reszta to mło-
dzież ze środowisk salezjańskich (SDB i
CMW).
SALEZJANIE 2013
69

8.2 Page 72

▲back to top
Ks. Bosko w świecie
pracy dzisiaj
Naśladując św. Jana Bosko, salezjanie z Meksyku otwo-
rzyli swoje pierwsze dzieło w dystrykcie federalnym
Santa Julia w 1892 r. Była to szkoła rzemiosła i zawodu, w
której uczniowie mogli wybrać jeden z wielu kierunków,
również takie jak szewstwo, ciesielstwo i krawiectwo.
W 1983 r. dyrektorem szkoły był Ks. José Lazaro y Reyes SDB,
któremu, wraz z grupą współpracowników, marzyło się
pójść za przykładem Ks. Bosko i założyć szkołę zawodową,
aby zapewnić młodym miejsce, w którym mogliby uczyć
się zawodu.
W tym czasie proponowano takie kierunki, jak mechanika,
stolarstwo, elektronika, spawalnictwo. Następnie, z
upływem czasu, ośrodek został przebudowany i zmo-
dernizowany, zwłaszcza dzięki pomocy Comide (grupy
wolontariatu belgijskiego), Senosiain Workshops, pani Maríi
Guadalupe Salgado Mendía, Kindermissionswerk (grupa
wolontariatu niemieckiego) i pana Julio Césara Domíngu-
eza ze Stowarzyszenia KABA.
Ostatnio wiele kierunków zostało ulepszonych, zarówno
gdy chodzi o programy nauczania, jak i materiał, jaki
uczniowie mają do dyspozycji. Przybyło także wiele
nowych maszyn w warsztatach ośrodka. Warto ponadto
podkreślić, iż każdy kierunek został utworzony z tym za-
miarem, by 80% godzin lekcyjnych obejmowała praktyka,
a pozostałych 20% - teoria. Według danych, jakie zostały
zgromadzone w ciągu tych 29 lat istnienia ośrodka, 9 900
70
SALEZJANIE 2013

8.3 Page 73

▲back to top
Jesús Rodríguez Mejía
uczniów skorzystało z naszych kursów. Ośrodek oferuje
własne usługi dla każdego, kto o to poprosi, niezależnie
od płci, rasy, wyznania czy statusu społecznego. Przede
wszystkim stanowi on ogromną pomoc dla tych mło-
dych, którzy znajdują się w najtrudniejszej sytuacji spo-
łecznej.
Aktualnie ośrodek oferuje kształcenie techniczne w na-
stępujących sektorach: mechanika podstawowa, paliwo
silnikowe, ciesielstwo, stolarstwo, elektronika, elektryka,
naprawa małych urządzeń domowych, kontrola drenażu,
kurs języka angielskiego, projektowanie chłodzenia do-
mowego i handlowego, zakładanie klimatyzacji, podsta-
wowe i zaawansowane środki informatyczne oraz
asystencja informatyczna.
Kursy odbywają się w dni powszednie od godz. 18 do 21,
a w sobotę od 9 do 14.
Po zakończeniu szkolenia każdy z uczniów otrzymuje
dyplom, potwierdzający jego uczestnictwo w tym kursie.
Salezjańska szkoła zawodowa jest obecnie prowadzona
przez salezjanina koadiutora Austreberto Velasco Sando-
vala, funkcję koordynatora pełni pan Jesús Rodríguez
Mejía. Korzystając z okazji, chcemy podziękować wszyst-
kim osobom i instytucjom, które w ciągu tych 29 lat
zawsze wspierali nasz ośrodek, zwłaszcza ekonomicznie
przez swoje darowizny. . .
SALEZJANIE 2013
71

8.4 Page 74

▲back to top
Uczyć się sztuki
Życia
Marjan Lamovšek
W Słoweni, kraju zamkniętym pomiędzy Alpami
Julijskimi, Morzem Adriatyckim i Kotliną Panoń-
ską, posłannictwo salezjańskie w drugim stule-
ciu obecności synów Ks. Bosko (początek w 1901
r.) powoli się rozprzestrzenia. Do duszpasterstwa
parafialnego, prawie jedynego pola pracy w
okresie reżimu władzy sowieckiej, dochodzą dzi-
siaj inne obszary rozległego działania salezjań-
skiego. Szkoła, Gimnazija Želimlje, każdego roku
zapewnia sześćdziesiątce nowych uczniów
naukę na wysokim poziomie oraz wychowanie
według systemu Ks. Bosko. Przy parafiach po-
wstają salezjańskie ośrodki młodzieżowe, w któ-
rych nastolatkowie i młodzież znajdują swoje
miejsce i mogą aktywnie spędzić czas oraz for-
mować się na dobrych chrześcijan i uczciwych
obywateli. Oratorium letnie jest już znane i roz-
powszechnione na poziomie krajowym.
Znalazło ono także uznanie ze strony Konferencji
Episkopatu Słowenii, która w 2011 r. przyznała
mu wyróżnienie za wkład, jakie wnosi w krajowe
duszpasterstwo młodzieżowe. Poza tym jest
wiele parafii korzystających z pracy rąk Rodziny
Salezjańskiej, która właśnie w tym sektorze
upatruje wielki potencjał w edukacji młodych
pokoleń. Także na polu pracy społecznej już od
dwóch dziesięcioleci można usłyszeć o dzia-
łalności salezjanów i ich współpracowników,
ujmujących się za młodzieżą najbardziej potrze-
bującą. Można wyliczyć także i inne inicjatywy
na rzecz młodych, także tych, którzy chcą stać
się animatorami, czyli liderami wśród rówieśni-
ków
To nie miejsce, aby wymienić wszystko. Ale tytu-
łem dopełnienia można wspomnieć o ośrodku
DUO w Veržej. Jest to skrót, który, w języku sło-
weńskim syntetycznie oddaje charakter tego
ośrodka zdobywania rzemiosła i zawodu. Kilka
lat temu w Veržej został wyremontowany budy-
nek, w którym teraz przebywają liczni rzemieśl-
nicy. Młodzi i ci, którzy się takimi czują, w czasie
kursów na różnych poziomach mogą poznawać
tajniki danego zawodu, aby uczyć się i zdoby-
wać doświadczenie w zakresie rzemiosła. I życia!
72
SALEZJANIE 2013

8.5 Page 75

▲back to top
Z gliną w rękach człowiek czuje się jak stwórca. Także słoma, będąca
tylko suchą łodygą i bez wartości, w zwinnej dłoni i z pomocą wyobraźni
może stać się cennym przedmiotem. To prawda, że jest krucha i może ją
pochłonąć ogień, jak chociażby na polu, ale posiada jedyną wartość dla
tego, który ją uformował z delikatnością, miłością. W sumie nie bez
znaczenia jest doświadczenie tego, iż w życiu nie liczy się to, ile pracy
wykonałeś, ale ile poświęcenia i miłości w nią włożyłeś. I to jest
prawdziwa sztuka, której uczymy się nie przez lekturę, ale życie.
SALEZJANIE 2013
73

8.6 Page 76

▲back to top
MGS Walencja:
programy
duszpasterstwa młodzieżowego
Marta Peirat
Programy realizowane przez duszpasterstwo
młodzieży inspektorii walenckiej są
adresowane do młodych pomiędzy 9 a 20
rokiem życia. Są oni podzieleni na grupy
wiekowe, a więc dzieci osobno i młodzież
osobno, ale potem wszyscy spotykają się
razem. Pochodzą z różnych ośrodków
salezjańskich Walencji, Alicante, Castellón,
Saragossy, Mursji i Albacete.
Celem spotkań Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego
(MGS) jest towarzyszenie młodym ludziom w ich roz-
woju i formacji, wzmocnienie ducha pracy w zespole, który
ich jednoczy, i ukazanie znaczenia spotkania z innymi chłop-
cami i dziewczętami, którzy wierzą w te same wartości, prak-
tykując je także poza miejscami, do których uczęszczają
każdego dnia. Z upływem lat zauważa się, że poczucie przy-
należności do inspektorii i rodziny coraz bardziej u tych,
którzy w tych spotkaniach uczestniczą.
Te spotkania ukierunkowane są głównie na poznanie salez-
jańskiego świata, a także wartości i elementów, które stoją
u podstaw salezjańskiej duchowości młodzieżowej. Tak więc
każde z tych spotkań realizuje te cele przez różne działania
i propozycje. Na przykład najmłodsi, którzy należą do grupy
Przyjaciół Dominika Savio (ADS), zastanawiają się nad przy-
kładami świętości młodzieżowej Dominika Savio, Laury
Vicuña, Michała Magone i Franciszka Besucco. Młodzi, od 9
do 14 roku życia, zaczynając swoje zajęcia, dzielą się spo-
strzeżeniami i włączają się w działania, które uczą ich soli-
darności względem rówieśników.
To, co jest znane jako Marchabosco, a co adresowane jest
dla nastolatków w wieku od 15 do 17 lat, jest projektem,
który ma im pomóc odkryć, że życie można dzielić z innymi.
Centralnym punktem ich działalności jest długa wędrówka
na łonie natury z różnymi postojami na trasie, stanowiącymi
moment formacyjny dla grupy. Zaś noc jest jednym wielkim
świętowaniem, z zabawami ruchowymi i wieloma innymi
atrakcjami.
Natomiast Campobosco stwarza młodym możliwość stania
się w swoim czasie animatorami najmłodszych dzieci. Jest
to propozycja skierowana do starszej młodzieży w wieku 18-
20 lat i przeważnie do tych, którzy już angażują się w dzia-
łania duszpasterstwa młodzieżowego. Campobosco uczy
relacji do młodszych na poziomie edukacyjnym. Daje
poznać znaczące elementy duchowości salezjańskiej i du-
chowości związanej z duszpasterstwem młodzieżowym.
Te trzy ruchy, które przed chwilą opisaliśmy, są zorganizo-
wane w taki sposób, by główny akcent postawić na Jezusie
i świecie, który nas otacza, a czyni się to przez chwile mod-
litwy i różnych celebracji, zawsze dostosowanych do wieku
uczestników. A ponadto – gry, teatr, przedstawienia, wie-
czory bogate w muzykę i taniec, sport, by wymienić tylko
niektóre z nich.
Uczestnicy w czasie każdego ze spotkań są dzieleni na
grupy, aby mogli wziąć pełniejszy udział w różnych zaję-
ciach, wcześniej przygotowanych przez szefów grup. Lide-
rzy grup, młodzi wolontariusze, towarzyszą swoim grupom
przez cały czas trwania spotkania. Także organizacja i wspar-
cie delegata ds. duszpasterstwa młodzieży i jego ekipy są
bardzo ważne i nie przypadkiem w każdym spotkaniu
uczestniczy także grupa dorosłych wolontariuszy i salezja-
nów współpracowników, którzy troszczą się o wiele różnych
spraw. Stanowi to znaczący element w tej koncepcji ducha
rodzinnego, którym Ks. Bosko zwykł przyciągać do siebie
chłopców.
Chociaż każde z tych spotkań jest dorocznym wydarzeniem,
74
SALEZJANIE 2013

8.7 Page 77

▲back to top
składają się one na proces wzrastania, który rozpoczyna
się w dzieciństwie, a kończy się na wieku dojrzałym. Istot-
nie, w tych ostatnich 25 latach w spotkaniach wzięło
udział bardzo wielu młodych ludzi, począwszy od naj-
młodszych, którzy później stali się dorosłą młodzieżą. Ta
droga pozwoliła im odkryć, że także oni zostali wezwani
do stania się wychowawcami, z tożsamością typową dla
MGS.
Niektóre z tych spotkań ściśle łączą się z pewnymi projek-
tami solidarności. Przykładem tego są obozy ADS, w
ramach których w ostatnich dziesięciu latach realizowano
projekty solidarności „Jóvenes y Desarrollo” (“Młodzi i
Rozwój” - NGO prowadzona przez salezjańskie duszpa-
sterstwo młodzieży) w takich krajach jak Meksyk, Peru,
Togo, Mali i innych. Natomiast w trzech najbliższych
latach wysiłki zostaną skoncentrowane na projekcie pod
nazwą „Chicos de la calle” („Dzieci ulicy”), który obejmie
miasto Guayaquil (Ekwador).
Kiedy ten proces formacji się zaczynał, było wiele stowa-
rzyszeń młodzieżowych z inspektorii walenckiej, które się
w nie włączyły: skauci, grupy młodzieżowe, grupy para-
fialne. Nigdy wcześniej ich członkowie nie spotykali się
jednak ze sobą. Ideą będącą u podstaw tych spotkań for-
macyjnych było zgromadzenie możliwie jak największej
liczby młodych w tym samym wieku i pomoc w uświa-
domieniu, że chociaż przynależą do grup o odmiennej
tożsamości, mogą spotkać się razem, jako że w gruncie
rzeczy łączy je fundamentalna, o wiele głębsza tożsa-
mość, tożsamość salezjańska.
SALEZJANIE 2013
75

8.8 Page 78

▲back to top
Stuletni Sen
Erzsébet Lengyel
Historia salezjańska na Węgrzech roz-
poczęła się sto lat temu. Pierwsza
placówka powstała w Péliföldszentke-
reszt, miejscowości niezbyt nadającej
się do życia i działania salezjanina: wokół
sam las i w promieniu trzech kilomet-
rów żadnego zabudowania. Ale salezja-
nie, kiedy już się tutaj zadomowili,
tchnęli ożywczego ducha i już w na-
stępnym roku rozpoczęła się ekspansja.
Bardzo szybko został otwarty dom w
Nyergesújfalu, a w Péliföldszentkereszt
umieszczono nowicjat; zaś w 1932 r.
został wybudowany dom “Don Bosco”,
w którym potem została otwarta
Wyższa Szkoła Teologiczna.
W 1950 r. reżim komunistyczny
stłamsił zgromadzenia zakonne
i także salezjanie odczuli to za-
hamowanie, które trwało
czterdzieści lat. Zostały zamknięte
szkoły, a wspólnoty rozproszyły się.
Kompleks w Péliföldszentkereszt
został upaństwowiony. W 1992 r., w
bardzo złym stanie i nie bez trudno-
ści, został zwrócony salezjanom. Ks.
József Havasi, salezjański inspektor na
Węgrzech w latach 1990-2008, naj-
pierw nie chciał odbudowywać
ośrodka, ale dzisiaj, po wielu włożo-
nych staraniach, środowisko salezjań-
skie na Węgrzech jest szczęśliwe z
powodu odzyskania tego dzieła,
które odrodziło się do nowego życia.
Obecnie Péliföldszentkereszt nazy-
wany jest kolebką salezjanów na
Węgrzech i przeżywa wspaniałe od-
rodzenie. W ostatnich latach dyrektor
ks. Béla Ábrahám, mianowany inspek-
torem w 2012 r., odnowił krużganki,
starając się zaangażować do tych
prac młodzież z sąsiedztwa.
Sen Ks. Bosko na Węgrzech zaczyna się
od Péliföldszentkereszt. Tutaj w pierw-
szych czterdziestu latach życia salez-
jańskiego dojrzało wiele powołań. Stąd
dziesiątki węgierskich salezjanów wy-
jechało jako misjonarze do dalekich
krajów: Chin, Japonii, Kuby, Brazylii,
Meksyku, Indii… Dzisiaj obecność sa-
lezjańska, zmniejszona po represjach
komunistycznych rządów, jest uboga-
cona obecnością misjonarzy pocho-
dzących z Indii i Wietnamu.
Salezjanie węgierscy mieli nadzieję, że
reżim komunistyczny będzie trwał
krótko. W ukryciu pracowali w diecez-
76
SALEZJANIE 2013

8.9 Page 79

▲back to top
W tych latach przygotowania do dwusetnej rocznicy urodzin Ks. Bosko i
stulecia swojej obecności salezjańskiej Rodzina Salezjańska na Węgrzech
chce dokonać oceny przeszłości i żyć w teraźniejszości żywym duchem
salezjańskim. Peregrynacja urny mieszczącej cenną relikwię Ks. Bosko
będzie znaczącym wydarzeniem, które wzmocni charyzmat salezjański.
jach, a ci, którzy chcieli pracować
wśród młodzieży, byli zmuszeni ucie-
kać za granicę. Męczennik koadiutor
István Sándor pozostał w swojej oj-
czyźnie, by służyć młodzieży, żyjąc
swoim życiem zakonnym, chociaż
mógł postarać się o fałszywe doku-
menty i uciec za granicę. Pozostał i
oddał się służbie na rzecz młodzieży. W
wyniku procesu, opartego na niepraw-
dziwych oskarżeniach, został skazany
na śmierć. Jego proces beatyfikacyjny
i kanonizacyjny został rozpoczęty.
Po pierwszych latach rozkwitu in-
spektorii węgierskiej nastały w czasie
reżimu komunistycznego lata cier-
pienia i życia w ukryciu. Dzisiaj prze-
żywa lata odrodzenia.
Inspektoria Węgierska pw. św. Stefana,
Króla jest najmniejsza z wszystkich sa-
lezjańskich inspektorii na świecie, ale
mimo to spogląda na przyszłość z na-
dzieją. Synowie Ks. Bosko znajdują się
w Péliföldszentkereszt, Nyergesújfalu,
gdzie prowadzą liceum, i w Budapesz-
cie w trzech wspólnotach: Szombat-
hely, Balassagyarmat i Kazincbarcika,
gdzie, oprócz wielu działań, prowadzą
dwie szkoły, liczące przeszło 1300
uczniów, i szkołę dla mniejszości rom-
skiej. Praca podejmowana w szkołach
i oratoriach spotyka się z wielkim uzna-
niem, zaś młodzi z Salezjańskiego
Ruchu Młodzieżowego przekazują
charyzmat salezjański swoim rówieśni-
kom.
Węgierscy salezjanie oraz misjonarze
hinduscy, wietnamscy i polscy wraz z
Ks. Bosko wyznaczają kolejne sto lat
w sercu Europy, na tej małej ziemi
węgierskiej, gdzie wspaniała historia
narodu, który tak bardzo wycierpiał,
bije wielkim sercem, otwartym na
całą ludzkość.
SALEZJANIE 2013
77

8.10 Page 80

▲back to top
ZAŁOŻYCIEL
78
SALEZJANIE 2013
Rodziny w drodze w szkole Księdza Bosko
Tabernakulum Nadziei
Dwa serca i jeden charyzmat
140 lat w służbie młodzieży
Otrzymany dar zadaniem do wykonania
Od ucznia do nauczyciela historia
Williama

9 Pages 81-90

▲back to top

9.1 Page 81

▲back to top
Dlatego przedstawiam tutaj szczegółowo sprawy poufne, które mogą posłużyć do zro-
zumienia lub być pożyteczne dla tej Instytucji, którą Opatrzność Boża raczyła powie-
rzyć Towarzystwu św. Franciszka Salezego.
(Wspomnienia Oratorium)
SALEZJANIE 2013
79

9.2 Page 82

▲back to top
Jesteśmy rodzinami, które od
prawie dwudziestu lat prowa-
dzone przez salezjanów kapłanów,
przemierzają razem drogę, która
wydała wiele owoców:
» wzrost duchowy poszczególnych
osób i rodzin;
» formację rodziców w trudnym za-
daniu wychowania;
» przyjaźń pomiędzy naszymi
dziećmi, która uzdalnia ich do
dzielenia się wiarą i świadczenia
o niej wobec innych.
80
SALEZJANIE 2013
Rodziny w
drodze w szkole
Księdza Bosko
ADMA
Sen
Ks. Bosko był świętym wizjonarem –
sercem był w niebie, a nogami na
ziemi i lubił wypowiadać się przez sny.
Opowiadał je swoim synom, zwłaszcza
w czasie„słówka na dobranoc”, pozdro-
wienia, które kierował do chłopców na
zakończenie dnia.
przybliżyć doświadczenie rodzin, które
już od wielu lat uczęszczają do szkoły
Ks. Bosko w ramach Stowarzyszenia
Maryi Wspomożycielki (ADMA), jednej
z grup Rodziny Salezjańskiej, założonej
w 1869 r. przez Świętego Piemont-
czyka.
Kim jesteśmy?
W słynnym śnie o dwóch kolumnach
Święty widzi okręt Kościoła atakowany
przez mnóstwo małych statków, które
chcą «uderzyć weń dziobem i wyrzą-
dzić wszelką możliwą szkodę». Batalia
staje się coraz bardziej zaciekła, aż do
momentu, kiedy papież, pokonując
wszelkie przeszkody, przywiązuje okręt
Kościoła do dwóch kolumn: Jezusa Eu-
charystycznego i Maryi Wspomożycielki.
Nieprzyjaciele uciekają i rozpraszają się,
a na morzu panuje wielki pokój.
Nasze doświadczenie mówi, że nie
tylko cały Kościół, ale także okręt każdej
rodziny, zakotwiczony przy dwóch ko-
lumnach, będzie bezpiecznie konty-
nuować swoją drogę. Poniżej chcemy
Jesteśmy rodzinami od blisko dwu-
dziestu lat prowadzonymi przez salez-
janów kapłanów i przemierzającymi
razem z nimi drogę, która wydała wiele
owoców.
Każda rodzina uczestniczy w życiu
wspólnoty na miarę swoich możliwo-
ści: zachęca się jedynie do gorliwości,
aby przyniosło to większe dobrodziej-
stwo. Jesteśmy także zachęcani do pie-
lęgnowania uczestnictwa w życiu
Kościoła przez aktywny udział w dzia-
łalności parafii i oratoriów.
Być w szkole Ks. Bosko oznacza trosz-
czyć się w rodzinie o różne aspekty
charyzmatu salezjańskiego: radość

9.3 Page 83

▲back to top
życia, dbanie o modlitwę, jedność z
Bogiem w codzienności, służbę bliź-
niemu, a zwłaszcza młodzieży i ubogim,
ufność w Bogu, który jest opatrznościo-
wym Ojcem, zawierzenie Maryi, która
jest naszą Matką i Mistrzynią.
Co robimy?
Katecheza – Temat danego roku jest
wybrany i realizowany przez kapłanów
w harmonii z zaleceniami Kościoła i
duszpasterskimi propozycjami Rodziny
Salezjańskiej. Wszystkie katechezy
mają zawsze trzy nieodzowne punkty
odniesienia:
» Słowo Boże i sakramenty;
» Obowiązki małżeńskie i wychowaw-
cze;
» Zaangażowanie na rzecz bardziej
pogłębionego życia modlitwy i
większej wierności obowiązkom w
rodzinie, w pracy i w Kościele.
Tydzień rekolekcji – przeżyty w klima-
cie rodziny, wypoczynku, przyjaźni i
prostoty. Na każdy z dni składają się:
jutrznia, katecheza, modlitwa osobista
i w parach oraz różaniec.
Dzielenie się – dla chętnych w ciągu
dnia godzina przeznaczona jest na
adorację eucharystyczną.
Ten tydzień znajduje swoją kulminację
w osobistej „pustyni”, przestrzeni mil-
czenia i modlitwy, pozwalającej odna-
leźć Boga i siebie samych, by wzrastać
w miłości i dojrzewać w decyzjach.
Miesięczne dni skupienia - trwają
dzień i odbywają się w niedzielę.
24. dzień miesiąca, dzień Maryi
spotkanie w 24. dniu miesiąca jest
małą godzinną „perełką”, na której tak
bardzo zależało Ks. Bosko i którą chciał
przekazać chłopcom: Eucharystia,
Maryja, Słowo, spowiedź i duch ro-
dzinny. Młodzi, zanim dołączą do nas,
gromadzą się o godz. 19 na spotkaniu
formacyjnym i dzieleniu się oraz kolacji
w radosnym klimacie.
Pielgrzymki – to szczególne chwile,
kiedy rodzina wyrusza w drogę na
spotkanie Maryi, która jako troskliwa
matka wzywa nas do nawrócenia. Są
to piękne okazje do bycia razem, kiedy
dzieci uczą się naturalnego zawierze-
nia Bogu, biorąc przykład z rodziców,
dzieląc z nimi chwile modlitwy, a także
ze swoimi przyjaciółmi.
JAK?
Droga także dla naszych dzieci.
Obecność na spotkaniach całej rodziny
jest wpisana w nasz styl. W ten sposób
umacnia się jedność, a jednocześnie
każdy znajduje swoją przestrzeń i
swoje przyjaźnie. Dzieci, obserwując
modlących się i dzielących się wiarą ro-
dziców, uczą się żyć w rodzinie w
obecności Jezusa i Maryi. Dla nich czy-
nienie tego samego staje się czymś
normalnym. Spoglądając na nasze
dzieci, coraz bardziej jesteśmy przeko-
nani, że świadectwo naszej wiary jest
najpiękniejszym darem, jaki możemy
im ofiarować; najbogatszym dziedzic-
twem, jakie możemy przekazać.
W duchu służby. Organizacja dni sku-
pienia i letnich rekolekcji wymaga
zaangażowania wielu osób. Stąd nie-
które pary pomagają we wszystkim,
co konieczne: organizacji, animacji, w
kuchni, w sprzątaniu. Doprawdy, duch
służby jest żywotnym składnikiem
drogi formacji!
„Darmo otrzymaliście, darmo dawaj-
cie”. Nie ma przeszkód ekonomicznych
– to także należy do dziedzictwa Ks.
Bosko. Kiedy zdarza się, że jakaś rodzina
nie może pokryć kosztów, pozostała
część grupy pomaga jej, czyniąc to
dyskretnie i w braterskim duchu. Pie-
niądze nie mogą stanąć na przeszko-
dzie tym rodzinom, które pragną
otrzymać Boże dary.
SALEZJANIE 2013
81

9.4 Page 84

▲back to top
Tabernakulum
Nadziei
Salezjanie współpracownicy w Afryce
Podróż do Afryki jest zawsze bogata w wielkie emocje i
piękne niespodzianki - niespodzianki Ducha Świętego,
który przybiera oblicze Ks. Bosko i jego synów. W Kenii
pod przewodnictwem niezmordowanego Ks. Simona
Asira, wikariusza inspektorialnego, spotkaliśmy się z
dyrektorami dzieł salezjańskich w Embu, Konsultą
Rodziny Salezjańskiej w Makuyu i, na koniec, z
salezjanami współpracownikami w Nairobi.
Giuseppe Casti
Są to historie osób prostych, zako-
chanych w Ks. Bosko, zaangażowa-
nych na rzecz wcielania charyzmatu
salezjańskiego w najbardziej auten-
tyczny sposób. Nairobi jest wielkim
miastem, w którym występują wszyst-
kie kontrasty Afryki: śmiałe, nowo-
czesne budowle obok brudnych i
przeludnionych dzielnic nędzy, które
tutaj nazywają „slums”. Salezjanie
współpracownicy są obecni w tych
nędznych dzielnicach. W ramach małych
wspólnot zajmują się dziećmi ulicy,
kierując je do „Don Bosco Boys’ Town”,
dziecięcego miasteczka, małego Val-
docco w sercu Afryki.
To samo zaangażowanie, ta sama chęć
nadania afrykańskiego oblicza i serca
Ks. Bosko spotykamy w Tanzanii. Ks.
Augustine Sellam, delegat ds. duszpa-
sterstwa młodzieży, prowadzi nas do
Moshi, Morogoro, Dar Es Salaam. Wszę-
dzie spotykamy entuzjazm w pracy na
rzecz przyszłości kraju.
Te myśli i te obrazy przenikają mój
umysł, podczas gdy przemierzam
drogi Juba. Juba? Tak, właśnie Juba
albo, by lepiej zrozumieć, Południowy
Sudan. Istotnie, Juba nie znajduje się
jeszcze na mapach geograficznych. To
niepodległe państwo liczy zaledwie
kilka miesięcy. Rodzi się wycieńczone
bardzo długą wojną o niepodległość,
którą przepłaciło milionami ofiar i mi-
lionami uchodźców. W Juba wszystko
jest pokryte pyłem. Czerwonym, deli-
katnym pyłem, który wchodzi wszę-
dzie: do nosa, uszu, oczu, ust. W końcu
jesteś przekonany, że także twój umysł
jest pokryty tą lekką patyną czerwo-
nego kurzu. To, co wyłania się z tej
chmury czerwonego pyłu, to naród na
skraju przetrwania. Wychudzone ciała,
kamienne oblicza świadczą milcząco o
trudnej egzystencji, ciężkich bataliach
o przeżycie, coraz cieńszej granicy
między życiem a śmiercią. Pytam: co
znaczy być salezjaninem czy salezjani-
nem współpracownikiem w tej tak
ekstremalnej sytuacji? To wyzwanie od
razu jawi się niewspółmierne do na-
szych sił, przewyższające je, kiedy wi-
82
SALEZJANIE 2013

9.5 Page 85

▲back to top
dzimy dzieci umierające z powodu
malarii, niedożywienia albo skażonej
wody. Nie możemy tym ludziom nic
innego ofiarować, jak tylko naszą
biedną i słabą osobę. Obecność prze-
pojoną miłością, która pochyla się nad
ich ranami i podtrzymuje przy życiu
nadzieję. I to jest sposób, w jaki Jezus
ukazał miłość Boga. Jak czynią to mis-
jonarze, tak również czynią salezjanie
współpracownicy w Juba – żyją z nimi,
pośród ich mizernych baraków.
Jest niedzielny poranek. Słońce praży,
dopiero 9 rano, a jest już 40 stopni.
Jak każdego dnia Juba jest spowita
chmurą czerwonego pyłu. Jak każ-
dego dnia oczekuję chwili, kiedy z tej
chmury wyłonią się, jak cienie, męż-
czyźni, kobiety i brudne dzieci, odziane
w jakieś szmaty. Ale nie. Nie wierzę
własnym oczom. Są umyci, uśmiech-
nięci, dobrze ubrani. Jest niedziela,
nałożyli nowe ubrania. Odświętne -
to właściwe słowo, które je określa.
Uśmiecham się zaskoczony i zachwy-
cony, jak w czasie jakiegoś
objawienia. Dzisiaj w Juba
rzeczywiście jest święto.
Gdy podziwiam ich oblicza oświecone
nowym światłem, zadaję pytanie: Ale
gdzie trzymają te nowe ubrania? W ich
brudnych, błotnistych lepiankach albo
między czterema arkuszami blachy
rozpalonej żarem słońca, musi być
przecież jakieś miejsce, więcej, taber-
nakulum, w którym trzymają te nowe
ubrania na niedzielę. To ubranie jest
utkane z godności i wolności. Jest
wiele cierpienia, ale jest także nadzieja
na lepszą przyszłość. Wiele nici przy-
brało szary kolor nędznej codzienności,
ale są także żywe kolory wspaniałej
wieczności. Tak, ta szata, jedyna szata
mieszkańców Juba, musi być zazdroś-
nie przechowywana, jak coś jedynego
i cennego, w tabernakulum każdej
chaty. Wie o tym doskonale ks. Cyril
Odia, młody kapłan salezjanin, który
kończąc Mszę św. w klimacie entuz-
jazmu pieśni i radości, zaprasza
wszystkich do oratorium. W Juba, na
krańcach pustyni nad brzegiem bia-
łego Nilu, współpracownicy, prawdziwi
salezjanie w świecie, wspólnie z ks. Cy-
rilem i innymi misjonarzami dokonują
cudu nadziei, która odradza się wraz z
młodymi.
SALEZJANIE 2013
83

9.6 Page 86

▲back to top
Main, Dom szczęścia
Dwa serca i jeden
charyzmat
«Ks. Bosko w swojej dalekowzroczności i pasji wychowawczej dobrze rozeznał, gdy chodzi o
Maìn i jej towarzyszki». Tak stwierdza s. Caterina Cangià, która jest autorką scenariusza filmu
“Main, Dom szczęścia”, wyjaśniając, w jaki sposób w filmie została ukazana symbioza i
pokrewieństwo wychowawcze obojga świętych: Ks. Bosko i Matki Mazzarello. Możemy
powiedzieć: dwa serca apostolskie i jeden charyzmat wychowawczy. W scenariuszu
pojawiają się dwie kwestie, które są kluczowe dla tego obopólnego apostolatu: „A co my
zrobimy z dziewczętami?” – pyta Maria Mazzarello. A ks. Pestarino mówi, że także oni
prowadzą oratorium w niedzielę, zaś w tygodniu uczą chłopców zawodu.
Siostro Katarzyno, u podstaw idei wycho-
wawczej Ks. Bosko, za którą opowiedziała
się Matka Mazzarello, znajduje się
prymat osoby. Czy jakaś scena z filmu
wskazuje wyraźnie na ten antropolo-
giczny wybór?
Przepiękna scena, kiedy Maìn, po wyle-
czeniu z tyfusu, który pozbawił ją wcześ-
niejszych sił, pod wpływem silnej intuicji
– zwanej wewnątrz Instytutu „wizją” –
odkrywa, że może poświęcić swoje
życie wychowaniu dziewcząt. Istotnie,
pyta Maryję obecną w figurze znajdu-
jącej się w miejscowej przydrożnej ka-
pliczce: „Czy powierzasz je mnie?”. Idea
„powierzenia”i„wzięcia pod opiekę”stoi
u podstaw jej wyboru, który dzisiaj ubo-
gacamy terminem „antropologiczny”.
Według Maìn, dorastająca osoba musi
być otoczona troską, staraniem i prowa-
dzona ku pełnemu zrealizowaniu się.
Dziewczęta naucza się mową i sposo-
bem bycia: „To, czego nauczy się przy-
kładem, pozostaje”. Maìn cechuje silne
poczucie wzajemności, wyraźnie wyra-
żone w zdaniu: „Petronillo, ja nie mam
córek, ale wiele sióstr i wszystkie tak
samo są dla mnie ważne”.
Ks. Bosko w tym filmie zajmuje ściśle
Maria Trigila
określone miejsce. Dlaczego siostra wy-
brała te właśnie fakty, a nie inne?
Przede wszystkim wybrałam oczeki-
wanie na przybycie Ks. Bosko, które za-
powiedział ks. Pestarino, oznajmiając,
że chce go zaprosić wraz z chłopcami
do Mornese. Wtedy oczy Maìn błysz-
czą z dwóch powodów: ponieważ wie,
że każda propozycja Ks. Pestarino służy
rozwojowi, i dlatego, że „czuje” całą
wielkość Ks. Bosko jeszcze przed spot-
kaniem z nim. A potem przybywa Ks.
Bosko. Cała miejscowość świętuje, a at-
mosfera święta narasta wraz z przyby-
ciem chłopców i orkiestry. Maìn mówi
84
SALEZJANIE 2013

9.7 Page 87

▲back to top
do dziewczynki, która jest przed nią:
„Spójrz na niego. To jest święty”. O
tej prawdzie Maìn jest przekonana.
Zastanawiałam się, w jaki sposób
przekonać widza o tym jej wielkim
przekonaniu co do świętości Ks.
Bosko. Ostatecznie postawiłam na
spojrzenia. W dwóch zbliżeniach
ukazane zostało w tym filmie owo
przekonanie Maìn i natychmiastową
intuicję Ks. Bosko co do jej osoby:“To
ona będzie pierwsza”. Następnie,
kiedy wszyscy chłopcy śpią, widzimy
Ks. Bosko rozmawiającego z Ks. Pes-
tarino na temat założenia kolegium
dla dzieci z Borgoalto. A potem spo-
tykamy go w Turynie, gdy informuje
młodego salezjanina o swoim sta-
nowczym zamiarze powołania
instytutu, który „będzie czynił dla
dziewcząt to, co robią jego salezjanie
dla chłopców”. I w końcu widzimy
go, jak przypieczętowuje decyzję
rady generalnej, dając początek
Córek Maryi Wspomożycielki. Jego
obecność w filmie kończy się bardzo
piękną wypowiedzią o profesji za-
konnej z 5 sierpnia 1872 r., po której
ma miejsce zalecenie, by „zawsze
były bardzo radosne”.
Ks. Bosko zakłada Instytut, kiedy w
jego duszy rośnie zapał misyjny i stara-
nia o założenie domów w Patagonii,
które konkretyzuje w 1875 r. Potem, w
1876 r., Matka Mazzarello pisze do Ks.
Jana Cagliero: „Niech więc ksiądz jak
najszybciej zaprosi nas… do Ameryki!
Ja chciałabym już tam być!». Ta więź
od samego początku łączyła Zgroma-
dzenie Salezjańskie i Instytut CMW.
Co by siostra dodała w scenariuszu
filmu w tym względzie?
To „więcej” zawarte jest w niewielu
słowach Matki, a przede wszystkim
w ufnym tonie, zdecydowanym i ra-
dosnym, w którym się wypowiada, i
w jej spojrzeniu. Pierwsza ekspedy-
cja misyjna w tym filmie jest utrwa-
lona na zdjęciu i opatrzona słowami:
„Ks. Bosko wzywa nas do pracy
wśród dziewcząt z ludu, tych najbar-
dziej potrzebujących”.
Sekwencje ukazują wyraźnie wpływ
Ks. Bosko na życie Dominiki Mazza-
rello. Nie tylko dlatego, można by rzec,
że siostry, wychodząc z Mornese, stały
się obywatelkami świata, ale ponie-
waż…
Ponieważ wszytko było czynione w
imieniu Ks. Bosko, odzwierciedlało
jego zalecenia i nauczanie, wyrażane
przez różnych dyrektorów rodzą-
cego się zgromadzenia. Ostatnie
słowa Matki, które słyszymy w filmie
wypowiedziane poza kadrem, są
następujące: „Umieram jako oblu-
bienica Jezusa, Córka Maryi Wspo-
możycielki i Ks. Bosko. Pragnę tej
łaski dla wszystkich was, które
bardzo kochałam, a które będę teraz
kochać jeszcze bardziej”.
Niektóre sekwencje wydają się być lek-
turą listu, jaki z Rzymu w 1884 r. Ks.
Bosko napisał do wspólnoty salezjań-
skiej na Valdocco: „Największym nie-
bezpieczeństwem, które zagraża od
początku relacji wychowawczej, jest
utrata ducha rodzinnego”. Nie wydaje
się siostrze, że w gruncie rzeczy jednym
z przesłań filmu jest właśnie to?
Film ukazuje to bardzo wyraźnie.
Istotnie, „córeczki” są obecne w
każdym przeżytym wydarzeniu.
Kiedy podejmowane są decydu-
jące wybory, takie jak podział po-
między nowymi urszulankami i
dziewczętami, które zdecydują się
zostać Córkami Maryi Wspomoży-
cielki; w scenie próby przed pro-
fesją, kiedy jedna z dziewczynek,
„która dobrze czyta”, zostaje popro-
szona, by odegrała rolę biskupa, i w
dniu profesji zakonnej. A potem,
kiedy się gra, śpiewa, uczy, przygo-
towuje teatr… Wszystko to składa
się na obecność, która patrzy, trosz-
czy się, kocha.
85

9.8 Page 88

▲back to top
140 lat w służbie młodzieży
Zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki obchodzi 140 lat istnienia.
ANS
5 sierpnia 1872 r. w Mornese, małej miejscowości w prowincji
Alessandria, 11 dziewcząt ofiaruje się Panu, poświęcając swoje życie
temu, co miało stać się potem Międzynarodowym Instytutem zakonnym,
obecnym w 94 krajach.
86
SALEZJANIE 2013

9.9 Page 89

▲back to top
5 sierpnia 1872 r. Ks. Bosko znajduje się w
Mornese. Przybył tam wieczorem 4 sierpnia,
aby porozmawiać z dziewczętami, wyjaśnić
znaczenie mającej się odbyć funkcji, nauczyć
je odczytania odpowiedzi i formuły składania
ślubów:“Należycie teraz do Rodziny zakonnej
– to były niektóre z jego słów – która całko-
wicie należy do Maryi. Jest was mało, jesteście
pozbawione środków i wsparcia ludzkiego.
Niech was nic nie trapi […]. Instytut będzie
miał wielką przyszłość, jeżeli pozostaniecie
proste, ubogie i umartwione. Myślcie często,
że wasz Instytut ma być żywym pomnikiem
wdzięczności Księdza Bosko Wielkiej Matce
Boga, czczonej pod imieniem Wspomoży-
cielki Chrześcijan (por. Cronistoria I 305-306).
Ks. Bosko chciał, aby powstał Instytut żeński,
który mógłby prowadzić podobne dzieło wy-
chowawcze jak to, jakie on prowadził wśród
chłopców. W Marii Mazzarello, która stanie się
współzałożycielką, i w pierwszej grupie
dziewcząt, które spotyka w Mornese, do-
strzegł możliwość realizacji swojego snu.
Instytut CMW liczy obecnie 13 653 sióstr
(uaktualnione dane z grudnia 2011), roz-
mieszczonych w 1436 wspólnotach w 94 kra-
jach na pięciu kontynentach. Na przestrzeni
lat pozostała żywą pasja ukierunkowana
na wychowanie ludzi młodych w różnych
kulturach, realizowana poprzez integralną for-
mację osoby, solidarność społeczną, odpo-
wiednią propozycję i rozwój działalności
ewangelizacyjnej, formacyjnej i prewencyj-
nej.
Szkoły, ośrodki kształcenia zawodowego,
domy dziecka, domy dla dziewcząt ulicy, sto-
warzyszenia zagospodarowania czasu wol-
nego, wolontariat, katecheza, dzieła pierwszej
ewangelizacji, praca wśród tubylców, dzieła
promocji kobiety, działalność związana z mi-
krokredytami i mikroekonomią… to tylko
niektóre z form działalności, poprzez które
Córki Maryi Wspomożycielki starają się reali-
zować swoją misję wychowawczą i ewange-
lizacyjną, co czynią wspólnie z wieloma
świeckimi współpracownikami, wolontariu-
szami i młodymi animatorami.
Dla wielu krajów 5 sierpnia pozostał dniem,
w którym są składane pierwsze śluby cza-
sowe albo śluby wieczyste.
SALEZJANIE 2013
87

9.10 Page 90

▲back to top
88
SALEZJANIE 2013
Otrzymany dar
zadaniem do wykonania
Byli wychowankowie salezjańscy
ANS
1. artykuł Statutu Konfederacji Stowa-
rzyszenia mówi:„Byłymi wychowan-
kami są ci, którzy uczęszczali do oratorium,
szkoły albo do jakiegoś innego dzieła
salezjańskiego i zdobyli w nim przygo-
towanie do życia zgodnego z zasadami
systemu prewencyjnego Ks. Bosko”.
Stowarzyszenie Byłych Wychowanków
jest rzeczywiście oryginalne: chociaż
chrześcijańskie statutowo, dopuszcza
na pełnych prawach członków innych
wyznań i różnych religii. Byłym wycho-
wankiem może być świecki, kapłan
czy zakonnik. Byli wychowankowie
niechrześcijanie albo z innych wyznań
religijnych są zobowiązani do przeży-
wania swojego zaangażowania w
zgodzie z własną wiarą i w stałym przy-
wiązaniu do przyjętych wartości ludz-
kich i kulturowych.
Stowarzyszenie obejmuje dwie grupy:
pierwszą tworzą członkowie, którzy
udzielają się w różny sposób w środo-
wiskach lokalnych i uczestniczą w od-
powiednich etapach formacji; druga,
bez jakichkolwiek więzi przynależności,
stanowi ruch bardziej szeroki i mniej
zorganizowany. Bardziej niż w struktu-
rach stowarzyszenie rozpoznaje się jako
środowisko wzrastania w wierze, prze-
strzeń dialogu religijnego, warsztat róż-
norodnej współpracy, otwarte pole
ewangelizacji, współdziałanie, na miarę
możliwości każdego, ukierunkowane
na cele zarówno religijne, jak i świeckie.
zwłaszcza na “nowym cyfrowym kon-
tynencie”, dziedzictwa otrzymanych
wartości wychowawczych oraz sys-
temu prewencyjnego Ks. Bosko .
Stowarzyszenie zaistniało w sposób
prosty i od początku odznaczało się
stylem rodzinnym, typowym dla salez-
jańskiego charyzmatu. 24 czerwca 1870
r., w dzień imienin Ks. Bosko, grupa daw-
nych uczniów w duchu synowskiej
wdzięczności wręczyła mu w darze
zestaw filiżanek do kawy. Ks. Bosko od-
wzajemnił się za podarki zaproszeniem
na obiad oraz wyraził pragnienie, aby ta
tradycja była kontynuowana, przezna-
czając na spotkanie cały dzień. Pierwsza
braterska agapa miała miejsce 19 lipca
1874 r. i zapoczątkowała tradycję do-
rocznego zjazdu byłych wychowanków,
który do dzisiaj ma miejsce w domach
salezjańskich.
W 1884 r. ta grupa dawnych wycho-
wanków – przeszło 300 – otrzymała
Wychowanie otrzymane w przeszłości
nie może pozostać zwykłym wspom-
nieniem, ale musi się przeistoczyć w
siłę, która pobudzi daną osobę do
wpływania na teraźniejszość, aby ją
przemieniać. Jest okazją do uobecnie-
nia we współczesnym społeczeństwie,

10 Pages 91-100

▲back to top

10.1 Page 91

▲back to top
Stowarzyszenie Byłych Wychowanków i Wychowanek Salezjańskich niedawno
obchodziło pierwsze stulecie swojego istnienia. Wielu jest tych, którzy po
pobycie w salezjańskim środowisku wychowawczym zasługują na tytuł byłych
wychowanków i wychowanek salezjańskich. Jest wśród nich wiele znanych
osobistości, a jeszcze więcej tych, którzy w prostocie i codzienności wcielają
dewizę Ks. Bosko: „dobry chrześcijanin i uczciwy obywatel”.
swoją pierwszą strukturę organizacyjną,
zobowiązując się do podtrzymywania
otrzymanego wychowania, kontynuo-
wania dzieła pomocy na rzecz potrze-
bującej młodzieży, pielęgnowania
przyjaźni i solidarności między człon-
kami. Pierwszy statut powstał 8 grudnia
1911 r. w Turynie z okazji I Kongresu
Międzynarodowego zwołanego z ini-
cjatywy błogosławionego Ks. Filipa Ri-
naldiego, który później zostanie trzecim
następcą Ks. Bosko.
23 maja 1920 r., w związku z odsłonię-
ciem w Turynie na placu przylegającym
do Bazyliki Maryi Wspomożycielki po-
mnika Księdza Bosko, będącego marze-
niem byłych wychowanków, została
określona struktura organizacyjna, która
nadal obowiązuje: koło lokalne, federa-
cja inspektorialna, federacja międzyna-
rodowa (od 1954 r. zwana konfederacją
światową). Na tym spotkaniu zdecy-
dowano także o przyjęciu do stowa-
rzyszenia byłych wychowanków nie
będących chrześcijanami, eliminując w
ten sposób różnice i podziały oraz uzna-
jąc tym samym braterską więź i poczu-
cie jedności za powód do dumy dla
ruchu i stowarzyszenia.
Soborowe zmiany kazały zadbać o
nowe i bardziej konkretne formy
współpracy z salezjanami. Konfedera-
cja należy do O.M.A.A.E.E.C, organu,
który gromadzi byłych wychowanków
i wychowanki salezjańskie różnych
zgromadzeń, uznanego przez Kościół
na poziomie Katolickich Organizacji
Międzynarodowych (O.I.C.).
W ostatnich latach Stowarzyszenie
troszczy się o formację przyszłych lide-
rów, organizując specjalne kursy, które
są przeprowadzane na różnych konty-
nentach, zaś w celu dzielenia się
nowymi projektami i wymiany inicjatyw
między członkami zwoływane są kon-
gresy międzynarodowe (Eurobosco,
Asia-Australia, Congrelat, Afrobosco),
odbywające się co cztery lata, i Zjazd
Światowy, który ma miejsce co sześć lat.
Kongres wprowadzający w drugie
stulecie Stowarzyszenia, który odbył
się w Turynie i w miejscach urodzin i
dzieciństwa Ks. Bosko w dniach 26-29
kwietnia 2012 r., z wystąpieniami Prze-
łożonego Generalnego Zgromadzenia
i jego Wikariusza, wpisał się na trwałe
w historię Stowarzyszenia.
Światowa Konfederacja BWS wyzna-
czyła na najbliższe lata plan strate-
giczny (2011-2016), który stawia na
wzrost poczucia przynależności do
Konfederacji i Rodziny Salezjańskiej,
pogłębienie duchowości chrześcijań-
skiej i salezjańskiej, wzmocnienie ani-
macji BWS, konsolidację struktury
organizacyjnej i - co wielokrotnie pod-
kreślał Przełożony Generalny – na
wzmocnienie zaangażowania społecz-
nego i kościelnego byłych wychowan-
ków.
SALEZJANIE 2013
89

10.2 Page 92

▲back to top
Od ucznia do nauczyciela
historia Williama
Od zaangażowania na rzecz tylko jednej osoby mogą
wziąć początek korzyści dla całej wspólnoty. Tak się stało
w przypadku Williama, chłopca pochodzącego z grupy
etnicznej Masajów w Tanzanii, który znalazł wsparcie ze
strony wielu osób i możliwość edukacji w salezjańskiej
szkole w Turynie, a który teraz ma zamiar zaproponować
dzieciom ze swojej wioski, mającym mniej szczęścia niż
on, różne możliwości rozwoju.
ANS
William jest 22-letnim młodzieńcem, wysokim,
szczupłym, o uważnych oczach i uśmiechu
wyrytym na twarzy. Ma ślady po okrągłej bliźnie
na obu policzkach i wielkie otwory w małżowinie
usznej, typowe dla Masajów. Jest najstarszym z
szóstki rodzeństwa; urodził się w Elerai, małej
wiosce u stóp Góry Kilimandżaro w Tanzanii. Wil-
liam, którego oryginalnym nazwiskiem jest Makau,
dołączył także nazwisko rodziny włoskiej, która go
adoptowała – Cisero.
Chociaż chciał tego usilnie, w swoim dzieciństwie
nie mógł wiele się nauczyć: „Uczęszczałem przez
dwa lata do luterańskiej szkoły misyjnej. Tutaj nikt
się nie uczy, bo nie uważa się tego za istotne.
Uprawa roli, opieka nad bydłem czy handel ozdo-
bami – to są zajęcia dla dziecka. Dlatego pasłem
bydło i przemierzałem dziesiątki kilometrów
dziennie, aby zanieść mięso murarzom, jako że
moi rodzice hodowali bydło i nie mogli utrzymać
wszystkich dzieci”.
Potem spotkał włoskie małżeństwo, które zmieniło
jego życie:„Spotkaliśmy się na plaży w Zanzibarze
w 2005 r., kiedy sprzedawałem turystom wyroby
rzemieślnicze i płótna tkane przez ludzi z mojej
wioski. Wysłuchali mnie z uwagą, byli zaintereso-
wani moją historią oraz moim pragnieniem stu-
diowania, i zachęcili mnie do tego”. Małżonkowie
Cisero byli gotowi opłacać jego naukę na wyspie.
„Zgodziłem się bardzo chętnie, ponieważ zawsze
kochałem szkołę do tego stopnia, że nie potrafi-
łem oderwać się od książek”.
Po ukończeniu szkoły średniej w Zanzibarze, w
2008 r. William został zaadoptowany i przeniósł się
do Turynu, gdzie rozpoczął naukę w salezjańskim
liceum Edoardo Agnelli. To był jego pierwszy kon-
takt z salezjanami, chociaż Synowie Księdza Bosko
są obecni w kraju jego urodzenia od 1980 r. Potem
90
SALEZJANIE 2013

10.3 Page 93

▲back to top
przez dwa lata uczęszczał do liceum, ale zrozumiał, że to nie
jest jeszcze jego droga. Dlatego zmienił kierunek nauki, pozos-
tając jednak cały czas w środowisku salezjańskim – i zapisał się
do technikum„Agnelli”, gdzie uczy się elektroniki i pielęgnuje
marzenie o staniu się inżynierem.
W „Agnelli” w Turynie William z biegiem czasu stał się bardzo
popularny dzięki swoim przygodom życiowym: opowiadał o
tym, jak znalazł się oko w oko z lwem w nocy i jak był świad-
kiem zamordowania, z użyciem maczet, poszukiwaczy złota.
Ale według Ks. Alberto Zaniniego, dyrektora szkoły, tym, co za-
skoczyło i wywołało podziw kolegów było przede wszystkim
jego zamiłowanie do nauki.
W trzeciej klasie liceum William został wybrany prezydentem
„Republiki uczniowskiej”, która w szkole naśladowała struktury
państwowe. Gdy chodzi o religię, nie uważa się za praktykują-
cego – otrzymał tylko chrzest luterański, ale nie utożsamia się
z tą religią. Raczej podkreśla, że wartości szkoły salezjańskiej są
jego wartościami. Kocha sport i jak wielu sportowców z Afryki
opowiada się za sportem wyczynowym:„Podoba mi się kolar-
stwo i biegi długodystansowe. Mogę biec nawet 25 km bez
żadnych problemów! W jednym z biegów na 10 km, w którym
uczestniczyło ponad 6000 biegaczy, zająłem drugie miejsce.
Zaś w maju 2012 r. zdobyłem to samo miejsce na dystansie 6
km w grupie 200 uczestników”.
W lecie 2011 roku powrócił do domu. Niektóre dzieci ze swojej
wioski uczył wielu przedmiotów, m.in. języka suahili, języka
Masajów, i matematyki. Wykonał nawet własnoręcznie tablicę
i ławki szkolne, umieszczając je w cieniu drzew, aby zachęcić
dzieci do nauki, a ich rodziców do przyzwolenia na nią. Ale nie
było to łatwe:„Ignorancja i ubóstwo mojego ludu sprawiły mi
wiele bólu! Zacząłem zapraszać dzieci, chodząc od domu do
domu, ale matki nie widziały pożytku ze szkoły i nie posyłały
dzieci. Na początku w pierwszych klasach było ich mało, ale
na koniec ponad 30. Poczułem satysfakcję, kiedy dwoje z nich
zapisało się do szkoły publicznej”.
W przyszłości William chce uczęszczać na uniwersytet i dalej
studiować, ale jego pragnieniem jest powrócić do Elerai i kon-
tynuować marzenie o edukacji na swojej ziemi, w założonej
przez siebie szkole. „Pragnę, aby także dzieci z mojej wioski
mogły chodzić do szkoły, jak ja to robiłem”.
Zanim Williamowi uda się osiągnąć zamierzony cel, musi jesz-
cze stawić czoło licznym wyzwaniom. Jednak już teraz jego
rozpala także inne osoby. Rada Instytutu„Agnelli”rozważa pro-
jekt wsparcia go, a niektórzy młodzi realizujący salezjański pro-
gram misyjny myślą o towarzyszeniu mu do Elerai podczas
najbliższej podróży.
SALEZJANIE 2013
91

10.4 Page 94

▲back to top
KOMUNIKATOR
Ks. Bosko pisarz
Aktualne zaangażowanie na rzecz dobrej prasy
Nauka i technologia: komu służą?
Ewangelia przez media
Shake & Pray, App dla iPhone’a & Androida
Radio prowadzone przez dzieci ulicy
Kieszonkowe książeczki o wierze
Festiclip, klip dla młodych od młodych
92
SALEZJANIE 2013

10.5 Page 95

▲back to top
Lektury Katolickie zyskały olbrzymią popularnośc i zdobyły szerokie kręgi czytelników.
(Wspomnienia Oratorium)
SALEZJANIE 2013
93

10.6 Page 96

▲back to top
Ks. Bosko pisarz
Fco. Javier Valiente
Od roku 1844, roku publikacji jego
pierwszej książki, do roku 1888
można doliczyć się 403 książek, łącznie
z niektórymi małymi opracowaniami,
napisanych przez Ks. Bosko, do których
dochodzi olbrzymia ilość listów i pism
autobiograficznych. Jego liczne publi-
kacje miały wiele wydań i cieszyły się
wielką popularnością oraz szeroką
gamą czytelników. Tylko za życia Świę-
tego „Młodzieniec zaopatrzony” miał
118 edycji i został przetłumaczony na
język francuski, hiszpański i portugalski.
W swoim“duchowym testamencie”na-
pisał «… w moich kazaniach, konferen-
cjach i wydanych książkach zawsze
czyniłem to, co jest możliwe, aby
wspierać, szerzyć i rozpowszechniać
zasady wiary katolickiej».
Jeśli uważnie przyjrzymy się życiu Ks.
Bosko, zdamy sobie sprawę z wielora-
kich inicjatyw, które podejmował, aby
wychowywać i ewangelizować chłop-
ców. Trudno wyobrazić codzienne
życie Ks. Bosko, nie pamiętając o trosce,
jaką otaczał chłopców, która znajdo-
wała wyraz w zakładanych przez niego
nowych domach i szkołach, a także
ciągłych podróżach w poszukiwaniu
pomocy finansowej, w założonym
Zgromadzeniu Salezjańskim, jego
mowach, kazaniach, posłudze w sakra-
mencie pojednania, pisaniu listów,
składaniu oficjalnych wizyt… Wśród
wielu spraw, którym Ks. Bosko się od-
dawał, prowadził on także wytężoną
działalność jako pisarz i wydawca, dzi-
siaj powiemy, że był prawdziwym
przedsiębiorcą medialnym.
Jego projekt wydawniczy opierał się na
podstawach, które były siłą napędową
całego jego życia. Kiedy przypusz-
czano silne ataki na Kościół i Papiestwo,
w epoce odznaczającej się krytyką re-
ligii, Ks. Bosko staje się wydawcą kato-
lickim, apologetą, który broni Kościoła
i jego nauki. Tak więc nic dziwnego, że
i w tym względzie spogląda zawsze na
św. Franciszka Salezego.
Książki dydaktyczno-
wychowawcze
Oprócz wymiaru apologetycznego to,
co Ks. Bosko pisze i publikuje, ma także
cel wychowawczy. Pierwsza napisana
94
SALEZJANIE 2013

10.7 Page 97

▲back to top
przez niego książka nosiła tytuł„Historia
życia Alojzego Comollo” (1844), wydał
ją w 30 000 egzemplarzach. „Historia
Kościoła”(1845) i„Historia święta”(1847)
były jednymi z pierwszych prac, które
Święty opublikował w odpowiedzi na
potrzeby młodych, którzy po nauce
katechizmu nie mieli innych odpo-
wiednich pomocy, aby poszerzyć i
kontynuować swoją formację.
Takie książki jak „Młodzieniec zaopat-
rzony” (1847) miały na celu pomóc
młodym z parafii i ośrodków religij-
nych praktykować życie religijne, nato-
miast broszura „Dziesiętny system
metryczny” (1849) została wydana
jako proste wyjaśnienie zastosowania
nowego systemu w matematyce,
który został wprowadzony ustawą w
1845 r.„Historia Włoch”,„Historia święta”,
„Życie papieży”, a także “Biblioteka
włoskiej młodzieży” to tylko niektóre
przykłady wychodzenia Ks. Bosko na-
przeciw potrzebom młodych za po-
średnictwem słowa drukowanego.
Prasa polityczna
Oprócz zainteresowania problematyką
wychowawczą możemy zauważyć w
jego działalności wydawniczej podej-
ście bardzo współczesne, ukierunko-
wane poszukiwaniem skutecznych
środków komunikacji społecznej, które
byłyby w stanie przekonać i wpłynąć
na opinię publiczną. W drugiej połowie
XIX wieku Turyn był bardzo aktywny
pod względem politycznym, stając się
świadkiem powstania wielu dzienni-
ków i czasopism oraz stwarzając wa-
runki sprzyjające kształtowaniu się
bardzo szerokiego rynku, zdolnego
dotrzeć do czytelników z warstw ludo-
wych.
«zamiast gloryfikować przeszłość i na-
rzekać na teraźniejszość».
Pismo dla Rodziny Salezjańskiej
Inną inicjatywą zapoczątkowaną przez
Ks. Bosko w 1877 r. jest czasopismo
“Bollettino Salesiano”. Zakładając je, Ks.
Bosko myślał na początku o dobro-
dziejach i salezjanach współpracowni-
kach. Było ono częścią działalności Ks.
Bosko na polu komunikacji społecznej,
dzięki niemu pozostawał w kontakcie
z wszystkimi współpracownikami.
To pismo ukazuje się do dzisiaj i jest
wydawane we wszystkich częściach
świata, kierując się nadal celem i pro-
gramem, jakie wyznaczył Ks. Bosko, tj.
pozostając narzędziem, które łączy
ludzi i informuje o życiu Zgromadzenia
oraz zachęca do poznania ducha salez-
jańskiego, aby pomóc młodzieży.
Czytanki katolickie
Od 1853 r. zaczęły wychodzić„Czytanki
katolickie”, będące wyrazem szczegól-
nych starań Świętego, by dotrzeć do
ściśle określonego odbiorcy: robotni-
ków, chłopów, młodych z warstw lu-
dowych, zarówno miast, jak i wsi.
Były to małe książeczki o treści tak reli-
gijnej, jak i niereligijnej, których celem
było pogłębienie formacji chrześcijań-
skiej i moralnej czytelników. W wielu
przypadkach, zwłaszcza w pierwszych
numerach, Ks. Bosko poruszał się
według stałego schematu: przytaczał
rozmowę między ojcem i dziećmi na
określony temat. Wielu jego czytelni-
ków było młodymi ludźmi, którzy po-
zostawili wieś, aby udać się do miasta
w poszukiwaniu pracy i tam, z dala od
wpływu rodziców, porzucali praktyki
religijne, sakramenty i dobre obyczaje,
których nauczyli się w rodzinie.
“Czytanki katolickie” były pełne świa-
dectw, przykładów z życia młodych,
którzy się dobrze prowadzili. W tej serii
znajdowały się żywoty chłopców z
oratorium: Dominika Savio, Michała
Magone czy Franciszka Besucco.
Do rozpowszechniania Ks. Bosko używał
struktur dostępnych w Kościele, zaś
w zdobywaniu abonentów pisma z
pomocą przychodziły liczne osoby.
„Czytanki katolickie” były najważniej-
szym tytułem w działalności Ks. Bosko
jako wydawcy, w który włożył najwię-
cej wysiłku.
Pisząc do pewnego współbrata, Ks.
Bosko zachęca go do kupna i zainwes-
towania w gazety o charakterze kato-
lickim, aby bronić myśli Kościoła,
SALEZJANIE 2013
95

10.8 Page 98

▲back to top
Aktualne zaangażowanie na
rzecz dobrej prasy
Salezjanie i pismo Papieża
W 2012 r. salezjanie obchodzą siedemdziesiąt pięć lat
obecności w Watykanie. Zupełnie przypadkowo rocznica
ta zbiega się z zakończeniem obchodów 150-lecia
„L’Osservatore Romano”, znanego na całym świecie
papieskiego dziennika. Salezjanów łączy szczególna więź z
„L’Osservatore Romano” już od czasów Ks. Bosko,
wiernego zwolennika Piusa IX.
L'Osservatore Romano po raz pierw-
szy ukazało się 1 lipca 1861 r., a 31
grudnia tego samego roku Ks. Bosko
otrzymał dekret zezwalający na założe-
nie pierwszej drukarni na Valdocco. W
1937 r., kiedy w świecie nasilały się na-
stroje wojenne, a nacjonalizm i komu-
nizm jawiły się jako niebezpieczne
wyzwanie dla ludzkości, Pius XI wezwał
salezjanów na Watykan, «aby objęli
dwie drukarnie: Poliglotta i L’Osserva-
tore Romano». Jako młody ksiądz,
Achille Ratti, nie przewidując jeszcze,
że zostanie papieżem beatyfikacji i ka-
nonizacji Ks. Bosko, odwiedził go w
Oratorium, wynosząc stamtąd nieza-
pomniane wrażenie. Przede wszystkim
wielki podziw budziło w nim to, co
było realizowane na polu drukarsko-
wydawniczym. Pamiętał o tym po
przeszło pięćdziesięciu latach, kiedy
jako następca św. Piotra zamierzał za-
początkować wydawnictwo i prasę w
młodym państwie, które zrodziło się na
mocy Traktatów Laterańskich w 1929
r., a które stopniowo organizowało się
na wszystkich frontach. Pius XI, mając
na myśli Ks. Bosko, który, wiedziony in-
tuicją wizjonera, rozumiał, jak ważną
rolę odgrywa sztuka drukarska i wy-
dawnictwo w świecie współczesnym
w posłudze apostolskiej i wychowaniu
chrześcijańskim, był przekonany, że
Carlo Di Cicco
najlepszym wyborem będzie powie-
rzenie salezjanom drukarni i dziennika.
W ciągu tych siedemdziesięciu pięciu
lat pobytu wspólnoty salezjańskiej we-
wnątrz Murów Leoliańskich było dzie-
sięciu dyrektorów i siedemdziesięciu
pięciu salezjanów, a wśród nich wielu
koadiutorów, specjalistów i ludzi kom-
petentnych w sztuce drukarskiej.
Za przykładem swojego założyciela sa-
lezjanie zawsze przywiązywali wielką
wagę do wychowania młodzieży przez
dobrą prasę, jak i miłość do papieża. Ta
rocznica siedemdziesięciu pięciu lat
czynnego pozostawania w jego służ-
bie, która zbiega się z nie mniej ważną
rocznicą „L’Osservatore Romano”, za-
chęca nas do rewizji, pod kątem ak-
tualności i dalekowzroczności, tych
dwóch zaleceń, jakie Ks. Bosko pozos-
tawił salezjanom.
Istotnie, jeśli Benedykt XVI wskazał na
naglącą potrzebę wychowania jako
na nowe pole odnowionego społe-
czeństwa i wiary chrześcijańskiej, prze-
żywanej z wolnego wyboru, trzeba
postawić pytanie, w jaki sposób odczy-
tać i uaktualnić dzisiaj miłość salezja-
nów do papieża i jak realizować cel
duszpasterski, jakim jest dobra prasa.
„L’Osservatore Romano”, na rzecz któ-
rego salezjanie wiele czynią, pozostaje
dla synów Ks. Bosko sprawą nieod-
zowną, ponieważ aktualną, prawie
rodzinną, za którą muszą czuć się od-
powiedzialni w obecnym czasie. Jeżeli
komunikacja społeczna jest jedną z
historycznych ścieżek, lektura„L’Osser-
vatore” jest jednym z wyrazów wspar-
cia Kościoła, jak to zostało określone i
przedstawione przez Sobór Watykań-
ski II. Na tym zgromadzeniu zapocząt-
kowanym pięćdziesiąt lat temu Kościół
wybrał tworzenie wspólnoty między
różnymi swoimi komponentami i ko-
legium biskupów skupionych wokół
papieża jako elementy charaktery-
styczne swojej drogi w historii. Dlatego
96
SALEZJANIE 2013

10.9 Page 99

▲back to top
też wszystko, co pomaga komunii, jest
istotne. W epoce komunikacji, pośród
różnych ofert medialnego rynku, coraz
bardziej licznych i wyartykułowanych
niż w przeszłości, wspieranie pisma pa-
pieża nie pozostaje wcale obojętne i
bez znaczenia. Rozpowszechnienie i
uaktualnienie dziennika Stolicy Apos-
tolskiej wymagają zainteresowania i
szczególnego oddania się salezjanów.
Propagowanie „L’Osservatore”, do któ-
rego publikacji są wciąż potrzebni,
może być uważane za jeden z nowych
sposobów rozumienia i wyrażenia mi-
łości do papieża, zgodnego ze zna-
kami czasów.
Romano” jest jedynym w swoim ro-
dzaju, chociaż wielu dzienników, stron
internetowych, stacji radiowych i tele-
wizyjnych porusza kwestie religijne.
Powtarzając za Ks. Filiberto Gonzàle-
zem, radcą generalnym ds. komunika-
cji społecznej, w olbrzymim morzu in-
formacji, obecnej zwłaszcza w interne-
cie, „L’Osservatore Romano” ze swej
natury pozostaje najbardziej wiary-
godnym źródłem informacji o Kościele
katolickim i papieżu.
Wśród multimediów „L’Osservatore
SALEZJANIE 2013
97

10.10 Page 100

▲back to top
Nauka i
technologia:
komu
służą?
Zwykliśmy często mówić: «Jak ten czas leci…» To z kolei
prowadzi nas do postawienia pytania: «Jaki cel ma moje
życie?». Alexandre nam to wyjaśnia…
Alexandre Garcia Aguado
Wpołowie 2008 r., po Światowych
Dniach Młodzieży, te dwa pyta-
nia nieustannie krążyły mi po głowie.
Miałem doskonałą pracę jako admi-
nistrator sieci i przyszłość zapowia-
dała się bardzo różowo, ale coraz
bardziej nienawidziłem tego, że różne
elementy oprogramowania tworzo-
nego przeze mnie dla firmy, w której
pracowałem, miały jedynie na wzglę-
dzie korzyści finansowe. To nie znaczy,
że stanowiło to problem albo było
czymś negatywnym, ale coraz bardziej
chciałem, aby technologia i wiedza,
które rozwijałem, bezpośrednio mogły
służyć tym, którzy tego naprawdę po-
trzebują.
Zdobyłem dyplom w zakresie tech-
nologii wolnego oprogramowania,
jednej z wielu gałęzi działu technologii,
która jest ukierunkowana w sposób
szczególny na współpracę społeczną,
zakładając, że istota ludzka posiada po-
wołanie do bycia„kimś więcej”. UNISAL
(Uniwersytet Salezjański) jest jednym z
niewielu uniwersytetów, które oferują
ten kierunek i właśnie dzięki niemu od-
kryłem Rodzinę Salezjańską, zacząłem
brać udział w akcjach duszpasterskich,
aby później włączyć się do tych o cha-
rakterze misyjnym. Potem wyjecha-
łem, jako misjonarz, do Angoli. Było to
bardzo piękne doświadczenie, ponie-
waż mogłem poświęcić się dla innych.
Ubogaciło mnie ono zarówno na po-
ziomie osobistym, jak i zawodowym.
Po roku przygotowania, w lutym 2011
r. wyjechałem do Angoli. Po moim
przybyciu na tę ziemię misyjną
pierwszą rzeczą, jaką wykonałem, była
prośba o informacje na temat sytuacji
w tym kraju, zwłaszcza gdy chodzi o
obszar technologii informatycznych.
Bardzo szybko doszedłem do wniosku,
że priorytem będzie skupienie się na
edukacji technologicznej, bo obawia-
łem się, że to wszystko, czego nau-
czymy tę ludność, bardzo szybko
może przestać istnieć, jeśli nie znajdzie
się ktoś, kto po naszym odjeździe byłby
w stanie kontynuować to, czego ich
nauczymy. Zaczęliśmy więc organizo-
wać podstawowy kurs informatyczny i
technologiczny, który już jest prowa-
dzony w naszych ośrodkach zawodo-
wych i na który uczęszcza średnio 1500
uczniów w ciągu roku. Wszystko to wy-
magało opracowania nowego mate-
riału szkoleniowego. Staraliśmy się
wprowadzić innowacje, proponując
kurs wieloplatformowy o nazwie
UbuntuBosco. W ramach tego kursu
uczniowie uczyli się zastosowania
Ubuntu, Windows XP i Windows 7,
zdobywając szerszy ogląd informa-
tycznego świata. Do tego wszystkiego
dochodziło stworzenie różnych warsz-
tatów i innych form edukacyjnych,
ekipy złożonej z przeszło 40 nauczy-
cieli, jak również grupy młodzieży,
która zajmowała się konserwacją kom-
puterów.
98
SALEZJANIE 2013

11 Pages 101-110

▲back to top

11.1 Page 101

▲back to top
Oprócz podstawowego szkolenia został
zorganizowany pełny kurs montażu i
konserwacji komputerów, jako że były
to główne potrzeby ośrodków w tym
kraju i ponieważ w ten sposób sami
młodzi mieli możliwość stania się siłą
roboczą.
Jednym z zadań, jakie zlecieli mi salez-
janie w Angoli po moim przybyciu,
było stworzenie strony internetowej. W
tym celu przeszkoliliśmy grupę mło-
dych, którzy współpracowali z salez-
jańskim wydawnictwem w Angoli.
Potem nawiązaliśmy kontakt z Ks. An-
drésem Algorta, który wtedy był odpo-
wiedzialny za komunikację społeczną
i wolontariuszy w Brazylii. W listopadzie
2011 r. udało nam się uruchomić
stronę domboscoangola.org, która
stała się propozycją formacyjną dla
młodych Angolczyków, kanałem ko-
munikacji dla salezjanów w Angoli i
środkiem integracji dla Rodziny Salez-
jańskiej.
Oprócz stałego rozwijania strony inter-
netowej naszym zamiarem było także
ulepszenie łącza internetowego w
domach salezjańskich. Koszt założenia
internetu w Angoli jest dość duży,
zwłaszcza w tych częściach kraju, gdzie
jedyną możliwością jest korzystanie z
systemu satelitarnego (VSAT). Ale na
szczęście udało nam się zawrzeć ko-
rzystną umowę z pewną firmą, co po-
zwoliło ulepszyć połączenia.
Poza tymi projektami podjęliśmy wiele
innych, znacznie mniejszych, jak np.
OLPC (One Laptop Per Child) „Laptop
dla każdego dziecka”. Celem tego
ostatniego było dostarczenie każdemu
dziecku przenośnego komputera, który
byłby dla niego pomocą w nauce. Ten
pilotażowy projekt w Angoli ma swoją
siedzibę w Szkole Ks. Bosko i już po-
zwolił zapoznać wielu uczniów z zasto-
sowaniem wolnego oprogramowania,
serwerem, internetem i wszystkim
tym, co trzeba wiedzieć z dziedziny in-
formatyki.
Salezjanie we wszystkich częściach
świata opowiedzieli się za zastosowa-
niem wolnego oprogramowania i w
Angoli także zapoczątkowaliśmy ten
proces. Moim zdaniem jest to najlep-
szy wybór, ponieważ, jak sądzę, umoż-
liwia mi bezpośredni kontakt z tym, w
co wierzę, i wykorzystanie tych umie-
jętności zawodowych, którymi Bóg
mnie obdarował.
Tak więc nasza praca nie polega tylko
na zastosowaniu i rozwoju wolnego
oprogramowania, jak to uczyniliśmy
właśnie w przypadku UbuntuBosco,
ale także na wprowadzeniu wolnego
oprogramowania w codzienne działa-
nia, w takie obszary, jak współpraca,
wolność, docenienie istoty ludzkiej i
wielu innych, które ściśle łączą się z
Ewangelią i „credo” Rodziny Salezjań-
skiej.
W czasie mojego wolontariatu misyj-
nego zdołaliśmy osiągnąć pewne
wyznaczone cele, inne są w fazie rea-
lizacji. Dla mnie jednak absolutnie naj-
ważniejszą rzeczą jest to, że mogłem
osobiście być świadkiem cudu wspól-
noty, który rozgrywał się właśnie
przed moimi oczyma, kiedy każdy
wkładał do tego, co wspólne, to nie-
wiele, co miał, i w ten sposób po-
wstawało bogactwo o niewymiernej
wartości tworzone przez osoby, po
których nigdy nie spodziewałbyś się,
że są w stanie coś ci ofiarować. I to jest
właśnie ten sposób, jaki Bóg mi pod-
powiedział, aby nadać znaczenie
mojemu życiu.
SALEZJANIE 2013
99

11.2 Page 102

▲back to top
Ewangelia
przez media
C« hodziprzedewszystkimoto,abyśmy
my, salezjanie, głosili Ewangelię
przez środki społecznego przekazu, tak
jak robił to Ksiądz Bosko» – twierdzi
Roman Sikoń, salezjanin, inicjator ewan-
gelizacyjnego ruchu medialnego Art.43.
Piłkę i gitarę zamienił na mikrofon i
kamerę, z którymi nie rozstaje się od lat.
Był rok 2007. Podczas spotkania na
temat nowych projektów Salezjań-
skiego Wolontariatu Misyjnego„Młodzi
Światu” (SWM) Ks. Adam Parszywka,
prezes organizacji, przedstawił ideę
projektu medialnego, który na pierw-
szy rzut oka zupełnie nie pasował do
misji. «Europa jest dla nas dzisiaj ziemią
misyjną. Aby dotrzeć do dzisiejszej
ubogiej młodzieży, nie tylko powin-
niśmy, ale musimy być zaangażowani
w media, ponieważ to media kształtują
dzisiaj młodzież» – powiedział.
Kilka miesięcy później Roman Sikoń,
jeden z kleryków studiujących filozofię
w Wyższym Seminarium Duchow-
nym Towarzystwa Salezjańskiego w
Krakowie, a jednocześnie wiceprezes
SWM „Młodzi Światu”, przysłuchiwał
się konferencjom Księdza Generała.
«Kontynuując myśl księdza Adama, za-
stanawiałem się wtedy, jak to możliwe,
że jako salezjanie mamy swoje pla-
cówki w 130 krajach świata, a zwykli
ludzie tak niewiele wiedzą o nas i
naszej pracy» – wspomina kl. Sikoń.
«Właśnie podczas rekolekcji głoszo-
nych przez Ks. Generała przypo-
mniałem sobie 43. artykuł naszych
Konstytucji i tam znalazłem odpo-
wiedź».
Wkrótce po tych wydarzeniach SWM
„Młodzi Światu” wraz z grupą kleryków
z krakowskiego seminarium utworzył
Roman Sikoń
pierwsze profesjonalne studio me-
dialne przygotowane do tworzenia
filmów dokumentalnych i reportaży, a
z inicjatywy Romana Sikonia na kra-
kowskiej Łosiówce powstała pierwsza
grupa medialna Art. 43. Rekolekcje Ks.
Generała stały się inspiracją dla nazwy
grupy, a artykuł z Konstytucji jej statu-
tem i programem. Z niewielkiego
studia medialnego Art. 43 przekształcił
się w medialny ruch ewangelizacyjny.
Sam Roman swój pierwszy film nakrę-
cił w obozie dla uchodźców w Kaku-
mie w północnej Kenii, gdzie przed
wstąpieniem do Zgromadzenia praco-
wał jako wolontariusz Salezjańskiego
Wolontariatu Misyjnego. To właśnie w
wolontariacie znalazł entuzjazm i
najsilniejsze poparcie dla swojego
pomysłu, dzięki któremu rozwinął po-
czątkowy pomysł Ks. Adama do impo-
nujących rozmiarów. Dotąd ok. 30
dokumentów zostało wyemitowanych
na antenach regionalnych i ogólnopol-
skich stacji telewizyjnych. Ponadto 250
krótkich form filmowych zostało rozpo-
wszechnionych w internecie.
100
SALEZJANIE 2013
«Smętowo koło Pelplina. Pojechałem
tam z Ks. Witkiem na misje. Proboszcz
mi jeszcze po pół roku pisał, że za jego
kadencji były trzy serie misji, ale ta
nasza była najbardziej udana. Wzrosła
pobożność, liczba Komunii świętych i
powiększyła się tacka! A ja sobie po
prostu troszkę filmem pomagałem» –
wspomina z uśmiechem Ks. Bronisław
Szymański, salezjanin. Ma już ponad 90

11.3 Page 103

▲back to top
Salezjanie w Polsce od lat wykorzystują media w swojej
pracy duszpasterskiej. Art.43 to jedno z wielu działań,
które podjęli, a które poszerzyło się o wiele krajów świata.
Dzisiaj jednak te grupy medialne mogą ze sobą
współpracować za pośrednictwem internetu.
lat, ale pamięta niemal każdą miejs-
cowość, którą odwiedził ze swoim
przenośnym kinem. Pierwsze filmy
religijne dostawał w połowie lat 60. za
pośrednictwem ambasady USA. Pa-
kował do walizki zakupiony projektor,
szpule z 16 milimetrową taśmą, mag-
netofon z nagranym na kasetach ko-
mentarzem i ruszał pociągiem w
Polskę, od placówki do placówki, od
jednej parafii do drugiej.
«Miałem wtedy dużo doświadczenia,
widziałem, jak wygląda życie na para-
fiach, a księża przyjeżdżali i prosili o re-
kolekcje, misje, a to przede wszystkim
przez film. Zjeździłem wszystkie nasze
placówki. W Lublinie na Kalinie zasła-
nialiśmy okna w górnej kaplicy i pusz-
czaliśmy filmy od rana do wieczora. I
muszę przyznać, że z całych moich
78 lat pobytu w Zgromadzeniu ten
czas wydaje mi się być najbardziej
owocny» – wspomina. Stalinowska
cenzura nie ułatwiała Ks. Bronisławowi
pracy. Przemycane z Włoch za pośred-
nictwem arcybiskupa Wojtyły tytuły
wyświetlano często po kryjomu. To
dlatego z tych ponad 20 lat i 2520
projekcji nie ma dziś ani jednej foto-
grafii. W jego ślady poszli następni,
m.in. Ks. Michał Szafarski, Ks. Jan
Waszut czy Ks. Bernard Weideman,
którzy wykorzystywali środki społecz-
nego przekazu w swojej pracy dusz-
pasterskiej.
W ciągu ostatnich kilku lat powstały
kolejne grupy Art. 43 w Lądzie, Świę-
tochłowicach, a nawet w Ghanie. «Ks.
Piotr Wojnarowski zwrócił się do SWM
Młodzi Światu z prośbą o pomoc w
stworzeniu studia multimedialnego
na wzór krakowskiego Art-u przy
domu inspektorialnym w Ashaiman.
Razem z wolontariuszem Michałem
Królem przez dwa miesiące budowa-
liśmy Art. 43 Ghana. Michał został tam
jeszcze przez 2 lata, by szkolić tamtej-
szych wolontariuszy i dziś studio
działa i rozwija już samodzielnie» –
opowiada Roman Sikoń. «Marzę o
tym, aby w każdej inspektorii salezjań-
skiej istniało takie małe profesjonalne
studio, a przy nim grupa salezjanów i
wolontariuszy, którzy właśnie w ten
sposób pragną realizować swoje po-
wołanie: głosząc Ewangelię przez
środki masowego przekazu, tak jak
kiedyś Ksiądz Bosko».
SALEZJANIE 2013
101

11.4 Page 104

▲back to top
Shake & Pray
App dla iPhone’a & Androida
Don Bosco Publications
Dla
wielu współczesnych
młodych smartphone oznacza
połączenie z całym światem. Jest
ich telewizorem, magnetofonem,
konsolą do gier video, ich chlebem
powszednim – a nawet ich najlepszym
przyjacielem. Istotnie, jest ich parkiem
rozrywki. Tak więc my, salezjanie, musimy
spotkać ich właśnie tam, gdzie mają zwyczaj
się spotykać. Aplikacje dla smartphone’a są
znane jako app. App Shake & Pray
(Potrząśnij i módl się) daje młodzieży
możliwość uczynienia swojego
smartphone’a prawdziwą
książeczką do
modlitwy.
102
SALEZJANIE 2013

11.5 Page 105

▲back to top
Należy uważnie zainteresować się różnymi witrynami, aplikacjami i sieciami społecz-
nościowymi, które mogą pomóc współczesnemu człowiekowi w znalezieniu czasu
na refleksję i autentyczne pytania, a także czas na milczenie, okazję do modlitwy,
medytacji lub dzielenia się Słowem Bożym. Zwięzłe zdania, często nie dłuższe niż
werset biblijny, pozwalają wyrazić głębokie myśli, jeśli rozmówcy nie zaniedbują roz-
woju swego życia wewnętrznego.
(Orędzie Papieża Benedykta XVI na Światowy Dzień Komunikacji Społecznej 2012)
SALEZJANIE 2013
103

11.6 Page 106

▲back to top
104
SALEZJANIE 2013
Radio prowadzone
przez dzieci ulicy
Dla Zgromadzenia Salezjańskiego radia – jak to czytamy w
Salezjańskim Systemie Komunikacji Społecznej – «stanowią
struktury […] które, w stylu salezjańskim ewangelizują kulturę
młodzieżową i ludową, wychowując, ukierunkowując i włączając
do współpracy». «Radio salezjańskie – czytamy dalej – realizuje
program, aby służyć misji wychowawczo-duszpasterskiej,
zwłaszcza tej ukierunkowanej na młodzież, ze zwracaniem stałej i
krytycznej uwagi na zjawiska kultury przekazu społecznego.
Swoim pracownikom zapewnia dobry poziom profesjonalny, a
także ludzką i chrześcijańską wizją życia oraz pracę wplecioną w
tożsamość salezjańską. Nadaje także odpowiednią jakość
środowisku informacyjnemu […] i otwiera te przestrzenie dla grup
młodzieżowych, które mają dostęp do narzędzi produkcji,
starając się tym samym zachęcać i wspierać młodych».
ANS
Radio Juventus Don Bosco, stacja powstała w 2004 r. dzięki odwadze
i inicjatywie Ks. Luisa Rosario i grupy dzieci ulicy, wydaje się wcielać w
życie zasadnicze linie wskazane w dokumencie salezjańskim. Będąc
środkiem komunikacji, jest także miejscem wychowania, w
którym realizowane jest wielkie dzieło duszpasterskie.
Opowiada Ks. Rosario: «W pierwszej chwili było tylko prag-
nienie, aby posiadać stację radiową, ale nie było pieniędzy
na zbudowanie budynku, a tym bardziej na odpowiednie
wyposażenie. Kiedy jednak prace budowlane ruszyły, za-
częły powoli znajdować się także i środki: jedni ofiarowali
pieniądze, inni dobrowolną pracę».
Ale najbardziej niezwykłą rzeczą, gdy chodzi o to radio, są
ludzie, które go ożywiają. Germain Marte, jeden ze współpra-
cowników, przybliżając historię radia, stwierdza: “Komu wtedy
przyszłoby na myśl, by powierzyć radio tego typu grupie młodych
z ulicy? Tylko księdzu Rosario, który był przekonany, że ci młodzi zasłu-
gują na zaufanie, szacunek i stworzenie warunków do rozwoju talentów».
Młodzi, o których mowa, działają w ramach projektu duszpasterstwa młodzie-
żowego “Yo También” (“Także ja”), który adresowany jest do dzieci ulicy i ma na
celu ich wychowanie oraz przywrócenie rodzinom i społeczeństwu. Właśnie tacy
młodzi ludzie prowadzą to radio. Młodzież salezjańska stała się nie tylko przykła-
dem dla kraju, ale prawdziwą szkołą. «Młodzi, którzy się tutaj udzielają, mogą sta-
nowić przykład poważnego podchodzenia do obowiązków, dyscypliny i
zaangażowania. Jestem z niech naprawdę dumny» – mówi Ks. Rosario. «Z tymi
młodymi osiągnęliśmy to, co chciał Ks. Bosko: uczynić młodych dobrymi chrze-
ścijanami i uczciwymi obywatelami».

11.7 Page 107

▲back to top
Niektórzy z tych młodych są już tak przygotowani, że pro-
dukują i prowadzą nawet trzygodzinne programy w każdą
niedzielę. Wielu z nich zdobyło kwalifikacje jako technicy
dźwięku, montażyści, konserwatorzy urządzeń i kompute-
rów.
Według Ks. Rosario, Radio Juventus Don Bosco jest czymś
opatrznościowym. Od początku radio mogło liczyć na hoj-
ność licznych darczyńców, jak np. Ambasada Japonii, która
zapewniła odpowiednie wyposażenie techniczne. Radio
idzie do przodu bez długów: radio nie pobiera opłat za to,
co transmituje, ale także samo nic nie płaci. Różne ekipy,
które działają w ramach radia – techniczna, inżynierska, pro-
dukcyjna, prowadzących, zbiórki funduszy… – pracują jako
wolontariusze. Jedynym warunkiem jest ten, aby zawsze
była zachowana linia edukacyjna i duszpasterska stacji.
Struktura wewnętrzna ma charakter organiczny. Każdy wy-
pełnia swoją rolę i wyznaczone funkcje, a poszczególne ekipy
gromadzą się przynajmniej raz w miesiącu, aby zaplanować
pracę. Regularnie także odbywają się spotkania ogólne i
braterskie oraz wymiana opinii wśród pracowników.
Metoda pracy zakłada udział obu stron, stąd też często pro-
wadzone są rozmowy ze słuchaczami, a czasem realizuje się
transmisje na zewnątrz. Relacje z innymi katolickimi stacjami
radiowymi są pozytywne i opierają się na wzajemnej współ-
pracy, zwłaszcza dotyczy to stacji znajdujących się w Santo
Domingo. Często Radio Don Bosco, współpracuje z nimi,
transmitując najważniejsze uroczystości kościelne, zarówno
krajowe, jak i międzynarodowe, informuje zwłaszcza o dzia-
łalności papieża, korzystając przy tym z sygnału Radia Wa-
tykańskiego.
Całodzienny program radiowy adresowany jest przede
wszystkim do młodzieży, nastolatków i ich rodzin. W swojej
linii programowej kieruje się systemem wychowawczym i
prewencyjnym Ks. Bosko, opartym na rozumie, religii i mi-
łości wychowawczej. Głównym celem Radia Juventus jest
wniesienie wkładu w budowanie lepszego świata budowa-
nego na miłości, stąd też jego motto brzmi: “Głos na rzecz
cywilizacji miłości”.
SALEZJANIE 2013
105

11.8 Page 108

▲back to top
Kieszonkowe książeczki o wierze
Praktyczne książeczki dla
Inspirując się naszym
założycielem, św. Janem Bosko,
i jego wielkim wzorem – św.
Franciszkiem Salezym,
słowackie Wydawnictwo „Don
Bosco” przygotowało serię
książeczek, by przybliżyć
podstawy wiary
chrześcijańskiej i stanowisko
Kościoła, jakie zajmuje w
odniesieniu do ważnych
aspektów, budzących
powszechne zainteresowanie.
Jan Misko
Każdego dnia jesteśmy przytłaczani niezliczonymi informa-
cjami, którymi raczą nas mniej czy bardziej ważne środki
komunikacji. Dzisiaj bardzo istotną rzeczą jest mieć informacje
o tym, co zachodzi w świecie i wokół nas. Jeśli jednak chodzi
o tematy związane z naszą wiarą, poszukujemy pożytecznych
pomocy, ponieważ jesteśmy zagubieni, mamy wiedzę po-
wierzchowną, która okazuje się całkowicie nieużyteczna, kiedy
musimy odpowiedzieć na najważniejsze pytania dotyczące
życia.
Wydanie dla szerszego kręgu odbiorców
Kieszonkowe książeczki o wierze stanowią odpowiedź na po-
trzeby i prośby wielu wierzących, którzy często nie mają czasu,
a tym bardziej sposobności, aby wziąć udział w spotkaniach
czy forach na tematy religijne. Są także doskonałą pomocą dla
tych, którzy poszukują odpowiedzi na różne pytania o życiu
lub postawie, jaką chrześcijanin powinien zająć wobec róż-
nych kwestii. Te małe książeczki mogą także być wykorzystane
jako narzędzie w spotkaniach wspólnot religijnych lub forma-
cji grup katechetów.
EDÍCIA VIERA DO VRECKA 2013
106
SALEZJANIE 2013

11.9 Page 109

▲back to top
każdego chrześcijanina
Poznanie i zrozumienie
W czasie przygotowywania poszczególnych tematów nie za-
brakło nigdy pomocy ze strony kapłanów i świeckich specjalistów,
co umożliwiło przyjrzenie się im pod każdym kątem i zawsze z
wielką dokładnością. A poza tym, zawsze idąc za przykładem Ks.
Bosko, staraliśmy się używać języka możliwie najbardziej zrozu-
miałego dla naszych czytelników. Ci zaś, którzy chcieliby później
pogłębić poruszane kwestie, mają do dyspozycji listę innych po-
zycji.
Współczesne tematy
Oprócz omawiania różnych kwestii, jakich z pewnością czytelnicy
mogliby oczekiwać od serii książeczek poświęconych wierze,
naszym zamiarem było także zajęcie się głębszymi problemami,
nie zapominając nigdy o nauczaniu Kościoła katolickiego. Stąd
też w roku 2012 zaproponowaliśmy 12 nowych tematów: Jak żyć
Pismem św. każdego dnia; Chrześcijanie i wybory polityczne; Kary
w wychowaniu dzieci; Środki komunikacji społecznej manipulują
nami czy nie; Pan w łożu małżeńskim (o kontroli urodzin); Wierzę
w Boga; Nie potrzebuję Kościoła; Święci Cyryl i Metody jakich
dotąd nie znamy; Objawienia prywatne w naszym życiu; Czy żyło
się lepiej w czasie komunizmu?; Magia, zabobony, przekleń-
stwa… co myśli Bóg o tym wszystkim?; Pieniądze w ręku chrze-
ścijanina; Jak kształtować swoje sumienie.
Cena bardziej niż przystępna
Kieszonkowe książeczki o wierze wychodzą raz w miesiącu.
Można je zaprenumerować albo zakupić pojedyncze książeczki
w księgarni czy też zamówić na naszej strony internetowej. Kto
wykupi abonament, płaci 1 euro za książeczkę, co oznacza 12 euro
za całą serię roczną. Zaś ten, kto zakupuje pojedynczą książeczkę,
płaci 1,5 euro.
Jako że jest to wydawnictwo salezjańskie, naszym zamiarem jest
iść śladami św. Jana Bosko, który w swoim czasie publikował“Czy-
tanki Katolickie”. Ks. Bosko, jak również my dzisiaj, stosował tę samą
metodę, aby wychowywać wielką liczbę osób, bronić wartości
Kościoła i jego nauczania. Nasz projekt został zapoczątkowany w
2010 r. i zaledwie po roku dołączyło do niego 10 000 abonentów.
Do tego trzeba doliczyć kolejnych 2000 egzemplarzy sprzedawa-
nych w księgarniach.
SALEZJANIE 2013
107

11.10 Page 110

▲back to top
Festiclip, klip dla
młodych od młodych
Od 2005 r. Multimedia Studio* organizuje festiwal poświęcony klipom, który jest
adresowany do młodych od 15. do 20. roku życia. Ich zadaniem jest realizacja
krótkiego klipu, trwającego ok. 7 minut, na wybrany przez nich temat. Jedynym
wymogiem jest, aby klip zawierał pozytywne i wychowawcze przesłanie.
Maxime, 16 lat, jest uczennicą salezjańskiej szkoły śred-
niej. Tego ranka jedna z jej nauczycielek pokazuje jej i
jej klasie klip, którego bohaterką jest 17-letnia dziewczyna
oczekująca dziecka. Po obejrzeniu tego filmiku, uczniowie
dzielą się opiniami na ten temat. Jedni zgadzają się z decyzją
dziewczyny i jej partnera, by urodziła dziecko, a inni nato-
miast nie. Nauczycielka koordynuje tę dyskusję, zachęcając
uczniów do pogłębionych refleksji. Także Maxime chce
wnieść w nią swój wkład i opowiada o podobnym przy-
padku, jaki zdarzył się w kręgu jej przyjaciół. Tak więc fikcja
staje się rzeczywistością. Świadectwo Maxime zostaje po-
ważnie potraktowane i umożliwia grupie inne spojrzenie na
całą sprawę.
Seria dzielenia się…
Klip, który Maxime i jej klasa obejrzeli rano, należy do serii
pod nazwą D’Clic, zawierającej także inne filmiki na różne
tematy: świat narkotyków, alkohol, gry video, integracja
młodych niepełnosprawnych, sieci społecznościowe, takie
jak Facebook itd. Wszystkie filmiki zostały zrealizowane w
środowisku salezjańskim. W czasie roku szkolnego tworzy
się grupa, która realizuje te klipy, a one potem mogą wziąć
udział w Festiclip. Festiwal jest adresowany nie tylko do
domów salezjańskich, ale także innych rodzin zakonnych.
«Dla naszych uczniów z ostatniej klasy była to okazja do
Vincent Grodsziski
zrobienia czegoś konkretnego własnymi rękoma» – mówi
Gérard Cuinet, brat ze zgromadzenia marystów. «Produkcja
klipów ujawniła talenty, stanowiła doświadczenie dzielenia
się i wytworzenia pięknego ducha w klasie. Doprawdy było
to pozytywne doświadczenie».
Projekt obejmuje pięć, dziesięć, trzydzieści i więcej ujęć. Tak
więc konieczny jest duch dostosowania się i pewien rodzaj
dyscypliny, by każdy z członków grupy czuł się zaangażo-
wany, zgodnie ze swoimi możliwościami. Rola lidera jest
bardzo ważna. «Kiedyś przyszedł rodzic jednego z uczniów,
aby przekazać grupie podstawowe wiadomości» – mówi
Veronique Le Pargneux, odpowiedzialna za jedną z grup –
«pozostawiając ich samych przy pracy, ale będąc stale do
ich dyspozycji, gdyby czegoś potrzebowali». Grupa w krót-
kim czasie opanowała czynności związane z kręceniem
filmu i układaniem scenariusza, co sprawiło, że szybko i sa-
modzielnie doprowadzili pracę do końca. Lider grupy nie
musi być koniecznie ekspertem w tej dziedzinie, ponieważ
często dana grupa była już wcześniej zaangażowana w krę-
cenie innych filmików. «Pozostawiam im swobodę w reali-
zowaniu tego, co chcą» – mówi Serge Pagès, referent szkoły
St. Vincent de Paul w Vignone. «Jestem na każde ich żąda-
nie, nie żeby ich kontrolować. Z rozmowy wynika, że młodzi
rozumieją, co da się zrobić, a co nie». Zaufanie do własnego
lidera jest rzeczą fundamentalną w realizacji pracy, a pyta-
108
SALEZJANIE 2013

12 Pages 111-120

▲back to top

12.1 Page 111

▲back to top
nia, które lider stawia im od czasu do czasu, dodają im jeszcze
większego bodźca.
D-Day
Wszystkie klipy, które biorą udział w festiwalu, są wyświetlane
w czasie kilku wieczorów. Po wstępie ze strony ekipy realizującej
klip, zostaje on pokazany, a następnie oceniony przez jury, skła-
dające się z ekspertów i członków Rodziny Salezjańskiej. Każdy
filmik może otrzymać maksymalnie 20 punktów: 12 za treść i 8
za technikę. «To, że każdy klip jest punktowany, budzi większe
zainteresowanie» – stwierdza Véronique Le Pargneux. «Moty-
wuje nas powaga tego wydarzenia. Każdy szczegół jest zapla-
nowany, a następnie starannie zrealizowany. Oczywiście, udział
w tym festiwalu jest zachętą do uczestnictwa w nim także w
roku przyszłym. Trzeba przy tym nadmienić, że potrzeba sporo
wysiłku, aby utrzymać odpowiednio wysoki poziom. Pozy-
tywną jednak rzeczą jest widok pracy innych grup, i to, czego
jestem pewna, zmotywuje nas jeszcze bardziej do zachęcenia
innych młodych, by przystąpili do naszej drużyny». Publiczność
i jury przyznają nagrodę najlepszym klipom. Aby dodać jeszcze
większego smaku festiwalowi, projekcji towarzyszą piosenki,
pokazy magiczne, które pozwalają uczestnikom ukazać własne
talenty, a także poznać talenty swoich rówieśników.
Na koniec festiwalu Multimédia Studio wybiera dwa lub trzy
klipy i sugeruje autorom filmików ich przepracowanie za
pomocą profesjonalnych narzędzi, a także wciągnięcie ich do
serii D’Clic.
* Multimedia Studio (Atelier Multi-
média) jest grupą, którą tworzy sze-
ściu salezjanów. Jej celem jest
zgromadzenie jak największej ilości
materiału dla młodzieży, który może
stanowić dla nich pomoc w pozna-
niu Ewangelii we współczesnym
świecie. W jej kolekcji znajduje się
produkcja video, płyty audio,
książki, a także innego rodzaju ma-
teriały popularyzatorskie (plakaty,
ulotki, mini-wystawy…).
www.donboscomedia.com
SALEZJANIE 2013
109

12.2 Page 112

▲back to top
ŚWIĘTY
Nino Baglieri: niezmordowany apostoł
Z «Piekła» do bram Raju
Nowy Ksiądz Bosko
Świętość rodziny
110
SALEZJANIE 2013
Nasza posługa wymagała wiele opanowania i słody-
czy. Oddaliśmy się więc pod opiekę św. Francisz-
kowi Salezemu, by wstawiał się za nami do Boga i
prosił Go dla nas o taką samą jak jego łagodność i
także pewne wyniki w pracy duszpasterskiej.
(Wspomnienia Oratorium)

12.3 Page 113

▲back to top
SALEZJANIE 2013
111

12.4 Page 114

▲back to top
Nino Baglieri:
niezmordowany apostoł
ANS
Nino Baglieri urodził się w Modica
(Ragusa) w 1951 r. Po odbyciu
szkoły podstawowej i podjęciu pracy
jako murarz, w wieku siedemnastu lat w
dniu 6 maja 1968 r. spadł z 17-metro-
wego rusztowania. Po natychmiastowej
interwencji lekarskiej Nino dostrzegł z
goryczą, że jest całkowicie sparaliżo-
wany. Od tej chwili rozpoczęła się jego
długa droga cierpienia i wędrówka od
jednego szpitala do drugiego, jednak
bez poprawy. Po powrocie w 1970 r.
do swojego rodzinnego miasta rozpo-
częło się dla Nino dziesięć mrocznych
lat – bez wychodzenia z domu, prze-
żywanych w samotności, cierpieniu i
wielkiej rozpaczy.
W dniu 24 marca 1978 r., w Wielki Piątek,
o godz. 4 po południu niektóre osoby z
grupy Odnowy w Duchu Świętym
modliły się nad nim. W tym czasie Nino
zauważył w sobie przemianę. Od tego
momentu przyjął krzyż i wypowiedział
swoje„tak”Panu. Zaczął czytać Ewange-
lię i Biblię i odkrył wiarę. W tym samym
miesiącu pomaga dzieciom odrabiać
zadania szkolne, uczy się pisać ustami
i wykręcać numery telefoniczne z
pomocą patyka. Nawiązuje szereg kon-
taktów, które doprowadzą go stop-
niowo do dawania świadectwa – w
położeniu, w jakim się znajdował – o
Ewangelii radości i nadziei.
Nino opracowuje swoje wspomnienia,
pisze listy do wielu osób w różnych
częściach świata, przygotowuje zdję-
cia-pamiątki, które wręcza tym, którzy
112
SALEZJANIE 2013

12.5 Page 115

▲back to top
«wybierając się w ostatnią podróż do
Boga, mógł wybiec Mu na spotkanie».
go odwiedzają. Jego pisma spotykają miał okazję spotkać się i poznać Nino dzące z osobistych wspomnień jego
się z zainteresowaniem wydawców, a Baglieri, oświadczył: «Kiedy się go spo- brata CDB, Gaetano.
wydawnictwo “Setim” publikuje jego tyka, ma się wrażenie, że mieszka w
Dalla sofferenza alla gioia (Od cierpie- nim Duch Święty… Obchodził rocz- Po złożeniu przyrzeczenia jako Współ-
nia do radości).
nicę swojego wezwania do niesienia pracownik Salezjański Nino Baglieri
krzyża, jak inni obchodzą rocznicę mał- odczuł, że wezwanie Pana do życia
Od 6 maja Nino zaczyna obchodzić żeństwa czy święceń… Nino Baglieri charyzmatem salezjańskim domagało
Rocznicę Krzyża, a sam wstępuje do stał się niezmordowanym apostołem, się konsekracji jego jako osoby świec-
Rodziny Salezjańskiej jako współpra- żywiołem dobroci, przyciągającym kiej. Tak oto w 1994 r. wstępuje do
cownik. 31 sierpnia 2004 r. składa śluby wielu młodych do miłości Bożej».
grupy CDB i odtąd żyje w pełni wszyst-
wieczyste jako Ochotnik Ks. Bosko
kimi charakterystycznymi cechami
(CDB). 19 stycznia 2007 r. w Rzymie Wspomnienia przyjaciela i brata tego Instytutu.
CDB bierze udział w Dniach Duchowości
Rodziny Salezjańskiej. Przebywa bardzo
ciężką podróż do stolicy, aby złożyć
ostatnie publiczne świadectwo.
2 marca 2007 r. o godz. 8 Nino Baglieri,
po okresie długiego cierpienia i próby,
oddał duszę Bogu. Po śmierci założono
mu buty sportowe, aby, jak to powie-
dział, «wybierając się w ostatnią podróż
Z chwilą przedstawienia formalnej
prośby dotyczącej rozpoczęcia pro-
cesu beatyfikacyjnego, sława świętości
Nino Baglieri rozpoczyna wędrówkę w
kierunku uznania ze strony Kościoła
Powszechnego. Ale ten, kto miał
okazję go poznać i przebywać w jego
bliskości, może już zaświadczyć o rady-
kalności, z jaką ten Ochotnik z Ks.
Świecki charakter CDB czyni z niego
most pomiędzy Bogiem a ludźmi, co
realizuje starając się świadczyć o dzia-
łaniu i miłości Bożej w życiu ludzi.
Pomimo swoich ograniczeń Nino
umiał pielęgnować to cenne przesła-
nie, aby je potem przekazać współ-
czesnym ludziom: w społeczeństwie
coraz bardziej ukierunkowanym na
do Boga, mógł wybiec Mu na spotkanie». Bosko (CDB) żył cnotami ewangelicz- kult ciała, przyjemności, siły fizycznej
nymi i przeżywał swoją świecką konse- Nino przekazywał, że cierpienie nie jest
Kard. Angelo Comastri, Wikariusz Ge- krację salezjańską. Poniżej przytaczamy narzędziem bólu i śmierci, ale oczysz-
neralny Państwa Watykańskiego, który pewne potwierdzenie tego, pocho- czenia i zbawienia.
SALEZJANIE 2013
113

12.6 Page 116

▲back to top
Z «Piekła»
W okresie międzywojennym
salezjanie węgierscy zawsze
wspierali Katolicki Ruch
Młodych Robotników
(Katolikus Munkásiú
Mozgalom – KIOE), w całym
kraju formując do pracy wśród
młodych pracowników przede
wszystkim małe grupy
apostolskie. Począwszy od
1945 r. komunistyczny reżim,
coraz bardziej umacniając
swoją władzę, widział w
Zgromadzeniu Salezjańskim
poważne zagrożenie i w
imieniu „władzy klasy
robotniczej” coraz bardziej
atakował tych, którzy
zajmowali się młodzieżą i jej
edukacją moralną, kulturalną
i zawodową.
Erzsébet Lengyel
Kim był István Sándor?
Historia
Współbracia salezjanie opisują go
jako człowieka milczącego, spokoj-
nego, oddanego swojej pracy i apos-
tolatowi, który nie podnosił głosu,
kiedy kogoś chciał przywołać, i wy-
chowywał samą swoją modlitewną
obecnością – prawdziwy wzór życia
chrześcijańskiego. W każdej sytuacji
był uporządkowany, gotowy oraz
zdeterminowany i tego wymagał
także od swoich chłopców, zwłaszcza
tych, którzy pracowali w drukarni. Nie
lubił wiele mówić, a kiedy zabierał
głos, czynił to we właściwym czasie i
w odpowiedni sposób, potrafiąc
także słuchać. Ten jego charyzmat
sprawiał, że nigdy nie musiał biegać
za kimś, a jego chłopcy byli zawsze
blisko niego. Przygotował się poważ-
nie do salezjańskiego życia jako koa-
diutor, pełniąc odpowiedzialne
funkcje wśród powierzonych mu
chłopców.
W latach pięćdziesiątych na ulicy
Árpád, jednej z głównych ulic Új-
pestu, dzielnicy Budapesztu, został
otwarty nowy bar o nazwie Piekło. W
pobliżu znajdował się dom salezjański
w Budapeszcie-Clarisseum, z orato-
rium i drukarnią salezjańską, już upań-
stwowioną. Kiedy chłopcy ze swoim
szefem, przechodząc przez ulicę, zo-
baczyli na drzwiach baru napis, który
drwił z wiary, zamalowali go smołą.
Właściciele baru wezwali tajną policję
ÁVH Államvédelmi Hatóságot - Urząd
Bezpieczeństwa Państwa. Ślady do-
prowadziły ją do Clarisseum. Od tego
czasu zaczęła się„kalwaria”dla Istvána
Sándora i jego towarzyszy: wymy-
ślone zarzuty o szpiegostwo, tortury,
więzienie i wreszcie śmierć przez po-
wieszenie w dniu 8 czerwca 1953 r.
Dzisiaj gospoda Piekło już nie istnieje,
reżim komunistyczny rozpadł się na
kawałki, zaś Kościół i Zgromadzenie
114
SALEZJANIE 2013

12.7 Page 117

▲back to top
do bram Raju
Wspominając męczennika Istvána (Stefana) Sándora, salezjanina koadiutora
Salezjańskie odżyły na Węgrzech i jeśli
Pan tak zechce, wkrótce ujrzymy Is-
tvána Sándora wśród błogosławionych
Kościoła, jednego z pierwszych mę-
czenników komunistycznego reżimu
w Budapeszcie.
István Sándor jest wśród nas
Kiedy obchodziliśmy dziesiątą rocznicę
«Cygańskiego Obozu» prowadzonego
przez salezjanów, współpracowników i
animatorów, przez większość dni mło-
dzież przeżywała go całkiem odmien-
nie niż zwykle, tj.„na sposób cygański”,
bez wygód i udogodnień, do których
byli przyzwyczajeni.
Jego myślą przewodnią było życie Is-
tvána Sándora, nie tylko jego biografia
i jego męczeństwo, ale także kontekst
historyczny, w którym żył. Także gry
przywołały klimat lat pięćdziesiątych.
Wydawało się, że powróciły dawne
czasy w strojach, przedmiotach i sce-
nach z tamtej epoki: był izba chorych
odpowiednio wyposażona i pokoik do
przesłuchań. Młodzi przeżyli także na
nowo nocne wtargnięcia, kryjówki,
życie w ukryciu i Msze św. odprawione
bardzo wcześnie rano. Wszystko to, co
István Sándor musiał przeżyć. Męczen-
nik, którego rolę zagrał prenowicjusz,
opowiedział młodym o najważniej-
szych wydarzeniach ze swojego życia.
Z dalekiej postaci stał się dla nich kimś
bliskim i przyjacielem, przykładem do
naśladowania. Modlono się o jego
beatyfikację, aby w tych trudnych cza-
sach Kościół i naród węgierski przyjęły
go jako„kamień milowy”i opiekuna.
SALEZJANIE 2013
115

12.8 Page 118

▲back to top
Nowy Ksiądz Bosko
W październiku 2011 r. ta figura została
odsłonięta i poświęcona przed Domem Ks.
Bosko w Wiedniu przez Ks. Fabio Attarda,
radcę ds. duszpasterstwa młodzieży.
Przedstawia Ks. Bosko na stojąco, dlatego
robi wrażenie, jakby Apostoł Młodzieży
zapraszał gości do wnętrza swojego domu.
Postać została ujęta w perspektywie
zbieżnej, jest znacznie wyższa od normalnej
osoby. Głowę ma bardzo małą, co wzmacnia
odczucie, że jest wyższa niż w
rzeczywistości.
Mocno stoi na ziemi, ale oczy spoglądają w
kierunku horyzontu, ku przyszłości. Buty, o
rozmiarze większym niż normalnie,
przypominają buty pajaca z cyrku. Ten
szczegół, jak się wydaje, pozostaje w
doskonałej harmonii z kolorową piłką, którą
trzyma w lewej ręce. Ręka, z trzema
wyciągniętymi palcami, jest także symbolem
Świętej Trójcy.
116
SALEZJANIE 2013

12.9 Page 119

▲back to top
Prawa ręka jest dość wysunięta, a dłoń zwrócona ku
górze. Jest to zaproszenie skierowane nie tylko do
patrzących na nią, ale odsyłające do tego wszystkiego,
co pochodzi z wysoka. Oto jak przedstawia się nam Ks.
Bosko: z sercem zwróconym ku niebu, ale mocno stojący
na ziemi.
I jeszcze mały szczegół: u stóp figury trzy wróbelki,
jakby Ksiądz Bosko chciał wypowiedzieć słynną
maksymę: „Laetare et bene facere… Pozwólcie śpiewać
wróblom”.
SALEZJANIE 2013
117

12.10 Page 120

▲back to top
Dwustulecie
sakramentu
małżeństwa
Franciszka Bosco i
Małgorzaty
Occhiena, rodziców
Ks. Bosko,
przypomina, że łaska
sakramentu
małżeństwa wypływa
z Paschy jako znaku
miłości Chrystusa
oblubieńca do
oblubienicy –
Kościoła.
118
SALEZJANIE 2013
Świętość rodziny
„Nowa ewangelizacja w dużej mierze zależy od Kościoła
domowego… I podobnie jak spychanie na dalszy plan Boga wiąże
się z kryzysem rodziny, tak nowa ewangelizacja jest nieodłączna
od chrześcijańskiej rodziny. Rodzina jest bowiem drogą Kościoła,
ponieważ stanowi “ludzką przestrzeń” spotkania z Chrystusem…
Rodzina oparta na sakramencie małżeństwa jest szczególnego
rodzaju urzeczywistnieniem Kościoła, który jest wspólnotą
zbawioną i zbawiającą, zewangelizowaną i ewangelizującą”
(Papież Benedykt XVI).
Pierluigi Cameroni
Wtym świetle pamiętamy o niektó-
rych świadkach z Rodziny Salez-
jańskiej, którzy we wspaniały sposób
żyli łaską sakramentu małżeństwa i
szerzyli prawdę o rodzinie chrześcijań-
skiej.
Dwustulecie sakramentu małżeństwa
Franciszka Bosco i Małgorzaty Occhiena,
rodziców Ks. Bosko, przypomina, że
łaska sakramentu małżeństwa wy-
pływa z Paschy jako znaku miłości
Chrystusa oblubieńca do oblubienicy
– Kościoła.
Małgorzata przeżywała w wierności i
owocności swoje małżeństwo z Fran-
ciszkiem Bosco. Ich obrączki były zna-
kiem płodności, która się rozszerzy na
rodzinę założoną przez syna Jana.
czystości Wniebowzięcia NMP, urodzin
drugiego syna – Jana Melchiora, przy-
szłego świętego młodzieży.
Z okazji VII Światowego Spotkania
Rodzin (Mediolan, 30 maja – 3 czerwca
2012 r.) zostało przypomniane świa-
dectwo dobrego życia Ewangelią sługi
Bożego Attilio Giordaniego (Mediolan,
3 lutego 1913 – Brazylia, 12 grudnia
1972).
Attilio był katechetą, animatorem,
wychowawcą, świetnym aktorem teat-
ralnym, członkiem Akcji Katolickiej,
Franciszek i Małgorzata biorą ślub w
kościele w Capriglio w dniu 6 czerwca
1812 r., nakładając sobie obrączki u
stóp ołtarza. Małgorzata, po wprowa-
dzeniu się do swojego nowego domu
w Morialdo, przyjęła od razu Anto-
niego jak swojego syna i starą matkę
Franciszka, o podobnym imieniu –
Franciszka, czyniąc to z miłością i sza-
cunkiem. Pan pobłogosławił związek
Franciszka i Małgorzaty – 8 kwietnia
1813 r. cieszyli się z powodu narodzin
Józefa, a 16 sierpnia, w oktawie uro-

13 Pages 121-130

▲back to top

13.1 Page 121

▲back to top
urzędnikiem, misjonarzem w Brazylii,
ale przede wszystkim mężem według
serca Bożego i przykładnym ojcem
trójki dzieci. Atilio żył pełnym życiem,
życiem w biegu, na rowerze, ale
zawsze pod wejrzeniem Pana Jezusa
spotykanego w sakramentach. Kiedy
przebywał w domu, był całkowicie dla
rodziny, a kiedy był poza domem wraz
z rodziną, był kopalnią pomysłów i pro-
pozycji dla młodzieży z salezjańskiego
oratorium. Posiadał wszystkie rysy Ks.
Bosko do tego stopnia, że wielu z jego
wychowanków, począwszy od jego
brata, dzięki jego przykładowi zostało
salezjanami kapłanami. “Ks. Bosko
musiał być taki” – mówiło wielu z nich.
Wyprawy, wycieczki, a także dzieła mi-
łosierdzia w powojennym Mediolanie,
spotkania na katechezie i teatr, który
realizował, każąc śmiać się do rozpuku,
były «bronią» jego dobrego życia, ofia-
rowanego młodzieży. To właśnie ro-
dzina Attilio zasiała w nim radość i
nadzieję Ewangelii, aż po misje w Bra-
zylii, gdzie zakończył swój bieg.
Sucúa (Ekwador) 25 sierpnia 1969 r. W
amazońskiej puszczy Ekwadoru stała
się lekarzem ciał i dusz – troszcząc się
przychodząc z pomocą, ewangelizo-
wała, w ten sposób głosząc i świadcząc
wobec wszystkich o nieskończonej
miłości Ojca i matczynej łagodności
Maryi Wspomożycielki. Stawała w
obronie dzieci i troszczyła się o nie. Po-
święcała się promocji kobiet plemienia
Shuar, pomagając kształtować się
nowym rodzinom, powstałym po raz
pierwszy z wolnego wyboru młodych
narzeczonych.
Powodem radości całej Rodziny Salez-
jańskiej była także beatyfikacja siostry
Marii Troncatti, Córki Maryi Wspomo-
życielki, która miała miejsce w Macas
(Ekwador) 24 listopada 2012 r. Błogo-
sławiona urodziła się w Córteno Golgi
(Włochy) 16 lutego 1883 r., zmarła w
SALEZJANIE 2013
119

13.2 Page 122

▲back to top
1111111112221423956782012.........3... SSSCOSSSCŚ.ZZ2iiiitSiwgg4óoóoocoooirr.hirorssssswaooUkktttttos2drrrrmrmatiitc5yyryyyrknKBzy.aazoiSnKMMJdWdoyrcewZłiósz2azyżuzowiizilesete6usłwżeo“epenong.jiesZwcaonióZZiśoiabehseencliamKgtnneeZMiuSnaŚrotis2DaJoriwbnickióte7łakrmęzaakoiiazst.idękwMiwtdMmuNSatMrziPdiezisyeooacZNaagaizScmarwseirnoemheatyirńy2neraallwyiM8iBcaeyapiiPNe.aarNzooMiWWitsjScieswkaiteikheśaańaóspsyńproałplspsceyo”ałoktóhagoikrn2kilowWmncaA9eŚahlo.gwslarosatStocnpiaanżiehonoeySetMasjemicejtangirirWoesoicyojl3żaikMKsły0KapiMc.riisoWSóceiailmhęlookridasweyoiłztrairażanynyAByciWarocicehsMihlkzkayoaintrkiyoiiKłNasiieępdozkaaBlaonskejo
10. Apostołki Swietej Rodziny
9. Salezjanki Oblatki Serca Jezusa
8.
7.
Córki Najświętszych
Ochotniczki Księdza
Serc Jezusa
Bosko
i
Maryi
6. Byli wychowankowie Córek Maryi Wspomożycielki
5. Byli wychowankowie Księdza Bosko
4. Stowarzyszenie Maryi Wspomożycielki
3. Salezjanie Współpracownicy
2. Córki Maryi Wspomożycielki
1. Salezjanie Księdza Bosko
120
SALEZJANIE 2013

13.3 Page 123

▲back to top
Ksiądz Bosko dał początek
szerokiemu ruchowi osób, które,
w różny sposób, pracują dla
dobra młodzieży.
DZISIAJ JEST
30 GRUP
RODZINY
SALEZJAŃSKIEJ
Dziękuję
Redakcja:
Ks. Filiberto González Plasencia,
Radca ds. Komunikacji Społecznej
Członkowie Dykasterium ds. Komunikacji Społecznej
i ko. Hilario Seo, z Inspektorii Koreańskiej
Tłumacze:
Ks. Francesc Balauder sdb (hiszpański)
Ks. Nicolas Echave sdb (hiszpański)
P. Deborah Contratto (włoski)
Ks. Placide Carava sdb (francuski)
Ks. Hilario Passero sdb (portugalski)
Ks. Julian Fox sdb (angielski)
Ko. Zdzisław Brzęk sdb (polski)
Dziękujemy:
Wszystkim autorom artykułów, fotografom…
ANS, za opracowanie niektórych wiadomości z ANS
w formie artykułu
Artyście Mario Bogani
Artyście Austin Camilleri
Druk:
Escolas Profissionais Salesianas, São Paulo, Brazylia
Poligrafia Salezjańska, Kraków, Polska
SIGA (Salesian Institute Of Graphic Arts), Chennai,
Indie
Sociedad Salesiana Editorial Don Bosco, La Paz,
Boliwia
GRAFISUR, S.L., Madryt, Hiszpania
Wydawca: wydanie nie komercyjne
Direzione Generale Opere Don Bosco,
Via della Pisana 1111, Casella Postale 18333,
00163 Roma-Bravetta, Italia
W celu uzyskania dalszych informacji:
redazionerivistesdb@sdb.org
www.sdb.org

13.4 Page 124

▲back to top